Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nadzieja nigdy nie umiera - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
29 listopada 2023
Ebook
39,99 zł
Audiobook
49,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
39,99

Nadzieja nigdy nie umiera - ebook

„Jesteś ważny. Jest dla ciebie nadzieja i droga” – mówił ks. Piotr Pawlukiewicz.

Kapłan swoimi słowami kruszył lody i trafiał prosto w serca, także takie, w których zagościło zwątpienie. Nie bał się łamać schematów, a teologiczne zawiłości objaśniał z właściwym sobie humorem.

W zbiorze niepublikowanych wcześniej tekstów ks. Piotr pokazuje, jak odnaleźć nadzieję, uczy wiary i poszukiwania sensu – zawsze i mimo wszystko. A także zachęca do uwierzenia w to, że pokładanie nadziei w Bogu nigdy nie zawodzi .

Wydaje ci się, że nic już nie ma sensu? Zastanawiasz się skąd czerpać siłę, gdy codzienność nie szczędzi wyzwań? Ksiądz Piotr zainspiruje cię do znalezienia odpowiedzi na te pytania.

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-6870-8
Rozmiar pliku: 9,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni. Nadzieja zaś, której ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze spodziewać tego, co się już ogląda? Jeżeli jednak, nie oglądając, spodziewamy się czegoś, to z wytrwałością tego oczekujemy.

Rz 8, 24–25

O nadziei w ujęciu chrześcijańskim powstawały całe doktoraty, pisali o niej wielcy teologowie średniowiecza, na przykład św. Tomasz z Akwinu, pisali też współcześni nam święci, w tym św. Jan Paweł II. Wiemy, że jest ona jedną z trzech, obok wiary i miłości, cnót boskich, ale co to tak naprawdę znaczy? Dlaczego jest ona dla nas, chrześcijan, taka ważna?

Nasza wiara opiera się na nadziei. Nadziei na to, że kiedyś zmartwychwstaniemy, nadziei na życie wieczne, nadziei, że nasze występki, grzechy, zostaną nam zapomniane. Gdybyśmy jej nie mieli, gdyby Chrystus człowiekowi tej nadziei nie dał, pozostałoby nam jedynie płakać i liczyć na to, że kary, jakie Pan Bóg wymierzy za nasze grzeszne życie, nie będą bardzo dotkliwe. Gdy się jednak nad tym zastanowimy, nawet w tym przypadku mówilibyśmy o nadziei na to, że te kary będą łagodne. Od nadziei nie ma więc ucieczki.

Nadzieja zakłada pewną dozę niepewności, jakąś niewiedzę, dotyczy czegoś, czego nie da się na razie pojąć i zrozumieć. Mamy nadzieję, że Chrystus ponownie przyjdzie kiedyś w chwale i przemieni oraz uzdrowi cały świat, ostatecznie wybawiając go z grzechu – ale choć mocno tego pragniemy, nikt z nas, z papieżem na czele, nie ma co do tego absolutnej pewności.

Dlaczego Bóg nie może zrobić czegoś, żeby te prawdy nie pozostawały w sferze domysłów, ale żeby były dla nas w pełni jasne, żebyśmy zyskali pewność? Czy to wykracza poza Boskie możliwości? Oczywiście, że nie. Nic poza nie nie wykracza. Istnieje jednak coś takiego, jak wolna wola człowieka. Gdyby Bóg, nieważne, w której Osobie Boskiej, pojawił się nagle przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie i wygłosił swoje orędzie, ludzie nie mieliby już wyboru. Nagralibyśmy to na swoje smartfony, wrzucilibyśmy w internet i wiara zmieniłaby się w wiedzę. A nie o to chodzi. Bóg dopuszcza odrzucenie Go. Pozwala ludziom stwierdzić, że nie jest im do niczego potrzebny. Ale jest to możliwe tylko dlatego, że Jego istnienie nie mieści się w obszarze wiedzy. Nadzieja potrzebna jest nam po to, byśmy wierzyli, że spełni się wszystko, co zostało przepowiedziane.

Nie znajdą Państwo w tej książce rozpraw filozoficznych o nadziei. Nie taki jest jej cel. Ksiądz Pawlukiewicz robił wszystko, by przybliżyć ludziom Pana Boga, by mówić o Nim językiem, jakim posługujemy się na co dzień. Wybierając kazania spośród wygłoszonych przez autora tej książki pomiędzy 2008 a 2014 rokiem, szukałem więc takich, w których ks. Pawlukiewicz mówił o źródłach nadziei, o tym, skąd możemy ją czerpać. Dlatego pojawiają się tu teksty o Zmartwychwstaniu, wydarzeniu zbawczym, dzięki któremu możemy w ogóle mieć nadzieję na dostąpienie nieba. Dlatego są teksty o spowiedzi, dającej nadzieję na powrót w ramiona Ojca. Dlatego musiały się tu też znaleźć teksty o Dawcy Nadziei – Duchu Świętym. Dlatego wreszcie część z nich jest poświęcona doświadczeniu kryzysu – bo do wyjścia z każdej bardzo trudnej sytuacji potrzebna jest nadzieja, że kiedyś będzie lepiej.

Biblijnym symbolem nadziei jest kotwica. Kiedyś znak ten był – o wiele częściej niż dziś – jednoznacznie z nią kojarzony, a źródła tego graficznego przedstawienia należy szukać w Liście do Hebrajczyków. W 6. rozdziale czytamy: „Trzymajmy się jej jako bezpiecznej i silnej kotwicy duszy, , która przenika poza zasłonę, gdzie Jezus poprzednik wszedł za nas, stawszy się arcykapłanem na wieki na wzór Melchizedeka”1. Kotwica jest więc symbolem stałości, niezachwianej nadziei w Chrystusową miłość, jest też w jakiś sposób zarzucona „poza zasłonę” i łączy nas z tym, co będzie po śmierci.

Życzę nam, żebyśmy wszyscy mogli się za tą zasłoną spotkać. Żebyśmy w tamtej rzeczywistości mogli przybić piątkę ks. Piotrowi, a tu, po tej stronie, nie tracili ufności w Boże plany, moc i miłość. Zakotwiczmy się w nadziei, mocno wierząc w to, że Chrystus nigdy nas nie porzuci.

Adam GutkowskiO jak są pełne wdzięku na górach

nogi zwiastuna radosnej nowiny,

który ogłasza pokój, zwiastuje szczęście,

który obwieszcza zbawienie,

który mówi do Syjonu:

«Twój Bóg zaczął królować».

Głos! Twoi strażnicy podnoszą głos,

razem wznoszą okrzyki radosne,

bo oglądają na własne oczy

powrót Pana na Syjon.

Zabrzmijcie radosnym śpiewaniem,

wszystkie ruiny Jeruzalem!

Bo Pan pocieszył swój lud,

odkupił Jeruzalem.

Pan obnażył już swe ramię święte

na oczach wszystkich narodów;

i wszystkie krańce ziemi zobaczą

zbawienie naszego Boga.

Iz 52, 7–10

Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Jego to ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy, przez Niego też stworzył wszechświat. Ten , który jest odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty, podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi, a dokonawszy oczyszczenia z grzechów, zasiadł po prawicy Majestatu na wysokościach. On o tyle stał się wyższym od aniołów, o ile odziedziczył wyższe od nich imię.

Do którego bowiem z aniołów powiedział kiedykolwiek:

Ty jesteś moim Synem,

Jam Cię dziś zrodził?

I znowu:

Ja będę Mu Ojcem,

a On będzie Mi Synem.

Skoro zaś znowu wprowadzi Pierworodnego na świat, powie:

Niech Mu oddają pokłon wszyscy aniołowie Boży!

Hbr 1, 1–6

Na początku było Słowo,

a Słowo było u Boga,

i Bogiem było Słowo.

Ono było na początku u Boga.

Wszystko przez Nie się stało,

a bez Niego nic się nie stało,

co się stało.

W Nim było życie,

a życie było światłością ludzi,

a światłość w ciemności świeci

i ciemność jej nie ogarnęła.

Pojawił się człowiek posłany przez Boga –

Jan mu było na imię.

Przyszedł on na świadectwo,

aby zaświadczyć o światłości,

by wszyscy uwierzyli przez niego.

Nie był on światłością,

lecz , aby zaświadczyć o światłości.

Była światłość prawdziwa,

która oświeca każdego człowieka,

gdy na świat przychodzi.

Na świecie było ,

a świat stał się przez Nie,

lecz świat Go nie poznał.

Przyszło do swojej własności,

a swoi Go nie przyjęli.

Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,

dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,

tym, którzy wierzą w imię Jego –

którzy ani z krwi,

ani z żądzy ciała,

ani z woli męża,

ale z Boga się narodzili.

A Słowo stało się ciałem

i zamieszkało wśród nas.

I oglądaliśmy Jego chwałę,

chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,

pełen łaski i prawdy.

J 1, 1–14

W uroczystość Bożego Narodzenia aż po krańce ziemi rozbrzmiewają słowa: „Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany. Nazwano go imieniem: Bóg Mocny, Książę Pokoju. Wielkie będzie Jego panowanie nad Jego królestwem, które On utwierdzi i umocni prawem i sprawiedliwością”2. Powiedzmy sobie otwarcie – bywają w życiu człowieka takie chwile, nawet lata, kiedy niełatwo jest nam uwierzyć w te słowa. Wystarczy wziąć do ręki gazetę, wysłuchać wiadomości, porozmawiać z ludźmi o ich życiu, a litania bólu i beznadziei przypomni nam o wszystkich ciemnych stronach ludzkiego losu. Mnożą się wówczas w naszej głowie pytania: skoro Bóg mocny przyszedł już na świat, skoro Jego panowanie zapowiadano jako prawe i sprawiedliwe, to gdzie się te przepowiednie spełniają? Bo wydaje się, że nie u nas, nie w naszym domu, w naszym kraju.

Jednym z najczęściej stosowanych przez szatana sposobów podważenia w człowieku ufności w dobroć czy wszechmoc Boga jest zasiewanie w nim wątpliwości: jeśli Bóg naprawdę stał się człowiekiem i jest z nami nieustannie obecny, to dlaczego wiele spraw na świecie idzie w złym kierunku? Dlaczego toczy się tyle wojen? Dlaczego w wielu regionach świata panuje głód? Dlaczego choroby nieustannie zabijają miliony niewinnych ludzi? Przecież to Dziecko, które przyszło na świat w betlejemskiej stajni, nosi w sobie godność Króla nad królami i Pana nad panami. Jeśli więc podlega Mu wszystko, to dlaczego On – dobry i wszechmocny – nie zrobi na świecie porządku?

Warto zauważyć, że właśnie do tego – do zrobienia porządku jednym skinięciem głowy, jedną myślą – namawiał Chrystusa nie kto inny, jak sam diabeł. Podczas kuszenia na pustyni chciał nakłonić Jezusa, by uczynił świat rajem i oazą szczęścia, argumentując, że to przecież leży w mocy Syna Bożego3. „Po co ci ta męka? Po co ci ten krzyż?” – mówił ustami Piotra Apostoła4. „Uporządkuj ziemię, napełnij ją ludzkim szczęściem, a będziesz kochany i czczony przez wszystkich” – wspaniała oferta. Tylko dlaczego Jezus odpowiedział na nią krótko: „Precz!”? Bo takie rozwiązanie wykluczałoby obdarowanie rodzaju ludzkiego życiem wiecznym. Jezus powiedział wprost: „Ja przyszedłem po to, aby miały życie i miały je w obfitości5. Ta obfitość to szczęście pochodzące od samego Boga. To coś, czego na ziemi „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało”6. Zbawiciel jest – jak sam o sobie mówił – drogą, która wiedzie do pełni życia w Trójcy Przenajświętszej.

Jak dotrzeć do tej Boskiej rzeczywistości? Jak Chrystus prowadzi tam swoje owce? Na początku Ewangelii według świętego Jana autor natchniony mówi o wcielonym Synu Bożym jako o Tym, który jest przepełniony światłością prawdziwą.

Na przełomie grudnia i stycznia trudno byłoby pewnie w Polsce znaleźć dom bez bożonarodzeniowych światełek. Rozświetlają one nie tylko mieszkania, ale także ulice naszych miast. W Warszawie na przykład kilka specjalnych reflektorów sprawia, że Zamek Królewski nabiera fioletowego koloru, a po jego ścianach tańczą przeróżne gwiazdki i śnieżynki. Myślę, że nikt nie wątpi, patrząc na ten budynek, że jego rzeczywisty kolor pozostał nienaruszony, a fioletowe mury są jedynie złudzeniem. Światło bowiem może ukazywać rzeczy takimi, jakie one rzeczywiście są, ale czasem poprzez odpowiednio dobraną barwę albo ustawienie łudzi, wprowadza w błąd, a nawet oślepia.Słyszałem kiedyś w tramwaju rozmowę zakochanych nastolatków. Chłopak zasypywał swoją wybrankę takimi, powiedziałbym, optycznymi określeniami. Mówił do niej: „Mój promyczku”, „moje ty słoneczko”, „moja gwiazdko”. W odpowiedzi usłyszał od swojej sympatii krótkie: „Nie ściemniaj!”. Przypomniało mi się wówczas zasłyszane kiedyś zdanie: Ciemność może być błyszcząca, jaskrawa i kolorowa. To znaczy, że ktoś może dużo, kwieciście mówić tylko po to, żeby tak naprawdę nic nie powiedzieć.

Ostatnio jeden z wykładowców akademickich opowiadał mi, że na egzaminach coraz częściej można zauważyć stosowaną przez studentów metodę ukrywania swoich niedociągnięć poprzez brnięcie w niejasność celem wywołania poczucia głębi. Jakże często fałszywe światło służy ukrywaniu rzeczywistej ciemności.

Ewangelia św. Jana przedstawia nam rodzącego się Jezusa, który jest światłością prawdziwą, oświecającą każdego człowieka. Chrystus zawsze mówi prawdę. Chrystus jest prawdą. Jego słowa, uczynki, postawy są zawsze szczere. On jest zawsze „tak, tak; nie, nie”7. Każdy, kto się do Niego zbliża, staje w prawdzie i zaczyna postrzegać świat Boga, bliźnich i samego siebie bez jakichkolwiek złudzeń czy iluzji. Święty Jan podkreśla z całą mocą, że żadna ciemność nie może ogarnąć tej mesjańskiej światłości. Ona przenika wszelki mrok i dociera do pełni prawdy. Dzięki niej możemy zobaczyć rzeczy, wydarzenia, osoby tak, jak je widzi Bóg. W tej światłości jesteśmy w stanie dostrzec drogi, nadzieje i możliwości, których sami byśmy dostrzec nie mogli. Tam, gdzie ludzie mówią: „Koniec! To bez sensu. Nie ma wyjścia”, tam Bóg daje swoją światłością nadzieję. Musimy bowiem zawsze pamiętać, że myśli Boga nie są myślami człowieka, że On widzi sprawy zupełnie inaczej.Patrzenie Stwórcy nie jest patrzeniem ludzi. Jego światło daje inny blask niż tlący się płomyk ludzkich kalkulacji. Tak było od samego początku, od Betlejem. Tam od małej stajenki bił większy blask niż od królewskich pałaców, a pasterze odkrywali więcej niż uczeni w Piśmie. Tam jeden grosz miał większą wartość niż pełne sakiewki, kilka chlebów i rybek było ucztą dla tysięcy, a narzędzie kaźni, jakim jest przecież krzyż, stało się drzewem życia. Od dwudziestu wieków uczniowie Jezusa niosą Jego światło na wszystkie kontynenty, dając ludziom nadzieję i ukazując otaczającą nas rzeczywistość w odmienionej przez miłość Boga perspektywie.

Ktoś powiedział, że my często szukamy Boga, który będzie dla nas niczym jakiś chirurg plastyczny – jednym zabiegiem odmieni ziemię według naszych pragnień i marzeń. Tymczasem Bóg jest bardziej jak okulista, który przywraca nam realistyczne spojrzenie na świat i ukazuje rzeczywistość w naturalnym świetle swojej miłości. Gdy pozwalamy na taki zabieg, jesteśmy zazwyczaj oszołomieni jego skutkami. Dobrze znany nam świat jest zupełnie inny, gdy oświeci go światłość prawdziwa. Zilustruję to pewnym przykładem.

Nierzadko wątpliwości co do istnienia Bożej Opatrzności pojawiają się w kontekście wydarzeń, jakie miały miejsce podczas drugiej wojny światowej, a zwłaszcza tego, co się działo w obozach koncentracyjnych. Wątpiący, niewierzący ludzie pytają wprost: „Czy pełen miłości i wszechmocy Bóg nie mógł sobie poradzić ze zbrodniczymi systemami totalitarnymi? Czy moc z wysoka nie mogła powstrzymać zbrodni ludobójstwa?”. Oczywiście, że tak, ale Bóg pozostawia wszystkim pełną wolność. To jest dar, którego człowiekowi nigdy nie odbierze. W czasie wojny nie interweniował w bieg historii rozwiązaniami siłowymi, ale wspierał każdego z osobna w walce ze złem, częstokroć prowadzącej do duchowego zwycięstwa, które zawsze świadczy o rzeczywistym wyzwoleniu człowieka.

Pani Urszula Wileńska pisze w swoich wspomnieniach z obozu kobiecego w Ravensbrück, że przyjaźń była dla uwięzionych najpewniejszą obroną człowieczeństwa. Tam nie można było udawać moralności, tam trzeba było być moralnym. Co najbardziej charakterystyczne, zgodnie z jej słowami w obozie nigdy nie myślało się tylko o sobie. Każda więźniarka patrzyła, jak pomóc drugiej. Nigdy i nigdzie idea miłości bliźniego nie była realizowana tak, jak w Ravensbrück. Pani Urszula i jej współtowarzyszki niedoli, choć uwięzione w przedsionku piekła na ziemi, odnosiły zdumiewające zwycięstwo nad ogromem zła.Gdyby Bóg jak policjant likwidował przy użyciu siły wszelkie zło na świecie, czy poznalibyśmy wielkość serca Jana Pawła II, który odwiedził w więzieniu swego niedoszłego mordercę? Czy dane byłoby nam odkryć wielkie męstwo i miłość do ojczyzny błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki? Czy gdyby nie Golgota, mielibyśmy wyobrażenie, jak bardzo Bóg nas miłuje? Jak bardzo jesteśmy dla Niego ważni? Tak zwycięża Chrystus, zupełnie nie „po naszemu”. Całkowicie po swojemu. On stara się swoją miłością doprowadzić wszystkich do świętości, tak jak doprowadził do niej Dobrego Łotra na krzyżu. Jak doprowadził Marię Magdalenę. Czyni to, zdejmując bielmo grzechu z ich oczu i starając się ich życie rozświetlić blaskiem swego miłosierdzia, swojej dobroci.

Przeczytałem ostatnio wzruszającą i zdumiewającą książkę, którą o swoim życiu napisał Nick Vujicic. To człowiek, który przyszedł na świat bez rąk i nóg. Jego ojciec zasłabł, gdy mu lekarze powiedzieli, jak ciężkim kalectwem jest dotknięty jego nowo narodzony syn. Matka nie chciała wziąć dziecka na ręce. Gdy jednak rodzice Nicka otrząsnęli się z szoku, obdarowali go czymś, co było warte więcej niż najnowocześniejszy sprzęt rehabilitacyjny czy specjalistyczne zabiegi medyczne. Ci prości ludzie dali mu światło wiary i najprawdziwszej miłości.

_Dalsza część dostępna w wersji pełnej_
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: