Mroczna namiętność - ebook
Mroczna namiętność - ebook
Bogaty prawnik James Carlson ma jasno wytyczone priorytety: osadzić za kratami skorumpowanego sędziego, potem skupić się na karierze politycznej. Spotkanie z Maggie Heart, głównym świadkiem oskarżenia, burzy jego misterny plan. Mająca za sobą mroczną przeszłość Maggie jest kobietą, której James zaczyna pożądać bardziej niż kariery...
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-1856-6 |
Rozmiar pliku: | 724 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Szefie, przyszedł Yellow Bird z panną Touchette.
– Dzięki, Agnes. – James Carlson nienawidził interkomu. Urządzenie to przywodziło mu na myśl ojca, który w ten właśnie sposób wydawał polecenia służbie.
Na szczęście ojca tu nie było. Rodzice ani razu nie odwiedzili go w Pierre. Na widok jego gabinetu w budynku miejscowej prokuratury matka zapewne wpadłaby w histerię. Uparcie powtarzała, że najkrótsza droga do Białego Domu nie wiedzie przez Dakotę Południową. Dynastia Carlsonów była niemal tak znana jak ród Kennedych czy Bushów. Jamesa od dziecka szykowano do objęcia urzędu prezydenta. Rodzice nie potrafili zrozumieć, dlaczego woli samodzielnie kroczyć do sukcesu, zamiast korzystać z ich pomocy.
Podniósł z biurka zdjęcie panny Touchette. Wykonane dziesięć lat temu przedstawiało posiniaczoną kobietę, która próbowała wyglądać groźnie, a przypominała sponiewieranego kundla. Miała blizny na policzkach oraz brązowe zęby typowe dla osób uzależnionych od metamfetaminy. Miała też bogatą kartotekę: była wielokrotnie zatrzymywana za handel narkotykami, prostytucję, włamania.
Wtedy, dziesięć lat temu, na Jamesa, świeżo upieczonego absolwenta uniwersytetu Georgetown, czekały oferty pracy z siedmiocyfrowym wynagrodzeniem od najlepszych firm prawniczych w kraju. Ojciec spodziewał się, że syn wybierze najkorzystniejszą ofertę, ale Jamesa, któremu dziadek zostawił w spadku małą fortunę, nie kusiły pieniądze. Zatrudnił się w Departamencie Sprawiedliwości i sumiennie pracował na każdy awans. Był jednym z najzdolniejszych prawników w Stanach nie z powodu bogatej matki ani wpływowego ojca, ale dzięki własnym osiągnięciom.
Ponownie spojrzał na zdjęcie. Dziewięć lat temu urwał się ślad po pannie Touchette. Albo znikła z powierzchni ziemi, albo nabrała wprawy w unikaniu policji. Yellow Bird odnalazł ją po miesiącach poszukiwań. James miał nadzieję, że skończyła z przestępczym życiem. Tak czy owak była mu potrzebna jako świadek, a raczej jako swego rodzaju polisa bezpieczeństwa.
Co do agenta FBI Thomasa Yellow Birda… Czasem James miał wrażenie, że najchętniej Tom wpakowałby mu kulkę w łeb, a czasem, że skoczyłby za nim w ogień.
– Poproś ich. – Wstał od biurka.
Na widok panny Touchette zaniemówił. Kobieta, która weszła do gabinetu, miała lekko kręcone czarne włosy do połowy pleców, z grzywką opadającą na lewe oko, policzki gładkie, oczy lśniące, cerę ciemnooliwkową. Ubrana była w brązową spódnicę do kostek oraz różową górę. W sądzie, uznał, będzie wyglądała świetnie.
Jeszcze lepiej wyglądałaby w łóżku.
Skarcił się w duchu. Panna Touchette jest potencjalnym świadkiem, a zatem obiektem zakazanym. Pomijając wszystko inne, eksprostytutki nie zostają pierwszymi damami.
Jakby nie dowierzając własnym oczom, ponownie zerknął na zdjęcie.
– Prokurator James Carlson – przedstawił się. – Dziękuję, że zechciała pani przyjść, panno Touchette.
– Nazywam się Eagle Heart, a nie Touchette – oznajmiła kobieta, wpatrując się w punkt nad jego ramieniem.
James popatrzył na Yellow Birda, który stał oparty o ścianę.
– Pokaż mu – polecił agent.
Kobieta nie drgnęła.
– Maggie, pokaż mu.
Wzięła głęboki oddech.
– Obecnie nazywam się Maggie Eagle Heart – wyjaśniła, odgarniając grzywkę.
Od nasady włosów do łuku brwiowego nad lewym okiem ciągnęła się blizna. James zerknął na zdjęcie. Zgadza się.
– Oraz… – Yellow Bird był nieustępliwy.
Zsunęła bluzkę z ramienia. James poczuł dreszcz. Wyobraził sobie jej nagie plecy. Ciekaw był, jakie ma nogi. Pragnął podejść bliżej, przyłożyć dłoń… Nie. Póki jest prokuratorem, a ona świadkiem, musi zachować dystans.
Zgarnąwszy włosy, odwróciła się tyłem. Na wysokości prawej łopatki dojrzał tatuaż: płomienie, a pomiędzy nimi litery LLD. Margaret Touchette i Maggie Eagle Heart były tą samą osobą, a jednak bardzo się od siebie różniły.
James usiadł przy biurku, by ukryć podniecenie, i zaczął przeglądać teczkę, aż odnalazł zdjęcie tatuażu.
Cholera, to nie w jego stylu. On, James Carlson, kochał swoją pracę. Żaden świadek nigdy go nie dekoncentrował. Ale dziś… Dlaczego nie mógł się skupić? I jak w tej sytuacji ma wyglądać ich – jego i Maggie – przyszła współpraca?
– Wystarczy – powiedział.
Obróciła się twarzą i znów utkwiła spojrzenie w ścianie nad jego ramieniem. James wskazał jej fotel.
– Dziękuję, agencie Yellow Bird. Dalej sam sobie poradzę.
– Chcę, żeby został – oznajmiła kobieta.
– Nasza rozmowa, panno Eagle Heart, będzie dotyczyła spraw poufnych.
– Wolałabym, żeby został.
Zaskoczył go jej upór. Ludzie, którzy bywają w jego gabinecie, zwykle mają coś do ukrycia. Próbują negocjować, kłamią, trzęsą się ze strachu. A Maggie? Stała dumnie wyprostowana. Najwyraźniej znała Yellow Birda, choć on sam słowem o tym nie wspomniał.
– W porządku. Możemy zacząć? – Ponownie wskazał fotel przed biurkiem, po czym włączył magnetofon. – Proszę podać swoje imię i nazwisko, nazwiska wcześniej używane oraz zawód.
Maggie zawahała się, ale jednak usiadła. Postawiła torbę na kolanach, pasek owinęła wokół palców; po chwili go zsunęła i znów owinęła. Była to jedyna widoczna oznaka jej zdenerwowania.
– Nazywam się Maggie Eagle Heart, dawniej Margaret Marie Touchette. Szyję stroje do tańców plemiennych, robię biżuterię, wszystko sprzedaję przez internet.
James podniósł głowę znad notatek.
– Kiedy pani wyszła za mąż?
– Nie mam męża.
Kobieta utkwiła wzrok w papierowej teczce na biurku.
– Rozumiem. – James przełknął ślinę. Przodkowie jego matki przybyli do Ameryki na statku „Mayflower”. Jego dziadek został ósmym miliarderem w historii Stanów Zjednoczonych. W rodzinie Carlsonów nie wypadało okazywać zdenerwowania. Na pewno nie podczas przesłuchania świadka i na pewno nie w sali sądowej. – Skąd pani zna agenta Yellow Birda?
– Dawno temu – odparła po dłuższej chwili – chłopiec o imieniu Tommy próbował uratować dziewczynkę o imieniu Maggie. Nie zdołał. Nikt jej nie potrafił pomóc.
– Czy obecnie z kimś pani się spotyka?
Po raz pierwszy od wejścia popatrzyła mu w twarz. Nastała cisza. James ponownie przełknął ślinę. Nie powinien zadawać tego pytania, ale chciał wiedzieć.
Maggie zmrużyła oczy.
– Nie. Bo co?
Nie jest mężatką, nie ma narzeczonego. Doskonale.
– Kiedy przybrała pani swoje obecne nazwisko?
Spuściła wzrok.
– Dziewięć lat temu.
Czyli po ostatnim aresztowaniu. James powiódł po niej wzrokiem. Nie dlatego, że była tak urodziwa. Po prostu zastanawiał się, czy zgodzi się na współpracę.
– Ile czasu po ogłoszeniu wyroku?
– Czy potrzebuję prawnika?
Kobieta na zdjęciu wyglądała na pokonaną. Ta w jego gabinecie wprost przeciwnie.
– Nie. Gdyby jednak pani chciała, mogę polecić jedną z najlepszych prawniczek w naszym stanie. – Wyjął z szuflady wizytówkę Rosebud Armstrong. – Agent Yellow Bird może za nią poświadczyć.
Sam też znał Rosebud, ale się z tym nie afiszował. Niewiele osób wiedziało, że podczas studiów syn byłego sekretarza obrony Alexa Carlsona i jego żony Julii przeżył płomienny romans z dziewczyną z plemienia Lakotów. Gdyby dziennikarze to odkryli… Kto wie, czy nie musiałby się pożegnać z marzeniami o karierze politycznej.
Maggie zacisnęła rękę na białym kartoniku. Nie włożyła wizytówki do torby, zamiast tego zaczęła uderzać w nią kciukiem. Palce miała szczupłe, długie, o czystych, krótko obciętych paznokciach bez śladu lakieru. Nie były to dłonie bogatej rozpieszczonej kobiety, takiej jak Pauline Walker, którą to Julia Carlson wybrała na żonę dla swojego syna.
Skup się, James.
– Panno Eagle Heart, zaprosiłem panią, ponieważ ma pani informacje o pewnym przestępstwie.
Krew odpłynęła jej z twarzy.
– Nic nie wiem o żadnym przestępstwie. Jestem niewinna. Nigdy nie zostałam skazana.
– Wiem, mimo że była pani aresztowana siedemnaście razy. Wszystkim posiedzeniom przewodniczył sędzia Royce T. Maynard.
Maynard był jednym z najbardziej nieuczciwych sędziów w historii amerykańskiego sądownictwa. Jamesowi zależało, aby facet trafił za kratki. Kiedy upora się z tym zadaniem, wtedy rozpocznie karierę polityczną. Najpierw będzie ubiegał się o stanowisko prokuratora generalnego, potem gubernatora i wreszcie – jeśli wszystko pójdzie po jego myśli – wystartuje w wyścigu o najwyższy urząd.
Z początku nie rozumiał, dlaczego rodzice upierają się, że musi zostać prezydentem. Uważał, że wiele dobrego może zdziałać jako prawnik. Prawnicy walczą o prawdę, o sprawiedliwość, bronią konstytucji i amerykańskiego stylu życia. Przynajmniej tak mu się wydawało, kiedy w dzieciństwie podsłuchiwał dorosłych na przyjęciach. Prawnicy zawsze chwalili się swoimi zwycięstwami, natomiast politycy ciągle narzekali na biurokrację i konieczność prowadzenia kampanii wyborczych.
W dorosłym życiu przekonał się jednak, że czasem prawnicy przegrywają, z kolei politycy – jeśli nie są skorumpowani – mają wpływ na dzieje świata. Mógłby rządzić krajem tak, jak prowadzi sprawy w sądzie: rzetelnie i uczciwie. Żeby to robić, musi mieć nieskazitelną przeszłość: bez skandali na koncie, bez trupów w szafie, bez podejrzanych znajomości i romansów z kobietami o wątpliwej reputacji. Takimi jak Maggie Eagle Heart.
– Kto? – zdziwiła się, jakby pierwszy raz w życiu słyszała nazwisko Maynarda, ale głos jej zadrżał.
– Jak to możliwe, że dziewczyna, która wdała się w złe towarzystwo, siedemnaście razy słyszy od sędziego: „niewinna”. Rozumiem raz czy dwa razy, ale siedemnaście?
– Nie wiem, o czym pan mówi. – Głos drżał jej coraz bardziej.
– A ja myślę, że pani wie, po co ją tu dziś zaprosiłem.
Zmierzyła go gniewnym spojrzeniem. Nie zamierzała mu niczego ułatwiać.
– Departament Sprawiedliwości podejrzewa, że Royce T. Maynard systematycznie łamał prawo. Brał łapówki, wpływał na zeznania świadków i… – James zawahał się – domagał się „wdzięczności” za wyrok uniewinniający.
Maggie zbladła.
– O co mnie pan oskarża?
– Uważamy, że Maynard żądał od pani zapłaty. – James przesunął w jej stronę oświadczenie byłego pracownika sądu, który zeznał, jak to Maynard zarządzał przerwy i w tym czasie spotykał się z pozwanymi sam na sam w swoim gabinecie.
Maggie siedziała bez ruchu, nawet powieka jej nie drgnęła. James poczuł się jak ostatni drań. Nie wiedział, czym się zajmowała przez ostatnią dekadę, ale na pewno wiodła całkiem inne życie niż kobieta na zdjęciu policyjnym.
– A to kolejne, od byłego obrońcy z urzędu. – Podsunął jej następny dokument opisujący, jak Maynard zapraszał kobiety oskarżone o prostytucję, w tym niejaką Margaret Touchette, do swojego gabinetu. – Sądzę, że rozpozna pani jego nazwisko.
Maggie podniosła papierową teczkę i spojrzała na nazwisko, po czym odłożyła teczkę na biurko i wzięła głęboki oddech. Włosy opadały jej na twarz, zasłaniając bliznę. Nic w jej wyglądzie nie wskazywało na to, że jest narkomanką czy prostytutką. Była piękną kobietą i potrafiła trzymać nerwy na wodzy. James podziwiał ją… i pragnął jej. Tak, niesamowicie go pociągała, ale nie zamierzał ryzykować.
– Po co mnie pan wezwał? – W jej głosie brzmiał gniew. – Ma pan zeznania dwóch osób. Nie jestem panu do niczego potrzebna.
– Myli się pani. Mam zeznania z drugiej ręki, zeznania osób, które nie były obecne podczas rzekomego przestępstwa. Tak, tak, przestępstwa. Bo sędzia, który żąda od pozwanych świadczeń natury erotycznej, łamie prawo. Chcę oczyścić wymiar sprawiedliwości z drani. Chcę, żeby tacy ludzie jak Margaret Touchette mieli uczciwe procesy, a potem otrzymali pomoc, jaka im się należy. W tym celu potrzebuję zeznań z pierwszej ręki, zeznań bezpośredniego świadka wydarzeń. Chciałbym, żeby mi pani opisała, czego Maynard żądał w zamian za siedemnaście uniewinniających wyroków.
– Nie.
James wyszczerzył zęby w drapieżnym uśmiechu, którym skutecznie posługiwał się w sali sądowej.
– Panno Eagle Heart, na razie nie jest pani o nic oskarżona, ale to się może zmienić.
Wytrzymała jego spojrzenie.
– Jeśli dobrze rozumiem, grozi mi pan więzieniem, chyba że wyświadczę panu przysługę, tak? Jaki z pana hipokryta. Nie różni się pan od innych przedstawicieli prawa.
Wiedział, że powinien jej przerwać, ale ciekaw był dalszego ciągu. Czy obrzuci go stekiem wyzwisk? Spoliczkuje?
– Wszystkie przestępstwa rzekomo popełnione przez Margaret Touchette uległy przedawnieniu. O nic nie może mnie pan oskarżyć. Jeszcze jedno: jeśli chce pan ze mną rozmawiać, niech pan nie wysyła po mnie swojego psa. – Obróciła się w stronę Yellow Birda. – Bądź łaskaw odwieźć mnie do domu.
Wstała i z wysoko uniesioną głową opuściła gabinet. Od początku wiedziała, że James blefuje.
Pełen uznania zagwizdał cicho. Yellow Bird rzucił na niego okiem, po czym wyszedł, zatrzaskując drzwi.
Okej, nie tak miało wyglądać to spotkanie. James był jednak pod wrażeniem Maggie. Na jej miejscu większość kobiet by się poddała, a ona była twarda i nieustępliwa. Wiedziała, czego chce i nie zamierzała błagać o litość.
Co ma robić. Odpuścić? Nie. Potrzebował jej zeznań, na wszelki wypadek. Ponownie wysłać po nią Yellow Birda? Też nie; nabierze wody w usta. Miał jedno wyjście.
Do gabinetu zajrzała Agnes z terminarzem w ręku.
– Zapisać pannę Touchette?
– Nie. Zdobądź jej adres. – Póki ma autentyczny powód, aby się z nią zobaczyć, nikt mu nie zarzuci, że postępuje nieetycznie. A powód miał: namówić ją, by złożyła zeznania.