Naseby 1645 - ebook
Naseby 1645 - ebook
W 1642 roku w Anglii wybuchła wojna domowa pomiędzy królem Karolem I Stuartem i jego stronnikami a parlamentem zdominowanym przez antykrólewską opozycję. Po kilku latach górę zaczęła w niej brać armia parlamentu, tzw. Armia Nowego Wzoru, zorganizowana przez Olivera Cromwella. Do decydującego starcia doszło 15 czerwca 1645 roku pod Naseby w środkowej Anglii. 13-tysieczne oddziały parlamentu dowodzone przez sir Thomasa Fairfaxa i Cromwella pokonały 7-tysięczne siły rojalistów pod wodzą księcia Ruperta Reńskiego i samego monarchy. Rozbite i umykające do Leicester wojska królewskie, zawzięcie ścigane przez Fairfaxa, poniosły ogromne straty (ok. 1000 zabitych i 5000 jeńców). W kolejnym roku Karol I uciekł do Szkocji, a konflikt zakończył się sukcesem jego przeciwników.
Jarosław Wojtczak błyskotliwie opisuje tło i przebieg wojny domowej, poświęcając najwięcej miejsca tytułowemu starciu. Przybliża też zmiany w wojskowości, które zachodziły w tych czasach.
| Kategoria: | Historia |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-11-18200-4 |
| Rozmiar pliku: | 1,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
------------------------------------------------------------------------
W 1603 r. zmarła bezpotomnie królowa angielska Elżbieta I. Jej śmierć zakończyła pomyślne dla Anglii rządy dynastii Tudorów (1485–1603) i wprowadziła na tron angielski szkocką dynastię Stuartów w osobie Jakuba I (1603–1625). Już wkrótce okazało się, że zmiana dynastii i panującego oznaczała całkowite odejście od dotychczasowych założeń w polityce wewnętrznej i zagranicznej.
Jakub I, człowiek wprawdzie wykształcony, inteligentny i zdolny do podejmowania szybkich decyzji, był w istocie miernym politykiem i złym gospodarzem. Znany ze swoich homoseksualnych skłonności i zamiłowania do polowań na jelenie, zamiast ograniczać wydatki dworu, trwonił pieniądze na ekstrawaganckie zachcianki i nieudolnych faworytów. Zapatrzony we wzory rodzinnej Szkocji był gorącym zwolennikiem absolutyzmu i nieograniczonej władzy królewskiej. Na średniowieczną modłę przyrównywał władzę królewską do władzy boskiej, nie uznając niczyjego prawa do jej ograniczania. Jego wygórowane i przestarzałe poglądy na temat znaczenia i charakteru władzy królewskiej nie pasowały do rzeczywistości Anglii, kraju o starych tradycjach parlamentarnych i znacznych, jak na owe czasy, swobodach politycznych. Co gorsza, Jakub I nie rozumiał i nie chciał zrozumieć najważniejszych problemów kraju, którym przyszło mu rządzić. Nie bez powodu zyskał u potomnych opinię „najmądrzejszego głupca w świecie chrześcijańskim”.
Początkowo Jakuba I przyjęto w Anglii z dużymi nadziejami. Jego intronizacja oznaczała unię personalną ze Szkocją i zażegnanie odwiecznych konfliktów pomiędzy obu krajami. Duchowieństwo anglikańskie widziało w nim sojusznika w walce z szerzącym się w kraju purytanizmem. Purytanie natomiast mieli nadzieję, że wychowany w kalwińskim otoczeniu król poprze ich zabiegi zmierzające do reformy państwowego Kościoła anglikańskiego i likwidacji istniejącej hierarchii kościelnej. Liczyli także na to, że jako władca protestanckiej Szkocji doprowadzi do ostatecznej likwidacji katolicyzmu. Z kolei arystokracja feudalna, częściowo jeszcze katolicka na północy i zachodzie, wierzyła, że Jakub I (był synem katoliczki, królowej Szkotów, Marii Stuart) przywróci w Anglii katolicyzm lub przynajmniej złagodzi ostrze antykatolickich ustaw uchwalonych za czasów Elżbiety I.
Wbrew purytanom, mającym silne wpływy wśród klas posiadających, i reakcyjnym kręgom katolickim Jakub I opowiedział się za episkopalnym Kościołem anglikańskim i wszczął represje zarówno w stosunku do purytanów, jak i katolików. W listopadzie 1605 r. stało się to przyczyną tzw. spisku prochowego, który zrodził się w kręgach niezadowolonej opozycji katolickiej. Spiskowcy z Guyem Fawkesem na czele zamierzali wysadzić w powietrze gmach parlamentu (pałac Westminster) wraz z królem. W ostatniej chwili spisek udaremniono, a jego przywódcy zostali skazani na śmierć. To wydarzenie na krótko zbliżyło do siebie króla i parlament¹.
W rzeczywistości Jakub I od początku traktował parlament z niechęcią i lekceważeniem, głosząc tezę, że funkcjonuje on jedynie z „łaski króla”. Niejednokrotnie przyznawał, że ciąży mu działalność parlamentu i z trudem toleruje jego istnienie. Uważał, że parlament nie powinien posiadać praw ustawodawczych, a tylko prawo ogłaszania ustaw zatwierdzonych uprzednio przez króla. Szczególnie oburzały go próby ograniczania prerogatyw królewskich, zwłaszcza w zakresie ściągania podatków. W przekonaniu o swej władzy absolutnej Jakub I dążył do prowadzenia polityki bez udziału parlamentu i zwoływał jego sesje sporadycznie, w zależności od swoich potrzeb. Starał się przy tym wpływać na działalność parlamentu w taki sposób, żeby nie dopuścić do poszerzenia jego uprawnień poza to, co parlamentowi udało się wywalczyć za panowania jego poprzedników.
Pierwszy konflikt pomiędzy Jakubem I a parlamentem zaistniał na tle wprowadzania nowych podatków i ceł bez zgody Izby Gmin (tzw. _impositions_). Jakub otrzymał w spadku po Elżbiecie I duży deficyt państwowy. Ponieważ dotychczasowe źródła finansowania wydatków Korony w postaci tradycyjnych danin feudalnych i ceł handlowych nie wystarczały, rząd królewski przywracał dawno zapomniane opłaty i wprowadzał nowe podatki, co wywoływało zaniepokojenie arystokracji i klas posiadających. W petycji z 1611 r. parlament zażądał od króla zniesienia wprowadzonych podatków i rezygnacji z danin feudalnych, należnych królowi jako najwyższemu seniorowi Anglii. W zamian za to parlament zgodził się przyznawać mu co roku stałe subsydium w wysokości 200 000 funtów². Ponieważ w sprawie tej nie udało się uzyskać kompromisu, problem nowych podatków i ceł pozostał kością niezgody do końca panowania Jakuba I (około roku 1620 opłaty te stanowiły jedną trzecią wszystkich dochodów Korony).
Parlament angielski, który w okresie elżbietańskim zdobył dla siebie ważną pozycję, nie mógł pozostać obojętny wobec poczynań króla i zdecydowanie przeciwstawił się jego absolutystycznym zapędom. Wszystkie parlamenty obradujące za panowania Jakuba I prowadziły ostrą krytykę polityki dworu i występowały przeciwko ściąganiu nowych podatków bez zgody Izby Gmin oraz stosowaniu na szeroką skalę handlu patentami, monopolami i tytułami szlacheckimi. Rozrzutność dworu, niechęć do poddania kontroli parlamentarnej ściągania i wydatkowania dochodów państwowych oraz próby zdobywania pieniędzy z pominięciem parlamentu spowodowały nawet oskarżenia opozycji o zły i szkodliwy sposób sprawowania władzy królewskiej. Pomimo to Jakub I okazał się na tyle sprytny i przewidujący, że udało mu się uniknąć otwartej wojny z parlamentem.
W pierwszych dziesięcioleciach XVII w. w Anglii toczyła się nieustanna walka polityczna między Koroną a parlamentem o sprawy konstytucyjne, ekonomiczne i religijne. Opozycję parlamentu wzbudzała dodatkowo polityka zagraniczna króla. Wbrew tradycji elżbietańskiej Jakub I dążył do zbliżenia w stosunkach z Hiszpanią, którą uważał za ideał kraju feudalno-absolutystycznego. Zaraz po objęciu tronu zakończył trwający formalnie od 1588 r. stan wojny z Hiszpanią i zerwał sojusz z Niderlandami prowadzącymi walkę z uciskiem hiszpańskim. W początkowym okresie wojny trzydziestoletniej zamierzał nawet ożenić swego syna Karola z infantką hiszpańską, córką Filipa III. Po wybuchu wojny Jakub I stanął wprawdzie po stronie protestantów przeciwko Habsburgom, zamiast jednak udzielić konkretnej pomocy protestantom w Niemczech, usiłował w tajemnicy przed parlamentem uzyskać pomoc hiszpańską dla swego zięcia, elektora Palatynatu Fryderyka V, przywódcy niemieckich książąt protestanckich, który utracił swoje księstwo na rzecz koalicji habsbursko-katolickiej.
Plany powiązania Anglii z Hiszpanią za pomocą małżeństwa księcia Karola z infantką wywołały istną burzę w parlamencie, gdzie ujawniły się silne tendencje antyhiszpańskie. Wprawiło to we wściekłość nieprzyzwyczajonego do oporu króla, który w 1621 r. rozpędził parlament i aresztował kilku jego członków z Johnem Pymem na czele. Ostatecznie pod wpływem opinii publicznej do niepopularnego mariażu nie doszło. Klęskę prohiszpańskiej polityki dworu przypieczętowało niepowodzenie misji następcy tronu, który w 1624 r. wraz z głównym doradcą Jakuba I, księciem Buckingham, udał się do Madrytu, aby tam rozwiązać kwestie swojego małżeństwa i uzyskania pomocy dla elektora.
Nie powiodła się również późniejsza próba zawarcia przez Anglię sojuszu z Francją przeciwko Hiszpanii, poparta zaaranżowanym przez Buckinghama w 1625 r. małżeństwem Karola z siostrą króla Ludwika XIII, Henriettą Marią. Francja nie była jeszcze wtedy gotowa do przystąpienia do wojny ani zainteresowana udzielaniem pomocy Fryderykowi V. Poza tym w tak antykatolickim kraju jak Anglia flirt z Francją spotkał się z chłodnym przyjęciem. Obawiano się, że może to wciągnąć kraj do intryg obozu katolickiego i wojny przeciwko francuskim hugonotom, którzy byli kalwińskimi protestantami, przez co cieszyli się sympatią purytanów.
Wszczęty przez Jakuba I konflikt z parlamentem kontynuował jego syn i następca, Karol I (1625–1649). Po ojcu odziedziczył kłopoty finansowe, brak stabilizacji w polityce zagranicznej i słabość do znienawidzonego przez wszystkich królewskiego faworyta, księcia Buckingham, którego obwiniano o wszystkie niepowodzenia Anglii. Trudny charakter nowego króla, pusty skarb i agresywna polityka zagraniczna dworu, która wymagała pokaźnych funduszy, od początku wywołały ogromne problemy w stosunkach pomiędzy Koroną a parlamentem.
W chwili obejmowania tronu w 1625 r. Karol I był młodzieńcem nad wiek poważnym, surowym w obejściu i nienagannie wychowanym w dworskiej etykiecie. Chociaż przewyższał swego ojca licznymi zaletami osobistymi, w przeciwieństwie do niego brakowało mu pewności siebie i poczucia humoru. Podczas gdy Jakub był rubaszny i miał cięty język, Karol był małomówny i zamknięty w sobie. Jakub był towarzyski, uwielbiał hazard i pijatyki. Karol był wyniosłym, pełnym godności ascetą. Jakub był człowiekiem usposobionym pokojowo, Karol natomiast, zwłaszcza po upokorzeniu doznanym w Madrycie, był pełen agresji i skory do wojny. Z drugiej strony przypominał ojca uporem, lekkomyślnością, tą samą wiarą w boskie pochodzenie władzy królewskiej i słabością do faworyzowania nieudolnych doradców. Mimo że był autorem wielu ciekawych pomysłów i projektów, rzadko kiedy udawało mu się je realizować. Całe jego życie było nacechowane brakiem konsekwencji i zdecydowania. Dwór, w otoczeniu którego żył, był odizolowany od problemów zwykłych ludzi. Karol nigdy nie rozumiał uczuć swoich poddanych i sprzeczności dzielących społeczeństwo. Jego dworzanie i faworyci we własnym interesie dbali o to, żeby do króla nie docierały żadne informacje zmieniające ten stan rzeczy.
Fatalne wady charakteru króla, niezrozumienie stosunków panujących w kraju oraz ustawiczny brak pieniędzy na potrzeby agresywnej polityki zagranicznej i rozpasanego dworu miały w końcu doprowadzić do upadku rządów Karola i jego śmierci z rąk własnych poddanych.
Przyczyny wydarzeń, które do tego doprowadziły, określane mianem „rewolucji angielskiej”, były, ogólnie mówiąc, mieszanką motywów ekonomicznych, religijnych i konstytucjonalnych, na które wpływ miały zarówno wydarzenia w kraju, jak i w Europie. Złożyły się na to konflikty religijne pomiędzy purytanami i anglikanami, historyczny spór konstytucyjny o wyższość prawa do panowania z „łaski Boga” przysługującego królowi nad „przyrodzonymi swobodami narodu angielskiego”, ekonomiczna walka wzrastającej w siłę burżuazji z feudalizmem, konflikt interesów pomiędzy dworem a nowym ustrojem społecznym i wreszcie walka o władzę będąca wynikiem niekompetencji Stuartów i ambicji parlamentu.
Bezpośrednią konsekwencją starcia sił starego i nowego porządku w Anglii (właściwie na Wyspach Brytyjskich, gdyż działania wojenne toczyły się na terenie Anglii, Szkocji i Irlandii) były trzy oddzielne wojny domowe, z których każda reprezentowała różne fazy tego samego konfliktu. Druga (1647–1648) i trzecia (1649–1652) były właściwie kontynuacją wielkiej wojny domowej z lat 1642–1646. O jej rozstrzygnięciu na korzyść parlamentu zadecydowała bitwa stoczona 14 czerwca 1645 r. pod wsią Naseby na terenie hrabstwa Leicestershire w środkowej Anglii. Większość współczesnych uznało ją za zwycięstwo decydujące pod względem taktycznym, nie doceniało jednak jej politycznego i strategicznego znaczenia. W rzeczywistości bitwa pod Naseby dokonała ostatecznego przełomu w przebiegu wojny domowej. W jej wyniku strona królewska została pozbawiona głównej armii polowej. Po Naseby Karol I nie miał już środków, żeby podjąć walkę o inicjatywę strategiczną.
„Nie ma sławniejszej bitwy na ziemi angielskiej, z wyjątkiem Hastings, niż bitwa pod Naseby – napisał jeden ze znanych historyków angielskich A. H. Burne w pracy pt. «The Battlefields of England» (1950) – i w żadnej bitwie lądowej, jaka została stoczona w Anglii od czasów Hastings, nie odniesiono bardziej zdecydowanego zwycięstwa”.
Jak się miało okazać, klęska pod Naseby przesądziła nie tylko o przegranej Karola I w wojnie z parlamentem, ale była także pierwszym stopniem w jego drodze na szafot.„ODDAJCIE CESARZOWI, CO CESARSKIE!”
------------------------------------------------------------------------
_„Myślę, że nie można zapominać o powiedzeniu:_
_Wojna temu miła się wydaje, kto nie zna jej oblicza”._
(John Taylor, 1642)
22 sierpnia 1642 r. na rozległym pastwisku Eastcroft Common u podnóża starego, ponurego zamczyska w Nottingham odbyła się niecodzienna uroczystość. Tego dnia „około szóstej wieczorem” – jak skrupulatnie zanotował królewski historyk Edward Hyde, późniejszy hrabia Clarendon – Karol I Stuart oficjalnie wypowiedział wojnę parlamentowi i jego rebelianckiej armii pod dowództwem hrabiego Essexa.
Po raz pierwszy od wielu lat król Anglii miał napiętnować swoich poddanych jako zdrajców i buntowników. Ani Karol, ani jego heroldowie nie bardzo wiedzieli, jak powinna wyglądać realizacja takiego aktu. Król odrzucił radę, żeby z okna zamkowej wieży wywiesić królewski sztandar wojenny i dać tym samym znak formalnego wypowiedzenia wojny. Uparł się, żeby uroczystość odbyła się na łąkach poza murami miasta, żeby wszyscy mogli ją obejrzeć. Chociaż wszystkie symboliczne szczegóły przygotowano z wielką pedanterią, nie wypadło to jednak aż tak podniośle, jak tego chciał król. Wieczór był deszczowy i wietrzny. Ulewa i silny wiatr sprawiły, że na Eastcroft Common nie pojawiło się wielu chętnych do obejrzenia aktu podniesienia królewskiego sztandaru.
Sam król, szczupły, niewysoki mężczyzna o bladej cerze i melancholijnym wyrazie twarzy, wjechał z niewielkim orszakiem na szczyt zamkowego wzgórza. Towarzyszyli mu dwaj starsi synowie, książę Walii, Karol, i książę Yorku, Jakub, oraz siostrzeńcy, młodsi książęta Palatynatu, Rupert i Maurycy. Otaczała ich garść oficerów, dworzan i możnych panów, wśród których – jak to zwykle bywa w wypadku wojny domowej – niejeden zadawał sobie pytanie, czy wzniecanie wojny jest w ogóle potrzebne.
U podnóża wzgórza królewski chorąży, sir Edmund Verney, w otoczeniu dwudziestu żołnierzy wzniósł sztandar wojenny, na którym widniał herb królewski i ręka wskazująca wypisane na placie motto: „Oddajcie cesarzowi, co cesarskie” (_Give Caesar his due_). Podczas gdy trzy szwadrony kawalerii i regiment 300 piechurów stały karnie w deszczu, herold usiłował odczytać królewską proklamację podającą powody wypowiedzenia wojny. W ostatniej chwili Karol, zanim jeszcze trębacze zdążyli dać znak fanfarami, zażądał, aby przyniesiono mu dokument i naprędce dokonał odręcznych zmian w tekście. Wywołało to konsternację wśród słuchaczy i wprawiło w zakłopotanie herolda, któremu krople ulewnego deszczu rozmywały dopiski, powodując przerwy w czytaniu. Na koniec żołnierze wykrzyknęli sakramentalne hasło: „Boże, chroń króla!”, a poczet sir Verneya przy wtórze bębnów i trąbek osadził drzewce sztandaru w płytkim zagłębieniu u stóp wzgórza, wykopanym naprędce nożem i gołymi rękami. Jeszcze tej samej nocy silny powiew wiatru zmiótł chorągiew i rzucił ją na błotnistą ziemię. Co bardziej przesądni w obozie królewskim odebrali to jako zły znak na przyszłość.
Ci, którzy powątpiewali jeszcze w intencje Karola, pozbyli się ostatecznie złudzeń, kiedy ta sama ceremonia została powtórzona na Eastcroft Common w obecności króla w ciągu dwóch kolejnych dni. Tym razem nie było już żadnych wątpliwości, że wojna domowa stała się faktem.
Przez pierwsze osiem miesięcy 1642 r. w całym królestwie mówiono o nadejściu „wielkiej wojny”. W owych czasach nie istniały jeszcze żadne formy masowej informacji i ludzie polegali głównie na wieściach i plotkach przekazywanych sobie z ust do ust. Cztery piąte ludności Anglii żyło na wsi w tysiącach małych wiosek rozrzuconych po całym kraju, do których można się było dostać tylko wąskimi błotnistymi drogami. Poczta funkcjonowała nieregularnie i tylko między większymi miastami.
Mimo to wojna domowa nie nadeszła jako coś niespodziewanego ani też nie wybuchła przez przypadek. Obie strony, publicznie mówiąc o pokoju, od początku roku przygotowywały się do walki. Wiosną 1642 r. król i parlament prowadzili kampanię propagandową nazwaną „wojną pamfletową”. W licznych manifestach oponenci przedstawiali swoje poglądy i racje mające uzasadnić ich działania. Król przedstawiał się w nich jako obrońca swych tradycyjnych praw i prerogatyw oraz stróż jedności Kościoła angielskiego. Jego przeciwnicy nie pozostawali dłużni, dowodząc swej legitymacji do obrony równie tradycyjnych praw jednostki, „prawdziwej religii” i przywilejów parlamentu (tak naprawdę tylko jeden na ośmiu mieszkańców Anglii korzystał z prawa wyborczego, wobec czego trudno uznać ówczesną Izbę Gmin za ciało w pełni reprezentatywne). Akcja przyniosła tylko ten skutek, że zamiast przekonać i przyciągnąć niezdecydowanych, których była większość, umocniła w poglądach ekstremistów po obu stronach.
Przez całe lato zwolennicy parlamentu w Londynie gromadzili konie i broń oraz pieniądze, srebra stołowe i w ogóle wszystko, co można było przetopić na brzęczącą monetę. Ceny koni urosły do niespotykanych rozmiarów. Kupowano ogromne ilości skóry na uprzęże i oporządzenie dla wojska. To samo dotyczyło drewna, z którego wyrabiano wozy taborowe i łoża do dział. Żeby uzupełnić arsenały, rekwirowano tysiące sztuk broni, zdobiącej do tej pory ściany domów i dworów szlacheckich.
Na terenach, gdzie przewagę mieli zwolennicy króla, kowale w sekrecie kuli broń i zbroje. Zbrojne oddziały rojalistów przemierzały konno kraj, wymuszając pożyczki i nakładając kontrybucje na bogatych kupców. Z kolei lokalne milicje sprzyjające parlamentowi wdzierały się siłą do szlacheckich dworów w poszukiwaniu broni i prochu.
Trudno powiedzieć, gdzie doszło do pierwszych starć i w jakich okolicznościach przelano pierwszą krew. W hrabstwie Hertford samozwańcze siły parlamentarne operowały już od czerwca. W Canterbury rozjuszony tłum zwolenników parlamentu wdarł się do katedry i zdemolował wnętrze po tym, jak w zakrystii znaleziono skład broni i prochu. W lipcu padły pierwsze ofiary w Manchesterze, a na początku sierpnia w Coventry. Nic dziwnego, że w tych warunkach normalne życie w kraju zaczęło zamierać. W wielu regionach zaprzestano płacenia podatków i renty feudalnej. Większość produkcji pozostawała niesprzedana. Rozpoczęła się pogoń za rekrutem i w niektórych miejscach tylko młodzi chłopcy i starcy mogli zająć się pracą przy nadchodzących żniwach. Szlachta na prowincji ściągała konie z pastwisk i barykadowała się w swoich dworach gotowa do odparcia niespodziewanego ataku. Zwykli mieszkańcy, udając się w podróż, starali się zaopatrywać w przepustki i nie okazywać zbytnio swoich sympatii politycznych. W całej Anglii ludzie żyli pod wrażeniem zbliżającej się zawieruchy wojennej. Oczywiście w historii Anglii bywały już wcześniej liczne wojny domowe. Ostatnia z nich, Wojna Dwóch Róż, miała jednak miejsce prawie 200 lat wcześniej. Wszystkie one toczyły się między ograniczonymi frakcjami politycznymi lub religijnymi, tym razem jednak w konflikt miała być zaangażowana większość społeczeństwa.
Tymczasem armia królewska zgromadzona w Nottingham cierpiała na brak pieniędzy i zaopatrzenia. Wkrótce jej stan stał się tak żałosny, że dowódca piechoty królewskiej, sir Jacob Astley, ostrzegał: „Gdyby rebelianci dokonali nagłego zamachu, nie zapobiegłbym aresztowaniu króla nawet w łóżku”³. Przedłużający się pobyt sił rojalistycznych w Nottingham wywoływał wielkie niezadowolenie wśród tamtejszych mieszczan, przerażonych kosztami podejmowania króla i wyższych oficerów oraz zniszczeniami dokonanymi przez wojsko na pastwisku Eastcroft Common.
W drugim tygodniu września sytuacja armii królewskiej znacznie się poprawiła. Pod jej sztandary zaczęli tłumnie napływać rekruci z północnych hrabstw, zwłaszcza z Yorku, Stafford i Lincoln. Znalazły się także pieniądze na ich wyekwipowanie, podarowane przez uniwersytety w Oxfordzie i Cambridge oraz katolicką szlachtę z hrabstwa Shropshire. Wobec dotkliwego braku uzbrojenia dla nowych oddziałów Karol kazał rozbroić niektóre pułki milicji szkolone do tej pory w Nottingham, których lojalność wydawała mu się wątpliwa, a wartość bojowa niewielka. Ich broń przekazał bardziej lojalnym jednostkom ochotników. Po dokonaniu reorganizacji król podjął decyzję o opuszczeniu miasta i marszu na zachód, gdzie mógł liczyć na dalsze wzmocnienie swoich sił rekrutami z Walii i posiłkami z Irlandii.
13 września armia królewska wymaszerowała z Nottingham, śpiewając słynną rojalistyczną pieśń, która miała towarzyszyć jej podczas pierwszej kampanii wojennej:
_Niech Pyma i jemu podobnych zaraza zabierze,_
_Wiwat książę Rupert i jego rycerze,_
_Gdy te kundle tu przyjdą, popędzimy im kota,_
_Nie ukryje strachu ta pieska hołota_⁴_._
Kraj, przez który maszerował król ze swoją armią w drodze na zachód, zupełnie nie przypominał dzisiejszej Anglii. Pokrywały go głównie lasy, pełne jeszcze dzikiego zwierza, i pastwiska, z których miejscowa ludność zdążyła już spędzić bydło. Drogi były nieoznakowane, wąskie i nierówne. Często ginęły w otaczających je wrzosowiskach i moczarach. Ciężkie wozy taborowe ciągnięte przez woły zapadały się w rozmokłych koleinach i trzeba je było wyciągać przy pomocy koni. Z drugiej strony dwory i farmy, w których zatrzymywano się na postój, były na ogół zamożne i dobrze zaopatrzone. Większość z nich przypominała małe, samowystarczalne osady z pełnym zapleczem gospodarczym.
19 września, sześć dni po wymarszu z Nottingham, na drodze z Derby do Stafford król zebrał swoich oficerów, żeby przekazać im rozkazy, które miały być odczytane wszystkim oddziałom. Karol, czuły na punkcie etykiety i właściwego zachowania, przypomniał o konieczności zachowania dyscypliny wojskowej i wytrwałości w walce o prawdziwą religię, w obronie króla i obowiązującego prawa. Potem wszedł między żołnierzy i cichym, przerywanym głosem wygłosił do nich mowę:
„Panowie, słyszeliście rozkazy, jakie Wam odczytano. Waszym zadaniem jest je dokładnie wykonywać. Już niedługo wejdziemy do akcji, dlatego musicie być bardziej ostrożni. Wszyscy, którzy będą łamać instrukcje, zostaną surowo ukarani.
Nie wątpimy w Waszą odwagę i stanowczość, Waszą świadomość i lojalność, które przywiodły Was tutaj, żeby walczyć o prawdziwą religię, za Waszego króla i prawa tego kraju.
Ludzie, z którymi się spotkacie, nie są wrogami, to jedynie zdrajcy , którzy pragną zniszczyć Kościół i Państwo i którzy chcą Was doprowadzić do ruiny za waszą lojalność wobec nas . Uwierzcie nam, że nie moglibyście walczyć w słuszniejszej sprawie, w której – obiecujemy – pozostaniemy z Wami na śmierć i życie”⁵.
Jak wielu innych wodzów podczas wojny, Karol miał nadzieję i głęboko wierzył w to, że wszystko będzie można rozstrzygnąć jedną, zwycięską bitwą.Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. Dla upamiętnienia tego wydarzenia rocznica „spisku prochowego”, przypadająca 5 listopada, obchodzona jest w Anglii do dziś jako „Dzień Guya Fawkesa” (_Guy Fawkes’ Day_).
2. Był to tzw. Wielki Kontrakt (_the Great Contract_).
3. C. Carlton, _Karol I_, PIW, Warszawa 1993, s. 350.
4. Ang. _Plague take Pym and his peers,_\ \ _Huzza for Prince Rupert and his Cavaliers,_\ \ _When they come here these hunds will have fears,_\ \ _Which nobody can deny_ (tekst polski w tłum. autora).
5. J. Fisher, _The true book about the Civil War_, Frederick Muller Ltd., London 1958, s.19–20.
6. _Tonnage and poundage –_ prawo pobierania ceł handlowych z tytułu eksportu i importu, przyznawane formalnie królowi przez parlament jednorazowo na cały okres panowania.
7. City (ang. _The City_) _–_ tradycyjna nazwa londyńskiego centrum finansów i handlu.
8. M. Ashley, _The Battle of Naseby and the Fall of King Charles I_, St. Martin Press, New York 1992, s. 9.