- W empik go
Moje zakręty - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 czerwca 2016
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Moje zakręty - ebook
To, co tutaj przedstawiłem to tylko małe fragmenty moich przeżyć, moich podróży, moich obserwacji, moich frustracji, moich radości, mojej miłości oraz kilka czarnobiałych fotografii, namalowanych przeze mnie muzycznych obrazów.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8104-041-9 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rozdział I Wiersze i teksty piosenek — wybrane przypadkowo
Maluj swój świat
Żyjesz w niespokojnych latach,
Czasami przeszłością, czasami do przodu,
Czasami z dnia na dzień nie oglądając się wstecz
Wciąż szukasz swojej drogi, chcesz dokądś dojść
Ktoś zadaje pytania, Ty nie szukasz odpowiedzi
Choćbyś bardzo się starał i tak nikogo to nie
obchodzi.
Kiedyś polecisz sam do nieba bram w swoim śnie
Wyprostujesz zakręty, wygładzisz wzgórza
w myślach swoich
Nie musisz tłumaczyć, zrobisz jak chcesz, dla siebie,
czy dla innych
Miłe fragmenty życia zostaną zawsze zapisane
w Tobie
Dziwne zdarzenia, niedokończone rozmowy, złote
strumienie,
Wiatr wiejący do Ciebie muzyką z każdej odległej
nawet strony.
Po co komu dłoń, która nie trzyma innej dłoni,
Po co komu oczy, które nie spotkają innego wzroku
Po co komu przyjaźń martwa w samotności
Po co, tak często wymawiane.
Kiedy ktoś powie nie warto, ty to zrób
Kiedy ktoś powie przestań, ty dalej mów
Struny ktoś zabierze Ty sobą graj
Maluj zawsze sam swój własny świat.
W dniu urodzin
Przepraszam, z góry, pierwszy raz,
choć myśli dziwne wokoło,
Przepraszam, niewiele kosztuje mnie,
a proste nigdy nie jest,
Przepraszam, za to, co napisałem,
że właśnie dzisiaj to śpiewam
Przepraszam, za tu i teraz
że nie umiałem inaczej
Przepraszam, wielokrotnie, a jakby raz
za przypomnienie ile już dzisiaj
za przypomnienie ile już dzisiaj
ile już dzisiaj masz lat, ile masz lat
Życia opowieść
Idziesz przez świat, kochasz ludzi
Czasami ktoś zatrzyma Ciebie
Chce z Toba razem iść
Chce z Toba razem iść
Dajesz mu wszystko, czego nie ma
Czy możesz więcej, pokarze czas
Pokarze czas, czas pokarze
To takie miłe coś komuś dać
Bez słowa, tak po prostu
Zawieje ciepły wiatr
Zrozumienia, zrozumienia i miłości
Zatrzymać czas, niejeden chce
Różnych sposobów się imając
Twoja opowieść, nigdy
Nigdy nie zakończy się, nie zakończy się.
Tak łatwo
Zburzyć można tak łatwo
Zbudować trudniej jest
Na Świecie pełnym fałszu
Cierpienia, bezsensu i łez
Jedno słowo za dużo powiedziane
Jeden niewłaściwy gest
Szyderczy uśmiech za plecami
Uwolnić od tego nie można się
Mówić już nie chce nikt
Słuchać już dawno przestano
Czasami tylko znajdzie się ktoś
Kto wyszepta słowa — nie pozwalam
Wygodniej jest żyć nam z boku
Pokazać palcem, odwrócić wzrok
Przywalić komuś znienacka
Przecież lustro zasłonięte jest.
Twój mózg
Szalony pojazd myśli twoich
Przemknął ulicą marzeń i snów
Jedynym przejściem nieoznaczonym
Przefruniesz kiedyś na drugi brzeg
Doczekasz spełnień marzeń i snów
Siedząc w kawiarni naprzeciwko
W szalonym tempie łyków stu
Kwiatów nie tylko w butonierce
Kumple, telewizor i piwko
Czy tylko na to ciebie stać
Olewaj wszystko i wszystkich wokoło
Nie dbaj o stolik, przy którym jesz
O książki nigdy nieprzeczytane
O tornister i mózg swój też.
Postanowienie
Budzisz się rano i postanawiasz,
źycie swe zmienić od dzisiaj
Ścielisz łóżko, myjesz zęby,
Sprzątasz wczorajszy zły dzień.
Wyprasowany na glanc i uczesany
Zjadasz wzorowo mleczną zupkę
Idziesz do szkoły wcześniej niż zwykle
I w pierwszej ławce robisz notatki
Ale po lekcjach koleś cię woła
No i dziewczyny machają do ciebie
Chwilę pomyślisz o tym poranku
I postanowisz.. od jutra zmiana.
Już czas zmienić świat
Już czas, a może nie.
A może nie, a może nie.
A może nie.
Zimowy sen
Wystarczy dotyk, ciepłe wspomnienie
Uśmiech, dwa słowa mailem wysłane
I czasem tylko głos twój w słuchawce
Pomoże przetrwać kolejny poranek
Szaro za oknem, rozwiane myśli
Ostatnie ptaki już odlatują
Szeleszczą liście pod stopami
Puste ławeczki w parku moim
I tylko czasem usłyszę Twój głos
Gdzieś w tłumie na deptaku
Zatrzymam się, rozejrzę się
To tylko w mojej głowie gra
Wiosna nadejdzie przecież po zimie
W blasku porannych promyków
Z długiego snu Świat się obudzi
I będzie jak dawniej- cieplutko- powiesz.
Koperta
Pokręcone jest całe życie
Pokręcony cały świat
Ci, co biorą i ci, co dają
Kręcą też, nakręcają nas.
Koniak przechodni, koniak przechodni
Zostały flaszki, płyn wylał się.
Wszyscy chcą wyrwać kopertę
Nie wszystkim dawać się chce
Światem kręcą mali ludzie
Twarze w chmurach schowali swe
Niech wsadzą sobie koperty te
I niech mnie więcej nie kręcą
Wolę spić tanie winko swoje
I się nim mocno nakręcić.
Firmówka
Z ławki w mym parku zsunął się ktoś,
Pijany, naćpany taki jak ty gość,
Nie wiedział gdzie jest odpłynął w dal
Przechodząc obok pomyślałem nie jest mi żal.
Koło mego domu siedzi sobie ktoś,
Leży przed nim kapelusz i w nim jeden grosz
Szare oczy wpatrzone na mnie przenikliwie
Spoglądam przez ramię i nie jest mi żal.
Ktoś wpadł pod auto inny z mostu spadł
Młoda dziewczyna przyćpała na śmierć
Ktoś wziął znów w łapę za obiecanki
Oglądasz to wszystko i nie jest ci żal.
Nie rusza nas nic
Nie wiemy gdzie iść
Firmówka nasz znak
Prowadzi nas dziś.
Wielorybi paw
Czasem ogarnia mnie chęć
Nieodparta i nieracjonalna
Wyjść na ulicę sobie ot tak
I dać po prostu komuś w twarz
Potem do knajpy pójść
I upijając się jak świnia
Nie obrażając przy tym świń
Wypuścić pawia jak z wieloryba
I tak przez resztę życia
Utrzymując swój stan błogi
Nie dopuszczając do kaca
Spijając napoje wyskokowe
Bo cóż warte jest nasze
Trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość
Wyschnięte wokoło słone jeziora
I tylko wódzia wytrzyma to wszystko
Pech
Pechowy dzień otworzył oczy
I zajrzał do pokoju twego
Jak zwykle wstałeś lewa nogą
Nie przykładając się do tego
Siedząc na kubkiem z herbatą
Słuchając wiadomości i jakiejś chały
Przygryzasz bułeczkę maślaną
Jak zawsze odpływasz myślami
Jak zwykle dzień zleci ci cały
Na piciu, jedzeniu, słuchaniu
Nie zrobisz nic sensownego
Poranny pech na noc ci zostanie.
Uśmiech
Wychodzisz rano ze swojej klatki
Przechodzisz przez swoja ulicę
Kłaniasz się znajomym odwracając głowę
Szarość ogarnia Ciebie znowu.
Pochmurne dni przyjmij z pokorą
Idąc do Słońca się śmiej
Zarzuć na ramie obłok różowy
Nie deptaj trawników, będzie ci lżej
Uśmiechnij się do siebie,
Uśmiechnij się do siebie,
Zostaw grymas innym
Marzenie
Psa wyprowadzasz na spacer
Masz w końcu chwilę dla siebie
Żona nie rzęzi nad głową
Dzieci nie mącą spokoju.
Dzieci nie mącą spokoju.
Uśmiech pojawi się na twarzy
Patrząc na ławkę z dziewczętami
Wciągniesz swój brzuszek sprężysz krok
Zapomnisz o wszystkim ważnym
Piękne wokoło są alejki
kwiaty w parku pachnące
Ptaszki świerkają, świerszcze bzykają
żona i dzieci wołają.
Cafe shop
Otwarte granice, można jechać, gdzie się chce
Spakuję walizę wyjdę z domu
Bez telewizji, radia, prasy będę szedł
Do cafeshopu gdzie czeka ktoś mnie
Jesteś, jesteś, jesteś wolny
Bez zakazów i nakazów
wszystkich tych i tamtych bzdur
Co trzymały cię. Co trzymały cię. Co trzymały cię.
Do cafe shop wjadę otwarty
kelner mi poda kolor ziemi
zagra kapela bluesa znad Warty
I kolorowa muzyka ogarnie mnie.
Jesteś wolny, jesteś wolny
Bez zakazów, bez nakazów
I wszystkich tych bzdur
Darmowy fragment
Maluj swój świat
Żyjesz w niespokojnych latach,
Czasami przeszłością, czasami do przodu,
Czasami z dnia na dzień nie oglądając się wstecz
Wciąż szukasz swojej drogi, chcesz dokądś dojść
Ktoś zadaje pytania, Ty nie szukasz odpowiedzi
Choćbyś bardzo się starał i tak nikogo to nie
obchodzi.
Kiedyś polecisz sam do nieba bram w swoim śnie
Wyprostujesz zakręty, wygładzisz wzgórza
w myślach swoich
Nie musisz tłumaczyć, zrobisz jak chcesz, dla siebie,
czy dla innych
Miłe fragmenty życia zostaną zawsze zapisane
w Tobie
Dziwne zdarzenia, niedokończone rozmowy, złote
strumienie,
Wiatr wiejący do Ciebie muzyką z każdej odległej
nawet strony.
Po co komu dłoń, która nie trzyma innej dłoni,
Po co komu oczy, które nie spotkają innego wzroku
Po co komu przyjaźń martwa w samotności
Po co, tak często wymawiane.
Kiedy ktoś powie nie warto, ty to zrób
Kiedy ktoś powie przestań, ty dalej mów
Struny ktoś zabierze Ty sobą graj
Maluj zawsze sam swój własny świat.
W dniu urodzin
Przepraszam, z góry, pierwszy raz,
choć myśli dziwne wokoło,
Przepraszam, niewiele kosztuje mnie,
a proste nigdy nie jest,
Przepraszam, za to, co napisałem,
że właśnie dzisiaj to śpiewam
Przepraszam, za tu i teraz
że nie umiałem inaczej
Przepraszam, wielokrotnie, a jakby raz
za przypomnienie ile już dzisiaj
za przypomnienie ile już dzisiaj
ile już dzisiaj masz lat, ile masz lat
Życia opowieść
Idziesz przez świat, kochasz ludzi
Czasami ktoś zatrzyma Ciebie
Chce z Toba razem iść
Chce z Toba razem iść
Dajesz mu wszystko, czego nie ma
Czy możesz więcej, pokarze czas
Pokarze czas, czas pokarze
To takie miłe coś komuś dać
Bez słowa, tak po prostu
Zawieje ciepły wiatr
Zrozumienia, zrozumienia i miłości
Zatrzymać czas, niejeden chce
Różnych sposobów się imając
Twoja opowieść, nigdy
Nigdy nie zakończy się, nie zakończy się.
Tak łatwo
Zburzyć można tak łatwo
Zbudować trudniej jest
Na Świecie pełnym fałszu
Cierpienia, bezsensu i łez
Jedno słowo za dużo powiedziane
Jeden niewłaściwy gest
Szyderczy uśmiech za plecami
Uwolnić od tego nie można się
Mówić już nie chce nikt
Słuchać już dawno przestano
Czasami tylko znajdzie się ktoś
Kto wyszepta słowa — nie pozwalam
Wygodniej jest żyć nam z boku
Pokazać palcem, odwrócić wzrok
Przywalić komuś znienacka
Przecież lustro zasłonięte jest.
Twój mózg
Szalony pojazd myśli twoich
Przemknął ulicą marzeń i snów
Jedynym przejściem nieoznaczonym
Przefruniesz kiedyś na drugi brzeg
Doczekasz spełnień marzeń i snów
Siedząc w kawiarni naprzeciwko
W szalonym tempie łyków stu
Kwiatów nie tylko w butonierce
Kumple, telewizor i piwko
Czy tylko na to ciebie stać
Olewaj wszystko i wszystkich wokoło
Nie dbaj o stolik, przy którym jesz
O książki nigdy nieprzeczytane
O tornister i mózg swój też.
Postanowienie
Budzisz się rano i postanawiasz,
źycie swe zmienić od dzisiaj
Ścielisz łóżko, myjesz zęby,
Sprzątasz wczorajszy zły dzień.
Wyprasowany na glanc i uczesany
Zjadasz wzorowo mleczną zupkę
Idziesz do szkoły wcześniej niż zwykle
I w pierwszej ławce robisz notatki
Ale po lekcjach koleś cię woła
No i dziewczyny machają do ciebie
Chwilę pomyślisz o tym poranku
I postanowisz.. od jutra zmiana.
Już czas zmienić świat
Już czas, a może nie.
A może nie, a może nie.
A może nie.
Zimowy sen
Wystarczy dotyk, ciepłe wspomnienie
Uśmiech, dwa słowa mailem wysłane
I czasem tylko głos twój w słuchawce
Pomoże przetrwać kolejny poranek
Szaro za oknem, rozwiane myśli
Ostatnie ptaki już odlatują
Szeleszczą liście pod stopami
Puste ławeczki w parku moim
I tylko czasem usłyszę Twój głos
Gdzieś w tłumie na deptaku
Zatrzymam się, rozejrzę się
To tylko w mojej głowie gra
Wiosna nadejdzie przecież po zimie
W blasku porannych promyków
Z długiego snu Świat się obudzi
I będzie jak dawniej- cieplutko- powiesz.
Koperta
Pokręcone jest całe życie
Pokręcony cały świat
Ci, co biorą i ci, co dają
Kręcą też, nakręcają nas.
Koniak przechodni, koniak przechodni
Zostały flaszki, płyn wylał się.
Wszyscy chcą wyrwać kopertę
Nie wszystkim dawać się chce
Światem kręcą mali ludzie
Twarze w chmurach schowali swe
Niech wsadzą sobie koperty te
I niech mnie więcej nie kręcą
Wolę spić tanie winko swoje
I się nim mocno nakręcić.
Firmówka
Z ławki w mym parku zsunął się ktoś,
Pijany, naćpany taki jak ty gość,
Nie wiedział gdzie jest odpłynął w dal
Przechodząc obok pomyślałem nie jest mi żal.
Koło mego domu siedzi sobie ktoś,
Leży przed nim kapelusz i w nim jeden grosz
Szare oczy wpatrzone na mnie przenikliwie
Spoglądam przez ramię i nie jest mi żal.
Ktoś wpadł pod auto inny z mostu spadł
Młoda dziewczyna przyćpała na śmierć
Ktoś wziął znów w łapę za obiecanki
Oglądasz to wszystko i nie jest ci żal.
Nie rusza nas nic
Nie wiemy gdzie iść
Firmówka nasz znak
Prowadzi nas dziś.
Wielorybi paw
Czasem ogarnia mnie chęć
Nieodparta i nieracjonalna
Wyjść na ulicę sobie ot tak
I dać po prostu komuś w twarz
Potem do knajpy pójść
I upijając się jak świnia
Nie obrażając przy tym świń
Wypuścić pawia jak z wieloryba
I tak przez resztę życia
Utrzymując swój stan błogi
Nie dopuszczając do kaca
Spijając napoje wyskokowe
Bo cóż warte jest nasze
Trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość
Wyschnięte wokoło słone jeziora
I tylko wódzia wytrzyma to wszystko
Pech
Pechowy dzień otworzył oczy
I zajrzał do pokoju twego
Jak zwykle wstałeś lewa nogą
Nie przykładając się do tego
Siedząc na kubkiem z herbatą
Słuchając wiadomości i jakiejś chały
Przygryzasz bułeczkę maślaną
Jak zawsze odpływasz myślami
Jak zwykle dzień zleci ci cały
Na piciu, jedzeniu, słuchaniu
Nie zrobisz nic sensownego
Poranny pech na noc ci zostanie.
Uśmiech
Wychodzisz rano ze swojej klatki
Przechodzisz przez swoja ulicę
Kłaniasz się znajomym odwracając głowę
Szarość ogarnia Ciebie znowu.
Pochmurne dni przyjmij z pokorą
Idąc do Słońca się śmiej
Zarzuć na ramie obłok różowy
Nie deptaj trawników, będzie ci lżej
Uśmiechnij się do siebie,
Uśmiechnij się do siebie,
Zostaw grymas innym
Marzenie
Psa wyprowadzasz na spacer
Masz w końcu chwilę dla siebie
Żona nie rzęzi nad głową
Dzieci nie mącą spokoju.
Dzieci nie mącą spokoju.
Uśmiech pojawi się na twarzy
Patrząc na ławkę z dziewczętami
Wciągniesz swój brzuszek sprężysz krok
Zapomnisz o wszystkim ważnym
Piękne wokoło są alejki
kwiaty w parku pachnące
Ptaszki świerkają, świerszcze bzykają
żona i dzieci wołają.
Cafe shop
Otwarte granice, można jechać, gdzie się chce
Spakuję walizę wyjdę z domu
Bez telewizji, radia, prasy będę szedł
Do cafeshopu gdzie czeka ktoś mnie
Jesteś, jesteś, jesteś wolny
Bez zakazów i nakazów
wszystkich tych i tamtych bzdur
Co trzymały cię. Co trzymały cię. Co trzymały cię.
Do cafe shop wjadę otwarty
kelner mi poda kolor ziemi
zagra kapela bluesa znad Warty
I kolorowa muzyka ogarnie mnie.
Jesteś wolny, jesteś wolny
Bez zakazów, bez nakazów
I wszystkich tych bzdur
Darmowy fragment
więcej..