- W empik go
Myśląc o nich - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 grudnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Myśląc o nich - ebook
Szczere historie o miłości, związkach i randkach, ale bez happy endów. Cała prawda o relacjach z facetami, które były piękne, ale i potwornie bolesne. Zdrady, kłamstwa, udawanie i wykorzystywanie. Ciągłe rozczarowania. Jaka jest cena za poszukiwanie prawdziwej miłości?
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8351-991-3 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
1.
Młody, niedoświadczony, naiwny i ślepo wierzący w romantyczną miłość… Taki wtedy byłem. Wierzyłem mocno w prawdziwą miłość i w to, że w końcu poznam kogoś kogo pokocham, kogoś kto pokocha mnie. Mając bagaż doświadczeń po historii z A.
Pobrałem dwie gejowskie aplikacje: Fellow i Grindr. To ta pierwsza z nich dała mi kogoś interesującego.
Pamiętam tamten dzień. Odprowadzałem wtedy swoją kumpelę na busa w Opolu Lubelskim, gdzie wtedy mieszkałem. Po drodze zajrzałem na Fellow i napisał do mnie chłopak o nicku „unilever”. W pierwszej chwili nie zrobił na mnie żadnego wrażenia, bo na zdjęciu profilowym był, tylko w samych majtkach. Stwierdziłem wtedy, że nie będzie szukać kogoś do poważnej relacji, ale myliłem się. 23-latek z Lublina, pracownik dużego marketu o imieniu B.
Pokazał mi swoje zdjęcie twarzy, spodobał mi się. Bardzo fajnie nam się pisało przez kilka tygodni aż w końcu postanowiliśmy się spotkać.
2.
8 LISTOPADA 2017
Wtedy wszystko się zaczęło. Umówiliśmy się w Lublinie na Placu Litewskim przy pomniku Józefa Piłsudskiego, wieczorem.
Pełen stresu i napięcia szykowałem się pół dnia na tą randkę, głupio stwierdziłem, że dam mu pudełko z oreo, które zapakowałem do torby. W końcu wsiadłem do busa i pojechałem do Lublina. Przyjechałem dużo wcześniej, bo chciałem sam pospacerować po Starym Mieście i pomyśleć o życiu, a szczególni zapomnieć o A.
Około godziny siedemnastej B. napisał mi że jedzie autobusem, poszedłem na przystanek, aby na niego poczekać. Numer autobusu, o którym mi napisał przyjechał, ale z niego nie wysiadł. Pomyślałem, że mnie wystawił. Okazało się, że po prostu przyjechał następnym. Napisał, że jest, ale nigdzie go nie widziałem. Wyszło na to, że podszedł w okolice tyłu pomniku Piłsudskiego. Stał tam! Podszedłem do niego, przywitaliśmy się i ruszyliśmy na spacer.
Mowę mi odebrało, nie wiedziałem co mówić, zestresował mnie, bo mi się spodobał. Miał taki fajny głos. Zacząłem go wypytywać jak minął dzień w pracy, opowiedział mi i później gadaliśmy o różnych głupotach. Zacząłem bardziej się przed nim otwierać.
Przeszliśmy przez Stare Miasto i wylądowaliśmy pod ówczesnymi Tarasami Zamkowymi. Zdecydowaliśmy, że pójdziemy do Pizza Hut na… Pizzę!
Znaleźliśmy wolny stolik, zdjęliśmy kurtki i zaczęliśmy przeglądać menu. Postanowiliśmy kupić jedną dużą pizzę i tu zaczęły się schody. Miał problem z dokonaniem wyboru składników i rodzaju ciasta. Pomyślałem wtedy, że ma problemy z podejmowaniem decyzji i miałem rację jak się okazało później. Rozmawialiśmy, jedliśmy, rozmawialiśmy…
Później bez celu włóczyliśmy się po mieście, aż zrobiło się późno i musiałem wracać na busa. Odprowadził mnie na przystanek autobusowy PKS na ul. Ruskiej, gdzie został czekać już na swój autobus. Pełen podziwu i wrażeń nie znalazłem sposobności, żeby dać mu to oreo, które od kilku godzin leżało w mojej torbie.
Przyjechał jego autobus. Podziękowaliśmy sobie za miłe spotkanie i na pożegnanie go przytuliłem. On odjechał autobusem, a ja poszedłem na busa. Po kupieniu biletu zająłem wolne miejsce i wyciągnąłem telefon. Pisaliśmy do siebie SMS-y, ale najważniejsze były słowa:
JA: JESTEŚ SUPER NAPRAWDĘ.
B.: DZIĘKI I RÓWNIEŻ JESTEŚ SUPER
JA: TO KIEDY NASTĘPNE SPOTKANIE?
I po tej wiadomości zadzwonił do mnie i rozmawialiśmy. Wtedy już wiedziałem, że z tej znajomości może być coś więcej i co najważniejsze, że spodobałem mu się i zrobiłem wrażenie.
3.
Pisaliśmy codziennie, bez przerwy. Rozmawialiśmy dużo przez telefon, nawet kilka godzin. Rekordowa rozmowa trwała pięć godzin! Przez ten czas poznawaliśmy się bardziej, on dowiedział się wszystkiego, co o mnie było najważniejsze i najciekawsze, a ja poznałem jego. Powstała między nami jakaś więź. Niesamowity kontakt, nigdy z nikim mi się tak dobrze nie rozmawiało jak z nim. Nie mogłem się doczekać kolejnego spotkania.
14/15.12.2018
Byłem wtedy dwa dni po drobnym zabiegu, więc miałem trochę wolnego od szkoły. Chwilę przed zabiegiem pisałem z B. i jakoś tak wyszło w tych wiadomościach, że chcemy być ze sobą.
Mój chłopak poszedł wtedy do pracy i wszystko wydawało się okay, aż nagle napisał, że uderzył się wózkiem elektrycznym w palec u stopy i wysłał mi zdjęcie. Palec był cały siny i potłuczony. Wystraszyłem się i napisałem mu, że powinien jak najszybciej pojechać do szpitala. W między czasie mimo swojego zabiegu zacząłem wariować i stwierdziłem, że muszę jechać jak najszybciej do Lublina. Ubrałem się w byle co i poszedłem na busa. Martwiłem się o niego wtedy, bo zaczęło mi na nim zależeć.
Spotkaliśmy się na SOR-ze w Szpitalu Wojewódzkim. Spędziliśmy tam kilka godzin. Szlag mnie trafiał, gdy inni pacjenci z gorszymi przypadkami byli przyjmowani poza kolejnością. Chciałem, żeby ktoś go jak najszybciej obejrzał.
Po około pięciu godzinach?! W końcu został poproszony do lekarza, tamten skierował go na prześwietlenie w innej części szpitala. Poszliśmy i tam również trzeba było czekać, ale znacznie krócej.
Po wszystkim okazało się, że wszystko jest w porządku i to tylko stłuczenie. Kamień z serca!
Po wyjściu ze szpitala było już późno i w sumie nie bardzo miałem jak wrócić do siebie. Zaproponował, że mogę u niego przenocować, jeśli właścicielka mieszkania, u której wynajmował pokój zgodzi się na to. Zadzwonił do niej, gdy byliśmy na przystanku i pomimo marudzenia zgodziła się.
Podjechaliśmy do Tesco, gdzie kupił sobie coś do jedzenia, następnie trochę autobusem, trochę piechotą dotarliśmy na ul. Watykańską.
Pani Bożenka krzątała się po mieszkaniu i sprzątała. Poszliśmy do jego pokoju, gdzie zjedliśmy parówki. Rozmawiał chwilę z właścicielką, która marudziła na temat mojej obecności i powiedziała, że mogę zostać, ale przed siódmą rano mam zniknąć. W pokoju dałem mu w prezencie moje wszystkie dotychczas wydane książki i nową płytę Michała Bajora, którego bardzo lubi.
Zgasiliśmy światło i wtedy nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Leżeliśmy obok siebie, emocje które wtedy czułem są nie do opisania. Przytulaliśmy się do siebie, to było takie cudowne. Później zaczął mnie całować. Powiedziałem głupio „Powoli, bo ja nie umiem się całować”. Ale po chwili już umiałem, nie mogliśmy się od siebie oderwać. Nigdy wcześniej nie byłem tak blisko żadnego faceta, bardzo się zbliżyliśmy do siebie tej nocy. Nie mogliśmy spać, przynajmniej ja długo nie mogłem zasnąć. Tyle się wydarzyło nowych rzeczy, że nie wiedziałem jak w to uwierzyć.
4.
Wstaliśmy bardzo wcześnie rano. Trzeba było się ewakuować z mieszkania, zanim wstanie właścicielka. Niewyspani wyszliśmy na ulicę i bez celu ruszyliśmy w stronę Starego Miasta, gdzie dotarliśmy piechotą. Zaszliśmy do Maka na Krakowskim Przedmieściu i wzięliśmy poranną kawę. Nie wiedziałem co możemy robić cały dzień niewyspani w Lublinie, skoro tego dnia już nie mogliśmy pójść do niego. Nie widziałem innego wyjścia, jak tylko zaproponować mu, żebyśmy pojechali do mnie, do Opola Lubelskiego. Zgodził się i poszliśmy na busa.
Z zaspanymi oczami, dotarliśmy do mojego domu, przedstawiłem go rodzinie (W domu mieszkali wtedy: mama, jej partner, siostra, ciocia, babcia oraz psy: Sonia i Luna.) i szybko poszliśmy do mojego pokoju. Obejrzał go, a później położyliśmy się do łóżka i nadeszła pora na drzemkę, w końcu spaliśmy bardzo krótko ubiegłej nocy.
Jak się okazało miał kilka dni wolnego i mógł u mnie zostać na te kilka dni. Byłem mega szczęśliwy. Żadna chwila nie mogła się zmarnować.
Moja mama wzięła go na poważną rozmowę w cztery oczy, starałem się podsłuchiwać pod drzwiami, ale się nie udało. Chciała się o nim dowiedzieć jak najwięcej. Mam nadzieję, że go wtedy nie wystraszyła.
Zabrałem B. do parku miejskiego, gdzie spacerowaliśmy i robiliśmy sobie zdjęcia. Stwierdziłem, że na ten moment nie było ciekawszego miejsca, żeby mu wtedy pokazać w moim mieście.
Wieczorem zorganizowaliśmy romantyczną kolację na kocu w pokoju, przy świecach zapachowych, mama zasponsorowała nam pizzę. Było cudownie! Taka nasza druga randka, tyle że bardziej romantyczna. W tle było słychać moją romantyczną playlistę.
Płakaliśmy wtedy ze szczęścia, cieszyliśmy się, że siebie mamy i że między nami narodziło się przepiękne uczucie. Było tak pięknie, chciałem żeby ta chwila trwała nieprzerwanie, a nawet gdy się skończy, to żeby była kolejna i kolejna… Zakochałem się.
5.
Tak więc zostaliśmy już oficjalnie parą. Ale musieliśmy ustalić najważniejsze zasady:
1. Jesteśmy sobie wierni.
2. Kasujemy wszystkie apki.
3. Zrywamy kontakty z innymi homo.
4. szczerość.
To było wtedy dla mnie najważniejsze. Nic innego się nie liczyło, po prostu od początku miałem przejawy chorobliwej zazdrości. Nie chciałem, żeby ktoś inny okazał się dla niego lepszy, albo żeby poznał kogoś bliżej. W tamtym momencie nie było to dla mnie problemem, aby dotrzymać „umowy”.
Jednak jemu jakoś, było ciężko dotrzymać punktu o zerwaniu kontaktu z homo znajomymi. Najgorzej było z pewnym S. Później jak byliśmy w Lublinie, to pisał z nim przy mnie i planowali się umówić na kawę czy coś takiego. „To tylko kolega”-usłyszałem. Powiedziałem, że może robić co chce, ale wewnątrz było mi bardzo przykro. Gdy powiedział, że się z nim umówił, to ruszyłem w stronę PKS-u, nie chciałem tu być. Chciałem wrócić do domu. Stwierdziłem, że nie potrafi dotrzymywać danego słowa i bałem się że go stracę. Gdy strzeliłem focha powiedział, że się z tamtym nie spotka. Ale później było jakoś smutno między nami.
Pojechaliśmy wtedy wieczorem do Opola, żeby spędzić razem noc i nie rozstawać się po lekkiej sprzeczce. Emocje opadły.
6.
Spotykaliśmy się prawie codziennie. Maksymalnie było tylko dwa dni rozłąki. Głównie to ja przyjeżdżałem do niego do Lublina, sprzedałem wszystkie książki jakie miałem, żeby mieć na bilety na busa.
Było dużo fajnych randek:
Poszliśmy do Lubelskiej Filharmonii na spektakl muzyczny „La serva padrona”. To było niesamowite doświadczenie i do dziś zostały mi w głowie fragmenty jednej z piosenek — „dabada dabada, dibidi dibidi”.
Lodowisko i łyżwy. Przez godzinę jeździliśmy po lodzie trzymając się cały czas za ręce, bardziej chodziło o to, żeby utrzymać równowagę i się nie wywalić, ale fajnie było trzymać się za ręce publicznie.
Byliśmy w kinie na nowej wersji „Morderstwa w Orient Expressie”.
Kilka dni przed świętami dałem mu breloczek z grawerem „Będę zawsze przy tobie. Twój P.” Był bardzo zadowolony z prezentu.
Umówiliśmy się, że drugi dzień świąt spędzimy razem i z rodzinką zaprosiliśmy go do nas. W Boże Narodzenie byliśmy na obiedzie świątecznym u cioci partnera mamy-Michała niedaleko od nas. Wypiłem wtedy dwa kieliszki wódki. Pisałem z moim chłopakiem i okazało się, że może nawet dziś do mnie przyjechać. Bardzo się ucieszyłem, jednak nie było żadnego busa do Opola. Porozmawiałem z mamą, obiecała że po niego pojedziemy niebawem. Lecz minęło trochę czasu, a mama ciągle to odwlekała. Wkurzyłem się i wyszedłem po angielsku z tego domu.
Piechotą wróciłem do siebie i porozmawiałem z ciocią i poprosiłem, żebyśmy pojechali do Lublina. Powiedziała, że wypiła piwo i jest to niemożliwe. Powiedziałem, że ja nic nie piłem i mogę jechać (skłamałem). Zgodziła się i tak po raz pierwszy od zdania prawka miałem okazję prowadzić auto do Lublina.
Dzięki cioci ta podróż była niezapomniana. Panikowała ciągle, że za szybko jadę, albo źle. Później przyznałem się że piłem. Zaczęła panikować. Śmiałem się z tej całej sytuacji, bo jej reakcja była zabawna. W końcu udało nam się dojechać pod Bricomana. B. tam na nas czekał. Zaparkowałem auto i wyskoczyłem go przytulić. Chwilę musiałem odpocząć, bo ciocia dodatkowo mnie zdenerwowała.
No i wróciliśmy do Opola. Został u nas na resztę świąt.
W drugi dzień świąt siostra, mama i jej partner pojechali do babci, gdzie jak się okazało zaręczyli się. Ja, mój chłopak, ciocia i babcia siedzieliśmy sobie razem przy stole i oglądaliśmy telewizję.
Później we dwóch obejrzeliśmy mój ukochany film „Gwiazd naszych wina”. Wieczorem wrócili narzeczeni i razem spędziliśmy świąteczne popołudnie.
To były najmagiczniejsze i najromantyczniejsze święta zupełnie jak te w filmach „Listy do M.” czy „To właśnie miłość”.
7.
A następnie był Sylwester, pożegnanie 2017 roku, który okazał się najlepszym w moim życiu. Poznałem miłość swojego życia. Kolejny ważny dzień w roku, który mogliśmy spędzić razem. Tego dnia dostałem swoje pierwsze auto — Nissana 100NX. Zabrałem go wtedy na wieś do Zakrzowa, gdzie spędziłem pierwsze 13 lat swojego życia. Chciałem mu pokazać dawny dom i okolicę, później pokazałem mu Szkołę Podstawową w Braciejowicach, do której chodziłem.
Impreza sylwestrowa miała być w pokoju mamy i jej narzeczonego. Goście to: ja, mój chłopak, siostra, ciocia i córka Michała. Babcia nie chciała przyjść na piętro. Mieliśmy jedzonko i alkohol, dobrą muzykę. Tańczyliśmy do utworów z telewizyjnych koncertów. Było bardzo wspaniale. O północy wyszliśmy na balkon z szampanem.
Po mniej więcej miesiącu związku doszliśmy do wniosku, że dystans 50 km nie sprzyja naszej relacji i trzeba coś zrobić. Wpadłem na pomysł, że rzucę szkołę i znajdę pracę w Lublinie. Razem coś wynajmiemy. Nawet wtedy próbowałem pożyczyć kasę od kuzynki i cioci, kłamiąc. Byłem w stanie zrobić wszystko żebyśmy mogli być blisko siebie. Ale mój chłopak później przemyślał wszystko i doszedł do wniosku, że raczej łatwiej będzie, jeśli to on się do mnie przeprowadzi. Wystarczyło tylko złożyć wypowiedzenie w pracy i porozmawiać z właścicielką pokoju. Prędzej czy później znajdzie pracę w Opolu Lubelskim.
Byłem wniebowzięty! Chciał dla mnie wszystko poświęcić. Porozmawiałem szczerze z mamą i ciocią na ten temat i o dziwo zgodziły się, żeby zamieszkał z nami.
Nie czekając dłużej, złożył wypowiedzenie w pracy i powiedział pani Bożence, że się wyprowadza.
Byłem bardzo szczęśliwy. Teraz będę miał go codziennie. Teraz będziemy już zawsze razem!
8.
Młody, niedoświadczony, naiwny i ślepo wierzący w romantyczną miłość… Taki wtedy byłem. Wierzyłem mocno w prawdziwą miłość i w to, że w końcu poznam kogoś kogo pokocham, kogoś kto pokocha mnie. Mając bagaż doświadczeń po historii z A.
Pobrałem dwie gejowskie aplikacje: Fellow i Grindr. To ta pierwsza z nich dała mi kogoś interesującego.
Pamiętam tamten dzień. Odprowadzałem wtedy swoją kumpelę na busa w Opolu Lubelskim, gdzie wtedy mieszkałem. Po drodze zajrzałem na Fellow i napisał do mnie chłopak o nicku „unilever”. W pierwszej chwili nie zrobił na mnie żadnego wrażenia, bo na zdjęciu profilowym był, tylko w samych majtkach. Stwierdziłem wtedy, że nie będzie szukać kogoś do poważnej relacji, ale myliłem się. 23-latek z Lublina, pracownik dużego marketu o imieniu B.
Pokazał mi swoje zdjęcie twarzy, spodobał mi się. Bardzo fajnie nam się pisało przez kilka tygodni aż w końcu postanowiliśmy się spotkać.
2.
8 LISTOPADA 2017
Wtedy wszystko się zaczęło. Umówiliśmy się w Lublinie na Placu Litewskim przy pomniku Józefa Piłsudskiego, wieczorem.
Pełen stresu i napięcia szykowałem się pół dnia na tą randkę, głupio stwierdziłem, że dam mu pudełko z oreo, które zapakowałem do torby. W końcu wsiadłem do busa i pojechałem do Lublina. Przyjechałem dużo wcześniej, bo chciałem sam pospacerować po Starym Mieście i pomyśleć o życiu, a szczególni zapomnieć o A.
Około godziny siedemnastej B. napisał mi że jedzie autobusem, poszedłem na przystanek, aby na niego poczekać. Numer autobusu, o którym mi napisał przyjechał, ale z niego nie wysiadł. Pomyślałem, że mnie wystawił. Okazało się, że po prostu przyjechał następnym. Napisał, że jest, ale nigdzie go nie widziałem. Wyszło na to, że podszedł w okolice tyłu pomniku Piłsudskiego. Stał tam! Podszedłem do niego, przywitaliśmy się i ruszyliśmy na spacer.
Mowę mi odebrało, nie wiedziałem co mówić, zestresował mnie, bo mi się spodobał. Miał taki fajny głos. Zacząłem go wypytywać jak minął dzień w pracy, opowiedział mi i później gadaliśmy o różnych głupotach. Zacząłem bardziej się przed nim otwierać.
Przeszliśmy przez Stare Miasto i wylądowaliśmy pod ówczesnymi Tarasami Zamkowymi. Zdecydowaliśmy, że pójdziemy do Pizza Hut na… Pizzę!
Znaleźliśmy wolny stolik, zdjęliśmy kurtki i zaczęliśmy przeglądać menu. Postanowiliśmy kupić jedną dużą pizzę i tu zaczęły się schody. Miał problem z dokonaniem wyboru składników i rodzaju ciasta. Pomyślałem wtedy, że ma problemy z podejmowaniem decyzji i miałem rację jak się okazało później. Rozmawialiśmy, jedliśmy, rozmawialiśmy…
Później bez celu włóczyliśmy się po mieście, aż zrobiło się późno i musiałem wracać na busa. Odprowadził mnie na przystanek autobusowy PKS na ul. Ruskiej, gdzie został czekać już na swój autobus. Pełen podziwu i wrażeń nie znalazłem sposobności, żeby dać mu to oreo, które od kilku godzin leżało w mojej torbie.
Przyjechał jego autobus. Podziękowaliśmy sobie za miłe spotkanie i na pożegnanie go przytuliłem. On odjechał autobusem, a ja poszedłem na busa. Po kupieniu biletu zająłem wolne miejsce i wyciągnąłem telefon. Pisaliśmy do siebie SMS-y, ale najważniejsze były słowa:
JA: JESTEŚ SUPER NAPRAWDĘ.
B.: DZIĘKI I RÓWNIEŻ JESTEŚ SUPER
JA: TO KIEDY NASTĘPNE SPOTKANIE?
I po tej wiadomości zadzwonił do mnie i rozmawialiśmy. Wtedy już wiedziałem, że z tej znajomości może być coś więcej i co najważniejsze, że spodobałem mu się i zrobiłem wrażenie.
3.
Pisaliśmy codziennie, bez przerwy. Rozmawialiśmy dużo przez telefon, nawet kilka godzin. Rekordowa rozmowa trwała pięć godzin! Przez ten czas poznawaliśmy się bardziej, on dowiedział się wszystkiego, co o mnie było najważniejsze i najciekawsze, a ja poznałem jego. Powstała między nami jakaś więź. Niesamowity kontakt, nigdy z nikim mi się tak dobrze nie rozmawiało jak z nim. Nie mogłem się doczekać kolejnego spotkania.
14/15.12.2018
Byłem wtedy dwa dni po drobnym zabiegu, więc miałem trochę wolnego od szkoły. Chwilę przed zabiegiem pisałem z B. i jakoś tak wyszło w tych wiadomościach, że chcemy być ze sobą.
Mój chłopak poszedł wtedy do pracy i wszystko wydawało się okay, aż nagle napisał, że uderzył się wózkiem elektrycznym w palec u stopy i wysłał mi zdjęcie. Palec był cały siny i potłuczony. Wystraszyłem się i napisałem mu, że powinien jak najszybciej pojechać do szpitala. W między czasie mimo swojego zabiegu zacząłem wariować i stwierdziłem, że muszę jechać jak najszybciej do Lublina. Ubrałem się w byle co i poszedłem na busa. Martwiłem się o niego wtedy, bo zaczęło mi na nim zależeć.
Spotkaliśmy się na SOR-ze w Szpitalu Wojewódzkim. Spędziliśmy tam kilka godzin. Szlag mnie trafiał, gdy inni pacjenci z gorszymi przypadkami byli przyjmowani poza kolejnością. Chciałem, żeby ktoś go jak najszybciej obejrzał.
Po około pięciu godzinach?! W końcu został poproszony do lekarza, tamten skierował go na prześwietlenie w innej części szpitala. Poszliśmy i tam również trzeba było czekać, ale znacznie krócej.
Po wszystkim okazało się, że wszystko jest w porządku i to tylko stłuczenie. Kamień z serca!
Po wyjściu ze szpitala było już późno i w sumie nie bardzo miałem jak wrócić do siebie. Zaproponował, że mogę u niego przenocować, jeśli właścicielka mieszkania, u której wynajmował pokój zgodzi się na to. Zadzwonił do niej, gdy byliśmy na przystanku i pomimo marudzenia zgodziła się.
Podjechaliśmy do Tesco, gdzie kupił sobie coś do jedzenia, następnie trochę autobusem, trochę piechotą dotarliśmy na ul. Watykańską.
Pani Bożenka krzątała się po mieszkaniu i sprzątała. Poszliśmy do jego pokoju, gdzie zjedliśmy parówki. Rozmawiał chwilę z właścicielką, która marudziła na temat mojej obecności i powiedziała, że mogę zostać, ale przed siódmą rano mam zniknąć. W pokoju dałem mu w prezencie moje wszystkie dotychczas wydane książki i nową płytę Michała Bajora, którego bardzo lubi.
Zgasiliśmy światło i wtedy nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Leżeliśmy obok siebie, emocje które wtedy czułem są nie do opisania. Przytulaliśmy się do siebie, to było takie cudowne. Później zaczął mnie całować. Powiedziałem głupio „Powoli, bo ja nie umiem się całować”. Ale po chwili już umiałem, nie mogliśmy się od siebie oderwać. Nigdy wcześniej nie byłem tak blisko żadnego faceta, bardzo się zbliżyliśmy do siebie tej nocy. Nie mogliśmy spać, przynajmniej ja długo nie mogłem zasnąć. Tyle się wydarzyło nowych rzeczy, że nie wiedziałem jak w to uwierzyć.
4.
Wstaliśmy bardzo wcześnie rano. Trzeba było się ewakuować z mieszkania, zanim wstanie właścicielka. Niewyspani wyszliśmy na ulicę i bez celu ruszyliśmy w stronę Starego Miasta, gdzie dotarliśmy piechotą. Zaszliśmy do Maka na Krakowskim Przedmieściu i wzięliśmy poranną kawę. Nie wiedziałem co możemy robić cały dzień niewyspani w Lublinie, skoro tego dnia już nie mogliśmy pójść do niego. Nie widziałem innego wyjścia, jak tylko zaproponować mu, żebyśmy pojechali do mnie, do Opola Lubelskiego. Zgodził się i poszliśmy na busa.
Z zaspanymi oczami, dotarliśmy do mojego domu, przedstawiłem go rodzinie (W domu mieszkali wtedy: mama, jej partner, siostra, ciocia, babcia oraz psy: Sonia i Luna.) i szybko poszliśmy do mojego pokoju. Obejrzał go, a później położyliśmy się do łóżka i nadeszła pora na drzemkę, w końcu spaliśmy bardzo krótko ubiegłej nocy.
Jak się okazało miał kilka dni wolnego i mógł u mnie zostać na te kilka dni. Byłem mega szczęśliwy. Żadna chwila nie mogła się zmarnować.
Moja mama wzięła go na poważną rozmowę w cztery oczy, starałem się podsłuchiwać pod drzwiami, ale się nie udało. Chciała się o nim dowiedzieć jak najwięcej. Mam nadzieję, że go wtedy nie wystraszyła.
Zabrałem B. do parku miejskiego, gdzie spacerowaliśmy i robiliśmy sobie zdjęcia. Stwierdziłem, że na ten moment nie było ciekawszego miejsca, żeby mu wtedy pokazać w moim mieście.
Wieczorem zorganizowaliśmy romantyczną kolację na kocu w pokoju, przy świecach zapachowych, mama zasponsorowała nam pizzę. Było cudownie! Taka nasza druga randka, tyle że bardziej romantyczna. W tle było słychać moją romantyczną playlistę.
Płakaliśmy wtedy ze szczęścia, cieszyliśmy się, że siebie mamy i że między nami narodziło się przepiękne uczucie. Było tak pięknie, chciałem żeby ta chwila trwała nieprzerwanie, a nawet gdy się skończy, to żeby była kolejna i kolejna… Zakochałem się.
5.
Tak więc zostaliśmy już oficjalnie parą. Ale musieliśmy ustalić najważniejsze zasady:
1. Jesteśmy sobie wierni.
2. Kasujemy wszystkie apki.
3. Zrywamy kontakty z innymi homo.
4. szczerość.
To było wtedy dla mnie najważniejsze. Nic innego się nie liczyło, po prostu od początku miałem przejawy chorobliwej zazdrości. Nie chciałem, żeby ktoś inny okazał się dla niego lepszy, albo żeby poznał kogoś bliżej. W tamtym momencie nie było to dla mnie problemem, aby dotrzymać „umowy”.
Jednak jemu jakoś, było ciężko dotrzymać punktu o zerwaniu kontaktu z homo znajomymi. Najgorzej było z pewnym S. Później jak byliśmy w Lublinie, to pisał z nim przy mnie i planowali się umówić na kawę czy coś takiego. „To tylko kolega”-usłyszałem. Powiedziałem, że może robić co chce, ale wewnątrz było mi bardzo przykro. Gdy powiedział, że się z nim umówił, to ruszyłem w stronę PKS-u, nie chciałem tu być. Chciałem wrócić do domu. Stwierdziłem, że nie potrafi dotrzymywać danego słowa i bałem się że go stracę. Gdy strzeliłem focha powiedział, że się z tamtym nie spotka. Ale później było jakoś smutno między nami.
Pojechaliśmy wtedy wieczorem do Opola, żeby spędzić razem noc i nie rozstawać się po lekkiej sprzeczce. Emocje opadły.
6.
Spotykaliśmy się prawie codziennie. Maksymalnie było tylko dwa dni rozłąki. Głównie to ja przyjeżdżałem do niego do Lublina, sprzedałem wszystkie książki jakie miałem, żeby mieć na bilety na busa.
Było dużo fajnych randek:
Poszliśmy do Lubelskiej Filharmonii na spektakl muzyczny „La serva padrona”. To było niesamowite doświadczenie i do dziś zostały mi w głowie fragmenty jednej z piosenek — „dabada dabada, dibidi dibidi”.
Lodowisko i łyżwy. Przez godzinę jeździliśmy po lodzie trzymając się cały czas za ręce, bardziej chodziło o to, żeby utrzymać równowagę i się nie wywalić, ale fajnie było trzymać się za ręce publicznie.
Byliśmy w kinie na nowej wersji „Morderstwa w Orient Expressie”.
Kilka dni przed świętami dałem mu breloczek z grawerem „Będę zawsze przy tobie. Twój P.” Był bardzo zadowolony z prezentu.
Umówiliśmy się, że drugi dzień świąt spędzimy razem i z rodzinką zaprosiliśmy go do nas. W Boże Narodzenie byliśmy na obiedzie świątecznym u cioci partnera mamy-Michała niedaleko od nas. Wypiłem wtedy dwa kieliszki wódki. Pisałem z moim chłopakiem i okazało się, że może nawet dziś do mnie przyjechać. Bardzo się ucieszyłem, jednak nie było żadnego busa do Opola. Porozmawiałem z mamą, obiecała że po niego pojedziemy niebawem. Lecz minęło trochę czasu, a mama ciągle to odwlekała. Wkurzyłem się i wyszedłem po angielsku z tego domu.
Piechotą wróciłem do siebie i porozmawiałem z ciocią i poprosiłem, żebyśmy pojechali do Lublina. Powiedziała, że wypiła piwo i jest to niemożliwe. Powiedziałem, że ja nic nie piłem i mogę jechać (skłamałem). Zgodziła się i tak po raz pierwszy od zdania prawka miałem okazję prowadzić auto do Lublina.
Dzięki cioci ta podróż była niezapomniana. Panikowała ciągle, że za szybko jadę, albo źle. Później przyznałem się że piłem. Zaczęła panikować. Śmiałem się z tej całej sytuacji, bo jej reakcja była zabawna. W końcu udało nam się dojechać pod Bricomana. B. tam na nas czekał. Zaparkowałem auto i wyskoczyłem go przytulić. Chwilę musiałem odpocząć, bo ciocia dodatkowo mnie zdenerwowała.
No i wróciliśmy do Opola. Został u nas na resztę świąt.
W drugi dzień świąt siostra, mama i jej partner pojechali do babci, gdzie jak się okazało zaręczyli się. Ja, mój chłopak, ciocia i babcia siedzieliśmy sobie razem przy stole i oglądaliśmy telewizję.
Później we dwóch obejrzeliśmy mój ukochany film „Gwiazd naszych wina”. Wieczorem wrócili narzeczeni i razem spędziliśmy świąteczne popołudnie.
To były najmagiczniejsze i najromantyczniejsze święta zupełnie jak te w filmach „Listy do M.” czy „To właśnie miłość”.
7.
A następnie był Sylwester, pożegnanie 2017 roku, który okazał się najlepszym w moim życiu. Poznałem miłość swojego życia. Kolejny ważny dzień w roku, który mogliśmy spędzić razem. Tego dnia dostałem swoje pierwsze auto — Nissana 100NX. Zabrałem go wtedy na wieś do Zakrzowa, gdzie spędziłem pierwsze 13 lat swojego życia. Chciałem mu pokazać dawny dom i okolicę, później pokazałem mu Szkołę Podstawową w Braciejowicach, do której chodziłem.
Impreza sylwestrowa miała być w pokoju mamy i jej narzeczonego. Goście to: ja, mój chłopak, siostra, ciocia i córka Michała. Babcia nie chciała przyjść na piętro. Mieliśmy jedzonko i alkohol, dobrą muzykę. Tańczyliśmy do utworów z telewizyjnych koncertów. Było bardzo wspaniale. O północy wyszliśmy na balkon z szampanem.
Po mniej więcej miesiącu związku doszliśmy do wniosku, że dystans 50 km nie sprzyja naszej relacji i trzeba coś zrobić. Wpadłem na pomysł, że rzucę szkołę i znajdę pracę w Lublinie. Razem coś wynajmiemy. Nawet wtedy próbowałem pożyczyć kasę od kuzynki i cioci, kłamiąc. Byłem w stanie zrobić wszystko żebyśmy mogli być blisko siebie. Ale mój chłopak później przemyślał wszystko i doszedł do wniosku, że raczej łatwiej będzie, jeśli to on się do mnie przeprowadzi. Wystarczyło tylko złożyć wypowiedzenie w pracy i porozmawiać z właścicielką pokoju. Prędzej czy później znajdzie pracę w Opolu Lubelskim.
Byłem wniebowzięty! Chciał dla mnie wszystko poświęcić. Porozmawiałem szczerze z mamą i ciocią na ten temat i o dziwo zgodziły się, żeby zamieszkał z nami.
Nie czekając dłużej, złożył wypowiedzenie w pracy i powiedział pani Bożence, że się wyprowadza.
Byłem bardzo szczęśliwy. Teraz będę miał go codziennie. Teraz będziemy już zawsze razem!
8.
więcej..