Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Mów mi Majkel 2 - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
7 lutego 2025
29,99
2999 pkt
punktów Virtualo

Mów mi Majkel 2 - ebook

Helen Cat – z wykształcenia specjalistka w dziedzinie ekonomii, w zakresie finansów. Przez lata związana z korporacją farmaceutyczną, obecnie właścicielka firmy. Absolwentka Stowarzyszenia Społecznych Ognisk Artystycznych w sekcji fortepianu. Miłośniczka kotów, oddana tym sierściuchom sercem i duszą. Zadebiutowała w 2024 roku opowieściami o swoich kotach w książce pt. „Mów mi Majkel”.

Lubicie czytać historie o kotach? Na pewno, bo kto nie lubi. „Mów mi Majkel 2” to kontynuacja książki „Mów mi Majkel”. Jest to swoisty dziennik kota Majkela, który opisuje nie tylko swoje zwariowane przygody, ale też perypetie swoich kocich braci i całej ludzkiej rodziny.
Opowiadane przez Majkela historyjki i zdarzenia są autentyczne i wciąż tworzą się nowe. Majkel jest jak najbardziej prawdziwy i zaprasza wszystkich miłośników zwierząt – kochających zarówno koty, jak i psy – do lektury, która nie tylko przedstawia sytuacje pełne emocji i humoru, ale również chwile pełne wzruszenia i miłości do braci mniejszych.

„Zwierzęta w naszym życiu nie zjawiają się bez powodu: udzielają nam nauk o tym, jak zostać lepszym człowiekiem”.
Cesar Millian

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8308-974-4
Rozmiar pliku: 4,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA. MOJA RODZINA

_ŁOBUZ_ – rezydent. Pierwszy kot w naszym domu, lat dziesięć. Umaszczenie czarno-białe z przewagą czerni. Cechy szczególne: biała krawatka, białe łapki i wąsy. Rasa europejska, tak zwany dachowiec. Największy śpioch w naszym domu.

_PUTEK_ – drugi kot w naszej rodzinie, lat dziesięć. Umaszczenie czarno-białe z przewagą białego. Cechy szczególne: czarna łatka pod brodą, białe wąsy, krótkie nóżki. Rasa europejska, dachowiec. Jedyny kot w domu posiadający przywilej kota wychodzącego na dwór. Król dzielnicy i władca podwórka.

_JA, CZYLI MAJKEL_ – jestem najważniejszym kotem w tej rodzinie, chociaż według domowej statystyki jestem kotem numer trzy. Mam siedem lat. Moja sierść jest koloru czarnego. Cechy szczególne: piękne oczy w odcieniu miodu, czarne wąsy oraz wyjątkowo długie nogi i ogon. Pochodzę z królewskiej rodziny. Moja kocia mama była kotem rasy maine coon, zatem charakteryzuję się dużą posturą. Już nie jestem największym kocurem w naszym domu, aczkolwiek wciąż jestem niezaprzeczalnym numerem jeden!

_TIGER_ – kot numer cztery, lat pięć. Umaszczenie bure, pręgowane. Cechy szczególne: biało-czarne wąsy, przebijający się jasnobrązowy kolor w okolicach brzucha. Rasa europejska, dachowiec. Największy grubasek w naszej kociej rodzinie.

_BUNIA_ – kot numer pięć, a dokładnie kotka, lat jedenaście. Wyjątkowej urody pręgowana kocia dama o umaszczeniu brązowo-białym. Duże oczy w kolorze złota, okolone ciemną obwódką. Białe wąsy, różowy nos. Cechy szczególne: brak prawego kła. Rasa europejska, dachowiec. Mieszka za tęczowym mostem, jak również na zawsze w naszych sercach.

_FLOKI_ – kot numer sześć. Dwuletni, kudłaty, szaro-biały kocur rasy maine coon. Największy kot w naszym domu. Cechy szczególne: zielone, skośnie ustawione, owalne oczy, szpiczaste uszy, długi i puszysty ogon jak u lisa.

_LUCKY_ – kot numer siedem. Roczny kocur, dachowiec. Umaszczenie białobure z przewagą bieli. Cechy szczególne: zielone oczy, różowy nos, białe długie wąsy. Najmłodszy członek naszej kociej rodziny.

_MAMA KATARZYNA_ – nasza prawna opiekunka i karmicielka oraz osobista czyścicielka naszych kuwet. Szczupła brunetka po czterdziestce (jakby co, wieku nie podawałem do wiadomości publicznej).

_TATA PIOTR_ – nasz mentor i sługa dbający o domowy budżet, by nigdy niczego nam nie brakowało, w szczególności jedzonka. Wysoki, tęgawy mężczyzna również nie pierwszej młodości, po czterdziestce.

_NATALIA_ – córka Katarzyny i Piotra, nasza dwudziestoparoletnia ludzka siostra. Absolwentka akademii wychowania fizycznego. Obecnie trenerka piłki siatkowej w grupach młodzieżowych. Wysoka, szczupła blondynka o zielonych oczach. Jest naszym dobrym duszkiem dbającym głównie o komfort i beztroskę naszego kociego życia.ROZDZIAŁ 1. MINIATUROWY LEW

Wybaczcie mi, moi Drodzy Czytelnicy i Wielbiciele, tak długą przerwę w moich kocich opowieściach. Ja, Majkel, długo biłem się z myślami, czy mam jeszcze siłę i chęci opowiadać Wam o moich kocich braciach i naszej rodzinie.

Jak zapewne pamiętacie, główną przyczyną tej niechęci oczywiście był i nadal jest nowy członek rodziny – maine coon Floki. W dalszym ciągu ja, Majkel, nie akceptuję tego kota w naszym domu. Jednakże obserwując bacznie jego zachowanie i ogrom problemów stwarzanych przez niego mojej rodzince, szczególnie mamie, zmieniłem zdanie. Chętnie podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat Flokiego.

Jak wiecie, Floki to prawdziwy rasowy maine coon. Koty tej rasy wyróżniają się dużymi rozmiarami, szczególnie kocury. Ich sylwetkę optycznie powiększa bujna sierść, zwłaszcza na szyi i piersi. Ozdobą tej rasy jest długi i puszysty ogon oraz duże uszy, wysoko osadzone, szpiczaste i zakończone pędzelkami jak u rysia. Maine coon mają duże łapy, z których również wystają pęczki kudłów.

Zresztą, jak już wcześniej wspominałem w ostatnim rozdziale moich pierwszych Majkelowych opowieści, cały Floki to jedna wielka kula kudłów. No nie powiem, że nie robi wrażenia. Ależ robi, i to ogromne, zwłaszcza tym swoim niespotykanym umaszczeniem. Jego futerko jest jasnoszare z dużą ilością bieli, która delikatnie przechodzi w odcień ciemnoszary, a nawet delikatnej czerni.

Nawet nie wiem, jak Wam go dobrze opisać. Choć wszyscy zachwycają się jego urodą, dla mnie to nie kot, tylko jedno wielkie dziwadło. Jak mam właściwie opisać jego futerko, skoro ma na sobie tyle kudłów, które pod każdym kątem mają nieskończenie wiele różnych odcieni szarości?

Znam mnóstwo różnych kotów i nigdy nie miałem trudności w określaniu ich umaszczenia. Bury to bury – jak Tiger, biało-czarny to biało-czarny, tak zwana krówka – jak Putek, czarno-biały to czarno-biały – jak Łobuz, brązowo-biały to brązowo-biały – jak Bunia, czarny jak węgiel to czarny jak ja, Majkel, a rudy to rudy i tak dalej, i tak dalej.

Sami widzicie, że nawet mnie, Majkelowi, przedstawienie Wam faktycznego ubarwienia Flokiego sprawiło pewną trudność. A przecież ja, Majkel, jestem wyjątkowo bystrym i inteligentnym stworzeniem, które zawsze celnie potrafi określić i opisać każdego kota. W sumie nie będę się dłużej nad tym rozwodził, bo chodzi mi głównie o jego kudły. A dokładnie – o liczbę tych pięknych kłaczków na ciele.

Tego, że Floki ma problem z pielęgnacją sierści, to chyba wszyscy się już domyślają. Sam nie wiem, jak bym sobie poradził z myciem takiej masy kudłów, chyba by mi język odpadł. Na szczęście to nie mój problem, tylko zmartwienie pięknego Flokiego i całej ludzkiej rodziny.

Wreszcie doszedłem do sedna sprawy! Zachciało Wam się mieć miniaturkę lwa w domu? To proszę bardzo, macie! Z pełną listą dodatkowych obowiązków i utrapień.

Otóż chodzi o to, że lew Floki nie potrafi prawidłowo korzystać z kuwety. Po skończonej czynności w kociej toalecie tak nieumiejętnie zasypuje żwirkiem swoje odchody, że więcej ma ich na sobie, niż zostaje w kuwecie.

Co będę owijał w bawełnę – wiecznie jest ubabrany kocią kupą. Ma ją dosłownie wszędzie – w tych pięknych łapkach okolonych kudłami, pod pięknym ogonem wśród puszystych kłaków, jak również na samym czubku długiego cudnego lisiego ogona.

Łapanka ubrudzonego Flokiego po domu to niezły ubaw, szczególnie dla mnie. Uczestniczą w tym wszyscy. Goni go tata, goni mama i goni Natalka. Jak już złapią kudłacza, to następuje dalsza część wybornej komedii – samo mycie. Tata walczy z olbrzymem, żeby go jakoś utrzymać, a dziewczyny dzielnie zmagają się z brudnym futerkiem.

Wierzcie mi, wyczyn to niemały, doprowadzić taką ilość kłaczków do stanu pierwotnego. Towarzyszący temu zapach daje się we znaki w całym domu. Po tej operacji nie dość, że trzeba naprędce czyścić po Flokim całą kuwetę, to i wszystkie ubrania domowników od razu nadają się tylko do prania. Pachnie tata, pachnie mama, pachnie Natalka i Floki też. Tylko nie do końca chyba tak, jak by naprawdę tego sobie życzyli. No cóż, przyjemnym aromatem bym tego nie nazwał.

Czy mam ich żałować? Czy mam im współczuć? Oczywiście, że nie! Widziały gały, co brały, a jak nie widziały, to mogły poczytać i dowiedzieć się czegoś więcej o miniaturowych lwach w domu. Piękno długiego futerka wymaga odpowiedniej pielęgnacji i prawdziwego wysiłku przy codziennej kociej toalecie. A tej umiejętności na razie Flokiemu bardzo brakuje!

Duża postura również nie ułatwia mu sprawy. Nasze kuwety są zakryte, przypominają małe domki. Trzeba umieć się w nich poruszać, a nie jak Floki, który przypomina bardziej słonia w składzie porcelany niż gibkiego kotka w kuwecie.

Wiem, wiem, co chcecie mi powiedzieć i przypomnieć! Ja, Majkel, też kiedyś byłem mały i też miałem podobny problem. Z tą różnicą, że ja takich kudłów nie miałem i nikt mi mojego zadka pod kranem czyścić nie musiał! Myłem się sam albo czasem pomagał mi Łobuz, ale nigdy, przenigdy w mojej kociej toalecie nie uczestniczyła cała rodzina!

Ponadto Floki już wcale nie jest taki mały. Ma skończone sześć miesięcy, czas najwyższy wziąć się w garść i po kociemu zadbać o siebie. Zacznij się myć, Floki! A jak nie, to niech ci rodzice zakładają pampersa.

Choć po głębszej analizie dochodzę do wniosku, że chyba ta pielucha nic by ci w sumie nie dała. I tak byłbyś cały upaprany. Oczywiście ja, Majkel, mam pomysł na rozwiązanie twojego problemu. Przecież zawsze możemy cię ogolić, najlepiej całkowicie, na zero. Już nie byłbyś taki piękny, Floki, ale za to na pewno byłbyś mniej odrażająco pachnący.

W ramach dobrej bratniej współpracy podpowiedziałbym wszystkim, żeby zostawili ci troszkę tych kłaczków w okolicy szyi i na czubku ogona. Myślę, że wtedy bardziej przypominałbyś wszystkim prawdziwego lwa, o którym mamusia tak długo marzyła.

W sumie to nie jest dobry pomysł, ponieważ tak naprawdę żadnych kotów nie wolno golić i pozbawiać ich kociego futerka! Co najwyżej można wyczesywać ich sierść grzebieniem przeznaczonym wyłącznie dla nich. Zawsze trzeba o tym pamiętać!

Oj, Floki, Floki, miej się na baczności. Ucz się pilnie, ucz wykonywania prawidłowej kociej toalety. I miej na uwadze fakt, że ja, Majkel, mam bardzo cięty język i na pewno u mnie nie będzie żadnej taryfy ulgowej. Byłem, jestem i wciąż będę w tym domu numerem jeden!
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij