- promocja
- W empik go
Na dobre jutro - ebook
Na dobre jutro - ebook
Odkryj trudną sztukę słuchania własnego dziecka.
A jakie ty masz problemy? – pytają często dorośli, choć wcale nie oczekują odpowiedzi. W końcu czym jest zgubienie ulubionego pluszaka, trudne relacje z rodzeństwem lub lęk przed przeprowadzką w nieznane wobec dorosłych spraw dorosłych ludzi?
Kilkuletni bohaterowie zamieszczonych w tej książce opowiadań nie są na szczęście skazani na samotne zmagania ze swoimi obawami czy też dylematami. Mają bowiem rodziców, którzy potrafią słuchać oraz rozmawiać, mimo że nie zawsze i nie na wszystko znajdują od razu receptę. I dobrze – czasem rozwiązania problemów najlepiej poszukać wspólnie, ucząc się przy okazji uważności, cierpliwości i empatii.
Ta książka może w tym pomóc!
Mama przytuliła Amelkę. Mały pirat wtulił się bardzo chętnie w jej ramiona.
– Zaśpiewasz mi do snu?
– Oczywiście, kochanie moje. Zaśpiewam.
I mama zaczęła cicho śpiewać. Kotki z kołysanki były szarobure, a księżyc uśmiechał się z nieba… tak jak jej lampka ze ściany. Amelka poczuła się spokojna i bezpieczna.
W końcu mama wie, co mówi.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8373-329-6 |
Rozmiar pliku: | 2,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W pokoju słychać było ciche sapanie. Obróciła się przez lewe ramię. Mama nadal karmiła dziecko. Jeszcze latem pokój był tylko jej. A teraz? Kiedyś mama coś mówiła o zmianach, ale żeby aż tak? Wszystko się zmieniło!
***
– Mamooo – wyszeptała melodyjnie dziewczynka. – Mamo! – dodała po chwili zniecierpliwiona, podnosząc głos.
– Nie krzycz, proszę, słyszę cię, Amelko – odpowiedziała łagodnie mama.
Miała szare smugi pod oczami, ale cały czas się uśmiechała.
– Co chciałaś, kochanie?
– Już nic – prawie zawarczała dziewczynka.
Mama patrzyła jeszcze przez chwilę na córkę, potem spojrzała za okno. Przymknęła oczy. Westchnęła delikatnie. Maleństwo przestało ssać. Kobieta zsunęła się powoli z fotela i wstała. Położyła dziecko do łóżeczka. W pokoju przez tę pogodę szybko robiło się szaro. Mama włączyła małą nocną lampkę Amelki. Lampka też wspólna – pomyślała dziewczynka ze smutkiem. Odwróciła się do okna. Niewiele widziała w pogodny dzień, ale podczas deszczu to już prawie nic. Niebo szare, a drzewa na ulicy zasłania rama okna. Taki los, jak jest się niskim, ale kiedyś urosnę! – myślała. Mama podeszła do Amelki. Stały teraz razem przy oknie. Dziewczynka przymknęła oczy, gdy mamina dłoń przesuwała się po jej włosach.
– Chodź, zrobię nam kakao – powiedziała cicho.
Amelka powlokła się za mamą do kuchni.
– Czemu jesteś taka smutna, kochanie moje?
– Nie jestem smutna! – odburknęła dziewczynka. – Jestem zła!
– Jesteś zła? Co się stało?
– A bo chłopaki w szkole…
– Amelko, nie zaczynaj zdania od „A bo”. Co takiego zrobili chłopcy w szkole?
– Nic!
– Przepraszam, że ci przerwałam. Chodź, przytul się.
– Nie chcę – bardzo powoli odpowiedziała dziewczynka.
Mama posmutniała. Zalała gorącym mlekiem kakao w kubeczkach. Tylko do połowy, jak zwykle. Teraz powoli mieszała. Amelka lubiła kakao mamy. Nikt takiego nie robił! Było gęste niczym czekolada, pachnące spokojem i bezpieczeństwem… Tylko trzeba było na początku dmuchać, bo było bardzo ciepłe. Dziewczynka, nadal stojąc przy drzwiach, przechyliła głowę i patrzyła, jak mama miesza napój. Potem kubki zostały napełnione mlekiem prawie po brzegi. Kakao było gotowe.
– Skoro nie chcesz, to się nie przytulaj – powiedziała spokojnie mama, stawiając kubki na stole. – Siądź, pij powoli.
– Tak, wiem.
Kakao delikatnie parowało. Zapach był wspaniały. Amelka pochyliła się nad naczyniem i delikatnie podmuchała. Mama siadła obok niej.
– Powiesz, co się stało?
– Chłopaki się mnie czepiają – powiedziała bardzo spokojnie dziewczynka, nie odrywając oczu od pianki w kubku. Kiwała nogami pod stołem. Mogła, bo była mała. To akurat było zabawne.
– A konkretnie co się dzieje?
– Wołają na mnie _bejbisiter_.
Mama uniosła brwi ze zdziwienia.
– Chyba _bejbi sister_ – zaśmiała się.
Teraz to Amelka uniosła brwi.
– Przecież wiem, co wołają – powiedziała cicho.
– Tak, kochanie, rozumiem. Ale to tylko takie przekomarzanie. Masz małego braciszka, może ci zazdroszczą?
– Co robią?
– Zazdroszczą.
– Czego?
– Rodzeństwa.
– Mamo! – Amelka podniosła głos, choć właściwie wcale nie chciała.
Wiedziała, że dziecko powinno mieć spokój, gdy śpi. Zresztą mama też powinna się zdrzemnąć choć na pół godziny. Zwykle tak robi, ale dziś zrobiła jej kakao i rozmawia z nią, zamiast odpocząć. To takie miłe, a ona zachowuje się zupełnie nie tak, jak trzeba. Amelce zrobiło się wstyd.
– Przepraszam, nie chciałam krzyczeć – powiedziała zmartwiona.
– Wiem. Już dobrze, kochanie. Początki są trudne. Dla nas wszystkich to duże zmiany. Tobie jest bardzo ciężko. Chyba dlatego ostatnio jesteś smutna, bo Antoś zajmuje bardzo dużo czasu, i mniej go spędzamy z tobą.
Amelka otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Zresztą buzię też, dobrze, że kakao połknęła. Jak to? Skąd mama wie, że jej ciężko? Skąd wie, że właśnie o to chodzi, że dziecko zajmuje mamie tyle czasu, no i tacie też, że dla niej mało zostaje, dużo mniej niż wcześniej. Przecież nic nie mówię, nie skarżę się! – szybko myślała dziewczynka.
– Mamo – powiedziała cichutko znad kubka.
Kobieta spojrzała łagodnie na córkę.
– Tak, skarbie?
W tej chwili z pokoju dało się usłyszeć ciche popłakiwanie. Mama odstawiła kubek i wstała. Prawie nic nie wypiła – pomyślała Amelka, zaglądając do wnętrza.
– Mamo, zostań, ja pójdę. Jestem już duża, poradzę sobie.
Dziewczynka powoli weszła do pokoju. Cicho zaczęła śpiewać kołysankę o kotkach, tę samą, którą na dobranoc śpiewała jej mama.
– Kotki dwa, aaa…
Zajrzała do łóżeczka. Maluszek miał zamknięte oczy. Jego paluszki zaciskały się w piąstki. Kwilił, trochę jak ptaszek. Jaki on jest mały, ale już nie taki, jak dwa miesiące temu! No i wyładniał. – Amelka się uśmiechnęła.
– Aaa, były sobie kotki dwa…
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji