Nauka logiki. Tom 2 - ebook
Nauka logiki. Tom 2 - ebook
Bodaj najdziwniejsza z książek Helga, a także dotycząca najbardziej fundamentalnych zagadnień, które autor określa jako nauki o bycie, istocie i pojęciu. Po z górą 50. latach przedstawiamy czytelnikowi wydanie drugie tego wręcz legendarnego dzieła. Nie jest to proste wznowienie, a tekst starannie przejrzany i skolacjonowany, unowocześniony i odświeżony. Klasyczny przekład Adama Landmana, tak zakorzeniony w polskiej recepcji Hegla, zyskuje tu na jasności i ożywa.
Formy myślenia przejawiają się i utrwalają przede wszystkim w języku ludzkim. W naszych czasach nie można za często przypominać, że tym, co różni człowieka od zwierzęcia, jest myślenie. Język przeniknął we wszystko, co staje się stroną wewnętrzną człowieka, wyobrażeniem w ogóle, we wszystko, co człowiek czyni czymś własnym. A to, co człowiek ujmuje w języku i w nim wypowiada, zawiera w sposób ukryty i pogmatwany lub wyraźny jakąś kategorię – tak bardzo naturalny jest dla człowieka moment logiczny, albo – tak bardzo moment ten jest samą jego swoistą naturą. Jeśli jednak naturę w ogóle jako to, co fizyczne, przeciwstawimy temu, co duchowe, będziemy musieli powiedzieć, że moment logiczny jest raczej czynnikiem nadnaturalnym, który wciska się w całe życie naturalne człowieka, w jego uczucia, poglądy, pragnienia, potrzeby i popędy, przeobrażając je w ten sposób – choć tylko od strony formalnej – w coś ludzkiego, w wyobrażenia i cele.
(Fragment z tekstu)
Kategoria: | Filozofia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-01-20893-6 |
Rozmiar pliku: | 944 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Byt jest tym, co bezpośrednie. Wiedza, chcąc poznać prawdę, wiedzieć, czym jest byt sam w sobie i dla siebie, nie zatrzymuje się na bezpośredniości i jej określeniach, lecz stara się ją przeniknąć, zakładając, że za tym bytem jest jeszcze coś innego niż sam byt i że to, co jest za nim ukryte (dieser Hintergrund), stanowi prawdę bytu. Takie poznanie jest wiedzą zapośredniczoną, ponieważ nie odnajduje siebie bezpośrednio przy i w istocie, lecz rozpoczyna od jakiegoś „innego”, od bytu, i ma przebyć pewną wstępną drogę wychodzenia poza byt, czy może raczej wchodzenia w ten byt. Dopiero wtedy, gdy wiedza wychodząc od bezpośredniego bytu uwewnętrznia się (sich erinnert) – dopiero dzięki temu zapośredniczeniu odnajduje ona istotę. W języku niemieckim istota (Wesen) zachowała się w czasie przeszłym czasownika Sein (być): w „gewesen” (było). Istota bowiem jest bytem, który przeminął, ale w sposób bezczasowy.
Jeśli ruch ten przedstawiamy sobie jako drogę poznania, to może się wydać, że to rozpoczynanie od bytu i dalszy ruch, który byt ten znosi i dochodzi do istoty jako czegoś zapośredniczonego, jest czynnością poznania w stosunku do bytu zewnętrzną i nie obchodzącą wcale jego własnej natury.
Ale droga ta jest ruchem samego bytu. W nim samym wyszło na jaw, że dzięki swej naturze uwewnętrznia się i dzięki temu wchodzeniu w siebie staje się istotą.
Jeśli więc absolut został przedtem określony jako byt, to teraz zostaje określony jako istota. Poznanie nie może w ogóle zatrzymać się na różnorodnym istnieniu, ale nie może także zatrzymać się na bycie, na czystym bycie. Narzuca się tu bezpośrednio refleksja, że ten czysty byt, negacja wszelkiej skończoności, zakłada pewne uwewnętrznienie i ruch, który sprawił, że bezpośrednie istnienie stało się czystym bytem. Byt zostaje tym samym określony jako istota, jako taki byt, w którym zanegowane zostało wszystko, co określone i skończone. Jako taki jest on pozbawioną określeń prostą jednością, z której określoność została usunięta w sposób zewnętrzny. Określoność ta była wobec samej jedności czymś zewnętrznym i teraz, po jej usunięciu, wciąż się jej przeciwstawia. Nie została ona bowiem zniesiona sama w sobie, lecz relatywnie, tylko w odniesieniu do tej jedności.
Wyżej mówiliśmy już, że jeśli czysta istota zostaje określona jako ogół wszystkich realności – realności te podlegają również naturze określoności i abstrahującej refleksji, a ogół ten redukuje się do niezłożoności. Istota okazuje się jednak w ten sposób tylko produktem, czymś zrobionym. Zewnętrzna negacja, jaką jest abstrakcja, tylko usuwa określoności bytu z tego, co pozostaje jako istota. Umieszcza je poniekąd zawsze, tylko na innym miejscu i pozostawia zarówno przedtem, jak i potem jako istniejące. Ale w ten sposób istota nie jest ani sama w sobie, ani dla siebie samej. Jest za pośrednictwem jakiegoś innego, dzięki zewnętrznej, abstrahującej refleksji i dla tego, co inne, mianowicie dla abstrakcji i w ogóle dla utrzymującego się nadal i przeciwstawiającego się jej istnienia (das Seiende). Toteż jest ona w swoim określeniu martwym w sobie, pustym brakiem określoności.
Istota natomiast, tak jak się tutaj wyłoniła, jest tym, czym jest, nie dzięki jakiejś obcej sobie negatywności, lecz dzięki swej własnej, dzięki nieskończonemu ruchowi bytu. Jest bytem samym w sobie i dla siebie – jest absolutnym byciem samym w sobie, ponieważ jest obojętna w stosunku do wszelkiej określoności bytu, ponieważ bycie „innym” i stosunek do tego, co inne, zostały tu bezwzględnie zniesione. Ale nie jest ona tylko tym bytem samym w sobie. Jako tylko byt sam w sobie byłaby jedynie abstrakcją czystej istoty, a tymczasem jest ona w sposób istotny również bytem dla siebie. Ona sama jest ową negatywnością, owym znoszeniem się bycia „innym” i określoności.
Istota jako dokonany powrót bytu do siebie jest zatem, po pierwsze, istotą nieokreśloną – określoności bytu zostały w niej zniesione. Zawiera je ona sama w sobie, ale nie takimi, jakimi są ustanowione w niej (an ihm). Absolutna istota w tej niezłożonej jedności z sobą samą nie ma istnienia. Musi ona jednak przejść do istnienia. Jest bowiem bytem samym w sobie i dla siebie, a to znaczy, że odróżnia określenia, jakie zawiera sama w sobie. Ponieważ jest odbieganiem od siebie samej, czyli obojętnością w stosunku do siebie, negatywnym odnoszeniem się do siebie, ustanawia tym samym siebie w przeciwieństwie wobec sobie samej i jest nieskończonym bytem dla siebie tylko o tyle, o ile w tej swojej różnicy jest jednością ze sobą. Określanie to ma zatem inną naturę niż określanie w sferze bytu, a określenia istoty mają inny charakter niż określoności bytu. Istota jest absolutną jednością bytu samego w sobie i bytu dla siebie, jej określanie pozostaje więc w obrębie tej jedności i nie jest ani stawaniem się, ani przejściem, podobnie jak same określenia nie są innym jako inne, ani nie są odnoszeniem się do tego, co inne. Są one samoistne, ale zarazem samoistne tylko jako takie, które pozostają we wzajemnej jedności ze sobą. Ponieważ istota jest początkowo prostą negatywnością, to teraz, aby nadać sobie istnienie, a następnie swój byt dla siebie, określoność, którą zawiera tylko sama w sobie, musi ona ustanowić w swej własnej sferze.
Istota jako całość jest tym, czym ilość była w sferze bytu – absolutną obojętnością w stosunku do granicy. Ilość jest jednak tą obojętnością w określeniu bezpośrednim, a granica jest w niej określonością bezpośrednio zewnętrzną – ilość przechodzi w quantum, granica zewnętrzna jest dla niej czymś koniecznym i istnieje w niej. Natomiast w istocie określoność nie jest, lecz zostaje ona tylko przez samą istotę ustanowiona, nie jako wolna, lecz jako odniesiona do jej jedności. Negatywność istoty jest refleksją, a jej określenia mają charakter refleksyjny, zostają ustanowione przez istotę samą i pozostają w niej jako zniesione.
Istota zajmuje miejsce między bytem a pojęciem, i pośredniczy (macht die Mitte) między nimi, a jej ruch jest przejściem od bytu do pojęcia. Istota jest bytem samym w sobie i dla siebie, ale jest nim w określeniu bytu samego w sobie. Ogólnym określeniem istoty jest bowiem to, że pochodzi ona z bytu, bądź to, że jest pierwszą negacją bytu. Jej ruch polega na tym, by ustanowić w sobie samej negację, czyli określenie, by nadać sobie dzięki temu istnienie i jako nieskończony byt dla siebie stać się tym, czym jest sama w sobie. W ten sposób nadaje sobie ona istnienie, które jest tożsame (gleich) z jej bytem samym w sobie, i staje się pojęciem. Pojęcie jest bowiem tym, co absolutne, które jest absolutne w swoim istnieniu, czyli bytem samym w sobie i dla siebie. Istnienie natomiast, jakie nadaje sobie istota, nie jest jeszcze istnieniem jako samo w sobie i dla siebie, lecz takim, jakie sobie istota nadaje, albo takim, jakim zostaje ustanowione, i dlatego jeszcze różni się od istnienia przysługującego pojęciu.
Istota początkowo jest pozorem w sobie samej (scheint in sich selbst) albo jest refleksją, po drugie – przejawia się (erscheint) po trzecie – staje się czymś jawnym (offenbart sich). W swoim ruchu ustanawia siebie w następujących określeniach:
1. Jako prosta, sama w sobie istniejąca istota w swych immanentnych określeniach.
2. Jako występująca w istnienie, czyli w swej egzystencji i swym przejawianiu się (Erscheinung).
3. Jako istota, która stanowi jedność ze swoim przejawianiem się – jako rzeczywistość.Dział pierwszy ISTOTA JAKO POZÓR W SOBIE SAMEJ
Istota pochodzi z bytu. O tyle też nie jest ona bezpośrednio czymś samym w sobie i dla siebie, lecz rezultatem tego ruchu. Inaczej mówiąc, istota, jeśli na początku uważać ją będziemy za coś bezpośredniego, jest określonym istnieniem, któremu przeciwstawia się „inne”, jest tylko istnieniem istotnym w przeciwieństwie do nieistotnego. Istota jest jednak zniesionym bytem samym w sobie i dla siebie. Jej przeciwieństwo jest tylko pozorem (Schein). Ale ten pozór jest własnym ustanawianiem siebie przez istotę.
Istota jest, po pierwsze, refleksją. Refleksja określa siebie samą, jej określenia są czymś ustanowionym i zarazem refleksją-w-sobie.
Po drugie, należy rozpatrzyć te refleksyjne określenia, czyli istotności (Wesenheiten).
Po trzecie – istota jako refleksja określenia w siebie samo czyni z siebie podstawę i rację (macht sich zum Grunde) oraz przechodzi w egzystencję i zjawisko (Erscheinung).Rozdział pierwszy POZÓR
Istota, pochodząc z bytu, zdaje się być przeciwieństwem bytu. Ten bezpośredni byt jest więc początkowo tym, co nieistotne.
Po drugie jednak, jest on więcej niż tylko bytem nieistotnym, jest bytem pozbawionym istoty – jest pozorem.
Po trzecie, pozór ten nie jest czymś zewnętrznym, „innym” istoty, lecz jej własnym pozorem. To bycie pozorem (Scheinen) istoty w niej samej jest refleksją.
A. TO, CO ISTOTNE, I TO, CO NIEISTOTNE
Istota jest bytem zniesionym. Jest ona prostą tożsamością (Gleichheit) z sobą samą, ale tylko o tyle, o ile jest negacją całej sfery bytu w ogóle. Toteż przeciwieństwem istoty okazuje się bezpośredniość jako taka, z której istota powstała i która w tym zniesieniu utrzymała się i zachowała. Sama istota jest w tym określeniu istotą istniejącą (seiendes) i bezpośrednią, a byt jest czymś negatywnym tylko w odniesieniu do istoty, a nie sam w sobie i dla siebie. Istota jest więc negacją określoną. Byt i istota odnoszą się w ten sposób znowu do siebie jako inne w ogóle, gdyż każde z nich ma jakiś byt, jakąś bezpośredniość, które w stosunku do siebie są obojętne i pod względem tego bytu równowartościowe.
Byt jednak w przeciwieństwie do istoty jest zarazem tym, co nieistotne. W przeciwieństwie do istoty jego określeniem jest to, że jest czymś zniesionym. Ale ponieważ odnosi się do istoty tylko w ogóle jako „inne”, to istota nie jest właściwie istotą, lecz tylko innym określonym istnieniem – tym, co istotne.
Różnica między tym, co istotne, a tym, co nieistotne, sprawiła, że istota spadła znowu do sfery istnienia. Istota bowiem – jak występuje początkowo – określona została jako istniejąca bezpośrednio, a tym samym tylko jako „inne” w odniesieniu do bytu. U podłoża leży więc sfera istnienia, a to, że byt w tym istnieniu jest bytem samym w sobie i dla siebie, jest określeniem dalszym, w stosunku do samego istnienia zewnętrznym, podobnie zresztą jak i odwrotnie, istota jest wprawdzie bytem samym w sobie i dla siebie, ale tylko w porównaniu z innym, tylko pod określonym względem.
Jeśli więc w pewnym istnieniu odróżnione zostaje od siebie coś istotnego i coś nieistotnego, to różnica ta jest ustanawianiem zewnętrznym, jest niedotykającym samego istnienia oddzieleniem jednej jego części od drugiej, oddzieleniem, które przypada jakiemuś „trzeciemu”. Jest przy tym rzeczą nieokreśloną, co będzie należało do tego, co istotne, a co do tego, co nieistotne. Różnicę tę stwarza jakiś zewnętrzny punkt widzenia i zewnętrzne rozważanie, toteż jedną i tę samą treść trzeba będzie uważać to za istotną, to za nieistotną.
Rozpatrując rzecz bliżej, istota staje się czymś tylko istotnym w przeciwieństwie do nieistotnego dzięki temu, że istotę ujmuje się tylko jako zniesiony byt lub istnienie. W ten sposób istota okazuje się tylko pierwszą negacją, bądź negacją, stanowiącą tę określoność, dzięki której byt staje się tylko istnieniem czy istnienie tylko „innym”. Istota jest jednak absolutną negatywnością bytu, jest samym bytem, ale nie określonym tylko jako „inne”, lecz bytem, który zniósł siebie zarówno jako byt bezpośredni, jak i jako bezpośrednia negacja, jako negacja obciążona innością. Byt czy istnienie zachowały się tym samym nie jako „inne” wobec istoty, a bezpośredniość różna jeszcze od istoty jest nie tylko nieistotnym istnieniem, lecz taką bezpośredniością, która sama w sobie i dla siebie jest niczym (nichtige), jest tylko nie-istotą (ein Unwesen), pozorem.
B. POZÓR
1. Byt jest pozorem. Byt pozoru polega jedynie tylko na zniesieniu bytu, na jego nicości (Nichtigkeit). Tę swoją nicość byt ma w istocie i poza swoją nicością, poza istotą pozór nie ma istnienia. Pozór jest negatywnością ustanowioną jako negatywność.
Pozór jest całą resztą, która pozostała jeszcze ze sfery bytu. Ale sam pozór zdaje się jeszcze mieć pewną stronę bezpośrednią, niezależną od istoty i zdaje się w ogóle być „innym” istoty. To „inne” zawiera w sobie w ogóle obydwa momenty – moment istnienia i nieistnienia. Ponieważ to, co nieistotne, nie ma już bytu, to z bycia „innym” pozostaje mu tylko czysty moment nieistnienia. Pozór jest tym bezpośrednim nieistnieniem w określoności bytu, które ma swoje istnienie tylko w odniesieniu do „innego”, tylko w swoim nieistnieniu. Jest niesamoistnością, która istnieje tylko w swej negacji. Pozostaje mu więc tylko czysta określoność bezpośredniości. Jest bezpośredniością refleksyjną (die reflekierte Unmittelbarkeit), czyli taką, która istnieje tylko za pośrednictwem swej negacji i która w przeciwieństwie do swego zapośredniczenia nie jest niczym innym, jak tylko pustym określeniem bezpośredniości nieistnienia.
W ten sposób pozór jako „fenomen” w sceptycyzmie, czy też jako „zjawisko” w idealizmie jest taką bezpośredniością, która nie jest żadnym czymś ani żadną rzeczą w ogóle, nie jest obojętnym bytem, który istniałby poza swoją określonością i swym odniesieniem do podmiotu. Sceptycyzm nie pozwalał sobie nawet na to by powiedzieć, że „to istnieje”, a nowszy idealizm nie pozwalał sobie na to, by dostrzegać w poznaniu wiedzę o rzeczy samej w sobie. Pozór w sceptycyzmie nie miał w ogóle mieć u podstaw żadnego bytu. W idealizmie w zakres wiedzy nie miała wchodzić rzecz sama w sobie. Zarazem jednak sceptycyzm zgadzał się na różnorodne określenia tego swego pozoru, a raczej – treścią tego jego pozoru było całe różnorodne bogactwo świata. Również w idealizmie „zjawisko” obejmuje wszystkie te różnorodne określoności w całym ich zakresie. Zarówno tamten pozór, jak i to zjawisko są bezpośrednio tak różnorodnie określone. Choćby więc nawet u podstaw tej treści nie leżał żaden byt, żadna rzecz czy rzecz sama w sobie – treść ta pozostaje dla siebie taką, jaką jest. Została ona tylko przetłumaczona (übersetzt) z bytu na pozór, tak iż pozór w samym sobie posiada owe różnorodne określoności, które są bezpośrednie, istniejące i w stosunku do siebie inne. Pozór jest więc sam czymś bezpośrednio określonym. Może on mieć tę lub inną treść, ale jaką – to nie zostaje ustanowione przez niego samego. Ma on ją bowiem bezpośrednio. Idealizm Leibnizjański, Kantowski, Fichteański oraz wszystkie inne jego formy, podobnie jak sceptycyzm, nie wyszły poza byt jako określoność, poza tę bezpośredniość. Sceptycyzmowi treść jego pozoru zostaje dana. To, jaką pozór ten ma mieć treść, jest dlań czymś bezpośrednim. Leibnizjańska monada rozwija swoje wyobrażenia sama z siebie, ale nie jest ona ich siłą wytwarzającą i wiążącą – wydobywają się z niej jak pęcherzyki. Są obojętne, bezpośrednie w stosunku do siebie i takimi też w stosunku do samej monady. Podobnie i Kantowskie „zjawisko” jest pewną daną treścią spostrzeżenia. Zakłada ona pobudzenia, pewne określenia podmiotu, które zarówno w stosunku do siebie samych, jak i w stosunku do podmiotu, są czymś bezpośrednim. Nieskończony impuls idealizmu Fichteańskiego nie ma wprawdzie u podstaw żadnej rzeczy samej w sobie, tak iż staje się określonością zawartą wyłącznie w Ja. Ale określoność ta jest dla Ja, które czyni ją czymś swoim własnym i znosi jej zewnętrzność, zarazem określonością bezpośrednią, granicą (Schranke) Ja, poza którą może ono wyjść, ale granica ta ma w sobie pewną stronę obojętności i jakkolwiek jest w Ja, zawiera w sobie bezpośredni niebyt tego Ja.
2. Pozór zawiera więc w sobie pewne założenie bezpośrednie – pewną stronę niezależną w stosunku do istoty. Naszym zadaniem jednak, jeśli idzie o pozór jako coś różnego od istoty, nie jest wykazać, że pozór sam siebie znosi i powraca do istoty, ponieważ byt wrócił do istoty w całej swej totalności, a pozór jest sam w sobie niczym (das Nichtige). Należy tylko wykazać, że określenia, które różnią pozór od istoty, są określeniami istoty samej i dalej, że ta określoność istoty, którą jest pozór, zostaje zniesiona w istocie samej.
Bezpośredniość niebytu jest tym, co stanowi pozór. Ten niebyt jednak nie jest niczym innym jak negatywnością istoty w istocie samej. Byt jest w obrębie istoty niebytem. Jego nicość sama w sobie jest negatywną naturą samej istoty. Ale bezpośredniość albo obojętność, którą zawiera w sobie ten niebyt, jest własnym absolutnym bytem samym w sobie istoty. Negatywność istoty jest jej tożsamością z sobą samą, czyli jej prostą bezpośredniością i obojętnością. Byt zachował się w obrębie istoty, ponieważ w swej nieskończonej negatywności ma ona tę tożsamość z sobą samą. To sprawia, że istota sama jest bytem. Dlatego bezpośredniość, której określoność zawarta jest w pozorze jako przeciwieństwie istoty, nie jest niczym innym, jak tylko własną bezpośredniością istoty, ale nie bezpośredniością istniejącą, lecz bezwzględnie zapośredniczoną, czyli bezpośredniością refleksyjną, taką, jaką jest pozór – byt nie jako byt, lecz tylko jako określoność bytu w przeciwieństwie do zapośredniczenia, byt jako moment.
Jednak obydwa te momenty – nicość, ale jako trwanie, i byt, ale jako moment albo negatywność istniejąca sama w sobie i bezpośredniość refleksyjna, stanowiące razem momenty pozoru – okazują się w ten sposób momentami istoty samej. To nie pozór bytu zawarty jest w istocie czy pozór istoty w bycie. Pozór zawarty w istocie nie jest pozorem jakiegoś „innego”, lecz jest pozorem samym w sobie, pozorem istoty samej.
Pozór jest istotą samą w określoności bytu. Okolicznością, która sprawia, że istota ma w sobie pozór, jest to, iż jest ona określona w sobie i dlatego odróżnia się od swojej absolutnej jedności. Ale określoność ta jest również w niej samej czymś bezwzględnie zniesionym. Istota bowiem jest czymś samoistnym, jest dzięki swojej negacji, którą jest ona sama, zapośredniczając siebie z sobą samą. Jest więc tożsamą jednością absolutnej negatywności i bezpośredniości.
Negatywność ta jest negatywnością samą w sobie, jest odnoszeniem się do siebie samej i jako taka sama w sobie jest bezpośredniością. Jest ona jednak negatywnym odnoszeniem się do siebie, negowaniem odbiegającym od siebie samej – i wtedy istniejąca sama w sobie bezpośredniość jest negacją albo czymś w przeciwieństwie do niej określonym. Ale ta określoność jest sama absolutną negatywnością, a określanie to, będące bezpośrednio jako określanie znoszeniem siebie samego, jest powrotem do siebie.
Pozór jest czymś negatywnym, które ma pewien byt, ale w jakimś „innym” – w swojej negacji, jest niesamoistnością, która jest czymś zniesionym i niczym (das Nichtige). Pozór jest więc negacją, która powraca do siebie, jest niesamoistnością jako niesamoistność w sobie samej. To odnoszenie się negacji albo niesamoistności do siebie, jest jej bezpośredniością. Jest ona „innym” negacji, jest jej określonością odniesioną do siebie lub negacją odniesioną do momentu negatywnego. Ale negacja odniesiona do momentu negatywnego jest negatywnością odnoszącą się tylko do siebie, jest absolutnym znoszeniem określoności samej.
Toteż określoność, jaką jest pozór zawarty w istocie, jest określonością nieskończoną. Jest ona negacją, która zbiega się tylko sama ze sobą, a jako taka jest samoistnością i jest nieokreślona. I na odwrót, samoistność, jako odnosząca się sama do siebie bezpośredniość, jest w równym stopniu określonością i momentem oraz tylko siebie do siebie odnoszącą negatywnością. Negatywność ta jako będąca tożsama z bezpośredniością i będąca tym samym bezpośredniością tożsamą z negatywnością jest istotą. Pozór jest więc istotą samą, ale istotą w pewnej określoności, ale w taki sposób, że określoność ta jest tylko jej momentem i istota jest pozorem w sobie samej (das Scheinen seiner in sich selbst).
W sferze bytu powstaje – w przeciwieństwie do bytu jako czegoś bezpośredniego – niebyt również jako coś bezpośredniego, a ich prawdą jest stawanie się. W sferze istoty początkowo przeciwstawiają się sobie istota i to, co nieistotne, następnie istota i pozór – to, co nieistotne, i pozór są resztą pozostałą po bycie. Ale zarówno i jedno, i drugie, jak i to, że istota jest czymś od nich różnym, nie polega na niczym innym, jak tylko na tym, że istotę ujmuje się najpierw jako coś bezpośredniego, a nie taką, jaką jest sama w sobie, nie jako taką bezpośredniość, która jest bezpośredniością jako czyste zapośredniczenie albo jako absolutna negatywność. Tamta pierwsza bezpośredniość jest więc tym samym tylko określonością bezpośredniości. Znoszenie tej określoności istoty nie polega zatem na niczym innym, jak tylko na wykazywaniu, że to, co nieistotne, jest tylko pozorem i że istota zawiera pozór raczej w sobie samej jako ruch nieskończony, który określa jej bezpośredniość jako negatywność, a jej negatywność jako bezpośredniość i jako taka jest pozorem w sobie samej. Istota jest w tym swoim własnym ruchu – refleksją.
C. REFLEKSJA
Pozór jest tym samym co refleksja. Ale pozór jest refleksją jako coś bezpośredniego. Dla pozoru, który wycofał się do siebie i tym samym wyobcował się ze swojej bezpośredniości, mamy obcojęzyczne słowo – refleksja.
Istota jest refleksją, ruchem stawania się i przechodzenia, czymś, co pozostaje w sobie samym i w czym to, co różne, określone jest tylko jako negacja sama w sobie, jako pozór. W stawaniu się w sferze bytu u podłoża określoności leży byt, a określoność ta jest odnoszeniem się do „innego”. Natomiast ruch refleksyjny jest tym „innym” jako negacja sama w sobie, która ma jakiś byt tylko jako negacja odnosząca siebie do siebie samej. Inaczej mówiąc, ponieważ to odnoszenie się do siebie jest właśnie tym negowaniem negacji, to mamy tu negację jako negację, jako taką, która ma swój byt w swym zanegowaniu, negację jako pozór. Owym „innym” nie jest tu więc byt z negacją, czyli z granicą, lecz negacja z negacją. Natomiast owo „pierwsze” w stosunku do tego „innego” – bezpośredniość czy byt – jest tylko samą tą tożsamością negacji ze sobą, negacją negowaną, absolutną negatywnością. Ta tożsamość ze sobą, czyli bezpośredniość, nie jest też dlatego „pierwszym”, od którego się zaczyna i które przechodzi w swoją negację, ani też żadnym substratem istniejącym, który przewijałby się poprzez całą refleksję, lecz bezpośredniość jest tylko samym tym ruchem.
Stawanie się zachodzące w istocie, jej ruch refleksyjny jest więc ruchem od niczego ku niczemu i dzięki temu powrotem do siebie samej. Przejście czy stawanie się znosi samo siebie w swym przejściu. Owym „innym”, które w tym przejściu powstaje, nie jest niebyt jakiegoś bytu, lecz nic jakiegoś nic, i to właśnie, że jest negacją jakiegoś nic, stanowi byt. Byt występuje tylko jako ruch od niczego ku niczemu i jako taki jest istotą. Ta zaś nie „ma” tego ruchu w sobie, lecz sama jest absolutnym pozorem, czystą negatywnością, która nie ma na zewnątrz siebie nic, co by mogła negować, i neguje tylko swoją własną negację, która ma swoje istnienie tylko w tym negowaniu.
Ta czysta absolutna refleksja, będąca ruchem od niczego ku niczemu, określa dalej sama siebie w następujący sposób:
Jest, po pierwsze, refleksją ustanawiającą (setzende).
Po drugie, rozpoczyna od założonej bezpośredniości i jest refleksją zewnętrzną.
Po trzecie, znosi to założenie, a ponieważ w tym znoszeniu założenia jest zarazem tą, która je zakłada, jest refleksją określającą.
