Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Na gali w Cannes - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
30 października 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
11,99

Na gali w Cannes - ebook

Miranda Sweet, profesor socjologii, napisała książkę o agresji w sporcie. Jako główny przykład posłużył jej Iwan Korovin, były mistrz sztuk walk, a obecnie gwiazda kina akcji. Przed festiwalem w Cannes Iwan proponuje Mirandzie, by udawali romans. Jej pomoże to wypromować książkę, a jemu poprawi wizerunek. Jadą razem na galę filmową do Cannes. Miranda nie wie, że Iwan ma jeszcze inny cel…

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-291-1681-7
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Profesor Miranda Sweet próbowała się przecisnąć przez tłum stojący przed wejściem do Centrum Konferencyjnego Uniwersytetu Georgetown, gdzie właśnie wygłosiła referat przed uczestnikami Światowego Szczytu na rzecz Powstrzymania Przemocy w Mediach, gdy ktoś mocno pochwycił ją za ramiona – tak mocno, że z pewnością zostawił siniaki – i obrócił wbrew jej woli. Zobaczyła przed sobą twarz mężczyzny i zacisnęła dłonie na rączce torby. Ciepłe, wiosenne waszyngtońskie popołudnie naraz wydało jej się zimne i wrogie. Od razu zauważyła, że ten człowiek źle jej życzy, i poczuła przerażenie. W jednej chwili znów stała się dziewczynką, bezradną i zalęknioną, kryjącą się po kątach przed ojcem, który szalał po domu i rozbijał sprzęty. I tak jak wtedy, zaczęła drżeć na całym ciele.

– Co? – pisnęła cienkim głosem, głosem dziewczynki, którą przestała być dobrych dziesięć lat temu.

– Tym razem będziesz słuchać, a nie mówić – warknął obcy. Miał dziwny akcent.

W pierwszym odruchu Miranda miała ochotę przeprosić i potulnie zgodzić się na wszystko, byle ułagodzić jego złość. Naraz jednak inna dłoń dotknęła jej pleców, oderwała ją od napastnika i przygarnęła do mocnej piersi. Miranda przestała oddychać. Wiedziała, że powinna protestować, krzyczeć, uderzyć intruza torebką, ale coś ją powstrzymywało. Ogarnęło ją dziwne wrażenie, że jest bezpieczna, choć sytuacja zupełnie na to nie wskazywała.

Silne ręce puściły wreszcie jej ramiona. Podniosła głowę i ze zdumieniem popatrzyła na człowieka, który wciąż trzymał ją przy sobie, po czym jeszcze z większym zdumieniem uświadomiła sobie, że zna tę twarz.

– Pomyliłeś się – powiedział jej obrońca do napastnika zimnym głosem z wyraźnym rosyjskim akcentem. Przeniósł wzrok na nią i Miranda zauważyła, że on też ją rozpoznał. Poczuła się wstrząśnięta. Nigdy dotychczas nie spotkała go osobiście, ale w swoich badaniach analizowała jego charakter, wykorzystywała filmy z jego udziałem na zajęciach ze studentami, a także szeroko omawiała wartości, które jej zdaniem reprezentował, w prasie i telewizji. To był Iwan Korovin – ten Iwan Korovin, niepokonany mistrz MMA, a obecnie ulubieniec Hollywood, uwielbiany za brutalność i agresję – uosobienie wszystkiego, z czym Miranda walczyła przez całe życie.

Napastnik warknął coś po rosyjsku. Miranda nie musiała znać tego języka, by zrozumieć, że nie były to miłe słowa. Na dźwięk tego tonu poczuła się tak, jakby ktoś uderzył ją w brzuch.

Iwan Korovin znów przycisnął ją do swojego twardego jak stal ciała.

– Nie ruszaj tego, co należy do mnie – ostrzegł niskim, głębokim głosem, który na żywo brzmiał jeszcze lepiej niż na filmach. Całe ciało Mirandy pokryło się gęsią skórką. To wrażenie było tak nieoczekiwane, że prawie nie zwróciła uwagi na to, co powiedział.

– Nie zamierzałem wchodzić ci w drogę – odrzekł pierwszy mężczyzna i jego małe, podłe oczka zatrzymały się na twarzy Mirandy. Poruszyła się w objęciach Iwana, ale nie próbowała się uwolnić. W głębi ducha była na siebie zła za to tchórzostwo. – Lepiej nie robić sobie z ciebie wroga.

Uśmiech Iwana był jego kolejną potężną bronią.

– Skoro tak, to pamiętaj, że masz jej więcej nie dotykać, Guberev.

Ten głos brzmiał jak buczenie potężnego silnika. Mirandę znów przeszył dziwny dreszcz. Co się z nią właściwie działo? Wychowana w snobistycznym Greenwich w stanie Connecticut przez potężnego fizycznie ojca, który znęcał się nad rodziną, zawsze wyżej ceniła inteligencję niż mięśnie. Przed dwoma laty opublikowała doktorat, a potem książkę „Kult jaskiniowca”, w której omawiała fenomen popularności mistrzów szczególnie brutalnych dyscyplin sportu. Książka została przyjęta zdumiewająco dobrze i od czasu jej wydania Mirandę często zapraszano do rozmaitych programów telewizyjnych jako eksperta. Ona sama uważała, że reprezentuje konieczny głos rozsądku w świecie pełnym przemocy, w świecie, który uwielbiał takich brutali jak słynny Iwan Korovin, były mistrz sztuk walki, a od kilku lat gwiazda filmów akcji, w których wcielał się w postać Jonasa Darka.

Odepchnęła jego umięśnioną pierś. Napastnik wymruczał jakieś nieszczere przeprosiny, ale Miranda zupełnie nie zwróciła na to uwagi, skupiona na własnej reakcji na Iwana Korovina. Na żywo wyglądał jeszcze lepiej niż w filmach. Na ekranie sprawiał wrażenie niebezpiecznej i nieco nieokrzesanej maszyny do zabijania. Półnagi, z ciałem pokrytym tatuażami, przedzierał się przez szeregi przeciwników, jakby byli zrobieni z masła. Mirandzie zawsze kojarzył się z neandertalczykiem i bez oporów nazywała go tak publicznie. Na żywo nie tracił żadnego z tych przymiotów – był wysoki i zbudowany z samych mięśni, ale również zaskakująco i uderzająco piękny. Było to piękno wojownika zaprawionego w wielu walkach. Nos, z pewnością już kilkakrotnie złamany, podkreślał tylko piękny zarys ust, blizna na czole uwydatniała wysoko osadzone kości policzkowe, a doskonale skrojony garnitur tonował atmosferę brutalności. Najbardziej ze wszystkiego zaskoczył Mirandę błysk inteligencji w jego ciemnych oczach.

Miała wrażenie, że spada z urwiska w czarną otchłań. Zupełnie zapomniała o napastniku, który wcześniej pochwycił ją za ramiona. Zapomniała o przeszłości i o własnym tchórzostwie. Zapomniała o wszystkim, nawet o sobie. Na całym świecie istniał tylko Iwan Korovin i jego przenikliwe spojrzenie. A Miranda nigdy się nie zapominała ani nie traciła kontroli nad sobą.

– Tego, co twoje? – powtórzyła jego słowa, usiłując odzyskać równowagę wewnętrzną. – Czyżbyś właśnie powiedział, że należę do ciebie? Jak przedmiot? Jak koza?

Jego piękne usta drgnęły w uśmiechu i Miranda poczuła się tak, jakby ktoś ją czule pogłaskał. Ten mężczyzna był o wiele bardziej niebezpieczny, niż sądziła.

– Jestem bardzo zaborczy – oznajmił. Obcy akcent sprawił, że te słowa zabrzmiały jak pieszczota. Popatrzył ostrzegawczo na tego drugiego mężczyznę, który wciąż stał obok nich, zionąc złością i okropną wodą kolońską, a potem znów przeniósł ciemne, melancholijne spojrzenie na Mirandę. Poczuła to spojrzenie w całym ciele.

– To okropna wada – dodał. Z żenującą łatwością przyciągnął ją do siebie, jakby Miranda była zupełnie pozbawiona własnej woli, a potem pochylił głowę i pocałował ją, jakby miał do tego święte prawo, nie zostawiając jej ani chwili na reakcję. Nie próbowała z nim walczyć; nawet nie jęknęła, a co więcej, w ogóle nie miała na to ochoty. Pozwoliła, by ten człowiek, który zapewne nie lubił jej tak samo jak ona jego, całował ją tak namiętnie, jakby za moment mieli pójść do łóżka.

Gdy w końcu podniósł głowę, w jego ciemnych oczach błyszczał ogień, a Mirandzie dzwoniło w uszach.

– _Miłaja_ – wymruczał. To słowo brzmiało ładnie, ale Miranda była pewna, że to jakieś przekleństwo. Poczuła panikę i dopiero teraz dostrzegła dookoła błyski świateł. To było światło fleszy. Otaczał ich tłum paparazzich. Uświadomiła sobie, że następnego dnia zobaczy te zdjęcia na okładkach wszystkich kolorowych pism w supermarketach.

Rozzłoszczony napastnik zniknął, jakby nigdy go tu nie było. Pozostał tylko Iwan Korovin i Miranda, która musiała wreszcie przyjąć do wiadomości nieprzyjemną prawdę: dała się sfotografować w objęciach największego wroga, mężczyzny, który kiedyś w popularnym talk-show nazwał ją „ujadającym kundelkiem”, na co publiczność zareagowała wielkim aplauzem. W dodatku stało się to w czasie trwania międzynarodowej konferencji, w obecności wielu osób odpowiedzialnych za politykę społeczną – naukowców i delegatów z co najmniej piętnastu krajów, całego tłumu ludzi, którzy podobnie jak ona sama przeciwstawiali się wszystkiemu, co reprezentował Korovin. Uświadomiła sobie z przygnębieniem, że jest to wielki, być może śmiertelny cios dla całej jej kariery – kolejny cios zadany przez Iwana Korovina.

Gdyby spojrzenie mogło zabijać, ta ruda pani profesor zmiotłaby go z powierzchni ziemi.

Oderwał się od niej i poszedł za ochroniarzami do hotelu, w którym odbywała się konferencja. Gdy już znaleźli się w środku, zaprowadził ją w miejsce, gdzie mogli usiąść na fotelach wśród zieleni. Nie patrzyła na niego. Sądził, że walczy z prawdą, która musiała być trudna do przełknięcia dla takiej harpii jak ona, walczącej ze wszystkim, co on reprezentował. Winna mu była wdzięczność, ale gdy w końcu podniosła na niego ciemnozielone oczy, które intrygowały go bardziej, niż chciał przed sobą przyznać, zrozumiał, że ona nie ma najmniejszego zamiaru dziękować. Była na niego wściekła. Nie dziwiło go to, ale jako wytrawny wojownik doskonale potrafił wyczuć agresję w drugiej osobie i odpowiedzieć tym samym.

Pomyślał ponuro, że zasłużyła sobie na to. Od dwóch lat nieustannie utrudniała mu życie. Publicznie obrzucała go wyzwiskami. Gotowa była posunąć się do każdego kłamstwa, by przedstawić go w najgorszym możliwym świetle i zwrócić przeciwko niemu opinię publiczną. Och, tak, zasłużyła sobie na to.

– O co tu chodzi? – zapytała lodowato, jakby zupełnie nie zdawała sobie sprawy z kruchości własnej pozycji i jakby Iwan był niesubordynowanym studentem, który nie potrafi się zachować na zajęciach.

– Przestraszyłem cię? – zapytał znudzonym tonem i zauważył kolejny błysk wściekłości w zielonych oczach. – Wydawało mi się, że najlepiej będzie działać szybko.

Wstała z fotela. Najwyraźniej nie należała do tych nudnych, rozsądnych Amerykanek, które obawiały się wysokich obcasów. Jej obcasy były ostre i wysokie na co najmniej osiem centymetrów, ale zdawało się, że czuje się w nich zupełnie swobodnie. Całą postawą próbowała mu okazać, że nie pozwoli się zdominować, ale było już za późno.

– Zaatakowałeś mnie – warknęła tym samym lodowatym tonem. – Użyłeś fizycznej przemocy!

Rumieniec na jej twarzy fascynował Iwana. Pocałunek mógł kłamać, ale rumieniec był prawdziwy. Oczy miała błyszczące, a oddech przyspieszony. Nie potrafił oderwać od niej wzroku.

– Pocałowałem cię – poprawił ją.

Nie wolno się było fascynować przeciwnikiem, a szczególnie takim przeciwnikiem. W końcu to ona pierwsza oceniła go niesprawiedliwie. Stawiała mu na drodze zasieki z drutu kolczastego i potrafiła to uczynić zawsze w najgorszym momencie. Sprawiała, że w oczach opinii publicznej wydawał się jakąś karykaturą z komiksu. Taka reputacja mogła mu bardzo zaszkodzić przy promowaniu nowej fundacji dobroczynnej.

– Jak śmiałeś?

Wzruszył ramionami.

– Śmiem robić wiele rzeczy. Ty też byłaś bardzo odważna w wywiadach telewizyjnych.

Podniosła na niego oburzone spojrzenie. Iwan skorzystał z okazji, by przyjrzeć się jej z bliska i krew znów zaczęła szybciej krążyć mu w żyłach. Była delikatnej budowy, o szlachetnych rysach twarzy, wysoka jak na kobietę i szczupła, choć nie tak chuda jak modelki. Iwan długo żył w biedzie i przesadna chudość kojarzyła mu się wyłącznie z nędzą. Nie była jednak tak krucha, jak wydawało mu się wcześniej. Włosy miała długie, ciemnorude, a oczy tajemnicze i intrygujące. Ubrana była w ciemny kostium ze spodniami, bardzo oficjalny, ale zarazem kobiecy. Gdy ją całował, przez chwilę poczuł na swojej piersi dotyk jej niedużych, lecz zgrabnie uformowanych piersi. Dawno już nie czuł takiego czystego pożądania.

– Dmitrij Guberev to bardzo niesympatyczny człowiek. Wydaje mu się, że skoro ma pieniądze, to może pozwolić sobie na wszystko – mruknął Iwan krótko, zły na siebie. – Przez jakiś czas próbował zrobić karierę w sportach walki w Kijowie, ale gdy nic z tego nie wyszło, został organizatorem walk. To był jedyny zrozumiały dla niego sposób, by go przekonać, żeby zostawił cię w spokoju. Jeśli czujesz się urażona, nic na to nie poradzę.

– Musiałeś mu powiedzieć, że należę do ciebie? – powtórzyła z niedowierzaniem. – Jak w średniowieczu! Jeśli mogę zapytać, to kim dla ciebie jestem?

– On chyba myśli, że jesteś moją kochanką, a nie moją kozą – odrzekł Iwan gładko. Nie potrafił się powstrzymać, by się z nią trochę nie podroczyć.

– Nie prosiłam, żebyś wsiadał na białego konia i przybywał mi na ratunek – odrzekła, nie podnosząc głosu. Jej ton doskonale pasował do ciemnoszarych pereł na szyi. Wszystko w niej było gładkie, wyrafinowane i arystokratyczne. Iwan dorastał w nędzy w Niżnym Nowogrodzie, w czasach, gdy to miasto jeszcze nazywało się Gorki. Po rosyjsku znaczyło to „gorzki” i tak właśnie Iwan wspominał te mroczne, zimne lata. Może właśnie dlatego ta kobieta tak zaszła mu za skórę. Rzadko się zdarzało, by ktoś go traktował z takim lekceważeniem jak ona.

– Nie potrzebowałam twojej pomocy – ciągnęła z urazą. Iwan przypomniał sobie wyraz bezradności, który przez chwilę widział na jej twarzy, ale powiedział sobie, że to nie jego problem. Sama zrobiła sobie z niego wroga.

– Może i nie prosiłaś. – Wzruszył ramionami, jakby to nie miało większego znaczenia. – Ale ja znam Gubereva. Ma podły charakter i gdybym się nie wtrącił, skończyłoby się to znacznie gorzej. – Popatrzył na nią prowokująco. – Masz sińce na ramionach?

Na jej twarzy pojawiło się zmieszanie. Roztarła ramiona dłońmi i skrzywiła się lekko.

– Nic mi nie jest. – Opuściła ramiona i przesunęła ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Iwan potrafił czytać język ciała i widział, że wcale nie jest tak opanowana, jak chciałaby się wydawać. – Doceniam twoją chęć pomocy, jeśli rzeczywiście o to ci chodziło, ale rozumiesz chyba, że nie popieram metod, których użyłeś.

– Może były nieco radykalne – przyznał. Wciąż nie rozumiał, dlaczego ją pocałował. Wielokrotnie walczył z Guberevem na macie i wiedział, że podobnie jak większość damskich bokserów, tamten w głębi serca był tchórzem i nigdy nie odważyłby się na taki pokaz agresji wobec kogoś silniejszego. Sama obecność Iwana wystarczyła, by go odstraszyć. Po co więc posuwał się dalej? – Ale skuteczne.

– Skuteczne? Dla kogo? – Napięcie w końcu przedarło się przez gładki ton. – To może być koniec mojej kariery. Mogę tylko przypuszczać, że właśnie o to ci chodziło. Nie ma lepszego sposobu, by podważyć wszystko, co mówiłam o tobie, niż pokazać publicznie, że jestem dla ciebie tylko kolejną seksualną zabawką.

Iwan jednak nie musiał uciekać się do takich metod. W końcu był Iwanem Korovinem, mistrzem walki i gwiazdą filmową, i wbrew insynuacjom Mirandy nie został ani jednym, ani drugim przez przypadek. Miał za sobą lata wyczerpującego treningu. W ciągu trzech lat od opuszczenia Rosji musiał nauczyć się płynnie mówić po angielsku i wiele wysiłku włożył w pozbycie się akcentu. Nie intrygował ani nie kopał pod nikim dołków; był znany z tego, że do problemów i przeciwników podchodzi z otwartą przyłbicą.

– Czyżbyś była jedną z moich seksualnych zabawek? Wydaje mi się, że pamiętałbym coś takiego.

– Powiedzmy to sobie jasno – odrzekła. – Zajmowałam się tobą w swoich badaniach. Cała twoja kariera opiera się na tym, że niszczysz przeciwników jednego za drugim, w ogóle nie biorąc pod uwagę możliwości porażki.

Przeprowadzała nad nim badania, jakby był jakimś zwierzęciem w zoo. Jak to możliwe, że wydawała mu się tak atrakcyjna, choć wiedział, że gdyby tylko mogła, gotowa była zniszczyć go w jednej chwili? Ale rozsądek nie miał z tym nic wspólnego.

– Często nazywają cię „ niepowstrzymaną siłą” – mówiła, unosząc wyzywająco głowę, jakby przygotowywała się do pojedynku i jakby uważała, że to określenie jest obelgą. – Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by dojść do wniosku, że mnie również postanowiłeś skosić równo z trawą i wykorzystałeś do tego pierwszą okazję.

– Twoje badania, pani doktor Sweet, bywają całkiem interesujące – powiedział, zły na siebie za to, że wciąż nie potrafił się pozbyć erotycznych wyobrażeń. – Ale ja się z nimi zupełnie nie zgadzam. Mogę się z tobą nie zgadzać i nie potrzebuję wymyślać dziwnych strategii, by cię zdyskredytować. Chciałem ci tylko pomóc. Pomógłbym każdemu, kto znalazłby się w podobnej sytuacji. Przykro mi, jeśli uznałaś to za obraźliwe.

Przez chwilę patrzyła na niego ze zmarszczonym czołem. Miał wrażenie, że jest oceniany i że ta ocena nie wypadła dla niego korzystnie. Znów poczuł się jak w młodości, nim jeszcze zaczął pokonywać drogę do sławy. Wziął głęboki oddech, żeby się opanować.

– Życie to nie film akcji, panie Korovin – stwierdziła takim tonem, jakby wygłaszała werdykt, stojąc na jakimś podium sędziowskim. – Nie możesz porwać kobiety w ramiona i całować bez jej pozwolenia, a potem jeszcze oczekiwać aplauzu. Znacznie bardziej prawdopodobne jest to, że zostaniesz oskarżony o molestowanie.

– Oczywiście – odrzekł tym samym znudzonym tonem. – Dziękuję, że mi przypomniałaś, że znajduję się w najbardziej zwyrodniałym prawnie kraju na świecie. Następnym razem, gdy będziesz próbowała wejść pod jadącą ciężarówkę, nie ruszę palcem, żeby cię stamtąd odciągnąć.

– Nie sądzę, żeby nasze ścieżki miały się jeszcze kiedyś skrzyżować – odparowała. Była to niezmiernie elegancka obelga. – I bardzo się z tego powodu cieszę. A teraz wybacz, ale muszę już iść. Trzeba jakoś zminimalizować straty. Cały świat widział, jak hollywoodzki macho chwyta mnie w objęcia…

– Ale ty mnie też całowałaś, _miłaja_ – powiedział Iwan łagodnie i zauważył, że rumieniec znów wypełza na jej policzki. Uniósł brwi, czekając na jej zaprzeczenie. – I bardzo ci się to podobało.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: