Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nagły zawrót głowy - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
2 czerwca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
15,99

Nagły zawrót głowy - ebook

Amanda zbiera siły do rozmowy, która zadecyduje o jej życiu. Pragnie zachować odziedziczoną gazetę, ale wydawnictwo stoi na progu bankructwa. Katastrofy udałoby się uniknąć dzięki wsparciu współwłaściciela gazety, niestety Joshua Lawson nie jest skłonny do współpracy. Ten tajemniczy milioner prawie nie rusza się z willi na Karaibach i pilnie strzeże swej prywatności. Zdesperowana Amanda składa mu wizytę. Zrobi wiele, by zaczął ją postrzegać jako godną zaufania partnerkę biznesową. Tylko że trudno skupić się na interesach przy mężczyźnie, który zawrócił jej w głowie od pierwszego wejrzenia.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-8453-0
Rozmiar pliku: 640 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Widok kolorowego i głośnego tłumu na nabrzeżu podziałał na Amandę jak haust świeżego powietrza. Jaka miła odmiana po smutnej atmosferze w jej cichym i pustym domu w San Antonio w Teksasie. Była zachwycona melodyjnym lokalnym akcentem i licznymi eleganckimi butikami. Jeszcze niedawno mogłaby sobie pozwolić na buszowanie po sklepach i zakupy, ale teraz sytuacja wyglądała inaczej. Od pogrzebu ojca, czyli od trzech dni, miała świadomość, w jak opłakanym stanie są jej finanse. Pracowała w firmie ojca, jednak nie odziedziczyła spółki, niestety teraz bliskiej bankructwa. Zgodnie z zapisem umieszczonym w testamencie zostanie właścicielką firmy dopiero po ukończeniu dwudziestu pięciu lat, chyba że wcześniej wyjdzie za mąż. Ojca śmieszyła emancypacja kobiet, był zdania, że nie mają głowy do interesów. Wpadł we wściekłość na wieść, że córka zamierza zdobyć wykształcenie w zakresie księgowości, na szczęście Josh poparł jej pomysł.

Joshua Cabe Lawson, wspólnik ojca, często stawał po jej stronie, a w tym trudnym dla niej czasie umożliwił jej przelot na Bahamy w samolocie należącym do jego firmy. Miała spędzić tu tydzień, odzyskać spokój, naładować baterie, a przede wszystkim zastanowić się, co dalej.

Otępiała i wykończona nerwowo Amanda postanowiła skorzystać z tej propozycji. Poza tym to Josh był wykonawcą testamentu jej ojca, to w jego rękach spoczywała jej finansowa przyszłość. Powinna zdobyć się na odwagę i poważnie z nim na ten temat porozmawiać. To zapewne doprowadzi do wielu gwałtownych kłótni, ponieważ oboje byli wyjątkowo uparci. Tylko że tym razem była również zdesperowana, by postawić na swoim. Owszem, Josh zawsze ją wspierał, ale czy to on powinien decydować, co jest dla niej najlepsze?

Lawson był właścicielem i prezesem potężnej firmy komputerowej, większą część czasu spędzał w willi niedaleko Nassau, podróżował tylko w ważnych sprawach służbowych. Nie udzielał wywiadów, nie pozował na ściankach, toteż prasa często nazywała go tajemniczym milionerem. Strzegł prywatności, rzadko zapraszał kogokolwiek do swej luksusowej posiadłości. Brad, jego brat, był wiceprezesem do spraw marketingu. Miał wdzięk i charyzmę, których starszy brat mógłby mu pozazdrościć. Brad i Amanda znali się od dziecka, uczęszczali do tej samej podstawówki i do tej samej prestiżowej szkoły średniej. Później Brad, jak wcześniej Josh, został wysłany na uczelnię wojskową, która miała go nauczyć dyscypliny, a w wieku dwudziestu czterech lat był gotów zająć prominentne stanowisko w rodzinnej firmie. Zaledwie po roku jego pracy zyski wzrosły o piętnaście procent. Zarząd firmy, który początkowo traktował młodego wiceprezesa nieufnie, zaczął uważniej słuchać jego pomysłów, jednak nadal nie był do końca przekonany o jego kompetencjach. Amanda zawsze traktowała go jak brata, a po śmierci jego ojca Brad stał się jej jeszcze bliższy. Ucieszyła się, że odebrał ją na lotnisku. Josh jak zwykle był zajęty pracą.

– Czy ja w ogóle go zobaczę? – spytała Amanda, mierząc pełnym uznania wzrokiem wysokiego, przystojnego towarzysza. – Pracuje, jakby groziła mu śmierć głodowa.

Brad zaśmiał się i zamknął oczy, czując na twarzy powiew łagodnej bryzy.

– Masz rację. Josh żyje po to, by pomnażać majątek. Przynajmniej od kiedy zaczął spotykać się z Terri.

Amanda skrzywiła się lekko. Prawie nie znała tej kobiety i nie miała jej nic do zarzucenia, jednak według niej Josh zasługiwał na wyjątkową partnerkę. Terri nie spełniała tych wyśrubowanych kryteriów, choć Amanda nie umiałaby powiedzieć, z jakiego powodu.

Zerknęła na zatokę i zauważyła dobijający do portu liniowiec. Płynęła takim tylko raz i przez cały rejs cierpiała na chorobę morską. Od tamtej pory gdy tylko mogła, podróżowała samolotem.

Zatrzymała się przy niewielkim straganie, przy którym stała nieśmiało uśmiechnięta dziewczynka, zapewne wnuczka odpoczywającej na stołeczku starszej kobiety.

– Ile kosztuje? – spytała Amanda, wskazując zgrabny kapelusik ozdobiony czerwonymi kwiatami.

– Cztery dolary.

Amanda wyjęła z kieszeni szortów pięciodolarowy banknot.

– Nie, zatrzymaj resztę – powiedziała, gdy dziewczynka wyciągnęła do niej dłoń z kolorowym bahamskim dolarem.

– Dziękuję. – Tym razem uśmiechnęła się szeroko.

– Nie rozpuszczaj ich tak – mruknął Brad. – Po pierwsze wcale nie potrzebujesz kolejnego kapelusza, no i powinnaś się targować.

– Wiem, ile czasu zajmuje im zrobienie tych rzeczy. Turyści liczą każdy grosz, nie mając pojęcia o kosztach życia na Bahamach.

– Czyli według ciebie milion dolarów za rezydencję nad oceanem to zbyt wygórowana cena?

– Na takie rezydencje mogą sobie pozwolić tylko przyjezdni. Śrubują ceny, dlatego miejscowych niedługo nie będzie stać nawet na najskromniejsze lokum – odparła ostro.

Brad przyjrzał jej się uważnie. Może nie była klasyczną pięknością, ale jej gęste, sięgające pasa włosy i zielononiebieskie oczy dodawały jej uroki. Miała też niezłą figurę, którą umiała podkreślić, oraz cudowny charakter. Gdyby ojciec nie traktował jej tak surowo, zapewne już dawno byłaby mężatką z gromadką dzieci.

– Przykro mi z powodu śmierci twojego ojca – powiedział. – Zostałaś sama, bo byłaś jedynaczką.

– Przed chorobą większość czasu spędzał poza domem. – Wzruszyła ramionami. – A nawet potem wolał spędzać czas z pielęgniarką niż ze mną. Widywałam go, gdy chciał ze mną pomówić o mojej przyszłości, co na ogół kończyło się awanturą.

– Pamiętam wasze kłótnie. Harrison nie chciał, żebyś zajmowała się biznesem, a ty się uparłaś, że będziesz studiować księgowość.

– To była moja pierwsza wygrana bitwa. – Lekko zadrżała, jakby ogarnął ją nagły chłód. – Nadal pamiętam każde słowo, ale gdybym się wtedy nie postawiła, zapewne skończyłabym jako piąta żona Della Bartletta czy coś w tym stylu. Na myśl o tym robi mi się niedobrze.

– Mnie też, chociaż Bartlett nie gustował w mężczyznach – mruknął.

Roześmiała się i jej twarz się rozjaśniła. Zupełnie jak w czasach, gdy była nastolatką, pomyślał. Wiedział, że stosunki Amandy z surowym ojcem nie należały do najłatwiejszych, a po śmierci jej matki zupełnie zabrakło w nich serdeczności. Amanda próbowała się buntować, jednak nigdy nie korzystała z uroków młodości, nie chodziła na imprezy ani na randki. Ojciec pilnował jej, jakby była księżniczką, która nie powinna się zadawać ze zwykłymi śmiertelnikami.

– Kiedy się śmiejesz, wyglądasz… jak ktoś obcy. Widać, że rzadko używasz tych mięśni – skomentował oschle. – Pamiętasz swojego zwariowanego kota syjamskiego?

– Jasne, jak mogłabym zapomnieć. To przez niego Josh wpadł na największy kaktus w okolicy.

– A ty przez pół godziny wyciągałaś mu igły z tyłka i pleców. Josh nie lubił, gdy ktoś go dotykał, a w tamtych czasach to już w ogóle był zamkniętym w sobie odludkiem. Może uczelnia wojskowa nauczyła go dyscypliny, ale przy okazji utracił całą radość życia. Jednak tobie pozwolił się opatrzyć, nawet nie fukał. Od tamtej pory czuje się za ciebie odpowiedzialny i uważa, że ma prawo podejmować za ciebie wszystkie ważne decyzje.

– Nie ze mną te numery – stwierdziła stanowczo. – Ojciec kontrolował mnie na każdym kroku, ale koniec z tym. Poza tym Josh jest jedynie moim przyjacielem, tak jak ty. Może mi radzić, ale nie rozkazywać. – Machnęła na przejeżdżający obok otwarty powozik. – Zabierze nas pan na Bay Street? – spytała.

– Oczywiście – odparł siedzący na koźle mężczyzna, uśmiechając się szeroko na widok dziesięciodolarowego banknotu w dłoni Amandy. – Proszę wsiadać.

Po chwili ruszyli, mijając piękne stare rezydencje, a także nowoczesne hotele.

– A jak tam w pracy? – spytał Brad.

– Dramat. „Todd Gazette” należała do rodziny mojej matki. Niestety ojciec przeznaczył część wydawnictwa na zabezpieczenie pożyczki. Za te pieniądze kupił akcje, niestety kiepsko grał na giełdzie. Nic nie zyskał, za to dużo stracił. Josh twierdzi, że ojciec miał polisę i te pieniądze powinny pokryć wszystkie straty. Niestety ja nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia, przynajmniej dopóki nie ukończę dwudziestu pięciu lat. – Skrzywiła się lekko i westchnęła. Już dawno chciała poinformować Josha o sytuacji w gazecie, lecz był tak zajęty, że nawet nie udało jej się złapać go przez telefon. Przyjechała tu, by uświadomić Joshowi, że jeśli nie przekaże jej kontroli nad wydawnictwem, firma wkrótce zbankrutuje.

– Niestety twój ojciec nie słuchał Josha i kupował akcje firm, w które nie powinien inwestować.

– Wiem. Cenił Josha i podziwiał jego osiągnięcia biznesowe, ale giełdę traktował jak prywatne poletko doświadczalne. – Spojrzała na krzew jaśminu obsypany białymi, upojnie pachnącymi kwiatami. – Nie słuchał rad, żył bardziej niż skromnie, by móc grać na giełdzie.

– Zatem jesteś teraz w trudnej sytuacji.

– Owszem. Przynajmniej mam domek w San Antonio, no i pracę, o ile firma przetrwa.

– Josh uważa funkcjonowanie drukarni za zbyt ryzykowne. Według niego należy się skoncentrować na codziennej gazecie.

– Myli się! – krzyknęła zapalczywie. – Po prostu firma była źle zarządzana i…

– Daj spokój – poprosił. – Podziwiaj widoki i chłoń tutejszą atmosferę. – Zamknął oczy i westchnął głęboko. – Rozkoszuj się zapachem bryzy. Takiego powietrza nie można kupić za żadne pieniądze.

– Masz rację.

– To jest życie – mruknął leniwie. – Słońce, plaża i miłe towarzystwo. Do diabła z interesami.

– Nie opowiadaj takich rzeczy przy bracie, bo gotów cię zwolnić.

– Poza mną nie ma nikogo bliskiego, poza tym jestem geniuszem marketingu.

– Co ja tam wiem. Jestem skromną pracującą dziewczyną…

Próbował strącić jej z głowy kapelusz, co ją na tyle rozśmieszyło, że zdołała się rozluźnić. Tak, zamiast układać plan rozmowy z Joshem, powinna chłonąć cudowny klimat Nassau.

Po południu odebrał ich z portu Ted Balmain. Wysoki Teksańczyk oficjalnie zarządzał rezydencją Josha na Opal Cay, ale pełnił też rolę ochroniarza. Szybko i sprawnie załatwiał wszystkie sprawy, które zlecał mu Josh, nawet te najtrudniejsze.

– Ted, czy jest coś, czego nie robisz? Zapracujesz się na śmierć – mruknął Brad.

– Dokładnie to samo powiedziałem dzisiaj twojemu bratu – odparł wesoło Ted i włączył silnik motorówki. – Trzymajcie się, bo jestem dzisiaj w bojowym nastroju.

– Nie szalej, bo zrobi mi się niedobrze – ostrzegła Amanda.

– W głębi duszy zawsze była i pozostanie szczurem lądowym. – Ted mrugnął porozumiewawczo do Brada.

– Właśnie dlatego zrobiliśmy sobie przejażdżkę po Nassau. Na tych uliczkach łatwo zapomnieć, że ze wszystkich stron otacza nas ocean – odparł Brad.

– Było cudownie – przyznała. – Dziękuję, Brad

– Cała przyjemność po mojej stronie. Zawsze o ciebie dbam.

– Tak, zawsze.

– Josh wrócił do domu – zauważył Ted, gdy wypłynęli z zatoki.

Serce Amandy przyspieszyło. Tak było zawsze od chwili, gdy po raz pierwszy ujrzała Josha.

Ona i Brad traktowali go jak starszego brata, ale dla innych zawsze był tajemniczym panem Lawsonem, człowiekiem bogatym i wpływowym, który czasami gościł na swoim jachcie możnych tego świata. Osiągnął sukces również dlatego, że nie bał się ryzykować. Często podejmował kroki, na które nie ważyłby się żaden rozsądny biznesmen. Bywało, że lekko łamał zasady etyczne, a Amanda była jedyną osobą, która w takich przypadkach ośmielała się go krytykować. Podczas gdy ojciec był w stosunku do Amandy nadopiekuńczy, Josh zachęcał ją, by walczyła o swoje. Teraz, gdy zamierzała przeprowadzić z nim zasadniczą rozmowę, miał się przekonać na własnej skórze, czy jego nauki nie poszły w las.

– W jakim jest nastroju? – Brad spytał o to, co również ją bardzo interesowało.

– Przyjechał z jakimiś ludźmi – odparł wymijająco Ted.

– Och, dla ochrony – skomentował zgryźliwie Brad, mrugając do Amandy.

– Jasne – zgodziła się. – Miło, że wreszcie do niego dotarło, jaka jestem niebezpieczna.

– Nie ciebie miałem na myśli. – Dobrze wiedział, że Josh nigdy nie ucieka przed problemami i wręcz uwielbia toczyć potyczki słowne.

– Postarajcie się nie wyprowadzić go z równowagi, bo wrócił do domu wściekły. Rozmowy handlowe z pewnym szejkiem idą jak po grudzie. Na waszym miejscu uważałbym na każde słowo.

Amanda pomyślała o przynoszącej stracie gazecie, którą zamierzała pokierować.

Brad przypomniał sobie wszystkie długi hazardowe.

– Chyba nie odwiedzałeś ostatnio kasyna? – spytała Amanda, zaniepokojona jego pełną skruchy miną.

– Nie – odparł szybko, unikając jej wzroku.

Nie uwierzyła mu. Brad kłamał bardzo nieudolnie i niestety był zapalonym hazardzistą. Widziała go kiedyś podczas gry. Był tak rozochocony, że gdyby było trzeba, postawiłby wszystko, co posiadał. Josh namawiał go na terapię, niestety Brad uważał, że problem nie istnieje, chociaż przegrywał naprawdę pokaźne kwoty i przy karcianym stoliku, i przy ruletce.

Gdy dopłynęli na miejsce, Amanda rozejrzała się wokół. W garażu obok szarego lincolna Josha stały trzy luksusowe samochody. Na przystani zauważyła dwie motorówki. Drogę prowadzącą do rezydencji z białego kamienia ocieniały krzewy jaśminu, hibiskusa i bugenwilli. Otoczenie wyglądało idyllicznie, wręcz bajkowo, ale było w pełni przystosowane do prowadzenia interesów. Telewizja satelitarna, sieć telefoniczna, faksy i serwer komputerowy z własnym zasilaniem. Amanda nigdy nie widziała tak luksusowo wyposażonej posiadłości.

– Czyż nie jest tu pięknie? – spytała rozmarzonym głosem.

– Czyż nie warto się lepiej zastanowić, ile to wszystko kosztowało i czy jest warte tej ceny? – skomentował Brad.

– Wyprany z romantyzmu cynik – skomentowała.

– Może i tak. – Wzruszył ramionami. – Dobij do mola – zwrócił się do Teda. – A ja przycumuję łódź.

Do tej chwili Amanda czuła się swobodnie w białych szortach, szarym topie i sandałach. Brad miał przynajmniej markowe mokasyny i koszulę od znanego projektanta, ale i tak nie był to odpowiedni ubiór, jeśli Josh gościł wpływowych bogaczy. Zauważyła go w grupce elegancko ubranych ludzi. Wszyscy mężczyźni byli w garniturach, towarzyszące im kobiety z dumą prezentowały kreacje z najbardziej znanych domów mody. Trudno, pomyślała Amanda, trzeba jak najszybciej zmienić ciuchy.

– Zauważyłaś żony tego szejka? – spytał Brad, gdy pędzili na górę, by się przebrać.

– Ile ich ma?

– Dwie. Nie wkładaj zbyt seksownych szmatek – ostrzegł. – Chyba że chcesz zostać trzecią.

– Ze mną nic nie wskóra – odparła lekko. – Zamierzam zostać właścicielką wielkiej korporacji, a nie kolejną żoną szejka.

Gdy zamknęły się za nią drzwi pokoju, Brad wybuchnął gromkim śmiechem.ROZDZIAŁ DRUGI

Kakofonia podniesionych głosów i mocna mieszanka różnych perfum przyprawiły Amandę o ból głowy. Pojawiła się na dole na długo przed Bradem, który po przyjściu skierował się prosto do baru. Wyglądał na nieco zmartwionego.

Amanda, w srebrno-czarnej sukience i srebrnych bucikach, co rusz przywoływała na twarz na pozór swobodny uśmiech i udawała, że czuje się na miejscu wśród prezesów, bankierów i rekinów finansjery. Dwóch arabskich gości miało ułatwić Joshowi wejście na rynek w Arabii Saudyjskiej. Nie wyglądali na oszołomionych bogactwem i gościnnością Josha. Ich ciemne oczy wydały się Amandzie zimne jak lód.

Josh co prawda skinął jej na powitanie, jednak nie przerwał rozmowy z Arabami, zapewne kierując się zasadą: kuj żelazo, póki gorące.

A zatem potraktował ją lekceważąco. Ze zdenerwowania bolesne pulsowanie w jej skroniach jeszcze się nasiliło. Tak, zawsze jej zależało na opinii Josha, a on potrafił ją zranić tak boleśnie, jak nikt inny. Oczywiście przed nim zawsze udawała obojętność.

Skupiła się na obserwacji gości i ich reakcjach na widok otaczającego ich luksusu, widomego świadectwa sukcesu osiągniętego przez Josha. The Lawson Company miała oddziały w najważniejszych amerykańskich miastach, teraz powoli wkraczała na europejskie i bliskowschodnie rynki. Josh rządził w firmie żelazną ręką, wszyscy dyrektorzy podlegali bezpośrednio jemu.

Zachowywał się, jakby dowodził armią. Zawsze opanowany i skuteczny, wymagał bezwzględnej lojalności i posłuszeństwa. Pracownicy niemal stawali przed nim na baczność i bardzo uważali, by go nie zdenerwować.

Gdy ojciec Amandy i Josh zostali wspólnikami, to Harrison miał większy majątek i kontakty. Jednak z biegiem lat Josh niemal całkowicie przejął kontrolę w firmie, co irytowało Harrisona. Nie chciał być zależny od tak młodego człowieka, uważał to za uwłaczające i próbował się usamodzielnić, niestety z opłakanym skutkiem.

W efekcie jego działań Amanda odziedziczyła mniejszościowy pakiet akcji w firmie, która od ponad stu lat należała do rodziny jej matki. Wiedziała, że będzie musiała stoczyć z Joshem trudną walkę o przejęcie kontroli nad firmą. Nie miała na to szans za życia ojca, jednak miała nadzieję, że Josh spojrzy na sprawę inaczej, wysłucha jej argumentów i przyzna jej rację. Firma była pasją Amandy, największą radością jej życia. Pieniądze z polisy na razie uratowały wydawnictwo, jednak Amanda musiała sprzedać rodzinny dom i przeprowadzić się do dużo skromniejszego lokum.

Na pewno Josh doceni jej poświęcenie i nie pozwoli, by utraciła tak cenne rodzinne dziedzictwo.

Poprawiła włosy, które ułożyły się na odsłoniętych ramionach. Amanda nie miała doświadczenia w bliskich kontaktach z mężczyznami, ale bywały chwile, w których odczuwała zmysłowe podniecenie. Tak działo się zawsze w obecności Josha.

Zatopiona w myślach wyszła do holu i ukryta w niszy zaczęła obserwować Josha, który zabawiał w salonie gości.

Odgłos kroków wyrwał ją z rozmyślań.

– Pan Lawson prosił, bym spytał, czy może czegoś pani potrzebuje – zwrócił się do niej Ted Balmain.

– Nie, dzięki, dobrze mi tu – odparła z uśmiechem. – Przywykłam do takiego otoczenia, bo dużo czasu spędziłam na szkolnym korytarzu pod drzwiami gabinetu dyrektora szkoły.

– Niemożliwe.

– Za dużo gadałam na lekcjach, przynajmniej według niektórych nauczycieli. – Gdy znów zerknęła do salonu, zauważyła, z jakim zapałem Brad roztacza wdzięki przed jedną z Arabek. – Ted, wiesz, jaka kara grozi w islamskich krajach za uwiedzenie niewinnej kobiety?

– Cóż… – Ted odchrząknął i zamilkł.

– Pozbawiają delikwenta niektórych części ciała. Może weź Brada na stronę i odśwież mu pamięć.

– Spróbuję, ale kobiety go uwielbiają – mruknął.

– Jakżeby inaczej, przecież jest przystojny i bogaty.

Nie przypomniał jej, że Brad miał już dwie sprawy sądowe o uznanie ojcostwa.

– Pogadam z nim – obiecał. – Na szczęście przyjęcie niedługo się skończy. Od tygodni pertraktujemy umowę z kontrahentami z Bliskiego Wschodu. Dzisiaj mieliśmy już podpisać w Nassau ostateczną wersję dokumentu, ale chcieli zobaczyć rezydencję Josha, więc nie wypadało odmówić. Pewnie czujesz się trochę nieswojo w tym towarzystwie.

– Rozumiem to. Josh nie przepada za gośćmi, ale dla dobrego interesu jest gotów na każde poświęcenie.

– Tak, jeśli chcesz być bogaty, musisz trochę pocierpieć. Poza tym firma to też miejsce pracy wielu ludzi, za których Josh czuje się odpowiedzialny.

– Oczywiście – zgodziła się. – Jestem tu tylko kolejnym gościem, nie oczekuję specjalnego traktowania.

– Jednak niedawno straciłaś ojca.

– Ted, tak naprawdę straciłam go wiele lat temu – odparła ze smutkiem. – Gdyby nie Josh, moje życie byłoby pasmem małych tragedii. Ilekroć sprzeciwiałam się ojcu, Josh zawsze stawał po mojej stronie.

– Tak, naprawdę się o ciebie troszczy – przyznał. – Kiedy wreszcie goście wyjadą, nastanie dla nas miły, spokojny dzień. Cóż, to dotyczy głównie ciebie – poprawił się. – Josh ma jutro spotkanie w Nassau, a potem na Jamajce.

– Czy nie mógłby tego zlecić komuś innemu?

– Nie, to zbyt poważne sprawy. Jego ojciec pewnie by tak zrobił, ale stary Lawson prowadził życie playboya. W rezultacie mało brakowało, by stracił firmę.

– Balmain! – rozległ się nagle ostry krzyk, w którym pobrzmiewały nutki teksańskiego akcentu.

– Zaraz przyjdę! – odkrzyknął wyraźnie speszony Ted.

– Lepiej idź już teraz – mruknęła Amanda. – Dzięki za troskę, ale nie martw się o mnie. Wszystko w porządku, pospaceruję po plaży, potrzebuję chwili ciszy i spokoju. – Wychyliła się i zerknęła na elegancko ubraną i obwieszoną biżuterią kobietę. – Matko, jej mąż chyba prowadzi w salonie perfumerię. Od tego zapachu jeszcze bardziej rozbolała mnie głowa.

– Josh nie będzie zadowolony, że poszłaś na plażę sama.

– Wiem, ale i tak pójdę. Na razie.

Podeszła do drzwi, starając się nie zwracać uwagi na atakujące ją dźwięki i zapachy. Ted skrzywił się, bo wiedział, że Josh będzie miał do niego pretensję. Powoli ruszył w stronę szefa.

– Co cię zatrzymało? – spytał ostro Josh.

– Amanda chciała pogadać. Chyba czuje się bardzo samotna.

Josh potoczył poirytowanym spojrzeniem po salonie, z trudem ukrywając zniecierpliwienie. Biznesmeni z Bliskiego Wschodu i ich żony w markowych ciuchach śmiali się głośno i rozprawiali z ożywieniem, popijając jego najdroższego szampana. Marzył, by wreszcie wyszli. Mógłby wtedy zająć się Amandą, która na pewno potrzebowała pocieszenia. Cieszył się z jej przyjazdu i liczył, że na tej rajskiej wyspie otrząśnie się po śmierci ojca i po szoku, jakim były dla niej postanowienia testamentu. Musiała też zamartwiać się swoją kiepską, wbrew oczekiwaniom, sytuacją finansową. Zaplanował to wszystko inaczej, ale nie mógł przerwać rozmów handlowych. To była ważna sprawa, która wymagała jego czasu i uwagi.

– Powiedz Amandzie, że za dziesięć minut będę wolny – poprosił Teda.

– Ona… hm… poszła na plażę, bo rozbolała ją głowa.

– Na pewno od tego hałasu. – Zerknął ponownie na gości i skrzywił się lekko.

Od przyjazdu Amandy zamienił z nią zaledwie kilka słów. Nie skarżyła się, ale akurat ona prawie nigdy na nic nie narzekała. Chociaż miała żywe usposobienie, nie lubiła absorbować innych swoją osobą ani być w centrum wydarzeń.

– Zacznij powoli sprzątać butelki – polecił Tedowi. – A potem zaciągnij Brada do spokojnego kąta i powiedz, że chcę z nim pogadać.

Ted podszedł do Brada i szepnął mu coś do ucha, a on natychmiast za nim podążył. Na widok podchodzącego Josha uniósł dłoń w obronnym geście, zanim brat zdążył otworzyć usta.

– Wiem, że ryzykuję utratę pewnych części ciała, ale czy ona nie jest tego warta? Mówi biegle po francusku i uwielbia jeździć konno. – Brad uśmiechnął się szeroko.

– I jest też zaręczona z jednym z Rothschildów, a jej ojciec wydaje kupę kasy na zbrojenia.

– Cóż, łatwo przyszło, łatwo poszła. – Brad wzruszył ramionami. – Masz do mnie jakąś sprawę?

– Zakończmy wreszcie ten interes. – Josh skinął głową w stronę łysiejącego szejka, z którym od rana prowadził intensywne negocjacje. – Powiedz, że cena, którą zaproponowałem, jest ostateczna. Albo kupuje nasz sprzęt, albo niech wraca do swoich wielbłądów. Szkoda mi czasu na dalsze rozmowy.

– Jesteś pewien? To ważny rynek.

– Wiem. On też jest tego świadom. Przypomnij mu, że w tym regionie są również inni ewentualni kontrahenci.

– Z radością mu to przekażę – zaśmiał się Brad. – Coś jeszcze?

– Tak, zadzwoń do Maxwella, i powiedz mu, żeby najpóźniej do północy przysłał raport, o który prosiłem.

– Dobra – westchnął Brad, świadomy, że zaraz zakłóci komuś spokój, w dodatku o bardzo niestosownej porze. A może to i lepiej, bo dzięki temu zapomni na chwilę o własnych kłopotach.

– Pewnie uważasz mnie za tyrana, braciszku? Ale biznes jest dla twardych facetów. Na szczęście mamy wśród przodków dwóch piratów. Uderzaj znienacka i zapomnij o litości.

– To działa, o ile twój przeciwnik nie ma ukrytej broni.

– Celna uwaga. Jak miewa się Amanda? Jest na plaży, pójdę jej poszukać.

– Amanda? Trzyma się, jak zwykle, ale jest smutna. Harrison może nie był najlepszym ojcem, ale nie miała nikogo poza nim.

– Na pewno jest też rozżalona, że Harrison nigdy nie umiał okazać jej miłości.

– Jeżeli doczekam się potomstwa, na pewno nie popełnię takiego błędu – oznajmił Brad z przekonaniem.

– Idę na plażę. – Brad ponownie skinął głową w stronę łysiejącego szejka, przypominając bratu o czekającym go zadaniu.

Blask księżyca srebrzył delikatne fale oceanu. Amanda stała na brzegu, w ręku trzymała eleganckie pantofelki. Lekka bryza rozwiewała jej długie włosy. Powietrze było przesycone wonią jaśminu.

Dostrzegła Josha, dopiero stanął obok niej. Spojrzała na niego jak zawsze zniewolona jego urokiem. Podziwiała go od pierwszego wejrzenia, często o nim myślała, ale to była jej tajemnica, której nigdy nie powinien poznać.

– Przepraszam, że wyszłam z przyjęcia – powiedziała w obawie, że Josh uznał jej zachowanie za niegrzeczne. – Potwornie rozbolała mnie głowa.

– Nie przepraszaj. Też nie znoszę takiego gwaru, jednak tym razem nie miałem wyboru. Ale goście niedługo wyjdą. – Spojrzał na nią uważnie. – O czym tak długo rozmawiałaś z Tedem? Miał tylko spytać, czy czegoś nie potrzebujesz, a zaraz potem wybiegłaś na plażę.

– Słucham? – spytała zdziwiona.

– Zdenerwował cię czymś? – dodał niecierpliwie. – Czasami za dużo gada.

– Jak by śmiał? Wszyscy wiedzą, jak krótko trzymasz pracowników. Są zastraszeni.

– Ciebie nie traktuję w ten sposób.

– Co ty powiesz? To dlaczego zmusiłeś mnie do tej wizyty?

– Musisz odpocząć. – Wzruszył ramionami. – Mirri kazała cię pozdrowić, niestety nie mogła wyrwać się z miasta. To dobra przyjaciółka. Lubię ją, chociaż jest dość ekscentryczna, zwłaszcza jeśli chodzi styl ubierania się.

– Też ją lubię. – Przeciągnęła się. – Kocham tutejsze widoki.

– Właśnie dlatego kupiłem tę posiadłość. Mam cudowną plażę, no i można stąd zobaczyć sąsiednią wyspę.

Rzeczywiście, stojąc na brzegu można było dostrzec na horyzoncie ciemną linię drzew, a w nocy jaskrawe neony kasyna, które również należało do Josha.

