Nasze magiczne Encanto - ebook
Nasze magiczne Encanto - ebook
Magiczne miasteczko, magiczny dom i magiczna rodzina, a w niej pozbawiona nadprzyrodzonych mocy Mirabel. Gdy jednak pełen cudowności świat Encanto zaczyna pękać, do akcji wkracza właśnie ona – i ratuje go dzięki swojej odwadze i wielkiemu sercu. Pięknie ilustrowana opowieść o wykluczeniu i jego przezwyciężaniu, powstała na motywach filmu o tym samym tytule.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8262-084-9 |
Rozmiar pliku: | 3,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Prolog
Złocisty blask świecy wypełniał pokój, w którym siedziały obok siebie dziewczynka i jej babcia. Roztańczony płomyk odbijał się w dużych okrągłych okularach małej, która z zamkniętymi oczami tuliła się do staruszki.
– _Abre los ojos…_ – szepnęła _abuela_¹, z czułością wpatrując się we wnuczkę. – Otwórz oczy.
Mirabel, bo tak miała na imię dziewczynka, powoli uniosła powieki i ujrzała cudowną, pięknie zdobioną świecę, którą ożywiała kryjąca się w niej ognista magia.
– To stąd bierze się nasza magiczna moc? – zapytała.
– Mhm, w tej świecy skrywa się cud, którego dostąpiła nasza rodzina.
– A skąd się wziął ten cud?
_Abuela_ otoczyła Mirabel ramieniem, a świeca zabłysła jeszcze jaśniej. Gdy babcia zaczęła opowiadać o doznanym cudzie, wnuczka ujrzała kolejne sceny w mignięciach płomienia: oto w skromnym domu młoda _abuela_ Alma i jej mąż Pedro z miłością i wzruszeniem przyglądają się trójce swoich nowo narodzonych dzieci. Na stojącym nieopodal stoliku płonie ta sama świeca.
Wtem tuż przed ich domem wybucha łuna wielkiej pożogi. Błogie uśmiechy znikają z twarzy świeżo upieczonych rodziców.
– Dawno temu, niedługo po urodzeniu trójki moich maleństw, ja i _abuelo_² Pedro musieliśmy opuścić nasz dom.
Ściskając w dłoni świecę, Pedro prowadzi grupę przerażonych ludzi. Ramię przy ramieniu z wysiłkiem przemierzają koryto malowniczej rzeki.
– Choć wielu dołączyło do nas w nadziei, że razem znajdziemy n o w y dom, nie udało nam się uniknąć niebezpieczeństw… i straciliśmy twojego dziadka. – Oczy Almy zalśniły w blasku świecy, gdy przypomniała sobie dzień, w którym jej rodzina uciekła przed pogromem, jaki ogarnął ich miasteczko.
Zasłuchana w opowieść, Mirabel mocniej wtuliła się w babcię, ze współczuciem myśląc o rodzinach szukających schronienia. W płomieniu świecy widziała, jak razem przekraczają rzekę. Nagle Pedro zatrzymuje się i ogląda za siebie. Błysk nadziei w jego oczach zastępuje niepokój. Niebezpieczeństwo kroczy tuż za nimi i Pedro nie ma wyboru – musi się z nim zmierzyć, by ochronić swoich najbliższych. Posyła żonie pełne miłości spojrzenie, przekazuje jej świecę i rusza stawić czoła zagrożeniu.
Płomień świecy przygasa, a ciemność naciera coraz bardziej. Młoda Alma czuje, że wydarzyło się coś strasznego. Wie, że Pedro już nie wróci.
Przepełniona rozpaczą, klęka nad brzegiem rzeki i stawia przed sobą świecę. Gdy wydaje się, że wszystko już stracone, płomień nagle ożywa i płonie jasno i mocno. Nagle w powietrze wzbijają się świetliste motyle, które z trzepotem skrzydełek przepędzają ciemność. Ziemia drży i w jednej chwili wokół wyrastają góry, formując dla ludzi bezpieczną do życia dolinę.
– Świeca stała się magicznym niegasnącym płomieniem. To ona podarowała nam schronienie, w którym żyjemy do dziś. Miejsce cudów i magii… Encanto – wyznała _abuela_. – Magiczna moc przybierała na sile, a nasz dom, nasza kochana _Casita_³, ożyła, by odtąd strzec nas w swoich ścianach.
Modlitwy młodej Almy zostały wysłuchane. Świeca zabłysła jaśniej i z ziemi wyrósł wspaniały dom. Nie wiedząc jak, razem z trojaczkami znalazła się nagle na podwórzu urokliwego domostwa, które żyło i czuło zupełnie jak oni! Na powitanie zamachało do nich okiennicami. Niemowlęta pisnęły uradowane.
– Gdy moje dzieci nieco podrosły, dostąpiły kolejnego cudu i każde z nich zostało obdarowane magicznym talentem, który miał nam pomóc wieść lepsze życie – uroczystym tonem ciągnęła _abuela_. – A gdy pojawiły się i c h dzieci…
– …dostały własne dary! – przerwała Mirabel, a jej oczy lśniły z podekscytowania.
Patrzyła na trójkę maluchów, teraz około pięcioletnich, z których każdy stał przed własnymi drzwiami. Magiczna świeca prowadziła je do miejsc, w których otrzymywały swoje wyjątkowe zdolności.
– Właśnie. A wszystkie te dary razem wzięte uczyniły naszą osadę rajem na ziemi.
Za sprawą magii głucha puszcza otaczająca dom zmieniła się w krainę słońca. Wysokie palmy woskowe wyciągały się do błękitnego nieba, a uginające się od owoców drzewa kwitły przez cały rok. Wszystko to miało swoje źródło w ofierze dziadka Pedra, który poświęcił się, by uratować rodzinę.
Mirabel z zachwytem i onieśmieleniem przyglądała się świecy. Jak coś tak niewielkiego mogło kryć tak niezwykłą moc?
_Abuela_ przytuliła ją mocno. Kipiała z dumy.
– Dziś ta sama świeca przekaże dar t o b i e, _mi vida_⁴. Wzmocnisz nim nasze miasteczko, wzmocnisz nasz dom. Dasz powód do dumy całej rodzinie.
– Powód do dumy całej rodzinie – z powagą powtórzyła Mirabel.
Nagle ciszę przerwał huk sztucznych ogni. Dom dał sygnał, że czas rozpocząć ceremonię.
– Dobrze, dobrze, Casita, już idziemy – zaśmiała się _abu_ela.
Dom podsunął Mirabel jej buty. Cieszył się na ten moment tak samo jak ona. Babcia i wnuczka zatrzymały się u progu, ściskając się za ręce.
– Jak myślisz, jaki dar otrzymam? – spytała dziewczynka.
_Abuela_ nachyliła się do niej.
– Już ty sama jesteś cudem – powiedziała, a jej głos zadrżał z dumy i miłości. – Jakikolwiek dar na ciebie czeka, będzie tak samo wyjątkowy jak ty.
Mirabel ścisnęła świecę w małych rączkach. Czuła jej ciepło i tętniącą w niej moc obiecującą wielkie rzeczy. Była gotowa przyjąć dar i dać rodzinie powód do dumy!ROZDZIAŁ PIERWSZY
Rozdział pierwszy
Minęło mniej więcej dziesięć lat. Piętnastoletnia Mirabel zerwała się z łóżka i rozpoczęła gorączkowe przygotowania do bardzo wyjątkowego dnia. Tego wieczoru swój dar miał otrzymać jej mały kuzyn, a jeszcze tyle było do zrobienia! Dziewczyna biegała po pokoju, wciągając ubranie, a dom z trudem za nią nadążał! Podsunął jej buty i okulary w zielonych oprawkach i ledwo zdołał chwycić koszulę nocną, którą odrzuciła, żeby założyć haftowaną spódnicę i bluzkę. Wreszcie była gotowa!
Drzwi sypialni otworzyły się przed nią.
– No dobrze – mruknęła Mirabel pod nosem. – Dasz radę.
Niesiona delikatnymi ruchami domu, zjechała na parter, mijając po drodze portret dziadka Pedra, którego znała tylko z opowieści babci. Ze zdjęcia patrzył na nią młody, bardzo przystojny mężczyzna.
– Dzień dobry, _abuelo_.
Mirabel znalazła się w jadalni i zaczęła nakrywać do stołu. Wokół niej dom krzątał się, otwierając okiennice i wpuszczając do środka złociste promienie porannego słońca. Na zewnątrz zebrała się grupka podekscytowanych dzieci z miasteczka. Nie mogły się już doczekać wielkiej uroczystości, która miała się odbyć wieczorem. Ceremonia przyjęcia daru rodziny Madrigalów była dla nich niezwykłym wydarzeniem, na które szykowały się od dawna. Całe Encanto przybędzie świętować razem z nimi.
Mirabel pospiesznie przygotowywała stół do porannego posiłku, a dzieci przez otwarte okno wykrzykiwały do niej pytania.
– Hej, kiedy będzie magia?! – wrzasnął jakiś zniecierpliwiony chłopiec.
– Ceremonia kuzyna odbędzie się dziś wieczorem – odpowiedziała Mirabel ze spokojem, nie przerywając pracy. Wiedziała, że musi pomóc, i robiła, co mogła. Ten dzień miał ogromne znaczenie dla całej rodziny.
– A jaki dostanie dar? – krzyknął ten sam chłopiec, wyciągając w górę kubek z kawą.
– Niedługo się dowiemy – odparła Mirabel.
– A ty jaki masz? – spytało inne dziecko.
– A kto pyta? – Dziewczyna odpowiedziała z figlarnym uśmiechem, dalej krzątając się po jadalni.
– My! – zawołał chłopiec, pokazując palcem trójkę swoich kompanów.
– Słuchajcie, „my”, jeśli opowiem wam tylko moją część, nie poznacie całej historii. – Ta odpowiedź tylko spotęgowała ciekawość.
Dzieci zamilkły na chwilę, po czym jak na komendę wrzasnęły chórem:
– A jaka jest cała historia?
– Nie zostawicie mnie w spokoju, co? – zaśmiała się Mirabel i ruszyła z powrotem do swojej sypialni. Żeby opowiedzieć dzieciom wszystko od początku do końca, musiała opisać członków swojej rodziny i ich dary. A do tego potrzebowała pomocy Casity.
Casita była na każde zawołanie Mirabel i pozostałych Madrigalów. Łączyła ich wyjątkowa więź, a każdy dzień w magicznym domu stawał się nową przygodą.
Gotowa, by rozpocząć opowieść, Mirabel spojrzała na komodę stojącą przy jednej ze ścian.
– Szuflady! – wykrzyknęła, a one ochoczo wysunęły się w jej stronę. – Kafelki! – Kafelki na podłodze podskoczyły, żeby ją powitać. – Drzwi! – Drzwi do wszystkich sypialni rozjarzyły się magicznym blaskiem.
– Do dzieła! – zawołała Mirabel i wspólnie z Casitą zabrała się za budzenie pozostałych członków rodziny.
Wkrótce wszyscy Madrigalowie w pośpiechu ubierali się i wielkimi kęsami pochłaniali śniadanie. Gotowi do działania, czym prędzej wyruszyli do miasteczka, żeby zdążyć z przygotowaniami do ceremonii. Ciekawskie dzieciaki zebrały się przed drzwiami domu, żeby przyjrzeć się magicznej rodzince.
– Ojej, to oni! – piszczały, pokazując ich sobie palcami. – Ciekawe, jakie mają talenty?! Co on potrafi? A ona?
Mirabel uśmiechnęła się ciepło. Uznała, że dzieci już dość się naczekały.
– No dobrze, już dobrze. A teraz spokój i relaks – powiedziała.
– Relaks jest w tej chwili fizycznie niemożliwy! – oświadczył chłopczyk trzymający kubek kawy i świdrujący Mirabel wzrokiem. Spojrzała na niego zaniepokojona.
– Opowiedz nam wszystko! – włączyły się inne dzieci. – Kto co potrafi? Jakie macie moce?
Chłopczyk z kubkiem kawy poczerwieniał i wrzasnął:
– No weź, powiedz nam wreszcie, co potrafi każdy z was!
– I właśnie dlatego kawa jest tylko dla dorosłych – powiedziała Mirabel, wyjmując mu kubek z rąk.
Dzieci dreptały za nią przez miasteczko. Po drodze minęli piękny mural przedstawiający Almę z trojaczkami: Pepą, Brunem i Julietą. Mirabel wyjaśniła, że to oni jako pierwsi zostali obdarowani magicznymi zdolnościami. _Tía_⁵ Pepa ma nadzwyczajną moc kontrolowania pogody za pomocą swojego nastroju. Gdy jest szczęśliwa, na bezchmurnym niebie świeci słońce. A gdy robi się smutna… lepiej pędzić po parasol! _Tío_⁶ Bruno otrzymał zdolność przepowiadania przyszłości, ale opuścił rodzinę w tajemniczych okolicznościach wiele lat temu i od tej pory słuch po nim zaginął. Teraz w domu Madrigalów w ogóle się o nim nie mówi. Na koniec Mirabel pokazała palcem Julietę, swoją wspaniałą mamę. Jedzeniem, które przygotowywała, potrafiła uleczyć każdą ranę i każdą chorobę.
Gdy wesoła gromadka ruszyła dalej, po drodze minęła prawdziwą Julietę rozdającą świeże _arepas_⁷ długiej kolejce niedomagających mężczyzn i kobiet.
Mirabel przemierzała ulice miasteczka tętniące życiem i wesołym zgiełkiem. Dzieci ubrane w sportowe koszulki grały w piłkę nożną. Po drugiej stronie drogi rozemocjonowana grupa rozgrywała głośną partyjkę _tejo_⁸. Za każdym razem, gdy któryś z graczy trafił kamykiem do celu, rozlegało się gromkie POP!, a obserwujący wznosili radosne okrzyki.
Na targu klienci negocjowali z pełnymi werwy przekupniami w nadziei, że uda im się w okazyjnych cenach kupić świece, smażone mrówki i inne towary.
Dzieci nie odstępowały Mirabel na krok, a ona pokazywała im kolejnych członków rodziny. Po drodze minęli jej pogrążonego w myślach tatę, Agustína, i wujka Felixa, wesołka i duszę towarzystwa. Żaden z nich nie miał magicznej mocy, bo weszli do rodziny przez małżeństwo.
Najbardziej szanowaną spośród Madrigalów była jednak _abuela_ Alma. Wszyscy w miasteczku otaczali ją czcią i miłością, bo dbała o to, by członkowie jej rodziny używali swoich darów dla dobra całej społeczności. Babcia i pozostali Madrigalowie na co dzień krążyli po Encanto, pomagając jego mieszkańcom w różnych sprawach, a teraz wszyscy pozdrawiali ich z szacunkiem i serdecznością.
– Zróbcie miejsce dla Madrigalów! – zawołał jakiś mężczyzna.
– Dziś wielki dzień! – dodał ktoś inny.
– Powodzenia wieczorem! – wtrącił kolejny.
Mirabel stanęła, żeby przyjrzeć się swojej magicznej rodzinie. Tak bardzo pragnęła dać jej powód do dumy.
– Zaraz! – pisnęło jedno z towarzyszących jej dzieci, przyglądając się Madrigalom. – Która to twoja siostra, a która kuzynka?
– Jak ty ich wszystkich ogarniasz? – odezwało się inne z niedowierzaniem.
Za okrągłymi okularami w oczach dziewczyny błysnęło rozbawienie.
– No dobra, już tłumaczę… – Dzieci stłoczyły się wokół niej, a ona pokazała im po kolei swoich kuzynów, kuzynkę i siostry i przedstawiła ich magiczne właściwości.
Kuzynka Dolores miała niezwykle wyczulony słuch. Żaden wyszeptany sekret nie mógł się przed nią ukryć! Kuzyn Camilo potrafił przybierać dowolną postać, co bywało irytujące, bo mógł zmienić się nawet w ciebie! A mały kuzyn Antonio… miał otrzymać swój dar właśnie tego wieczoru.
Mirabel wskazała swoje dwie starsze siostry: pełną wdzięku Isabelę oraz silną i odpowiedzialną Luisę.
Isabela była chodzącym ideałem. Jednym pstryknięciem smukłych palców potrafiła sprawić, że wokół rozkwitały kwiaty. Wszyscy ją uwielbiali, a najbardziej Mariano, który nawet w tej chwili przyglądał się jej wielkimi rozmarzonymi oczami.
Luisa miała nadludzką siłę i zawsze można było na niej polegać. Jej serce było równie wielkie jak jej bicepsy. Marzysz o odrobinie cienia w upalny dzień? Żaden problem, Luisa zaraz przyniesie dla ciebie rozłożystą palmę. Kościół stoi nie tak jak trzeba? Spokojna głowa, z tym Luisa również sobie poradzi! Nie było prośby, która przekraczałaby jej możliwości.
Gdy Mirabel skończyła opisywać talenty swoich sióstr i kuzynów, wokół rozległ się dźwięk miejskich dzwonów. Wezwał on Madrigalów do powrotu do domu. _Abuela_ uśmiechnęła się, zadowolona z pracy, jaką udało im się wykonać.
– No dobrze, kochani, trzeba się przyszykować! – zawołała.
– Idziemy, rodzinko! – krzyknęła Luisa.
W mgnieniu oka zgromadzili się przy nich wszyscy Madrigalowie i razem ruszyli do domu. Mirabel pospieszyła za nimi.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki