- W empik go
Myśli i Słowa - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Myśli i Słowa - ebook
„Myśli i słowa” to zbiór wierszy o przeróżnej tematyce. W tym tomiku z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie, ponieważ tak jak poprzednie są bardzo różnorodne.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8324-615-4 |
Rozmiar pliku: | 2,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Bo lubię, czuję i chcę
Nic mnie nigdy nie powstrzyma od pisania…
Nigdy pisać nie przestanę…
To jest moja wielka pasja…
Można by rzec powołanie...
Zawsze będę literki składać…
Ubierać swe myśli w słowa
Wiersze z nich układać
Bez przerwy… ciągle od nowa
Tak wiele myśli mam głowie
Wiele różnych tematów
Najlepiej wyrazić je tym sposobem
Bez większych dylematów
Otaczają mnie różne rzeczy
Dobrze widzą je oczy
Uczą mnie jak patrzeć sercem
Jak w każdą małą rzecz uczucie wtłoczyć
Kocham pisać …
To we mnie śpiewa…
To we mnie gra…
W mych wierszach zawarte jest życie i cała ja
Zabronić mi pisania
To jak zatkać kneblem usta
Nie pozwolić mi oddychać kiedy czuję duszność
Nie każdy wiersze lubi dobrze o tym wiem …
Tak czy siak …
Jedno jest pewne
Pisać zawsze będę
Bo lubię…
Bo czuję…
Bo chcę…Żyję jak chcę
Tak żyję jak mogę…
Jak lubię…
Jak chcę…
Nie ucz więc niczego mnie
Za dużo mam lat
By mówiono mi jak żyć
Co mam jeść… a co pić
Kiedy się uśmiechać… kiedy nie
Teraz żyję tak jak chcę
Już nie muszę nic
Więc proszę nie mów mi
Że muszę tak czy siak
Dla mnie minął ten czas
Jestem taka jaką chcę być
Nie robię nic na pokaz…
bo tak wypada…
Jestem taka jaka jestem
Nie lubię nikogo udawać
Nie będę inna na pokaz
Nie chcesz ...nie musisz mnie lubić… nie musisz mnie kochać
Fałszywe uśmiechy nie u mnie
Nie robię tego z przymusem
Nie uśmiecham się fałszywie bo tak po prostu tak nie umiem
Za dużo przejść już za mną
Aby być nieporadną
Za dużo zdarzeń …
Nie mów mi co mam robić
Teraz dotknąć chcę marzeń
Żyję więc jak umiem
Najpiękniej jak potrafię
Cieszę się każdą chwilą
Każdą chwilę w dłonie łapię
Biegnę z wiatrem…
Z ptakami śpiewam…
Słucham o czym szumią drzewa…
Tańczę w deszczu bo tak lubię
W nosie mam co mówią ludzie
Żyję sobie pomalutku
Tak by zawsze mi się chciało
By wciąż szczęścia przybywało
Radośnie się uśmiecham staram się nie narzekać
Jeśli Ci się nie podoba
moja osoba i nie chcesz być ze mną
Odejdź proszę …
Obojgu nam zrobisz przyjemnośćLiść
Pląsa liść po ulicach niczym baletnica w tańcu
Swą delikatnością zachwyca
Unosząc się jak w walcu
Muska lekko sobą trawniki
Jak wielka sala balowa
są ulice i chodniki
Unosi się wraz z wiatrem
Tańcząc do jego muzyki
Do innych liści szelestu
Moknących na drzewach w deszczu
Wyżej i wyżej jak dźwięki skrzypiec
Leci liść w swym tańcu by na ziemię nie upaść
Jak panna jesienna która sukien zmienia kolory
Liść jest raz żółty, raz czerwony
Ucieka przed deszczem
Próbuje gdzieś się schować
Jest zbyt słaby…
Nie ma tyle siły aby go pokonać
Mokry jest już cały
Lecz porusza się z wdziękiem
Błyszczą na nim krople deszczu
Wygląda przepięknie
Tańczył długo jak szalony
Teraz leży już zmęczony pod
bezlistnym drzewem klonu
Już nie wstanie…
Skończył się jego taniec
Do mokrej trawy się przytulił
Teraz tam spokojnie
zaśnie… już na zawszePrzy kuchennym stole
Siedzę przy kuchennym stole
Swą ciężką głowę dłońmi podpieram
Ból ciągle przybiera na sile
Złość we mnie wzbiera…
Od wczoraj nie ustaje
Siedzieć jest źle…
Leżeć też się nie daje
Spoglądam za okno
Smutno tam i szaro
Chociaż nieco śniegiem w nocy posypało
Ciepła herbata me dłonie ogrzewa
W radio ktoś smętnie śpiewa
Oczy bez wyrazu…
Usta bez uśmiechu…
W sercu smutek gości
Dłonie mocno zaciśnięte jakby w złości
Łyk herbaty gardło pieści które dzisiaj mocno ściska
Nagle z oka łza opadła i na stole się rozprysła
Zimno w koło…
Męczą dreszcze…
Smutek przybiera na sile
Ponurych myśli w głowie tyle…
Zwykle smutek w mym sercu śpi
Lecz kiedy się czasem budzi
Na próżno wtedy się trudzić
by powstrzymać płynące łzy
Smutek jest silniejszy …
Mój cały świat sobą obejmuje
Już nawet herbata mi nie smakuje
Zaśnij smutku…
Nie męcz duszy…
Wróć gdzieś w serca zakamarki
Odejdź bólu już mnie nie męcz
Już chyba wystarczy!?
Pozwól cieszyć się i wzruszać
Światem pięknym w szczęście bogatym
Pozwól ujrzeć promień słońca
W szarości dnia codziennego
Daj odrobinę radości i
uśmiechu promiennegoZapatrzenie
Zapatrzenie…
Zamyślenie…
Szybsze serca bicie i wzruszenie…
Do pustych ścian dziś płaczę
To żaden wstyd…
Nikogo przy mnie nie ma
Nie przytula mnie nikt
Czekanie na nieoczekiwane
Rąk przed siebie wyciąganie… po coś!?
Nie wiem po co …taki los
Czekam może przyjdzie ktoś
Usłyszę do drzwi pukanie
Skończy się wyczekiwanie
Zbyt słaba by wyruszyć gdzieś sama
Zbyt nieśmiała na nowe doznania
Chciałabym móc otworzyć drzwi
Ot tak po prostu z domu wyjść
Bez strachu, obaw i lęków
Tak normalnie o poranku nie po ciemku
Żałuję wszystkich straconych chwil
Uciekających jak woda przez palce
Być może przegrywam dziś
Lecz jutro wygram w tej walce
Pozbieram wszystkie wylane łzy
Śladu po nich nie będzie
Będę wtedy się uśmiechać
Zawsze i wszędzie…
Optymistycznie patrząc w przyszłośćKołysanka z morza
Każdej nocy zasypiam
Rano ze snu się budzę
Zamykam oczy …
Nic nie słyszę i nie widzę
Dotykam i czuję
Śnię…
Moczę stopy w chłodnej wodzie
Spokojne jest dziś morze …
Po jego tafli jak po lodzie chodzę
Wiatr mnie po policzku głaszczę
Jak brokatem delikatnie
obsypuje złotym piaskiem
Słychać cichy szept mego serca
Księżyc swe ucho nastawia i w mą stronę zerka
Nie mąci serce ciszy…
Nawet księżyc tego szeptu nie usłyszy
Ślady na wodzie zostawiam
Ślady swego istnienia
Każdy ślad zaznaczam… pierwszą literą imienia
Jestem jak Nimfa morska otoczona ogona cieniem
Wydając dźwięki syrenie
W pustej muszli śpiewam
Śpiew niczym echo się rozlega
Kołysanka z morza płynie…
Otwieram oczy na chwilę …
Potem już zniknę w morskiej głębinieKażdy milczy
Każdy milczy o cierpieniu
Nikt nie chce o nim słyszeć
Lepiej usiąść gdzieś w cieniu i po prostu milczeć
Nikt nie chce słuchać o bólu o cudzych zmartwieniach
Lepiej jest się odwrócić
Nie męczą wyrzuty sumienia…
Jest tyle ciekawych rzeczy
Które można zobaczyć
Tam stawia miło się stopę…
Po co więc cudzym bólem zaprzątać sobie głowę
Płyną łzy po policzkach…
Czasem wielkie jak wodospady
Nikt nawet chusteczki nie poda
No bo po co?....bez przesady
Takie to przyszły czasy…
Serca twarde jak ze skały
Niczym nie przejęte wielce
Nawet nie chcą myśleć o cudzej udręce
Gdzieś tam...niemal na świata końcu
W samotności…
W bólu …
W cierpieniu…
Żyją sobie ludzie w wielkim zapomnieniu…
Obudź się człowieku…
Obudź swoje serce…
Otwórz szerzej oczy …
Zobacz nieco więcej…
Tam w wielkiej samotności inne od Twojego życie się toczy
Mieszka tam prawda naga i bosa
Spróbuj dostrzec ciut więcej
Niż tylko czubek swego nosaWe śnie
Noc mnie otula…
Bierze w ramiona…
Do snu nuci już kołysankę…
Głaszczę swą dłonią po policzku…
Czeka chwilkę aż oczy zamknę…
Jestem już w śnie pogrążona
Noc do zakamarków snów mnie zabiera
Mocno jestem nią otulona…
Nieznane bramy otwiera
Niby śpię a jakbym nie spała
Choć jestem zmęczona
Tyle dzieje się dookoła
Słyszę jak w liściach drzew ptak pięknie śpiewa
Tuż przy mych stopach płynie ze strumienia woda
A wszędzie barwne motyle
Niczym zwiewne rusałki
Rozsypują zaczarowany pyłek
Na kwitnące barwne kwiatki
Wszędzie jest kolorowo
Słońce świeci nad mą głową
Zewsząd płyną dźwięki muzyki
Chwytam je swych uszu zmysłami
Próbuje coś cicho nucić
Poruszam delikatnie ustami…
Noc mnie dziś zawiodła do krainy z baśni
Bym ujrzała to…
Czego nie zobaczę jeżeli nie zasnę
Jestem taka lekka i nic mnie nie boli…
Stąpam boso po zielonej łące
Sam widok wszystkie rany koi
Nie oglądam się za siebie
By nie zobaczyć nic złego
Prowadź mnie nocy
Nieś mnie w ramionach do snu dobrego
Przytul mnie jedynie ciepłem i sercem z miłości gorącym
Bym w jakąś przepaść nie spadła
Pędząc w dal na koniu rączym
Co to nagle znika pode mną...nie wiedząc czemu
Staje się strasznie..
Wokół jest ciemność …
Uciec chcę i nie mogę
Ciężką mam rękę…
Ciężką mam nogę…
Uciec chcę a w miejscu stoję
Czuję strach i się boję
W oczach mych przerażenie…
Szybkie serca bicie…
Nagłe przebudzenie…
Nie chcę takich snów …
Nie chcę tak się budzić…
Nie prowadź mnie nocy w snu brzydkie zakamarki
Na samą myśl o tym mam na ciele ciarki
Prowadź mnie przez sen cały jak dziecko za rękę
Tylko w te miejsca gdzie jest i będzie pięknie
Gdy przyjdzie już budzić się pora
Do domu mego mnie zaprowadź
Bym dotarła tam bez obaw
Połóż mą głowę na poduszkę
Szepnij jak matka dziecku do uszka
Czas się obudzić …!
Wstawać pora…!
Otwieram oczy ...skończyła się ze snem piękna przygodaMoje SPA
Moje nadmorskie SPA
Na mokrym piasku …tuż przy morzu...siedzę sobie wygodnie…
Woda me nogi i stopy głaszczę
Wiatr włosy układa
Tylko sobie techniką znaną
Plącze, rozwiewa, zaplata
Ciekawa fryzura się pojawia
Długie palce zatapia we włosach
Dotyka skóry mej głowy …
Muskając ją delikatne …
Cudowny masaż robi…
Na koniec wszystko skrapia kroplami morskiej wody
którą do rąk wiatru ciągle fala przynosi
Mewa wizytę umila
Ni to śpiewem...ni krzykami
Słońce opala jak solarium swymi promieniami
Piach ze stóp peelingiem mocno się uwija…
Dokładnie się nimi zajmuje…
Palców nie omija…
Teraz fala już mnie zabiera
Dalej...na spokojne morze
Gładko ścieli prześcieradła
Na nich się położę
Szumu morza będę słuchać
Dodatkowo masaż brzucha
Fala mnie obejmuje …
Kołysze w swoich objęciach…
Z pewnością me nerwy ukoi
Jakie nerwy?..Już nic nie pamiętam
Wracam do domu odnowiona…
Zupełnie inna..
Radosna i zadowolona…
Więc tak myślę sobie …
Lubię to nadmorskie SPA …
Częściej muszę tutaj chodzić aby upust sobie dać…
Może nieco się odmłodzić
Szybsze serca bicie poczuć…
Trochę w morzu się zamoczyć…
By wykrzyczeć żale swoje…
Bo to SPA jest tylko mojeKłótnia
Nic nie słyszę tylko krzyk…
Nic z tej mowy nie rozumiem…
Nie odpowiem na zarzuty…
Bo po prostu nie umiem…
Pośród krzyku …
Wrzawy wielkiej …
Tyle różnych jest pretensji
Nasza miłość się zgubiła
Kto wie...może wcale jej nie było
Nic nie słyszę tylko krzyk …
Mowa do mnie nie dociera
Spróbuj mówić do mnie ciszej
Od krzyku w bezdechu zamieram
Albo lepiej nie mów nic
Daj już spokój… pozwól żyć
Nic się w życiu nie naprawi obciążając zarzutami
Zarzutami bez pokrycia
No i krzykiem …
Odejdź już…
Ranisz jak nóż…
Daj w końcu chwilę wytchnienia…
Wynoś się stąd…
Nie mam Ci już nic do powiedzeniaDotyk słońca
Czuję przyjemnie ciepło na twarzy
To słońce się po niej przechadza …
Otula mnie sobą jak złotym welonem
Wcale mi to nie przeszkadza…
Tylko swój oddech słyszę i spokojne serca bicie
Promienie muskają moje całe ciało…
Wszystko zamknięte jest w ciszę …
Delikatnie dotykają ramion…
Myśli łagodnie płyną …
Jak piękna muzyka
Słońce jak czuły kochanek coraz więcej miejsc dotyka…
Pieści ciepłem plecy i szyję
Niemal całą mnie przenika…
Czuję się jak w sennych marzeniach …
Więc swe oczy zamykam…
Dając słońcu przyzwolenie na jego pieszczoty…
Jest miło…
Chłodny wiatr wieje…
Rozwiewa mi włosy …
Igra sobie ze mną… jak ze swą kochanką
Nie w alkowie lecz na plaży
Jest nasze miłosne gniazdko…
Mewa w oddali się śmieje…
Ciszę na chwilę mąci…
Słońce znowu ręce wyciąga
Masuje mi stopy…
Toniemy oboje jak w wielkiej ekstazie…
Powiem to tylko raz i teraz…
Amorom słońca nigdy się nie opieram…
Kocham go całym sercem swoim
Więc co tylko sobie zechce…
Niech to ze mną robiPowrót zimy
Znowu zima przyszła do nas
Tak po prostu...nie proszona
Wszystko w biały płaszcz ubrała
Na guziki go zapięła
Tak by mocno przylegał do ziemi
Bardzo zimno jest teraz
Widok za oknem się zmienił…
Wiatr zacina z każdej strony…
Sypie śnieg jak szalony…
Mróz ścisnął tak mocno jak tylko potrafi..
Zima chyba na dłużej zagości
Bardzo mnie to martwi...
Zupełnie tego nie rozumiem…!?
Na wiosnę już czekam…
Na słońce…
Na ciepła odrobinę…
Na śpiew ptaków na drzewach…
A tu znowu mam zimę..!Więc ptak żaden nie śpiewa
Wracaj zimo tam skąd przyszłaś
Ciebie mi tutaj nie potrzeba
Daj zakwitnąć zielonym liściem …
Na ogołoconych drzewachWraz z tańcem i muzyką
Muzykę i taniec
jak poezję w sobie noszę
Ta dwójka pisze teksty dla mojego ciała
Muzyka w głębi mej duszy żyje…
Taniec ruchy wyzwala...
Wszystko co w środku jest we mnie …
Pragnie wyjść na zewnątrz…
Taniec to cudowne uczucie …sprawia mi przyjemność
Każdy ruch najmniejszy ma jakieś znaczenie
Dusza już śpiewa…
Twarz promienieje…
Płynę w zapomnienie…
Niczym ptak wzlatam…
Już we mnie...mnie nie ma…
Tańczę… z muzyką się splatam
Czuję ją całą sobą…
Wszystko we mnie się śmieje …
Nic nie widzę…
Nie wiem co wokół się dzieje…
Wraz z falą płynie każdy skrawek mego ciała
Taniec mnie maluje jak wytworny malarz…
Obraz który mnie całą wyraża …
Ulotna jak puch jestem
Który w powietrzu się rozpływa
Niech nie milknie muzyka…
Niech ciało tańczy…
Tak jak umie
Ładnie lub nieporadnie
Nieważne …
Ważne że wyzwolą pozytywnych emocji tyle…
Choćby przez chwile…Ach życie
Ach życie…
Mego serca bicie…
Mój śmiech od rana…
Radość gdy otwieram oczy...
A ty życie …
Ty nadal się toczysz…
Pomału…
Moje chore ciało które tak wiele by chciało…
Łzy bezwiednie płynące…
Nie wiem w końcu…
czy z bólu czy z radości
Litości…!
Nie ciebie nie potrzebuję…!
Ty u mnie nie zagościsz…
Już prawie nie widzę…
Nie słyszę…
Ciągle jednak za rękę mocno cię trzymam… życie
W mocnym uścisku splecione palce
W ciągłej… o każdy dzień walce…
To ty wielką siłę mi dajesz
Każdego dnia gdy rano wstaję…
Na zwątpienie nie pozwalasz..
Więc żyję dalej…
Choć czasem na kolana padam
Życie nie puszczaj mej dłoni… proszę
Bez twego uścisku za nic się nie podniosę
Wiem...nie ucieknę przed niechybnym końcem
Lecz póki co...ciągle chcę cieszyć się słońcemDroga do domu
Jak z mgły się wynurzasz…
Z wielkiego mroku..
Idziesz z daleka…
Bolą zmęczone stopy…
Przeszedłeś już dróg wiele…
Krętych i wyboistych…
Łza z oczu leciała …
Z przyczyn oczywistych
Stopy poranione…
Plecy przygarbione…
Oczy od łez szkliste…
Mówią niemal wszystko...
W dłoniach dzierżysz szmaciany tobołek
Cały swój dobytek…
Jeden małym worek…
Ciężkie Twoje życie i mały dorobek
A Ty ciągle walczysz…
Nie poddajesz się nawet na chwilę…
Życie dla Ciebie nie było łaskawe
Wiele burz przeżyłeś…
Dziś ręce swe składasz w modlitwie
Ona jest Twoim przyjacielem…
Padasz na kolana…
Nie przeszkadza nawet
Krwią brocząca rana…
Jak długo jeszcze iść będziesz
Tego nikt nie wie…
Niech więc Cię Anioł Stróż strzeże …
Niech Cię przytuli …
Pod skrzydłami swymi schroni…
Mimo wielkiej trwogi…
Powiedzie Cię bezpiecznie do kresu Twojej drogi…
Do bram miasta Twego domu
Byś odpocząć mógł wygodnie w swoim własnym łożuZapłakane niebo
Niebo pociemniało…
Chmury napływają…
Ktoś chyba po niebie maże szarą farbą…
Pokryte szarością niemal niebo całe
Nie jest jasne i błękitne …tylko zapłakane
Ciemno jest nad lasem i nad polami
Zerwał się wiatr silny i szaleje nad głowami
Plącze moje włosy…
Szarpie mi sukienkę …
Żeby mnie nie porwał …
Złap mocno mą rękę…
Bym nie odfrunęła jak piórko na wietrze…
Jak ptak co przed burzą ucieka…
Nie znajdziesz mnie potem
Wiatr poniesie mnie daleko
Tak jak głos mój w lesie
Często niesie echo…
Za góry za lasy…
Schowaj mnie przed wiatrem…
Mało mamy czasu…
Ukryj mnie w ciepłych poduszkach
Takich z gęsiego pierza…
Otul mnie nimi dokładnie…
Wiatr mnie nie zabierze…
Poczekam tam na błękit…
Poczekam na słońce…
Poczekam na kwiaty kwitnące na łące
Przeczekam w poduszkach tą brzydką pogodę
Nie wystawię nosa z łóżka…
Nie wstanę ...nie chcę...nie mogę
Nie proś mnie o to… zatem
Przynieś mi do łóżka gorącą malinową herbatęSzalona
Znowu muzyka zagląda w moje marzenia
Grać w duszy zaczyna z wielką mocą …
Nic mnie już nie powstrzyma …
Chcę tańczyć …
Do marzeń tych wskoczyć...
Wystarczy że dźwięki jakieś usłyszę…
Zaraz kręcą się w mojej głowie …
Wirują jak karuzela …
Na parkiet czym prędzej chcę pobiec…
Serce szybciej uderza…
Już się do rytmu nogi ruszają …
Za nimi podążają ręce…
Po chwili dołącza już całe ciało...
Mieszają się ruchy naprędce …
W górę ręce…
W bok nogi..
Dziwne ruchy biodro robi…
Kręci się głowa jak w amoku…
Chcąc dotrzymać innym kroku…
Oddechy łapię… jak ryba wodę
Chcę ciągle tańczyć...choć już nie mogę
Liczę minuty…
Z sił już opadam…
W końcu zmęczona na fotel siadam…
Pot ocieram z czoła…
Zagrajcie coś jeszcze!
W przestrzeń wołam…
Ciągle w duszy roztańczona …daję ciału odrobinę wytchnienia
Myślę sobie…
Jestem szalona…!
Lecz wcale tego nie chcę zmieniaćDystans
Zagubiona pośród własnych myśli
Szczelnie w ich świecie zamknięta
Konam czasem ze zmęczenia…
Bezbronna, nieporadna, jutra niepewna…
Wyjść próbuję na zewnątrz…
Głęboki oddech złapać…
By w myślach się nie zamotać z niepewności nie płakać
Do poduszki tulę głowę…
Aby była nieco lżejsza…
Znikają gdzieś wszystkie myśli…
O niczym nie pamiętam…
Widzę nieco inaczej…
Nieśmiało się uśmiecham…
Nad głową pojawia się światło…
Promieniami słońca ociekam…
Wszystko ma jasne i barwne kolory…
Takie różowe…
Jakbym patrzyła przez różowe okulary…
Różem wyczyściła głowę…
Dokuczliwe myśli odpływają…
Z pewnością powrócą i
znowu to wewnętrzne z zewnętrznym się pokłócą
Myśli nie zawsze żyją w zgodzie z tym co oczy widzą
Coś staje im na przeszkodzie…
Potem się wstydzą…
Zawczasu myśli się przejmują
Tym samym spać nie dając…
Wielkie przeszkody budują
Mocno tym serce ranią…
Więc by myśli uspokoić
Odcinam się od nich na chwilę…
Przestaję się zastanawiać…
Wokół piękna jest tyle…
Siadam spokojnie na kanapie …
Nic mnie nigdy nie powstrzyma od pisania…
Nigdy pisać nie przestanę…
To jest moja wielka pasja…
Można by rzec powołanie...
Zawsze będę literki składać…
Ubierać swe myśli w słowa
Wiersze z nich układać
Bez przerwy… ciągle od nowa
Tak wiele myśli mam głowie
Wiele różnych tematów
Najlepiej wyrazić je tym sposobem
Bez większych dylematów
Otaczają mnie różne rzeczy
Dobrze widzą je oczy
Uczą mnie jak patrzeć sercem
Jak w każdą małą rzecz uczucie wtłoczyć
Kocham pisać …
To we mnie śpiewa…
To we mnie gra…
W mych wierszach zawarte jest życie i cała ja
Zabronić mi pisania
To jak zatkać kneblem usta
Nie pozwolić mi oddychać kiedy czuję duszność
Nie każdy wiersze lubi dobrze o tym wiem …
Tak czy siak …
Jedno jest pewne
Pisać zawsze będę
Bo lubię…
Bo czuję…
Bo chcę…Żyję jak chcę
Tak żyję jak mogę…
Jak lubię…
Jak chcę…
Nie ucz więc niczego mnie
Za dużo mam lat
By mówiono mi jak żyć
Co mam jeść… a co pić
Kiedy się uśmiechać… kiedy nie
Teraz żyję tak jak chcę
Już nie muszę nic
Więc proszę nie mów mi
Że muszę tak czy siak
Dla mnie minął ten czas
Jestem taka jaką chcę być
Nie robię nic na pokaz…
bo tak wypada…
Jestem taka jaka jestem
Nie lubię nikogo udawać
Nie będę inna na pokaz
Nie chcesz ...nie musisz mnie lubić… nie musisz mnie kochać
Fałszywe uśmiechy nie u mnie
Nie robię tego z przymusem
Nie uśmiecham się fałszywie bo tak po prostu tak nie umiem
Za dużo przejść już za mną
Aby być nieporadną
Za dużo zdarzeń …
Nie mów mi co mam robić
Teraz dotknąć chcę marzeń
Żyję więc jak umiem
Najpiękniej jak potrafię
Cieszę się każdą chwilą
Każdą chwilę w dłonie łapię
Biegnę z wiatrem…
Z ptakami śpiewam…
Słucham o czym szumią drzewa…
Tańczę w deszczu bo tak lubię
W nosie mam co mówią ludzie
Żyję sobie pomalutku
Tak by zawsze mi się chciało
By wciąż szczęścia przybywało
Radośnie się uśmiecham staram się nie narzekać
Jeśli Ci się nie podoba
moja osoba i nie chcesz być ze mną
Odejdź proszę …
Obojgu nam zrobisz przyjemnośćLiść
Pląsa liść po ulicach niczym baletnica w tańcu
Swą delikatnością zachwyca
Unosząc się jak w walcu
Muska lekko sobą trawniki
Jak wielka sala balowa
są ulice i chodniki
Unosi się wraz z wiatrem
Tańcząc do jego muzyki
Do innych liści szelestu
Moknących na drzewach w deszczu
Wyżej i wyżej jak dźwięki skrzypiec
Leci liść w swym tańcu by na ziemię nie upaść
Jak panna jesienna która sukien zmienia kolory
Liść jest raz żółty, raz czerwony
Ucieka przed deszczem
Próbuje gdzieś się schować
Jest zbyt słaby…
Nie ma tyle siły aby go pokonać
Mokry jest już cały
Lecz porusza się z wdziękiem
Błyszczą na nim krople deszczu
Wygląda przepięknie
Tańczył długo jak szalony
Teraz leży już zmęczony pod
bezlistnym drzewem klonu
Już nie wstanie…
Skończył się jego taniec
Do mokrej trawy się przytulił
Teraz tam spokojnie
zaśnie… już na zawszePrzy kuchennym stole
Siedzę przy kuchennym stole
Swą ciężką głowę dłońmi podpieram
Ból ciągle przybiera na sile
Złość we mnie wzbiera…
Od wczoraj nie ustaje
Siedzieć jest źle…
Leżeć też się nie daje
Spoglądam za okno
Smutno tam i szaro
Chociaż nieco śniegiem w nocy posypało
Ciepła herbata me dłonie ogrzewa
W radio ktoś smętnie śpiewa
Oczy bez wyrazu…
Usta bez uśmiechu…
W sercu smutek gości
Dłonie mocno zaciśnięte jakby w złości
Łyk herbaty gardło pieści które dzisiaj mocno ściska
Nagle z oka łza opadła i na stole się rozprysła
Zimno w koło…
Męczą dreszcze…
Smutek przybiera na sile
Ponurych myśli w głowie tyle…
Zwykle smutek w mym sercu śpi
Lecz kiedy się czasem budzi
Na próżno wtedy się trudzić
by powstrzymać płynące łzy
Smutek jest silniejszy …
Mój cały świat sobą obejmuje
Już nawet herbata mi nie smakuje
Zaśnij smutku…
Nie męcz duszy…
Wróć gdzieś w serca zakamarki
Odejdź bólu już mnie nie męcz
Już chyba wystarczy!?
Pozwól cieszyć się i wzruszać
Światem pięknym w szczęście bogatym
Pozwól ujrzeć promień słońca
W szarości dnia codziennego
Daj odrobinę radości i
uśmiechu promiennegoZapatrzenie
Zapatrzenie…
Zamyślenie…
Szybsze serca bicie i wzruszenie…
Do pustych ścian dziś płaczę
To żaden wstyd…
Nikogo przy mnie nie ma
Nie przytula mnie nikt
Czekanie na nieoczekiwane
Rąk przed siebie wyciąganie… po coś!?
Nie wiem po co …taki los
Czekam może przyjdzie ktoś
Usłyszę do drzwi pukanie
Skończy się wyczekiwanie
Zbyt słaba by wyruszyć gdzieś sama
Zbyt nieśmiała na nowe doznania
Chciałabym móc otworzyć drzwi
Ot tak po prostu z domu wyjść
Bez strachu, obaw i lęków
Tak normalnie o poranku nie po ciemku
Żałuję wszystkich straconych chwil
Uciekających jak woda przez palce
Być może przegrywam dziś
Lecz jutro wygram w tej walce
Pozbieram wszystkie wylane łzy
Śladu po nich nie będzie
Będę wtedy się uśmiechać
Zawsze i wszędzie…
Optymistycznie patrząc w przyszłośćKołysanka z morza
Każdej nocy zasypiam
Rano ze snu się budzę
Zamykam oczy …
Nic nie słyszę i nie widzę
Dotykam i czuję
Śnię…
Moczę stopy w chłodnej wodzie
Spokojne jest dziś morze …
Po jego tafli jak po lodzie chodzę
Wiatr mnie po policzku głaszczę
Jak brokatem delikatnie
obsypuje złotym piaskiem
Słychać cichy szept mego serca
Księżyc swe ucho nastawia i w mą stronę zerka
Nie mąci serce ciszy…
Nawet księżyc tego szeptu nie usłyszy
Ślady na wodzie zostawiam
Ślady swego istnienia
Każdy ślad zaznaczam… pierwszą literą imienia
Jestem jak Nimfa morska otoczona ogona cieniem
Wydając dźwięki syrenie
W pustej muszli śpiewam
Śpiew niczym echo się rozlega
Kołysanka z morza płynie…
Otwieram oczy na chwilę …
Potem już zniknę w morskiej głębinieKażdy milczy
Każdy milczy o cierpieniu
Nikt nie chce o nim słyszeć
Lepiej usiąść gdzieś w cieniu i po prostu milczeć
Nikt nie chce słuchać o bólu o cudzych zmartwieniach
Lepiej jest się odwrócić
Nie męczą wyrzuty sumienia…
Jest tyle ciekawych rzeczy
Które można zobaczyć
Tam stawia miło się stopę…
Po co więc cudzym bólem zaprzątać sobie głowę
Płyną łzy po policzkach…
Czasem wielkie jak wodospady
Nikt nawet chusteczki nie poda
No bo po co?....bez przesady
Takie to przyszły czasy…
Serca twarde jak ze skały
Niczym nie przejęte wielce
Nawet nie chcą myśleć o cudzej udręce
Gdzieś tam...niemal na świata końcu
W samotności…
W bólu …
W cierpieniu…
Żyją sobie ludzie w wielkim zapomnieniu…
Obudź się człowieku…
Obudź swoje serce…
Otwórz szerzej oczy …
Zobacz nieco więcej…
Tam w wielkiej samotności inne od Twojego życie się toczy
Mieszka tam prawda naga i bosa
Spróbuj dostrzec ciut więcej
Niż tylko czubek swego nosaWe śnie
Noc mnie otula…
Bierze w ramiona…
Do snu nuci już kołysankę…
Głaszczę swą dłonią po policzku…
Czeka chwilkę aż oczy zamknę…
Jestem już w śnie pogrążona
Noc do zakamarków snów mnie zabiera
Mocno jestem nią otulona…
Nieznane bramy otwiera
Niby śpię a jakbym nie spała
Choć jestem zmęczona
Tyle dzieje się dookoła
Słyszę jak w liściach drzew ptak pięknie śpiewa
Tuż przy mych stopach płynie ze strumienia woda
A wszędzie barwne motyle
Niczym zwiewne rusałki
Rozsypują zaczarowany pyłek
Na kwitnące barwne kwiatki
Wszędzie jest kolorowo
Słońce świeci nad mą głową
Zewsząd płyną dźwięki muzyki
Chwytam je swych uszu zmysłami
Próbuje coś cicho nucić
Poruszam delikatnie ustami…
Noc mnie dziś zawiodła do krainy z baśni
Bym ujrzała to…
Czego nie zobaczę jeżeli nie zasnę
Jestem taka lekka i nic mnie nie boli…
Stąpam boso po zielonej łące
Sam widok wszystkie rany koi
Nie oglądam się za siebie
By nie zobaczyć nic złego
Prowadź mnie nocy
Nieś mnie w ramionach do snu dobrego
Przytul mnie jedynie ciepłem i sercem z miłości gorącym
Bym w jakąś przepaść nie spadła
Pędząc w dal na koniu rączym
Co to nagle znika pode mną...nie wiedząc czemu
Staje się strasznie..
Wokół jest ciemność …
Uciec chcę i nie mogę
Ciężką mam rękę…
Ciężką mam nogę…
Uciec chcę a w miejscu stoję
Czuję strach i się boję
W oczach mych przerażenie…
Szybkie serca bicie…
Nagłe przebudzenie…
Nie chcę takich snów …
Nie chcę tak się budzić…
Nie prowadź mnie nocy w snu brzydkie zakamarki
Na samą myśl o tym mam na ciele ciarki
Prowadź mnie przez sen cały jak dziecko za rękę
Tylko w te miejsca gdzie jest i będzie pięknie
Gdy przyjdzie już budzić się pora
Do domu mego mnie zaprowadź
Bym dotarła tam bez obaw
Połóż mą głowę na poduszkę
Szepnij jak matka dziecku do uszka
Czas się obudzić …!
Wstawać pora…!
Otwieram oczy ...skończyła się ze snem piękna przygodaMoje SPA
Moje nadmorskie SPA
Na mokrym piasku …tuż przy morzu...siedzę sobie wygodnie…
Woda me nogi i stopy głaszczę
Wiatr włosy układa
Tylko sobie techniką znaną
Plącze, rozwiewa, zaplata
Ciekawa fryzura się pojawia
Długie palce zatapia we włosach
Dotyka skóry mej głowy …
Muskając ją delikatne …
Cudowny masaż robi…
Na koniec wszystko skrapia kroplami morskiej wody
którą do rąk wiatru ciągle fala przynosi
Mewa wizytę umila
Ni to śpiewem...ni krzykami
Słońce opala jak solarium swymi promieniami
Piach ze stóp peelingiem mocno się uwija…
Dokładnie się nimi zajmuje…
Palców nie omija…
Teraz fala już mnie zabiera
Dalej...na spokojne morze
Gładko ścieli prześcieradła
Na nich się położę
Szumu morza będę słuchać
Dodatkowo masaż brzucha
Fala mnie obejmuje …
Kołysze w swoich objęciach…
Z pewnością me nerwy ukoi
Jakie nerwy?..Już nic nie pamiętam
Wracam do domu odnowiona…
Zupełnie inna..
Radosna i zadowolona…
Więc tak myślę sobie …
Lubię to nadmorskie SPA …
Częściej muszę tutaj chodzić aby upust sobie dać…
Może nieco się odmłodzić
Szybsze serca bicie poczuć…
Trochę w morzu się zamoczyć…
By wykrzyczeć żale swoje…
Bo to SPA jest tylko mojeKłótnia
Nic nie słyszę tylko krzyk…
Nic z tej mowy nie rozumiem…
Nie odpowiem na zarzuty…
Bo po prostu nie umiem…
Pośród krzyku …
Wrzawy wielkiej …
Tyle różnych jest pretensji
Nasza miłość się zgubiła
Kto wie...może wcale jej nie było
Nic nie słyszę tylko krzyk …
Mowa do mnie nie dociera
Spróbuj mówić do mnie ciszej
Od krzyku w bezdechu zamieram
Albo lepiej nie mów nic
Daj już spokój… pozwól żyć
Nic się w życiu nie naprawi obciążając zarzutami
Zarzutami bez pokrycia
No i krzykiem …
Odejdź już…
Ranisz jak nóż…
Daj w końcu chwilę wytchnienia…
Wynoś się stąd…
Nie mam Ci już nic do powiedzeniaDotyk słońca
Czuję przyjemnie ciepło na twarzy
To słońce się po niej przechadza …
Otula mnie sobą jak złotym welonem
Wcale mi to nie przeszkadza…
Tylko swój oddech słyszę i spokojne serca bicie
Promienie muskają moje całe ciało…
Wszystko zamknięte jest w ciszę …
Delikatnie dotykają ramion…
Myśli łagodnie płyną …
Jak piękna muzyka
Słońce jak czuły kochanek coraz więcej miejsc dotyka…
Pieści ciepłem plecy i szyję
Niemal całą mnie przenika…
Czuję się jak w sennych marzeniach …
Więc swe oczy zamykam…
Dając słońcu przyzwolenie na jego pieszczoty…
Jest miło…
Chłodny wiatr wieje…
Rozwiewa mi włosy …
Igra sobie ze mną… jak ze swą kochanką
Nie w alkowie lecz na plaży
Jest nasze miłosne gniazdko…
Mewa w oddali się śmieje…
Ciszę na chwilę mąci…
Słońce znowu ręce wyciąga
Masuje mi stopy…
Toniemy oboje jak w wielkiej ekstazie…
Powiem to tylko raz i teraz…
Amorom słońca nigdy się nie opieram…
Kocham go całym sercem swoim
Więc co tylko sobie zechce…
Niech to ze mną robiPowrót zimy
Znowu zima przyszła do nas
Tak po prostu...nie proszona
Wszystko w biały płaszcz ubrała
Na guziki go zapięła
Tak by mocno przylegał do ziemi
Bardzo zimno jest teraz
Widok za oknem się zmienił…
Wiatr zacina z każdej strony…
Sypie śnieg jak szalony…
Mróz ścisnął tak mocno jak tylko potrafi..
Zima chyba na dłużej zagości
Bardzo mnie to martwi...
Zupełnie tego nie rozumiem…!?
Na wiosnę już czekam…
Na słońce…
Na ciepła odrobinę…
Na śpiew ptaków na drzewach…
A tu znowu mam zimę..!Więc ptak żaden nie śpiewa
Wracaj zimo tam skąd przyszłaś
Ciebie mi tutaj nie potrzeba
Daj zakwitnąć zielonym liściem …
Na ogołoconych drzewachWraz z tańcem i muzyką
Muzykę i taniec
jak poezję w sobie noszę
Ta dwójka pisze teksty dla mojego ciała
Muzyka w głębi mej duszy żyje…
Taniec ruchy wyzwala...
Wszystko co w środku jest we mnie …
Pragnie wyjść na zewnątrz…
Taniec to cudowne uczucie …sprawia mi przyjemność
Każdy ruch najmniejszy ma jakieś znaczenie
Dusza już śpiewa…
Twarz promienieje…
Płynę w zapomnienie…
Niczym ptak wzlatam…
Już we mnie...mnie nie ma…
Tańczę… z muzyką się splatam
Czuję ją całą sobą…
Wszystko we mnie się śmieje …
Nic nie widzę…
Nie wiem co wokół się dzieje…
Wraz z falą płynie każdy skrawek mego ciała
Taniec mnie maluje jak wytworny malarz…
Obraz który mnie całą wyraża …
Ulotna jak puch jestem
Który w powietrzu się rozpływa
Niech nie milknie muzyka…
Niech ciało tańczy…
Tak jak umie
Ładnie lub nieporadnie
Nieważne …
Ważne że wyzwolą pozytywnych emocji tyle…
Choćby przez chwile…Ach życie
Ach życie…
Mego serca bicie…
Mój śmiech od rana…
Radość gdy otwieram oczy...
A ty życie …
Ty nadal się toczysz…
Pomału…
Moje chore ciało które tak wiele by chciało…
Łzy bezwiednie płynące…
Nie wiem w końcu…
czy z bólu czy z radości
Litości…!
Nie ciebie nie potrzebuję…!
Ty u mnie nie zagościsz…
Już prawie nie widzę…
Nie słyszę…
Ciągle jednak za rękę mocno cię trzymam… życie
W mocnym uścisku splecione palce
W ciągłej… o każdy dzień walce…
To ty wielką siłę mi dajesz
Każdego dnia gdy rano wstaję…
Na zwątpienie nie pozwalasz..
Więc żyję dalej…
Choć czasem na kolana padam
Życie nie puszczaj mej dłoni… proszę
Bez twego uścisku za nic się nie podniosę
Wiem...nie ucieknę przed niechybnym końcem
Lecz póki co...ciągle chcę cieszyć się słońcemDroga do domu
Jak z mgły się wynurzasz…
Z wielkiego mroku..
Idziesz z daleka…
Bolą zmęczone stopy…
Przeszedłeś już dróg wiele…
Krętych i wyboistych…
Łza z oczu leciała …
Z przyczyn oczywistych
Stopy poranione…
Plecy przygarbione…
Oczy od łez szkliste…
Mówią niemal wszystko...
W dłoniach dzierżysz szmaciany tobołek
Cały swój dobytek…
Jeden małym worek…
Ciężkie Twoje życie i mały dorobek
A Ty ciągle walczysz…
Nie poddajesz się nawet na chwilę…
Życie dla Ciebie nie było łaskawe
Wiele burz przeżyłeś…
Dziś ręce swe składasz w modlitwie
Ona jest Twoim przyjacielem…
Padasz na kolana…
Nie przeszkadza nawet
Krwią brocząca rana…
Jak długo jeszcze iść będziesz
Tego nikt nie wie…
Niech więc Cię Anioł Stróż strzeże …
Niech Cię przytuli …
Pod skrzydłami swymi schroni…
Mimo wielkiej trwogi…
Powiedzie Cię bezpiecznie do kresu Twojej drogi…
Do bram miasta Twego domu
Byś odpocząć mógł wygodnie w swoim własnym łożuZapłakane niebo
Niebo pociemniało…
Chmury napływają…
Ktoś chyba po niebie maże szarą farbą…
Pokryte szarością niemal niebo całe
Nie jest jasne i błękitne …tylko zapłakane
Ciemno jest nad lasem i nad polami
Zerwał się wiatr silny i szaleje nad głowami
Plącze moje włosy…
Szarpie mi sukienkę …
Żeby mnie nie porwał …
Złap mocno mą rękę…
Bym nie odfrunęła jak piórko na wietrze…
Jak ptak co przed burzą ucieka…
Nie znajdziesz mnie potem
Wiatr poniesie mnie daleko
Tak jak głos mój w lesie
Często niesie echo…
Za góry za lasy…
Schowaj mnie przed wiatrem…
Mało mamy czasu…
Ukryj mnie w ciepłych poduszkach
Takich z gęsiego pierza…
Otul mnie nimi dokładnie…
Wiatr mnie nie zabierze…
Poczekam tam na błękit…
Poczekam na słońce…
Poczekam na kwiaty kwitnące na łące
Przeczekam w poduszkach tą brzydką pogodę
Nie wystawię nosa z łóżka…
Nie wstanę ...nie chcę...nie mogę
Nie proś mnie o to… zatem
Przynieś mi do łóżka gorącą malinową herbatęSzalona
Znowu muzyka zagląda w moje marzenia
Grać w duszy zaczyna z wielką mocą …
Nic mnie już nie powstrzyma …
Chcę tańczyć …
Do marzeń tych wskoczyć...
Wystarczy że dźwięki jakieś usłyszę…
Zaraz kręcą się w mojej głowie …
Wirują jak karuzela …
Na parkiet czym prędzej chcę pobiec…
Serce szybciej uderza…
Już się do rytmu nogi ruszają …
Za nimi podążają ręce…
Po chwili dołącza już całe ciało...
Mieszają się ruchy naprędce …
W górę ręce…
W bok nogi..
Dziwne ruchy biodro robi…
Kręci się głowa jak w amoku…
Chcąc dotrzymać innym kroku…
Oddechy łapię… jak ryba wodę
Chcę ciągle tańczyć...choć już nie mogę
Liczę minuty…
Z sił już opadam…
W końcu zmęczona na fotel siadam…
Pot ocieram z czoła…
Zagrajcie coś jeszcze!
W przestrzeń wołam…
Ciągle w duszy roztańczona …daję ciału odrobinę wytchnienia
Myślę sobie…
Jestem szalona…!
Lecz wcale tego nie chcę zmieniaćDystans
Zagubiona pośród własnych myśli
Szczelnie w ich świecie zamknięta
Konam czasem ze zmęczenia…
Bezbronna, nieporadna, jutra niepewna…
Wyjść próbuję na zewnątrz…
Głęboki oddech złapać…
By w myślach się nie zamotać z niepewności nie płakać
Do poduszki tulę głowę…
Aby była nieco lżejsza…
Znikają gdzieś wszystkie myśli…
O niczym nie pamiętam…
Widzę nieco inaczej…
Nieśmiało się uśmiecham…
Nad głową pojawia się światło…
Promieniami słońca ociekam…
Wszystko ma jasne i barwne kolory…
Takie różowe…
Jakbym patrzyła przez różowe okulary…
Różem wyczyściła głowę…
Dokuczliwe myśli odpływają…
Z pewnością powrócą i
znowu to wewnętrzne z zewnętrznym się pokłócą
Myśli nie zawsze żyją w zgodzie z tym co oczy widzą
Coś staje im na przeszkodzie…
Potem się wstydzą…
Zawczasu myśli się przejmują
Tym samym spać nie dając…
Wielkie przeszkody budują
Mocno tym serce ranią…
Więc by myśli uspokoić
Odcinam się od nich na chwilę…
Przestaję się zastanawiać…
Wokół piękna jest tyle…
Siadam spokojnie na kanapie …
więcej..