Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Najważniejsza w życiu - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
28 lipca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
10,99

Najważniejsza w życiu - ebook

Gian De Luca zna Arianę Romano od dziecka – przyjaźni się z jej braćmi, a jej ojciec jest jego mentorem. Zawsze uważał ją za rozpieszczoną i nieodpowiedzialną. Gdy Ariana przychodzi do niego z prośbą, by zatrudnił ją w swoim hotelu jako menedżerkę, nie chce się na to zgodzić. Ariana potrafi jednak postawić na swoim i Gian w końcu ulega. Jest pełen wątpliwości, jak zniesie codzienną obecność w pracy tej pięknej żywiołowej dziewczyny, która rozprasza go jak nikt inny…

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-8397-7
Rozmiar pliku: 605 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Książę Luctano, Gian De Luca, kończył właśnie pracę w luksusowym biurze swojego flagowego hotelu La Fiordelise w Rzymie, gdy do drzwi zapukała jego asystentka.

– Pani Swietłana już przyszła.

– Miałem się z nią spotkać w teatrze – zaoponował, nie podnosząc wzroku znad papierów.

– Zdaje się, że chciała… – Luna zrobiła efektowną pauzę: – „Zaoszczędzić księciu kłopotu”.

Gian zastygł na chwilę z piórem nad kartką, a potem złożył ostatni podpis.

– Rozumiem.

– Poprosiła też, by nie traktować jej jak gościa hotelowego i nie kazać jej czekać w recepcji. Zasugerowała, że jeśli macie zdążyć zjeść przed teatrem, powinniście się spotkać w restauracji.

Gian powstrzymał westchnięcie. Hotelowa restauracja nie była prywatną jadalnią dla niego i jego kochanek. Gdy tylko kobiety, z którymi się umawiał, zaczynały chełpić się jego tytułem, szefować jego personelowi lub zbytnio się spoufalać, zrywał z nimi.

– Powiedz jej, że wkrótce przyjdę.

– Ale w recepcji czeka jeszcze Ariana Romano…

Tym razem Gian nie mógł powstrzymać westchnięcia. Pojawieniu się Ariany zawsze towarzyszył jakiś dramat.

– A ona czego znów chce?

– Zdaje się, że to sprawa osobista.

Nie zamykał przed nią drzwi, bo przyjaźnił się z jej ojcem, Rafaelem, i z jej starszym bratem, Dantem. Gdy dorastał, każdego lata wysyłano go do Luctano, do pewnej dalekiej ciotki i jej męża, którym, podobnie jak swoim rodzicom, wyraźnie zawadzał. Dlatego wakacje spędzał głównie w towarzystwie rodziny Romano.

Poza tym łączyły ich więzy biznesowe. Ariana należała do komitetu organizacyjnego Balu Fundacji Romano, który odbywał się tutaj, w La Fiordelise, każdego roku. Gian tolerował ją w małych dawkach, choć bywała irytująca.

– Przyprowadź ją – zarządził. – A potem zabierz Swietłanę do baru, niech tam na mnie poczeka.

By mógł zakończyć ich relację.

Trzydziestopięcioletniego Giana uznawano za jednego z najbardziej atrakcyjnych włoskich kawalerów.

Przyczyniły się do tego, oczywiście, jego bogactwo i mroczna uroda, ale w największym stopniu – jego tytuł. Był księciem Luctano, choć jego rodzina opuściła Toskanię całe pokolenia wcześniej, a on urodził się i wychowywał w Rzymie. Ale Gian, choć tak rozchwytywany jako kawaler, nie zamierzał zmieniać stanu cywilnego i już dawno zdecydował, że ród De Luca umrze wraz z nim.

Jego życie seksualne – bo Gian nie poszukiwał miłości – przypominało obrotowe drzwi przy wejściu do La Fiordelise: przewijały się przez nie bogactwo i piękno, były rozpieszczane i hołubione, ale szybko trafiały z powrotem do prawdziwego świata. Zachowanie Swietłany nie zaskoczyło go – ujawniła swoje prawdziwe ja, a to oznaczało koniec ich relacji. Jak zawsze.

Gian zamierzał skończyć ze Swietłaną od razu po spotkaniu z Arianą, na którą czekał, dudniąc palcami po ogromnym biurku z drewna orzecha. I wtedy, w ten zimowy i posępny styczniowy wieczór, wydało mu się, że do jego biura wpadł promyk słońca. Ariana, chuda jak osa i z długimi czarnymi włosami związanymi w niskiego kucyka, miała na sobie garsonkę i wysokie szpilki. Ale jej garsonka nie była zwyczajna – tylko pomarańczowa. Podobnie jak jej pończochy, zamszowe buty i duża torba. Większość kobiet wyglądałaby śmiesznie w takim stroju, ale Ariana wyglądała gustownie i świetliście… jak złoty odblask jutrzenki na horyzoncie.

Gian nie chciał się dać zauroczyć i przypomniał sobie, jaka z niej artystka. To Ariana powinna występować dzisiaj w Teatro dell’Opera!

– Gian! – Posłała mu swój popisowy uśmiech.

– Ariana. – Wstał, by ją powitać. – Wyglądasz cudownie jak zawsze. – Powiedział to, co wypadało powiedzieć, ale nie mógł się powstrzymać i dodał: – Bardzo pomarańczowo.

– To cynamonowy, Gian – poprawiła sucho, gdy z jej sercem stało się coś dziwnego.

Na chwilę stanęło.

Nie powinna tak reagować na Giana. W końcu znała go całe życie, a jednak nagle uderzyło ją, jak jest wysoki i jak głęboki jest jego głos.

Serce Ariany poderwało się teraz do niezdarnego galopu.

To ze stresu – uznała. W końcu miała go prosić o wielką przysługę!

Wolałaby nie czuć tych nerwów, gdy Gian podszedł do niej i ucałował ją w oba policzki. Zalała ją fala ciepła, rozlewając się rumieńcem po szyi i twarzy. Ale Gian był, łagodnie mówiąc, onieśmielający.

Ludzie uważali go za zimnego.

Zwłaszcza w Luctano, gdzie nie gasły plotki na jego temat. Choć Ariana była wtedy dzieckiem, dobrze pamiętała wstrząs i przerażenie, jakie zapanowały w jej rodzinnym mieście na wieść o pożarze luksusowego jachtu należącego do rodu De Luca. I wciąż pamiętała pogrzeb księcia, księżnej i ich następcy…

Ludzie szeptali, że Gian nie przybył na uroczystość odnowienia ślubów swoich rodziców i wspólny rejs, że na pogrzebie nie okazywał emocji oraz że jego nieobecność na tamtej rocznicy ocaliła mu życie i przyniosła książęcy tytuł…

Tak jakby wypłynął na ocean i sam podpalił ten jacht!

Za to Ariana lubiła jego chłodny dystans.

Sama była tak rozdygotana, że gdy jej życie nabierało zawrotnego tempa, zwracała się do Giana po jego opanowanie i spokój.

– Dziękuję, że zgodziłeś się mnie przyjąć.

– Ależ naturalnie. – Gian wskazał jej krzesło, a potem sam usiadł. – Napijesz się czegoś?

– Nie, dziękuję. – Boże, jak ciężko jest prowadzić niezobowiązujące rozmowy, gdy przychodzi się prosić o olbrzymią przysługę! – Jak ci minęły święta?

– Pracowicie. A tobie?

Ariana machnęła ręką na znak, że nie najlepiej, ale nie chciała zanudzać Giana szczegółami. Już wiedział o rozwodzie jej rodziców i późniejszym ślubie jej ojca ze znacznie młodszą Mią – w końcu wesele odbyło się w tym hotelu!

I wiedział też, że jej ojciec przebywa teraz w prywatnym szpitalu we Florencji, więc jedynie skrótowo przekazała mu najświeższe wieści.

– Dante planuje przenieść ojca tutaj, do Rzymu – powiedziała, opuszczając słowo „hospicjum”. – To powinno wiele ułatwić.

– Komu?

– Jego rodzinie – odparła sucho, choć sama nie była przekonana do pomysłu braci. Pytanie Giana utwierdzało ją w przekonaniu, że powinna porozmawiać z ojcem i dowiedzieć się, czego on pragnie na te ostatnie miesiące życia. – To jeszcze nic pewnego. Po prostu rozważamy różne opcje.

– Dobrze – powiedział łagodniej. – Wczoraj się z nim widziałem.

– We Florencji?

– Oczywiście. Wiesz, że w maju otwieram tam hotel? Zawsze, gdy tam jestem, odwiedzam Rafaela…

Z jakiegoś powodu wzruszyło ją to, ale zwalczyła łzy. Ariana niełatwo się rozklejała – choć gdy zaszła potrzeba, przodowała w udawanym płaczu. Jednak chwilami Florencja wydawała jej się strasznie odległa. I choć na miejscu była Mia, a Ariana i jej bracia odwiedzali ojca, gdy tylko mogli, nocami często myślała o ojcu leżącym samotnie w szpitalu.

Rozmowa się urwała, a Gianowi nie zdawało się to przeszkadzać. Ariana za to zawsze czuła się w obowiązku mówić, gdy zapadało milczenie, więc zaczęła:

– Gian, przyszłam tu nie bez powodu…

No, tak…

– Czego chcesz? – zapytał, a ona zamrugała, bo tak wrogo to zabrzmiało.

– Postanowiłam pójść do pracy.

– Do pracy? – Odprężył się, a na jego twarzy pojawił się nawet cień uśmiechu. – Naprawdę?

– Tak. Dobrze to przemyślałam.

– I co wybrałaś?

– Chciałabym być menadżerką do spraw relacji z gośćmi. Tutaj, w La Fiordelise. A konkretniej to chciałabym być menadżerką do spraw relacji z twoimi VIP-ami.

– Każdy mój gość jest VIP-em, Ariano.

– Wiesz, o co mi chodzi.

Powstrzymał chęć przewrócenia oczyma.

– Dlaczego miałbym cię zatrudnić na takim stanowisku, skoro nie masz doświadczenia? Dlaczego miałbym dopuścić cię do moich VIP-ów?

– Bo sama jestem VIP-em! – odparła, a potem pośpiesznie się poprawiła: – Chcę powiedzieć, że znam to wszystko od podszewki. Proszę, Gian, naprawdę tego chcę.

Gian dobrze wiedział, że Ariana zawsze dostawała to, czego chciała – po to, by się tym znudzić i odpuścić. Nie ma mowy, by spełniała swoje zachcianki kosztem jego hotelu. Potrząsnął głową.

– Ariano, o ile doceniam…

– Właściwie – wcięła się płynnie – to chętnie bym się czegoś napiła. Biorąc pod uwagę godzinę, najodpowiedniejszy byłby szampan. – Uśmiechnęła się triumfująco, udaremniwszy mu zakończenie rozmowy.

Gian był nienagannym gospodarzem.

– _Naturalmente_. – Przycisnął interkom. – Luno, przynieś, proszę, szampana dla mnie i Ariany.

Ariana wciąż się uśmiechała. Mogła myśleć, że wygrała, ale Gian zawsze był o krok do przodu. Luna pracowała w La Fiordelise, jeszcze zanim zginęła jego rodzina, i dobrze rozpoznawała wszelkie niuanse. Dlatego Vincenzo z obsługi baru nie przyśle im butelki i wiaderka z lodem, a jedynie naleje dwie lampki francuskiego szampana.

W końcu to nie randka.

– Przyniosłam swoje CV – powiedziała Ariana, wyciągając dokument z designerskiej cynamonowej torby.

Gian zaczął je czytać, walcząc z niedowierzającym uśmiechem.

Jak na kogoś, kto właściwie nie przepracował ani jednego dnia swojego życia, Ariana Romano miała imponujące CV.

A przynajmniej: dobrze się je czytało. Studiowała zarządzanie w hotelarstwie i turystyce, o czym już wiedział. Należała oczywiście do zarządu Romano Holdings i zasiadała w zarządzie Fundacji Romano.

Były tam też wymienione lunche, bale i przyjęcia, które jakoby przygotowywała i organizowała. Tyle że…

– Ariano, przecież ty wcale nie „kreujesz”, nie „projektujesz” ani nie „wcielasz w życie tematu dorocznego Balu Fundacji Romano” – powiedział, wskazując jeden z punktów CV. – Robi to mój personel.

– Cóż, mam w tym znaczny udział.

– Nieprawda. Ledwie się pokazujesz na spotkaniach organizacyjnych.

– Zawsze przychodzę.

– Jeśli chcesz, Luna może przynieść sprawozdania. Pojawiasz się rzadko i nawet nie próbujesz się usprawiedliwiać. Tak naprawdę nieustannie zawodzisz innych.

– No, wiesz! – Nie przywykła do tego szorstkiego tonu, bo Gian, choć chłodny, to jednak zawsze był miły.

Gdy rozmawiali o balu, propozycje Ariany – jako córki Rafaela – nie tylko tolerowano, ale wręcz wychwalano. Jednak teraz Gian nie zamierzał przyklaskiwać jej próżniactwu i podał zeszłoroczny bal jako przykład:

– Powiedziałaś, że myślisz „o czymś srebrnym” i wyszłaś. – Patrzył, jak Ariana mocno zaciska usta. Nawet teraz wyglądała pięknie, ale szybko przypomniał sobie, co chciał powiedzieć: – Kierując się twoją sugestią, moi pracownicy wyczarowali srebrny świat, a ty nie zrobiłaś nic poza pojawieniem się tego wieczoru… – wytrzymał jej wściekłe spojrzenie – w srebrnej sukni.

– Jak miło, że pamiętasz, co miałam na sobie – odparowała.

– Nie pamiętam, ale biorę to na logikę.

Ach!

Nagle, pod jego miażdżącym wzrokiem, Ariana poczuła, że jest niezdarna i naiwna, a nie taka śmiała, jak jej się zdawało.

– Cóż, w tym roku to ja wymyśliłam, że tematem przewodnim ma być las – przypomniała.

– Powiedz – dociekał Gian – co zrobiłaś, by ten temat zrealizować, poza wybraniem materiału na swoją suknię?

Ariana otworzyła usta, a potem je zamknęła, ale szybko się pozbierała.

– Zasugerowałam owinięcie filarów sali balowej bluszczem… I deser jagodowy…

Gian nawet nie mrugnął. Patrzył tylko na jej piękną pustą główkę.

Chociaż… taka ocena nie była sprawiedliwa. I dobrze o tym wiedział.

Ariana, jeśli tylko chciała, była przenikliwa i bystra, ale on nie zamierzał ustępować.

– A pamiętasz, jak w zeszłym miesiącu, w grudniu, najpracowitszym dla hotelu okresie, zarezerwowałaś Pianoforte Bar na wyłączny użytek dla siebie i swoich przyjaciół, a potem zapomniałaś dać znać działowi rezerwacji, że rezygnujesz?

– Przecież wszystko zostało opłacone. Mój ojciec…

– Dokładnie. Twój ojciec się tym zajął. To dla ciebie typowe. Umiesz się na czymś skupić, dopóki nie trafi się coś lepszego. A wtedy tracisz całe zainteresowanie.

– Nieprawda! – Potrząsnęła głową, najpierw ze złością, a potem w zdumieniu, bo zwykle był taki uprzejmy. – Dlaczego tak do mnie mówisz?

– Żebyś w pełni zrozumiała, dlaczego nie spełnię twojej prośby.

Wydawał się zdecydowany, ale Ariana nie przywykła do sprzeciwu, więc spróbowała jeszcze inaczej.

– Studiowałam zarządzanie w hotelarstwie i…

– Pamiętam. Pamiętam też, że musiałaś odbyć trzymiesięczne praktyki, a ja zaproponowałem twojemu ojcu, byś odbyła je tutaj. – Wciąż patrzył jej w oczy. – Nie pojawiłaś się pierwszego dnia.

Ariana zarumieniła się.

– Bo wybrałam praktyki w rodzinnym hotelu w Luctano.

– A czy kiedykolwiek mnie zawiadomiłaś?

– Myślałam, że personel ojca się z tobą skontaktował.

Ale Gian potrząsnął głową.

– Tak naprawdę wybrałaś łatwiejszą opcję.

– Rodzice woleli, bym została w rodzinnym hotelu.

– Nie. Wycofałaś się, gdy wyjaśniłem, że podczas praktyk spróbujesz pracy na wszystkich stanowiskach. Miałaś spędzić tydzień w kuchni, tydzień jako pokojówka, tydzień…

Niewiele brakowało, a podniosłaby głos, przerywając:

– Tak naprawdę to moja matka nie chciała, żebym tu pracowała.

– Dlaczego nie?

– Ze względu na twoją reputację.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: