- W empik go
Narodziny cudów - ebook
Narodziny cudów - ebook
Bóg pragnie, abyś odniósł sukces na każdej płaszczyźnie życia.
A z Jego obecnością to jest osiągalne.
Jego łaska lub niezasłużona przychylność mogą otworzyć wiele drzwi i sprawić, że znajdziesz się w odpowiednim miejscu i czasie, by otrzymać Jego błogosławieństwa. Nawet jeśli brakuje ci niezbędnych kwalifikacji, Jego niezasłużona przychylność będzie twoją siłą napędową.
Odkryj dzięki Niezasłużonej przychylności jak wszystko, czego dotkniesz stanie się błogosławione i będziesz mógł cieszyć się właściwym sukcesem.
Poznaj to, czego Jezus dokonał dla ciebie na krzyżu i w jaki sposób, dzięki Jego doskonałej ofierze, możesz wieść zwycięskie życie jako umiłowany Boga. Pełna prawd nowego przymierza na temat Bożej niezasłużonej przychylności oraz dostępu do niej dzięki skończonemu dziełu Jezusa, Niezasłużona przychylność jest pozycją obowiązkową dla każdego, kto pragnie wieść dobre życie – według Boga. Nadszedł czas, abyś przestał polegać na sobie i własnych dążeniach, lecz w kwestii wszelkiego sukcesu w życiu zaufał tylko Jezusowi.
Zacznij urzeczywistniać marzenia, które Bóg zrodził dziś w twoim sercu!
Na Bożą definicję sukcesu nie składa się to, co masz, a raczej kogo posiadasz! To obecność Pana w twoim życiu czyni cie szczęśliwym! Niezasłużona przychylność Jezusa ochroni cię i obdaruje, spowoduje
twój rozwój, przywróci zdrowie oraz sprawi, że osiągniesz pełnie. Dzięki Jego niezasłużonej przychylności będziesz cieszyć się sukcesem wykraczającym poza twoją wrodzoną inteligencję, kwalifikacje i zdolności!
Łaska (Boża przychylność) i pokój (czyli niezwykły dostatek, całe niezbędne dobro, wszelka duchowa pomyślność i wolność od leków, burzliwego gniewu i moralnych konfliktów) niech się wam rozmnoża przez (pełne, osobiste, dokładne i właściwe) poznanie Boga i Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
- Drugi List Piotra 1:2, Amplified Bible (AMP)
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-66494-60-2 |
Rozmiar pliku: | 3,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
—John i Carol Arnott
Pastorzy i założyciele kościoła Catch the Fire
Życie Heidi, jej przesłanie i przyjaźń prowokują i inspirują mnie, oraz dodają mi otuchy. Jej książka „Narodziny cudów” jest ujmująca, pełna osobistych przeżyć i przemyśleń, dodaje energii. Obudziła we mnie zapomniane marzenia. Napełniła mnie świeżą nadzieją. Pomogła oddać moje życie i zatracić się na nowo w posłuszeństwie wobec Tego, którego kocham całą duszą, wobec Jezusa. Ta książka jest pełna bólu i osobistych zmagań, ale daje zachęcenie czerpane z Księgi Psalmów. Przedstawia także praktyczne strony bojaźni bożej i mądrości Księgi Przypowieści. Polecam tę książkę generacji ludzi zmieniających świat, zarówno młodym i dorosłym. Słowa Heidi zainspirują do marzeń, podejmowania ryzyka i trwania na wytyczonej ścieżce, która prowadzi do życia obfitego w wypełnione obietnice Boga. Ta książka da siłę młodym liderom, by mogli rozpocząć podróż w kierunku swojego powołania. Da im odpowiednią perspektywę i oczekiwania, dzięki którym będą mogli uniknąć wielu lat rozczarowania i frustracji. Bardziej dojrzali czytelnicy będą zachęceni do powstania na nowo, napełnienia się energią do działania motywowaną miłością i napędzaną wiarą, bez martwienia się o koszty. Nowe Boże powołanie do mojego życia, w którym miałam dotrzeć do narodu Żydowskiego i Izraelskiego przyszło do mnie właśnie wtedy, kiedy moja droga życiowa wydawała się wyznaczona i pewna. To teologicznie wstrząsnęło moim poczuciem bezpieczeństwa, moją posługą i reputacją. Książa Heidi zapewniła mnie, że właśnie to jest plan Boga. Bóg chce prowadzić nas ponad nasze własne zrozumienie i możliwości. Pragnę podążać za wyzwaniem Heidi i ponieść obietnicę Boga aż do wykonania się!
—Tod McDowell
Dyrektor wykonawczy, Caleb Company
www.calebcompany.org
Kiedyś słyszałam jak Heidi głosiła kazanie „Jedź powoli”. Jej słowa były bardzo przejmujące. Mówiła o głębokim, spokojnym i niepośpiesznym czerpaniu z bogatej obecności Pana i Jego słowa. Kiedy przeczytałam jej książkę „Narodziny cudów” w moim sercu narodziło się pragnienie, by każdy przeczytał ją i zrobił to powoli, ciesząc się każdym kawałkiem, pozwalając, by każde, pełne Ducha Świętego przesłanie wniknęło jak najgłębiej. Zachęcam każdego do przeczytania tej książki – powoli – a potem do stania się przykładem jej przesłania. Jesteśmy tym, czym się karmimy!
—Patricia King
Prezes, XPministries
www.xpmedia.com
Osobiście nie znam ani jednej osoby, która odzwierciedlałaby nastawienie Marii przedstawione w tej książce, bardziej niż Heidi Baker. Ona jest jedną z niewielu osób, które potrafią napisać taką książkę. „Narodziny cudów” to znakomita książka, pełna historii obrazujących zasady, na które Heidi tak bardzo chce zwrócić naszą uwagę. To wspaniała książka, napisana przez wspaniałą misjonarkę, docenioną i szanowaną wykładowczynie z tytułem doktoratu. Heidi nie tylko wie jak w odpowiedni sposób zinterpretować Słowo, ale dzięki jej wiedzy płynącej z bogatego doświadczenia, jest w tej dziedzinie ekspertem. Ta książka buduje wiarę. To praktyczny poradnik, który wyjaśnia działanie bliskości z Bogiem. Jest idealna dla osób kochających misje. Jest przeznaczona dla ludzi kochających obecność Boga. Ta książka jest dla tych, którzy czerpią radość z nauki o mocy Boga, która dokonuje cudów i uzdrawia. Chce zachęcić każdego, by ta książka stała się częścią waszej domowej biblioteki i do przeczytania jej więcej nie jeden raz. Osobiście doświadczyłem wspaniałego poruszenia Boga, które zostało opisane w tej książce. Spotkałem umarłych w Mozambiku, którzy powstali dzięki posłudze Rollanda i Heidi. Na własne oczy widziałem jak uszy niesłyszących otwierały się, kiedy Heidi modliła się za nich podczas pewnego spotkania. Widziałem, jak oczy niewidomych otwierały się podczas cotygodniowego spotkania w niedzielny poranek. Wiem, że to nie Heidi wskrzeszała zmarłych, ani nie otwierała oczu niewidomym lub nie przywracała słuchu niesłyszącym—tego dokonał Bóg. Mimo to, jestem niezmiernie szczęśliwy, że mogę nazywać ją moją przyjaciółką, która poprzez swoją bliskość z Jezusem oraz dzięki temu, że słyszy Jego pragnienia i zamiary, ma przywilej działania razem z Nim i wypowiadania Jego słów w Jego imieniu. Przeczytaj tę książkę i przyjedź do Mozambiku, by odpowiedzieć na wołanie o pomoc narodu Mozambickiego.
—Randy Clark
Założyciel i prezes Global Awakening
oraz the Apostolic Network of Global Awakening
Jak to możliwe, że życie jednej prostej dziewczyny pochodzącej z małego miasteczka o nazwie Nazaret miało tak wielki i pozytywny wpływ na miliardy ludzi na przestrzeni wieków? Ta książka w prosty i dosadny sposób wyjaśnia nastawienie, serce i zasady, które umożliwiły Maryi stanie się narzędziem Bożym. W jaki sposób ta młoda dziewczyna z Laguny Beach poszła śladami Maryi, tak jak kazał jej Bóg? Jak czerpała siłę, by szukać Boga całym swoim sercem, zawsze pełna wiary w Jego słowa i pokochała Go nieustającą pasją? Heidi Baker poświęciła wszystko dla posługi wśród najuboższych i w najtrudniejszych miejscach na ziemi. Jej praca spowodowała, że dziesiątki tysięcy porzuconych i niechcianych dzieci znów mogło poczuć miłość i jest pod opieką centrów Iris w najróżniejszych miejscach na świecie. Zaszczytem jest dla mnie, że od ponad trzydziestu lat mogę nazywać Heidi oraz jej wspaniałego, kochającego Jezusa męża Rollanda, moimi wspaniałym przyjaciółmi. Bóg silnie działa w moim życiu i innych osób, ale darzę Heidi i Rollanda ogromnym szacunkiem za ich determinację i oddanie się miłości i posłudze milionom tych, którzy są „najmniejszymi” tego świata. Jestem pewien, że ta książka zainspiruje i zachęci każdego do otworzenia się na Ducha Świętego, by ten mógł wypełnić dusze łaską Pana i przekazać powołanie. Dzięki temu, każdy będzie mógł zmienić życia wielu ludzi w swoim własnym otoczeniu i sferze wpływu chwały Boga tej generacji!
—Mel Tari
Autor książki pt.: „Like a Mighty Wind”
Pamiętam posługę, podczas której Heidi Baker zaczęła dzielić się słowem na temat realiów realizowania obietnic. Zaprosiła nas do zwrócenia się ku życiu Maryi, matki Jezusa. Jej przesłanie wywarło na mnie ogromny wpływ.
Podczas lektury tej książki, czułam jak Heidi ponownie mówi słowa pełne prawdy, pokory, wytrwałości i obietnicy. Zaczęłam czytać te najtrudniejsze pytania: Co czuła młoda dziewczyna, która zgodziła się przyjąć powołanie od Boga, by ponieść Jego obietnicę? Jak Maria potrafiła radzić sobie każdego dnia, kiedy oczy wszystkich były zwrócone na nią i przyglądały się, jak Boża obietnica zaczyna rosnąć w jej delikatnym ciele. Heidi ma ogromny dar przekazywania wiedzy oraz pisania w łatwy sposób, dzięki czemu wszystko wydaje się dziecinnie proste, ale w tym samym czasie, każde zdanie jest pełne głębokich prawd, które mogą być trudno zrozumiałe nawet dla teologa. Każdy rozdział przypomina mi, że każdego małe „tak” ma znaczenie. Moje skromne życie ma znaczenie przed Bogiem. Ta książka jest przesłaniem życia, które zostało oddane dla ukochanego Króla oraz zaproszeniem wobec świata, do dokonania tego samego.
—Julie Meyer
Lider uwielbienia, International House of Prayer
Nigdy nie zapomnę nocy, podczas której razem z Heidi Baker usiedliśmy do nadmuchiwanej łodzi i popłynęliśmy do oddalonych wiosek, mając pomoc jedynie księżyca, który oświetlał nam drogę. Płacz dzieci roznosił się na wiele kilometrów – dzieci, które przyjęły Jezusa dzięki wieloletniemu poświęceniu Heidi i Rollanda. Oni pomogli Bożej miłości dotrzeć w odległe miejsca. Po jednej z naszych wizyt, wioska, która nigdy wcześniej nie słyszała o Jezusie, w całości została napełniona Duchem. Ogarniała mnie bezgraniczna radość. Widok tej blondynki, siedzącej w brudzie, trzymającej dzieci, czytającej wersety Biblii, śpiewającej uwielbienie i modlącej się za chorych, miało na mnie wielki wpływ. Namaszczenie jest darmowym darem od Boga, ale dzielenie się tym namaszczeniem ma swoją cenę. Posługa ma cenę. Wypełnianie Bożego powołania nie jest ani łatwe, ani wygodne. Ta książka ujawni przed tobą przykuwającą uwagę historię kobiety i jej rodziny, oraz cenę, która musiała zostać poniesiona za wypełnianie Bożego powołania. Razem z Heidi i Rollandem pracowałem z Mozambiku, w Afryce. Jestem naocznym świadkiem ich życia. Widziałem poświęcenie oraz głęboki ból, który towarzyszył drodze do Bożego przeznaczenia. Widziałem także cudowne owoce i majestat Bożej łaski pośród cierpienia i poświęceń. Te inspirujące świadectwa kobiety, która oddała swoje życie Jezusowi i Jego dzieciom, zmieni twoje serce i perspektywę na Boże powołanie i pozwoli zobaczyć wypełniające się Boże manifestacje. Ta książka uczy rzeczywistości, która towarzyszysz nie tylko niesieniu Bożej wizji i Jego serca, ale także ziszczaniu sie Jego słów. Nauczysz się radości z posłuszeństwa i odkryjesz nie tylko jak otrzymać wizje od Boga, ale jak je urzeczywistnić i ponieść do wypełnienia. Polecam tę książkę każdemu, kto ma dość odwagi by naprawdę odkryć znaczenie chodzenia w powołaniu i przeznaczeniu od Boga. Heidi i Rolland Baker są moimi bohaterami w wierze. Darze ich dozgonną miłością i jestem pewien, że twoje życie będzie ulegało przemianie z każdą kolejną stroną tej książki.
—Matt Sorger
Autor i prezenter telewizyjny, Power for Life
www.mattsorger.comPrzedmowa do wydania polskiego
Miłość zawsze wygląda jak „coś”, miłość nigdy nie wygląda jak „nic” – te słowa wypowiedziane przez Heidi Baker na zawsze pozostaną w mojej pamięci.
W 2013 roku miałam przywilej spędzenia dwóch i pół miesiąca w szkole misyjnej Heidi i Rollanda Bakerów w Mozambiku, w miejscowości Pemba. To co widziałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Zobaczyłam jeden z najbiedniejszych krajów świata, w którym nasze europejskie standardy uchodzą za spełnienie najpiękniejszych marzeń. Woda, elektryczność, jedzenie – to najbardziej deficytowe towary w tym ubogim zakątku. Dlaczego zatem setki ludzi z całego świata ciągną każdego roku do Mozambiku – ludzie zamożni, zostawiający cały dobrobyt, w którym się wychowali, oraz ci, którzy przez długie miesiące musieli zbierać fundusze na tę podróż? Odpowiedź jest prosta – w Mozambiku Niebo łączy się z ziemią. Ten ubogi afrykański kraj jest miejscem jednego z największych przebudzeń chrześcijańskich XXI wieku. Niewidomi widzą, głusi słyszą, chromi odzyskują sprawność ruchową, a ubogim głosi się Ewangelię. Niezliczone rzesze każdego dnia oddają swoje życie Jezusowi. Wiele osób pyta mnie, jak to możliwe i dlaczego dzieje się to właśnie tam? Nie znam odpowiedzi na to pytanie, ale znam dwie osoby, które Bóg wybrał, aby zaniosły Dobrą Nowinę o Jego Królestwie do mozambickich plemion, które jeszcze do niedawna uchodziły za jedne z najbardziej niezdobytych dla Ewangelii. Heidi i Rolland Bakerowie – dwójka ludzi, których posłuszeństwo sprawiło, że oczy całego chrześcijańskiego świata zwracają się w stronę Mozambiku.
Jacy są Heidi i Rolland? Kiedy myślę o nich, przychodzi mi do głowy jedno słowo – „przezroczyści”. Kiedy patrzysz na ich życie, widzisz Jezusa – Jezusa, który służy, kocha, który z miłości do swoich dzieci czyni cuda. Heidi i Rolland nie zasłaniają sobą Boga. Nie tworzą wielkich planów misyjnych, nie mają strategii na przyprowadzenie jak największej liczby ubogich do Jezusa. Oni po prostu starają się żyć i kochać jak Jezus. W Mozambiku Bóg, poprzez Heidi i Rollanda, nauczył mnie miłości praktycznej. Tam miłość zawsze wygląda jak „coś” – jak kubek wody podany umierającemu z pragnienia, jak przytulenie dziecka porzuconego przez najbliższych. Będąc w Mozambiku, uświadomiłam sobie jedno – deficytem współczesnego świata, bez względu na poziom jego rozwoju, nie są kwestie materialne. Prawdziwym deficytem jest brak miłości. Do mieszkańców tego kraju, wyniszczonych przez lata wojen domowych, klęsk żywiołowych czy niesprawiedliwych rządów, zawitała nadzieja. Tą nadzieją jest miłość Jezusa – Boga, który na krzyżu pokonał wszelki grzech, niesprawiedliwość, beznadzieję. Heidi i Rolland poświęcili wszystko, aby zanieść tę Dobrą Nowinę do najciemniejszych zakątków Mozambiku, a Bóg, zawsze wierny swoim obietnicom, potwierdził ich posłannictwo niezwykłymi znakami i cudami. Życie Heidi i Rollanda to poemat napisany Bożą ręką. Poemat o odwadze, poświęceniu i Bożej miłości – o miłości która zmienia wszystko.
Zapraszam Cię, Drogi Czytelniku, do przeczytania tej książki – wierzę, że na jej kartach spotkasz Boga. A jeśli poczujesz, że tak jak Heidi i Rolland chcesz jeszcze głębiej doświadczyć Bożej obecności, zostaw wszystko i wyrusz we własną podróż z Bogiem. Z tej podróży nigdy nie wrócisz taki sam. W tę podróż zaprasza Cię Bóg.
— Aldona Filipek, Kraków 2014Niniejszą książkę dedykuję mojej wspaniałej rodzinie:
Rollandowi, mojemu mężowi, który jest cierpliwym i odważnym człowiekiem.
Crystal, naszej córce, która wraz ze swoim mężem, Brockiem Humanem, wypełnia cudowne obietnice, które Bóg zaplanował właśnie dla niej.
Elishy, naszemu niesamowitemu synowi, który jest jednym z najbardziej uduchowionych chrześcijan, jakich znam. Elisha pomógł mi, kiedy pisałam książkę oraz podczas prac edytorskich.
Chcę podziękować mojej duchowej córce, dr Jen Miskov, za inspirację oraz za pomoc podczas redagowania i opracowania książki. Szczególne podziękowania kieruję do Laury Taranto, jednej z wyjątkowych osób posługujących w Mozambiku, która wspierała mnie i czuwała nade mną każdej nocy, nawet gdy brakowało prądu, a połączenie internetowe było przerywane. Napełniona Duchem Świętym, wspierała mnie w ostatnich godzinach do trzeciego już ostatecznego terminu oddania tekstu i czuwała aż do minuty przed północą.
Chciałabym wyrazić swoją wdzięczność wszystkim lojalnym, zaangażowanym i napełnionym Duchem Świętym wierzącym, którzy są częścią naszej rodziny Iris Global i pomagali podczas posługi w ponad trzydziestu krajach na całym świecie. Dziękuję także Ani należącej do grona moich najlepszych przyjaciół. Dzięki miłości, która jest w naszych sercach, możemy wypełniać obietnicę zawartą w tej książce.
Przedmowa
Narodziny cudów to książka, która mogła być napisana – przynajmniej napisana dobrze – jedynie przez pewną grupę osób. Nadanie książce wyjątkowego charakteru wymaga od autora czerpania z ponadnaturalnego stylu życia, który jest rzadko spotykany nie tylko w dzisiejszych czasach, ale także w całej historii Kościoła. Takie życie stało się udziałem Autorki, podobne do życia bohaterów Biblii. Widziałem to na własne oczy.
Moja przyjaźń z Rollandem i Heidi Bakerami miała początek około szesnastu lat temu. Byłem świadkiem, jak Bóg dokonał przełomów, które tylko nieliczni byli sobie w stanie wyobrazić. Na zawsze pozostanie mi w pamięci moja wizyta w Mozambiku, kiedy dwóch niewidomych mężczyzn dostało się do Iris Global w mieście Pemba. Po tym jak krótko pomodliliśmy się za nich, usłyszałem słowa Heidi: „Wróćcie jutro, a będziecie widzieć!”. Kolejnym dniem była niedziela.
O świcie do bazy zaczęło przybywać coraz więcej ludzi; wszyscy gromadzili się, aby czcić Boga podczas porannej posługi. Modlitwa tych wiernych była ponadczasowa i pełna pasji. To był znak ich miłości do Boga.
Dwóch niewidomych wróciło do obozu, tak jak im polecono. Oznaką ich wyjątkowego stanu, był dla mnie fakt, że jeden z tych mężczyzn nie miał źrenic ani tęczówek. Po bardzo krótkiej modlitwie obaj mężczyźni zaczęli widzieć. A ten, który nie miał źrenic, otrzymał nowe, piękne, brązowe oczy. Każdy z nich z radością ogłosił Jezusa swoim Zbawicielem i dołączył do grona nowych wierzących, którzy zostali tego dnia ochrzczeni w oceanie.
To było piękne. To było wspaniałe.
Bakerowie mieszkają w miejscu, które desperacko potrzebuje pomocy, a oni sami szukają najtrudniejszych przypadków, dzięki którym mogą pokazać miłość Boga. Dlatego doświadczyli wiele cierpienia i tragedii. Nie znam osób, których wiara byłaby poddana większej próbie niż wiara Rollanda i Heidi Bakerów. Mimo tego wszystkiego pierwsze miejsce zajmuje radość. Widziałem, jak bolesne więzy zostały zerwane dzięki wyjątkowym spotkaniom i przełomom, które mogą pochodzić tylko od Boga.
Wspominam o tym, ponieważ czytelnik powinien mieć świadomość, że ta książka nie powstała na podstawie jednego spotkania albo jednego pozytywnego doświadczenia. Nie opiera się na przemyśleniach grupy teoretyków. Została wyrzeźbiona przeciwnościami oraz wieloma łzami. Bez względu na te wszystkie przeszkody wypływa z niej dobra nowina o Królestwie, piękno oraz moc Słowa Bożego. Jeśli komuś wydaje się, że tego wszystkiego może doświadczyć tylko wyjątkowa osoba, myli się. To armia wierzących, którymi opiekują się posługujący pod przywództwem Rollanda i Heidi Bakerów. Oni potrafią przynosić cuda do pozornie beznadziejnych sytuacji. Mając tę świadomość, łatwiej jest docenić sposób, w jaki Heidi potrafi zgłębić tajemnice i podzielić się cennymi wskazówkami, na temat wypełniania Bożych obietnic. Ta książka doda każdemu odwagi i mądrości, bez względu na to, w którym momencie podróży w tej chwili się znajduje. Poprzez swoje życie Heidi pokazuje, jak ważne jest trwanie przy obietnicach danych nam przez Boga, aż się wypełnią.
Przez wiele lat czułem, że Maria, matka Jezusa, pokazała, jak niesamowite cuda mogą dokonać się na tym świecie. Właśnie ona jest wzorem dla Heidi, to wspaniałe. Heidi przygląda się, jak Maria radziła sobie z tym, co było w jej sercu, i jak stawiała czoła wielu życiowym przeciwnościom.
Jeśli tak samo, jak to było w przypadku Marii, Bóg napełnia Twoje serce obietnicami, które wydają się niemożliwe Tobie i ludziom wokół Ciebie, lub szukasz mądrości odnośnie do czegoś, co jeszcze nigdy się nie wydarzyło, to dzięki tej książce zbliżysz się do Ojca i otrzymasz narzędzia, które pomogą ci owocnie przeżyć Twoją podróż.
Heidi podkreśla znaczenie ciągłej bliskości jako najważniejszego punktu Twojej podróży oraz zachęca czytelnika do szukania oparcia w Bogu oraz do bycia poddanym i zatraconym w Jego miłości. Heidi udowadnia, że właśnie dzięki temu możemy stać się nieustraszeni, pełni nadziei i silni nawet w najtrudniejszych chwilach. Widziałem, jak ona i Rolland żyją w ten sposób od wielu lat i jestem przekonany, że tajemnicą ich sukcesu jest Boże działanie.
Bóg powiedział do Heidi: „Tylko jeśli będziecie pracować razem, będziecie zbierać żniwo”. Heidi wyjaśnia radość i siłę działania razem z Chrystusem w obietnicach, które zostały wypełnione. Dzieli się swoją wizją z następnym pokoleniem, które powstaje i biegnie w kierunku swojego przeznaczenia, i niesie obietnice, które będą ukazywać wielką miłość Boga na całym świecie, i to nie tylko jednemu, ale także kolejnym pokoleniom.
Ta książka jest pełna inspiracji i zachęty oraz oświetla drogę, która jest przed nami. Drogę z Bogiem.
—Bill Johnson
Starszy pastor kościoła Bethel Church w Redding
Autor książki Kiedy niebo nawiedza Ziemię
oraz Ugościć Boga
Rozdział 1 - Obietnica
W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Wszedłszy do Niej, rzekł: „Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą, «błogosłowiona jesteś między niewiastami»”.
Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”.
Ewangelia św. Łukasza 1:26–33; BT
Mieszkam w północnej części Mozambiku. Każdego tygodnia wyruszam w głąb lądu i odwiedzam daleko położone wioski. Wiem, jak wygląda życie w skromnych warunkach, w miejscach pozbawionych elektryczności i bieżącej wody. W miejscach, których kontakt ze światem zewnętrznym jest bardzo ograniczony.
Często myślę o tym, że miejsce pochodzenia Marii nie różniło się zbytnio od takich małych afrykańskich wiosek. Zastanawiam się, co akurat robiła, gdy ukazał się jej anioł. Wyobrażam ją sobie zajętą codziennymi obowiązkami – przynoszeniem wody ze studni, praniem ubrań w glinianej misce czy smażeniem ryb na ognisku.
Tamtego dnia nie spodziewała się anioła, który miał całkowicie zmienić jej życie. Jaka byłaby twoja reakcja na pojawienie się anioła, który mówi ci, że jesteś „niezwykle błogosławiony”?
Widziałam anioły. Czułam, jak obecność Pana wypełnia pomieszczenie. Boża moc sprawiała, że ludzie padali na kolana. Na widok anioła większość ludzi upadłaby na twarz z obawy i przerażenia. Drżeliby przed Bogiem pełnym chwały.
Maria zareagowała w taki właśnie sposób. Była przerażona. Biblia opisuje jej lęk. Nie wydaje mi się, żeby już wtedy miała głębokie i niesamowite życie duchowe. Prawdopodobnie była zwykłą nastolatką kochającą Boga. Myślę, że była podobna do nas – krucha i delikatna.
Jak to możliwe, by młoda dziewczyna wiedziała, jak się zachować w sytuacji, gdy anioł pojawia się w jej pokoju, oznajmując, że zajdzie w ciążę z łaski Boga? Jak mogłaby zareagować? Jak powiedzieć o tym swoim rodzicom? „Mamo, raduj się razem ze mną! Przyszedł do mnie anioł i jestem w ciąży! Wszyscy powinni świętować!”
A co z jej narzeczonym? Czy powiedziałaby mu: „Józefie, tak bardzo chcę ci coś powiedzieć! Jestem taka szczęśliwa! Bóg obdarzył mnie łaską – i będę miała dziecko! Ty nie jesteś ojcem, ale nie martw się. To wspaniały dar. Józefie, ciesz się razem ze mną!”.
Każdemu wydaje się, że chce otrzymać słowo od Boga, ale jak zareagujemy, gdy to się stanie? Wielu z nas pragnie cudów w swoim życiu. Przykład Marii uczy nas, że wyjątkowe cuda mogą przysporzyć nam równie wyjątkowych kłopotów. Dar, który Maria otrzymała miał poważne konsekwencje. Jej sekret mógł pozostać w ukryciu tylko przez jakiś czas. W końcu to, co zostało jej obiecane, zaczęło być widoczne. Zastanawiam się, ilu ludzi jej uwierzyło, kiedy podzieliła się tym, że jest w ciąży dzięki Duchowi Świętemu.
Czasami Boże obietnice mogą wydawać się dziwne lub nieprzekonujące, a nawet szalone. Czasami wielkie obietnice wywołują niezrozumienie, a nawet wyrzuty ze strony otoczenia.
Jak mamy zrozumieć obietnicę?
Jeśli pragniemy przychylności Boga w naszym życiu, powinniśmy zastanowić się nad tym, w jaki sposób może się ona przejawiać. Nie zawsze obietnice wypełnią się w postaci gotówki, awansu lub podobnych darów. Łaska, którą została obdarowana Maria, polegała na tym, że prosta żydowska dziewczyna nagle zaszła w ciążę. Prawdopodobnie będzie musiała poradzić sobie z plotkami, krytyką i dezaprobatą ze strony swojej społeczności. Po pierwsze, musiała pielęgnować, chronić i kochać życie, które w niej rosło, bez względu na ból i brak zrozumienia.
Jeśli Bóg mówi do nas w niezwykły sposób, daje nam dziwne zadanie lub wysyła nas w nieoczekiwane miejsce, to możemy zawahać się, zanim podejmiemy decyzję, aby podzielić się nowiną z rodziną i przyjaciółmi. Będziemy martwić się o to, jak zareagują. To całkiem naturalne. Przez chwilę wyobraź sobie ten moment, w którym Maria musiała powiedzieć swojej rodzinie o wizycie anioła i o wspaniałej obietnicy danej od Boga. Ta obietnica wypełniała się – to było trudno zrozumieć i zaakceptować, nie tylko dlatego, że Maria była dziewicą, ale także z tego powodu, że jej dzieckiem był Syn Boży, Mesjasz Izraela.
Często próbujemy znaleźć sposób, jak wyjaśnić innym ludziom o wiele mniej skomplikowane zdarzenia. Nie każdy uważa, że oddanie wszystkiego nędzarzom trzeciego świata i przebywanie z nimi jest mądre. Nie każdy rozumie ideę czterdziestodniowego postu. Nie każdy potrafi pojąć, na czym polega nauczanie o Jezusie w miejscach, w których można za to zostać ukamienowanym. Nie każdy potrafi pojąć poświęcenie całego życia opiece nad ofiarami handlu seksem, zmuszanymi do prostytucji w Indiach. Z niezrozumieniem spotyka się także poddanie się dyscyplinie miejsc takich jak Harvard i Yale w celu szerzenia Dobrej Nowiny.
Prawda jest taka, że czasem nasze rodziny i przyjaciele nie rozumieją tego, na czym nam zależy. Czasem mogą to docenić dopiero dziesięć lub dwadzieścia lat później.
Kiedy miałam szesnaście lat, Duch Święty przyszedł do mnie. Pierwszą rzeczą, która miała miejsce po tym wydarzeniu, była utrata wszystkich moich przyjaciół. Kiedy powiedziałam moim bliskim o swoim powołaniu, nie byli zbyt pozytywnie nastawieni. Byli przekonani, że wstąpiłam do sekty. Krótko po tym musiałam zostawić chłopaka, którego kochałam całym swoim sercem. Bóg powiedział mi, że to nie on będzie moim mężem.
Kilka lat później spotkałam mojego przyszłego małżonka. Kiedy w końcu się pobraliśmy, od razu wyruszyliśmy na misję. Mieliśmy bilet w jedną stronę i trzydzieści dolarów. Od tamtego czasu nauczamy i służymy biednym i potrzebującym w Azji, Anglii i Afryce, oddając ich każdego po kolei Królestwu Bożemu.
To wszystko działo się wiele lat przed tym, zanim moi rodzice zdecydowali się zapytać o to, co robię w życiu. Mimo wszystko byłam wypełniona radością, że zdążyłam oddać ich Jezusowi, zanim umarli. Mój tata tak bardzo się zaangażował, że w wieku siedemdziesięciu dwóch lat został pastorem!
Kiedy odszedł, moja mama dołączyła do mnie w Mozambiku na kilka miesięcy. Uczyła nasze dzieci angielskiego i pomagała w naszej służbie z wielką radością.
Bóg we wszystkim przywraca ład!
„Bóg daje mi miasto!”
Kiedy miałam osiemnaście lat, uczęszczałam na uczelni w Południowej Kalifornii (obecnie Uniwersytet Vanguard) na spotkania, które jeszcze bardziej pomagały mi skupiać się na tym, co właściwe.
Pamiętam jak podczas pewnego spotkania byłam podenerwowana słowami mówcy, ponieważ to, o czym mówił, wydawało się bardzo aroganckie. Jedynym powodem, dla którego nadal słuchałam, było to, że stanowiłam część grupy goszczącej tego człowieka. Musiałam siedzieć w pierwszym rzędzie. A on mówił rzeczy, które nie miały dla mnie najmniejszego sensu. To wszystko było zbyt niewiarygodne, zbyt wyjątkowe. Ten człowiek twierdził, że Bóg powiedział mu, że On daje mu miasto. Powtórzył to dwa razy: „Bóg przekazał mi, że On daje mi miasto!”.
Kiedy myślałam o tym, jak bardzo to wszystko było aroganckie, nagle zauważyłam dwóch aniołów, jednego na jego lewym ramieniu, a drugiego na prawym. Potem za jego plecami zobaczyłam Jezusa we własnej osobie. Otaczała Go jasna aura.
To było objawienie. Nie zasnęłam, nadal byłam w stanie widzieć wszystko inne i innych dookoła. Jezus wskazał prosto na mnie i powiedział: „Posłuchaj go. On mówi prawdę!”.
Później już nie byłam w stanie uczestniczyć w kolejnych zajęciach. Dowlokłam się do małego pokoju modlitewnego w tylnej części kaplicy i uwielbiałam Boga całą duszą.
Popłakując, wołałam do Boga, że jeśli On może dać komuś miasto, to może także dać komuś cały naród. To spotkanie całkowicie mnie odmieniło.
Konferencja za milion dolarów
Prawie dwadzieścia lat po tym, Randy Clark położył na mnie ręce podczas konferencji Toronto Airport Christian Fellowship (teraz Catch the Fire) i powiedział mi: „Bóg chce, abyś podjęła decyzję, czy On ma powierzyć ci mieszkańców Mozambiku”.
Ja i mój mąż, Rolland, udaliśmy się na to spotkanie w Kanadzie, ponieważ byliśmy głodni Boga i desperacko Go potrzebowaliśmy. Wymagało to od nas poniesienia dużych kosztów, ponieważ inny duży kościół oznajmił, że jeżeli wrócimy do Toronto, to stracimy jego wsparcie wynoszące milion dolarów na budowę nowego centrum dla dzieci. Ten kościół miał poważne teologiczne obawy odnośnie do tego, co może stać się w Toronto. Nie chcieli być kojarzeni z tym ruchem w żaden sposób, nawet pośrednio przez nas.
Desperacko potrzebowaliśmy tych pieniędzy. Jakiś czas przed tym wydarzeniem straciliśmy prawie wszystkie środki, które mieliśmy w Afryce, ponieważ urzędnicy pobili nasze dzieci i w jeden weekend zabrali nam nasze pierwsze centrum dla dzieci. Nasza rodzina, pracownicy i trzysta dwadzieścioro dzieci zostaliśmy bez dachu nad głową.
Tamten kościół chciał, abyśmy złożyli pisemną obietnicę, że nigdy ponownie nie weźmiemy udziału w działaniach kościołów odnowienia w Toronto lub Pensacoli. W przeciwnym wypadku mamy zapomnieć o zaoferowanych przez nich pieniądzach. Mimo że mieliśmy wielkie potrzeby, podjęcie decyzji było bardzo łatwe. Pragnęliśmy większej obecności Boga bez względu na wszystko. Byliśmy świadomi, że wyjazd na kolejną konferencję w Toronto będzie nas dużo kosztował – bilet wstępu za milion dolarów!
Pastor, który wstrzymał środki, nadal jest dla nas cennym przyjacielem i szanujemy jego posługę. Po jakimś czasie pogodziliśmy się z nim, ale wtedy on po prostu nie rozumiał wielu wydarzeń, które miały miejsce w Toronto, kiedy ludzie byli dotykani przez Ducha Świętego.
Podczas tamtej konferencji Randy Clark z wielką gorliwością i przekonaniem nauczał o namaszczeniu, mocy i przeznaczeniu, które Bóg nam ofiaruje. W połowie jego kazania nagle poczułam tak ogromną potrzebę Boga, że tam, przed tysiącami ludzi, mimo że nie usłyszałam wezwania do wyjścia do przodu, a mówca nie przerwał swojej wypowiedzi, poczułam, że muszę pobiec do przodu. Uklękłam, podniosłam moje ręce i zaczęłam krzyczeć.
Nawet ja sama zastanawiałam się, co się ze mną dzieje. Nie mogłam uwierzyć w to, że moje zachowanie było takie nieokiełznane. W normalnej sytuacji nigdy nie zachowałabym się w taki sposób, ale wtedy Duch Święty napełnił mnie taką potrzebą Jego obecności, że nie byłam w stanie martwić się o to, co pomyślą inni.
Randy przestał głosić. Położył na mnie swoje ręce i powiedział: „Bóg chce, abyś podjęła decyzję: czy On ma powierzyć ci mieszkańców Mozambiku?”.
Z całej drzemiącej we mnie siły wykrzyknęłam „Tak!”.
Mówił dalej: „Ślepi zobaczą, głusi usłyszą, kalecy będą chodzić, martwi powstaną, a biedni usłyszą dobrą nowinę”.
Moc Boga uderzyła we mnie niczym piorun. Trzęsłam się i krzyczałam. Naprawdę myślałam, że umrę. Czułam, że Bóg mówi do mnie „Dobrze. Chcę, żebyś umarła”. Wierzę w to, że Bóg pragnie naszej śmierci, ale On nie chce, abyśmy pozostali martwi. On chce naszej śmierci, abyśmy mogli zmartwychwstać w mocy Jego chwały. On chce dać nam nowe życie, które nie będzie już nasze, tylko oddane Mu w całości.
Pamiętam, jak głośne „Tak!” wypłynęło prosto z mojego serca. W tamtym momencie nie zastanawiałam się nad tym. Jeśli bym choć przez chwilę to rozważyła, z całą pewnością byłoby to głośne „Nie!”
Siedem dni i nocy po tym wydarzeniu czułam obecność i moc Boga tak intensywnie, że byłam sparaliżowana. Nie mogłam chodzić, mówić, a nawet się poruszyć. Duch Święty przekazał innym, że co jakiś czas powinni mnie napoić. Byłam noszona do toalety.
Ludzie byli rozbawieni. Cała ta sytuacja wydawała im się śmieszna. Ja nie widziałam w tym nic zabawnego. To był dla mnie święty i pełen mocy czas.
Po tym wszystkim wróciliśmy do Mozambiku.
W ciągu następnego roku stawaliśmy przed coraz to większymi wyzwaniami. Rolland i nasza córka zapadli na ostrą odmianę malarii. U mnie zdiagnozowano stwardnienie rozsiane. Nasza sytuacja finansowa stała się jeszcze gorsza. Pozostające pod naszą opieką dzieci z Mozambiku mieszkały w namiotach razem z robakami i szczurami, które każdej nocy gryzły ich stopy.
Ale ja nadal wierzyłam w obiecane mi słowo. Przez cały rok modliłam się o uzdrowienie dla wszystkich niewidomych w Mozambiku. Każdy z nich spotkał Jezusa, ale żaden nie odzyskał wzroku.
Ale po roku Bóg otworzył niebo. Słowo zaczęło się wypełniać. Niewidomi zaczęli widzieć, głusi słyszeć, niepełnosprawni ruchowo – chodzić. Trzech z naszych pastorów z Mozambiku doświadczyli tego, że ludzie powstawali z martwych. Kościół rozwijał się w ogromnym tempie. Od tego momentu historia naszej wspólnoty jest wypełniona po brzegi wspaniałymi opowieściami.
W czasie gdy otrzymałam objawienie, planowaliśmy utworzenie jednego kościoła w Hong Kongu, jednego w Anglii i jednego w Mozambiku. To był widoczny owoc naszej długoletniej służby. Mieliśmy dwa małe kościoły w Mozambiku – dzieci obowiązkowo musiały chodzić do centrum dla dzieci, gdzie odbywało się dla nich nabożeństwo przed niedzielnym obiadem. Spotkania w naszym drugim kościele odbywały się na wysypisku śmieci.
Później widzieliśmy dziesięć tysięcy kościołów powstałych w Mozambiku i innych sąsiadujących krajach. Dotarliśmy do ponad trzydziestu krajów na całym świecie. Kilka tysięcy nowych kościołów powstało w Cabo Delgado, prowincji wysuniętej na północ Mozambiku, w naszym przybranym domu i ojczyźnie południowoafrykańskich plemion Makua i Makonde, do których kiedyś najtrudniej było dotrzeć.
Kiedy Pan Bóg powiedział mi o swoim pragnieniu, że cały Mozambik będzie Go znał, czułam się dziwnie, prosząc Go o pomoc. W porównaniu ze standardami światowymi, nasza posługa nie była wielkim sukcesem. Widzieliśmy kilka cudów, ale ta obietnica wydawała się niemożliwa do wypełnienia. Każdy najmniejszy aspekt wydawał mi się dziwny, zapewne tak samo wydawało się Marii. Wiem, że jestem tylko jedną skromną osobą w ogromnym i wspaniałym planie Boga wobec Mozambiku.
Jestem tylko prostą posługującą. Wierzę jednak, że jeśli Bóg może użyć osła, może też użyć mnie. Chcę być motorem napędzającym Bożą chwałę. Chciałam wierzyć w to, że Boża miłość i chwała może wylewać się z mojego prostego życia – tak samo jak może wylewać się z twojego prostego życia. Bez względu na to, jak niemożliwa wydaje się obietnica Boga, możemy odpowiedzieć na to jak Maria – głośnym „TAK!”.
Nawet najcichsze „tak” jest ważne dla Boga.