Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • promocja

Nexus - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
13 listopada 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nexus - ebook

Yuval Noah Harari o ludzkiej podróży od epoki kamienia do ery informacji i o wyborach, których musimy dokonać, by przetrwać.

W swej nowej książce Harari zachęca nas do zastanowienia się, w jaki sposób przepływ informacji stworzył nasz świat. I dlaczego obecnie mu zagraża. Przez ostatnie sto tysięcy lat my, homo sapiens, osiągnęliśmy ogromną moc. Ale pomimo wszystkich tych odkryć, wynalazków i podbojów dziś tkwimy w głębokim kryzysie, który zagraża istnieniu naszego gatunku. Świat stoi na skraju zapaści ekologicznej. Rosną napięcia polityczne. Mnoży się dezinformacja. Pędzimy w erę sztucznej inteligencji – obcej sieci informacyjnej, która grozi nam unicestwieniem. Dlaczego chociaż tak wiele osiągnęliśmy, działamy aż tak destrukcyjnie?

„Przeżywamy najgłębszą rewolucję informacyjną w historii ludzkości, ale nie możemy jej zrozumieć, jeśli nie zrozumiemy tego, co było wcześniej – mówi Yuval Noah Harari. – Historia, ostatecznie, nie jest badaniem przeszłości – jest badaniem zmian. Uczy nas, co się zmienia, a co pozostaje takie samo. Moim celem jest pokazanie, że podejmując świadome wybory, nadal możemy zapobiec najgorszym skutkom. Bo jeśli nie możemy zmienić przyszłości, to po co tracić czas na jej omawianie?”

Harari proponuje, aby zanalizować, w jaki sposób systemy takie jak Cesarstwo Rzymskie, Kościół katolicki czy partia bolszewicka posługiwały się informacją, aby osiągnąć swoje cele. Dobre i złe. Odnosi się także do pilnych wyborów, przed którymi stoimy, ponieważ inteligencja nieludzka zagraża naszemu istnieniu.

Kategoria: Socjologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-08-07961-4
Rozmiar pliku: 5,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Pro­log

Na­zwa­li­śmy nasz ga­tu­nek homo sa­piens – czło­wiek ro­zumny. Można jed­nak dys­ku­to­wać, czy je­ste­śmy godni tego miana.

W ciągu ostat­nich 100 ty­sięcy lat my, sa­piensi, nie­wąt­pli­wie po­sie­dli­śmy po­tężne moce. Do spi­sa­nia wszyst­kich na­szych od­kryć, wy­na­laz­ków i pod­bo­jów po­trze­bo­wa­li­by­śmy opa­słych to­mów. Ale moc spraw­cza to nie mą­drość i po 100 ty­sią­cach lat od­kryć, wy­na­laz­ków i pod­bo­jów ludz­kość za­brnęła w eg­zy­sten­cjalny kry­zys. Sto­imy na kra­wę­dzi eko­lo­gicz­nej ka­ta­strofy, do któ­rej mo­żemy do­pro­wa­dzić przez nie­wła­ściwe wy­ko­rzy­sta­nie po­sia­da­nych mocy. Rów­no­cze­śnie je­ste­śmy po­chło­nięci two­rze­niem no­wych tech­no­lo­gii, ta­kich jak sztuczna in­te­li­gen­cja (AI), które mogą wy­mknąć się nam spod kon­troli, znie­wa­la­jąc nas, lub wręcz uni­ce­stwia­jąc. Mimo to ludz­kość nie jed­no­czy się z my­ślą o sta­wie­niu czoła tym wy­zwa­niom. Wręcz prze­ciw­nie, ro­sną na­pię­cia mię­dzy­na­ro­dowe, glo­balna współ­praca staje się co­raz trud­niej­sza, pań­stwa roz­bu­do­wują ar­se­nały broni osta­tecz­nej za­głady, a nowa wojna świa­towa nie wy­daje się już czymś nie­moż­li­wym.

Skoro my, sa­piensi, mamy się za tak ro­zum­nych, to dla­czego z ta­kim upo­rem zmie­rzamy do au­to­de­struk­cji?

Cho­ciaż zgro­ma­dzi­li­śmy tak wielki za­sób in­for­ma­cji o świe­cie, od czą­ste­czek DNA po od­le­głe ga­lak­tyki, to w ogól­nym roz­ra­chunku nie wy­daje się, by te wszyst­kie wia­do­mo­ści dały nam od­po­wiedź na za­sad­ni­cze eg­zy­sten­cjalne py­ta­nie: kim je­ste­śmy? Do czego po­win­ni­śmy dą­żyć? Na czym po­lega go­dziwe ży­cie? Jak po­win­ni­śmy żyć? Choć mamy do dys­po­zy­cji zdu­mie­wa­jące ilo­ści in­for­ma­cji, wciąż je­ste­śmy po­datni na fan­ta­zje i złu­dze­nia w ta­kim sa­mym stop­niu jak nasi pra­dawni przod­ko­wie. Na­zizm i sta­li­nizm to tylko dwa nie­dawne przy­kłady zbio­ro­wego obłędu, który od czasu do czasu opa­no­wuje na­wet współ­cze­sne spo­łe­czeń­stwa. Bez­sprzecz­nie czło­wiek dys­po­nuje dziś o wiele więk­szymi za­so­bami in­for­ma­cji i moż­li­wo­ściami niż w epoce ka­mie­nia, lecz nie ozna­cza to, by­śmy ja­koś szcze­gól­nie le­piej ro­zu­mieli sa­mych sie­bie i swoją rolę we wszech­świe­cie.

Dla­czego tak do­brze ra­dzimy so­bie ze zdo­by­wa­niem in­for­ma­cji i mocy spraw­czych, ale znacz­nie go­rzej przy­cho­dzi nam na­by­wa­nie mą­dro­ści? W daw­nych cza­sach w wielu tra­dy­cjach wie­rzono, że ja­kaś fa­talna wada na­szej na­tury pcha nas do po­szu­ki­wa­nia po­tęgi, z którą nie po­tra­fimy się ob­cho­dzić. Grecki mit o Fa­eto­nie opo­wia­dał o mło­dzieńcu, który od­krywa, że jest sy­nem He­liosa, boga Słońca. Pra­gnąc udo­wod­nić swoje bo­skie po­cho­dze­nie, Fa­eton do­maga się przy­wi­leju po­wo­że­nia ry­dwa­nem Słońca. He­lios ostrzega Fa­etona, że ża­den czło­wiek nie jest zdolny za­pa­no­wać nad nie­biań­skimi ru­ma­kami cią­gną­cymi sło­neczny po­jazd. Po na­le­ga­niach Fa­etona bóg Słońca w końcu jed­nak ustę­puje. Wzbiw­szy się za­wa­diacko w niebo, Fa­eton rze­czy­wi­ście traci pa­no­wa­nie nad ry­dwa­nem. Sło­neczny za­przęg zba­cza z drogi, wy­pala wszelką ro­ślin­ność, za­bija wielką liczbę istot i o mało nie ob­raca w po­piół ca­łej Ziemi. In­ter­we­niuje Zeus, ra­żąc Fa­etona pio­ru­nem. Zu­chwały mło­dzie­niec spada z nieba ni­czym gwiazda i staje w ogniu. Bo­go­wie od­zy­skują pa­no­wa­nie nad nie­bem i ra­tują świat.

Dwa ty­siące lat póź­niej, kiedy re­wo­lu­cja prze­my­słowa sta­wiała pierw­sze kroki, a ma­szyny za­częły za­stę­po­wać czło­wieka w wielu dzie­dzi­nach, Jo­hann Wol­fgang Go­ethe opu­bli­ko­wał po­dobną opo­wieść ku prze­stro­dze, za­ty­tu­ło­waną Uczeń czar­no­księż­nika. W bal­la­dzie tej (która póź­niej we­szła do kul­tury po­pu­lar­nej za sprawą filmu ani­mo­wa­nego Walta Di­sneya z Myszką Miki w roli głów­nej) sę­dziwy czar­no­księż­nik na ja­kiś czas opusz­cza swoją pra­cow­nię, zo­sta­wia­jąc ją pod opieką mło­dego ucznia, który ma wy­peł­niać bie­żące obo­wiązki, ta­kie jak no­sze­nie wody z rzeki. Uczeń po­sta­na­wia uła­twić so­bie ży­cie i za po­mocą jed­nego z za­klęć czar­no­księż­nika spra­wia, że to mio­tła nosi za niego wodę. Cze­lad­nik nie wie wszakże, jak za­trzy­mać mio­tłę, która przy­nosi co­raz wię­cej wody, co grozi za­la­niem pra­cowni. W pa­nice uczeń to­po­rem prze­cina na pół za­cza­ro­waną mio­tłę, lecz ku jego zdu­mie­niu obie po­łowy za­mie­niają się w mio­tły. Te­raz d w i e za­cza­ro­wane mio­tły za­le­wają wodą pra­cow­nię. Kiedy wraca stary czar­no­księż­nik, uczeń błaga o po­moc: „Pa­nie mi­strzu ra­tuj! gwałtu! / Du­chy wy­wo­ła­łem, / Ani odejść chcą”. Cza­row­nik na­tych­miast od­czy­nia za­klę­cie i za­trzy­muje po­wódź. Lek­cja dla ucznia – i dla ludz­ko­ści – jest ja­sna: ni­gdy nie przy­wo­łuj mocy, nad któ­rymi nie po­tra­fisz za­pa­no­wać. Co te opo­wia­dane ku prze­stro­dze hi­sto­rie o Fa­eto­nie i uczniu czar­no­księż­nika mó­wią nam w XXI wieku? My, lu­dzie, naj­wy­raź­niej po­sta­no­wi­li­śmy nie słu­chać za­war­tych w nich ostrze­żeń i prze­stróg. Wy­trą­ci­li­śmy już z rów­no­wagi kli­mat Ziemi, za­przę­gli­śmy też na swoje usługi mi­liardy za­cza­ro­wa­nych mio­teł, dro­nów, chat­bo­tów oraz in­nych al­go­ryt­micz­nych du­chów, które mogą wy­mknąć się spod na­szej kon­troli i wy­wo­łać la­winę nie­za­mie­rzo­nych kon­se­kwen­cji.

Co w ta­kim ra­zie po­win­ni­śmy zro­bić? Bajki nie dają żad­nych pod­po­wie­dzi poza wska­zówką, by cze­kać, aż ura­tuje nas ja­kiś bóg lub czar­no­księż­nik. Rzecz ja­sna prze­sła­nie to jest na­der nie­bez­pieczne – za­chęca lu­dzi do zrze­ka­nia się od­po­wie­dzial­no­ści i po­kła­da­nia wiary w bo­gach. Co gor­sza, usuwa z pola wi­dze­nia fakt, że bo­go­wie i czar­no­księż­nicy także są wy­na­laz­kiem czło­wieka – po­dob­nie jak ry­dwany, mio­tły i al­go­rytmy. To dą­że­nie do two­rze­nia ar­te­fak­tów wy­wo­łu­ją­cych nie­za­mie­rzone skutki nie roz­po­częło się wraz z wy­na­le­zie­niem ma­szyny pa­ro­wej czy sztucz­nej in­te­li­gen­cji – jego ge­neza sięga chwili, gdy wy­my­ślono re­li­gie. Pro­rocy i teo­lo­go­wie wie­lo­krot­nie wy­wo­ły­wali po­tężne du­chy, które miały nieść mi­łość i szczę­ście, lecz osta­tecz­nie to­piły świat we krwi.

Mit o Fa­eto­nie i po­emat Go­ethego nie do­star­czają po­ży­tecz­nych rad, po­nie­waż błęd­nie po­strzega się w nich spo­sób, w jaki lu­dzie zdo­by­wają moc. W obu opo­wie­ściach ludzki bo­ha­ter wcho­dzi w po­sia­da­nie ogrom­nych mocy, ale py­cha i chci­wość do­pro­wa­dzają go do zguby. Wnio­sek jest taki, że na­sze in­dy­wi­du­alne nie­do­statki psy­chiczne skła­niają nas do tego, by ro­bić nie­wła­ściwy uży­tek z po­sia­da­nych mocy. W tej na­zbyt uprosz­czo­nej ana­li­zie po­mi­jany jest fakt, że ludzka po­tęga ni­gdy nie sta­nowi wy­niku dzia­łań jed­nostki. Moc spraw­cza i wła­dza za­wsze biorą się ze współ­pracy po­kaź­nej liczby lu­dzi.

O tym, że nad­uży­wamy wła­dzy i mocy nie de­cy­duje za­tem na­sza jed­nost­kowa psy­chika. W końcu oprócz chci­wo­ści, py­chy i okru­cień­stwa lu­dzie mają też inne ce­chy – są zdolni do mi­ło­ści, współ­czu­cia, po­kory i ra­do­ści. Ow­szem, wśród naj­gor­szych przed­sta­wi­cieli na­szego ga­tunku nie­po­dziel­nie pa­nują chci­wość i okru­cień­stwo, które pchają zde­pra­wo­wane jed­nostki do nie­wła­ści­wego po­słu­gi­wa­nia się wła­dzą i mocą. Ale dla­czego spo­łe­czeń­stwa de­cy­dują się po­wie­rzać wła­dzę swoim naj­gor­szym człon­kom? Prze­cież w 1933 roku więk­szość Niem­ców nie była psy­cho­pa­tami. Dla­czego więc za­gło­so­wali na Hi­tlera?

Na­sza ten­den­cja do uwal­nia­nia mocy, któ­rymi nie je­ste­śmy w sta­nie wła­dać, nie wy­nika z jed­nost­ko­wych uwa­run­ko­wań psy­chicz­nych, tylko z wy­jąt­ko­wego spo­sobu, w jaki nasz ga­tu­nek współ­pra­cuje w po­kaź­nych li­czeb­nie gru­pach. Za­sad­ni­czą tezą tej książki jest to, że lu­dzie wcho­dzą w po­sia­da­nie ogrom­nych mocy, bu­du­jąc roz­le­głe sieci współ­pracy, ale kształt tych sieci pre­dys­po­nuje ich do nie­mą­drego po­żyt­ko­wa­nia wszel­kich osią­gnięć. Nasz pro­blem jest więc pro­ble­mem sieci.

Uj­mu­jąc rzecz ści­ślej, jest to pro­blem in­for­ma­cji. In­for­ma­cja to spo­iwo wią­żące sieci. Przez dzie­siątki ty­sięcy lat sa­piensi bu­do­wali jed­nak i utrzy­my­wali wiel­kie sieci, wy­my­śla­jąc i upo­wszech­nia­jąc bajki, fan­ta­zje i zbio­rowe złu­dze­nia – na te­mat bo­gów, za­cza­ro­wa­nych mio­teł, sztucz­nej in­te­li­gen­cji i wielu in­nych rze­czy. Pod­czas gdy po­je­dyn­czy czło­wiek zwy­kle jest za­in­te­re­so­wany po­zna­wa­niem prawdy o so­bie i świe­cie, wiel­kie sieci wiążą ze sobą człon­ków i two­rzą po­rzą­dek oparty na baj­kach i fan­ta­zjach. W ten wła­śnie spo­sób do­tar­li­śmy na przy­kład do na­zi­zmu i sta­li­ni­zmu. Były to wy­jąt­kowo roz­le­głe sieci, spa­jane przez wy­jąt­kowo złudne idee. Jak głosi sławne dic­tum Geo­rge’a Or­wella, igno­ran­cja to siła.

To, że re­żimy na­zi­stow­ski i sta­li­now­ski zbu­do­wano na okrut­nych fan­ta­zjach i wie­rut­nych kłam­stwach, nie ozna­czało jesz­cze, że były one czymś wy­jąt­ko­wym w hi­sto­rii ani nie prze­są­dziło z góry o ich upadku. Na­zizm i sta­li­nizm na­le­żały do naj­sil­niej­szych sieci kie­dy­kol­wiek stwo­rzo­nych przez czło­wieka. Pod ko­niec 1941 roku i na po­czątku 1942 pań­stwa Osi były o krok od wy­gra­nia dru­giej wojny świa­to­wej. Sta­lin osta­tecz­nie wy­szedł z tej wojny zwy­cię­sko, a w la­tach pięć­dzie­sią­tych i sześć­dzie­sią­tych XX wieku on i jego spad­ko­biercy mieli spore szanse na wy­gra­nie rów­nież zim­nej wojny. W la­tach dzie­więć­dzie­sią­tych za­trium­fo­wały de­mo­kra­cje li­be­ralne, ale dziś ich zwy­cię­stwo wy­daje się tym­cza­sowe. W XXI wieku ja­kiś nowy re­żim to­ta­li­tarny może od­nieść suk­ces tam, gdzie Hi­tler i Sta­lin po­nie­śli po­rażkę, two­rząc wszech­po­tężną sieć, która unie­moż­liwi przy­szłym po­ko­le­niom wszel­kie próby de­ma­sko­wa­nia jej kłamstw i zmy­śleń. Nie po­win­ni­śmy za­kła­dać, że sieci oparte na uro­je­niach są z góry ska­zane na nie­po­wo­dze­nie. Za­po­bie­ga­nie ich trium­fowi bę­dzie wy­ma­gało od nas cięż­kiej pracy.

Na­iwny po­gląd na in­for­ma­cję

Siłę sieci uro­je­nio­wych trudno so­bie uzmy­sło­wić z po­wodu roz­po­wszech­nio­nego błęd­nego wy­obra­że­nia na te­mat dzia­ła­nia wiel­kich sieci in­for­ma­cyj­nych w ogóle – za­równo tych opar­tych na uro­je­niach, jak i in­nych. To błędne ro­zu­mie­nie na­zy­wam „na­iw­nym po­glą­dem na in­for­ma­cję”. Pod­czas gdy ta­kie bajki jak mit o Fa­eto­nie czy Uczeń czar­no­księż­nika przed­sta­wiają nad­mier­nie pe­sy­mi­styczne po­strze­ga­nie psy­cho­lo­gii jed­nostki, na­iwny po­gląd na in­for­ma­cję roz­po­wszech­nia prze­sad­nie opty­mi­styczną wi­zję two­rzo­nych przez czło­wieka sieci wiel­ko­ska­lo­wych.

Ów na­iwny po­gląd głosi, że gro­ma­dząc i prze­twa­rza­jąc znacz­nie wię­cej in­for­ma­cji, niż są w sta­nie zgro­ma­dzić i prze­two­rzyć po­je­dyn­cze osoby, wiel­kie sieci dają więk­szą wie­dzę w za­kre­sie me­dy­cyny, fi­zyki, eko­no­mii i w wielu in­nych dzie­dzi­nach, co czyni sieć nie tylko po­tężną, ale także in­te­li­gentną. Zdo­by­wa­jąc na przy­kład wia­do­mo­ści na te­mat pa­to­ge­nów, kon­cerny far­ma­ceu­tyczne i in­sty­tu­cje służby zdro­wia mogą okre­ślać praw­dziwe przy­czyny wielu cho­rób, a to po­zwala im opra­co­wy­wać sku­tecz­niej­sze leki i po­dej­mo­wać mą­drzej­sze de­cy­zje o ich sto­so­wa­niu. Po­gląd ten za­kłada, że wy­star­cza­jąco duże ilo­ści in­for­ma­cji wiodą do prawdy, a prawda z ko­lei wie­dzie za­równo do mocy spraw­czych, jak i mą­dro­ści. Igno­ran­cja na­to­miast – jak się wy­daje – pro­wa­dzi do­ni­kąd. Cho­ciaż sieci oparte na uro­je­niach lub kłam­stwie mogą się cza­sem po­ja­wiać w mo­men­tach hi­sto­rycz­nego kry­zysu, to w dłuż­szej per­spek­ty­wie mu­szą prze­gry­wać z bar­dziej ro­zumną i uczciw­szą kon­ku­ren­cją. In­sty­tu­cja służby zdro­wia igno­ru­jąca do­nie­sie­nia o pa­to­ge­nach czy gi­gant far­ma­ceu­tyczny umyśl­nie roz­sie­wa­jący dez­in­for­ma­cję osta­tecz­nie prze­gra z ry­wa­lem, który mą­drzej wy­ko­rzy­stuje in­for­ma­cje. Na­iwny po­gląd na in­for­ma­cję su­ge­ruje za­tem, że sieci oparte na uro­je­niach mu­szą być aber­ra­cjami i że od wiel­kich sieci zwy­kle można ocze­ki­wać, że zro­bią mą­dry uży­tek z mocy spraw­czej/wła­dzy.

Rzecz ja­sna w na­iw­nym po­glą­dzie na in­for­ma­cję uznaje się, że na dro­dze od in­for­ma­cji do prawdy wiele rze­czy może pójść nie tak. Gro­ma­dząc i prze­twa­rza­jąc dane, mo­żemy po­peł­niać nie­umyślne omyłki. Po­wo­do­wani chci­wo­ścią lub nie­na­wi­ścią ak­to­rzy o złych in­ten­cjach mogą ukry­wać istotne fakty lub pró­bo­wać nas oszu­kać. W re­zul­ta­cie cza­sami in­for­ma­cja pro­wa­dzi ra­czej do po­myłki niż do prawdy. Na przy­kład nie­kom­pletne dane, błędna ana­liza lub kam­pa­nia dez­in­for­ma­cyjna mogą spra­wić, że na­wet eks­perci myl­nie zi­den­ty­fi­kują praw­dziwą przy­czynę ta­kiej czy in­nej cho­roby.

Na­iwny po­gląd na in­for­ma­cję za­kłada jed­nak, że le­kar­stwem na więk­szość pro­ble­mów, ja­kie na­po­ty­kamy pod­czas gro­ma­dze­nia i prze­twa­rza­nia in­for­ma­cji, jest gro­ma­dze­nie i prze­twa­rza­nie jesz­cze więk­szej ilo­ści in­for­ma­cji. Wpraw­dzie ni­gdy nie je­ste­śmy cał­ko­wi­cie za­bez­pie­czeni przed błę­dami, lecz na ogół więk­sza ilość in­for­ma­cji ozna­cza więk­szą do­kład­ność. Je­den le­karz, który usi­łuje usta­lić przy­czynę epi­de­mii, ba­da­jąc jed­nego pa­cjenta, ma mniej­sze szanse po­wo­dze­nia niż ty­siące le­ka­rzy zbie­ra­ją­cych dane na te­mat mi­lio­nów pa­cjen­tów. A je­śli sami le­ka­rze zma­wiają się, by ukryć prawdę, ofe­ro­wa­nie spo­łe­czeń­stwu i dzien­ni­ka­rzom śled­czym szer­szego do­stępu do in­for­ma­cji me­dycz­nych w końcu do­pro­wa­dzi do ujaw­nie­nia oszu­stwa. Zgod­nie z tym po­glą­dem im roz­le­glej­sza jest dana sieć in­for­ma­cyjna, tym bliż­sza musi być prawdy.

Na­tu­ral­nie, na­wet je­śli do­kład­nie prze­ana­li­zu­jemy in­for­ma­cje i od­kry­jemy ważne prawdy, nie mamy żad­nej gwa­ran­cji, że mą­drze wy­ko­rzy­stamy otwie­ra­jące się dzięki nim moż­li­wo­ści. Mą­drość po­tocz­nie ro­zu­mie się jako „po­dej­mo­wa­nie wła­ści­wych de­cy­zji”, ale to, co jest „wła­ściwe”, za­leży od są­dów war­to­ściu­ją­cych, które są swo­iste dla jed­nostki, kul­tury i ide­olo­gii. Na­ukowcy, któ­rzy od­kryją nowy pa­to­gen, mogą opra­co­wać szcze­pionkę ra­tu­jącą lu­dzi. Je­śli jed­nak na­ukowcy – lub ich po­li­tyczni prze­ło­żeni – uwie­rzą w ra­si­stow­ską ide­olo­gię gło­szącą, że nie­które rasy są gor­sze i po­winny zo­stać eks­ter­mi­no­wane, nowa wie­dza me­dyczna może zo­stać wy­ko­rzy­stana do bu­dowy broni bio­lo­gicz­nej zdol­nej do za­bi­ja­nia mi­lio­nów lu­dzi.

Rów­nież w tym wy­padku na­iwny po­gląd na in­for­ma­cję za­kłada, że więk­sza ilość in­for­ma­cji sta­nowi przy­naj­mniej czę­ściowe roz­wią­za­nie pro­blemu. W świe­tle tego sta­no­wi­ska roz­bież­ność opi­nii o war­to­ściach przy bliż­szym oglą­dzie oka­zuje się skut­kiem albo braku in­for­ma­cji, albo ce­lo­wej dez­in­for­ma­cji. W ta­kim uję­ciu ra­si­ści to lu­dzie źle po­in­for­mo­wani, któ­rzy po pro­stu nie znają fak­tów z bio­lo­gii i hi­sto­rii. Uwa­żają, że „rasa” jest wia­ry­godną ka­te­go­rią bio­lo­giczną, i zo­stali pod­dani pra­niu mó­zgu z wy­ko­rzy­sta­niem fał­szy­wych teo­rii spi­sko­wych. Pa­na­ceum na ra­sizm jest za­tem do­star­cza­nie lu­dziom więk­szej liczby fak­tów bio­lo­gicz­nych i hi­sto­rycz­nych. Wpraw­dzie może to tro­chę po­trwać, ale na wol­nym rynku in­for­ma­cji prę­dzej czy póź­niej zwy­cięży prawda.

Na­iwny po­gląd na in­for­ma­cję jest oczy­wi­ście bar­dziej zniu­an­so­wany i prze­my­ślany, niż da­łoby się to wy­ja­śnić w kilku aka­pi­tach, ale jego na­czelna za­sada głosi, że in­for­ma­cja jest czymś z gruntu do­brym i im wię­cej in­for­ma­cji mamy, tym le­piej. Po­sia­da­jąc do­sta­tecz­nie dużo in­for­ma­cji i czasu, siłą rze­czy mu­simy od­kryć prawdę o wielu zja­wi­skach, od in­fek­cji wi­ru­so­wych po ra­si­stow­skie uprze­dze­nia, roz­wi­ja­jąc w ten spo­sób na­sze moce spraw­cze oraz mą­drość nie­zbędną do do­brego ko­rzy­sta­nia z tych mocy.

Na­iwny po­gląd na in­for­ma­cję uspra­wie­dli­wia pęd do two­rze­nia co­raz po­tęż­niej­szych tech­no­lo­gii in­for­ma­cyj­nych i sta­nowi pół­ofi­cjalną ide­olo­gię ery kom­pu­te­rów i in­ter­netu. W czerwcu 1989 roku, kilka mie­sięcy przed upad­kiem muru ber­liń­skiego i że­la­znej kur­tyny, Ro­nald Re­agan oświad­czył, że „Go­liat to­ta­li­ta­ry­zmu zo­sta­nie szybko po­ko­nany przez Da­wida elek­tro­niki” oraz że „naj­więk­szy z Wiel­kich Braci jest co­raz bar­dziej bez­radny wo­bec tech­no­lo­gii ko­mu­ni­ka­cyj­nych. In­for­ma­cja jest dziś jak tlen. Prze­nika przez mury zwień­czone dru­tem kol­cza­stym. Prze­la­tuje po­nad gra­ni­cami na­fa­sze­ro­wa­nymi mi­nami-pu­łap­kami i ogro­dze­niami pod wy­so­kim na­pię­ciem. Po­dmu­chy ła­dun­ków elek­tro­nicz­nych prze­ni­kają przez że­la­zną kur­tynę jak przez sito”. W li­sto­pa­dzie 2009 roku Ba­rack Obama wy­po­wie­dział się w tym sa­mym du­chu pod­czas ofi­cjal­nej wi­zyty w Szan­ghaju. Stwier­dził: „Mocno wie­rzę w tech­no­lo­gię, mocno wie­rzę w swo­bodny prze­pływ in­for­ma­cji. My­ślę, że im swo­bod­niej prze­pływa in­for­ma­cja, tym sil­niej­sze staje się spo­łe­czeń­stwo”.

Przed­się­biorcy i kor­po­ra­cje czę­sto wy­ra­żają po­dob­nie hu­ra­op­ty­mi­styczne po­glądy na te­mat tech­no­lo­gii in­for­ma­cyj­nych. Już w 1858 roku na ła­mach „The New En­glan­der” au­tor ar­ty­kułu wstęp­nego na te­mat wy­na­le­zie­nia te­le­grafu ogło­sił: „Nie­po­do­bień­stwem jest, aby wciąż po­ku­to­wały dawne uprze­dze­nia i wro­gość, przy­rząd ten zo­stał bo­wiem stwo­rzony dla wy­miany my­śli mię­dzy wszyst­kimi na­ro­dami ziemi”. Nie­mal dwa wieki i dwie wojny świa­towe póź­niej Mark Zuc­ker­berg oznaj­mił, że ce­lem Fa­ce­bo­oka „jest po­ma­ga­nie lu­dziom w szer­szym dzie­le­niu się, aby uczy­nić świat bar­dziej otwar­tym i uła­twiać po­ro­zu­mie­nie mię­dzy ludźmi”.

W wy­da­nej w 2024 roku książce The Sin­gu­la­rity Is Ne­arer (Oso­bli­wość jest jesz­cze bli­żej) wy­bitny fu­tu­ro­log i przed­się­biorca Ray Kurz­weil ana­li­zuje hi­sto­rię tech­no­lo­gii in­for­ma­cyj­nych i do­cho­dzi do wnio­sku, że „re­alia są ta­kie, że nie­mal każdy aspekt ży­cia ulega po­pra­wie w wy­niku wy­kład­ni­czego po­stępu tech­no­lo­gii”. Spo­glą­da­jąc wstecz na całą hi­sto­rię ludz­ko­ści, na ta­kich przy­kła­dach jak wy­na­le­zie­nie prasy dru­kar­skiej do­wo­dzi on, że tech­no­lo­gia in­for­ma­cyjna ze swej istoty wy­ka­zuje ten­den­cję do two­rze­nia „po­zy­tyw­nego sprzę­że­nia zwrot­nego, wy­wo­łu­ją­cego po­stęp w nie­mal każ­dym aspek­cie ludz­kiego ży­cia, od umie­jęt­no­ści czy­ta­nia i pi­sa­nia, edu­ka­cji, po­ziomu za­moż­no­ści i wa­run­ków sa­ni­tar­nych po zdro­wie, de­mo­kra­ty­za­cję i ogra­ni­cze­nie prze­mocy”.

Na­iwny po­gląd na in­for­ma­cję zo­stał chyba naj­zwięź­lej ujęty w de­kla­ra­cji ce­lów (mis­sion sta­te­ment) firmy Go­ogle: „Zor­ga­ni­zo­wać świa­towe za­soby in­for­ma­cji i spra­wić, aby były po­wszech­nie do­stępne i uży­teczne”. Od­po­wiedź Go­ogle’a na prze­strogę Go­ethego jest taka, że cho­ciaż je­den uczeń, który wy­kradł se­kretną księgę za­klęć swo­jego mi­strza, może spo­wo­do­wać ka­ta­strofę, to gdy wielu uczniów uzy­ska nie­ogra­ni­czony do­stęp do wszyst­kich in­for­ma­cji na świe­cie, ci nie tylko stwo­rzą przy­datne za­cza­ro­wane mio­tły, ale też na­uczą się ro­bić z nich mą­dry uży­tek.

Go­ogle kon­tra Go­ethe

Warto pod­kre­ślić, że w wielu wy­pad­kach po­sia­da­nie więk­szego za­sobu in­for­ma­cji rze­czy­wi­ście umoż­li­wiało lu­dziom lep­sze ro­zu­mie­nie świata i mą­drzej­sze wy­ko­rzy­sty­wa­nie po­sia­da­nych mocy spraw­czych. Spójrzmy na przy­kład na dra­styczny spa­dek śmier­tel­no­ści dzieci. Jo­hann Wol­fgang Go­ethe był naj­star­szy z sied­miorga ro­dzeń­stwa, ale tylko jemu i jego sio­strze Cor­ne­lii dane było świę­to­wać siódme uro­dziny. Cho­roba za­brała ich brata Her­manna Ja­coba w wieku sze­ściu lat, ich sio­strę Ca­tha­rinę Eli­sa­beth w wieku czte­rech lat, ko­lejną sio­strę Jo­hannę Ma­rię w wieku dwóch lat, brata Geo­rga Adolfa w ósmym mie­siącu ży­cia, a ich piąty, nie­znany z imie­nia brat uro­dził się mar­twy. Cor­ne­lia zmarła jed­nak z po­wodu cho­roby w wieku dwu­dzie­stu sze­ściu lat, tak że Jo­hann Wol­fgang po­zo­stał je­dy­nym ży­ją­cym człon­kiem swo­jej ro­dziny.

Go­ethe do­cze­kał się pię­ciorga wła­snych dzieci, z któ­rych wszyst­kie oprócz naj­star­szego syna Au­gu­sta zmarły w ciągu dwóch ty­go­dni po na­ro­dzi­nach. Naj­praw­do­po­dob­niej przy­czyną była nie­zgod­ność grup krwi Go­ethego i jego żony Chri­stiane, w któ­rej wy­niku po pierw­szej uda­nej ciąży we krwi matki wy­two­rzyły się prze­ciw­ciała skie­ro­wane prze­ciwko an­ty­ge­nom płodu. Przy­pa­dłość ta, zwana cho­robą he­mo­li­tyczną, jest dziś le­czona tak sku­tecz­nie, że śmier­tel­ność wy­nosi nie­całe 2 pro­cent, ale w la­tach dzie­więć­dzie­sią­tych XVIII wieku prze­ciętna umie­ral­ność na tę cho­robę wy­no­siła 50 pro­cent, a dla czwórki młod­szych dzieci Go­ethego ozna­czała wy­rok śmierci.

Ogó­łem w domu przy­szłego kom­po­zy­tora – w za­moż­nej nie­miec­kiej ro­dzi­nie ży­ją­cej pod ko­niec XVIII wieku – współ­czyn­nik prze­ży­wal­no­ści dzieci wy­no­sił, o zgrozo, 25 pro­cent. Tylko troje z dwa­na­ściorga dzieci do­żyło wieku do­ro­słego. Ta za­trwa­ża­jąca sta­ty­styka nie była wy­jąt­kiem. Sza­cuje się, że mniej wię­cej w cza­sie, gdy Go­ethe pi­sał Ucznia czar­no­księż­nika, w 1797 roku, je­dy­nie około 50 pro­cent nie­miec­kich dzieci osią­gało wiek pięt­na­stu lat i cał­kiem moż­liwe, że po­dob­nie przed­sta­wiała się sy­tu­acja w in­nych czę­ściach świata. W 2020 roku 95,6 pro­cent dzieci na ca­łym świe­cie do­żyło pięt­na­stych uro­dzin, a w Niem­czech od­se­tek ten się­gnął 99,5 pro­cent. To epo­kowe osią­gnię­cie nie by­łoby moż­liwe bez gro­ma­dze­nia, ana­li­zo­wa­nia i udo­stęp­nia­nia ogrom­nych ilo­ści da­nych me­dycz­nych, mię­dzy in­nymi na te­mat grup krwi. Za­tem w tym wy­padku na­iwny po­gląd na in­for­ma­cję oka­zał się słuszny.

Tyle że na­iwny po­gląd na in­for­ma­cję nie uj­muje rze­czy ca­ło­ściowo, a hi­sto­ria epoki no­wo­żyt­nej nie stała wy­łącz­nie pod zna­kiem spadku śmier­tel­no­ści dzieci. Na prze­strzeni ostat­nich po­ko­leń ludz­kość do­świad­czyła naj­więk­szego w hi­sto­rii wzro­stu za­równo pod wzglę­dem ilo­ści, jak i szyb­ko­ści wy­twa­rza­nia in­for­ma­cji. Każdy smart­fon mie­ści dziś wię­cej in­for­ma­cji niż sta­ro­żytna Bi­blio­teka Alek­san­dryj­ska i umoż­li­wia po­sia­da­czowi na­tych­mia­stowe łą­cze­nie się z mi­liar­dami in­nych lu­dzi na ca­łym świe­cie. A jed­nak mimo tych wszyst­kich in­for­ma­cji krą­żą­cych z pręd­ko­ścią za­pie­ra­jącą dech ludz­kość ni­gdy nie znaj­do­wała się tak bli­sko za­głady. Po­mimo – a może z po­wodu – po­sia­da­nia po­tęż­nego za­sobu da­nych w dal­szym ciągu emi­tu­jemy do at­mos­fery gazy cie­plar­niane, za­nie­czysz­czamy rzeki i oce­any, wy­ci­namy lasy, nisz­czymy całe sie­dli­ska, przy­czy­niamy się do wy­gi­nię­cia nie­zli­czo­nych ga­tun­ków i za­gra­żamy eko­lo­gicz­nym pod­sta­wom ist­nie­nia na­szego ga­tunku. W do­datku pro­du­ku­jemy co­raz po­tęż­niej­szą broń ma­so­wego ra­że­nia, od bomb ter­mo­ją­dro­wych po wi­rusy zdolne do uni­ce­stwie­nia ludz­ko­ści. Nasi przy­wódcy mają nie­ogra­ni­czony do­stęp do in­for­ma­cji o tych za­gro­że­niach, a mimo to za­miast współ­pra­co­wać z my­ślą o po­szu­ki­wa­niu roz­wią­zań, ma­łymi kro­kami zmie­rzają do glo­bal­nej wojny.

Czy po­sia­da­nie jesz­cze więk­szych za­so­bów in­for­ma­cji po­lep­szy­łoby sy­tu­ację, czy może ra­czej by ją po­gor­szyło? Wkrótce się o tym prze­ko­namy. Liczne kor­po­ra­cje i rządy prze­ści­gają się w roz­wi­ja­niu naj­po­tęż­niej­szej tech­no­lo­gii in­for­ma­cyj­nej w hi­sto­rii – sztucz­nej in­te­li­gen­cji. Nie­któ­rzy czo­łowi przed­się­biorcy twier­dzą, że sztuczna in­te­li­gen­cja roz­wiąże w końcu wszyst­kie pro­blemy ludz­ko­ści. Przy­kła­dowo ame­ry­kań­ski in­we­stor Marc An­dre­es­sen w 2023 roku opu­bli­ko­wał esej za­ty­tu­ło­wany Why AI Will Save the World (Dla­czego sztuczna in­te­li­gen­cja ura­tuje świat), na­fa­sze­ro­wany od­waż­nymi te­zami w ro­dzaju: „Mam dla pań­stwa do­brą wia­do­mość – sztuczna in­te­li­gen­cja nie znisz­czy świata, a wręcz może go oca­lić” oraz „Sztuczna in­te­li­gen­cja może ulep­szyć wszystko, na czym nam za­leży”. Na końcu zaś na­pi­sał: „Roz­wój i upo­wszech­nia­nie się sztucz­nej in­te­li­gen­cji – a nie sta­no­wią one by­naj­mniej ry­zyka, któ­rego po­win­ni­śmy się oba­wiać – to mo­ralny obo­wią­zek, jaki mamy wo­bec sa­mych sie­bie, na­szych dzieci i na­szej przy­szło­ści”.

Po­dej­ście to po­dziela Ray Kurz­weil, który na kar­tach The Sin­gu­la­rity Is Ne­arer prze­ko­nuje, że „sztuczna in­te­li­gen­cja to klu­czowa tech­no­lo­gia, która po­zwoli nam zma­gać się z na­glą­cymi wy­zwa­niami, przed któ­rymi sto­imy, ta­kimi jak zwal­cza­nie cho­rób, ubó­stwa, de­gra­da­cji śro­do­wi­ska i prze­zwy­cię­ża­nie wszyst­kich na­szych ludz­kich nie­do­stat­ków. Urze­czy­wist­nia­nie tej obiet­nicy no­wych tech­no­lo­gii to nasz mo­ralny obo­wią­zek”. Kurz­weil jest w pełni świa­domy po­ten­cjal­nych za­gro­żeń, ja­kie nie­sie ze sobą ta tech­no­lo­gia, i ob­szer­nie je ana­li­zuje, ale wie­rzy, że można im sku­tecz­nie prze­ciw­dzia­łać.

Inni są bar­dziej scep­tyczni. Nie tylko fi­lo­zo­fo­wie i so­cjo­lo­dzy, ale też wielu czo­ło­wych eks­per­tów w dzie­dzi­nie sztucz­nej in­te­li­gen­cji i przed­się­bior­ców, ta­kich jak Yoshua Ben­gio, Geof­frey Hin­ton, Sam Alt­man, Elon Musk i Mu­stafa Su­ley­man, ostrze­gają opi­nię pu­bliczną, że sztuczna in­te­li­gen­cja może znisz­czyć na­szą cy­wi­li­za­cję. W ar­ty­kule z 2024 roku na­pi­sa­nym przez Ben­gia, Hin­tona i wielu in­nych eks­per­tów czy­tamy, że „nie­po­wstrzy­many po­stęp sztucz­nej in­te­li­gen­cji może osta­tecz­nie do­pro­wa­dzić do ma­so­wego wy­mie­ra­nia istot ży­wych i bios­fery oraz mar­gi­na­li­za­cji, a na­wet wy­gi­nię­cia ludz­ko­ści”. W an­kie­cie prze­pro­wa­dzo­nej w 2023 roku wśród 2778 na­ukow­ców zaj­mu­ją­cych się sztuczną in­te­li­gen­cją po­nad jedna trze­cia stwier­dziła, że ist­nieje co naj­mniej dzie­się­cio­pro­cen­towe praw­do­po­do­bień­stwo, że roz­wój za­awan­so­wa­nej sztucz­nej in­te­li­gen­cji do­pro­wa­dzi do tak ne­ga­tyw­nych skut­ków, jak wy­gi­nię­cie ludz­ko­ści. W 2023 roku bli­sko trzy­dzie­ści państw – w tym rządy Chin, Sta­nów Zjed­no­czo­nych i Wiel­kiej Bry­ta­nii – pod­pi­sało „De­kla­ra­cję z Blet­chley” w spra­wie sztucz­nej in­te­li­gen­cji, w któ­rej uznano, że „ist­nieje ry­zyko po­waż­nych, a na­wet ka­ta­stro­fal­nych szkód, umyśl­nych lub nie­za­mie­rzo­nych, wy­ni­ka­ją­cych z naj­bar­dziej zna­czą­cych moż­li­wo­ści tych mo­deli sztucz­nej in­te­li­gen­cji”. Na­wet gdy się­gają po tak apo­ka­lip­tyczne okre­śle­nia, eks­per­tom i rzą­dom nie cho­dzi o snu­cie hol­ly­wo­odz­kich wi­zji o za­bój­czych ro­bo­tach gra­su­ją­cych po uli­cach i strze­la­ją­cych do lu­dzi. Taki sce­na­riusz jest mało praw­do­po­dobny i tylko od­wraca uwagę spo­łe­czeństw od re­al­nych za­gro­żeń. Eks­perci chcą ra­czej ostrzec przed dwoma in­nymi sce­na­riu­szami.

Po pierw­sze, po­tężne moce sztucz­nej in­te­li­gen­cji mogą znacz­nie spo­tę­go­wać obecne kon­flikty, dzie­ląc ludz­kość ze szkodą dla niej sa­mej. Tak jak w XX wieku pod­czas zim­nej wojny że­la­zna kur­tyna dzie­liła ry­wa­li­zu­jące ze sobą mo­car­stwa, tak w XXI wieku krze­mowa kur­tyna – zbu­do­wana nie z drutu kol­cza­stego, lecz z krze­mo­wych chi­pów i ko­dów kom­pu­te­ro­wych – może uwi­kłać zan­ta­go­ni­zo­wane mo­car­stwa w nowy glo­balny kon­flikt. Po­nie­waż wy­ścig zbro­jeń na polu sztucz­nej in­te­li­gen­cji bę­dzie skut­ko­wał po­wsta­wa­niem co­raz bar­dziej nisz­czy­ciel­skich ro­dza­jów broni, na­wet jedna iskra może wy­wo­łać ka­ta­stro­falną po­żogę.

Po dru­gie, moż­liwe, że krze­mowa kur­tyna po­stawi nie tyle jedną grupę lu­dzi prze­ciwko dru­giej, ile ra­czej wszyst­kich lu­dzi prze­ciwko ich no­wym wład­com – mo­de­lom sztucz­nej in­te­li­gen­cji. Bez względu na to, gdzie miesz­kamy, mo­żemy zo­stać spę­tani sie­cią nie­zro­zu­mia­łych al­go­ryt­mów, które będą za­rzą­dzać na­szym ży­ciem, prze­obra­żać na­szą po­li­tykę i kul­turę, a na­wet prze­pro­jek­to­wy­wać na­sze ciała i umy­sły, pod­czas gdy my nie bę­dziemy już w sta­nie ogar­niać ro­zu­mem kon­tro­lu­ją­cych nas sił, nie mó­wiąc już o ich po­wstrzy­ma­niu. Je­śli sieci to­ta­li­tar­nej XXI wieku uda się pod­bić świat, praw­do­po­dob­nie bę­dzie nią za­wia­dy­wała in­te­li­gen­cja po­za­ludzka, a nie śmier­telny dyk­ta­tor. Lu­dzie, któ­rzy za główne źró­dło to­ta­li­tar­nych kosz­ma­rów uwa­żają Chiny, Ro­sję lub post­de­mo­kra­tyczne Stany Zjed­no­czone, opacz­nie ro­zu­mieją gro­żące nam nie­bez­pie­czeń­stwo. W rze­czy­wi­sto­ści Chiń­czy­kom, Ro­sja­nom, Ame­ry­ka­nom i wszyst­kim in­nym na­ro­dom za­grozi to­ta­li­tarny po­ten­cjał in­te­li­gen­cji po­za­ludz­kiej.

Zwa­żyw­szy na skalę za­gro­że­nia, sztuczna in­te­li­gen­cja po­winna być przed­mio­tem za­in­te­re­so­wa­nia wszyst­kich lu­dzi. Wpraw­dzie nie każdy może zo­stać spe­cem od sztucz­nej in­te­li­gen­cji, lecz wszy­scy po­win­ni­śmy pa­mię­tać, że sztuczna in­te­li­gen­cja jest pierw­szą tech­no­lo­gią w hi­sto­rii, która może sa­mo­dziel­nie po­dej­mo­wać de­cy­zje i ge­ne­ro­wać nowe po­my­sły. Wszyst­kie wcze­śniej­sze wy­na­lazki zwie­lo­krot­niały moż­li­wo­ści czło­wieka, po­nie­waż bez względu na to, jak po­tężne było nowe na­rzę­dzie, de­cy­zje w kwe­stii jego uży­cia za­wsze na­le­żały do nas. Noże i bomby nie de­cy­dują, kogo za­biją. To bez­wolne na­rzę­dzia, po­zba­wione in­te­li­gen­cji nie­zbęd­nej do prze­twa­rza­nia in­for­ma­cji i po­dej­mo­wa­nia sa­mo­dziel­nych de­cy­zji. Na­to­miast sztuczna in­te­li­gen­cja ma in­te­li­gen­cję po­trzebną do au­to­no­micz­nego prze­twa­rza­nia in­for­ma­cji, a co za tym idzie – umoż­li­wia­jącą za­stę­po­wa­nie lu­dzi w pro­ce­sie de­cy­zyj­nym.

Spraw­ność w po­słu­gi­wa­niu się in­for­ma­cją po­zwala także sztucz­nej in­te­li­gen­cji na nie­za­leżne ge­ne­ro­wa­nie no­wych po­my­słów w róż­nych dzie­dzi­nach, od mu­zyki po me­dy­cynę. Gra­mo­fony od­twa­rzały ukła­daną przez nas mu­zykę, mi­kro­skopy od­kry­wały ta­jem­nice na­szych ko­mó­rek, lecz gra­mo­fony nie po­tra­fiły kom­po­no­wać sym­fo­nii, a mi­kro­skopy nie były w sta­nie wy­naj­dy­wać no­wych le­ków. Sztuczna in­te­li­gen­cja jest już zdolna sa­mo­dziel­nie two­rzyć sztukę i do­ko­ny­wać od­kryć na­uko­wych, a w ciągu na­stęp­nych kilku de­kad przy­pusz­czal­nie zy­ska na­wet zdol­ność two­rze­nia no­wych form ży­cia, czy to przez pi­sa­nie kodu ge­ne­tycz­nego, czy to przez ge­ne­ro­wa­nie nie­orga­nicz­nego kodu oży­wia­ją­cego istoty nie­orga­niczne.

Już dziś, w za­cząt­ko­wej fa­zie re­wo­lu­cji sztucz­nej in­te­li­gen­cji, kom­pu­tery po­dej­mują za nas de­cy­zje – to od nich za­leży, czy otrzy­mamy kre­dyt hi­po­teczny, zo­sta­niemy za­trud­nieni na da­nym sta­no­wi­sku bądź osa­dzeni w wię­zie­niu. Zja­wi­sko to bę­dzie tylko zy­ski­wać na sile i przy­spie­szać, spra­wia­jąc, że co­raz trud­niej bę­dzie nam ro­zu­mieć wła­sne ży­cie. Czy mo­żemy uf­nie za­kła­dać, że al­go­rytmy kom­pu­te­rowe będą po­dej­mo­wać mą­dre de­cy­zje i two­rzyć lep­szy świat? To znacz­nie więk­sze ry­zyko niż wiara, że za­cza­ro­wana mio­tła bę­dzie za nas no­sić wodę. Stawką nie jest wy­łącz­nie ludz­kie ży­cie. Sztuczna in­te­li­gen­cja może od­mie­nić bieg hi­sto­rii na­szego ga­tunku, a także tok ewo­lu­cji wszyst­kich form ży­cia.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: