Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Mumia zmartwychwstała. Lot No. 249 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mumia zmartwychwstała. Lot No. 249 - ebook

W 1884 r. Abercrombie Smith, sportowiec i student medycyny na Uniwersytecie Oksfordzkim, zostaje wezwany do pokoi swojego sąsiada i kolegi Edwarda Bellinghama. Bellingham, fanatycznego student egiptologii, który posiada wiele starożytnych egipskich artefaktów, który zemdlał z powodu szoku. Kiedy Smith wykorzystuje swoje umiejętności medyczne, aby ożywić Bellinghama, przyjaciel tego ostatniego, William Monkhouse Lee wyjaśnia, że Bellingham ma dziwną obsesję na punkcie egipskiej mumii, którą kupił na aukcji. Bellingham trzyma mumię w swoim pokoju i nazwa ją „Lot 249”, bo tak brzmiały słowa, którymi określano ją podczas licytacji. Przez kilka następnych tygodni Smithowi często przeszkadzają odgłosy bełkotu i mamrotania z pokoju Bellinghama. Dozorca budynku, Thomas Styles, zwierza się Smithowi, że słyszał, jak coś chodzi po pokoju Bellinghama, gdy Bellingham jest poza domem. Niedługo potem student o imieniu Long Norton, do którego Bellingham ma od zadawnioną urazę, zostaje brutalnie zaatakowany przez tajemniczą i pozornie nieludzką postać. A co było dalej czytelnik dowie się po lekturze opowiadania. Zachęcamy!

 

Kategoria: Science Fiction
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7950-588-3
Rozmiar pliku: 420 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Mumia zmartwychwstała

I.

Prawdopodobnie nigdy nie będzie można sformułować definitywnego i absolutnego sądu o tem, co wydarzyło się między Edwardem Bellingham i Williamem Monkhouse Lee i o przyczynie wielkiego strachu, przeżytego przez d‘Abercrombie Smitha.

Zapewne, posiadamy kompletną i jasną relację z ust samego Smitha, relację wzmocnioną świadectwem służącego Thomasa Styles, czcigodnego duchownego Pluptre Petersona, członka starego uniwersytetu, tudzież innych osób, które przypadkowo był obecne przy tem lub owem wydarzeniu tego osobliwego łańcucha wypadków.

Jednak odpowiedzialność w głównej części spada na samego Smitha i większość czytelników pomyśli, że właściwiej będzie raczej przypuścić, iż mózg ludzki, chociaż napozór zdrowy, miał pewne luki w swych tkankach i jakiś osobliwy błąd w swem funkcjonowaniu, aniżeli sadzić, że natura wyszła ze swego łożyska wśród białego dnia, w samem centrum nauki i światła w tak rozsławionym po świecie uniwersytecie oxfordzkim.

Jeżeli jednak pomyślimy jak dalece drogi są ciasne i powikłane, jak słabe światło rzucają wszystkie lampy naszej wiedzy, gdy chcemy te drogi oświetlić, jakie otaczają je ciemności, jak wielkie i straszne wyłaniają się z nich niewyraźnie możliwości, gubiące się w cieniu, gdy sobie to wszystko uprzytomnimy, to przyjdziemy do wniosku, że śmiałym i bardzo ufnym w siebie musiałby być człowiek, któryby sądził, iż uda mu się ograniczyć te osobliwe ścieżki, na których błądzi umysł ludzki.

W jednem skrzydle tego gmachu, który nazywamy starym uniwersytetem oxfordzkim znajduje się wieżyczka, pochodząca z bardzo dawnej epoki.

Łuk, okalający jej otwartą bramę od góry, przygiął się w pośrodku pod ciężarem lat, a bloki szarego kamienia, pocentkowanego mchem, są powiązane sznurkami bluszczu, jak gdyby stara matka natura chciała je umocnić przeciw wichrom i burzom.

Od drzwi biegną w górę spiralnie schody kamienne, prowadząc do dwóch przysionków, a zatrzymując się w trzecim.

Schody te są zniekształcone i wydeptane głęboko przez liczne generacje poszukujące tu światła wiedzy.

Życie biegło jak woda, z góry na dół, po tych krętych schodach i również jak woda pozostawiło tu wypolerowane przez zużycie ślady z epoki Plantagenetów aż do eleganckich kobiet XX wieku – co za piękny obraz życia angielskiego.

Co pozostało obecnie z tych wszystkich nadziei, wszystkich wysiłków, wszystkich energij potężnych? Cóż pozostało oprócz grobów na cmentarzu i trumien zgniłych, zjedzonych przez robactwo? A tymczasem te ciche schody, ten stary mur szary ze swojemi dewizami i rytemi herbami, które można jeszcze odcyfrować na jego powierzchni niby jakieś groteskowe cienie, rzucone z poza zasłony minionych dni istnieją i trwają jeszcze.

II.

W maju roku 19... trzech młodych ludzi zajmowało apartamenta, z których otwierał się widok na kondygnacje starych schodów.

Każdy taki apartament składał się poprostu z gabinetu i sypialni, podczas gdy odpowiednie pokoje parterowe były użyte na skład węgla oraz siedzibę dla służącego Tomasza Stylesa, którego obowiązkiem było obsługiwać trzech mężczyzn mieszkających ponad nim.

Na prawo i na lewo znajdowały się sale lektury. W ten sposób mieszkańcy starej wieży byli do pewnego stopnia izolowani, co uczniom najpilniejszym bardzo odpowiadało, gdyż mieli kompletny spokój przy pracy.

W owej epoce, o której będzie mowa trzech młodych ludzi zajmowało te mieszkania: Abercrombie Smith, Edward Bellingham nad nim i Wiliam Monohouse Lee na niższem piętrze.

Pewnej pięknej nocy wiosennej o godz. 10 wieczorem Abercrombie Smith siedząc w fotelu z wyciągniętemi przed siebie nogami, palił fajeczkę z drzewa wiśniowego. Na podobnym zupełnie fotelu, również wygodnie rozparty siedział naprzeciwko niego jego dawny kolega szkolny Jephro Hastie. Obaj młodzieńcy byli ubrani w kostjumy flanelowe, ponieważ popołudnie spędzili na rzece. Pominąwszy ich kostjumy, wystarczyło przyjrzeć się wyrazistym ogorzałym twarzom i krzepkim postawom, aby skonstatować bez trudu, że to są ludzie, którzy mają upodobanie do wszystkiego co jest prawdziwie męskie i ma styczność z przyrodą. Obaj oni byli najlepszymi wioślarzami w Kollegjum. W ostatnich czasach jednak bardzo bliski egzamin rzucał cień na swobodę Smitha i przytrzymywał go przy książce, zezwalając zaledwie na oddawanie się sportowi przez kilka godzin w tygodniu.

Stos książek medycznych na stole, kilka kości szkieletu, modele i rysunki anatomiczne, wskazywały na charakter studjów młodzieńca, podczas gdy para hantli i rękawice bokserskie porzucone na kominku, wykazywały, że kształcąc umysł, nie zaniedbuje jednak ćwiczeń fizycznych.

Smith i Hastie znali się tak dobrze i tak dobrze rozumieli się, że mogli obecnie siedzieć obok siebie trwając w tem błogosławionem milczeniu, które jest dowodem najwznioślejszej przyjaźni.

– Czy chcesz whisky? – zapytał wreszcie Abercrombie Smith – w karafce jest „Szkot“ a „Irladka“ w butelce.

– Nie, dziękuję ci, przyszedłem tutaj po czaszki. Nie używam alkoholu w czasie pracy, a ty?

– Pogrążony jestem w moich książkach i sądzę, że lepiej się od nich nie odrywać.

Hastie wykonał ręką gest potwierdzenia, i obaj znowu pogrążyli się w uspakajającej nerwy ciszy.

– A propos Smith – zapytał Hastie – czyś się zapoznał już z którym z twoich sąsiadów ze wspólnych schodów?

– Skoro się spotkamy – kiwamy sobie głową na znak pozdrowienia i nic więcej.

– Hm, byłoby lepiej, gdyby można pozostać przy tem, nie mam do nich zaufania. To znaczy, że nie mogę nic specjalnego powiedzieć przeciwko Monkhouse Lee.

– Masz na myśli tego chudeusza?

– Właśnie jego. To bardzo przyzwoity chłopiec, nie sądzę, aby mu było można co zarzucić. Ale niepodobna z nim obcować, nie obcując jednocześnie z Bellinghamem.

– Bellingham, to ten gruby? – Tak, to ten gruby. A to jest człowiek, którego wolałbym zupełnie nie znać.

Smith podniósł oczy i spojrzał na swojego towarzysza.....................Lot No. 249

Of the dealings of Edward Bellingham with William Monkhouse Lee, and of the cause of the great terror of Abercrombie Smith, it may be that no absolute and final judgment will ever be delivered. It is true that we have the full and clear narrative of Smith himself, and such corroboration as he could look for from Thomas Styles the servant, from the Reverend Plumptree Peterson, Fellow of Old's, and from such other people as chanced to gain some passing glance at this or that incident in a singular chain of events. Yet, in the main, the story must rest upon Smith alone, and the most will think that it is more likely that one brain, however outwardly sane, has some subtle warp in its texture, some strange flaw in its workings, than that the path of Nature has been overstepped in open day in so famed a centre of learning and light as the University of Oxford. Yet when we think how narrow and how devious this path of Nature is, how dimly we can trace it, for all our lamps of science, and how from the darkness which girds it round great and terrible possibilities loom ever shadowly upwards, it is a bold and confident man who will put a limit to the strange by-paths into which the human spirit may wander.

In a certain wing of what we will call Old College in Oxford there is a corner turret of an exceeding great age. The heavy arch which spans the open door has bent downwards in the centre under the weight of its years, and the grey, lichen-blotched blocks of stone are bound and knitted together with withes and strands of ivy, as though the old mother had set herself to brace them up against wind and weather. From the door a stone stair curves upward spirally, passing two landings, and terminating in a third one, its steps all shapeless and hollowed by the tread of so many generations of the seekers after knowledge. Life has flowed like water down this winding stair, and, waterlike, has left these smooth-worn grooves behind it. From the long-gowned, pedantic scholars of Plantagenet days down to the young bloods of a later age, how full and strong has been that tide of young, English life. And what was left now of all those hopes, those strivings, those fiery energies, save here and there in some old-world churchyard a few scratches upon a stone, and perchance a handful of dust in a mouldering coffin? Yet here were the silent stair and the grey, old wall, with bend and saltire and many another heraldic device still to be read upon its surface, like grotesque shadows thrown back from the days that had passed.

In the month of May, in the year 1884, three young men occupied the sets of rooms which opened on to the separate landings of the old stair. Each set consisted simply of a sitting-room and of a bedroom, while the two corresponding rooms upon the ground-floor were used, the one as a coal-cellar, and the other as the living-room of the servant, or scout, Thomas Styles, whose duty it was to wait upon the three men above him. To right and to left was a line of lecture-rooms and of offices, so that the dwellers in the old turret enjoyed a certain seclusion, which made the chambers popular among the more studious undergraduates. Such were the three who occupied them now--Abercrombie Smith above, Edward Bellingham beneath him, and William Monkhouse Lee upon the lowest storey.

It was ten o'clock on a bright, spring night, and Abercrombie Smith lay back in his arm-chair, his feet upon the fender, and his briar-root pipe between his lips. In a similar chair, and equally at his ease, there lounged on the other side of the fireplace his old school friend Jephro Hastie. Both men were in flannels, for they had spent their evening upon the river, but apart from their dress no one could look at their hard-cut, alert faces without seeing that they were open-air men--men whose minds and tastes turned naturally to all that was manly and robust. Hastie, indeed, was stroke of his college boat, and Smith was an even better oar, but a coming examination had already cast its shadow over him and held him to his work, save for a few hours a week which health demanded. A litter of medical books upon the table, with scattered bones, models, and anatomical plates, pointed to the extent as well as the nature of his studies, while a couple of single-sticks and a set of boxing-gloves above the mantelpiece hinted at the means by which, with Hastie's help, he might take his exercise in its most compressed and least-distant form. They knew each other very well--so well that they could sit now in that soothing silence which is the very highest development of companionship.

˝Have some whisky,˝ said Abercrombie Smith at last between two cloudbursts. ˝Scotch in the jug and Irish in the bottle.˝

˝No, thanks. I'm in for the sculls. I don't liquor when I'm training. How about you?˝.........................
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: