Nic prócz O - ebook
Nic prócz O - ebook
„Nic prócz O” to wybór wierszy znakomitej poetki, eseistki i tłumaczki literatury francuskiej i hiszpańskojęzycznej, Krystyny Rodowskiej. Obejmuje wiersze z lat 1968–2018, a więc pięćdziesięcioletni dorobek poetki. Autorka kilkunastu tomów wierszy i laureatka wielu nagród poetyckich, uhonorowana srebrnym medalem Gloria Artis, członkini Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i PEN Clubu oraz Poetas del Mundo [Poeci świata]. Jej wiersze tłumaczone na wiele języków to przykład poezji lingwistycznej, wywodzącej się z poetyckich poszukiwań Paula Valery’ego czy awangardowych wierszy Juliana Przybosia. Sama poetka tak pisze o swojej poezji: "Myślę, że każda indywidualna poezja musi odkryć dla siebie swój język: wydobyć go z języka ojczystego, danego nam wszystkim. To prawdziwe wyzwanie dla poety, ponieważ nie gdzie indziej jak w języku i poprzez język rozstrzyga się jego tożsamość.” Ale poezja Krystyny Rodowskiej to również magia, czary i miłosne zaklęcia. Myślę, że raczej to właśnie ta druga, magiczna, kategoria wierszy Krystyny Rodowskiej sprawia, że poezja ta jawi się jako zjawisko osobne i fascynujące na mapie polskiej poezji współczesnej. Wiersze Rodowskiej są zaklinaniem i o s w a j a n i e m świata w najbardziej etymologicznym sensie tego słowa.
Spis treści
Z tomu Gesty na śniegu, 1968
Dojrzewanie winogron
Cztery przykazania ognia
Ofelia
Czytanie
Balladyna
Własna twarz
Prośba o śmiertelność
W pościeli
Grabarze
Białe noce
Sosnoryt
Znużenie
Ruchome piaski
Przechodzenie
Przemiany
Antyfona powszednia
Z tomu Stan posiadania, 1981
Znaki życia
Z cyklu Rwać księżyc prosto z krzaka
Brzemię
Rączki mojego syna
Nowe oczy
Październik miesiącem oszczędności
Z lęków i marzeń dzieciństwa
Listy do moich sióstr
W języku ognia
Perpetuum mobile
Czerwiec 1976
Seriale
Dobranoc państwu
Z kroniki wypadków wielkanocnych
Do wierzby z arboretum kórnickiego
Z cyklu Przyjrzeć się sobie z najdalszego lustra 1975–1977
Tatuaże
Pocztówki świąteczne z Mazatlán
Przyjrzeć się sobie z najdalszego lustra
Juego de pelota
Noc na Lazurowej
Z cyklu Widzenia
Stary cmentarz w Rzeszowie
Wywoływanie wilka
Między obcięciem języka a sylabą głodu
Urodziny
Zbuntowany cmentarz
Stara poetka
Czy nie jesteś głodna
Ziółko
Łaska
Wiersze przesiane
Pyrrusowe zwycięstwo
Stan posiadania
Z tomu Nuta przeciw nucie, 1968–1992
Ty idziesz
Stwarzanie Adama
Za nago na błąd
Pościg
Świecenie odległości
Szczelina
Kontrapunkt
Schrony
Rozmowy bogów o życiu
Tego listu nie ugasisz
Rocznice
Niebezpieczni zmarli
Odruch
(twoje) mieć znaczy (moje) być
Przemienienie
Zimno dzisiaj
Wezwanie do czynu
Poruszone lecz nietykalne
Krew jak skrzydło
Podszepty i krzyki
Pogoda rozłąki
Bez odwetu
Odkrycie
Święta rodzina
Niepojętna
Z tomu Szelest, półmrok, sens, 1995
Na dole drewno, w górze płomień
Awaria światła
Czarna droga do Obór
Uroda symboli
Kilka zniczy
Zależności
Runy
Szelest, półmrok, sens
Z tomu Na dole płomień, w górze płomień, 1995
Z cyklu Wielką mi uczyniłeś podróż, 1977, 2001
Inskrypcje
Wielką mi uczyniłeś podróż
Czyjaś ciemna dłoń
Miejsce czuwania
Zabawa w którędy
Wiosna 1982
Z cyklu Słyszenia
Droga do Białego
Na burych lazurach
Przebudzenie
Na wiatr
Odlot
Inny głos
Po bitwie
Z cyklu W znaku wnuczki
Rola
W znaku wnuczki
Badacze
Brat mniejszy
Bogowie szukają ludzi
Na dole płomień, w górze płomień
De profundis
Z tomu Bliżej nagości, 2002
Wejść w rytm
Widokówka z pytajnikiem
Tryptyk o cierpliwości
Na włosku światła
Zapiski szpitalne
Bliżej nagości
Czaszka
Święto świateł w Oborach
Małe oratorium wiosenne
Wspólnymi siłami
Kościół dziwnie kosmaty
Kamień wylewny
Święto chwili
Poruszenia
Szczeniak
Fotografia mężczyzny w Ogrodzie Luksemburskim
Czyhanie na epifanie
Na dole jezioro, w górze niebo
Późną nocą rozmowa z cudzoziemcem
Droga do TY
Odcisk
Sztorm
O Czaszce po raz wtóry
Panna młoda w teatrze-kościele
W kręgu
W przejściu
Na dole ziemia, w górze niebo
Ćwiczenia nie tylko z gramatyki
Grymas
Tożsamość
Bezradność odkrywców
Recydywista
Z tomu Miejsce na Feniksa, 2003–2011
Z cyklu Tam i z powrotem
Inkarnacje
Dym
Zwierzyniec
Zaduszki w Xochicoatlán
Ballada o Mostach Wielkich
Pochować Dziadka
Requiem
Olomouc jest kobietą
Trzy przywołania Macedonii
Bezsenność
Te dwie dziewczyny
Widok na anioła
Przez mgłę
Tylko imię?
Pod powieką
Jubilat
Szyba
Gęsie pióra z Windawy
Z cyklu Środki czyszczące
Eks-centryczni, inaczej gminni
Środki czyszczące
Wąż pytajnika
Rozmyślania przy myciu zębów
Autoportret
To
Ciągłość
Epitafium dla nieumarłej
Ciało poety
Zbrodnia doskonała
Miejsce na Feniksa
Człowiek z szelestu
Z tomu Jest się czymś więcej, 2017
Lato przechodzi
OM
Arcanum
Bielmo
Kot Dialogu
Nie ma się głowy
Jest się czymś więcej
Kocie Memento
Paradoks królem
Bez wydruku
Przeciw mitowi
W niedzielne przedpołudnie
Między nami erudytami
W pułapce newsa
Ze snów o wolności
Bezsenność
Gdy rozpocznie się prehistoria
Paryskie Memento
Taki jeden
Porządki
Wyczyn
Głośno i bez głosu
Poeci
Sobie na urodziny
Krotochwila
Z wierszy w języku hiszpańskim i francuskim, 1977–2000
Transparencias
Przeźrocza
Abajo cielo, arriba montaña
Na dole niebo, nad nim góra
Le muet chante
Nieme śpiewa
Nie mieć nic prócz O, Katarzyna Bieńkowska
Przypisy
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66272-45-3 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
.
DOJRZEWANIE WINOGRON
Stanisławowi Grochowiakowi
Gdy kiście brzemienne
jestem przy nadziei:
czekam rozwiązania wezbranej zieleni
już w klinicznej bieli
Miąższ wycieknie sokiem
Słodka po nim plama
Żebra liści szronem
zapiszą się w szybie
Kształt winogron zrywam
już w milczeniu soków
i owoc wyciskam
z obwódek i oków
W którejś winnej uczcie
zapije się oko
1967
.
CZTERY PRZYKAZANIA OGNIA
I
bez twego oddechu
najstarsze dęby
nie wróżą klepki
II
nad krzewem gorejącym
i ptak najszczerszy
nie ćwierknie
III
płomień gdy śni o bąblach
języczy się jasno
IV
gorze tym
którzy w ogniu
kurczą się
o skórę
.
OFELIA
Głos jej tonie w zalewach oddechu
w wodorostach zaplątanych słów
w ustach bulgocą synkopy
zachodzącej kantyleny
Niewinność ma puste ramiona
w teatrze okrucieństwa Hamleta
Gałąź śpiewki chwyta za włosy
gałązka za bardzo czepliwa
pion przechyla w bezsilność poziomu
W drobnej fali ostatniej nuty
są zielone pokarmy podwodne
przeźroczystych słów wypowiedzianych
kępą ciszy – stałym lądem słów
W śpiewnym wianku odchodząc
podwodna
dziurawiona ujadaniem gwiazd
idzie prosto na ostrza ryb
w mrocznym mule zaniemówienia
1967
.
CZYTANIE
wodzę po sękach
zatopionego dębu
i zawieszam łaskę pytania
kruchy kostur palca –
na spękanej skórze
cudzych drzwi
po tamtej stronie
chorał głosów trących się w iskrzeniu
od których zapalam z trudem
zdolność przenikania
.
BALLADYNA
W gładkim czole
uwiązł cień
plama ciemna choć wykol sumienie
Kształty nie śpią
czuwa wiatr
od wspomnień rozdzwoniła się noc
Powtórz cios!
Zakop twarz!
Uśmiech który rozdarłaś!
Ścieżki snu
w malin krwi
Jawną pręgą wschodzą widoki
W gładkim czole
uwiązł cień
Pod
grzywką zasycha krew malin
Siny świt
szczęka w drzwiach
białym zębem
butelki mleka
.
WŁASNA TWARZ
W pierwszą noc wiosny gdy gwiazdy są tak blisko
że siadają w sierści srebrnych psów
a bruzdy rozchylonej ziemi
kołyszą ciała zapachów
i strumienie – gołębie snu
W czas topnienia obcości
na polach widocznych z porażonych okien
(barwa kwiatu rozrywa mi oczy
nie poznaję już że to róża
zamszowa rękawiczka w której
podaje się od wieków zachwyt)
W czas odwagi nadania nazwy
wydobycia z mulistych zapaści
nietkniętego kształtu jednej kropli –
mówię cicho najprościej:
Miłości moja
oddaję ci własną twarz
zaciągniętą innymi twarzami
twarz od spodu
najstarszą – najmłodszą
spod ostrego nowiu łagodności
.
PROŚBA O ŚMIERTELNOŚĆ
I mówią zmysły:
pokój w ciemnościach
niebiosa w ogniach
Jerzy Liebert, „Próby”
Nie wiem
czy odetchnę jeszcze w nowym słowie
jak nie wiem
czy dotrzepoczę myślą
otwarcia powieki
Proszę o śmiertelność
Jeśli chcę czegoś sięgnąć
to stropu twej czaszki której nie powtórzę
sklepieniem katedry srebrnej jak gruźlica
w wielkich płucach nocy
a nawet w palcach gdy w nich tylko miara
twej nieobecności
Anatomia jest dorzecznym nie dosłownym
miejscem z którego wyjąć można
żebro miłości
Proszę
o śmiertelność z tobą
o skorupkę jajka
o włos spadły na talerz
z twej chwilowej głowy
Do czasu bądźmy
na łasce
wieczoru gorzkich herbat w sygnaturce łyżki
1966
.
W POŚCIELI
Rankiem – opłotki palców
skostniałe na śniegu
wścielają sypkie przezieranie śmierci
ścieżki snu obleka gołoledź
Wieczór – jedwabiem wargi
wciąż niescerowanym
ścieli nas
w ciemnym podmuchu miłości
.
GRABARZE
Pragniesz mnie?
Swój bieg ścigasz we mnie
Ruchliwe pstrągi krwi
wibrują w chłodnych żyłach ziemi
Szukasz mnie?
Ileż mitów przepłoszę w tobie
o bieli bezbronnej w okrzykach
pochwyconej w korzenie
zgłodniałego drzewa
Otwórz mnie
wiatrem westchnień
błękitnymi nożami błyskawic
Pęknie wreszcie nasienie twej mocy
i zapadnie w strefy łąk znużonych
Pogrążony
im grób głębszy
dłużej będziesz śnił o zmartwychwstaniu
.
BIAŁE NOCE
dla A.T.
Cóż stąd że tyle wiemy o swej osobności?
Wiedza nas tylko miłośniej spopiela
i liczyć każe głuche młotki serca
w tętniącej kuźni jeszcze ciepłej skóry
Wypływasz w morze własnego wieczoru
ja się gdzie indziej wybieram tajemnie
i wspólna – właśnie śmiertelność tej pory
gestów na śniegu prószących bezsennie
Czuwam więc dzisiaj sklepieniem tej nocy
nad niedogasłą iskrą twego ciała
Cóż stąd że ty gdzieś w obłędnej karocy
mkniesz przez wyboje i splątane prawa?
1967
.
SOSNORYT
Gałąź sosny
spojrzeniem trącona
obsypała mnie śmiechem iglastym
W piasku
– jawie dziobatej o cierpliwych deszczach –
stopy wiersza zasypię
Kołysz teraz sosno
Utajona w swych słojach
wyjaśniasz mi nagość
i sęk z tobą
a drzewa wstyd we mnie
Chcę twój zapach wywołać
znaleźć jego imię
krople żywic
wywyższyć w łzy słońca
Gruboskórna po ludzku
czyś ty w drzeworycie
czy ja? – w piasku dziobatym
(deszcz niedawną ospą)
gdy usypiam korzenie
obudzona sosną?
.
ZNUŻENIE
La chair est triste, hélas!
et j’ai lu tous les livres
Stéphane Mallarmé, „Brise marine”
o drzewo osmucone
niedoniesioną koroną
literami szłam lasem stłumiona
pniem mijana
dotykiem sękata
w piach wpisana korzeniem pokrętnym
szorstko w białych włóknach
korzona
spierzchło sucho zielone listowie
i maliną zapiekła przecinka
w miąższu ciemnym
strudzone podróże
i krzew płonie nim błękit wypowie
aż rudzona zjesienniałym jeżem
wpełzłam w znaczeń butwiejących leże
.
RUCHOME PIASKI
(z inspiracji filmem „Kobieta z wydm”)
Zasypani powracają do tego co najbliższe
Ich słuch jest wynikiem przesypywania się piasku
w przeźroczystych klepsydrach ciał
Miarka piasku, miarka losu
Ich źrenice są otwarte i czarne
jak obojętność wody pozostałej na dnie
W języku silnych tutaj: pij zabij!
Po sznurowej drabince wyobraźni
wspina się z dołu tylko śmiech
W ich słonej skórze są powiększone ziarna
wszystkich tajemnic
ławice snu przejęte koralowym dreszczem
wilgotne pnie dotyku z bolesnym nacięciem
Nad głową ptak się waży jeszcze nienazwany
Zasypani powracają do tego co najdalsze
bo nie wiedzą że piekłem jest właśnie ucieczka
.
PRZECHODZENIE
Ta ulica w nocy płonie przeciągle
A w witrynach
chryzantemy strzępią rude jęzory
Na podwórku wierzba
szlocha w tynki
Twoje okno gwiazdą przechodzi
Spowiadają się stopy ziemi
przez kratę brukowych kamieni
1966
.
PRZEMIANY
Nagle zadrżało coś, jakieś przemycone piękno
I tylko to jest ważne.
Gabriel Celaya, „Tajemnica dziury w całym”
Stare mity grają w teatrze nowych znaczeń
Nietożsamości dowód wystawia nazwisko
Miłość wymienia ciała Jednym tchem przypadku
Pejzaż chwil mnie wymieni na słowa ginące
Dziś w powietrzu karnawał Tak głośno od kwiatów
że na skraju bieli przeczuwam konwalie
W bezkresnym łożu rodzą ciepłe noce
tarłowisko gwiazd Na piasku
szumią muszle Już z pamięci morza
Wyobraźnia sezon koncertów otwiera
Wojny odmieniają rodzaje broni
Nienawiść zmienia tylko maski
Okoliczności podrobią i uczciwą pamięć
A ja kwestę odprawiam na cel niewidoczny
w zapadłej kruchcie piękna I zazdroszczę drzewu
gdy burym pąkiem wróbla zapowiada kwiaty
Beztroska? Może jednak warto
uczyć się patrzeć rozważać obrazy
przystanąć choćby przed kamienną Niobe
o rysach wszystkich matek które pchnięto
cieniem
.
ANTYFONA POWSZEDNIA
Pod twoją obronę uciekam się
święte słowo rodzicielskie
Moim głodem i nadzieją
racz się żywić w potrzebach swoich
Z mojego losu
kładź swój ubity trakt
i na wszelakie przygody
wiedź mnie nierozważnie
Od twojej zemsty uciekam
słowo zdradliwe po którym
moje życie jest sierotą
Słowo złowione lecz nieuchwytne
Ogniowa próbo powietrza
w którym tli się nienasycenie żywiołów
Zapisana w konstelacjach ułudo harmonii
o której nic nie wie oddech ani tumult krwi
Moim przelotem iskry
zapal czyjś aż rzeczywisty las
A zapomnij o wszystkim co potrafisz
gdy spod powiek róża daje ognia
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------