1. Refleksja ustanawiająca
Pozór jest nicością, czyli tym, co pozbawione istoty, ale nicość ta, czyli to, co pozbawione istoty, ma swój byt nie w jakimś innym, w którym prześwieca (scheint), lecz jej byt jest jej własną tożsamością z sobą samą. Ta wymiana (Wechsel) negatywności z sobą samą określiła się przedtem jako absolutna refleksja istoty.
Ta odnosząca siebie do siebie negatywność jest więc negowaniem siebie samej. Jest ona więc w ogóle w tym samym stopniu negatywnością zniesioną, co negatywnością. Inaczej mówiąc, jest sama negacją oraz prostą tożsamością z sobą samą albo bezpośredniością. Polega więc na tym, że jest sobą samą i nie jest sobą samą i to w jednej jedności.
Refleksja jest początkowo ruchem od niczego ku niczemu i tym samym negacją, która zbiega się z sobą samą. To zbieganie się ze sobą jest w ogóle prostą tożsamością ze sobą – bezpośredniością. Nie jest ono jednak przechodzeniem negacji w tożsamość ze sobą jako przejście w coś, co jest jej innością, ponieważ refleksja jest tym przechodzeniem jako znoszenie tego przechodzenia, jest bowiem bezpośrednim zbieganiem się negatywności z sobą samą. To zbieganie się jest więc, po pierwsze, tożsamością z sobą samą, czyli bezpośredniością, ale po drugie, ta bezpośredniość jest tożsamością negacji, ze sobą, a zatem tożsamością negującą samą siebie – bezpośredniością, która jest sama w sobie momentem negatywnym, negacją siebie samej, polegającą na tym, że jest tym, czym nie jest.
Odnoszenie się negacji do siebie samej jest więc jej powrotem do siebie. Jest bezpośredniością jako znoszenie momentu negatywnego. Ale bezpośredniością jest ona tylko jako to właśnie odnoszenie się, czyli jako „powrót z” i tym samym jako bezpośredniość znosząca samą siebie. Jest to założoność (Gesetztsein) – bezpośredniość tylko jako czysta określoność albo jako w sobie refleksyjna. Bezpośredniość ta, istniejąca tylko jako powrót negacji do siebie, jest właśnie tą bezpośredniością, która stanowi bezpośredniość pozoru i od której ruch powracania do siebie zdawał się przedtem rozpoczynać. Zamiast tego, by móc rozpocząć od tej bezpośredniości, okazuje się, że ona sama istnieje dopiero jako powrót, czyli jako refleksja sama. Refleksja jest więc takim ruchem, który, będąc powrotem, jest dopiero w powrocie tym, co się zaczyna, czyli tym, co powraca.
Jest ona ustanawianiem (Setzen), ponieważ jest bezpośredniością jako powracanie. Nie ma tu bowiem żadnego „innego” – ani takiego, z którego, ani takiego, do którego by ona powracała. Jest więc tylko powracaniem albo negacją siebie samej. Ale następnie bezpośredniość ta jest zniesioną negacją i zniesionym powrotem do siebie. Refleksja jako znoszenie negacji jest znoszeniem swego „innego”, bezpośredniości. Jeśli więc jest to bezpośredniość jako powracanie, jako zbieganie się negacji z sobą samą, to refleksja jest w równym stopniu także negacją negacji jako negacji. Jako taka jest ona zakładaniem (Voraussetzen). Albo inaczej: bezpośredniość jako powracanie jest tylko własną negacją, tylko tym, by nie być bezpośredniością. Ale refleksja jest znoszeniem swojego własnego momentu negatywnego, jest zbieganiem się ze sobą. Znosi więc ona swoje ustanawianie, a ponieważ jest znoszeniem ustanawiania w ustanawianiu, jest zakładaniem.
W tym zakładaniu refleksja określa powrót do siebie jako negację jej samej, jako to, czego zniesienie jest istotą. Jest to jej odnoszenie się do siebie, ale do siebie jako do negacji jej samej. Tylko w ten sposób istota jest pozostającą wewnątrz siebie, odnoszącą siebie do siebie negatywnością. Bezpośredniość powstaje w ogóle tylko jako powrót i jest tym momentem negatywnym, który jest pozorem początku negowanym przez powrót. Powrót istoty jest więc tym samym jej odbieganiem od samej siebie. Inaczej mówiąc, refleksja-w-sobie jest w sposób istotny zakładaniem tego, z czego jest powrotem.
Zniesienie swej tożsamości z sobą samą jest tym momentem, dzięki któremu istota staje się dopiero tożsamością ze sobą. Zakłada ona siebie samą (setzt sich voraus), a zniesieniem tego założenia jest ona sama. I na odwrót, to znoszenie własnego założenia jest samym założeniem. Refleksja zastaje więc coś bezpośredniego, wychodzi poza nie i jest powrotem od niego. Ale ten powrót jest dopiero zakładaniem tego, co się zastało. To, co się zastaje, powstaje tylko dzięki temu, że się je opuszcza. Jego bezpośredniość jest bezpośredniością zniesioną. I na odwrót, zniesiona bezpośredniość jest powrotem do siebie, przybyciem istoty do siebie, prostym, tożsamym z sobą samym bytem. Tym samym przybycie do siebie jest znoszeniem siebie i refleksją odbiegającą od siebie, zakładającą siebie, a jej odbieganie od siebie jest przybyciem do siebie samej.
Ruch refleksyjny, rozpatrzony bliżej, należy zatem ujmować jako absolutne przeciwuderzenie (Gegenstoß) w sobie samym. Założona przesłanka powrotu do siebie – to, z czego istota wraca i jako to powracanie dopiero jest – ma istnienie tylko w samym tym powrocie. Wychodzenie poza to, co bezpośrednie, od którego zaczyna refleksja, jest raczej dopiero dzięki temu wychodzeniu, a wychodzenie poza to, co bezpośrednie, jest przybyciem do bezpośredniości samej. Ruch jako proces odwraca się bezpośrednio w sobie samym i dlatego jest tylko własnym ruchem – ruchem, który wychodzi od siebie samego, ponieważ refleksja ustanawiająca jest zarazem zakładającą, ale jako zakładająca jest bezwzględnie refleksją ustanawiającą.
W ten sposób refleksja okazuje się sobą samą i swym niebytem, i jest sobą samą tylko o tyle, o ile jest negacją samej siebie, ponieważ tylko w ten sposób zniesienie negacji jest zarazem zbieganiem się ze sobą.
Bezpośredniość, którą refleksja jako zniesienie sobie zakłada, istnieje więc tylko jako założoność (Gesetztsein), jako coś, co samo w sobie jest zniesione, nie jest różne od powrotu do siebie i jest samo tylko tym powracaniem. Ale jest ono zarazem określone jako coś negatywnego, jako bezpośrednie przeciwieństwo czegoś, a więc jako przeciwieństwo jakiegoś „innego”. Refleksja została tym samym określona. Ponieważ zgodnie z tą określonością ma jakieś założenie i rozpoczyna od bezpośredniości jako od swego „innego” – jest ona refleksją zewnętrzną.
2. Refleksja zewnętrzna
Refleksja jako refleksja absolutna jest istotą, która prześwieca w sobie samej, a przesłanka, którą sobie zakłada, jest tylko pozorem, założonością. Jako refleksja zakładająca jest ona bezpośrednio tylko refleksją ustanawiającą. Natomiast refleksja zewnętrzna albo realna, zakłada siebie jako zniesioną, jako negację siebie. W tym swoim określeniu jest czymś podwojonym. Raz występuje jako to, co założone, albo jako refleksja w sobie będąca bezpośredniością. Innym razem jest refleksją odnoszącą się negatywnie do siebie. Odnosi się ona do siebie jako do tego swego niebytu.
Refleksja zewnętrzna zakłada więc pewien byt, po pierwsze, nie w tym sensie, że jego bezpośredniość jest tylko założonością albo momentem, lecz ta bezpośredniość jest raczej odnoszeniem się do siebie, a określoność występuje tylko jako moment. Odnosi się ona do tego, co zakłada w ten sposób, że jest ono negacją refleksji, ale zarazem tak, że ta negacja zostaje zniesione jako negacja. Refleksja w swym ustanawianiu bezpośrednio znosi swe ustanawianie i w ten sposób ma pewne bezpośrednie założenie. Toteż zastaje je jako takie, od którego rozpoczyna i od którego wychodząc jest dopiero powracaniem do siebie, jest negowaniem tej własnej negacji. Ale to, że owo założenie jest czymś negatywnym, czyli ustanowionym, ją samą mało obchodzi. Określoność ta przysługuje tylko refleksji ustanawiającej, w tym zakładaniu założoność jest jednak tylko czymś zniesionym. Toteż wszystko, co refleksja zewnętrzna określa i ustanawia w tym, co bezpośrednie, jest w stosunku do tej bezpośredniości określeniem zewnętrznym. Refleksja była w sferze bytu nieskończonością. Skończoność uchodzi za to, co pierwsze, za realne i od niej zwykle się rozpoczyna jako od tego, co leży i pozostaje podłożem, a nieskończoność jest przeciwstawną refleksją-w-sobie.
Refleksja zewnętrzna jest wnioskowaniem (Schluß), w którym dwoma terminami skrajnymi są bezpośredniość i refleksja-w-sobie. Terminem średnim tego wnioskowania jest stosunek między obydwoma terminami skrajnymi, bezpośredniość określona, przy czym jedna część tego stosunku – bezpośredniość – przynależy tylko jednemu terminowi skrajnemu, a druga – określoność, czyli negacja – tylko drugiemu.
Jednak czynność refleksji zewnętrznej, bliżej rozpatrzona, okazuje się, po drugie, tylko ustanawianiem tego, co bezpośrednie, które tym samym staje się czymś negatywnym, czyli określonym. Ale jest ona bezpośrednio także znoszeniem tego swego ustanawiania. Ustanawia ona bowiem to, co bezpośrednie, jako założenie – w negowaniu jest ona negowaniem tego swego negowania. Tym samym jednak refleksja zewnętrzna jest również ustanawianiem, znoszeniem negatywnej w odniesieniu do niej bezpośredniości, a sama ta bezpośredniość, od której refleksja zdawała się zaczynać jako od czegoś obcego, istnieje dopiero w tym jej rozpoczynaniu. To, co bezpośrednie, jest w ten sposób nie tylko samo w sobie – to znaczyłoby: dla nas albo w refleksji zewnętrznej – tym samym co refleksja, lecz zostało ustanowione, że jest tym samym. Zostało mianowicie określone przez refleksję jako jej negacja albo jako jej „inne”, ale ona sama jest tą, która to określanie neguje.
W ten sposób zniesiona została zewnętrzność refleksji w odniesieniu do bezpośredniości. Jej negujące samo siebie ustanawianie jest jej zbieganiem się ze swoją negatywnością, z tym, co bezpośrednie, a to zbieganie się jest istotną bezpośredniością samą. Okazuje się więc, że refleksja zewnętrzna nie jest zewnętrzną, lecz w równym stopniu także immanentną refleksją bezpośredniości samej. Inaczej mówiąc, tym, co ma istnienie dzięki refleksji ustanawiającej, jest sama w sobie i dla siebie istniejąca istota. Tym samym okazuje się ona refleksją określającą.
Uwaga
Refleksję ujmuje się zazwyczaj w sensie subiektywnym jako ruch władzy sądzenia, która wychodzi poza pewne dane wyobrażenie bezpośrednie i szuka dla niego określeń ogólnych albo je z nimi porównuje. Kant przeciwstawia refleksyjną władzę sądzenia – określającej (Krytyka władzy sądzenia, wstęp, s. XXIII i nn.). Definiuje on władzę sądzenia jako zdolność myślenia o tym, co szczegółowe, jako zawartym i podporządkowanym (enthalten unter) temu, co ogólne. Jeśli dane jest to, co ogólne – reguła, zasada, prawo – to władza sądzenia, która subsumuje pod nie to, co szczegółowe, jest określająca. Jeśli zaś dane jest tylko to, co szczegółowe, a władza sądzenia ma do tego znaleźć to, co ogólne – to wtedy jest ona tylko refleksyjna. Refleksja jest więc tutaj też wychodzeniem poza coś bezpośredniego ku ogólności. Ta bezpośredniość zostaje więc po części dopiero dzięki temu swemu odniesieniu się do swojej ogólności określona jako to, co szczegółowe – dla siebie jest ona czymś jednostkowym, czyli czymś bezpośrednio istniejącym. Jednak to, do czego zostaje ono odniesione, jest po części jego ogólnością, jego regułą, zasadą, prawem, w ogóle, tym, co w sobie refleksyjne, co odnosi siebie do siebie samego – istotą albo tym, co istotne.
Tutaj jednak nie mówi się ani o refleksji świadomości, ani o bardziej określonej refleksji rozsądkowej, której określeniami są szczegółowość i ogólność, lecz o refleksji w ogóle. Refleksja, której Kant przypisuje czynność wyszukiwania ogólności dla szczegółowości, która jest daną, jest – jak to wyraźnie widać – również tylko refleksją zewnętrzną odnoszącą się do tego, co bezpośrednie, jak do czegoś danego. Ale w tym zawarte jest również pojęcie refleksji absolutnej. Albowiem ogólność, zasada albo reguła i prawo, do którego dochodzi ona w swoim określaniu, ma walor istoty owej bezpośredniości, od której się rozpoczyna i która jest wobec tego niczym (Nichtiges), i dopiero wycofywanie się z niej, określanie dokonywane przez refleksję, jest ustanawianiem tego, co bezpośrednie, zgodnie z jego prawdziwym bytem. Toteż wszystko, co refleksja z tą bezpośredniością czyni, oraz określenia, które pochodzą od refleksji, nie są w odniesieniu do tej bezpośredniości czymś zewnętrznym, lecz jej bytem właściwym.
Refleksję zewnętrzną miało się też na myśli wtedy, gdy refleksji, jak to przez jakiś czas było modą w nowszej filozofii, przypisywano w ogóle wszystko, co złe, i refleksję wraz z jej określaniem uważano za przeciwieństwo i odwiecznego wroga absolutnego sposobu rozpatrywania. Faktycznie jednak także refleksja myśląca, o ile zachowuje się jak refleksja zewnętrzna, wychodzi bezwzględnie z czegoś bezpośredniego, jej danego i dla niej obcego i uważa siebie za czynność tylko formalną, która treść i materię otrzymuje z zewnątrz i jest dla siebie tylko ruchem przez tę treść uwarunkowanym. Następnie – jak to okaże się wkrótce przy bliższym rozpatrywaniu refleksji określającej – określenia refleksyjne są inne co do rodzaju niż czyste bezpośrednie określenia bytu. Te drugie łatwiej uznaje się za przejściowe, tylko relatywne, odnoszące się do czegoś, co inne. Natomiast określenia refleksyjne mają formę bytu samego w sobie i dla siebie. Dlatego występują jako takie, które mają walor określeń istotnych i zamiast przechodzić w swe przeciwieństwa, przejawiają się raczej jako absolutne, wolne i wzajemnie w stosunku do siebie obojętne. Toteż uporczywie przeciwstawiają się swemu ruchowi. Ich bytem jest ich tożsamość (Identität) ze sobą w ich określoności, zgodnie z którą, choć wzajemnie się zakładają, utrzymują się w tym swoim stosunku jako bezwzględnie od siebie oddzielone.
3. Refleksja określająca
Refleksja określająca jest w ogóle jednością refleksji ustanawiającej i zewnętrznej. To właśnie należy bliżej rozpatrzyć.
1. Refleksja zewnętrzna rozpoczyna się od bytu bezpośredniego, refleksja ustanawiająca – od niczego. Refleksja zewnętrzna, kiedy staje się określającą, ustanawia jakieś „inne”, ale tym „innym” jest istota, którą ustanawia na miejsce zniesionego bytu. Ustanawianie nie ustanawia swego określenia na miejsce „innego”, nie ma ono żadnego założenia. Ale dlatego ustanawianie nie jest refleksją doprowadzoną do końca, określającą. Określenie, które ono ustanawia, jest dlatego tylko czymś ustanowionym, jest czymś bezpośrednim, ale nie jako tożsame z sobą samym, lecz jako negujące siebie. Odnosi się ono absolutnie do powrotu do siebie, istnieje tylko w refleksji-w-sobie, ale nie jest tą refleksją samą.
To, co zostało ustanowione, jest więc „innym”, ale w ten sposób, że zostaje bezwzględnie zachowana tożsamość refleksji z sobą samą. To, co ustanowione, istnieje tylko jako coś zniesionego, jako odnoszenie się do powrotu do siebie samego. Bytem, który miał w sobie samym negację w sferze bytu, było istnienie, a byt był bezpośrednim podłożem i elementem tej negacji, która dlatego sama była bezpośrednia. W sferze istoty istnieniu odpowiada – założoność (Gesetztsein). Jest ona również pewnym istnieniem, ale jej podłożem jest byt jako istota, czyli jako czysta negatywność. Jest określonością albo negacją nie jako istniejąca, lecz bezpośrednio jako zniesiona. Istnienie jest tylko czymś ustanowionym (das Dasein ist nur Gesetztsein) – taką tezę głosi istota o istnieniu. Założoność z jednej strony przeciwstawiamy istnieniu, a z drugiej – istocie, i należy uważać ją za termin średni, który wiąże istnienie z istotą w stosunek wnioskowania i na odwrót – istotę z istnieniem. Jeśli się powiada, że pewne określenie jest tylko czymś ustanowionym, to może to mieć znaczenie dwojakie. Albo jest ono takim w przeciwieństwie do istnienia, albo w przeciwieństwie do istoty. W pierwszym wypadku uważa się istnienie za coś wyższego niż założoność, a ustanawianie przypisuje się refleksji zewnętrznej, czynnikowi subiektywnemu. Faktycznie jednak założoność jest czymś wyższym. W postaci założoności istnienie występuje bowiem jako to, czym jest samo w sobie, jako coś negatywnego, odniesionego tylko do powrotu do siebie. Dlatego też założoność jest „tylko” założonością ze względu na istotę, jako negacja powracania (Zurückgekehrtseins) do samego siebie.
2. Założoność nie jest jeszcze określeniem refleksyjnym. Jest tylko określonością jako negacja w ogóle. Ale ustanawianie pozostaje przecież w jedności z refleksją zewnętrzną. A w tej jedności refleksja zewnętrzna jest zakładaniem absolutnym, czyli odbieganiem refleksji od siebie samej, czyli ustanawianiem określoności jako siebie samej. Założoność jest więc jako taka negacją, ale jako założona przesłanka (vorausgesetztes) występuje jako coś w sobie refleksyjnego. W ten sposób założoność okazuje się określeniem refleksyjnym.
Określenie refleksyjne jest czymś różnym od określoności bytu, od jakości. Jakość jest bezpośrednim odniesieniem się do tego, co inne, w ogóle. Założoność jest również odnoszeniem się do „innego”, ale tym „innym” jest refleksyjność (Reflektiertsein) w sobie. Negacja jako jakość jest negacją jako istnienie (als seiend), byt stanowi jej rację i element. Natomiast podstawą i racją określenia refleksyjnego jest refleksyjność w sobie samej. Założoność utrwala się w określenie właśnie dlatego, że refleksja jest tożsamością z sobą samą w swej negacji (Negiertsein), ta negacja jest więc sama refleksją-w-sobie. Określenie ma tu cechę trwałości nie dzięki bytowi, lecz dzięki tożsamości określenia z sobą samym. Ponieważ byt jako nosiciel jakości nie jest tożsamy z negacją, to jakość jest w sobie samej nietożsama i dlatego jest momentem przechodzącym, zanikającym w „innym”. W przeciwieństwie do tego określenie refleksyjne jest założonością jako negacja – negacja, której rację stanowi bycie zanegowanym. Dlatego nie jest w sobie samym czymś nietożsamym i jest określonością istotną, która nie jest przejściem. Tożsamość refleksji ze sobą samą, która sprawia, że jej moment negatywny jest tylko negacją, czymś zniesionym albo ustanowionym, jest właśnie tym, co nadaje mu trwanie.
Z racji tej refleksji w sobie określenia refleksyjne przejawiają się jako wolne, zawieszone w pustce, wzajemnie ani się nieprzyciągające, ani się nieodpychające istotności (Wesenheiten). W nich określoność – dzięki odniesieniu się do siebie samej – umocniła się i nieskończenie utrwaliła. Jest to określoność, która swoje przejście oraz to, że jest tylko czymś ustanowionym, podporządkowała sobie samej, czyli swoją refleksję-w-inne odwróciła w refleksję-w-sobie. Określenia te stanowią więc pozór określony, taki, jaki zawarty jest w istocie – pozór istotny. To dlatego refleksja określająca jest refleksją, która wyszła poza siebie. Tożsamość istoty z samą sobą zagubiła się w negacji, która jest tu czynnikiem panującym.
W określeniu refleksyjnym zawarte są więc dwie strony, które początkowo się od siebie różnią. Po pierwsze, określenie refleksyjne jest założonością, negacją jako taką. Po drugie, jest ono refleksją-w-sobie. Jako założoność jest ono negacją jako negacją, to zaś stanowi już o jego jedności z sobą samym. Ale jest ono tą jednością dopiero tylko samo w sobie albo jest bezpośredniością, która ulega w nim zniesieniu jako „inne” samego siebie. O tyle też refleksja jest określeniem pozostającym w obrębie refleksji samej. Istota nie wychodzi w nim poza siebie, różnice są tu bezwzględnie ustanowione, zawrócone z powrotem do istoty. Ale z drugiej strony nie są one różnicami ustanowionymi, lecz w sobie refleksyjnymi. Negacja jako negacja jest tożsamością z sobą samą, nie jest refleksją w swoje „inne”, w swój niebyt.
3. Skoro określenie refleksyjne jest zarówno odniesieniem w sobie samym refleksyjnym, jak i założonością, to jaśniejsza staje się bezpośrednio jego natura. Jako założoność określenie refleksyjne jest mianowicie negacją jako taką, pewnym niebytem będącym przeciwieństwem jakiegoś „innego”, mianowicie przeciwieństwem absolutnej refleksji-w-sobie, czyli przeciwieństwem istoty. Ale jako odnoszenie się do siebie samego jest ono czymś w sobie refleksyjnym. Ta jego refleksja i tamta założoność są czymś od siebie różnym. Założoność określenia refleksyjnego jest raczej jego zniesieniem, a jego refleksyjność – jego trwałym istnieniem. Ponieważ jest ono założonością, która jest zarazem refleksją w sobie samej, to określoność refleksyjna jest odnoszeniem się do swego bycia „innym” w niej samej. Nie jest ona istniejącą, spokojną określonością, która odnoszona byłaby do „innego”, tak iż to, co zostaje odniesione, i jego odnoszenie się byłoby czymś od siebie różnym, tak iż pierwsze byłoby jakimś bytem w sobie (ein Insichseiendes), czymś, co swoje „inne” i swoje odnoszenie się do tego „innego” z siebie wyklucza. Określenie refleksyjne jest raczej w sobie samym określoną stroną oraz odnoszeniem się tej określonej strony jako określonej, czyli odnoszeniem się do swojej negacji. Jakość w wyniku swego odnoszenia się przechodzi w „inne”, w tym jej odnoszeniu się zaczyna się jej przemiana. Natomiast określenie refleksyjne wycofało swoje bycie „innym” z powrotem do siebie. Jest ono założonością, negacją, ale taką, która swoje odnoszenie się do „innego”, zawraca w siebie samo, oraz taką negacją, która jest tożsama z sobą samą, jest jednością siebie samej i swego „innego” i tylko dzięki temu jest istotnością. Określenie refleksyjne jest więc założonością, negacją, ale jako refleksja w sobie jest ono zarazem zniesieniem tej założoności, nieskończonym odnoszeniem się do siebie.Przypisy
Hintergrund w znaczeniu „tła”, ale także „ukrytej podstawy”, której istnienie zakłada „wiedza” (Wissen) odróżniana od „nauki” (Wissenschaft).
Erinnerung jako „przypomnienie” będące uwewnętrznieniem i zarazem wydobywaniem tego, co „już było”.
T. I, s. 132.
T. I, s. 244.
Patrz przypis na s. 17.
Ze względu na brak polskiego odpowiednika w całym pierwszym rozdziale tej księgi termin Gleichheit, który Hegel rezerwuje dla tożsamości zewnętrznej, tłumaczymy przez „tożsamość” – termin Identität występuje w nim raz w Uwadze, co sygnalizujemy w nawiasie. Stosunek między tożsamością zewnętrzną a tożsamością w ogóle (Identität) zostaje poddany analizie w rozdziale drugim. Również wyrażenie Gleichheit
mit sich tłumaczymy konsekwentnie przez „tożsamość z sobą” także w innych kontekstach, a samo Gleichheit kilkakrotnie jako „identyczność”. Gleich oddajemy niekiedy przez „to samo”. Wyjątek stanowią rozważania dotyczące przedmiotów matematyki, gdzie Gleichheit zyskuje znaczenie „równości”. W przypadkach, gdy dane terminy często się powtarzają, odpowiedniki niemieckie sygnalizujemy jednokrotnie.
Hegel wykorzystuje grę znaczeń związanych z terminami Schein i Scheinen – jako pozoru i zarazem przeświecania. Wprowadza w problematykę refleksji, ale zarazem w swoistą ontologię pozoru. Tę grę znaczeń interpretujemy z perspektywy trzeciego działu Nauki o istocie, zwłaszcza genezy pojęcia absolutnego (przedmiotu kolejnej, trzeciej księgi Logiki), gdzie ta sama gra wysuwa się na pierwszy plan. Sformułowanie „istota jako pozór w sobie samej” nawiązuje do dokonanej syntezy sfery bytu i sfery istoty w dialektyce stosunku absolutnego. Właśnie tam Hegel rozgrywa podobne znaczenia, a pozór immanentny istocie okazuje się „samym tym, co absolutne”. Jednak w innych kontekstach, zwłaszcza związanych z genezą pojęcia absolutnego, na pierwszy plan wychodzi gra znaczeń Scheinen z Reflexion. Ale problematykę refleksji podejmuje Hegel na tak wiele sposobów (również w Nauce o pojęciu), że możemy jedynie sygnalizować subtelności językowe oryginału związane z relacjami refleksyjnymi oraz stosownie do kontekstu podawać terminy niemieckie.
Choć Gesetztsein wiąże się bezpośrednio z Setzen, pozostajemy przy terminie „założoność”, przyjętym w pierwszym wydaniu, ponieważ przyjął się on w polskim języku filozoficznym, podczas gdy „ustanowioność” nie wchodzi z grę ze względów stylistycznych. Zarazem rezygnujemy z innej konwencji przyjętej w pierwszym wydaniu – gdzie Setzen i Voraussetzen Tłumacz oddawał odpowiednio przez „zakładanie” i „zakładanie przesłanki poprzedzającej” – na rzecz pary „ustanawianie” i „zakładanie”. „Zakładanie” wiąże się bowiem z uprzedniością, co może znacznie utrudnić lekturę Logiki, gdzie Setzen jest jednym z najważniejszych pojęć operacyjnych, a zarazem znaczeń tych często nie zawiera – w przeciwieństwie do Voraussetzen. Stare tłumaczenie zawiera też różnicę między Setzen a Voraussetzen oraz zawęża znaczenie Voraussetzen. Natomiast „założoność” wskazuje w mniejszym stopniu wzbudza skojarzenia z uprzedniością, a zarazem oddaje intencję Hegla, aby Gesetztsein interpretować jako „li tylko założoność”, pewien byt wytworzony – związany z thesis lub ponere – w przeciwieństwie do tego, co dane bezpośrednio i samo przez się, niezwiązane z czynnikiem podmiotowości. Jednak w konsekwencji „założoność”, choć ma się wiązać z Setzen (ustanawianie), w języku polskim siła rzeczy wzbudzi skojarzenia z Voraussetzen (zakładanie). Sygnalizujemy więc Czytelnikowi, że nie możemy tego problemu terminologicznie rozwiązać – nawet jeśli od strony samej rzeczy dialektyka refleksji ustanawiającej ukazuje również funkcjonalny związek Setzen – a zatem również „założoności” – z Voraussetzen.
Kant, Krytyka władzy sądzenia, przeł. J. Gałecki, PWN, Warszawa, s. 24. W dalszym ciągu cytowane jest to samo wydanie.
Tytuły uwag, podobnie jak w tomie pierwszym, pochodzą od Hegla, lecz w wydaniu oryginalnym występują jedynie w spisie treści.