-
W empik go
Narzeczona dla rolnika - ebook
Narzeczona dla rolnika - ebook
Adrianna, trzydziestoletnia księgowa w jednej z wrocławskich korporacji, jest związana z Patrykiem od dziesięciu lat. Oboje mają satysfakcjonującą pracę i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zrobić następny krok… Nic? Wydaje się, że Patryk ma jednak inne zdanie na ten temat. Mimo to Ada wierzy, że podczas najbliższych wakacji chłopak w końcu jej się oświadczy. Przecież już czas… Radomir, emerytowany żołnierz, po powrocie na rodzinną wieś przygotowuje się do przejęcia ogromnego gospodarstwa, ale rodzice stawiają mu warunek nie do zaakceptowania: musi się ożenić w ciągu roku. Radek kombinuje, jak wyprowadzić rodziców w pole, a w swój plan wciąga przyjaciółkę, zakochaną w nim Zosię. Te dwie pary nigdy nie powinny się spotkać, ale przypadek stawia ich na tej samej drodze i odtąd już nic nie będzie jak dawniej. Czy miłość może pojawić się tam, gdzie zderzają się dwa różne światy? I czy każda decyzja podjęta w jej imię będzie słuszna?
| Kategoria: | Romans |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 9788367355230 |
| Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Adrianna rozejrzała się i uznała, że to wreszcie musi być ten długo wyczekiwany raj. Wokół piękna plaża, a ona leżała na białym leżaku, na którym rozłożono równie biały ręcznik. Nad jej głową rozpościerał się wielki parasol osłaniający od zbyt ostrego słońca jasną, nieprzystosowaną do tropikalnego klimatu skórę. Tuż przed stopami szumiało morze; turkusowe fale pieniły się i dopływały naprawdę blisko – nie moczyły jednak ani leżaka, ani ręcznika – a potem odpływały i cała zabawa zaczynała się od nowa. Szum–przypływ, szum–odpływ…
_Boski relaks! Tego mi właśnie było trzeba_.
Na palcu Adrianny błyszczał przepiękny pierścionek zaręczynowy, który dostała od chłopaka. Teraz już narzeczonego. _O matulu, to naprawdę już?_
Kelner przyniósł jej drinka z parasolką. Pociągnęła łyk i poczuła błogą słodycz soku połączoną z rozkosznym delikatnym grzaniem spowodowanym obecnością niewielkiej ilości alkoholu. Wiatr od morza przyjemnie chłodził jej twarz. Kobieta nie miała ochoty wychodzić z cienia, ale z zainteresowaniem wpatrywała się w przystojnych mężczyzn wynurzających się z wody, w której przed chwilą nurkowali.
_Patryk nurkował? Przecież on się boi wody._ – Dojrzała absurdalność tej sytuacji. A jednak przystojniak z szerokimi plecami, wąskimi biodrami i bardzo zgrabnym tyłkiem to jej własny narzeczony, tego była pewna.
Mężczyzna obrócił się i podszedł do niej pewnym krokiem. W oślepiającym słońcu widziała tylko jego sylwetkę. _Ale ten mój facet się wyrobił…_ – pomyślała, podziwiając jego męską budowę ciała i pewność siebie.
Poczuła, że ma ochotę zabrać go prosto do pokoju hotelowego i wykorzystać do własnej przyjemności to, co ledwo zdołały ukryć obcisłe czarne kąpielówki. _Oj, mają na czym się opinać_ – westchnęła i oblizała usta, gapiąc się bezczelnie na jego gacie.
– Cześć, kochanie. – Usłyszała, kiedy przystojniak nachylił się, żeby ją pocałować.
Dopiero wtedy zobaczyła jego twarz i aż wrzasnęła.
– Kim jesteś?! Gdzie mój narzeczony?
– Skarbie, no coś ty? Dostałaś udaru? – spytał z troską i położył dłoń na jej czole.
Adrianna z piskiem zerwała się z leżaka. Chciała pobiec przed siebie, ale miękki piasek to uniemożliwiał. Choć gnała ile sił, w ogóle nie poruszała się do przodu. Mężczyzna jej nie gonił, ale ona mimo wszystko nie mogła od niego uciec. _Co jest, do cholery?_ – pomyślała i w tym momencie…
…obudziła się tak zmęczona, jakby w nocy przebiegła maraton. Bolały ją wszystkie mięśnie.
_Co mi się dziś śniło?_ – usiłowała sobie rano przypomnieć, ale nie udało jej się to. _Ech, pewnie siłownia._ Westchnęła zrezygnowana. _No i znowu trzeba wstawać do pracy…_ – jęknęła, gdy spojrzała na zegarek, który wskazywał szóstą.
Obok niej wciąż chrapał Patryk, który szedł do pracy później. Dziś zajęcia na uczelni zaczynał dopiero o dziewiątej. Ona musiała być w biurze przed ósmą.
_Jeszcze trochę._ – Zmobilizowała się do wysiłku. _Jak dobrze, że właśnie zaczął się czerwiec… Tylko półtora miesiąca i w końcu wymarzony urlop!_