- W empik go
Na tropie zwyrodniałych zbrodniarzy - ebook
Na tropie zwyrodniałych zbrodniarzy - ebook
Opowiadanie kryminalne „warszawskiego Sherlocka Holmesa" z pierwszej połowy XX wieku, podane z pierwszej ręki. Daniel Bachrach, aspirant Urzędu Śledczego w Warszawie, wspomina sprawę kryminalną, którą prowadził. Przed Wielkanocą do urzędu śledczego zgłasza się przerażony były właściciel sklepu kolonialnego. Mężczyzna, po sprzedaży interesu kilka lat wcześniej, zamieszkał z żoną w Warszawie, zaś ich syn znalazł pracę we Lwowie. Wraz ze świątecznymi życzeniami chłopak tłumaczy rodzicom w liście, że nie może ich odwiedzić, ale przesyła prezent. Nazajutrz okazuje się, że paczka skrywa makabryczną zawartość. W skrzynce znajduje się ludzka noga i ręka. Śledczy muszą dowieść, kim jest ofiara oraz kto nadał tajemniczą przesyłkę.
Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów, z których pochodzi.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-265-3467-2 |
Rozmiar pliku: | 201 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Czym mogę panu służyć? – zapytałem, wskazując mu krzesło.
– Przydarzyło nam się coś strasznego i sam nie wiem, jak zacząć.
Był bardzo wzburzony, toteż poprosiłem go, by się uspokoił i opowiedział dokładnie o co chodzi. Wreszcie wyciszył się i rozpoczął swoje opowiadanie.
Przyznaję szczerze, że to, o czym mi zameldował, było tak straszne, że nie dziwiłem się wcale jego przerażeniu. Oto co od niego usłyszałem:
– Byłem właścicielem sklepu kolonialnego. Uciuławszy nieco grosza, sprzedałem interes i kupiłem małą posiadłość za Warszawą, gdzie zamieszkałem wraz z żoną. Mamy jedynego syna. Pracuje on we Lwowie na posadzie. Wczoraj otrzymałem od syna list z życzeniami wesołych świąt (było to na święta wielkanocne), przy czym donosił nam, że niestety nie może w tym czasie przyjechać, ale nie zapomniał o nas i przysyła nam prezent. W kopercie leżał załączony kwit kolejowy na odbiór przesyłki. Dziś rano poszedłem na dworzec i odebrałem tę przesyłkę. Była to mała skrzynka, wagi około dziesięciu funtów. Po przybyciu do domu, zaciekawiony tym, co nam syn przysłał, otworzyłem ją przy żonie i oboje krzyknęliśmy na widok zawartości. W skrzynce znajdowały się ludzka noga i ręka, owinięte w rogożę. Żona moja na widok ten zemdlała, a ja stanąłem jak skamieniały. Kiedy ochłonąłem nieco, udałem się od razu na posterunek policji i zameldowałem o tym. Policjant spisał protokół i poradził mi, żebym natychmiast pojechał do Warszawy do wydziału policji kryminalnej i opowiedział o tym, co się stało.
– Gdzie znajduje się obecnie ta skrzynka? – zapytałem. – Została na policji.
W tej samej chwili wezwany zostałem do naczelnika, który właśnie przed chwilą przyszedł do biura. W jego gabinecie zastałem przodownika policji.
– Bardzo ciekawa sprawa, panie Bachrach – rozpoczął naczelnik, wskazując stojącą na stole skrzynkę.
– Właśnie jest u mnie odbiorca tej skrzynki. Przyszedł w czasie nieobecności pana naczelnika i sprowadzono go do mnie.
Zajęliśmy się zbadaniem zawartości skrzynki. Jak mi już powiedział przybyły, rzeczywiście w skrzynce znajdowały się noga i ręka ludzka, należące do kobiety, a raczej młodej dziewczyny.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.