Muszka, która nie umie latać - ebook
Muszka, która nie umie latać - ebook
Klinika pod Boliłapką to maleńki szpital dla chorych zwierzaków. Pracują w nim sympatyczna doktor Magda i wesoły doktor Paweł. Codziennie ratują zdrowie swoich podopiecznych. Pomagają im dzieci doktor Magdy: Dominika i Kajtek. Zaprzyjaźnij się z nimi i zaglądaj do kliniki, by śledzić losy niezwykłych pacjentów.
Gdy na dworze zrobiło się ciepło, Muszka - kotka Olgi, nabrała ochoty na spacery. Olga mieszka w bloku, na piętrze, Muszka postanowiła więc wybrać się na przechadzkę po parapecie. To nie mogło się dobrze skończyć. Na szczęście lekarze z Kliniki pod Boliłapką potrafią doskonale zaopiekować się kotkiem, który nie zawsze spada na cztery łapy.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-245-2080-0 |
Rozmiar pliku: | 5,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Spałaś tak słodko, że aż żal było cię budzić! – śmiała się potem. – A obok ciebie, wśród książek i zeszytów, leżała Muszka i chrapała chyba jeszcze głośniej niż ty!
Muszka, kotka Olgi, nie opuszczała swojej pani choćby na krok. Siedziała na jej kolanach w czasie obiadu, ocierała się o jej nogi, gdy Olga chodziła po mieszkaniu. A kiedy dziewczynka uczyła się do klasówek, grzecznie sadowiła się na parapecie koło biurka i patrzyła na nią, mrużąc oczy.
Obie, Olga i Muszka, najbardziej jednak lubiły wieczory. Olga układała się wtedy w łóżku z książką i czytała przy małej lampce kilka stron przed snem. A Mucha wskakiwała na kołdrę i mościła sobie legowisko koło dziewczynki, tuląc się do niej i mrucząc spokojnie. Czasami tylko podskakiwała nagle, gdy z sąsiedniego pokoju dochodziły dźwięki gitary, na której uczyła się grać Karolina, starsza siostra Olgi. Może to przez tę gitarę Muszka unikała nastolatki jak ognia i starała się schodzić jej z drogi? Olgę za to uwielbiała i nieustannie domagała się od niej pieszczot.
– Miałam dla ciebie tak mało czasu – szepnęła przebudzona już na dobre dziewczynka i poszukała kotki dłonią. Zawsze przecież leżała na kołdrze i wstawała razem z Olgą. – Ale nie martw się, dziś wszystko się zmieni! Jeszcze tylko pójdę do szkoły po świadectwo i już. Koniec! Dziewięć tygodni wakacji, wyobrażasz sobie? Będziemy się bawić całymi godzinami i wreszcie porządnie cię wyczeszę. Zrobię to dzisiaj, od razu, obiecuję. Muszka, słyszysz? Cieszysz się? Muszka? Musia, gdzie ty jesteś?
Kota nie było na tapczanie.
– Muszka? Muszka? Mamo? Tato? Jest u was Musia?
Dziewczynka wbiegła do ich sypialni z nadzieją, że kotka przeniosła się nad ranem do dużego łóżka mamy i taty. Kiedyś już tak zrobiła. Co prawda tylko raz, gdy była jeszcze całkiem malutka... ale kto wie, może akurat dziś miała ochotę to powtórzyć? Rodzice spali spokojnie w swojej zielonej pościeli. Wystarczył rzut oka, by Olga przekonała się, że Muszki tam nie ma.
– Musia, dokąd ty poszłaś? – Dziewczynka ruszyła do łazienki, gdzie stała kocia kuweta.
Ale i tam nie zauważyła śladu kotki. Zajrzała więc do pokoju Karoliny. Byłaby to pierwsza wizyta Muszki w jaskini gitarowych hałasów. Karolina spała w najlepsze. A kotki oczywiście nie było.
– Może zgłodniała? – westchnęła Olga z nadzieją i pobiegła do kuchni.
Przy miskach jednak też było pusto. Dziewczynka już chciała obudzić rodziców i poprosić o pomoc w poszukiwaniach, ale nagle kątem oka zauważyła otwarte kuchenne okno. Serce na moment przestało jej bić. A potem zaczęło walić jak szalone. Muszka siedziała za szybą, po drugiej stronie. Patrzyła na ptaszki latające nad drzewami. Jej głowa rytmicznie poruszała się w prawo i w lewo, kiedy gołębie przelatywały z jednego krańca podwórka na drugi.
Olga zastygła w bezruchu. Wiedziała, że nie może przestraszyć kotki.
– Moja malutka, chodź do mnie – powiedziała szeptem. – Musia, kochana... Wracaj do domu. Mam tu twoje przysmaki, popatrz...
Powoli, ostrożnie sięgnęła do kuchennej szuflady, gdzie leżały ulubione chrupki kotki. Zaszeleściła opakowaniem i bardzo, bardzo wolno wyciągnęła rękę ze smakołykiem w stronę okna. Muszka spojrzała z zainteresowaniem w stronę swojej pani, a potem z gracją odwróciła się i weszła powoli do mieszkania.
– Miauuu! – oświadczyła, zeskakując z parapetu na podłogę i ocierając się o nogi Olgi. – Miauuu! – To najwyraźniej była prośba o chrupkę.
– Jak mogłaś? Jak mogłaś zrobić coś takiego? – Dziewczynce po policzkach ciekły łzy wielkie jak groch. – Tak się o ciebie bałam! Ten parapet jest taki wąski, mogłaś spaść i się zabić! Nigdy, nigdy więcej tak mnie nie strasz, rozumiesz?
– Miauuu! – odpowiedziała Muszka, zniecierpliwiona.
Pani przecież obiecała jej chrupkę, pokazała, zaszeleściła papierkiem... Tylko dla tego przysmaku zrezygnowała z obserwowania ptaków i zeszła z parapetu. A teraz co? Jakieś krzyki zamiast frykasów? Wcale jej się to nie podobało.
– Masz już, masz. – Olga otarła łzy rękawem piżamy i podała Muszce przysmak.
W tej chwili w pokoju rodziców zaterkotał ulubiony budzik taty. Był stary i już trochę zepsuty, ale tata nie chciał go wymienić.
Olga usłyszała, jak tata wstaje i próbuje bez skutku wyciągnąć z łóżka Karolinę. Groził, prosił, łaskotał... a ona nic! Olga uśmiechnęła się pod nosem. Zaraz potem wstała mama. Ruszyła w stronę pokoju młodszej córki, uchyliła drzwi i powiedziała:
– Oleńko, wstawaj, bo spóźnisz się na zakończenie roku!
A chwilę później:
– Olga, kochanie, gdzie ty jesteś?