Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Neron. Człowiek odarty z mitów - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
3 lutego 2025
69,90
6990 pkt
punktów Virtualo

Neron. Człowiek odarty z mitów - ebook

„Wspaniała, oszałamiająca książka. Pozwala ujrzeć po raz pierwszy Nerona – najbardziej osławionego i najmniej zrozumianego władcę Imperium Romanum” „The Times”.
Kim naprawdę był Neron Klaudiusz Druzus Germanik? Dlaczego stał się symbolem zła?  Co zrodziło legendę łotra wszech czasów, która przetrwała dwa tysiąclecia?
Zbrodniarz, który spalił Rzym, by na jego zgliszczach śpiewać pieśń o upadku Troi... Tyran, który żądał dla siebie boskiej czci… Morderca, który zabił matkę i żonę... Niewdzięcznik, który posłał na śmierć swego nauczyciela Senekę… Sadysta, który rzucał chrześcijan na pożarcie lwom… Pozbawiony talentu pyszałek, który kazał podziwiać swe żałosne artystyczne popisy… Rozwiązły lubieżnik, który zaspokajał najbardziej dzikie żądze… Niemal wszystko w tym wizerunku jest zmyśleniem. Neron ma na sumieniu nie więcej grzechów niż jego wychwalani poprzednicy i następcy – Juliusz Cezar, Klaudiusz, Konstantyn Wielki.

Neron nie spalił Rzymu, tylko go ratował i odbudował. Gdy wybuchł pożar, był poza Rzymem, ale na wieść o katastrofie wskoczył na konia tak jak stał i popędził ratować ukochane miasto. Nie śpiewał w todze przy dźwiękach kitary, bo nie miał ani togi, ani kitary. Chrześcijan i żydów, których bodaj od siebie nie odróżniał, traktował znacznie lepiej niż czczony za szczególną dobroć Tytus, winny śmierci miliona żydów. To wszystko jednak nie znaczy, że Neron był cnotliwym władcą, oczernionym przez plotkarską tradycję.

RICHARD HOLLAND – znakomity pisarz i wieloletni dziennikarz „The Times”, znawca historii starożytnej – demaskuje mistyfikację, której ofiarą stał się Neron na przestrzeni dziejów. Nie wybiela swojego bohatera, lecz rewiduje i podważa mit odrażającego despoty, jaki narodził się tuż po śmierci cesarza, gdy jego pamięć została w Rzymie oficjalnie potępiona, a posągi usunięte z miejsc publicznych.
Ta książka odsłania portret odmienny niż utrwalony w kulturze masowej przez tradycję, literaturę i film, rozpowszechniony także przez Henryka Sienkiewicza w „Quo vadis”. Odziera postać cesarza z hollywoodzkiego kiczu, ukazując innego Nerona: nie błazna, lecz ulubieńca tłumów; nie antychrysta, lecz artystę; nie wojownika, lecz pacyfistę; nie tyrana, lecz oswobodziciela; nie potwora, lecz człowieka.

Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-241-8443-9
Rozmiar pliku: 3,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA

Zbliżał się moment, w którym miał umrzeć człowiek mówiący o sobie, że jest „Zbawicielem Świata”. Niegdyś otaczały go wiwatujące tłumy, wołające na jego widok: „Oto Syn Boży!”, gdy w triumfalnym pochodzie wkraczał do miasta i przejeżdżał wolno wąskimi uliczkami wypełnionymi ciżbą prostych ludzi, patrzących na niego w zachwycie i sypiących na jego drogę kwiaty. Teraz wszystko się zmieniło. Władcy miasta i świątyni obrócili się nagle przeciw niemu. Przemiany, które zapowiadał, były im wstrętne i nienawistne. Nie mogli ścierpieć jego niekonwencjonalnego zachowania: upodobania do spożywania posiłków z grzesznikami, dramatycznych wystąpień przed zabobonnym tłumem, który wierzył, że stoi przed nimi Zbawiciel. Ale nade wszystko oburzało ich to, że wskazał palcem na tak wielu spośród nich, członków uprzywilejowanej kasty, i groził zbierającym się nad ich głowami gniewem.

Teraz był opuszczony przez wszystkich. Została z nim tylko garstka wyznawców pochodzących z nizin społecznych. Wyruszył poza bramy miasta, by pod osłoną nocy spożyć z nimi ostatnią wieczerzę. Miał nadzieję, że jego los jeszcze się odmieni. Ale przybył goniec z wieścią, że władcy i najwyżsi kapłani obwołali go wrogiem publicznym. Jeśli zostanie pojmany, postawią go przed sądem złożonym z jego zaprzysięgłych wrogów i skażą na haniebną śmierć. Zostanie odarty z szat w przepisanej zwyczajem ceremonii upokorzenia i stanie się przedmiotem okrutnego pośmiewiska dla tych samych ludzi, którzy niedawno jeszcze padali mu do stóp. Rzymscy kaci przywiążą mu krzyż do szyi i okładając grubymi kijami, zmuszą słaniającego się, by odbył ostatnią drogę. Dopiero gdy uznany zostanie za martwego, jego najbliżsi otrzymają połamane członki, by dokonać pochówku.

Jednak ten szczególny „Syn Boży”¹ okpił prawo i jego wykonawców. Gdy o świcie usłyszał w swej kryjówce tętent galopującego oddziału, podciął sobie gardło i wykrwawił się na rękach centuriona, który daremnie próbował zatrzymać upływ krwi. Tak zmarł Neron, cesarz Rzymu, ostatni władca z arystokratycznej linii julijsko-klaudyjskiej, która przez 100 lat od upadku republiki rządziła Rzymem. Jego śmierć pogrążyła rozległe imperium w wojnie domowej i chaosie.

Niewielu ludzi poza nim wytrzymuje tak bezpośrednie porównanie z Jezusem z Nazaretu. Nie wchodzą tu zresztą w grę żadne zbieżności mistyczne. Na to młody cesarz był zbyt ludzki! Jednak większość współczesnych badaczy, zajętych ustalaniem biografii „historycznego Jezusa”, zgadza się, że Nowy Testament w swej oryginalnej wersji greckiej jest głównie tworem autorów, którzy nigdy nie spotkali Jezusa, lecz pisali o nim co najmniej 25 lat po jego śmierci. Nie jest też przypadkową zbieżnością, że mit Nerona jako sadystycznego potwora stworzony został przez ludzi, którzy go nigdy nie spotkali, lecz pisali o nim co najmniej 50 lat po jego śmierci.

W obu przypadkach autorzy byli stronniczy – w pierwszym byli żarliwymi wyznawcami Jezusa, w drugim – zagorzałymi wrogami Nerona. Z pewnością nie byli bezstronnymi historykami we współczesnym sensie tego słowa, dążącymi jedynie do odtworzenia prawdy o minionych czasach. Co nie znaczy, że świadomie pisali nieprawdę. Robili coś zupełnie innego. Bez wyrzutów sumienia pogłoskę uznawali za stwierdzony fakt i w usta opisywanych przez siebie osób wkładali słowa, które najlepiej oddawały myśli, jakie ich zdaniem mieli wypowiedzieć przytaczani bohaterowie. Tak nieścisły sposób postępowania był uznaną metodą w starożytności – szczególnie gdy nie zachował się dosłowny zapis czyichś słów – i był naturalnym przedłużeniem retoryki służącej nie tylko do informowania, lecz także do zjednywania zwolenników.

Badania nad historyczną postacią Jezusa², mające oczyścić go z retorycznych i teologicznych naleciałości, rozpoczęto w XVIII wieku, w czasach oświecenia i do dziś rozrosły się one do przedsięwzięcia prowadzonego na niemal przemysłową skalę. Tymczasem badań nad Neronem niemal w ogóle nie ma. Choć podnoszone są wątpliwości na temat wiarygodności przekazów dokonanych przez trzy główne starożytne autorytety – Tacyta, Swetoniusza i Diona Kasjusza – ogólny obraz Nerona jako jednocześnie potwornego tyrana i pretensjonalnego bufona w zasadzie nie został zakwestionowany. Celem tej książki jest wykazanie, że „fakty” z życia Nerona – na ile można je wydobyć z zapisanych świadectw – nie usprawiedliwiają retoryki, która leży u podstaw mitu o potworze.

Istnieją inne analogie między życiem Jezusa a Nerona³. Obaj mężczyźni zmarli, mając około 30 lat, choć ukrzyżowanie Jezusa w rzymskiej Judei nastąpiło prawie 40 lat przed śmiercią Nerona. Wydaje się, że liczba tych, którzy za życia Nerona wierzyli, iż jest on Zbawicielem, była większa niż liczba tych, którzy w czasach Jezusa wierzyli, że Jezus jest Bogiem. Różne proroctwa mesjanistyczne powtarzano sobie w owym czasie na Bliskim Wschodzie i dzięki nim popularność Nerona była z pewnością większa. Astrologowie przepowiedzieli zresztą, że to on zostanie królem Jerozolimy.

Głębokie różnice między Jezusem a Neronem stworzyli ich następcy. Miliardy chrześcijan na świecie wierzą dziś, że Jezus był Chrystusem, wiecznie żywym Synem Bożym, w którego imieniu cała ludzkość oczekuje zbawienia. Neron pamiętany jest jako matkobójca i marny artysta, dający występ z płonącym Rzymem w tle, jako władca rzucający chrześcijan lwom na pożarcie. Rozpoznawany bywał jako Bestia Apokalipsy nosząca symbol 666, opisana w proroctwie świętego Jana. W czasach współczesnych jego entuzjastycznym i niezwykłym wyznawcą był markiz de Sade, który rzekomo modlił się słowami: „Neronie, pragnę czcić twoją pamięć”⁴.

Ta książka nie ma na celu odbrązowienia Nerona i z pewnością nie służy uczczeniu jego pamięci. Napisana jest w intencji ukazania go jako postaci istniejącej także poza hollywoodzkim kiczem i poza legendami, które zaczęto snuć, zanim jeszcze jego ciało ostygło, i które snuje się do dzisiaj. Ma też pokazać, że Neron był bardziej oswobodzicielem niż tyranem, że jego polityce przyświecała zasada make peace, not war, a także, że dzięki swym niezwykłym talentom i upodobaniom był on pierwszą gwiazdą kultury masowej odnotowaną przez historię⁵. W odróżnieniu od swych militarystycznych poprzedników Neron nigdy nie był dowódcą wojskowym, a nawet nigdy nie zadał sobie trudu, by złożyć wizytę w jakimś legionie stacjonującym na obrzeżach imperium. Co jednak nie przeszkadzało mu występować publicznie w rynsztunku wojennym podczas świąt państwowych. Wolał jednak uprawiać poezję, grać i śpiewać przed publicznością, odtwarzać klasyczne postacie na scenie i brać udział w wyścigach, prowadząc rydwan. Na uczty spraszał raczej filozofów niż generałów i czas spędzał z przyjaciółmi na żartach, libacjach i orgiach seksualnych.

W oczach konserwatywnych Rzymian ten styl życia kojarzył się z Grecją i dekadencją. Ich zdaniem – i w tym mieli rację – ulubione zajęcia Nerona rujnowały mu reputację i odzierały państwo z godności. On był jednak zdania, że przepych, jakim się otaczał, przydawał Rzymowi godności, stwarzał wzór mecenatu arystokratycznego, rozwijał sztukę i krzewił wystawne obyczaje. Wszystko wskazuje na to, że plebs rzymski był nim zachwycony. Schodzili się na jego igrzyska i występy. Chętnie jedli i pili na wielkich, darmowych przyjęciach, które organizował dla nich na ulicach miasta. Jego naturalnym wrogiem była tylko klasa związana z dawnymi władcami. Jej politycznym dążeniem było przywrócenie republiki, powrót do dawnych zwyczajów, gdy władcy byli obieralni i dzielili się władzą. Większość tych ludzi miała dostatecznie realistyczne spojrzenie na świat, by wiedzieć, że spełnienie tych marzeń było niemożliwe. Musiał nimi rządzić cesarz, ale jeśli miał to być cesarz, to chcieli, by to był sprawny dowódca wojskowy, respektujący niepisane zwyczaje większości (mos maiorum – zwyczaj starszych) – czyli tradycyjne cnoty rzymskie.

Ten uświęcony i instynktownie przestrzegany kodeks moralny zakładał szacunek dla zwyczajów przodków i dla opinii współczesnych. W liczbie mnogiej zwrot mores maiorum (zwyczaje starszych) brzmiał niemal jak „moralna większość” i choć niedokładnie miał takie znaczenie, możemy go uznać za wygodny skrót dla wyrażenia zarzutu, jaki najbardziej wpływowi spośród poddanych Nerona gotowi mu byli postawić. „Moralna większość” w Rzymie głęboko brzydziła się hellenizacją. Gdy okazało się, że Neron nie zamierza zrezygnować ze swej kariery śpiewaczej i aktorskiej, postanowiono go zabić. Po jego śmierci ogłoszono „wymazanie go z pamięci” (damnatio memoriae), tak by żadna pochlebna wzmianka o nim nie zachowała się w zapisanych świadectwach.

Dwa tysiące lat później ciągle jesteśmy skazani na ograniczone przez tradycję, tendencyjne postrzeganie zalet Nerona. Podobnie jak tendencyjnie widzimy Juliusza Cezara, charyzmatyczny pierwowzór wszystkich późniejszych cesarzy. Cezar cieszy się uznaniem potomnych dzięki swym chełpliwie ubarwionym militarnym podbojom, choć w jego czasach słusznie oskarżano go o popełnienie zbrodni wojennych. W istocie nie miał lepszego pretekstu do najechania Galii niż Hitler w 1939 roku do inwazji na Polskę. Analogię można rozciągnąć na los setek tysięcy Galów i Germanów, których wymordował lub sprzedał w niewolę razem z kobietami i dziećmi. Co więcej, on sam nie wypierał się odpowiedzialności za tę rzeź, lecz pisał o niej szczerze, rzeczowym tonem, w opowieści, z której przebija poczucie dumy z dobrze wykonanej pracy⁶.

Jak długo jeszcze będziemy zachwycać się Cezarem, który wielkość Rzymu zbudował na ludobójstwie dokonanym w Galii, i opluwać będziemy Nerona, który przez całe swe dorosłe życie starał się dowieść swoim poddanym, że powinni pokochać grecką cywilizację i cieszyć się tym, co ona oferuje? Cezar nawet nie miał wykrętu, którym mógł się posłużyć Neron. Nie stanął przed koniecznością podjęcia trudnych decyzji w interesie narodu. Podczas plądrowania Galii był jedynie żądnym władzy byłym konsulem, który posługując się polityczną manipulacją i przekupstwem, zdobył na pięć lat dowództwo nad kilkoma legionami rzymskimi i wykorzystał je bez skrupułów dla osobistego triumfu, lekceważąc protesty senatorów. Neron natomiast został zmuszony głównie z powodów dynastycznych do wzięcia na siebie roli cezara, gdy miał zaledwie 16 lat. Gdyby odmówił, jego i jego matkę spotkałaby najprawdopodobniej śmierć.

Co nie zmienia faktu, że po wielkim pożarze Rzymu istotnie ukarał „chrześcijan”, choć świadectwa historyczne w tej sprawie – jak zobaczymy w rozdziale 11 – są zagmatwane i dopuszczają różne interpretacje. Podczas swego 13-letniego panowania skazał na śmierć albo zmusił do samobójstwa ponad 30 osób zamieszanych w spisek przeciw niemu lub które miał powody podejrzewać o takie zamiary. Skazańców mogło być więcej – dane z ostatnich dwóch lat jego panowania są niekompletne – ale żaden rząd ani w ustroju monarchicznym, ani demokratycznym nie może tolerować zabójstwa jako formy politycznej opozycji. Śmierć spotkała też trzech dorosłych mężczyzn z jego rodziny – szwagra i dwóch kuzynów – o których nie wiadomo, czy byli zamieszani w spisek, ale byli oni z pewnością niebezpiecznymi, potencjalnymi rywalami. Najgorszymi zbrodniami, jakie popełnił osobiście – choć i one miały tło polityczne – było morderstwo dokonane na matce, Agrypinie, która sama też była morderczynią, i na pierwszej żonie Oktawii, którą poślubił pod przymusem, gdy był jeszcze dzieckiem. Oskarża się go też o śmierć 13-letniego przyrodniego brata Brytanika, którego wcześniej rzekomo zgwałcił. Postaram się jednak wykazać (w rozdziale 5), że oba oskarżenia są nieprawdziwe.

W sumie lista jego dokonań nie wypada dobrze, ale z drugiej strony nie jest to też szczególnie obciążający spis uczynków, jeśli pamiętamy, że dokonał ich władca absolutny, który był panem życia i śmierci swoich poddanych. Trzeba by zupełnie nadzwyczajnej osoby, która mając absolutną władzę, powstrzymałaby się przed użyciem jej dla ochrony swego życia i pozycji. Być może nikt taki w ogóle nie istniał. Waleczny Konstantyn Wielki, „pierwszy cesarz chrześcijański” ochrzczony na łożu śmierci, by mógł pójść wprost do nieba, zabił olbrzymią liczbę poddanych, w tym żonę i syna, ale ten aspekt jego działalności nie jest mu zwykle wypominany. Klaudiusz, bezpośredni poprzednik Nerona, którego tak ujmująco odegrał sir Derek Jacobi w telewizyjnej adaptacji dzieła Roberta Gravesa Ja, Klaudiusz, był niepoprawnym sadystą; z upodobaniem przyglądał się egzekucjom, chodził na walki gladiatorów i torturował wiele ofiar w swych prywatnych pokojach⁷.

Swetoniusz, autor najwcześniejszej z zachowanych biografii Klaudiusza, pisze, że podczas 13 lat panowania tego cesarza życie straciło nie mniej niż 35 senatorów i 300 ekwitów (equites, czyli rycerzy), z których część została skazana na śmierć, część zamordowana, a część otrzymała pisemne polecenie odebrania sobie życia⁸. To tak, jakby podczas najświetniejszych lat Imperium Brytyjskiego królowa Wiktoria co roku skazywała na śmierć ze dwa tuziny lordów i biskupów, sędziów i generałów, aferzystów i parlamentarzystów, a lokalnych notabli kazała tracić średnio po jednym co dwa tygodnie. Do tego trzeba dodać tortury, jakim poddawani byliby wszyscy zatrudnieni na dworze karanego dostojnika – od kamerdynera do czyścibuta i najmłodszej pokojówki, by wydobyć z nich jakieś zeznania, a jeszcze lepiej – oskarżenia.

Czemu więc wskazuje się na Nerona jako na najgorszego z łotrów wszech czasów? Jednym z powodów jest oczywiście to, że prześladował chrześcijan, podczas gdy jego żona Poppea chroniła żydów⁹. Ponadto zapiski współczesnych mu historyków nie zachowały się, a on sam nie zostawił żadnych pamiętników, listów ani zwierzeń. Znamy kilka urywków z jego poezji tylko dlatego, że cytowali je inni pisarze. Najpoważniejsze źródło, Roczniki Tacyta, przetrwało w niekompletnym rękopisie. Brakuje pierwszych dziewięciu i ostatnich dwóch lat z życia Nerona. Żywot Nerona Swetoniusza to właściwie tylko seria niepowiązanych anegdot, których większość jest niedatowana. Romaike historia Diona Kasjusza została napisana dopiero w 100 lat po dziełach Tacyta i Swetoniusza, a część dotycząca panowania Nerona zachowała się w streszczeniu dokonanym przez bizantyjskich mnichów ze średniowiecza (por. Dodatek 1).

Problem ma jednak bardziej ogólny charakter. Choć od pewnego czasu jest oczywiste, że późniejsi biografowie czerpali swe natchnienie z zatrutego źródła, historycy starożytności niechętnie przystępują do ponownej oceny charakteru Nerona i jego życia. W niektórych przypadkach wynikato z przekonania, że jednostka niewiele znaczy w sytuacji, gdy powstają i ulegają zagładzie wielkie imperia. Głównym powodem jest jednak to, że z łatwych do zrozumienia powodów naukowcy niechętnie wykraczają poza pisane źródła uznane w ich dyscyplinie, szczególnie jeśli mogą popisać się ich dogłębną znajomością, jak to często miało miejsce w ostatnim czasie¹⁰. „Źródła mogą kłamać, ale bez nich zostajemy z pustymi rękami”, twierdzą dobitnie we wstępie do swej książki Reflections of Nero (Duckworth, 1994) Jás Elsner i Jamie Masters, redaktorzy zbioru esejów napisanych przez specjalistów z angielskich i amerykańskich uniwersytetów. Autorzy wstępu przyznają, że istnieje potrzeba „bardziej przyjaznego potraktowania Nerona”, ale dodają, że – ich zdaniem – rewizja utrwalonych poglądów przy zastosowaniu tradycyjnych metod nauki byłaby bardzo trudna¹¹. To prawda. Nie jest to zadanie dla człowieka o zajęczym sercu, ale w moim przekonaniu podjęcie go jest możliwe i konieczne. Dlatego postanowiłem wedrzeć się na teren zastrzeżony dla renomowanych specjalistów. Niniejsza książka jest więc przeznaczona dla szerokiej rzeszy czytelników. Informuję w tekście lub w przypisach, kiedy decyduję się na podważenie starożytnych źródeł lub kiedy korzystam z najnowszej nieźródłowej literatury na temat wczesnego cesarstwa. Wszystkie tłumaczenia są mojego autorstwa, poza dobrze znanymi cytatami z Biblii. Wyjątki są zaznaczone w przypisach.

W zależności od tego, jaką przyjmiemy perspektywę, Cesarstwo Rzymskie traciło na znaczeniu i upadało co najmniej trzy razy – najpierw na Zachodzie, później na Wschodzie i na koniec w Europie Środkowej. Jednak mimo swych wielokrotnych upadków nadal wiedzie ulotną egzystencję w sercach i umysłach kolejnych pokoleń ulegających zwodniczemu czarowi jego niepokojącej wielkości. Cesarz niemiecki i car rosyjski stracili swe tytuły pochodzące od imienia Cezara dopiero w XX wieku. Stracili je w pożodze wojennej, którą po części wywołała ich imperialna rywalizacja. Także Mussolini starał się w śmieszny i nieudolny sposób wskrzesić Cesarstwo Rzymskie na jego oryginalnym terenie, we Włoszech i basenie Morza Śródziemnego. Po II wojnie światowej nowy traktat rzymski podjął próbę połączenia przynajmniej części tych ziem, nad którymi panował Neron, i jest możliwe, że w następstwie tych starań powstanie imperium, które pod względem rozległości geograficznej i posiadanych środków zaćmi dominium Nerona.

Nie ma powodu dodatkowo podkreślać faktu, że zrozumienie ogólnej sytuacji w antycznym Rzymie wymaga dotarcia do prawdy ukrywającej się za mitami. Zawodowi historycy za główną postać tego okresu uważają Oktawiana Augusta. U szerszej publiczności oddźwięk wzbudzają dwa inne imiona – Juliusza Cezara i Nerona. Z tych dwóch jednak tylko Neron rządził cesarstwem stworzonym przez Oktawiana. Jeśli przyjmiemy, że teksty starożytne przedstawiają go tendencyjnie i traktować je będziemy zdroworozsądkowo, konfrontując je z innymi świadectwami epoki – społecznymi, kulturalnymi, archeologicznymi, literackimi i artystycznymi – będziemy potrafili dostrzec w Neronie człowieka, a nie potwora, ulubieńca tłumów, ale nie błazna, zdezorientowanego estetę, ale niekoniecznie niegodziwego antychrysta.

We wszystkim, co robił, Neron popadał w przesadę. Zdawał sobie sprawę z tego, iż jest najpotężniejszym człowiekiem świata i swą osobistą wolność wykorzystywał bez zahamowań. Oddawał się wymyślnym uciechom, nie zawsze właściwym ani rozsądnym. Po jego śmierci mówiono o jego odrodzeniu, podobnie jak po śmierci Jezusa. W basenie śródziemnomorskim kilkakrotnie pojawiali się fałszywi, odrodzeni Neronowie w całkiem nieoczekiwanych miejscach, nieodmiennie stwarzając zagrożenie dla pax Romana. Bardziej jednak niż oni reputacji Nerona zaszkodzili wrodzy mu mitotwórcy, którzy z ulubieńca publiczności uczynili straszydło nadające się tylko do straszenia dzieci. Postaram się zdemaskować tę mistyfikację.WSTĘP

Neron był dopiero piątym cesarzem w długim poczcie władców rządzących Imperium Rzymskim, założonym przez ciotecznego wnuka Juliusza Cezara, Oktawiana Augusta, w ostatnich dekadach przed początkiem ery chrześcijańskiej. Samo miasto zostało założone, zgodnie z legendą, przez Romulusa ponad 800 lat przed rządami Nerona. Świadectwa archeologiczne dowodzą, że obszar siedmiu wzgórz zamieszkany był od kilku wieków przed Romulusem, a wielki poemat Wergiliusza Eneida utrwala sławny mit, że pierwsi Rzymianie pochodzili od potomków Trojan, którzy musieli uchodzić z miasta złupionego przez Greków po 10-letnim oblężeniu.

Historyk Liwiusz zebrał wszystkie wczesne legendy na temat heroicznej przeszłości Rzymu od okresu, w którym miastem rządzili królowie, do ostatnich dni republiki, 500 lat później, gdy przykładów heroizmu dostarczali mu głównie jacyś przypadkowi urzędnicy miejscy. Liwiusz splótł te legendy w spójną i ubarwioną opowieść, która w czasach Nerona stanowiła obowiązkową lekturę każdego ucznia pochodzącego z klasy wyższej. A zatem i młodego cesarza, który był spadkobiercą zarówno wielkiej tradycji antycznej, ucieleśnionej w idei republikańskiej „cnoty”, jak i zasadniczo antyrepublikańskiej struktury władzy stworzonej dla przeciwwagi przez Oktawiana. Napięcie między tymi dwoma wyraźnie konfliktowymi zbiorami wyobrażeń i procedur sprawiało, że rządzenie cesarstwem nie sprowadzało się nigdy do prostego wydawania rozkazów i żądania, by były one spełniane bez mrugnięcia okiem.

Za Oktawiana ukształtował się nowy ustrój, w którym cesarz zdobył pełną władzę prawną potrzebną do sprawowania rządów jako monarcha absolutny. Musiał jednak przestrzegać republikańskich form rządzenia, gdyż w przeciwnym razie ściągał na siebie gniew wielkich rodzin, których poprzednicy byli wysokimi urzędnikami w mieście, w czasach, gdy prawdziwą głową państwa byli konsulowie. Gniew i niezadowolenie ujawniały się często w postaci spisku na życie rządzącego, udanego lub nie. Spośród poprzedników Nerona Juliusz Cezar i Kaligula zostali zasztyletowani przez republikańskich konspiratorów, Klaudiusz został otruty z powodów dynastycznych i tylko Oktawianowi i Tyberiuszowi szczęśliwie udało się uniknąć zamachów na życie. Stąd, wraz z upływem lat, rządzący stawali się tak podejrzliwi, że w praktyce starali się zlikwidować wszystkich w cesarskim klanie, którzy mogliby z racji pokrewieństwa pretendować do przejęcia władzy.

Juliusz Cezar zdobył najwyższą władzę, ale nie został cesarzem w tym sensie, w jakim był nim Neron¹. Powinniśmy go raczej uznać za wojskowego i politycznego awanturnika, który zniszczył Republikę Rzymską, gdy po podboju Galii wyruszył przeciw miastu i ze swymi licznymi legionami zdobył je bez walki. Choć ten podbój wywołał wojnę domową, toczyła się ona na obrzeżach imperium; tam zbiegli przywódcy republikańscy, by zgromadzić się pod sztandarem Pompejusza. Po klęsce i śmierci Pompejusza Juliusz Cezar „przebaczył” większości swych przeciwników w Senacie w zamian za przyrzeczenie przez nich współpracy. Ugrupowanie, któremu przewodzili Brutus i Kasjusz, złamało tę obietnicę i w idy marcowe 44 roku p.n.e. zamordowało Cezara u stóp posągu Pompejusza w Rzymie.

Następcą Cezara był 18-letni Oktawian, pochodzący z nieznanej italskiej rodziny. Wiadomość o zabójstwie dotarła do niego po dwóch tygodniach i zastała go w Grecji, gdzie uczył się języka i literatury. Jego nieżyjący ojciec był w swoim czasie uhonorowany jako homo novus wyborem do Senatu. Matka Oktawiana, Atia, była córką Julii, siostry Juliusza Cezara. Gdyby nie te nader odległe powiązania z wielkim generałem, świat nigdy nie usłyszałby o cesarzu Auguście – bo takie imię przybrał Oktawian w późniejszych latach. Władzę udało mu się utrzymać, ponieważ – korzystając z olbrzymiej fortuny swego stryjecznego dziadka – stworzył własną armię, gdy miał 19 lat².

Konserwatyści w Senacie byli przekonani, że uda im się onieśmielić tego niedoświadczonego młokosa i użyć go jako pionka w konfrontacji z Markiem Antoniuszem, głównym adiutantem Cezara, który był przekonany, że to on, a nie Oktawian, powinien przejąć władzę po Cezarze. Oktawian najpierw z upoważnienia Senatu podjął walkę przeciwko Antoniuszowi, a następnie połączył z nim swe siły, by je zwrócić przeciw Senatowi. Działając wspólnie, dowódcy ci skazali na śmierć 300 senatorów i 2000 ekwitów, a także zarządzili proskrypcję, która złamała i upokorzyła republikanów. Pewnej liczbie skazanych udało się jednak zbiec. Oktawian nie zamierzał ryzykować życia pod sztyletami gorliwych zwolenników republiki w kolejnej wersji idów marcowych.

Gdy więc Cezar oszczędził życie swym wrogom z grona senatorów, a później traktował ich z wyszukaną pogardą, Oktawian kazał stracić swych przeciwników en masse, a oszczędzonym okazywał wystudiowany szacunek. Podczas historycznej okazji, gdy niemal cały Senat stawił się przed Cezarem – nie mając zresztą innego wyboru w owym czasie – by zaproponować mu objęcie niemal dyktatorskiej władzy, Cezar, niby jakiś wschodni samodzierżawca, przyjął ich, siedząc. Odwrotnie postępował Oktawian. Nawet gdy był już cesarzem Augustem, zawsze uprzejmie podnosił się z miejsca, gdy którykolwiek z konsulów wchodził do sali. Choć miał władzę niemal królewską, okazywał zawsze szacunek wysokim urzędnikom, na których wybór sam miał zresztą znaczny wpływ.

Ten system zinstytucjonalizowanej hipokryzji, nazywany przez historyków pryncypatem od tytułu princeps (czyli pierwszy), który August sam sobie nadał, działał sprawniej niż poprzedni system republikański. Nowy ustrój przewidywał wybór dwóch konsulów i pewnej liczby niższych urzędników (rokrocznie wybierano ich na 12-miesięczną kadencję), a także mianowanie zarządów prowincji i dowódców legionów. Ponieważ nie było bezterminowych mianowań w służbie publicznej, nie istniała ciągłość polityki ani nadzoru. Był to uderzająco nieskuteczny sposób zarządzania cesarstwem, obejmującym po raz pierwszy i ostatni w historii cały basen Morza Śródziemnego, a właściwie wszystkie ziemie od Atlantyku po rzekę Eufrat i od terenów położonych nad Renem na północy po granice Sudanu na południu.

Początkowo Oktawian rządził w praktyce zachodnią częścią cesarstwa, podczas gdy Antoniusz panował nad wschodnią częścią i jej legendarnymi bogactwami. Jednak podczas bitwy morskiej pod Akcjum (31 rok p.n.e.) Oktawian rozgromił i rozpędził siły Antoniusza i Kleopatry, nie zostawiając im samym innego wyjścia prócz samobójstwa. Przez następne 45 lat rządził jako wyłączny władca. Trudno przecenić znaczenie jego własnej długowieczności dla utrwalenia stworzonego przez niego systemu. W owym czasie średnia długość życia wynosiła niewiele ponad 30 lat, nawet jeśli pominie się niemowlęta, których połowa nie dożywała wieku, w jakim dziecko zaczyna chodzić³. To znaczy, że w czasie, gdy Tyberiusz przejął władzę po Oktawianie, w praktyce nie żył już nikt, kto był dorosłym człowiekiem, gdy Cezar przekroczył Rubikon. A zatem nie było nikogo, kto by pamiętał funkcjonowanie prawdziwej republiki.

Sukces Oktawiana był mniej imponujący niż dzieło Cezara, ale okazał się znacznie trwalszy. Stąd współcześni historycy chętnie przedstawiają go jako męża opatrznościowego, postać na miarę Napoleona, uosobienie stylu rządzenia, charakteryzującego się wszystkimi cnotami, których dawna oligarchia rzymska oczekiwała od przywódcy: odwagą, godnością, zdyscyplinowaniem, wysokim morale, dzielnością na polu bitwy, prostodusznością i wiernością. Zalety te miały się ujawniać głównie w pompatycznych przemówieniach i w dygnitarskim, dostojnym sposobie bycia. Trzeba trafu, że Oktawian był genialnym hipokrytą, kłamcą, tchórzem, cudzołożnikiem i masowym mordercą⁴. By uniknąć odpowiedzialności za te czyny, musiał mieć talent wielkiego aktora i genialnego polityka. Był więc ojcem chrzestnym swojego narodu, noszącym nawet stosowny przydomek: pater patriae (ojciec ojczyzny). Nigdy nie wychodził z domu bez eskorty płatnych zabójców i lubił składać Senatowi i mieszkańcom Rzymu propozycje, których ci nie mogli odrzucić. Podniósł szalbierstwo do rangi wielkiej sztuki i umiał wyprowadzić w pole nie tylko współczesnych. Jego przydomek Augustus stosowany był przez potomnych dla określenia wszystkiego, co szlachetne i wzniosłe w istocie ludzkiej.

Nic, oczywiście, nie może pomniejszyć prawdziwych zasług Oktawiana dla stworzenia i utrwalenia systemu rządów i porządku społecznego, które mimo wewnętrznych napięć przetrwały wieki. W pewnym sensie jego cesarstwo okazało się litą skałą, w której wyrzeźbiono los przyszłych narodów Europy. Gdy w jego systemie politycznym władzę obejmował inteligentny princeps, cieszący się osobistym uznaniem, ryzyko wojny domowej spadało do minimum, a tym samym szanse zaprowadzenia pokoju osiągały maksimum na całym terenie zaliczającym się wówczas do cywilizowanego świata. Sam Oktawian znacznie rozszerzył swe cesarstwo przez kolejne podboje, dążąc przede wszystkim do zajęcia łatwej do obrony linii Dunaju. Zalecił jednak Tyberiuszowi – swemu adoptowanemu synowi i następcy – by nie zabiegał o dalsze poszerzenie terytorium, tylko próbował skonsolidować to, co już zostało zdobyte. Tyberiusz starał się trzymać tej zasady, ale Kaligula i Klaudiusz łamali ją bez skrupułów, zabiegając o osobistą chwałę⁵. Dopiero Neron skutecznie powrócił do polityki pokoju.

Krwawa wojna domowa, która wybuchła po śmierci Nerona, stanowiła pierwszy wielki test trwałości podstaw cesarstwa Oktawiana. Niewiele brakowało, by państwo się rozpadło. Właściwie pozostaje zagadką, dlaczego tak się nie stało, dlaczego nie powstało kilka osobnych państw. To jednak, że cesarstwo trwało, mimo wszelkich przeciwności, jest głównie zasługą geniuszu politycznego Oktawiana, a wtórnie zasługą Nerona, który ugruntował pragnienie życia w pokoju i usilnie zabiegał o pokój podczas swego panowania. Dzięki temu pokojowi i za panowania Nerona stała się możliwa zwiastująca dalekosiężne skutki podróż świętego Pawła z Azji do Europy i rozprzestrzenienie się Ewangelii między poganami. Papieże przejęli po Neronie tytuł pontifex maximus (najwyższy kapłan), co nie przeszkadzało im potępić go za rzekomo nieznane wcześniej okrucieństwa.

Historyczne dowody pokazują jednak, że Neron był mniej krwiożerczy niż jego poprzednicy i prawdopodobnie wcale nie lubował się w okrucieństwach. Gdy został cesarzem i po raz pierwszy podsunięto mu do podpisu listę wyroków śmierci, wykrzyknął: „Szkoda, że w ogóle nauczyłem się pisać!”⁶ Bardzo naraził się też rzymskiemu motłochowi, gdy próbował tak zmienić reguły walki gladiatorów, by zmniejszyć liczbę ginących na arenie lub doprowadzić do tego, by nie ginęli w ogóle⁷. Ta nieudana próba powiązana była z zamiarem wprowadzenia greckich igrzysk zamiast walki gladiatorów, co stanowiło zamach na rzymską tradycję. Nie mamy powodu przypuszczać, by Neronem kierowały jakiekolwiek inne względy niż szczery humanitaryzm. Jego były nauczyciel i wychowawca z czasów młodości, filozof Seneka, nienawidził krwawych walk na arenie z powodów czysto moralnych. Należał jednak w swoim czasie do wyjątków. Społeczeństwo rzymskie było silnie zhierarchizowane i nie dopuszczało do siebie myśli o jakichkolwiek „prawach człowieka” pojmowanych uniwersalnie. Szanowano jedynie uprawnienia narzucone przez tradycję i prawo stanowione, a te bardzo się różniły w zależności od pozycji społecznej.

Senatorowie, przygnieceni jarzmem imperialnych ograniczeń, domagali się przywrócenia utraconych „wolności”. Nie zabiegali jednak o stworzenie demokracji, ale żądali potwierdzenia prawa obowiązującego jakoby od niepamiętnych czasów, by w swobodnej rywalizacji kolejno ktoś z ich elitarnego grona mógł zająć wysoki urząd w państwie, a następnie zdobyć bogactwo dla siebie i swojej rodziny. Byli przekonani, że ich ojcowie i dziadkowie stworzyli imperium dzięki swojemu męstwu i waleczności, a tym samym zdobyli przychylność bogów dla państwa, które teraz podstępnie przechwycone zostało przez tyrana utrzymującego swą władzę dzięki poparciu klas niższych. Nowoczesne pojęcia, takie jak te, które zapisano w Konstytucji Stanów Zjednoczonych, potwierdzające prawo wszystkich ludzi do życia, wolności i dążenia do szczęścia, wprowadziłyby ich w zdumienie i zostały odrzucone z poczuciem moralnej wyższości. Byli to przecież właściciele olbrzymiej armii niewolników⁸, ludzie gotowi ukrzyżować każdego z nich za najmniejszą oznakę buntu w przekonaniu, że nieposłusznego skazańca można zastąpić następnymi, którzy żyją tam, skąd przybył ten pierwszy. Poza nielicznymi szlachetnymi wyjątkami – do których należał Neron – bez skrępowania cieszyli swe oczy cierpieniem i śmiercią tych nieszczęśników. Doprowadzili nawet do stworzenia rytualnych widowisk dla publiczności, podczas których rzucano przestępców dzikim bestiom na pożarcie.

Niektórzy cesarze sami dostarczali przykładu nieprzeciętnego sadyzmu. Jednak to oni przede wszystkim chronili miliony swych poddanych w rozrzuconych po świecie prowincjach przed zachłannością rzymskiej elity. Ta polityka nie była motywowana altruizmem, tylko dobrze pojętą racją stanu. Cesarzom zależało na utrzymaniu w kraju pokoju, na tym, by obywatele płacili podatki bez wyraźnego sprzeciwu i by gotowi byli to robić rokrocznie. W zamian otrzymywali opiekę określaną jako pax Romana. W odróżnieniu od cesarza prokonsulowie czasów republiki wyznaczani byli do rządzenia prowincją na rok i zupełnie nie interesowali się tym, co stanie się z ich poddanymi po tym czasie. Często przez pół życia czekali na tę krótką okazję, by się wzbogacić i umocnić pozycję swojej rodziny, po czym powracali do prywatnego życia.

Zarządcy prowincji i prokuratorzy wyznaczani przez cesarzy byli powoływani na dłuższy okres i poddawani ściślejszemu nadzorowi. Tak jak gubernatorzy w brytyjskich koloniach z okresu, w którym słońce nigdy nie zachodziło nad Imperium, mieli utrzymać pokój, a więc unikać sytuacji, które niepotrzebnie drażniły tubylców. Dlatego właśnie jeden z cesarskich prokuratorów, Poncjusz Piłat, wolał ukrzyżować mającego dobre intencje, lecz naiwnego politycznie żydowskiego rabina z Galilei, niż ryzykować rozpętanie się masowych rozruchów w Jerozolimie. Rozruchy prowadziłyby do zniszczenia własności, stanowiłyby zagrożenie życia – w tym nawet życia cesarskiego namiestnika – zniszczyłyby handel i mogły stwarzać konieczność wezwania na pomoc oddziałów wojskowych. Gdyby jednak Jezus był obywatelem rzymskim, takim jak święty Paweł, Piłat najprawdopodobniej nie ryzykowałby skazania go na ukrzyżowanie. A żołnierze, którzy przystąpili do rzucania kośćmi, targując się o jego szatę, otrzymaliby prawdopodobnie rozkaz przepędzenia go cichcem poza granice prowincji z ostrzeżeniem, by nie ważył się nigdy powrócić do Jerozolimy.

Zasadniczą sprawą jest to, że ludzie, którzy zasiadali w sądach, od cesarza w dół, nie podejmowali swych decyzji w oparciu o naturalne poczucie sprawiedliwości, ale trzymali się litery przepisów. Nie postępowali tak z cynizmu, ale dlatego, że to nie Rzymianom zawdzięczamy głębokie rozumienie prawa i koncepcję rządów prawa. Abstrakcyjną ideę sprawiedliwości trudno zdefiniować – nabiera ona różnego sensu w różnych społeczeństwach i w różnych epokach. Trzeba więc mądrości Salomona, by umieć posługiwać się nią bez wahania. Praktyczni Rzymianie woleli przyjąć jasno sformułowane przepisy, do których mogłaby się odwoływać każda ze stron i na których mógłby się oprzeć sędzia bez obawy, że jego wyrok zostanie uchylony. Warto też pamiętać, że prawa rzymskie nie czyniły ludzi równymi przed sądem. Jedno prawo obowiązywało niewolników, a inne ich właścicieli. Jak to pokazuje kontrast między Jezusem z Nazaretu a Pawłem z Tarsu – inne prawa były stosowane wobec wolnych obywateli Rzymu, a inne wobec wolnych nieobywateli.

Zachodziły też pewne różnice między uprawnieniami stanu senatorskiego i ekwitów, jeśli chodzi o dopuszczalne formy zachowania społecznego – choć było to bardziej teoretyczne niż praktyczne rozróżnienie. Senatorowie nie mogli brudzić sobie rąk handlem, choć to organiczenie nie dotyczyło sprzedaży produktów rolnych, ponieważ w przeszłości senatorskie rodziny zajmowały się rolnictwem na – zwykle – mniejszą skalę. Teraz właściciele wielkich posiadłości chętnie odsprzedawali nadwyżkę zboża i bydła ze swoich majątków, na których pracowały zastępy niewolników. Dawni rolnicy zostali pozbawieni ziemi, ponieważ musieli się zaciągać do legionów, aby dać utrzymanie rodzinie, a sprzedawali majątek, by ją ochronić przed śmiercią głodową. Pozbawione ziemi rodziny rolników przenosiły się do Rzymu, gdzie powiększały liczbę miejskiego motłochu. To one właśnie domagały się „chleba i igrzysk”, z czego już szydzili starożytni, a także późniejsi autorzy. I to one sprzyjały Neronowi w jego konfliktach z arystokracją oskarżaną o zachłanne wydzieranie ziemi dawnym właścicielom⁹.

Warstwą leżącą jeszcze niżej od miejskiego motłochu byli niewolnicy pozbawieni jakiejkolwiek skutecznej ochrony przed okrutnymi właścicielami. W czasach Nerona legalność zabójstwa dokonanego na niewolniku nie była już całkiem pewna, podobnie jak pozostawienie starego niewolnika, by umarł na skraju drogi – przynajmniej dopóki nie dał dobrego powodu do takiego potraktowania. Jeśli jednak któryś z niewolników zmarł po zastosowaniu okrutnej chłosty, nikt nie spieszył się do sądu z doniesieniem, że popełniono rozmyślne zabójstwo¹⁰. Jeśli natomiast jakiś niewolnik zabił swego pana, wtedy z mocy prawa wszyscy niewolnicy w gospodarstwie – mężczyźni, kobiety i dzieci – skazywani byli na śmierć.

Podczas rządów Nerona prefekt Rzymu, Pedaniusz Sekundus, do którego obowiązków należało także sprawowanie policyjnej kontroli, został zamordowany przez jednego ze swych 400 niewolników. Poruszony tłum Rzymian wyszedł na ulice, by zaprotestować przeciw zastosowaniu prawa. Sprawa wywołała gorącą debatę w Senacie i ostrą dyskusję. W końcu przeważającą większością głosów zdecydowano, że 400 niewolników zostanie straconych, ponieważ ewentualny wyjątek, nawet gdyby nigdy nie miał się powtórzyć, nie pozwoliłby żadnemu właścicielowi niewolników spokojnie zasnąć. Neron nie sprzeciwił się decyzji Senatu, choć nie zgodził się, by dodatkowo skazać na wygnanie byłych niewolników Pedaniusza. Wysłano katów pod ochroną wojska. Tłum się rozpierzchł i wyrok został wykonany z dokładnością do ostatniego dziecięcego gardła¹¹.

W czasach współczesnych chwali się Rzymian za znaczną liczbę „wyzwolonych” niewolników w porównaniu z innymi społeczeństwami, gdzie z reguły niewolnicy umierali w okowach – realnych lub metaforycznych. To prawda, że liczba wyzwolonych niewolników była znaczna, co wiadomo choćby stąd, że cesarz i Senat od czasu do czasu wyrażali zaniepokojenie liczbą uwolnień i poszukiwali sposobu na spowolnienie tego procesu. Jednak za część tych uwolnień płacili sami niewolnicy, wnosząc wykup, który gromadzili przez lata. Przez cały okres ich służby niektórzy właściciele płacili im drobne sumy, które po 10 czy 15 latach oszczędzania mogły stanowić pokaźną kwotę. Ten sposób zdobywania wolności można jednak równie dobrze uznać za dochodowy interes dla właściciela, jak też za objaw jego rodzicielskiej troski.

Owa wolność była zresztą ograniczona. Wyzwolony niewolnik nadal miał pewne zobowiązania względem swego dawnego właściciela. Nie musiały one być bardzo uciążliwe, ale nieraz bywały¹². Niewolnicy, którzy pracowali w wielkich gospodarstwach lub pod ziemią w kopalniach, a także ci, których właściciel mógł nie znać osobiście z innych powodów, mieli mniejszą szansę uzyskania wolności – szczególnie w kopalniach, gdzie wypadki śmiertelne zdarzały się dość często. Ponadto niewolnicy nie służyli w wojsku, choć – podobnie jak przestępcy – mogli zostać gladiatorami, co jednak nie zwiastowało dobrego końca¹³. Związek między sadyzmem a seksem jest oczywisty i choć gladiator mógł o tym wiedzieć, niewielką było dla niego pociechą, że jego agonia podniecała zdemoralizowany tłum otaczający arenę. Niektórzy spośród widzów obserwujący jego śmierć tkwili już w objęciach prostytutek, które na zawołanie kręciły się w mrocznych korytarzach otaczających trybuny, same zresztą będąc zazwyczaj niewolnicami.

Najlepszy los spotykał niewolników stanowiących własność cesarza. Jeśli potrafili czytać i pisać, mogli zdobyć zadziwiająco wysoki urząd w cesarskiej służbie administracyjnej; niektórzy senatorowie uważali za roztropne okazywać im na wszelki wypadek szacunek¹⁴. Ta paradoksalna sytuacja wynikała z tradycyjnego nastawienia Rzymian do płatnego zajęcia. Wolny obywatel Rzymu uważał, że płatne zatrudnienie – poza żołdem za służbę wojskową – obniża jego status do poziomu niedopuszczalnej służalczości, szczególnie gdyby musiał pracować pod bezpośrednimi rozkazami w gospodarstwie pracodawcy, choćby tym pracodawcą był cesarz. Gdy wraz z rozszerzaniem się cesarstwa potrzebny był coraz większy sekretariat, każdy cesarz był zmuszony wybierać urzędników spośród swoich niewolników i byłych niewolników do pracy, którą we współczesnym społeczeństwie wykonują urzędnicy wyższej administracji publicznej z ministrami włącznie.

Wybrańcy byli, rzecz jasna, wyzwalani, zanim awansowano ich do szeregów wyższej biurokracji. Tych właśnie wyzwoleńców zatrudnianych jako sekretarzy stanu, mających niezwykłe możliwości kreowania nepotyzmu i korupcji, starożytni autorzy traktowali z pogardą i ośmieszali za tupet okazywany osobom wyżej stojącym w hierarchii społecznej, tak jakby to właśnie było znacznie ważniejsze niż służba, jaką pełnili dla cesarstwa. Z upływem czasu inne grupy, a przede wszystkim ekwici, zaczęli rozumieć, jakich pozbawiają się korzyści, i coraz chętniej zjeżdżali z całego imperium, by podjąć pracę w administracji publicznej¹⁵.

W ostatecznym rozrachunku władza cesarza opierała się na armii. Za panowania Nerona liczba legionów ograniczona została do 29 i większość wojska stacjonowała na granicy cesarstwa. Legion w pełnym składzie liczył około 6000 żołnierzy, choć zazwyczaj sprawnie działał przy stanie 5000–5500. Na większości terenów towarzyszył im niemal równy liczebnie oddział pomocniczy z silną konnicą, rekrutowany z ludów poddanych niemających obywatelstwa. Ci służyli za mniejszy żołd i mieli mniejsze przywileje. Ponadto elitarna gwardia pretoriańska chroniła miasto Rzym i osobę cesarza. Przynajmniej raz do roku każdy żołnierz składał przysięgę lojalności cesarzowi i jego rodzinie. Nie przysięgano wierności Senatowi¹⁶.

Neron osobiście wyznaczał wszystkich zarządców prowincji, w których stacjonowały legiony. Inni zarządcy byli z reguły mianowani przez Senat; najczęściej losowano kandydatów z ograniczonej listy zatwierdzonej przez cesarza. Egipt stanowił wyjątek ze względu na swe bogactwo i znaczenie strategiczne. Żaden senator nie miał prawa postawić nogi na ziemi egipskiej bez wyraźnej zgody samego cesarza. Wydaje się, że zgody tej udzielano rzadko i prowincją rządził prefekt wyłoniony spośród ekwitów. Największa koncentracja wojsk Nerona znajdowała się nad Renem, gdzie stacjonowało osiem legionów. Inna znaczna, choć zmienna liczba legionów osadzona była w okolicach Syrii i Armenii, to znaczy na granicy z cesarstwem Partów. Partowie byli jedynymi sąsiadami Rzymian, z którymi wojna nie była zwykłym podbojem. Ich cesarstwo rozciągało się od Eufratu do Indusu oraz od Morza Kaspijskiego na północy do Zatoki Perskiej na południu. Oni także utrzymywali znaczne siły na granicy głównie po to, by odpierać częste ataki azjatyckich nomadów i chronić szlaki handlowe do Chin. Położenie Partów powodowało, że ich kraj stanowił dla Rzymu przydatne państwo buforowe, ale fakt ten lekceważono, gdy kolejnym wojskowym dowódcom marzyła się chwała, którą byliby otoczeni po podboju Partii¹⁷.

Tak pokrótce przedstawiała się sytuacja społeczna, administracyjna i strategiczna za panowania Nerona. Na początku oddał on stery rządów innym, co było najlepszym rozwiązaniem dla 16-letniego chłopca; jego rozwaga zasługuje więc na uznanie. Wydarzenia zmusiły go jednak, by stopniowo przejmował coraz większą władzę. Jego dojrzała polityka imperialna polegała na zapewnieniu pokoju i porządku na granicach i na ograniczeniu akcji militarnych do minimum. Wierzył bardziej w efekty dyplomacji niż wojny. W polityce wewnętrznej unikał zabójstw za wszelką cenę i starał się skierować zainteresowania obywateli w stronę tego, co sam najbardziej cenił – muzyki, poezji, sztuk plastycznych i rozkoszy erotycznych¹⁸.

Epoka Nerona była okresem ożywienia religijnego i kwitnącego zabobonu. Błagalne ofiary ze zwierząt, a szczególnie ptactwa, stanowiły zwykły element życia państwa i jednostki. Niemal każdy wierzył, że uderzenie pioruna było dowodem gniewu jakiegoś boga. Pierwsi misjonarze chrześcijańscy stanowili niewielki odłam kapłanów innych religii, wśród których największym zapałem kaznodziejskim wykazywali się czciciele bogini Izydy – także obiecujący swym wyznawcom nieśmiertelność – skupieni w osobnej dzielnicy Rzymu (Izis i Serapis), noszącej imię ich bogini. Inną wpływową religią był kult Bachusa. Odnaleziona podczas wykopalisk w Pompejach Willa Misteriów ukazuje jeden z rytuałów tej religii. Na fresku przedstawiona jest od tyłu naga kobieta, której wymierza się symboliczną chłostę przed dopuszczeniem do grona wyznawców. Misteria Eleuzyjskie w okolicy Aten cieszyły się takim prestiżem, że kiedy kapłan ostrzegł nieoczyszczonych grzeszników, by opuścili święte miejsce, jeśli nie chcą ryzykować rozgniewania bogów, sam Neron – jako matkobójca – pospiesznie się oddalił¹⁹.

Główna część tej książki będzie poświęcona zdemaskowaniu tendencyjnych świadectw przeciw Neronowi, wyrażonych często przez starożytnych autorów w formie insynuacji, a więc podwójnie trudnych do obalenia. Istnieją analogie do takiego traktowania. Inną wybitną ofiarą pomówień była Messalina, trzecia żona cesarza Klaudiusza i matka Brytanika, rywala Nerona. Tacyt podkreśla jej skandaliczną niemoralność. Jej niewierność może być wszakże zrozumiała wobec tego, że wydana została za 48-letniego człowieka, sama będąc 14-letnią dziewicą. Satyryk Juwenalis twierdzi jednak, że jako cesarzowa Messalina w przebraniu wykradała się nocą z cesarskiego pałacu i oddawała prostytucji. Stawała z odsłoniętymi piersiami w przejściu do jakiejś kamiennej niszy, do której wciągała każdego chętnego przechodnia, ulegając swemu nienasyconemu pożądaniu²⁰.

To, co rzeczywiście mogło się zdarzyć, musiało wyglądać inaczej. Juwenalis albo jego informator pomylili dwa całkiem różne aspekty misteriów religijnych, które dotarły do Rzymu przez Grecję z Bliskiego Wschodu. Niewątpliwie, gdy Klaudiusza nie było w mieście, Messalina wzięła udział w fałszywej ceremonii ślubu, stanowiącej część bachicznego obrzędu. Odgrywała rolę świętej narzeczonej u boku Dionizosa, którym był jej młody przyjaciel z arystokracji, albo występowała jako jego kapłanka. Oboje byli ubrani w skóry zwierzęce i odgrywali jakieś zwierzęce sceny. Jak to wyglądało w szczegółach – nie wiadomo. Tacyt wykorzystuje jednak swe niemałe zdolności pisarskie, by uzupełnić tę scenę detalami. Messalina – mająca wówczas zaledwie 23 lata – i jej kochanek zostali straceni bez sądu. Z tym wydarzeniem wiązał się inny występek – surowo potępiany przez moralistów. Dotyczy praktykowanej na Wschodzie prostytucji świątynnej. Według owych wierzeń kobieta powinna oddać jedną noc bogom, udać się do świątyni i oczekiwać tam umizgów jakiegoś „nieznajomego”, którym miał być – jak żywiono nadzieję – jakiś bóg w przebraniu. Łatwowierni opowiadali o samym Oktawianie, że począł się ze spotkania jego matki z Apollinem. Juliusz Cezar chełpił się tym, że pochodzi od Wenus.

Na początku III wieku n.e. opowieść Juwenalisa została nieco przerobiona, by brzmieć bardziej wiarogodnie. Dion pisze, że Messalina była prostytutką, choć, co prawda, nie uliczną, tylko pałacową, i że zmuszała damy dworu do tego samego zajęcia²¹. Wreszcie w telewizyjnej adaptacji powieści Ja, Klaudiusz, która kończy się w momencie objęcia władzy przez Nerona, Messalina staje w cesarskim pałacu do konkursu z zawodową prostytutką, by sprawdzić, która z nich obsłuży większą liczbę mężczyzn w wyznaczonym czasie. Oszczercze zmyślenia mają silniejszy wpływ na naszą wyobraźnię niż rzeczywistość.

Te przykłady pokazują, jak trudne zadanie stoi przed każdym, kto chciałby podważyć utarte opinie powtarzane od 2000 lat, wśród których prym wiedzie mityczna opowieść o Neronie jako najohydniejszym ze wszystkich Rzymian. Przed jego śmiercią większość pisarzy przestrzegała ustalonej na dworze praktyki i chwaliła pod niebiosa każdego kolejnego przedstawiciela dynastii julijsko-klaudyjskiej, który w danej chwili miał władzę. Po śmierci Nerona trzech poprzedzających go cesarzy i jego samego przekształcono w obiekt nienawiści, mając ku temu lepsze lub gorsze powody. Tyberiusz został potępiony przez potomnych – mimo znacznych osiągnięć, których dokonał, gdy był dowódcą i mężem stanu – ponieważ uznano go za utajonego pederastę, który nago pływał z nagimi chłopcami. Nie zwracano przy tym uwagi na to, że w Rzymie mężczyźni nigdy nie nosili strojów kąpielowych w publicznych łaźniach²². Kaligula został zapamiętany przez historię jako maniakalny morderca, Klaudiusz jako karykaturalny, śliniący się tępak. Największy ładunek literackiego i kościelnego nawozu wysypano jednak na Nerona i on przede wszystkim zasługuje na to, by go spod tej pryzmy wydobyć.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij