Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Na ratunek miłości. Ostatni - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
24 listopada 2024
35,00
3500 pkt
punktów Virtualo

Na ratunek miłości. Ostatni - ebook

W tomiku odnajdujemy wiersze pełne refleksji nad samotnością, miłością i niespełnieniem. To poezja, która opowiada o wewnętrznej tęsknocie za szczęściem, zamknięta w subtelnych słowach, niczym ciche westchnienie. Autorka, balansując między delikatnymi emocjami a analitycznym umysłem, tworzy przestrzeń, w której każdy może odnaleźć coś z własnych doświadczeń. Jej wiersze, jak liście niesione przez wiatr, poruszają tematy, które są nam wszystkim bliskie — miłość, niepewność i poszukiwanie własnej drogi w świecie pełnym nieoczywistości.

O autorce:

Od wielu lat związana z finansami, zawodowo pracując jako księgowa i finansista w firmach usługowych oraz produkcyjnych. Mimo że na co dzień kieruje się logiką i precyzją liczb, w jej sercu od dzieciństwa gości miłość do literatury i poezji. Pisanie to pasja, którą najpewniej odziedziczyła po babci, również tworzącej wiersze. Poezja autorki to osobista podróż przez stany emocjonalne, które wyrażają jej pragnienie, by zrozumieć i uchwycić to, co często umyka w codziennym biegu — samotność, miłość i poszukiwanie spełnienia.

Kategoria: Poezja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-68032-77-2
Rozmiar pliku: 6,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

BOLI MNIE TWOJA MIŁOŚĆ

Jak bardzo mnie boli

szum w głowie.

Jak po wypitym kieliszku wina.

Szmer za szmerem,

Nie słowa,

lecz suche liście,

dotyk Twoich dłoni –

przemyślany,

skalkulowany,

kiedy nie patrzy już nikt,

nawet ja.

Jak bardzo mnie boli

pocałunek w ciemności

albo w prześwicie poświaty światła

za granatową kotarą dnia,

uczciwość Twoja,

lecz nie dla mnie

pocieszenie spojrzeniem,

obliczenie czasu,

zrozumienie

i to jedno niewypowiedziane wcale

westchnienie.

Jak bardzo mnie boli

Twoja droga tej miłości.ZŁUDZENIE

Mój umysł lubisz

i ciało me pożądasz,

lecz zapomniałeś o jej istnieniu –

To dusza nam nie gra

na skrzydłach skrzypiec,

na wiolonczeli strunach,

w teatrze cieni.

A ja...

A mi się wydawało,

że nasze dusze od dawna razem grają.

Bo ja...

Bo ja zwyczajnie słyszę

całą orkiestrę, którą w sobie mają.

I ja...

I ja do nich chciałam jeszcze dodać

widownię we łzach wzruszenia,

w uśmiechu,

w świetle i lśnieniu.

I nas na samym środku –

Ty i ja obok siebie.

Ręka w rękę

moja dłoń w Twojej dłoni...

Lecz zapomniałam,

że dusze tej muzyki nie zagrają.

I zapomniałam,

że chmury wspomnień złudzenie tylko dają.SŁOWA

Dotyk palcami

I muśnięcie stóp

Pląs i chód

Po chłodnym ust

Oddechu

Powietrzem

Przecięcie słów pustych

I uśmiech

Nie, cholera!

(Nie choroba)

Śmiech lub chichot losu

Chichot błazna

I taniec

I trąbki dźwięk dźwięczny...

Cha! Cha! Cha!

Pusto i płytko

Tak.

A cięcie słów

I liter

Nożem zardzewiałym

W locie

W biegu

W pośpiechu

Bo czasu wciąż mało

Z papieru tworzy

Pocałunek tych samych ust

I dotyk palcami

Muśnięcie stóp

Na ciepłym piasku

W Twoich objęciach

I w moim raju.

I kiedy już

Już prawie

W prawie i z prawej

Z lewa strony

Przejdziesz

Przyjdziesz

I wyjdziesz

Tylko ten zapach zostawisz po sobie

Gęsty z kochania

Ciepły

Łóżkowy.CODZIENNIE

Niewypitej herbaty jeden łyk,

niewymówionych słów i kilka zdań,

niezapisanych nut i niewygranych strun,

niewymyślonych zdarzeń i nastu z Tobą lat,

niezatańczonych taktów na królewskim balu

i niewzruszonych spojrzeń w siną dal,

niezaplecionych kłosów puszczonych z okna wieży

dla Twoich wcale nie za słabych ramion,

nieznośnych krzyków,

trzaskania drzwiami,

rzucania w kuchni porcelanowych talerzy...

Kilku uśmiechów i morza łez,

łapczywych pocałunków,

nie dwóch, lecz trzech.

Niezaplecionych rąk i drżenia dłoni,

muśniętych ust i nagich warg,

niewypatrzonych oczu w mej przestrzeni...

Tak bardzo zwyczajnie mi brak.ŻONA MARYNARZA

Idę w górę rzeki

za jej nurtem do innej wody,

mając nadzieję, że w końcu dojdę do niej...

Choć może to strumień jest tylko,

bo brzeg kamieniem utkany

jak broszka, którą noszę na piersi,

jakbyś usta swe zostawił na niej...

Idę w górę rzeki

prosto do morza mych łez,

bo tam na horyzoncie,

a może tuż za nim

Twój i mój statek dryfuje...

Daleko gdzieś,

daleko, kochanie, w oddali.

Piorunem czasem rzucam z wściekłością!

I fale niespokojne budzę!

I krzyczę!

I drę się!

I znów krzyczę na życie!

Nie z Tobą, lecz z Panią samotnością...

A Ty, jakby nic się nie stało,

tulisz mnie szumem słów czułych i wiatru

i bujasz,

mówiąc, że wrócisz niedługo.

Bujasz,

choć wiesz, że to nie może być prawda.

Bujasz na oceanu głębokiej fali

tak samo daleko.

Daleko, najmilszy, w oddali...

Idę więc w górę tej rzeki,

wiedząc, że długo iść muszę

i że nie dojdę do Ciebie, mój mężu,

ani do Twego morza,

mimo iż rankiem za Tobą wyruszę...

Justynie,

silnej i pięknej,

żonie Marynarza
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij