- W empik go
Na południe od Toru - ebook
Na południe od Toru - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 164 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tor był przenośnią oznaczającą klasowy podział społeczeństwa. Nikt nie przekraczał tej granicy w obu kierunkach z taką łatwością jak Freddie Drummond. Freddie przywykł żyć w obu tych światach i w obu czuł się znakomicie. Był profesorem socjologii na Uniwersytecie Kalifornijskim. W tym właśnie charakterze przekroczył po raz pierwszy Tor i przez sześć miesięcy mieszkał w wielkim robotniczym getcie. Napisał wówczas dzieło pod tytułem: Niewykwalifikowany robotnik. Książka Drummonda uznana została powszechnie za cenny przyczynek do literatury postępowej i świetną odpowiedź udzieloną literaturze niezadowolonej z istniejącego stanu rzeczy. Polityczny i ekonomiczny sens tego dzieła był wybitnie zachowawczy. Prezesi wielkich towarzystw kolejowych wykupywali całe nakłady książki Drummonda i obdzielali nią swych pracowników. Jedno tylko Zrzeszenie Przemysłowców rozdało pięćdziesiąt tysięcy egzemplarzy. Na dobrą sprawę była to książka prawie tak samo niemoralna jak aż nadto dobrze znany Apel do Garcji, a hasłem: „oszczędnością i pracą ludzie się bogacą” szermowała ze szkodliwością niewiele ustępującą dziełu pod tytułem:
Pani Wiggs i jej ogródek warzywny.
Zrazu Freddie Drummondowi niezmierną trudność sprawiało przystosowanie się do robotniczego trybu życia. Nie znał ich zwyczajów, a oni tym bardziej nie mogli go zrozumieć. Odnosili się do niego podejrzliwie. Nie miał robotniczej przeszłości. Nie mógł mówić, że już pracował fizycznie. Miał delikatne ręce. Jego niezwykła uprzejmość nie wróżyła nic dobrego. Najpierw zamierzał grać rolę wolnego i niezależnego Amerykanina, który postanowił żyć z pracy rąk i nikomu nie będzie się tłumaczył. Szybko jednak spostrzegł, że pomysł był kiepski. Uznali go, nie bez podejrzeń, za cudaka. Nieco później w miarę jak się oswajał ze swym nowym położeniem, zaczął pomału wchodzić w rolę bardziej przekonywającą: był człowiekiem, któremu wiodło się kiedyś lepiej, nawet znacznie lepiej, potem noga mu się powinęła, ale niewątpliwie jeszcze wypłynie.
Nauczył się dużo i wyciągnął z tego wiele ogólnych wniosków, często fałszywych, jak się można przekonać czytając Niewykwalifikowanego robotnika.
Zabezpieczył się jednak przed zarzutami w ten sposób, że wszelkie uogólnienia nazwał „próbnymi”, czym dał świadectwo zdrowego rozsądku i konserwatyzmu, właściwych jego klasie. Pierwsze doświadczenia zbierał w fabryce konserw „Wilmax”, gdzie pracował na akord zbijając skrzynki do konserw. Fabryka skrzynek dostarczała gotowych części, całe więc zadanie Freddie Drummonda polegało na złożeniu tych części i wbiciu gwoździ lekkim młotkiem.