Na skrawku - ebook
Poetycka apologia tego, co małe, fragmentaryczne i niedoceniane.
Konsekwencja, z jaką Jarosław Mikołajewski konstruuje swoje kolejne tomy, sprawia, że jego twórczość poetycka staje się swoistą liryczną opowieścią o sobie, pokazywaną czytelnikowi „w odcinkach”. Na skrawku jest zbiorem kilkudziesięciu wierszy, w których dominuje żywioł biograficzno-reporterski. Poeta zagłębia się w samego siebie, ale słucha też świata. W nowych utworach obecne są jego miasta, obecni są jego rozmówcy, a także intelektualni mistrzowie – z Dantem Alighierim na czele. Mikołajewski wędruje po własnej pamięci, przywołując zdarzenia z przeszłości, które nie chcą się zatrzeć. Dotyka problemów aktualnych, takich jak ekologia czy kryzys uchodźczy. Najchętniej pisze jednak o doświadczaniu codzienności: melancholii przemijania, drobnych epifaniach i problemach zwykłych, ale przecież wspólnych dla nas wszystkich. Odnotowuje obserwacje, zdarzenia i ludzi – jak sam mówi, „na skrawku siebie”.
| Kategoria: | Poezja |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-08-08761-9 |
| Rozmiar pliku: | 1 000 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
budzę się i mnie nie ma
nie budzę się i mnie nie ma
nie ma mnie bardziej i więcej
nie ma mnie rozleglej
niż tutaj
nie ma mnie pomiędzy światami
tak śmiertelnie i wiecznie
że sam nie wiem gdzie jestem
kiedy nigdzie mnie nie ma
a na każde wezwanie gotowy jestem
powiedzieć że jestem
lecz nawet wtedy nie wiem
gdzie jestem
ani co we mnie to mówi
.
dioskur
idę ciepłym piaskiem
widzę w kontrze chłopca
idę ciepłym morzem
na granicy plaży
ma lat jedenaście
nie wiem nie pytałem
to wiersz nie o chłopcu
tylko o tym że kiedy
byłem chłopcem i miałem
może jedenaście
nie miałem skóry jak ten morski chłopiec
nawet w najlepszym wcieleniu
chłopczyka
który mieszkał we mnie
wstydziłem się ciała innego niż chłopca
co właśnie pod słońce zastąpił mi drogę
właśnie teraz
on właśnie
właśnie we wcieleniu
w którym żyć pragnąłem
od arche i logii mojego płomienia
taką skórę miał mirek
mój brat z dobrej stali
spojoną z mięśniami siatką mocnych włókien
ja na mięśniach miałem warstwę morskiej piany
co przy każdym biegu drgała w brzydkim tańcu
tęsknoty za chłopcem
co stanął na brzegu
by przypomnieć mi ciało
w którym żyć pragnąłem
.
korowód
poważna staruszka z niepoważną nogą
biały senegalczyk czarny pod księżycem
młody piegowaty anglik srebrny w słońcu
sprzedawca krojonych słodkowodnych kokosów
wołający gereb z akcentem w końcówce
jak rimbaud czy jak gainsbourg
wszyscy przed drzwiami baru w którym siedzę
schodzą do morza
ja zamykam pochód
za mną
sprawdziłem kilkakrotnie jak zamek
lub jak kurki gazu
nikogo już nie ma
nie ma po co wracać
.
linneusz
przejęła mnie rano nieśmiertelność roślin
których imiona poznaję na nowo
i myślę tym razem że w poprawnej formie
przejęła i trzyma w gałązkach miłości
ale kwiat odrzuca imię z chrztu człowieka
i trwa pod imieniem które znaczy wieczność
i trwa pod przezwiskiem które znaczy
chwila
wieczność
przedwieczność
odwieczność
nawieczność
jak bez wieka
wieko
trwa jak dzika trawa
trawi swoim trwaniem
i na wieka wieków
żywot wieczny amen
jest u pawła fragment o jękach stworzenia
co czeka na nowe
prawdziwe dzieciństwo
i oto się zjawiam jak niedoczekanie
włókienko figowca nieśmiertelnie
śmiertelne
jak matka
jak ojciec co jest w niebie
bo umarł
------------------------------------------------------------------------
ZAPRASZAMY DO ZAKUPU PEŁNEJ WERSJI KSIĄŻKI
------------------------------------------------------------------------