Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Mundkiem i Siembkiem - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 marca 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mundkiem i Siembkiem - ebook

To moje życie opisane w formie wierszy. Jak widać obfitowało ono, w wiele ciekawych wątków. Była w nim miłość, zdrada, seks i humor.

Kategoria: Poezja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8189-887-4
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1

_JAK TU DUSZNO_

_
_

_Dusza moja się uniosła_

_Z łoża swego zimowego_

_Nie sądziła że jest wiosna_

_Że zobaczy coś takiego_

_
_

_W swym podziwie i zachwycie_

_Tak wysoko uniesiona_

_Zobaczyła mianowicie_

_Wiele dusz ze swego grona_

_
_

_Nigdy przedtem tak nie miała_

_Nie sądziła że tak może_

_Wszystkie dusze przywitała_

_W tej wiosennej miłej porze_

_
_

_Jestem duszą bardzo młodą_

_Pełna jestem też wigoru_

_Skropionego zimną wodą_

_Do koloru, do wyboru_2

_NIKT MNIE NIE ROZUMIE_

_
_

_Trochę inną mam wrażliwość_

_Świat odbieram w inny sposób_

_Mam nadmierną gadatliwość_

_Zwłaszcza w kwestii swego losu._

_
_

_Gdy dyskusję z kimś prowadzę_

_To tak jakbym był w amoku_

_Mam wciąż tylko na uwadze_

_By nie spuszczał ze mnie wzroku._

_
_

_Zdarza mi się chociaż rzadko_

_Dyskutować w wielkim tłumie_

_Choć rozmowa idzie gładko_

_Tłum niczego nie rozumie._3

_Z OPASKĄ NA OCZACH_

_
_

_Mały brzdąc swe oczy otworzył,_

_Rozejrzał się wokół i zdziwił biedaczek,_

_Natychmiast na głowę opaskę założył_

_Chciał niżej, lecz nie mógł inaczej._

_Gdy trochę podrósł i znalazł się w szkole,_

_Opuścił ją niżej o niczym nie wiedząc,_

_Miał tylko w głowie same swawole,_

_Zajęty pracą nad swą niewiedzą._

_Gdy w życie jego miłość wkroczyła_

_I mocno targnęła osobą jego,_

_Opaska oczy mu przesłoniła_

_Zabrała wszystko, to znaczy ego._

_Teraz gdy starość nad nim zawisła,_

_Rujnując życie mocno, dosadnie,_

_Martwi się bardzo o swoją przyszłość,_

_Co będzie gdy umrze, jak ona spadnie?_4

_LETNIA ZJAWA_

_
_

_Lipiec, lato upał spory_

_Młodość swoje ma uroki,_

_Czasu dużo na amory_

_Miłość stawia pierwsze kroki._

_
_

_Była blisko za plecami_

_Swym oddechem mnie muskała,_

_Nie byliśmy wtedy sami_

_Ona skrzydła chyba miała?_

_
_

_Można mniemać czy dowodzić_

_Wywołując sporów wiele,_

_Muszę jednak z tym się zgodzić,_

_Zakochałem się w aniele._

_
_

_Zanurzyłem się w jej oczy_

_Mały włos a bym utonął,_

_Amor z hukiem we mnie wskoczył,_

_Tak została moją żoną._5

_TROCHĘ BOLI_

_
_

_Ciężko żyje się kobiecie_

_Od początku swej niedoli,_

_O tym chyba wszystkie wiecie_

_Każdy poród — trochę boli._

_Dziecko zdrowe roześmiane_

_Hasa skacze i swawoli,_

_Gdy opuszcza swoją mamę_

_Co tu mówić, trochę boli._

_Ślub wesele wielka feta,_

_Bochen chleba trochę soli,_

_Lecz co zrobić? głowa nie ta_

_Coś w niej szumi, trochę boli._

_Stare kości w końcu spoczną_

_Wiedząc o tym że w niedoli,_

_Młodszych boli bardzo mocno_

_A tych starych, trochę boli._6

_KIM JESTEM?_

_
_

_Zadano pytanie co myślę w ogóle?_

_Czy człowiek mi bliski mówi do mnie czule?_

_Może jest osoba wierna mi bez końca?_

_Albo jestem fanem czerwonego słońca._

_Pytań było wiele podobnych i dziwnych,_

_Ciągle wygłaszanych przez ludzi naiwnych,_

_Nie wiedzieć dlaczego ich myśli goniły,_

_Nie miały spoczynku jeszcze ich raniły._

_Problemu nie miałem uciec przed napaścią,_

_Wodę z ogniem łączyć rany leczyć maścią,_

_Zrozumiałem prawdę która była lekiem,_

_Wolny człowiek panem, jestem tym człowiekiem._7

_BRODA_

_
_

_Tydzień temu było miło_

_Dziś wątpliwość mnie nachodzi_

_To co mi się przytrafiło_

_Może tylko mi zaszkodzić._

_
_

_Wstałem rankiem niewyspany_

_Coś tam zjadłem na szybkiego,_

_Biegnąc traktem dobrze znanym_

_Rozminąłem się z kolegą._

_
_

_Gdy dobiegłem w miejsce znane_

_Tam na ławce siadłem sobie,_

_Rozminąłem się z Romanem!_

_Wiem co teraz właśnie zrobię!_

_
_

_Dzwonię szybko chcąc to zbadać,_

_Halo! Słucham- głos w słuchawce,_

_Chciałem z tobą dziś pogadać_

_Siedzę sobie w naszej ławce._

_
_

_Roman przyszedł bardzo szybko_

_Siadł na ławce do mnie przodem,_

_Chcę zapytać ciebie tylko_

_Kiedy zapuściłeś brodę?_8

_ROWER_

_
_

_Byłem w lesie na spacerze._

_Trochę nogi mnie bolały,_

_Najpierw stałem teraz leżę_

_Jestem cały obolały._

_
_

_Coś mi nagle zaświtało._

_Pomyślałem gdzie mam głowę?._

_Na polanie? coś tam stało._

_Jak przypuszczam był to rower._

_
_

_Więc podniosłem się i idę_

_By to sprawdzić bo wypada,_

_Nie do wiary co ja widzę,_

_Do roweru ktoś się skrada._

_
_

_Na polanę więc wkroczyłem_

_Sądząc że to jakieś zwierzę_

_Będąc blisko zobaczyłem_

_Krasnal jedzie na rowerze._9

_MISKA_

_
_

_Chcę zapytać tylko panie_

_Bo faceci mają tupet,_

_Robiąc rano im śniadanie_

_W czym podacie panom zupę?_

_
_

_Albo w obiad gdy pan przyjdzie._

_Ściągnie kurtkę oraz bluzę,_

_A gdy pani z kuchni wyjdzie_

_W czym mu poda pyry luzem?_

_
_

_Każdy myśli o talerzu_

_Tym głębokim a nie płytkim,_

_Można też mi nie dowierzać_

_Brać mnie można też na spytki._

_
_

_Lecz odpowiedź jest dość prosta_

_Powiem więcej oczywista,_

_Nagrodzonym można zostać_

_A nagrodą będzie miska._10

_DZWONEK_

_
_

_Rozdzwoniony dzwonek dzwoni_

_Mało ucha nie rozerwie_,

_Przyłożyłem dłoń do skroni,_

_Do cholery — bo się wnerwię!_

_
_

_Posiedziałem jeszcze chwilę_

_Potem w pałąk się wygiąłem,_

_Zaufałem swojej sile_

_Nawet nie wiem jak zasnąłem._

_
_

_A rodzina dzwonków stoi_

_Przy mym łóżku patrząc na mnie,_

_Przy tym dziwne miny stroi_

_Dla mnie jest to dość zabawne._

_
_

_Ten dzwon duży — był tatusiem_

_Wkroczył na mnie swą osobą,_

_I powiedział — będziesz musiał_

_Kopać tunel pod podłogą._

_
_

_Ja zdziwiony, co się dzieje?_

_Dzwon nie mówi — nie poeta,_

_Zrobię tunel no i zwieję_

_Zmienię siebie w ciało kreta._

_
_

_Kopię grzebię więc łapkami_

_Patrząc tylko w jasną stronę,_

_Widzę stolik a tam na nim_

_W telefonie — dzwoni dzwonek._11

_PRZEBUDZENIE_

_
_

_Wynurzam się z niebytu, przestrzeń dławi, dusi — chyba umieram._

_Nie to nie to o czym myślicie, to inna śmierć, piękna pani roześmiana_

_Uśmiecha się do mnie czule, a ja no cóż serce otwieram._

_Chcę mówić, nic nie mów szepcze cicho moja pani, już nie będę sama._

_Wszystko wokół się zmieniło, nie ma ludzi, zwierząt ani roślin,_

_nawet Słońce nie świeci swym blaskiem. Mimo tego jest przyjemnie,_

_chociaż...czuję się trochę nieswojo. Jest tak jakby ktoś mnie gościł,_

_a ja gościnę przyjmując podaję do stołu...sam sobie… wzajemnie._12

_KLUCZ_

_
_

_Nie wykluczam nigdy tego_

_Że nie zrobię czegoś złego,_

_Będę chodził będę kluczył._

_W końcu życie mnie nauczy._

_
_

_Że kluczową w życiu sprawą_

_Chodzić zawsze stroną prawą,_

_Innych nigdy nie wykluczać_

_I nikogo nie pouczać._

_
_

_Kluczem szczęścia jest harmonia_

_A nieszczęściem monotonia,_

_To co jest nie wykluczone_

_To są myśli me szalone._

_
_

_A na końcu chciałbym wyznać_

_Polska to moja Ojczyzna,_

_Dokonałem wczoraj puczu_

_I od dzisiaj mieszkam w Kluczu._13

_FALE_

_
_

_Nadmorskie fale łagodnie gładziły brzeg,_

_Po piaszczystej plaży jakiś człowiek biegł,_

_Za nim pies ujadał chcąc dogonić go,_

_Człowiek się przewrócił wpadł prosto na szkło._

_
_

_Rozciął sobie nogę poszła z nogi krew._

_Raptem się zleciało spore stado mew,_

_Wypatrzyły zdobycz, dziobać chciały już_

_Nie zdążyły jednak pomoc była tuż._

_
_

_Pomoc przeszła obok jednak to nie to,_

_Człowiek leżąc w piasku wyjął z nogi szkło,_

_W głowie zaszumiało, wzrok stał się nie ten_

_Jakby było mało, człowiek zapadł w sen._

_
_

_Nie wie co się stało gdy był nieprzytomny,_

_Gdy otworzył oczy ból był przeogromny,_

_Leżał on bezwładnie na piaszczystym wale_

_Tym co go zbudziło, były morskie fale._14

_HORYZONT_

_
_

_Gdzieś daleko w linii prostej_

_Za drzewami się ukrywa_

_Stary, młody czy wyrostek_

_Wiedzą jak on się nazywa._

_Czasem jest już bardzo blisko_

_Mają obraz na widoku,_

_Potem naraz wszystko pryska_

_Zaciemniając wszystko wokół._

_
_

_O nim mówią też zdarzenia_

_Które czasem są niedobre,_

_Jego bardzo się docenia_

_Gdy zdarzenia są podobne._

_
_

_Gdy jest wąski i za ciasny_

_Niech mi każdy w to uwierzy,_

_Każdy kto ma rozum własny_

_Może łatwo go poszerzyć._15

_ŻYCIE_

_
_

_Gdzie nie spojrzę na około_

_Mam wrażenie że to Księżyc,_

_Muszę mocno zmarszczyć czoło_

_Obserwując, wzrok wytężyć._

_
_

_Gdy się skupię na drobiazgu_

_Szczegół drobny mnie zachwyca_

_Raczej wolno — nie od razu_

_Zmieniam zdanie, w kwestii życia._

_
_

_Życie tak na dobrą sprawę,_

_To zdarzenia niepozorne,_

_Takie małe i zabawne_

_Raz są miłe, raz upiorne._

_
_

_Nie potrzeba nic rozumieć_

_I nie robić czegoś skrycie,_

_Lecz pogrążyć się w zadumie,_

_Że przepiękne jest te życie._16

_BĘBENEK_

_
_

_Ojciec matka troje dzieci_

_Jak ten czas szybciutko leci,_

_Rosną one jak na drożdżach_

_Chyba nazwać tak to można._

_
_

_Roczny maluch jest jak kluska_

_Już nie mieści się do wózka,_

_Zenek co w przedszkolu hasa_

_Mówią o nim- to kiełbasa._

_
_

_Brzuch największy ma Aldona_

_Dość podobny do balona,_

_Mama z tatą to grubasy_

_Smakoszami są kiełbasy._

_
_

_Raz Aldona mówi mamie_

_Balonowa mówią na mnie,_

_Mówią o mnie że mam bęben_

_I w orkiestrze grać nim będę._

_
_

_Mama na to i co z tego?_

_A co z bębnem brata twego?_

_Wiesz? co z przodu ma brat Zenek,_

_To nie bęben, to bębenek._17

_CO BY BYŁO GDYBY?_

_
_

_Co by było gdyby przez maleńką dziurę,_

_Bez żadnych problemów jajko zniosło kurę,_

_Co by było wtedy jak ta sama kura_

_Pytała by jajko, gdzie jest moja dziura?_

_Wtedy byłby problem z pytaniem o prymat,_

_Jajko było pierwsze? -kura nie wytrzyma,_

_Wychodzi więc na to jajku będzie miło,_

_Kura była później, jajko pierwsze było._

_Co by było gdyby kura oraz jajko_

_W zgodzie razem siedli z pokojową fajką,_

_Twierdząc że nie jajko ani też nie kura,_

_Pierwsza zawsze była ta maleńka dziura._18

_KIEROWNICA_

_
_

_Pan kierownik jest zmęczony_

_I ma dosyć tej roboty,_

_Papierami zawalony_

_Wypatruje już soboty._

_
_

_No bo w piątek też pracuje_

_Zresztą cały tydzień robi,_

_Zdrowie sobie on rujnuje_

_Przy produkcji białej skrobi._

_
_

_Skrobia to wyciąg z ziemniaka_

_Ale o tym wszyscy wiedzą,_

_Dobra, pyszna jest w lizakach_

_Wszyscy skrobię w plackach jedzą._

_
_

_A on pisze, skreśla i poprawia_

_Robi przerwy na herbatę,_

_Jedno co go zastanawia_

_To spotkanie ze swym katem._

_
_

_W końcu skończył i jest wolny,_

_Więc do auta szybko wskoczył,_

_Blisko domu trochę zwolnił_

_Ze zdziwienia przetarł oczy._

_
_

_Gdy już do garażu wjechał_

_Na stoliku stała pizza,_

_I pomyślał znów mam pecha,_

_Toć to żona- kierownica._19

_ŚCIANA_

_
_

_Przede mną ściana… ściana miękka, lepka i przezroczysta._

_Mój wzrok uwiodła, odzywa się cichutko, jak kochanka naga._

_Woła mnie po imieniu, jakby znała mnie… ta Pani mglista._

_Iść chcę w Jej stronę, lecz serce nie słucha, stoi i nie pomaga._

_Z jej głębi wysuwa swe ręce i woła, chodź do mnie Marianie._

_Chcę się do niej przesunąć..nie mogę!…więc płaczę i szlocham._

_W kałuży łez stoję cały rozdarty, przy mojej życiowej ścianie._

_Nie teraz? Mówię, powiedzieć muszę komuś że Go kocham!?_20

_ŻURAW_

_
_

_O żurawiach wie Chełmoński_

_Bo to on ich namalował,_

_Gdybym użył słów drakońskich_

_Wśród żurawi była zmowa._

_
_

_Ten co stoi w pierwszym planie_

_Nie ma chęci odlatywać._

_Pani żuraw ma dziś branie_

_Tak na niby się odrywa._

_
_

_Obok pani żurawiowej_

_Biegnie amant adorator,_

_Nie wie o tym że jest w zmowie_

_I zapłaci wkrótce za to._

_
_

_A zapłatą dla lotnika_

_Będzie przelot bez partnerki,_

_No i co z tego wynika?_

_Że cierpliwy- znaczy wielki._

_
_

_Tych żurawi jest dość dużo_

_Chyba coś tak ze czterdzieści,_

_Jest ich sporo nad kałużą_

_Lecz ich, obraz nie pomieścił._

_
_

_Bo pan Józef tak to ujął_

_I tak sobie to uroił,_

_Te żurawie odlatują_

_Tylko jeden żuraw stoi._21

_PERFIDNA ZDRADA_

_
_

_Jestem dzisiaj zdruzgotany, niewyspany i bez życia._

_Nie mam na nic dziś ochoty, do roboty nie chcę iść._

_Będę robił wiele rzeczy pożytecznych, lecz z ukrycia._

_Napisałaś wczoraj do mnie, no… i chory jestem dziś._

_Do tej pory tak myślałem, na wyłączność ciebie mam._

_Ale z listu wyczytałem, że ten drugi kręci teraz kołem._

_Wtedy kiedy na imprezie, siedzieliśmy pośród dam._

_To ten drugi patrząc na mnie, nogą pieścił cię pod stołem._22

_NOS_

_
_

_Nos lub nosek jak kto woli_

_Na bogactwo będąc łasy,_

_Ten co żyje dziś w niedoli_

_Nie miał nosa do tej kasy._

_
_

_Kasa kasą- ważne zdrowie_

_Bo to ono jest podstawą,_

_Zdrowie ważne ktoś mi powie,_

_Miałeś nosa brawo, brawo._

_
_

_Na ten przykład nosacizna_

_Co u ludzi występuje,_

_Jest kłopotem muszę przyznać_

_Gdy krew nosem ulatuje._

_
_

_Morskie świnki też w kłopocie_

_Że tak powiem i nadmienię,_

_Nie doczeka samiec pociech_

_Bo ma ostre zapalenie._

_
_

_Dla mnie nos mój to część ciała_

_Jest przyjazny nie jest wrogiem,_

_W nim zapachów gama cała,_

_A ja wąchać wszystkie mogę._23

_PRZYSZŁOŚĆ_

_
_

_Mozaika przedziwnych zdarzeń mnie otacza,_

_Nie wierzę w to co widzę a widzę doskonale,_

_Nowe tajemne i nigdy nie znane przekraczam,_

_Bez strachu którego prawie nie mam wcale._

_W dół patrzę w głębinę i otchłań piekielną,_

_Zanurzam się wzrokiem w odmętu głębiny,_

_Chcę dotknąć i poczuć istotę tak wielką,_

_Istnienia jej poznać prawdziwe przyczyny._

_Już prawie ją miałem, a jednak uciekła_

_Sądziłem że spojrzeć się nie odważę_

_Gdy na nią spojrzałem to ona mi rzekła,_

_Chodź za mną, a przyszłość ci twoją pokażę._24

_ALTERNATYWA_

_
_

_Leży gdzieś w kącie alternatywa_

_Wciąż zapomniana i niepotrzebna,_

_Bo do tej pory nikt jej nie wzywał_

_Siedzi na tronie jak ta królewna._

_
_

_Nagle ruch trochę słów_

_Rzucił ktoś w jej stronę,_

_Stary plan upadł znów_

_Nie stał się jej klonem._

_
_

_Powoli lecz pewnie z niemałym mozołem,_

_Powstają jej wersje na dole pod stołem_

_Ktoś myśli i trudzi się nad nią niezmiernie_

_By wersje jej były dokładne i wierne._

_
_

_Wychodzi spod stołu gotowa do drogi,_

_Spogląda na zewnątrz nie wierzy i mdleje,_

_Bo stara jej wersja stanęła na nogi_

_Swą wersję choć starą, na nowo znów sieje._

_
_

_Nagle buch pięścią w brzuch_

_Nowa starej wali,_

_Musisz wiedzieć z wersji dwóch_

_Nową już wybrali._

_
_

_Spogląda w około i rusza z łoskotem_

_Sprawdzając też wszystko na sali,_

_Pilnuje ją teraz z tą myślą by potem_

_Staruszki już nigdy nie brali._
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: