- W empik go
Myśl jak da Vinci - ebook
Myśl jak da Vinci - ebook
Słynny z tworzenia niektórych z najbardziej ikonicznych obrazów w europejskim malarstwie - w tym „Mona Lizy" i „Ostatniej Wieczerzy” - Leonardo da Vinci wywarł wpływ na pokolenia artystów i myślicieli, kontynuując to nawet po ponad 500 latach. Choć nie możemy liczyć na powtórzenie jego osiągnięć, da Vinci wykazywał postawę wobec życia, z której wszyscy możemy się uczyć.
Był prawdziwym polimatą, był także rzeźbiarzem, architektem, muzykiem, matematykiem, inżynierem i anatomem. Z niezaspokojonym pragnieniem wiedzy da Vinci nigdy nie był zadowolony z tego, co już stworzył, często kierowując swoje myśli na nowe, nieodkryte tematy. Dostrzegał związki między sztuką a nauką, nieustannie dążąc do doskonałości i precyzji w swojej pracy, co zaowocowało wieloma technikami, które wykorzystujemy do dziś.
Dzięki książce „Myśl jak da Vinci", ty także możesz nauczyć się myśleć jak człowiek renesansu, wykorzystać swoje szanse i talenty, być wynalazcą, eksperymentować i wyobrażać sobie to, co niemożliwe.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8341-086-9 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
„W puchu lub w pierzu kto lega, temu do sławy za daleka droga”
Dante Alighieri Boska Komedia, Piekło, cytowany przez Leonarda da Vinci w zapiskach
Próbujący nakreślić okoliczności narodzin prawdopodobnie najbardziej światłego umysłu w historii ludzkości raczej nie trafiliby z opisem warunków, w jakich ujrzał świat Leonardo da Vinci. Oto chłopiec, urodzony wcale nie w sławnym rodzie utalentowanych myślicieli, nawet nie w rodzinie zamierzającej kształcić potomka, by dużo osiągnął. Tak naprawdę zanosiło się raczej na to, że Leonarda czeka życie pełne zmagań z losem, nie miał widoków na świetlaną przyszłość, a jego możliwości znacząco ograniczała sytuacja, w jakiej przyszedł na świat.
Da Vinci urodził się na głębokiej prowincji włoskiej Toskanii 15 kwietnia 1452 roku. W tamtych czasach Włochy nie były zjednoczonym państwem, jakie dziś znamy, lecz zlepkiem wielu potężnych miast-państw. Miejsce narodzin Leonarda znajdowało się niedaleko Florencji, kolebki sztuki renesansu, nurtu, który rozprzestrzeniał się w całej Europie. Renesans (słowo zapożyczone z francuskiego) był kulturowym „odrodzeniem” zapoczątkowanym w połowie XIV wieku, odwołującym się do klasycznej kultury Grecji i Rzymu, która stała się inspiracją dla zadziwiającego rozkwitu twórczego obejmującego obszary od północnej Europy aż po Italię. Choć da Vinci zapisze się na kartach historii jako jeden z trzech najwybitniejszych przedstawicieli renesansu, z pewnością nie zapewniło mu tego urodzenie. Wręcz przeciwnie: dorastał jako nieślubny syn zimnego i nieobecnego ojca i niezamężnej matki wywodzącej się z ludu.
Jego ojciec, Piero Fruosino di Antonio da Vinci, pochodził z zamożnej rodziny, która wydała kilka pokoleń notariuszy pilnie dbających o porządek w stertach dokumentów, czym położyli podwaliny pod rozwój płynącego z handlu bogactwa Florencji (i dzięki czemu miasto miało pieniądze na szczodre wspieranie artystów). Nazwisko „da Vinci” określa pochodzenie rodu „z miasta Vinci”, choć pewności co do dokładnego miejsca narodzin Leonarda nie mamy. Niektórzy utrzymują, że przyszedł na świat w maleńkiej wiosce Anchiano, nieco oddalonej od Vinci.
Mówi się, że nazwa „Vinci” wywodzi się z łacińskiego vincere, czyli ‘zwyciężać’. To jasna sugestia dla tych, którzy chcą ukazywać Leonarda jako kulturowego wojownika, wykuwającego zwycięską drogę przez życie. Tak naprawdę nazwa pochodzi od starego włoskiego słowa określającego rodzaj występującej w okolicy wierzbiny, tradycyjnie używanej do wyplatania koszy. Jasne, Leonardo urodził się niedaleko głównego ośrodka renesansu, jednak wychowywał się w zapadłej dziurze – nie wszyscy jej mieszkańcy zapuszczali się do miasta.
Co więcej, jako dziecko z nieprawego łoża, nie mógł wstąpić na uniwersytet ani wykonywać wolnych zawodów. Zrządzeniem losu (przez to, iż rodzice nie mieli ślubu) Leonardo został pozbawiony szans na karierę w wielu dobrze płatnych profesjach, gdzie mógłby znakomicie wykorzystywać swe rozliczne talenty, co z pewnością zapewniłoby mu dobrobyt.
Nie bardzo mógł też liczyć na emocjonalne wsparcie rodziców. Wystawne chrzciny, na które stawiło się dziesięcioro rodziców chrzestnych, mogłyby sugerować, że pochodzenie z nieprawego łoża początkowo wcale nie stanowiło żadnej przeszkody. Jednak Ser Piero („Ser” oznacza szlachetne pochodzenie) był mężczyzną ambitnym i szybko się rozejrzał za małżonką, która pomogłaby mu w awansie społecznym. Natomiast matka Leonarda, Caterina, która urodziła go, mając około dwudziestu pięciu lat, prawdopodobnie pochodziła ze starej rodziny (tu zdania są mocno podzielone), jednak nie mogła się pochwalić zamożnością. Choć biografowie z czasów jej współczesnych nie są zgodni co do tego, czym się trudniła, wiele wskazuje na to, że była dziewką służebną.
Niewiele wiadomo o relacjach Ser Piera i Cateriny, niewykluczone jednak, że łączyła ich prawdziwa miłość. Intrygują notatki sporządzone przez ponadpięćdziesięcioletniego da Vinciego: „Mężczyzna odbywający stosunek w sposób agresywny i nie dość łagodny spłodzi dzieci skore do gniewu i niegodne zaufania. Jeśli jednak stosunkowi między kobietą i mężczyzną towarzyszyć będą obopólna miłość i pożądanie, to poczęty potomek będzie nad wyraz inteligentny, dowcipny, żywy i pełen uroku”. Wszyscy są zgodni, że da Vinci był „nad wyraz inteligentny, dowcipny, żywy i pełen uroku”, może zatem starał się dać do zrozumienia, że jego rodzice bardzo się kochali. Niezależnie od wszystkiego zakładanie, że się pobiorą, było niemożliwe do realizacji.
Nie minął rok, a oboje byli już po ślubie, tyle że z innymi partnerami: on pojął za żonę szesnastoletnią córkę zamożnego notariusza, a ona wyszła za Accattabrigę, wypalacza wapnia. Leonardo prawdopodobnie zamieszkał z matką i ojczymem w Campo Zeppi, na zachód od Vinci, gdzie rodzina Accattabrigi prowadziła interesy.
Przez następne lata Ser Piero był niemal nieobecnym ojcem, choć Leonardo doświadczył troski i opieki ze strony stryja o imieniu Francesco, który pozostał w Vinci, gdzie parał się uprawą roli i winorośli. I znów nie mamy pewności co do tego, jak ojczym traktował Leonarda, jednak w przyszłości Leonardo napisze jedno z lekko tajemniczych proroctw (które powinniśmy raczej postrzegać jako „słowa pełne mądrości” i „zagadki”, a nie „przepowiednie”): „Ojcowie i matki będą czerpać więcej radości z pasierbów niż z własnych dzieci”. Odnosił się do drzew, które muszą żywić przeszczepione pędy, niemniej można się tu doszukiwać głębszego znaczenia.
Kiedy Leonardo miał może dwa lata, nastąpił kolejny zwrot w pełnym wybojów procesie wychowawczym: trafił pod opiekę dziadków ze strony ojca, będących już w podeszłym wieku i niezdolnych emocjonalnie i fizycznie do zajęcia się ruchliwym malcem wymagającym ciągłej uwagi. Zatem pieczę nad dzieckiem przejął niestrudzony stryj Francesco, który zajął się nim z oddaniem i otwartym sercem. Nasuwa się przypuszczenie, że właśnie on uformował Leonarda, który nareszcie czuł się chciany i zadbany. Wymagało to jednak ogromnych zasobów wiary w siebie i determinacji ze strony Leonarda – musiał pokonać mało obiecujące początki i stać się jedną z najbardziej znaczących postaci w dziejach. Zarazem możemy domniemywać, że odrzucenie, jakiego doznał w dzieciństwie, napędzało pragnienia, by pozostawić po sobie na świecie nieusuwalny ślad oraz zdobyć podziw i uznanie szerokich rzesz.
„Ci, którzy stosują miarę inną, niż niesie Natura, mistrzyni wszelkich władców, trudzą się na próżno”
Z zapisków Leonarda da Vinci
Da Vinci kierował się wrodzonym uwielbieniem dla Natury, która nie tylko stanowiła inspirację dla wielu jego wybitnych osiągnięć, lecz służyła mu za podstawę filozofii życiowej. Wierzył, że Natura jest doskonała pod każdym względem – estetyki, mechaniki i jako zrównoważony mikrokosmos – a człowiek może co najwyżej starać się odwzorowywać ją w sztuce i powielać w nauce. Tak myślał o nowinkach technologicznych:
„Choć pomysłowość ludzka może dokonać wielu wynalazków, które – wspierane maszynami – wypełniają to samo zadanie, nigdy nie wynajdzie nic piękniejszego ani prostszego, ani lepiej służącego celowi, niż czyni to sama Natura. W osiągnięciach Natury niczego nie brakuje i nic nie jest zbędne”.
Jego romans z Naturą zaczął się wśród otaczających Vinci wzgórz, gdzie wraz ze stryjem Francescem doglądał upraw, sadów, gajów oliwnych i winnic. Młody Leonardo miał dociekliwy umysł i chętnie poznawał przyrodę, czerpiąc z niej inspiracje już we wczesnym dzieciństwie. Wielki dokumentalista renesansu Giorgio Vasari zanotował, że da Vinci „badał właściwości roślin, obserwował ruchy na nieboskłonie, drogę Księżyca i wędrówkę Słońca”.
Nowoczesny świat już dawno sprawił, iż większość z nas oderwała się od natury, która zapewnia nam przetrwanie, jednak dla Leonarda związki z przyrodą były oczywiste i wszechobecne. Na przykład drzewka oliwne, które hodował jego stryj, nie tylko dawały owoce zdatne do spożycia, ale też oliwę, która mogła służyć jako dodatek do potraw, lek i paliwo do lamp. I rzeczywiście, zbiory oliwek pojawią się po latach w jednej z jego przepowiedni. Napisze tak: „Spłynie z nieba to, co daje nam żywność i światło”.
Oczywiście podziw, jaki da Vinci czuł dla Natury, najsilniej wyrażał się w malarstwie. Od „Zwiastowania” (powstałego w 1478 roku i będącego jego pierwszym znaczącym samodzielnym dziełem) przez różnorakie wyobrażenia „Madonny z Dzieciątkiem” i znaczące portrety (wśród nich jest oczywiście „Mona Liza”) pejzaż służy mu nie tylko jako tło dla przedstawienia głównych postaci, lecz stanowi integralny element określający nastrój i emocje płynące z obrazu. Maluje pełne życia krajobrazy, często odtwarza wzgórza Toskanii zapamiętane z dzieciństwa. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że da Vinci był pierwszym wielkim malarzem pejzażystą w czasach, gdy dzieła sztuki przedstawiały niemal wyłącznie ludzi lub postacie boskie. Jego najwcześniejszy zachowany datowany rysunek, wykonany w 1473 roku i wystawiany we florenckim muzeum Uffizi, przedstawia okolice Vinci. Kenneth Clark, już w XX wieku, napisał tak:
„Dla Leonarda krajobraz, podobnie jak człowiek, stanowił element rozbudowanej machiny, którą można było stopniowo poznawać, część po części, a jeśli to możliwe – w całości. Skały nie były jedynie motywami dekoracyjnymi. Były częścią kośćca Ziemi jako obdarzone własną anatomią, stworzone przez pradawne wstrząsy sejsmiczne. Chmury nie były przypadkowymi pociągnięciami pędzla niebiańskiego artysty, lecz skupiskiem drobinek powstałych w wyniku parowania wód morskich, które niebawem zasilą rzeki deszczem”.
W jego zapiskach znajdujemy też sceny z życia wiejskiego, szkice, studia i notatki. Opisał dziesiątki gatunków roślin i radził innym artystom, by szukali natchnienia w środowisku naturalnym: „Opuśćcie swe miejskie domy, zostawcie rodzinę i przyjaciół, wyruszcie w wiejskie góry i doliny”.
Jego zaufanie do natury obejmowało szczere współczucie dla świata zwierząt. Troszczył się o ich prawa, wyprzedzając w ten sposób swoje czasy. Jak opowiadał Vasari:
„Wyjątkowo kochał wszelkie zwierzęta, traktował je z cudowną miłością i cierpliwością. Na przykład przechodząc obok miejsc, gdzie oferowano ptaki na sprzedaż, często wyjmował je z klatek gołymi rękami i zapłaciwszy żądaną cenę, wypuszczał je, zwracając im utraconą wolność”.
Opinię tę potwierdzał wieloletni druh i towarzysz Leonarda, Tommaso Masini (znany też jako Zoroastro): „Jakiekolwiek byłyby okoliczności, nie zabiłby nawet muchy; nosił płócienne szaty, byle nie zakładać nic okupionego śmiercią”.
Chwilami wydaje się, że Leonardo czuł większą miłość do świata zwierząt niż do ludzi, a to nastawienie prawdopodobnie odzwierciedlało jego wczesne rozczarowujące doświadczenia dotyczące relacji międzyludzkich. „Człowiek jest obdarzony wielką mocą mowy – napisze już jako dorosły człowiek – jednak jego słowa są przeważnie puste i pełne fałszu. Zwierzęta nie mają tego daru, ale to, co przekazują, jest pożyteczne i szczere”. Jakby chcąc dowieść słuszności tego stwierdzenia, około 1490 roku, kiedy mieszkał w Mediolanie, Leonardo napisał cykl bajek o potrafiących mówić zwierzętach wykorzystujących swe zdolności, by szerzyć mądrość. Geneza bajek nie jest do końca jasna, jednak wydaje się oczywiste, że były oryginalnym pomysłem da Vinciego, a nie przeróbką zasłyszanych ludowych opowieści. Są pełne odrazy do zadawania zwierzętom cierpienia. Bez wątpienia wyrażają jego szczere przekonania, mimo iż Leonardo był gotów dokonywać sekcji zwierząt w imię nauki.
Jego miłość do natury rozkwitła już w dzieciństwie, kiedy przemierzał tereny wokół Vinci, i nie opuściła go aż do śmierci, choć większość dorosłego życia spędził w tętniących gwarem miastach. Zawsze lubił piesze wędrówki, był zwinnym jeźdźcem, dzięki czemu mógł raz po raz „uciekać od tego wszystkiego”. Nawet będąc w podeszłym wieku, trzymał własną stajnię, a majestatyczne stworzenia stały się inspiracją dla pięknych rysunków oraz najambitniejszych projektów rzeźbiarskich.
Wiele mówi też fakt, że da Vinci, który w dorosłym życiu nigdy nie stworzył sobie prawdziwego domu, pierwszy raz nabył coś dla siebie w 1497 roku, gdy kupił posiadłość ziemską z winnicą. Z zamiłowaniem oddawał się tam ogrodnictwu, który to sposób spędzania czasu zawładnął jego wyobraźnią na wiele lat. Wydawać by się mogło, że „dom” w jego rozumieniu był nie tyle stałą konstrukcją z cegieł, ile poczuciem zjednoczenia z ziemią i ukochaną przyrodą.
„Najpierw opisz wszystkie wody i ich wszelki ruch, następnie opisz ich koryta oraz zawarte w nich substancje”
Notatka Leonarda da Vinci na przygotowywanym traktacie o wodzie
Choć da Vinci kochał kwietne kobierce toskańskiej wsi, zachwycał się wszelką roślinnością oraz czuł więź ze zwierzętami (choć często brakowało mu jej w relacjach z ludźmi), zachował respekt wobec potężnych i nieprzewidywalnych sił przyrody, co wyrażało się między innymi w pragnieniu poznania w szczególności natury wody, i to zarówno pod względem naukowym, jak i estetycznym.
Znamienny jest zatem powyższy cytat, sugerujący, iż da Vinci pragnie w pełni i pod każdym względem zbadać ów żywioł. „Kodeks z Leicester” (notatnik znajdujący się w posiadaniu Billa Gatesa) zawiera obszerne obserwacje dotyczące geofizyki i wody, czyniące z zapisków rozważania filozoficzne, a zarazem tekst naukowy w tradycyjnym rozumieniu tego słowa.
DZIECIĘ WODY
Obsesja na punkcie wody najprawdopodobniej zaczęła się, kiedy da Vinci był jeszcze dzieckiem. Gdy miał cztery lata, doświadczył pierwszego z dwóch niszczących zjawisk natury, które naznaczyły jego wczesne dzieciństwo. Toskanię nawiedził wówczas huragan, siejąc spustoszenie na lądzie i wodzie i pozostawiając liczne ofiary śmiertelne. Z kolei kiedy Leonardo miał dziesięć lat, rzeka Arno wystąpiła z brzegów i zalała Florencję. Imponujący pomnik cywilizacji okazał się bezbronny wobec naporu wzbierających wód.
Po wielokroć Leonardo usiłował pochwycić majestat wody przejawiający się w różnorodny sposób, ubierając go w słowa i malując pejzaże w dziełach, takich jak „Madonna wśród skał”, lub pobieżnie szkicując w notatnikach. Pozostawił nam także kunsztowny opis wód opływających Cypr, choć brak dowodów na to, że kiedykolwiek odwiedził te strony:
„Z południowych brzegów w pobliżu Cilicia dalej na południe można ujrzeć piękną wyspę, Cypr, królestwo bogini Wenus, urodą przyciągające wielu żeglarzy, których statki i ożeglowanie roztrzaskują się wśród raf otoczonych kipiącymi wodami. To tu piękno rozkosznych wzgórz kusi wędrownych marynarzy, by zatrzymali się i odświeżyli wśród kwietnej zieleni, gdzie wieją umiarkowane wiatry, napełniające wyspę i okoliczne morza rozkosznym zapachem. Ach! Ileż statków tu zatonęło. Ach! Ileż okrętów roztrzaskało się o te skały”.
Na początku lat 90. XV wieku Leonardo opracował zalecenia dotyczące tego, jak przedstawiać burzę w malarstwie:
„Najpierw pokaż rozproszone obłoki miotane wiatrem, przysłonięte chmurami piasku gnanego z wybrzeża, także fruwające gałęzie i liście rozrzucone na brzegu, zmieszane z lekkimi przedmiotami miotanymi wszędzie dokoła… Wiatr roznosi pył wodny znad morza, a burzowe powietrze przybiera postać gęstej, wilgotnej duchoty”.
Leonardo nawet w podeszłym wieku usilnie pragnął doskonalić wyobrażenie burzy. Mając siódmy krzyżyk na karku, przygotował ilustrowany traktat poświęcony biblijnemu potopowi. Vasari tak opisał rysunek da Vinciego przedstawiający Neptuna, boga mórz: „Nieposkromiony ocean i wóz Neptuna zaprzężony w konie morskie, duchy, potwory morskie i wiatr, a gdzieniegdzie zaiste przepiękne głowy bogów morza”.
Da Vinci cenił naturę jako surową i żywiołową siłę, a woda była zarazem wyrazicielką tego, że człowiek nie ma władzy nad całym środowiskiem. Fascynacja wodą jest nie tylko odbiciem zachwytu nad światem przyrody, lecz wyraża pragnienie, by celnie go odwzorować i zrozumieć. Jeśli mamy to w pamięci, znaczące wydaje się (jak jeszcze zobaczymy), że Leonardo opracuje najambitniejsze plany inżynieryjne swoich czasów (zaprojektował nawet wykonany ze skóry strój do nurkowania), pragnąc choć w ograniczonym stopniu ujarzmić wodę.