- W empik go
Myśl i bogać się - ebook
Myśl i bogać się - ebook
Książka N. Hilla tłumaczona na wiele języków i wydana w milionowych nakładach w wielu krajach świata, stała się nie kwestionowanym, klasycznym dziełem literatury motywującej działania ludzkie. Napisana z inspiracji Andrew Carnegiego, przez swych niezliczonych czytelników uważana jest za "kartę powołania", która - na przekór trudnościom ocenianym przez inne systemy motywacyjne jako niepokonalne - skierowała ich na droge wiodącą do sławy i bogactwa. Książka MYŚL I BOGAĆ SIĘ wraz z PODRĘCZNYM PORADNIKIEM odmieniła życie milionów meżczyzn i kobiet, zarówno dorosłych, jak i wkraczających w dojrzałe życie i stworzyła wspaniałe dziedzictwo osiągnieć dokonanych przez dzisiejszych i wczorajszych czołowych działaczy w dziedzinie biznesu, administracji rządowej i życia publicznego. Czytając tę książke pamiętaj, że przedstawia ona fakty, a nie zmyślenia, a jej celem jest przekazanie prawdy uniwersalnej, z której wszyscy przygotowani na jej przyjęcie dowiedzą się, co robić ze swym życiem i jak osiągnąć życiowy cel. Znajdą też w niej bodziec potrzebny do rozpoczecia nowego życia.
Kategoria: | Ekonomia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-62304-89-9 |
Rozmiar pliku: | 576 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Co sprawia, że niektórzy ludzie idą przez życie przebojem, od sukcesu do sukcesu, pomnażając swe dochody i życiowe szczęście – a inni nawet nie próbują o nie zabiegać?
Co sprawia, że ktoś uzyskuje poważne wpływy osobiste, a ktoś inny pozostaje jednostką bez znaczenia? Co jest przyczyną powodującą, iż jeden człowiek znajduje wyjście z każdej sytuacji, toruje sobie drogę przez przeciwności życia, uzyskując spełnienie swych najdroższych marzeń – a drugi załamuje się, przegrywa, nie dochodzi do niczego?
Przed laty autor tej książki, Napoleon Hill, zasiadł do rozmowy z jednym spośród najbogatszych wówczas ludzi na świecie, Andrew Carnegiem, i uzyskał odeń pierwszą zapowiedź wyjawienia tej wielkiej Tajemnicy. Carnegie zachęcił wtedy Hilla do badania, w jaki sposób inni ludzie z tej Tajemnicy korzystali, do studiowania ich metod posługiwania się nią – i do opracowania prostego planu wiodącego do zdobycia bogactwa, który można by przedstawić światu jako Plan Mistrzowski.
MYŚL I BOGAĆ SIĘ ujawnia tę Tajemnicę i przedstawia ów Plan. Od pierwszego wydania tej książki w roku 1937 ukazały się 42 jej kolejne edycje, drukowane w maksymalnym pośpiechu, jakiego wymagało zapotrzebowanie na nią. Wydanie niniejsze dostosowane jest do wymogów chwili obecnej, wyposażono je w specjalne udogodnienia w korzystaniu z tekstu książki, w tym także w krótkie wnioski zamykające każdy z jej rozdziałów, służące odświeżeniu treści danego rozdziału w pamięci.
Tak więc mamy nareszcie prostą, pewną drogę do pokonania wszelkich przeciwności, spełnienia wszelkich dążeń, zdobycia życiowego sukcesu. Książka ta wstrząśnie Tobą dzięki swej mocy dokonania w Twym życiu głębokiej przemiany. Zrozumiesz dzięki niej, dlaczego niektórzy ludzie dochodzą do wielkich pieniędzy i sukcesów życiowych – bo sam staniesz się jednym z nich.W każdym rozdziale tej książki omawiam jedną z przynoszących pieniądze tajemnic, które umożliwiły zdobycie fortuny setkom najbogatszych ludzi na świecie – ludziom, których dokonania życiowe analizowałem przez długie lata.
Na tajemnicę ich sukcesu zwrócił mi uwagę przed ponad pól wiekiem Andrew Carnegie. Ten obrotny, miły w obejściu stary Szkot, cierpliwie wbijał mi ją do głowy, kiedy byłem jeszcze małym chłopcem. A potem osuwał się w głąb swego fotela i z błyskiem rozbawienia w oku sprawdzał, czy mam dość oleju w głowie, aby w pełni docenić to, co mi wyjawił.
A kiedy się już upewnił, że pojąłem jego myśl, zapytał, czy byłbym gotów poświęcić jakieś dwadzieścia lat, albo i więcej, by się przygotować do przedstawienia tej myśli światu, kobietom i mężczyznom, którzy bez poznania tej myśli mogliby zaznać życiowej klęski. Odrzekłem, że się tego podejmę i oto, przy współpracy pana Carnegiego, dotrzymuję tego zobowiązania.
Książka niniejsza wyjawia tę tajemnicę, dowiedzioną doświadczeniem życiowym tysięcy ludzi z różnych dziedzin życia. To właśnie od pana Carnegiego pochodzi pomysł, by ową magiczną formułę, która jemu samemu przyniosła wspaniały życiowy sukces, odnieść do dokonań ludzi, którzy nie mieli czasu zastanawiać się nad sposobem, w jaki dochodzi się do bogactwa; miał on też nadzieję, że będę mógł dowieść słuszności tej formuły, potwierdzonej doświadczeniem każdego z tych mężczyzn i każdej z tych kobiet. Pan Carnegie sądził, że jego teorię będzie się wykładało we wszystkich szkołach i wyrażał przekonanie, iż gdyby uczono jej w należyty sposób, zrewolucjonizowałaby cały system oświatowy w tak znacznym stopniu, że czas przeznaczony na kształcenie młodzieży można by zredukować do połowy.
Autentyczne życiorysy dowodzą zadziwiającej siły Tajemnicy Sukcesu
W rozdziale III poświęconym Wierze w siebie znajdziecie zadziwiającą historię tworzenia gigantycznego koncernu United States Steel Corporation, powołanego do życia i kierowanego przez młodego człowieka, na którego przykładzie pan Carnegie dowodzi, iż jego teoria sprawdza się na każdym człowieku, który ją przyjmie. Wierne zastosowanie tej tajemnicy przyniosło Charlesowi M. Schwabowi ogromne pieniądze i wpływy. Mówiąc otwarcie, zastosowanie tej formuły przysporzyło panu Schwabowi sześćset tysięcy dolarów.
Fakty takie – dobrze znane niemal wszystkim, którzy znali pana Carnegiego – dają czytelnikowi jasne wyobrażenie o tym, co może mu zaoferować lektura tej książki, w jakim stopniu może mu ona uświadomić, czego naprawdę pragnie.
Tajemnicę sukcesu przekazano tysiącom mężczyzn i kobiet, którzy zgodnie z życzeniem pana Carnegiego wykorzystali ją dla własnego pożytku. Niektórzy z nich zdobyli dzięki niej fortunę. Inni wykorzystali ją osiągając harmonię w rodzinie. Pewien urzędnik stosował ją tak skutecznie, że zapewniała mu ona dochód przekraczający 75 tysięcy dolarów rocznie¹.
Krawiec z Cincinnati, Arthur Nash, postanowił wykorzystać swe bankrutujące przedsiębiorstwo jako „królika doświadczalnego”, na którym chciał sprawdzić działanie formuły. Przedsiębiorstwo rozkwitło i przyniosło właścicielom znaczne dochody. I nadal znakomicie prosperuje, mimo iż pan Nash już zmarł. Eksperyment przezeń dokonany uznano za wyjątkowy, a gazety i czasopisma poświęciły mu tyle miejsca, iż za jego wykorzystanie na reklamy musiano by wydać ok. miliona dolarów.
Tajemnicę tę poznał również Stuart Austin Wier, mieszkaniec miasta Dallas w Teksasie. Przyjął ją z takim zapałem, że porzucił uprzedni zawód i podjął studia prawnicze. Czy mu się powiodło? I o tym zdarzeniu opowiem.
Kiedy pracowałem jako akwizytor ogłoszeniowy w LaSalle Extension University, miałem możność przyglądać się, jak rektor tego uniwersytetu, J. G. Chapline, stosując tę formułę przekształcił go w jedną z najznaczniejszych w skali kraju uczelni dla studentów zaocznych.
Tajemnicę, o której tu mówię, charakteryzuję w książce przynajmniej sto razy. Nie nazywam jej wprost, ponieważ wydaje się, iż jest skuteczniejsza, kiedy pozostaje częściowo utajona, choć znajduje się w zasięgu wzroku i kiedy ci, którzy dojrzeli do jej przyjęcia, mogą do niej dotrzeć własnym wysiłkiem.
Właśnie dlatego pan Carnegie zawierzał mi ją tak cierpliwie, nie nazywając jej po imieniu.
Tajemnica przemawia do tych, którzy chcą słuchać
Jeśli jesteś gotów ją przyjąć, odnajdziesz ją przynajmniej w jednym fragmencie każdego rozdziału. Mógłbym skorzystać z przywileju uświadomienia ci, w jaki sposób możesz stwierdzić, że już jesteś przygotowany na jej przyjęcie, ale pozbawiłoby cię to większości korzyści, jakie płyną z dokonania tego odkrycia na własną rękę.
Jeśli poddałeś się zniechęceniu, jeśli przypadło ci w udziale zmagać się z przeciwnościami życia, które przygasiły w tobie ducha, jeśli próby sprostania wyzwaniom życia, jakie podejmowałeś, zakończyły się klęską, albo też jeśli doznałeś upośledzeń w wyniku choroby lub fizycznych okaleczeń, niech przykład mojego syna i jego sposób zastosowania teorii Carnegiego wyda ci się oazą na „pustyni straconych nadziei”.
Tajemnicę tę wykorzystywał w szerokim zakresie prezydent Woodrow Wilson w czasie I wojny światowej. Przekazywano ją żołnierzom w czasie szkolenia, jakie odbywali przed wyruszeniem na front. Prezydent Wilson zwierzył mi się, że w znacznym stopniu dopomogła ona w zbieraniu funduszów na cele wojenne.
Szczególną właściwością tej tajemnicy jest to, że ci, którzy ją poznali i zastosowali się do niej, zostali wciągnięci na drogę do życiowego sukcesu. Jeśli w to wątpisz, przypatrz się nazwiskom ludzi, jakich tu wspominam; weź z nich przykład, a przekonasz się, że to prawda.
Na świecie niczego nie dostaje się za darmo!
Tajemnicy, o której mówię, nie można uzyskać za darmo, ale cena, jaką trzeba za nią zapłacić, jest niewspółmierna do jej wartości. I za żadną cenę nie można tej tajemnicy udostępnić tym, którzy jej z własnej woli nie poszukują. Nie może też być ona nikomu odstąpiona ani sprzedana, ponieważ w istocie składa się z dwóch części. Jedna z tych części znajduje się już w posiadaniu tych, którzy są wewnętrznie przygotowani na przyjęcie całej tajemnicy.
Tajemnica ta odpowiada potrzebom i możliwościom wszystkich, którzy przygotowani są na jej przyjęcie. Poziom wykształcenia nie ma tu nic do rzeczy. Na długo przed mym przyjściem na świat, tajemnicę tę posiadł T.A. Edison i posłużył się nią tak mądrze, że stał się czołowym w skali światowej wynalazcą, choć tylko przez trzy miesiące chodził do szkoły.
Tajemnicę tę przyjął również Edwin C. Barnes, przedsiębiorca powiązany z Edisonem. Zastosował ją tak skutecznie, że chociaż pierwotnie nie zarabiał więcej niż 12 tysięcy dolarów rocznie, przeszedł na wcześniejszą emeryturę jako posiadacz olbrzymiej fortuny. Historię jego życia przedstawiam w początkowej części rozdziału I. Przekona cię ona, że bogactwo nie jest dla ciebie nieosiągalne, że możesz stać się tym kim chcesz, że pieniądze, sława, uznanie i szczęście mogą się stać udziałem tych, którzy są naprawdę zdecydowani je zdobyć.
Skąd o tym wiem? Odpowiedź na to pytanie znajdziesz zanim doczytasz tę książkę do końca. Możesz ją znaleźć równie dobrze w pierwszym rozdziale, jak i na ostatniej stronie.
W trakcie prowadzonych, na życzenie Carnegiego, przez dwadzieścia jeden lat badań przeanalizowałem dokonania życiowe setek znanych ludzi, z których wielu wyznało, iż zbiło majątek dzięki tajemnicy Carnegiego; wymienię tu przykładowo kilkadziesiąt nazwisk:
------------------------------- --------------------------- ---------------------
Henry Ford William Wrigley junior John Wanamaker
James J. Hill George S. Parker E. M. Statler
Henry L. Doherty Cyrus H. K. Curtis George Eastman
Charles M. Schwab Harris F. Williams King Gillette
Daniel Willard dr Frank Gunsaulus Ralph A. Weeks
Arthur Nash John D. Rockefeller Thomas A. Edison
Frank A. Vanderlip Theodore Roosevelt John W. Davis
Elbert Hubbard Wilbur Wright J. G. Gliapline
dr Frank Crane J. Odgen Armour Arthur Brisbane
Woodrow Wilson William Howard Taft Luther Burbank
Edward W. Bok Frank A. Munsay Ebert H. Gary
George M. Alexander Clarence Darrow John H. Patterson
Julius Rosenwald Stuart Arthur Wier F. W. Woolworth
płk Robert A. Dollar Edward A. Filene Edwin C. Barnes
William Jennigs Bryan dr David Starr Jordan
sędzia Daniel T.Writht
senator Jennings Randolph
dr Alexander Graham Bell
------------------------------- --------------------------- ---------------------
Nazwiska te stanowią tylko małą część owych setek wybitnych Amerykanów, których dokonania finansowe oraz inne dowodzą, iż ci, co pojęli i zastosowali w swym działaniu tajemnicę Carnegiego, osiągają wysoki poziom życia. Nie zdarzyło mi się usłyszeć o nikim takim, kto przyjmując tę tajemnicę nie osiągnąłby sukcesu w jakiejś wybranej przez siebie dziedzinie. I nie znam też nikogo, kto by się wybił lub doszedł do bogactwa nie w wyniku zastosowania tej tajemnicy. Wyciągnąłem z tych dwóch faktów wniosek, iż owa tajemnica jest – jako część wiedzy niezbędnej dla uformowania zdecydowanej postawy życiowej – ważniejsza od wszystkiego, co można uzyskać poprzez to, co się popularnie nazywa „wykształceniem”.
Cóż to bowiem jest wykształcenie? Pytanie to wymagałoby szczegółowej odpowiedzi.
Zwrotny moment w twoim życiu
Tak więc tajemnica, o której mówię, w ten czy w inny sposób wyłoni się z kart tej książki i stanie do twej dyspozycji, jeśli tylko jesteś przygotowany na jej przyjęcie. Rozpoznasz ją, kiedy tylko ci się objawi. A kiedy się to zdarzy, czy stanie się to za sprawą rozdziału pierwszego czy ostatniego, zatrzymaj się na chwilę, przestań czytać, pozwól, aby ci się przedstawiła – i wypij z tej okazji kieliszeczek czegoś, co lubisz, dla uczczenia najważniejszej chwili twego życia, jego zwrotnego momentu.
Czytając tę książkę pamiętaj też, że przedstawia ona fakty a nie zmyślenia, a jej celem jest przekazanie prawdy uniwersalnej, z której wszyscy przygotowani na jej przyjęcie dowiedzą się, co robić ze swym życiem i jak osiągnąć życiowy cel. Znajdą też w niej bodziec potrzebny do rozpoczęcia nowego życia.
Czy mogę ci, Czytelniku, tytułem ostatniego słowa tej przedmowy zaproponować sposób, w jaki będziesz mógł rozpoznać tajemnicę Carnegiego? Otóż każde dokonanie, wszystkie zdobyte przez ludzi bogactwa mają swe źródła w ich myślach! Jeśli jesteś przygotowany na przyjęcie tej tajemnicy, już posiadłeś ją w połowie, drugą połowę rozpoznasz z pewnością w chwili, gdy dotrze do twego umysłu.
Napoleon HillI MYŚL JEST REALNĄ SIŁĄ
Siłą, która przynosi sukces, jest potęga twego umysłu. Jak sprawić, by życie odpowiadało TAK na twoje zamierzenia i ambicje.
„Myśl jest realną siłą” i naprawdę staje się potęgą, kiedy służy ścisłemu wyznaczaniu celu, dyscypliny postępowania i gorącej żądzy przetworzenia pomysłów w bogactwo lub inne dobra materialne.
Edwin C. Barnes przekonał się przed paroma laty, jak głęboką prawdą jest to, że ludzie są w stanie skupić myśl na dojściu do bogactwa i zdobyć je. To przeświadczenie wyrobił w sobie nie w wyniku przesiadywania w fotelu i dumania. Dojrzewało ono w nim stopniowo, krok po kroku, od chwili, kiedy gorąco zapragnął związać się interesami z wielkim Edisonem.
Główną cechą tego pragnienia żywionego przez Barnesa było to, iż miało ono określony charakter. Chciał on współpracować z Edisonem, a nie pracować dla Edisona. Proszę się uważnie przypatrzyć, w jaki sposób zabrał się on do przetworzenia swych zamysłów w rzeczywistość; pozwoli to lepiej zrozumieć zasady, których stosowanie doprowadza do bogactwa.
Kiedy zrodziło się w nim owo pragnienie, czy też impuls myślowy, nie miał możności zrealizowania go. Stały mu na przeszkodzie dwie poważne trudności. Nie znał Edisona i nie miał pieniędzy na bilet do East Orange w stanie New Jersey.
Większość ludzi, którzy mogliby odczuć podobne pragnienie, poczułaby się w obliczu tych trudności niezdolna do jego zrealizowania. Ale to co zrodziło się w myśli Barnesa nie było zwykłą zachcianką!
Edison spojrzał mu w oczy…
Zjawił się w laboratorium Edisona i przedstawił jako człowiek, który chce robić z wynalazcą wspólne interesy. Po latach pan Edison tak wspominał ich pierwszą rozmowę:
„Wyglądał jak zwykły włóczęga, miał coś w wyrazie twarzy, co sprawiało wrażenie, że jest człowiekiem zdecydowanym osiągnąć cel, dla którego do mnie przybył. Po latach doświadczeń z różnymi ludźmi przekonałem się, że jeśli ktoś pożąda czegoś tak mocno, że dla osiągnięcia tego celu gotów jest postawić na szali całą swą przyszłość, to z pewnością osiągnie to, czego pragnął. Dałem mu możliwość przedstawienia jego zamiarów, ponieważ pojąłem, że całą swą energię wewnętrzną podporządkował celowi, od którego nie odstąpi, aż go osiągnie. Późniejsze wydarzenia dowiodły, że się nie myliłem”.
Przecież nie wygląd zewnętrzny tego młodego człowieka dopomógł mu w pozyskaniu zgody Edisona – przeciwnie, wygląd ten przemawiał przeciw niemu. Zdecydowała o tym siła jego myśli.
Barnes nie stał się wspólnikiem Edisona w wyniku pierwszej z nim rozmowy. Najpierw dostał pracę w biurze u Edisona z pensją raczej skromną.
Mijały miesiące. Nic nie zdawało się przybliżać Barnesa do realizacji zamiaru, który uznawał za główny cel życiowy. Coś się jednak zmieniało w umyśle Barnesa. Uporczywie pogłębiał w sobie wolę stania się wspólnikiem Edisona.
Psychologowie słusznie twierdzą, iż „kiedy ktoś jest naprawdę wewnętrznie przygotowany do czegoś, objawia tę gotowość swym zachowaniem”. Barnes był wewnętrznie przygotowany do zawiązania spółki z Edisonem, co więcej, był zdecydowany trwać w tej gotowości aż do chwili, w której będzie mógł spełnić swój zamiar.
Nigdy sobie nie wmawiał: A po cóż mi właściwie to wszystko? Zmienię plany i poszukam sobie posady sprzedawcy. Powtarzał natomiast: Przyjechałem tu, aby robić interesy z Edisonem i osiągnę ten cel, choćbym miał na to poświęcić całe życie. Tak właśnie myślał! Jakież wspaniałe historie mieliby o sobie do opowiedzenia różni ludzie, gdyby umieli wytknąć sobie wyraźny cel i trwać przy nim aż do czasu, kiedy wypełni on całkowicie ich świat wewnętrzny!
Być może młody wówczas Barnes nie zdawał sobie jeszcze z tego sprawy, ale jego upór i wytrwała wierność wyraźnie określonemu pragnieniu, doprowadziły do usunięcia wszelkich trudności i zrealizowania jego zamiarów.
Szczęście puka do kuchennych drzwi
Możliwość tej realizacji pojawiła się pod inną postacią niż Barnes oczekiwał i nadeszła z niespodziewanej strony. Takie to bywają kaprysy szczęścia. Potrafi ono zapukać do kuchennych drzwi albo pojawić się pod postacią nieszczęścia czy też przejściowego niepowodzenia. Być może dlatego właśnie tak wielu ludzi nie umie rozpoznać szczęśliwej szansy.
Edison kończył właśnie prace nad udoskonaleniem nowego urządzenia biurowego, które nazywano wówczas dyktafonem Edisona. Dystrybutorzy jego wyrobów nie byli tym urządzeniem zachwyceni. Nie wierzyli w możliwość sprzedawania go z poważniejszym zyskiem.
Barnes był przekonany, że potrafi skutecznie sprzedawać dyktafon Edisona. Zaproponował wynalazcy swe usługi i uzyskał jego zgodę. Podjął się sprzedaży tego urządzenia i sprzedawał je tak skutecznie, że Edison podpisał z nim kontrakt na rozprowadzanie dyktafonu na cały kraj. W wyniku tego kontraktu Barnes stał się człowiekiem bogatym, ale dokonał rzeczy znacznie większej. Dowiódł, że człowiek może sam dojść do bogactwa.
Nie wiem dokładnie, ile Barnes zarobił na tym kontrakcie i nie ma sposobu, żeby się tego dowiedzieć. Może były to dwa, a może trzy miliony dolarów, ale niezależnie od tego, jak znaczna była ta suma, nie da się ona porównać do znacznie większego dokonania, jakim było uzyskanie dokładnej wiedzy o tym, że nieuchwytny impuls myślowy może być przetworzony w walory materialne poprzez zastosowanie pewnych znanych zasad.
Barnes po prostu wymyślił siebie jako partnera wielkiego Edisona! Wymyślił sobie wielką fortunę. U początków swej kariery nie rozporządzał niczym oprócz świadomości tego, czego pragnie i zdecydowania w dążeniu do tego celu, aż do jego osiągnięcia.
O człowieku, który przedwcześnie zrezygnował
Jedną z najpowszechniejszych przyczyn klęski życiowej jest zwyczaj odstępowania od zamierzeń pod wpływem przejściowych porażek. Każdy z nas ma na sumieniu przynajmniej jeden taki grzech.
Wuj R.U. Darby’ego ogarnięty został „gorączką złota” w okresie jej wybuchu i wyruszył na Zachód, aby je wydobywać i wzbogacić się w ten sposób. Nikt mu nigdy nie wytłumaczył, że więcej złota odkryto w umysłach ludzi niż wydobyto kiedykolwiek z ziemi. Wytyczył sobie działkę i rozpoczął kopanie.
Po tygodniu poraziło go odkrycie lśniącej rudy. Potrzebna była mu maszyna do wydobywania jej na powierzchnię. Zamaskował więc szyb i wyruszył do swego rodzinnego Williamsburga w stanie Maryland, aby powiadomić o swym odkryciu krewnych i sąsiadów. Złożyli się wspólnie na zakup odpowiednich urządzeń i wysłali je na Zachód. Wuj wraz z Darbym przystąpili do pracy w kopalni.
Kiedy pierwszy wóz wypełniony wykopaną rudą dotarł do wytapiacza, okazało się, że jest to najbogatsza ruda w całym Colorado! Kilka dalszych wozów z rudą potwierdziło tę opinię. Spodziewano się nieprawdopodobnych wręcz zysków.
Pogłębiono wykopy, a nadzieje Darby’ego i wuja pięły się coraz bardziej w górę. Aż stało się coś nieoczekiwanego. Żyłki złotej rudy zanikły! Dotarli do końca złoża i nie odnaleźli już więcej złotej rudy. Ryli w ziemi coraz rozpaczliwiej poszukując żyły – bez skutku.
W końcu zdecydowali się zrezygnować z dalszych poszukiwań.
Za kilkaset dolarów sprzedali pośrednikowi wszystkie urządzenia wydobywcze i wyruszyli pociągiem w drogę powrotną. Pośrednik zlecił inżynierowi górnictwa obejrzenie kopalni i przeprowadzenie pewnych obliczeń. Inżynier ów uznał, że poszukiwania prowadzone przez poprzednich właścicieli nie przyniosły rezultatu, ponieważ nie wiedzieli oni o tzw. zwodniczych liniach. Jego wyliczenia wskazywały, że żyła powinna się znajdować o niecały metr pod miejscem, w którym wuj Darby’ego zaniechał dalszego drążenia. I tam właśnie ją odnaleziono!
Pośrednik zarobił na tej żyle miliony dolarów, ponieważ wiedział przynajmniej tyle, że trzeba zasięgnąć rady u fachowca, zanim się zrezygnuje.
Sukces sąsiaduje o miedzę z porażką
Pan Darby wielokrotnie rozmyślał nad swą stratą, zanim dokonał odkrycia, że pragnienie czegoś może być zamienione na złoto. Odkrycia tego dokonał, kiedy zajął się sprzedażą ubezpieczeń na życie.
Darby miał w pamięci utratę wielkiej fortuny wskutek przedwczesnej rezygnacji z poszukiwań i wspomagał się teraz wyniesioną z tych doświadczeń metodą, polegającą na powtarzaniu sobie: Zrezygnowałem wtedy znajdując się o metr od złotej żyły, ale nigdy nie zrezygnuję z przekonania kogoś do zakupu ubezpieczenia, kto mi na początku mówi – nie.
Darby stał się jednym z tych niewielu agentów ubezpieczeniowych, którzy potrafią sprzedać polisy za sumę ponad miliona dolarów rocznie. Zawdzięczał to swemu przywiązaniu do „lekcji”, jaką wyciągnął z przedwczesnej rezygnacji w przemyśle wydobywczym.
Jest rzeczą dowiedzioną, że zanim się odniesie życiowy sukces, natknąć się wypadnie na przejściowe porażki, a może nawet i na bolesną klęskę. Kiedy człowieka przygniatają niepowodzenia, najprostszą i najlogiczniejszą reakcją wydaje się rezygnacja. I tak właśnie zachowuje się większość ludzi.
Ponad pięciuset najszczęśliwszych w interesach ludzi w Ameryce wyznało autorowi, że najpomyślniejsze sukcesy osiągali znajdując się o krok od porażek, które by ich powaliły. Klęska jest przebiegłym kawalarzem o wyrobionym zmyśle ironii; znajduje ona szczególne upodobanie w dopadaniu ludzi w chwili, gdy wydają się mieć sukces w zasięgu ręki.
O dziecku, które zdobyło przewagę nad dorosłym
W niedługi czas po tym, jak pan Darby zdobył ów dyplom w „Instytucie Mocnych Kopniaków Losu” i zdecydował się wykorzystać swe doświadczenie z przemysłu wydobywczego, zdarzyło mu się być świadkiem pewnej sytuacji, która go przekonała, że „NIE” niekoniecznie musi oznaczać odmowę.
Pewnego popołudnia dopomagał swemu stryjowi przy mieleniu zboża w dość staroświeckim młynie. Stryj zarządzał dużą farmą, na której pracowała też pewna liczba kolorowych dzierżawców, W jakiejś chwili drzwi otworzyły się i weszło murzyńskie dziecko, córeczka jednego z dzierżawców.
Stryj spostrzegł dziecko i zapytał szorstkim tonem:
– Czego chcesz?
Dziecko odpowiedziało niepewnie:
– Mamusia mnie przysłała, żeby pan dał mi dla niej pięćdziesiąt centów.
– Nie ma mowy. Zmykaj do domu.
– Dobrze, psze pana – odpowiedziało dziecko. Ale nie ruszyło się z miejsca.
Stryj pana Darby’ego tak był pochłonięty pracą, że nie zwrócił uwagi na to, iż dziecko nie wyszło z młyna. Kiedy je wreszcie spostrzegł, ofuknął dziewczynkę:
– Mówiłem ci, żebyś wracała do domu. Zmykaj stąd, bo ci przyłożę.
Dziewczynka odpowiedziała – Dobrze, psze pana – ale nawet nie drgnęła.
Stryj odstawił na bok worek zboża, który zamierzał właśnie wsypać do bębna młyńskiego, złapał jakiś kij leżący pod ręką i z groźną miną ruszył w stronę dziecka.
Darby wstrzymał oddech. Był pewien, że za chwilę stanie się świadkiem morderstwa. Znał gwałtowne usposobienie stryja.
Kiedy ten znalazł się przy wejściu, gdzie stało dziecko, dziewczynka postąpiła o krok naprzód i zawołała rozpaczliwie:
– Mamusia musi dostać te pięćdziesiąt centów!
Stryj zatrzymał się naprzeciw dziecka, przez dobrą minutę mu się przyglądał, a potem odłożył kij, sięgnął do kieszeni, wyjął z niej półdolarówkę i podał dziewczynce.
Dziecko wzięło monetę do ręki, odwróciło się powoli w stronę drzwi nie spoglądając ani razu na mężczyznę, nad którym właśnie zdobyło przewagę. Kiedy dziewczynka wyszła, stryj pana Darby’ego przysiadł na jednej ze skrzyń stojących na podłodze i przez jakieś dziesięć minut gapił się przez okno. Rozmyślał z nabożną czcią o nauczce, jakiej mu udzielono.
Pan Darby również rozmyślał o tym zdarzeniu. Po raz pierwszy w życiu zetknął się oto z sytuacją, w której murzyńskie dziecko pokierowało postępowaniem dorosłego białego człowieka. W jaki sposób ta dziewczynka tego dokonała? Co się takiego zdarzyło w umyśle stryja, co sprawiło, że zapanował nad swą gwałtownością i stał się łagodny jak baranek? Jakiej to tajemnej mocy użyło dziecko, aby zapanować nad sytuacją? Takie oto pytania drążyły myśl Darby’ego, ale odpowiedź na nie znalazł dopiero po latach, kiedy mi opowiadał o całym zdarzeniu.
Dziwnym trafem opowieść o tym niezwykłym zdarzeniu przedstawił autorowi tej książki w starym młynie, w tej samej sieni, w której jego stryj odebrał swą nauczkę.
„TAK” ukryte za „NIE”
Kiedyśmy tak sobie rozmawiali w owym starym młynie, pan Darby zakończył swą opowieść o niezwykłym zwycięstwie dziecka: „Jaki pan z tego wyciągnie wniosek? Jakiej tajemnej siły użyło to dziecko, aby tak całkowicie pokonać mojego stryja?”
Odpowiedź na to pytanie zawiera się w zasadach przedstawionych w tej książce. Jest to odpowiedź pełna i wyczerpująca. Mieści w sobie szczegółowe zalecenia, wystarczające na tyle, by każdego uczynić zdolnym do uzyskania i zastosowania tej siły, którą owo dziecko zawładnęło przez przypadek.
Skup myśli, a dostrzeżesz wyraźnie, jaka to siła pośpieszyła dziecku z pomocą. W następnym rozdziale znajdziesz kolejny przebłysk tej siły. Jeszcze w innym miejscu tej książki natkniesz się na myśl, która pobudzi twe możliwości poznawcze i postawi ci do dyspozycji, dla twego własnego pożytku, tę niepokonalną siłę. Świadomość tej siły może się w tobie zrodzić już po przeczytaniu pierwszego rozdziału tej książki, ale może owładnąć twym umysłem po lekturze któregoś z rozdziałów następnych. Może cię nawiedzić pod postacią odrębnego pomysłu. Ale może też przybrać formę jakiegoś planu działania albo zamysłu. I znów skłonić cię może do powrotu myślą do dawnych twych doświadczeń, minionych klęsk i załamań, byś wyciągnął z nich nauki, dzięki którym odzyskasz to wszystko, coś utracił w wyniku owych przegranych.
Po określeniu przeze mnie natury tej siły, którą niejako mimo woli posłużyła się murzyńska dziewczynka, pan Darby dokonał w myślach szybkiego przeglądu swych doświadczeń zebranych w ciągu trzydziestu lat pracy w charakterze agenta ubezpieczeniowego i otwarcie przyznał, że swe sukcesy na tym polu zawdzięcza w pewnym stopniu lekcji, jaką pobrał od tego dziecka.
Przypomniał też sobie swą życiową pomyłkę, wynikłą z zaniechania poszukiwań o metr od złotej żyły. Oświadczył jednak: „To doświadczenie okazało się błogosławione w swych tragicznych skutkach. Nauczyło mnie dążyć wytrwale, nie bacząc na żadne trudy i ta lekcja była niezbędna dla osiągnięcia czegokolwiek w życiu”.
Doświadczenia pana Darby’ego są dostatecznie powszechne i jasne, by nadać kierunek całemu jego życiu; stały się więc dla niego równie ważne, jak samo życie. Wyciągnął korzyść z obu tych doświadczeń, ponieważ oba przeanalizował i wyciągnął z nich nauki, jakie w sobie kryły. Ale co począć z ludźmi, którzy albo nie mają czasu, albo skłonności do tego, by przemyśleć poniesioną klęskę w celu wyciągnięcia z niej nauki, która może im przynieść życiowy sukces? Gdzie i w jaki sposób nauczył się on sztuki przekuwania klęski w szczeble wiodące do powodzenia?
Książka niniejsza powstała właśnie po to, by udzielić odpowiedzi na te pytania.
Dzięki cennemu pomysłowi osiągniesz sukces
Odpowiedź ta wymaga określenia trzynastu zasad, ale czytając tę książkę pamiętaj, że odpowiedź na pytania, jakie kazały ci się zastanawiać nad osobliwościami życia, odnaleźć możesz w swym własnym umyśle, w jakimś pomyśle, planie działań lub zamierzeniu, które zrodzi się w myślach podczas czytania tej książki.
Rozsądny pomysł jest tym, czego potrzeba do osiągnięcia powodzenia. Zasady przedstawione w tej książce dotyczą sposobów i środków formułowania użytecznych pomysłów.
Zanim przystąpimy do charakteryzowania tych zasad, musimy się upewnić, że jesteś gotów na przyjęcie następującego ważnego twierdzenia:
Kiedy bogactwa zaczynają spływać, gromadzą się tak szybko i w takiej obfitości, że człowiek zaczyna zachodzić w głowę, gdzie też się ukrywały przez wszystkie poprzednie chude lata.
Jest to stwierdzenie zadziwiające, tym bardziej, im bliżej przypatrujemy się przyjętemu ogólnie przekonaniu, że bogactwa przypadają w udziale tylko tym, którzy pracowali na nie długo i ciężko.
Kiedy zaczynasz myśleć o bogactwie i zdobywać je, stwierdzasz, że bogactwo bierze początek z pewnego stanu umysłu, ze ściśle określonego zamierzenia, przy niewielkim lub wręcz żadnym nakładzie pracy. Zarówno ty, jak każdy inny człowiek na twoim miejscu, będzie się chciał dowiedzieć, w jaki sposób osiągnąć ten stan umysłu, który przysparza bogactw. Sam poświęciłem dwadzieścia pięć lat na odpowiednie badania, ponieważ chciałem się dowiedzieć, w jaki sposób „osiągnęli ów stan ci, którym się powiodło”.
Przypatruj się bardzo uważnie, jak w miarę tego, jak będziesz opanowywał zasady tej filozofii i rozpoczynał wypełniać zalecenia co do sposobu stosowania tych zasad, zacznie się poprawiać twoja sytuacja finansowa, a wszystko, czego się tkniesz, zacznie ci przynosić korzyści. Myślisz, że to niemożliwe? Otóż nie, to jest możliwe!
Jedną z głównych słabości myślenia ludzkiego jest typowe dla przeciętnych jednostek zżycie z pojęciem „niemożliwe”. Każdy przeciętniak zna wszystkie reguły, które się nie sprawdzają w życiu. I wszystkie sprawy, których nie można dokonać. Książkę niniejszą napisałem dla tych, którzy poszukują reguł, jakie innym ludziom przyniosły życiowy sukces i którzy pragną oprzeć całe swoje życie na tych regułach.
Sukces życiowy przypada tym, którzy wytwarzają w sobie świadomość sukcesu.
Klęska życiowa spada na tych, którzy biernie poddają się świadomości klęski. Założeniem tej książki jest dopomożenie tym wszystkim, którzy pragną nauczyć się sztuki przetwarzania swych umysłów z uległych świadomości klęski w przepojone świadomością sukcesu.
Inną słabością występującą u zbyt wielu ludzi, jest nawyk mierzenia wszystkich i wszystkiego miarką ich własnych wrażeń i wierzeń. Niektórzy czytelnicy tej książki będą sądzili, że nie mogą myśleć o bogactwie i dążyć do niego, ponieważ nawyki myślowe przykuły ich do biedy, niedostatku, klęski i załamania.
Ci nieszczęśliwi ludzie przypominają mi pewnego Chińczyka, który przybył do Ameryki, aby uzyskać amerykańskie wykształcenie. Zapisał się na uniwersytet w Chicago. Któregoś dnia rektor Harper natknął się w campusie na owego młodego człowieka ze Wschodu, zatrzymał się, by z nim przez chwilę pogawędzić i zapytał, która z cech Amerykanów, jakie zdołał już zaobserwować, wywarła na nim najsilniejsze wrażenie. „Dziwny układ waszych oczu – odpowiedział student – wasze oczy w ogóle nie są skośne”.
No i co powiecie o tym Chińczyku?
Wzdragamy się uwierzyć w to, czego nie rozumiemy. Przyjmujemy głupie założenie, że nasze własne ograniczenia są właściwym zakresem ograniczeń. Pewnie, że oczy innych ludzi „wcale nie są skośne”, skoro nie są takie same, jak nasze oczy.
„Chcę tego i będę to miał”
Kiedy Henry Ford postanowił zbudować swój słynny silnik V-8, przyjął jako wstępny projekt silnik z ośmioma cylindrami w jednym rzędzie i polecił inżynierom zaprojektować takie urządzenie. Projekt wykreślono na papierze, ale wszyscy inżynierowie, jak jeden mąż, uznali za po prostu niemożliwe zbudowanie ośmiocylindrowego silnika rzędowego jako jednostki.
Ford polecił:
– Skonstruujcie go za wszelką cenę.
– Ależ to niemożliwe – odpowiedzieli.
– Bierzcie się do roboty -– rozkazał Ford – i nie przerywajcie jej, aż do chwili, kiedy go zbudujecie, nieważne ile to wam zabierze czasu.
Inżynierowie przystąpili do dzieła. Nie mieli innego wyjścia, jeśli chcieli pozostać pracownikami Forda. Przez sześć miesięcy nie dokonano niczego. Po dalszych sześciu miesiącach nadal nie było żadnego postępu. Inżynierowie starali się wypełnić polecenie szefa na wszelkie możliwe sposoby, ale sprawa wydawała się niewykonalna – „niemożliwa”.
Pod koniec roku Ford sprawdził z inżynierami stan robót i znów poinformowali go, że nie znaleźli sposobu, aby spełnić jego polecenie.
– Pracujcie dalej – powiedział Ford – chcę tego i będę to miał.
Podjęli pracę i nagle, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, odkryto cały sekret.
Zdecydowanie Forda znów zwyciężyło.
Może ta historia nie jest ścisła w szczegółach, ale jej sens i istota zostały tu przedstawione dokładnie. Wy, którzy chcecie myśleć o bogactwie i dążyć do niego, wysnujcie z niej, jeśli potraficie, wnioski dotyczące milionów Henry’ego Forda. Nie będziecie musieli sięgać myślą zbyt daleko.
Henry Ford odniósł życiowy sukces, ponieważ pojął i zastosował zasady osiągania powodzenia. Jedną z tych zasad jest pragnienie, świadomość tego, ku czemu się dąży. Przypomnijcie sobie tę opowieść, którą przeczytaliście i podkreślcie zdania, w których przedstawiona jest tajemnica jego zdumiewającego osiągnięcia. Jeśli potraficie tego dokonać, jeśli wasz palec wskazujący zdoła odnaleźć ten szczególny zespół zasad, które uczyniły Henry’ego Forda bogatym, jesteście zdolni do dokonania osiągnięć równych jego osiągnięciom w każdej dowolnej dziedzinie, która wam odpowiada.
Poeta wypowiedział prawdę
W słowach: „Jestem kowalem swego losu, kapitanem mej duszy” Henley wyjaśnił nam, że jesteśmy twórcami własnego losu i dowódcami naszych dusz, ponieważ jesteśmy władni kontrolować nasze myśli.
Pragnął nam zakomunikować, iż nasze umysły namagnesowane są tymi przewodnimi myślami, które piastujemy w duchu i że – za pomocą środków, z którymi nikt z nas nie jest dostatecznie oswojony – ten „magnetyzm” przyciąga do nas siły, ludzi oraz okoliczności życiowe, które odpowiadają naturze tych naszych przewodnich myśli.
Pragnął nas przekonać, że zanim zaczniemy gromadzić bogactwa w wielkiej obfitości, musimy namagnetyzować nasze myśli silnym pożądaniem bogactw, wyrobić w sobie „świadomość pieniądza”, ponieważ pożądanie pieniędzy zrodzi w nas określony plan ich uzyskania.
Ale jako poeta, a nie filozof, Henley ograniczył się do wyrażenia wielkiej prawdy w poetyckiej formie, pozostawiając filozoficzną interpretację swych słów tym, którzy za nimi podążą.
Tak oto krok po kroku prawda sama uchyla przed nami rąbka swej tajemnicy, zanim objawi się, pewna tego, iż zasady przedstawione w tej książce zawierają w sobie tajemnicę zapanowania nad naszym losem materialnym.
Młody człowiek jasno widzi swój życiowy cel
Jesteśmy już przygotowani do rozpatrzenia pierwszej z tych zasad. Utrzymuj umysł w trakcie czytania zdań dotyczących prawdy w pełnej gotowości i pamiętaj, że zasady owe nie są wynalazkiem żadnej konkretnej osoby. Działały one na rzecz wielu ludzi. Możesz je zastosować i ty dla własnego pożytku.
Stwierdzisz, że da się tego dokonać łatwo, bez wysiłku.
Przed kilku laty wygłaszałem wykład inauguracyjny w Salem College, w Salem w Zachodniej Wirginii. Zasadę przedstawioną w następnym rozdziale charakteryzowałem z takim uniesieniem, że pewien student przeddyplomowego rocznika przyjął ją za swoją i włączył do swej filozofii życiowej. Został potem członkiem Kongresu i jedną z ważnych osobistości w rządzie Franklina D. Roosevelta. I wtedy napisał do mnie list, w którym w tak jasny sposób wyraził swe zdanie o zasadzie przedstawionej w następnym rozdziale, że zdecydowałem się przytoczyć jego list jako wstęp do tego rozdziału. Daje on bowiem wyobrażenie o nagrodzie, jaka przypadnie w udziale tym, którzy się do tej zasady zastosują:
„Drogi Mój Napoleonie, moja działalność w Kongresie, dająca mi wgląd w problemy, jakimi żyje wielu mężczyzn i kobiet, upoważnia mnie do sformułowania pewnej rady, która może okazać się przydatna tysiącom zasługujących na nią ludzi.
W roku 1922, kiedy odbywałem ostatni rok studiów w Salem College, wygłosiłeś tam wykład inauguracyjny. Wykładem tym zasiałeś w mym umyśle pewną ideę, której zawdzięczam to, iż służę obecnie mojemu krajowi i której w znacznym stopniu zawdzięczać będę wszystkie me przyszłe sukcesy życiowe.
Pamiętam tak dokładnie, jakbym to usłyszał wczoraj, Twoją świetną charakterystykę metody, dzięki której Henry Ford, mający nader ubogie wykształcenie i nie mający ani dolara w kieszeni, pozbawiony wpływowych przyjaciół, wspiął się na szczyty. Doszedłem wówczas do przekonania, zanim jeszcze zakończyłeś wykład, że i ja zdobędę tam dla siebie miejsce, nawet gdyby mi przyszło pokonać nie wiem jakie przeciwności.
Tego roku tysiące młodych ludzi ukończą studia, podobnie będzie w następnych latach. Każdy z nich rozglądać się będzie za słowami konkretnej zachęty, takimi jak te, które Tobie zawdzięczam. Będą chcieli wiedzieć, w którą się zwrócić stronę, jaką obrać życiową drogę. Możesz im takiej porady udzielić, ponieważ obdarzyłeś nią już tak wielu ludzi.
Są dziś w Ameryce tysiące ludzi, którzy chcieliby wiedzieć, jak przetworzyć pomysły w żywe pieniądze, ludzi, którzy zaczynają od zera, bez finansowych środków i chcą wyrównać poniesione w wyniku bankructwa straty. Jeśli ktokolwiek może im w tym pomóc, to tym kimś jesteś ty.
Kiedy wydasz swą książkę, chciałbym otrzymać jej pierwszy egzemplarz, jaki wyjdzie z druku, i to opatrzony Twoim autografem…
Z najlepszymi – jak dobrze wiesz – życzeniami serdecznie Ci oddany – JENNINGS RANDOLPH”
Po trzydziestu pięciu latach, jakie upłynęły od mego inauguracyjnego wykładu, miałem przyjemność znaleźć się znów w Salem College, w roku 1957 i wygłosić wykład podczas uroczystości wręczania dyplomów kończącym studia absolwentom. Sam otrzymałem tytuł doktora honoris causa w dziedzinie literatury.
Od roku 1922 śledziłem przebieg kariery zawodowej Jenningsa Randolpha, który stał się jednym z najwybitniejszych w kraju zarządców linii lotniczych, a także wspaniałym mówcą i senatorem ze stanu Zachodnia Wirginia.
WNIOSKI POD ROZWAGĘ:
Możesz być biednie ubrany i bez grosza, jak Edwin Barnes, ale gorąca żądza sukcesu może ci stworzyć życiową szansę.
Im wytrwałej podążasz właściwą drogą, tym bardziej się zbliżasz do sukcesu. Bardzo wielu ludzi rezygnuje w chwili, kiedy ów sukces mają już w zasięgu ręki. Pozostawiają go do wzięcia innym.
Wytknięty cel jest podstawą wszelkich osiągnięć, zarówno mniejszych, jak i większych. Nawet silny mężczyzna może zostać pokonany przez dziecko, które zdąża do celu. Podporządkuj swe nawyki myślowe wadze twego życiowego zadania, a zdołasz osiągnąć nawet to, co się wydaje niemożliwe.
Za przykładem Henry’ego Forda zaszczep swą wiarę i wytrwałość innym, a „niemożliwe” zostanie spełnione.
Możesz osiągnąć wszystko,
co umysł ludzki zdoła, wymyślić i w co zdoła uwierzyć.