- W empik go
Muza artysty - opowiadanie erotyczne - ebook
Muza artysty - opowiadanie erotyczne - ebook
Charlotte pracuje w prestiżowej galerii Lothara dopiero od tygodnia, gdy szef prosi ją, żeby wybrała się na wernisaż jako przedstawicielka galerii. Czuje się zarówno zaszczycona, jak i przerażona tym, że spotka tam tyle ważnych osobistości. Szczególnie, że dopiero co skończyła studiować historię sztuki, a do tego jest kobietą w świecie zdominowanym przez mężczyzn.
Widząc piękne malowidła półnagich kobiet przedstawionych w sposób uprzedmiotawiający, nie wie, co o nich myśleć. Może dlatego właśnie traci grunt pod nogami, gdy sam twórca prosi ją o opinię na temat swoich dzieł i wręcza jej swoją wizytówkę. Nie spodziewała się ani, że jest w jej wieku, ani że jest taki atrakcyjny. Ma wrażenie, że wizytówka zaraz wypali jej dziurę w kieszeni. W końcu jednak wyjmuje ją i dzwoni do malarza...
Nowela została wydana we współpracy ze szwedzką reżyserką filmową Eriką Lust. Stara się ona ukazać prawdziwą naturę człowieka oraz to, jak bardzo się od siebie nawzajem różnimy, w opowiadaniach pełnych pasji, intymności, miłości i pożądania, łącząc intrygujące historie z elementami komedii erotycznej.
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-262-0964-8 |
Rozmiar pliku: | 176 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Ja? – Posłałam zaskoczone spojrzenie mojemu nowemu szefowi, Antonowi Lotharowi, właścicielowi ekskluzywnej galerii sztuki, w której właśnie w tym tygodniu zaczęłam pracować.
– Tak. – Uśmiechnął się nieco ironicznie i wzruszył ramionami. – Spokojnie. Masz tylko coś zobaczyć, dziecinko. Po prostu się tam pojawić. Wpisać się do księgi gości jako przedstawicielka naszej galerii, a ja już zajmę się resztą.
– To znaczy… bardzo chętnie to zrobię – odparłam, po czym nagle przypomniałam sobie o nowych, zdecydowanie za wysokich butach, które nieopatrznie postanowiłam ochrzcić w pracy tego samego dnia i w których moje stopy przeżywały od kilku godzin istne katusze. Zwłaszcza mały palec lewej nogi był tak obolały, jakby rozpadł się na kawałki, po czym został wciśnięty pod moją stopę włożoną wcześniej do o wiele za małego buta. Ale reprezentowanie galerii Lothara to wielki zaszczyt – więc najwyżej później poddam się transplantacji palca.
Szef popatrzył na mnie odrobinę sceptycznie.
– I nie muszę chyba przypominać, jakie to ważne, żebyś wpisała nas do księgi gości?
– Ależ skąd, proszę pana. Wiem, co mam robić – rzuciłam, posyłając mu szeroki i – miałam nadzieję – uspokajający uśmiech.
Kiwnął krótko głową i pospiesznie się oddalił, żeby zająć się czymś, co najwyraźniej było ważniejsze niż wernisaż.
Jeśli chodzi o zatrudnienie w galerii, miałam nieco mieszane uczucia. Z jednej strony od wielu lat marzyłam o tym, żeby te klika lat studiowania historii sztuki w końcu się na coś przydały. Nazwisko Anton Lothar bez wątpienia robiło wrażenie w branży artystycznej. Jego właściciel miał bowiem niesamowicie dobrego nosa do tego, których artystów należy finansować i wspierać. Z drugiej zaś strony był niezwykle staroświecki, a jeśli chodzi o równouprawnienie, tkwił nadal w osiemnastym wieku. Trochę trudno było mi z tym żyć. Nie byłam taka naiwna i przypuszczałam, że dostałam tę robotę raczej z uwagi na moje wysportowane i powabne ciało, a nie ze względu na wykształcenie. Nie, żeby Lothar się do mnie przystawiał – nic z tych rzeczy. Był oldschoolowym gejem, a ja najwyraźniej miałam stać w jego galerii i wyglądać oszałamiająco, żeby goście mieli jeszcze jeden punkt, na którym warto zawiesić wzrok.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.