- W empik go
Na San-Domingo: obrazy i wspomnienia - ebook
Na San-Domingo: obrazy i wspomnienia - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 240 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dziś, gdy Polska cała, w posadach wstrząśnięte, zorana potokiem granatów i szrapneli, czeka na wielki dzień odrodzenia, jakże miło, "wśród wojennych hałasów", siąść z książką w ręku i zatopić się myślą w dawno minionej, a jednakże tak podobnej do dni dzisiejszych, przeszłości.
Niema i nie było kąta na świecie, gdzie nie stąpnęłaby noga Polaka, gdzie nie lałaby się polska krew w nadziei, że nie pójdzie na marne, że zakwitnie kiedyś kwiatem, zaszumi ziarnem na pożytek ukochanej ojczyzny.
Przed stu dwudziestu laty garść czujniejszych, energiczniejszych duchów w dalekiej Italii rozpoczęła stuletnią walkę o wolność.
Mazurek Dąbrowskiego grał im na obcej ziemi, prowadził do ataków, krzepił w obozach, dawał moc wytrwania wśród męki, nędzy, głodu i niedoli.
Kartą najmniej znaną z księgi tych bohaterskich czasów jest niewątpliwie wyprawa na San-Domingo. Wysłani na śmierć pewną przez pierwszego konsula, któremu przeszkadzali już ci dzielni "w locie do korony", zatułani pod skwarnem niebem Haiti, mordowani przez krwiożerczych, rozszalałych, bo broniących swej wolności murzynów, dziesiątkowani przez żółtą febrą, wyginęli owi nieszczęśni rycerze prawie do ostatniego. Garść wróciła zaledwie; garść, której nic złamać nie mogło. I przynieśli z sobą, jak zawsze, nieskalany honor żołnierza polskiego i uznanie wrogów, którzy im ofiarowali – nieprzyjętą oczywiście – naturalizacyę, jako dowód, iż umieli ocenić nietylko ich rycerskie męstwo, ale i ludzką szlachetność.
W książce niniejszej podajemy czytelnikom trzy pamiętniki polskie o San-Domingo. Więcej ich niema. Dwa z nich: Wierzbickiego – Luxa i Kazimierza Małachowskiego, nie wyszły dotychczas osobno, drukowane były w czasopismach niezmiernie rzadkich i trudnych do znalezienia. To, co istnieje w pamięinikarstwie polskiem o wyprawie na San-Domingo, znajduje się tu w całości.
Na dalekie groby poległych przed latami pod skwarnem niebem Antyllów rzućmy wspomnienie i łzę żalu.
Walczyli oni o wolność, która ich potomkom oby dziś zajaśniała.
A. O.WYCIĄG Z PAMIĘTNIKÓW PUŁKOWNIKA PIOTRA BAZYLEGO WIERZBICKIEGO.
Od dzieciństwa prawie będąc żołnierzem, wychowałem się, wzrosłem i zestarzałem w obozach. Przeszedłszy wzdłuż i wszerz Europę prawie całą, przez lat kilka walcząc pod skwarnem niebem Antyllów, śmiało powiedzieć mogę, żem wiele widział, wiele doświadczył, wiele pamiętam.
Na starość powróciwszy do rodzinnej chaty, otoczony żoną i dziećmi, gdym opowiadał im nieraz dawną wojaczkę, gdzie człowiek był, co robił, przyszła mi myśl zebrania tego wszystkiego, co pamięcią ogarnąć mogłem, myśl napisania wspomnień moich. Nie uganiam się bynajmniej za sławą pisarską, do której żadnego prawa rościć sobie nie moge, bo kto przez lat kilkadziesiąt był żołnierzem, ten się piórem władać nie nauczył. Piszę jednak dla dzieci moich, piszę, ażeby uwiecznić pamięć zmarłych moich współbraci, piszę nakoniec dla was, współtowarzysze moi, którzy razem ze mną w domowem zaciszu spokojnie resztę dni waszych pędzicie – dla was, których liczba tak dziś małą została!
Wielkie wypadki, które się przed oczami naszemi przewinęły, zniknęły jak sny znikome, została po nich pamięć, którą dla potomności przechować najświętszym jest obowiązkiem! Dzieje wyprawy wojsk francuskich do wyspy San-Domingo mało są znane czytelnikom naszym, udział zaś, jaki w nich nasi współziomkowie mieli, grubą niewiadomością pokryty. Przedsięwziąłem zatem opisać, gdzie byłem, co na własne oczy widziałem, a prostotę i, że tak powiem, dobroduszność opowiadań moich niechaj mi wolno będzie okupić najskrupulatniejszą w najmniejszych szczegółach prawdą. Nim przystąpimy do opisania wyprawy, która niejako wiek XIX rozpoczęła, rzućmy nasamprzód okiem na wyspę San-Domingo, przebieżmy jej dzieje, zastanówmy się nad tem, czem była, i czem jest za naszych czasów.