- W empik go
Na skrzydłach Ducha Świętego czyli Jerozolimo wołasz, więc przybywam - ebook
Na skrzydłach Ducha Świętego czyli Jerozolimo wołasz, więc przybywam - ebook
O tym, że wyjazd do Jerozolimy, a jeszcze bardziej sam pobyt na Ziemi Świętej, jest wydarzeniem budzącym niesamowite emocje przekonała się autorka książki „Na skrzydłach Ducha Świętego, czyli Jerozolimo wołasz, a więc…przybywam” - Iwona Konarzewska-Bulczyńska. Te wydarzenia i okoliczności opisała w bardzo interesujący i ekscytujący sposób.
Pobyt w zgromadzeniu sióstr Elżbietanek, nocne czuwanie w Bazylice Grobu Pańskiego oraz w wielu innych miejscach bardzo mocno wpłynęły na większą świadomość swojej religii. Na bohaterce, osoby głębokiej wiary, sama możliwość przebywania w miejscu, w którym żył Jezus, podążanie jego śladami wywarły duże emocje. Opisuje swoje odczucia w ten sposób „Po wejściu na teren ogrodu poczułam, że uchodzi gdzieś ze mnie rzeczywistość i stojąc tak blisko Getsemani, w gaju Oliwnym nie mogę myśleć o niczym innym, jak tylko o wydarzeniach biblijnych, które się tutaj rozegrały. Te same drzewa. Dziś już niesłychanie grube, powykręcane, jakby żylaste ze starości.” – to dowód na to, jak bardzo to człowiek przeżywa.
Aby poznać całą historię pobytu pani Iwony w ziemi świętej zachęcamy do przeczytania jej relacji – można z niej dowiedzieć się jak (podobnie jak sama autorka) wybrać się w tak fascynującą podróż, co zwiedzić i gdzie należy się udać przebywając w Jerozolimie. W książce opisane są także zabawne sytuacje, jakie niewątpliwie każdy może przeżyć na własnej skórze będąc w podróży.
Iwona Konarzewska-Bulczyńska, urodzona i zamieszkała w Koszalinie, dziennikarka ”Dobrych Mediów”, aktywnie działająca w środowisku lokalnych wspólnot kościoła diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej. Zaangażowana okresowo w wolontariat hospicyjny, a także od kilku lat w pomoc osobom bezdomnym. Jest to pierwsza publikacja autorki.
Spis treści
Duch Św. woła na plebanii
Na upór nie ma rady
Czesi są super czyli lepsza wersja
Przygotowania bywają nieprzewidywalne
Latać każdy potrafi, nawet jeśli nie potrafi
Moje stopy dotknęły Ziemi Świętej czyli Abrahamie przybywaj, Mojżeszu ratuj!
Niech żyje Izrael czyli mapy, które mapami są niekoniecznie
Ziemia obiecana
Cmentarz czyli od czegoś trzeba zacząć
Pierwsza wyprawa czyli brama lwów nie jest bramą lwów tylko świętego Szczepana
Najważniejsze miejsce tego świata
Plebania najważniejszego miejsca świata czyli złowił mnie Ojciec Antoni
Szukaj igły w stogu siana czyli Ojciec Kazimierz
Tajemniczy klient czyli Ks Biskup incognito w biedronce
Mrożąca krew w żyłach woda czyli konsternacja o poranku
Wróg zalega u twoich stóp
Polak potrafi czyli handluj, handluj a my zjemy swoje
Daj 300 za dwa czyli realna cena dolara
Reszta Izraela czyli przez Samarię przebiegaj szybko
Więcej masz niż uniesiesz czyli buty zostają, kawa jedzie
Bogu ducha winna niewiasta czyli jesteś szpiegiem!
Człowiek planuje czyli Pan Bóg robi to lepiej
Matko Tereso ! czyli rozgryzamy z siostrą intencje świętej….
Koniec czyli ciąg dalszy nastąpi
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-63548-02-5 |
Rozmiar pliku: | 700 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Był wieczór. W najmniejszej z salek na plebanii właśnie rozpoczynało się spotkanie. Kilkanaście zebranych osób przyglądało się jak Julek rozkładał sprzęt do projekcji slajdów. Wszyscy niecierpliwi szukali miejsca, by dobrze widzieć obrazy z bardzo daleka. Powoli ucichły rozmowy i rozpoczął się pokaz zdjęć z Ziemi Świętej.
W trakcie slajdów Ks. Rafał opiekun i twórca naszej wspólnoty, opowiedział swoje własne wspomnienia z Bazyliki Grobu Pańskiego. Powiedział też… kluczowe słowa: „Ja byłem na wolontariacie u franciszkanów, a dziewczyny jeździły do Elżbietanek”.
Zacytuję raz jeszcze …„dziewczyny jeździły do Elżbietanek…” – tyle słów wystarczyło… aby mogła się odbyć podróż mojego życia.Na upór nie ma rady
Internet. Takie fajne narzędzie, w którym wystarczyło wpisać „Elżbietanki Jerozolima” i wyskoczyła strona sióstr. Na stronie widać było trzy domy prowadzone przez siostry. Na „chłopski rozum” wybrałam „Stary Dom Polski”, gdyż z opisu wynikało, że umiejscowiony jest na Starym Mieście, czyli teoretycznie tam gdzie może znajdować się ziemia święta w Ziemi Świętej. OldCiti – rozmarzyłam się oglądając zamieszczone na stronce zdjęcia. Ja się rozmarzyłam, a Pan Bóg w tym czasie wyciągał schowany w swoim rękawie długi scenariusz.
Właściwie dlaczego nie napisać do sióstr – pomyślałam – i nie zapytać o wolontariat, co mi szkodzi? Naturę mam raczej narwaną niż spokojną, więc jakby można łatwo było przewidzieć co zrobię.
Kochane siostry odpisały. Jakże byłam szczęśliwa. Siostra Sylwestra zapytała o kilka szczegółów mojej teraźniejszości. I stał się pierwszy krok! Zaprosiła mnie na wolontariat. Jeżeli wiecie, co znaczy podskakująca z radości kobieta, w miarę w dojrzałym wieku, to byłby to widok, na który bylibyście narażeni – widząc mnie właśnie w tej chwili.
Dobra, dobra. W tym momencie włączył się realizm.
– A jak to zrobisz, żeby nie było cię w pracy przez cały miesiąc? Realizm bywa trudny w użyciu…
– hm… pomyślałam (ponieważ cały pomysł był mocno surrealistyczny), że decyzja mojej pani Dyrektor będzie dla mnie jakby wskazówką bożą – czy w ogóle myśleć o wyjeździe.
Na moją prośbę o miesięczny urlop za rok, ze względu na wyjazd do Jerozolimy, Dyrektorka zrobiła dość niewyraźna minę, a po chwili konsternacji zaskakująco wyraziła zgodę. No, pomyślałam, zaproszenie mam, zgodę mam… trzeba będzie jechać. Świat zatrzymał się na moment. Po czym zazgrzytał i ruszył na nowo.
Ale, ale. Włączył się rozum.
– Kobieto! A skąd weźmiesz kasę na bilet lotniczy? Przecież nie masz oszczędności.
– Fakt. Nie mam. Moja odpowiedź wobec mojego rozumu była krótka: Jak Bóg zechce, abym pojechała to pieniądze się znajdą! Amen. Przez sformułowanie „się znajdą” – rozumiałam coś raczej nierzeczywistego, nierealnego i z pogranicza zmaterializowania na moich oczach którejś z ksiąg Apokalipsy.