– Kocham tutejszą roślinność i zjawiskowe zachody słońca.

– A ja lubię patrzeć, jak powiększa się moje konto – zażartował, ciekaw jej reakcji.

– To było wredne, Josh!

– Lubię też drażnić się z tobą – przyznał. – Nie powinnaś ubierać się tak wyzywająco na biznesowe przyjęcie – stwierdził, chociaż w duchu musiał przyznać, że srebrna sukienka na ramiączkach wyglądała na niej wspaniale. – Nic dziwnego, że Ted nie umiał się z tobą rozstać.

– To bardzo skromna kreacja w porównaniu z tą, którą włożyła ta wysoka rudowłosa kobieta.

– Ona jest striptizerką.

– Po co ją zaprosiłeś?

– Spodobała się szejkowi, właściwie to on ją zaprosił, a ja nie miałem nic przeciwko. Jej obecność mogła mi nawet pomóc.

– Odrażające.

– Nie, to po prostu biznes. Nie martw się, nie będą tu nocować.

– Dlaczego zawsze mnie lokujesz tuż obok pokoju gościnnego? Gdy byłam tu ostatnio, przez parę kochasiów za ścianą prawie nie zmrużyłam oka. Ta kobieta też była ruda. I… hm… wyjątkowo głośna.

– Wróciły niechciane wspomnienia?

Nie spodziewała się tego stwierdzenia. Nigdy wcześniej nie poruszali tego tematu. Odsunęła się, by Josh nie mógł zobaczyć wyrazu jej twarzy.

– Nadal czekam na odpowiedź – nalegał.

– Nie mam nic do powiedzenia. To wydarzyło się dawno temu.

– Nadal odczuwam wstyd – przyznał. – Powinienem być ostrożniejszy, zabawiając się z Terri na plaży. Przepraszam, że musiałaś na to patrzeć.

– Nawet nie wiedziałam, co robicie – mruknęła, choć tak naprawdę nie mogła wyrzucić z pamięci tej sceny. Nagi, podniecony Josh nachylający się nad Terri… Trzymał mocno jej biodra, potem wszedł w nią gwałtownie, a ona krzyknęła. Spłoszona Amanda uciekła z plaży, ale zauważyli ją.

Dosyć, nie powinna wracać do tych żenujących wspomnień. Odwróciła się i ruszyła wzdłuż brzegu. Dlaczego odnosiła wrażenie, że jej ciało trawi ogień?

– Wiem, jak bardzo byłaś zszokowana – powiedział spokojnie. – Może powinienem od razu z tobą porozmawiać, ale byłaś jeszcze taka młoda i naiwna.

– Nie musisz się przede mną tłumaczyć – rzuciła poirytowana. – Teraz już wiem, na co patrzyłam.

– W porządku, jak chcesz – odparł ze złością. – Chciałem oczyścić atmosferę, ale jak zwykle wolisz unikać niewygodnych tematów. Jednak skoro wspomniałaś głośną parę, która pozbawiła cię snu, uznałem, że to właściwy moment, by z tobą porozmawiać o tym, co wtedy zobaczyłaś na plaży. Cóż, myliłem się, najwyraźniej masz teraz na głowie inne i o wiele ważniejsze sprawy.

– Ojciec chował mnie pod kloszem – wyznała cicho. – Nigdy wcześniej nie widziałam nagiego mężczyzny.

Josh ujął ją za ramię i odwrócił twarzą do siebie. Reakcja jej ciała i jej przyspieszony oddech zdradziły mu to, czego na razie nie chciał przyjąć do wiadomości.

– Jesteś wykończona – stwierdził. – Śmierć ojca, podróż, przyjęcie… no i te wstydliwe wspomnienia pozbawiły cię siły i psychicznej odporności.

– Tak.

Dotknął delikatnie pulsującej żyłki na jej szyi, potem przesunął dłonie na obojczyk. Amanda na chwilę wstrzymała oddech, ale nie odepchnęła jego ręki, nie zaprotestowała.

Uważnie obserwował jej twarz. Instynkt ostrzegał go, że takie zabawy są niebezpieczne. Amanda reagowała na jego pieszczoty zupełnie instynktownie, a on był zbyt pobudzony. Od dawna nie spał z żadną kobietą. Terri go rzuciła, z nową kochanką spotykali się sporadycznie, zresztą nigdy nie łączyły ich specjalne żarliwe stosunki. Teraz cichy jęk Amandy podniecił go bardziej niż erotyczne igraszki z Louisą Valdez.

Amanda lekko zadrżała. Od dawna tłumione emocje nagle domagały się ujścia.

Przez chwilę był pewien, że zwodzą go zmysły. Przecież niemożliwe, by dostrzegł w oczach Amandy pożądanie. To go zaniepokoiło.

Nadal stała nieruchomo, natomiast jego dopadła gonitwa myśli. Cofnął gwałtownie dłoń, jakby skóra Amandy boleśnie go poparzyła. Nigdy więcej nie powinien jej tak dotykać.

– Joshua? – szepnęła ochryple, niemal nie poznając własnego głosu.

Obrzucił spojrzeniem jej piersi, biodra i długie zgrabne nogi. Srebrne pantofelki Amandy leżały na piasku delikatnie podmywane przez fale.

Josh zaklął i odsunął się nieco.

– Proszę – powiedział ostro, podając jej buty. – Weź je, bo przemokną.

– Niewielka strata, są stare. Farba zaczęła obłazić, ale spryskałam je srebrnym lakierem do włosów Harriet.

– Lakierem Harriet?

– Może to nauczy cię słuchać, co mówię – zaśmiała się. – To był taki sprawdzian, czy jesteś ze mną, czy błądzisz myślami daleko stąd.

Jej żart rozluźnił atmosferę.

Nie pamiętała, jak i kiedy wrócili do domu. Jednak kiedy już zamknęła drzwi swojej sypialni, bez sił opadła na lóżko. Ból głowy jeszcze się nasilił, czuła się tak wyczerpana, jakby przebiegła maraton.

Pragnęła Josha, nie było sensu dłużej temu zaprzeczać, ale wiedziała też, że musi jak najszybciej zwalczyć te emocje. Nie chciała znów być zależna od mężczyzny, bo przecież pożądanie czyni z nas w pewnym sensie niewolnikami uczuć.

Dobrze przynajmniej, że Josh nie zamierzał wykorzystać jej słabości. Odtrącił ją, ale tak delikatnie, by nie poczuła się dotknięta. Słyszała to i owo o jego kochankach. Głównie o Terri, z którą widziała go kiedyś na plaży. Amanda wiedziała, że Josh zachowa się honorowo. Nie uwiedzie jej tylko po to, by zaspokoić pożądanie. Wspaniale, chociaż jej ciało było innego zdania. A najgorsze, że chociaż tak starannie przygotowywała się do rozmowy o przyszłości firmy, wystarczył lekki dotyk Josha, by wszystkie myśli natychmiast uleciały jej z głowy.

Kiedy goście wreszcie wyjechali, Josh powinien położyć się do łóżka, ale wiedział, że nie zaśnie. Wygrał biznesową potyczkę z szejkiem, jednak nie odczuwał jakiejś specjalnej satysfakcji.

Mimo to nadal rozpierała go energia. Zawsze pracował szybko i skutecznie, tego samego wymagał od ludzi, których zatrudniał. Nie miał cierpliwości do tych, którzy nie umieli przystosować się do jego tempa i nie byli na każde zawołanie.

– Na litość boską, idź się położyć – powiedział do Teda. – Zaraz zaśniesz na stojąco.

– Chętnie dotrzymałbym ci towarzystwa, ale trochę snu nie zaszkodzi – stwierdził Ted, wstając z fotela. – Nadal nie mogę wyjść z podziwu, że wystarczają ci krótkie drzemki.

– Przywykłem do tego, bo kiedy założyłem firmę, na początku wszystko było na mojej głowie. – Trochę nagiął prawdę, bo dzisiaj nie pozwoliłaby mu zasnąć ekscytacja, jaką odczuwał po rozmowie z Amandą. Ekscytacja, która go martwiła.

– To cię kiedyś zabije – rzucił Ted, zmierzając do drzwi.

– Życie to proces zmierzający ku śmierci – odparł kpiąco.

– No dobrze, w takim razie do zobaczenia rano.

Gdy za Tedem zamknęły się drzwi, Josh pogrążył się w rozmyślaniach. Będzie mu brakowało Harrisona Todda. Ojciec Amandy był dość trudny we współżyciu, ale Josh wiele się od niego nauczył. Prawdopodobnie nigdy nie osiągnąłby tak wielkiego sukcesu bez rad, a także stałego wsparcia starszego i bardziej doświadczonego przyjaciela.

Nagle zirytowało go, że prawie nigdy nie potrafi myśleć o niczym poza interesami. Gdy był młodszy, miał przynajmniej kilka romansów, ale w porównaniu z rodzicami jego erotyczne podboje wyglądały nader skromnie. Pamiętał, jak często ojciec jawnie flirtował z kobietami. Matka była bardziej dyskretna, ale i ona wielokrotnie wyruszała na zagraniczne wojaże z o połowę młodszymi od niej kochankami, którzy pomagali jej czyścić konto bankowe.

Gdy Josh skończył sześć lat, wysłano go do szkoły z internatem, więc nie miał okazji dowiedzieć się, czym jest prawdziwa rodzina i rodzicielska miłość. Przypomniał sobie nagle, z jaką troską Amanda się nim zajęła, gdy po spotkaniu z kaktusem wyglądał jak jeżozwierz. Jej zachowanie go zszokowało, nie był przyzwyczajony do takiej czułości, do tego, że ktoś o niego dba.

Amanda wspierała go w najtrudniejszych momentach. Była przy nim, gdy na nartach złamał nogę. Przynosiła mu kwiaty doniczkowe i duże dawki optymizmu. Pocieszała go, gdy chorował, żartowała z niego, gdy był zdrowy. Stała się nieodłączną częścią jego życia, a mimo to nigdy jej nie dotknął.

Zrobił to dopiero dzisiaj na plaży. Pożądał jej, lecz taki związek mógłby zniszczyć ich przyjaźń, którą bardzo sobie cenił.

Związki z innymi kobietami były znacznie prostsze. Wybierał doświadczone kochanki, które nie oczekiwało od niego niczego poza seksem. Z Amandą byłoby inaczej. Zaangażowałaby się uczuciowo, zaczęła myśleć o małżeństwie i dzieciach. Dzisiaj popełnił błąd, którego nie wolno mu powtórzyć, a potem ją odtrącił, co zniosła z godnością. Nie powinien narażać jej na takie przeżycia, nie chciał, by przez niego cierpiała.

Otworzył jeden z folderów na monitorze i zajął się interesami.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: