Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Nie jesteśmy Ukrainofilami - ebook

Rok wydania:
2008
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nie jesteśmy Ukrainofilami - ebook

 

Trzeba było sowieckiej i nazistowskiej okupacji, wzajemnej rzezi wsi polskich i ukraińskich, deportacji dziesiątek tysięcy ludzi, ale też pracy paryskiej "Kultury" i opozycji demokratycznej, by Polacy zrozumieli źródła ukraińskiej wrogości i zaczęli przełamywać dzielące nas bariery (...). By choć w części zrozumieć jak długa i trudna droga wiodła do tego spotkania - ze strony polskiej i ukraińskiej - warto przeczytać książkę "Nie jesteśmy Ukrainofilami. Polska myśl polityczna wobec Ukraińców i Ukrainy".

 

Jacek Kuroń

 

Spis treści

 

Adolf Juzwenko, Wstęp

Paweł Kowal, Przyczynki do dziejów „sprawy ukraińskiej” w Polsce

Z jednego szczepu pochodzimy

Stanisław Tarnowski, O Rusi i Rusinach (fragmenty)

Wilhelm Feldman, Stronnictwa i programy polityczne w Galicji 1846–1906 (fragmenty)

Leon Wasilewski, Ukraina i sprawa ukraińska (fragmenty)

Leon Wasilewski, O usamodzielnienie Ukrainy

Problem polsko−ukraiński w Ziemi Czerwieńskiej

Tadeusz Hołówko, Metody i drogi sanacji stosunków we wschodniej Galicji i województwach wschodnich

Piotr Dunin−Borkowski, Wytyczne zbliżenia polsko−ukraińskiego

Mikołaj Zdanowicz, Kwestia polsko−ukraińska

Włodzimierz Bączkowski, Nie jesteśmy ukrainofilami

Adolf Bocheński, Polityczne oblicze asymilacji narodowej

Aleksander Bocheński, Problem polityczny Ziemi Czerwieńskiej

Stanisław Łoś, Problem gospodarczy Ziemi Czerwieńskiej

Moralny wymiar polskiej wolności

Józef Łobodowski, Przeciw upiorom przeszłości

Józef Z. Majewski, List do Redakcji „Kultury”

Zespół „Kultury”, Nieporozumienie czy tani patriotyzm? Nota Redakcji

Juliusz Mieroszewski, Polska „Ostpolitik”

Juliusz Mieroszewski, Rosyjski „kompleks polski” i obszar ULB

Deklaracja w sprawie ukraińskiej

ukraina2.qxd 2/1/08 8:28 AM Page

Nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy

Jacek Kuroń, Antoni Macierewicz, Adam Michnik,

Sprawa polska – sprawa rosyjska

Jan Zieja, Dawniej, dziś, jutro

Redakcja „Spotkań”, Do braci Ukraińców

Konfederacja Polski Niepodległej, Rezolucja o prawie do niezawisłego bytu

Redakcja „Rzeczpospolitej. Pisma Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu”, Ukraina i Polska. Wolni z wolnymi – równi z równymi

Polskie Porozumienie Niepodległościowe, Polska – Ukraina

NSZZ Solidarność, Posłanie I Krajowego Zjazdu Delegatów

NSZZ „Solidarność” do ludzi pracy Europy Wschodniej

NSZZ Solidarność, Uchwała w sprawie mniejszości narodowych

Andrzej Sulima Kamiński, W kręgu moralnej i politycznej ślepoty: Ukraina i Ukraińcy w oczach Polaków

Bohdan Skaradziński (Kazimierz Podlaski),

Ukraińcom: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”?

Źródła tekstów zamieszczonych w tomie

Biogramy autorów tekstów

Indeks nazwisk

Kategoria: Inne
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7893-040-2
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Adolf Juzwenko Wstęp

W wiek XX Ukraińcy weszli świadomi swej narodowej odrębności oraz programowo przygotowani do walki o własne państwo.

Po I wojnie światowej ani historyczne, ani polityczne, ani etniczne racje nie ułatwiały polsko-ukraińskiego porozumienia. W roku 1918 zderzały się ze sobą dwa wykluczające się punkty widzenia w sprawie przynależności państwowej spornych obszarów. Kiedy w listopadzie odrodziło się państwo polskie, na terytorium Ukrainy naddnieprzańskiej istniała już Ukraińska Republika Ludowa, a w Galicji Wschodniej Zachodnioukraińska Republika Ludowa.

Zainteresowanie problemem ukraińskim nie było w Polsce po I wojnie światowej duże. Polaków interesował wtedy przede wszystkim los Lwowa i Galicji Wschodniej. Podobnie wobec spraw polskich zachowywali się Ukraińcy. Od początku listopada 1918 roku obydwie strony prowadziły ze sobą wojnę o sporną ziemię. Wojna zdeterminowała stosunki polsko-ukraińskie, wykluczyła wzajemne porozumienie, pomimo iż leżało ono w interesie obydwu stron.

W sporze z Ukraińcami na kompromis gotowi byli pójść politycy polscy skupieni wokół Józefa Piłsudskiego. Piłsudski nie żądał całej Galicji Wschodniej, nie zamierzał jednak oddać Ukraińcom Lwowa. Swe stanowisko w sprawie przyszłości Galicji uzależniał od ostatecznego rozwiązania przyszłości całej Ukrainy. Chciał by Polska miała w Ukrainie sojusznika przeciw Rosji. Ukraina nie była jednak wtedy zdolna skutecznie bronić swej suwerenności przed ekspansją Rosji. W przeciwieństwie do Piłsudskiego Roman Dmowski, lider polskiego nacjonalizmu domagał się całej Galicji Wschodniej, zaś ziemie na wschód od Zbrucza traktował jak część Rosji. Ostatecznie w traktacie ryskim w 1921 r. przyjęte zostały rozwiązania zgodne z programem Dmowskiego, zaś w II Rzeczypospolitej idea państwa narodowego wzięła górę nad ideą narodu państwowego. Wśród Ukraińców, zwłaszcza po wybuchu II wojny światowej nienawiść wzięła górę nad rozsądkiem.

Dzisiaj, po latach zniewolenia sowieckiego i Polska i Ukraina są niepodległymi państwami. Polaków i Ukraińców dzieli obecnie tylko historia.

Autorzy niniejszej antologii postanowili przypomnieć teksty tych polskich pisarzy politycznych, którzy w minionym wieku dobre stosunki pomiędzy Polską i Ukrainą uważali za jeden z najważniejszych punktów polskiej racji stanu. Ich racje nie zdeaktualizowały się. Zbigniew Brzeziński i Jan Nowak-Jeziorański uparcie powtarzają, że dobre stosunki polsko-ukraińskie mają dla bezpieczeństwa Rzeczypospolitej równie duże znaczenie, jak jej przynależność do NATO. Ich punkt widzenia podzielają władze Rzeczypospolitej. Trudno się z tym nie zgodzić.Paweł Kowal Przyczynki do dziejów „sprawy ukraińskiej” w Polsce

1. „Nie jesteśmy ukrainofilami”– pisał kilkadziesiąt lat temu Włodzimierz Bączkowski referując racje, które w oczach oponentów uchodzić mogły i uchodziły za nieuzasadnione ukrainofilstwo, niebezpieczną fascynację kulturą ukraińską, naruszanie zasad ochrony polskości na Kresach itd. Pisał w przekonaniu, że to jego, a nie przeciwników poglądy, choć z niemałym trudem torujące sobie drogę, staną się w końcu kanonem polskiej polityki.

Idei współpracy polsko-ukraińskiej nie stanęła skutecznie na przeszkodzie ani konieczność udania się na emigrację przez wielu jej orędowników, ani komunizm na Ukrainie i w Polsce, ani szereg innych nieszczęść, które spotkały narody polski i ukraiński. Kropla drążyła skałę, pomimo komplikacji historii XX wieku: II wojny światowej, zniechęcających wspomnień z okresu walk o niepodległość i granice, Wielkiej Wojny, konfliktów z czasów autonomii galicyjskiej.

Jak ułożyć stosunki z Ukraińcami? Jak wspierać budowanie ukraińskiej państwowości i jak to ma się do polskiej racji stanu? Oto najważniejsze tematy rozważań podejmowanych przez najtęższe pióra polskiej myśli politycznej. Stosunek do Ukrainy i Ukraińców to jeden z centralnych problemów polskiej publicystyki politycznej w XIX, a przede wszystkim w XX wieku.

2. Wybór zawsze jest rzeczą subiektywną, tak będzie i tym razem. Mam nadzieję, że udało się nie tylko wyszukać kilkanaście starszych i nowszych tekstów, by je przypomnieć w kontekście tekstów bardziej znanych, ale też, że udało się zaprezentować-powracając do źródeł – także w dosłownym sensie – program polskiego myślenia o Ukrainie, rozpisany na kilka pokoleń i konsekwentnie, pomimo przeciwności realizowany. Teksty wyszukane do tego zbioru, to znaki drogowe, które prowadzą czytelnika poprzez historię wielkiego przełomu polskiej myśli politycznej: od trudności z uznaniem Ukraińców jako pełnoprawnego narodu, aż do otwartego postulatu wsparcia ich dążeń do uzyskania własnej państwowości. Niniejszy tom zawiera teksty najlepszych publicystów politycznych piszących o sprawach wschodnich, w tym szczególnie ukraińskich.

Poszukując tekstów, które powinny znaleźć miejsce w tym wyborze, wertując karty pożółkłych już niekiedy książek i czasopism, utwierdziliśmy się w przekonaniu, że wielu ważnych tekstów bardzo dawno nie przypominano i liczne z nich czas już odświeżyć.

3. Na progu XX wieku wielu Polaków miało kłopoty z przyjęciem do wiadomości faktu, że Ukraińcy (Rusini, jak wówczas mówiono) są narodem, mogą zgłosić postulat utworzenia własnego państwa, a poparcie tego postulatu przez Polskę, paradoksalnie może okazać się korzystne dla niej samej. Pomimo prześladowań, bowiem XIX wiek przyniósł Ukraińcom, szczególnie tym, korzystającym z dobrodziejstw autonomii galicyjskiej, stosunkowo duże możliwości rozwoju narodowego.

Publicystyka polityczna o stosunkach polsko-ukraińskich z przełomu wieków i początku wieku XX więc, to także historia zmagania się z jednym z mitów pokutujących wśród wielu Polaków sto i więcej lat temu. Mitu odnośnie do powstania narodu ukraińskiego: rzekomo wytworu antypolskiej polityki austriackiej. Wizja narodu ukraińskiego jako w mniejszym lub większym stopniu zaborczej manipulacji zaciążyła poważnie na poglądach na tę kwestię reprezentowanych przez obóz narodowodemokratyczny. Jeszcze w 1922 roku jeden z najwybitniejszych polskich polityków tamtej epoki Roman Dmowski nie tylko podtrzymywał tę tezę, ale i opierał na niej część swojego politycznego programu. Konstatował: „(…) Niemcy na długo przed wybuchem wojny powzięli myśl zorganizowania Małorusinów w państwo ukraińskie i dawali otwarte poparcie ukraińskiemu ruchowi narodowemu”¹.

Przekonanie o swego rodzaju „niepełności” ukraińskiej tożsamości narodowej, powstanie jej w oparciu o siłę zaborców, rzutowało niestety na program, który w obozie narodowej demokracji formułowano dla państwa polskiego i sposobu prowadzenia polityki na wschodzie kraju. Siostrą tego rodzaju myślenia była idea asymilacji mniejszości narodowych – już wówczas było widać, że tyleż nieuczciwa, co nierealistyczna.

4. Najstarsze teksty, które wybraliśmy do zbioru, pochodzą jeszcze sprzed odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku. Stanowią interesujący dokument, jak Polacy oswajali się z faktem, że obok nich o swoje prawa (narodowe i państwowe) upomnieli się Ukraińcy. Teksty Stanisława Tarnowskiego wydany w formie książeczki Wilhelma Feldmana najlepiej pokazują, jak trudno było sto lat temu mierzyć się z tematem ukraińskim Polakom, których pierwszym zadaniem było dążenie do odzyskania niepodległości dla własnego narodu. Mało było polskich instytucji (poza mniej znaczącymi w zaborze austriackim), trudno też było przewidzieć, jakie granice będzie miało przyszłe państwo polskie. Stawiając zaś fundamentalne pytania o granice i ustrój przyszłego państwa często tym trudniej było zmierzyć się z kwestią ukraińską.

Oprócz wersji o pochodzeniu Ukraińców z zaborczej kreacji był też drugi niebezpieczny dla późniejszych stosunków polsko-ukraińskich pogląd: głosił on, że konsekwentna polityka asymilacyjna może być receptą na zgodne z polską racją stanu rozwiązanie sprawy ukraińskiej. Wiele zamieszczonych w wyborze tekstów dotyczących stosunków polsko-ukraińskich powraca do tego wątku, obecnego jeszcze w publicystyce lat trzydziestych i stanowiącego ważną część endeckiej wizji odrodzonej Polski. Dogłębną analizę tego problemu przedstawił Adolf Bocheński.

W kontekście takich dylematów politycznych powstawały pisma Leona Wasilewskiego, pierwszego ministra spraw zagranicznych niepodległej Polski w rządzie Jędrzeja Moraczewskiego. Nie poprzestawały one na historycznym podsumowaniu stosunków polsko-ukraińskich i przypominaniu korzeni narodu ukraińskiego, lecz tworzyły też podstawy federacyjnego, alternatywnego wobec asymilacyjnego, programu politycznego dla przyszłego państwa polskiego. Wasilewski jako jeden z pierwszych odważnie podejmował problem ukraiński, otwarcie też wskazywał, że wsparcie sprawy ukraińskiej leży w polskim interesie, między innymi ze względu na potencjalne osłabienie Rosji. W sposób właściwy swojej epoce i swoim poglądom Wasilewski stał na stanowisku, że to przede wszystkim ukraińscy socjaliści, ludzie pracy najemnej, mają realną szansę dać wolność Ukrainie; jednocześnie prace Wasilewskiego właśnie, w znacznej mierze dodały poglądom na politykę wschodnią przyszłego obozu Józefa Piłsudskiego jakże ważny pierwiastek politycznego realizmu i troski o rzeczywisty interes polityczny odradzającego się polskiego państwa: śmiertelnie zagrożonego tak ze strony białej jak i czerwonej Rosji.

Trudno zatem przecenić osobistą rolę pierwszego ministra spraw zagranicznych odrodzonej Polski i w późniejszym okresie (w latach 20. i 30.). Wówczas niezadowolony z rozstrzygnięć politycznych zapisanych w pokoju ryskim, pozostawał na skraju polityki, patronował rozmaitym inicjatywom i wspierał młodsze pokolenie entuzjastów aktywnej polityki polskiej na Wschodzie i rzeczników sprawy ukraińskiej. Publikacje Leona Wasilewskiego pojawiały się często m.in. na kartach „Biuletynu Polsko-Ukraińskiego”.

5. Czas II Rzeczpospolitej, której wschodnie granice określono w 1921 roku w Rydze, paradoksalnie, nie był najlepszy dla sprawy ukraińskiej. Ukraina sowiecka z całą pewnością nie była i nie mogła być prawdziwym preludium ukraińskiej wolności w przyszłości. Głód, prześladowania, głęboka i postępująca izolacja od świata oraz wzmożona i programowa rusyfikacja stanowiły codzienność tej republiki. II Rzeczpospolitej natomiast nie udawało się znaleźć sposobu na prowadzenie polityki wobec wielkiej ukraińskiej mniejszości w Polsce. Co najważniejsze: chyba nie udało się polskim politykom tamtej epoki uniknąć zderzenia polskich interesów z interesami mieszkających w Polsce Ukraińców. Również emigracja ukraińska, rozbita, nie mogła znaleźć formuły skutecznego oddziaływania w kierunku powstania niepodległej Ukrainy.

Czytanie artykułów, które powstały w latach dwudziestych i trzydziestych na tematy ukraińskie i były napisane z pozycji przyjaznych Ukraińcom i Ukrainie nie może odbywać się w oderwaniu od konkretnego historycznego kontekstu, w którym powstawały. Przełom lat dwudziestych i trzydziestych był bardzo trudny dla współżycia Polaków i Ukraińców. Niekonsekwencja w realizacji politycznej wizji Józefa Piłsudskiego spowodowała, że pytanie o sposób rozwiązania sprawy ukraińskiej w tamtym czasie było jednym z najtrudniejszych, przed jakim stanęli Polacy. Mnożyły się pytania bez łatwych odpowiedzi. Bo jeśli miało powstać państwo ukraińskie, to na jakich terenach? A co z ziemiami o zdecydowanej przewadze ludności ukraińskiej, wywalczonymi przez Polaków krwią i należącymi do II Rzeczpospolitej? Jakie powinny być losy Lwowa, wielkiego centrum polskiej kultury ale też „matecznika” kultury ukraińskiej (archiwa, biblioteki, muzea)? Jeśli autonomia dla Ukraińców-obywateli II RP, to w jakim dokładnie zakresie i jak się to miało mieć do wzmacniania spoistości młodego państwa polskiego i tak zszywanego z trzech różnych części zastanych po zaborach?

Teksty polskich publicystów z jednej strony były pisane z pozycji lojalnych wobec państwa polskiego (i jej interesom starali się służyć autorzy), z drugiej jednakże strony nie mogły abstrahować od widocznej gołym okiem rzeczywistości: przybierającym na sile ukraińskim ruchu narodowym, wzmagającej się infiltracji komunistycznej na Kresach, niekonsekwentnej, a często otwarcie antyukraińskiej polityce państwa. Zderzyły się wówczas: ze strony ukraińskiej zniecierpliwienie, duch ideologicznego nacjonalizmu i politycznego ekstremizmu z polskim przekonaniem o niemożności wypracowania polsko-ukraińskiego status quo, strachem i chybioną polityką w rezultacie. Przypomnijmy kilka faktów: w 1926 roku został zamordowany Stanisław Sobiński, kurator lwowski, lata 1928–1929 to zamachy bombowe we Lwowie na redakcję „Słowa Polskiego” i Targi Wschodnie. Następnie było siedem napadów, tzw. „ekspropriacyjnych” (1930–1932), wreszcie sabotaże: podpalenia budynków, niszczenie torów, trakcji elektrycznych (około dwustu takich akcji). Polska odpowiedź to przeprowadzona przez Józefa Piłsudskiego akcja odwetowa, tzw. pacyfikacja: wejście na teren galicyjskich województw regularnych oddziałów wojska i policji, kilkaset aresztowań, masowe niszczenie ukraińskiego dobytku. Klasyczny mechanizm: odmawianie wzajemnego uznania aspiracji narodowych i państwowych – akcje terrorystyczne organizowane przez ekstremistyczne grupy – próby pacyfikacji (nierzadko odwet silniejszej większości) dotykające w swych skutkach, lub wręcz otwarcie skierowane przeciw ludności cywilnej. Społeczeństwo ukraińskie było coraz bardziej pogrążone w marazmie. Polityczne próby wyjścia z opresji, jak rozmowy rządu z parlamentarną opozycją ukraińską (głównie UNDO) zimą 1931 roku nie przyniosły rezultatu. 29 sierpnia 1931 w Truskawcu z rąk ukraińskich zamachowców zginął jeden z inicjatorów rozmów – Tadeusz Hołówko, wielki orędownik sprawy ukraińskiej².

Aż trudno uwierzyć, że w tak niekorzystnym kontekście historycznym zrodził się „Biuletyn Polsko-Ukraiński”. Kilka tekstów, do lektury których zachęcamy, pochodzi właśnie z „BPU”. Ukazywał się on początkowo jako miesięcznik, następnie zaś jako tygodnik (od 17 czerwca 1932) od 1932 do 1938 roku. „Biuletyn Polsko-Ukraiński” jest zresztą zupełnie wyjątkowym zjawiskiem w polskim czasopiśmiennictwie. Od początku istnienia pisma, na jego czele stał Włodzimierz Bączkowski. Pisali do Biuletynu tacy znawcy problematyki ukraińskiej jak Leon Wasilewski, Jan Stanisław Łoś, Piotr Dunin-Borkowski, Marceli Handelsman. Wyjątkowość pisma polegała i na tym, że obok analiz politologicznych i tekstów programowych, pojawiała się literatura, dobra poezja, i na tym, że obok artykułów Polaków swoje miejsce w Biuletynie znajdowali też Ukraińcy, przez co niejako stawał się on jeszcze bardziej polsko-ukraiński. Swoje teksty zamieszczali w piśmie Bączkowskiego m.in. Iwan Kedryn-Rudnicki czy Bohdan Łepkij.

Biuletyn był ważnym narzędziem akcji prometejskiej (wspierany był prawdopodobnie przez Ekspozyturę 2 Oddziału II Sztabu Generalnego) ale odegrał też ważną, choć często niedocenianą rolę w kształtowaniu się powojennej linii politycznej Jerzego Giedroycia i „Kultury”. Zresztą mniej więcej od czasu jego wydawania datowała się przyjaźń Jerzego Giedroycia i Włodzimierza Bączkowskiego.

Tak oto początki współpracy Giedroycia i Bączkowskiego wspominał po latach redaktor „Kultury”: „Na prośbę Ministerstwa Spraw Zagranicznych stworzyłem pismo „Wschód”. W MSZ uważano, zresztą bardzo słusznie, że trzeba zająć się problematyką wschodnią. Wobec czego zwrócono się do mnie, abym zorganizował pismo temu poświęcone. Zrobiłem to i doprowadziłem do wydania pierwszego numeru. Ale później nie miałem na to czasu i Bączkowski, który był redaktorem „Biuletynu Polsko-Ukraińskiego” i specjalizował się w sprawach polsko-ukraińskich, przejął pismo i je prowadził. Ja odegrałem w tej sprawie tylko rolę akuszera. Z Bączkowskim byliśmy zaprzyjaźnieni”³.

Wydaje się, że kwestia roli, jaką w kształtowaniu opinii na temat Ukrainy i współpracy polsko-ukraińskiej odegrał „Biuletyn” ciągle nie jest dostatecznie naświetlona. W 1952 roku sam redaktor „Biuletynu” powrócił do oceny oddziaływania tego periodyku w warunkach rządów sanacyjnych w drugiej połowie lat trzydziestych w Polsce: „Opinie nasze powoli zdobywały młodszą inteligencję, a zwłaszcza jej elitę intelektualną, lecz coraz niechętniej traktował nas aparat państwowy, inspirowany głownie przez żywioły kresowe – przede wszystkim z Ziemi Czerwieńskiej. (…) Z coraz większym trudem znajdowaliśmy przychylne ucho u władz wyższych. Trzymaliśmy się w dużym stopniu rozpędem pierwszych lat, legendą tajemniczego poparcia. (…) Przerażająco kurczyły się wpływy obrońców naszej pracy. („Bunt Młodych” potem „Polityka” stają się jednym z najczęściej konfiskowanych periodyków.)”⁴. W sytuacji antyukraińskiej propagandy nie tylko endeckiej ale i rządowej, sanacyjnej prasy, rola Biuletynu wydaje się być trudna do przecenienia.

6. Po zamknięciu „Biuletynu Polsko-Ukraińskiego” w 1938 roku, w jego miejsce powołano miesięcznik „Problemy Europy Wschodniej” również z Bączkowskim jako redaktorem; profil nowego pisma w mniejszym stopniu jednak był polityczny, w większym naukowy. Zastosowano ten wybieg, by móc uzyskać akceptację dla wydawania pisma.

Ferment intelektualny inspirowany przez twórców i redaktorów „Biuletynu” i innych czasopism i środowisk związanych z ruchem prometejskim był już wówczas w środowisku konserwatywnej młodzieży sanacyjnej pomimo pojawiających się urzędowych ograniczeń stosunkowo duży i zdecydowanie obejmował też w jakimś stopniu środowisko „Buntu Młodych” i „Polityki”. Pomimo ich raczej sceptycznego nastawienia wobec wyznawanego przez starych piłsudczyków federalizmu, kształtował myślenie w kategoriach poparcia pokojowej polityki wobec mniejszości ukraińskiej, pomocy dla projektów tworzenia Ukrainy Naddnieprzańskiej i zmniejszania antagonizmu polsko-ukraińskiego⁵. Ważną cechą środowiska „Buntu Młodych” było też wyraźne (reprezentowane m.in. przez Aleksandra Bocheńskiego⁶) stanowisko sprzeciwiające się polityce asymilacyjnej. Skądinąd w takim kształcie bardzo polemiczne wobec ówczesnych poglądów endecji i nadające zapatrywaniom całej grupy wyraźną rysę realizmu politycznego w ocenie sytuacji II Rzeczpospolitej.

7. Nigdy nie poznamy odpowiedzi na fundamentalne pytanie, czy w warunkach II Rzeczpospolitej istniała możliwość pogodzenia państwowych racji integralności terytorialnej Polski z uznaniem praw Ukraińców, których znaczna część znalazła się w granicach Rzeczypospolitej. Ani polityka Piotra Dunin-Borkowskiego, wojewody lwowskiego, którego artykuł zamieszczamy, ani działania Henryka Józefskiego na Wołyniu (wcześniej nota bene wiceministra w rządzie Semena Petlury) nie przyniosły pożądanych rezultatów, a nawet wywoływały ostre kontrowersje. Polscy politycy i pisarze polityczni nie mogli wyjść poza zasadnicze ograniczenia tej polityki. Dlatego odpowiedź na pytanie o stosunek do Ukraińców i Ukrainy zawsze pozostawiała jakiś margines niedopowiedzenia i element godzenia wody z ogniem, i nadziei, że „jakoś to się ułoży”. Pamięć niedawnych krwawych walk o Lwów, dogmatycznie proasymilacyjne stanowisko ważnych odłamów polskiej prawicy, w końcu polityka obozu sanacji w latach trzydziestych, stanowiły fundamentalne bariery w przebudowywaniu polskiego myślenia o Ukrainie.

8. Ksiądz Majewski wszedł do historii polskiej myśli politycznej jednym listem napisanym do redakcji „Kultury”. W 1952 roku redakcja ta wydrukowała głośny, jak się miało okazać, list od czytelnika – księdza a właściwie alumna w Seminarium Duchownym św. Jana Vianney’a w Pretorii w RPA, Józefa Z. Majewskiego. List poruszał temat stosunku Polaków do Kresów, szczególnie do Wilna i Lwowa, który pojawił się przy okazji relacji ze zjazdu polonijnego w Atlantic City w Stanach Zjednoczonych. Publikacja listu wywołała burzę wśród emigracji i spowodowała nawet falę rezygnacji czytelników „Kultury” z prenumeraty⁷. Redakcja jednak obranym wcześniej tropem poszła dalej, nie oglądając się na reakcje oburzonych prenumeratorów i licznych emigracyjnych środowisk politycznych.

A dla „sprawy ukraińskiej” nie był to najlepszy moment. Wybuch II wojny światowej, wkroczenie Armii Czerwonej do Polski we wrześniu 1939 poprzedzone paktem Ribbentrop-Mołotow spowodowały, że ziemie ukraińskie znalazły się w całości pod panowaniem radzieckim. Społeczeństwo ukraińskie początkowo w bardzo wielkim stopniu dotknięte skutkami działań wojennych już w 1947 po raz drugi zostało poddane rządom silnej ręki Łazara Kaganowicza (wcześniejszy epizod wiązał się z jego rządami w latach dwudziestych). Brak wykonania dostaw zboża podobnie jak kilkanaście lat wcześniej zaowocował grabieżczą polityką rolną i znowu głodem na samej Ukrainie. Kaganowicz, zaufany Stalina, rządził w Republice niecały rok, jednak zwiastował stosunek Moskwy do ziem ukraińskich w następnych dziesięcioleciach. Sytuacja na Ukrainie podlegała normalnym dla krajów totalitarnych fluktuacjom poziomu represyjności polityki. Zasadniczo jednak polityka bolszewików wobec USSR szła w kierunku: rugowania języka ukraińskiego na rzecz rosyjskiego, uzależniania ukraińskiej gospodarki od rosyjskiej, dewastacji środowiska naturalnego na Ukrainie, generowania niekorzystnych dla Ukraińców zmian demograficznych. Komuniści skasowali Kościół greckokatolicki, jego duchownych poddali dotkliwym prześladowaniom lub siłą podporządkowali rosyjskiemu prawosławiu.

Polska po 1944 roku szybko stawała się krajem totalitarnym. System represji dotknął wszystkich warstw społecznych. Polityka wobec Ukraińców, którzy mieszkali w Polsce, uwikłana była w kontekst walk z Ukraińską Powstańczą Armią, która działała w południowo-wschodniej części kraju. Zakrojone na szeroką skalę represje (w oficjalnej propagandzie prezentowane jako odwet za dzialania UPA) dotknęły w zasadzie całej społeczności ukraińskiej w Polsce: Ukraińców przesiedlono na Ziemie Odzyskane, rozproszono i pozbawiono własności oraz ograniczono w możliwościach kultywowania tradycji narodowych.

9. W pierwszej połowie lat pięćdziesiątych jeszcze trudniej niż w latach trzydziestych było głosić program zbliżenia polsko-ukraińskiego. Brak tutaj miejsca, by szczegółowo przypominać, że w ciągu ponad dekady, która upłynęła od paktu Ribbentrop-Mołotow, i ataku Niemiec i ZSRR na Polskę, zmieniło się szczególne wiele.

Najważniejsze były powody natury politycznej, dla których wychodzenie z tematem stosunków polsko-ukraińskich w paradygmacie innym niż większość emigracyjnej prasy w Londynie (nie uznającej powojennego stanu rzeczy w Europie), było po prostu bardzo ryzykowne politycznie, a dla „Kultury” również finansowo (spadek dochodów z prenumeraty, odsunięcie się niektórych czytelników). Na stosunki polsko-ukraińskie cieniem rzucały się wydarzenia ostatniej wojny, mordy na Wołyniu, powojenne akcje UPA, przesiedlenia, akcja „Wisła”. Pamięć ludzkich krzywd, tak polskich jak i ukraińskich, pozostała żywa na całe dziesięciolecia.

Były też formalne powody, dla których podejmowanie spraw polsko-ukraińskich wydawało się nie być na czasie. Polski rząd w Londynie w przeciwieństwie do Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego nie przyjął do wiadomości i nie uznał dokonanej pod naciskiem Stalina i za zgodą aliantów korekty polskiej granicy na Wschodzie. Nowe granice Polski nie były sankcjonowane traktatem pokojowym, niektóre państwa (Hiszpania, Watykan, kraje Ameryki Łacińskiej) nie uznawały rządu warszawskiego i związanego z nim nowego ładu.

Dla większości Polaków w kraju i na emigracji pozbawienie Polski Wilna i Lwowa było wielką tragedią narodową. Dla jednych oznaczało to przede wszystkim tragedię w kategoriach patriotyczno-sentymentalnych, dla licznych rzecz działa się w kategoriach jak najbardziej osobistych, całkiem realnie: ich rodziny przeżyły wydziedziczenie, grabież, wygnanie, drogę z kresowego dworku do Polski Ludowej przez Swierdłowsk, daleki Ałdan, czy Jakuck. Dla całego pokolenia Polaków te wydarzenia oznaczały utratę na zawsze kraju lat dziecinnych, dla tych co na emigracji, wyroki wojny oznaczały brak nadziei na powrót kiedykolwiek. Wziąć to wszystko w nawias – było na początku lat pięćdziesiątych prawie niemożliwe.

Większość z przedwojennych autorów piszących o sprawach polsko-ukraińskich przeszła szlak bojowy wraz z wojskiem polskim, który zamiast doprowadzić ich do Polski, wywiódł ich na całe dziesięciolecia na emigrację. Włodzimierz Bączkowski po wielu (bardzo ciekawych) perypetiach osiadł w Stanach Zjednoczonych, Jerzy Giedroyc wraz z Instytutem Literackim przez Rzym dotarł do Paryża i Maissons-Laffite, Piotr Dunin Borkowski zmarł w 1949 roku, będąc przez pewien czas w służbie dyplomatycznej Polski Ludowej (konsul w Rzymie). Adolf Maria Bocheński po walkach pod Tobrukiem, jako żołnierz Brygady Strzelców Podhalańskich zginął w 1944 pod Ankoną. W kraju pozostał Aleksander Bocheński.

10. A jednak. Jak pisze Krzysztof Pomian: „Kultura” po publikacji „Listu ks. Majewskiego” wzmocniła nawet swoją pozycję, „ponieważ odtąd było jasne, że może polegać na swych czytelnikach nawet wtedy, gdy mówi im prawdy niemiłe i bardzo gorzkie. Zajmując wyraźne stanowisko w kwestii wschodnich granic Polski, „Kultura” tworzyła nadto warunki przyjaznych stosunków z emigracją ukraińską. Dla Giedroycia, który od swych lat studenckich zabiegał o zdobycie dla narodowych aspiracji Ukraińców uznania opinii polskiej i państwa polskiego, było to osobistym zwycięstwem: pierwszym krokiem ku spełnieniu jego marzenia o harmonijnym współżyciu niepodległej Polski z niepodległą Ukrainą”⁸.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że już dwa lata wcześniej (zanim ks. Majewski napisał list do redakcji) Jerzy Giedroyc i Józef Czapski brali udział w odbywającym się w Berlinie Kongresie Wolności Kultury, podczas którego sesji inauguracyjnej, Józef Czapski, wybitny intelektualista polski i znakomity Europejczyk wygłosił głośne wówczas wystąpienie, w którym jako jedyny z mówców poruszył sprawę ukraińską, czym redakcja „Kultury” zyskała wielką przychylność ukraińskich emigrantów w tym osobiście Bohdana Osadczuka. Dialog z emigrantami ukraińskimi był jednym z trwałych owoców politycznych działalności „Kultury”.

W 1952 roku, tak ważnym z punktu widzenia jej ukraińskiego programu, w „Kulturze” ukazały się kolejno teksty: Józefa Łobodowskiego („Przeciw upiorom przeszłości” nr 2–3/1952 ), Włodzimierza Bączkowskiego („Sprawa ukraińska. Pro domo sua”, nr 7/1952) i w końcu list od ks. Majewskiego (nr 11/1952).

Pisał wówczas Bączkowski: „Tak oto dwoma torami rozwijały się nasze stosunki. Z jednej strony otwarta i głośna walka polsko-ukraińska, z drugiej strony współpraca w podglebiu, zmierzająca ku przyszłym rozstrzygnięciom historycznym. I jeśli ten drugi czynnik skurczył się z biegiem czasu – wina w tym leży przede wszystkim w rozwoju sytuacji międzynarodowej”⁹. Mimo więc wyraźnych nawiązań do przedwojennych tradycji pisarstwa o sprawach polsko–ukraińskich, szczególnie uwypuklonych w tekście Bączkowskiego, szybko miało się okazać, że najważniejszym piórem, którym posłużył się redaktor „Kultury”, było pióro Juliusza Mieroszewskiego. W licznych artykułach Mieroszewski wykładał pogląd nie tylko swój, ale najczęściej także redakcji na to, w jaki sposób powinny zostać w przyszłości ułożone stosunki polsko-ukraińskie.

11. Pisze historyk myśli politycznej: „Przy lekturze tekstów Mieroszewskiego nie powinno się zapominać o wpływie „Kultury” na Londyńczyka, konkretniej zaś o wpływie Jerzego Giedroycia, jego pomysłów powojennych, ale także zainteresowań przedwrześniowych, myślę o tradycji „Buntu Młodych” i „Polityki”¹⁰. Najbardziej znany artykuł Juliusza Mieroszewskiego „Rosyjski „kompleks polski” i obszar ULB” („Kultura” 9/ 1974) stanowił niejako podsumowanie jego poglądów na sprawę polskiej polityki wschodniej. „Kultura” pozostała im wierna do ostatniego numeru, który ukazał się w 2000 roku. Sam Mieroszewski zmarł w 1976 roku. Dwa lata wcześniej napisał: „idea samostanowienia i wolności dla pobratymczych narodów oddzielających nas od Rosji, z równoczesnym szczerym zrzeczeniem się jakichkolwiek planów imperialistycznych, do których to planów zaliczyć należy nadzieję ułożenia się z Moskwą ponad głowami i kosztem owych narodów – tak pojęty program mógłby przywrócić polskiej polityce niepodległościowej wysoki motyw moralny, którego dziś jej nie dostaje”¹¹.

„Kultura” miała wielki wpływ na kształtującą się w Polsce niezależną myśl polityczną. Przez żelazną kurtynę przenikały nowe idee i przemycane zeszyty paryskiego miesięcznika drukowane na cienkiej bibułce używanej zazwyczaj do wydawania Biblii. Mieszkający w kraju intelektualiści mieli dobry osobisty kontakt z Jerzym Giedroyciem, Józefem Czapskim i pozostałymi domownikami z Maisons-Laffite. Nie tylko z lektury miesięcznika więc byli dobrze zorientowani w ich programie politycznym. Kiełkujące dopiero w połowie lat siedemdziesiątych otwarcie kwestionujące komunizm środowiska opozycyjne nawiązywały kontakt z Instytutem Literackim w Maisons-Laffite. Jednoznaczny program polskiej opozycji demokratycznej w sprawie stosunków z sąsiadami na wschodzie, trzeba sprawę postawić jednoznacznie – był zasługą „Kultury”. Kropla mozolnie drążyła skałę.

12. Włączenie przez opozycję polityczną w Polsce sprawy ukraińskiej, litewskiej i białoruskiej do katalogu ważnych problemów politycznych oznaczało nie tylko uznanie istniejącego status quo. Realnie też nadawało polskiej polityce przyszłych lat ów „wysoki motyw moralny”, o który upominał się Mieroszewski.

Dla komunistycznej propagandy w Polsce Ukraina w zasadzie nie istniała. Polacy mieli zapomnieć o Lwowie, Ukrainie, Ukraińcach. Ci ostatni mieli im się, wedle wyobrażeń komunistycznej propagandy kojarzyć przede wszystkim z ponurymi „upowcami”, bohaterami „Śladów rysich pazurów”, „Łun w Bieszczadach”. Podróżowanie na Wschód obwarowane było licznymi zakazami i obostrzeniami, do tego stopnia, że praktycznie nie było możliwe. Wszelkie publikacje na tematy wschodnie były cenzurowane pod kątem informacji o sąsiadach znad Dniepru. Wyrastały kolejne pokolenia Polaków, w przekonaniu, że na wschód od Bugu rozciąga się ZSRR a nie Ukraina, Białoruś itd. Program nauczania w szkołach wręcz nastawiony został na przemilczanie lub zakłamywanie stosunków polsko-ukraińskich. Niektóre zagadnienia (jak sojusz Petlury z Piłsudskim) minimalizowano lub całkowicie pomijano, inne (jak historię UPA) deformowano i używano jako element propagandy. Normą były zbitki językowe typu: „UPA–bandy–morderstwa”.

Podziemny ruch wydawniczy, głównie prasa, pojawił się około 1976 roku. Podpisanie w 1975 roku w Helsinkach Aktu Końcowego KBWE i wydarzenia czerwcowe z 1976 roku w Polsce bezpośrednio otwarły drogę do pewnych możliwości organizowania się i działania opozycji w Polsce. W tym mniej więcej okresie datuje się powstanie II obiegu wydawniczego – na tę skalę polskiego fenomenu w perspektywie całej Europy. W sprawach wschodnich był on nie tylko miejscem wolnej debaty Polaków na temat międzynarodowej sytuacji politycznej, ale też jedynym bodajże (oprócz docierającej do polski „Kultury”) źródłem informacji na temat sytuacji na Wschodzie. Podziemne czasopisma zawierały rubryki dokumentujące życie codzienne narodów sąsiadujących z nami na Wschodzie, losy zamieszkałych tam Polaków, losy Kościoła na Wschodzie i wiadomości dotyczące dysydentów działających w krajach bloku wschodniego i ZSRR.

W 1976 został opublikowany program Polskiego Porozumienia Niepodległościowego (początkowo w londyńskim „Tygodniku Polskim” i paryskiej „Kulturze”, niebawem w Polsce w II obiegu). PPN było głęboko zakonspirowaną organizacją, którą kierował Zdzisław Najder. PPN jako pierwsza od kilkudziesięciu lat grupa polityczna w Polsce wyznaczyło sobie odważne cele polityczne, dogłębnie zdiagnozowało sytuację Polaków i odniosło ją do szerszego kontekstu sytuacji politycznej w Europie i na świecie. Pierwszy raz od kilkudziesięciu lat horyzonty polityki polskiej wyszły poza opłotki myślenia w kategoriach „jak naprawić socjalizm”.

Program PPN składał się z 26 punktów, z których wszystkie zawierały krótką diagnozę sytuacji w omawianej dziedzinie i postulat proponowanej zmiany. Na 6 punktów dotyczących spraw międzynarodowych, jeden – 14., dotyczył wschodnich sąsiadów Polski. Przypominano, że nie Rosja, ale właśnie Białoruś, Litwa i Ukraina (wówczas nie brzmiało to tak banalnie) są naszymi sąsiadami na Wschodzie i znajdują się w bardzo trudnej sytuacji. Polska – zdaniem autorów programu – nie powinna więc, pomna na wielowiekowe tradycje wspólnego z tymi narodami państwa, ze względu na dobre, czasami tylko zakłócane przez nadmierny ekspansjonizm Polaków, współżycie z nimi, pozostawać obojętna między innymi na los Ukrainy. Polacy powinni zatem, zdaniem PPN: być solidarni z sąsiadami na Wschodzie, wspierać ich próby uniezależniania się od Rosjan, zrezygnować z jakichkolwiek postulatów rewizji terytorialnych. Po opublikowaniu programu, PPN do 1981 roku systematycznie ogłaszał swoje dokumenty programowe, z których ostatni, zamieszczony w wyborze, poświęcony był właśnie Ukrainie i ukazał się już w czasach „Solidarności.

13. Sprawy polsko-ukraińskie pojawiły się też na łamach podziemnego „Głosu”, który kwestiom sąsiadów, szczególnie Ukraińców i Czechów poświęcał znacznie więcej miejsca niż inne periodyki Komitetu Obrony Robotników. W latach 1976–1980 pewna liczba artykułów dotyczących relacji polsko-ukraińskich ukazywała się w „Biuletynie Dolnośląskim” i pismach związanych ze środowiskiem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela oraz Konfederacji Polski Niepodległej, jak krakowska „Opinia”.

Znalazło się dla nich miejsce w publikacjach związanych z polityczną grupą zasłużonego działacza niepodległościowego Wojciecha Ziembińskiego jak „Rzeczpospolita. Pismo Komitetu na rzecz Samostanowienia Narodu”. Sam Ziembiński w 1979 roku z okazji święta narodowego mówił: „Jeśli dzisiaj szukamy dróg do Niepodległości – to widzimy wyjście: Naród Polski musi wyprostować grzbiet! Naród Polski musi chcieć być wolny! Pamiętajmy również, że nasi bracia – na północy Litwini, Łotysze i Estończycy, i Białorusini, i Ukraińcy, z któryśmy niegdyś wiedli bratobójcze walki; – że jest wiele niewolonych narodów, które mają prawo do życia w wolności i niepodległości. Łączymy się dzisiaj z ich dążeniami – z narodami, które ongiś z nami stanowiły Najjaśniejszą Rzeczpospolitą”¹².

Wyjątkowym zjawiskiem na mapie polskich czasopism niezależnych były wychodzące od 1977 roku „Spotkania”, gdzie tematyka polsko-ukraińska była stosunkowo szeroko omawiana. Odwoływano się na łamach „Spotkań” do zasady solidarności z prześladowanymi narodami, przypominano o konieczności dbania o mniejszości narodowe w Polsce w tym mniejszość ukraińską. Redakcja lubelskiego periodyku podziemnego wyraźnie była zainspirowana chrześcijańska nauką społeczną i odegrała wielką rolę w przywracaniu na arenę polskich spraw kwestii ukraińskiej. W redagowanych w środowisku Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego „Spotkaniach” ukazywały się teksty Ukraińców. Rolę „Spotkań” docenił w liście do Jana Nowaka-Jeziorańskiego Jerzy Giedroyc.

Właśnie na łamach „Spotkań” ukazał się artykuł Konstantego Załenki (Bohdana Sahajdacznego) pt. ”Jak widzę przyszłość stosunków polsko-ukraińskich”. Pisał w tym, jednym z najważniejszych esejów jakie ukazały się w podziemiu na temat stosunków polsko-ukraińskich: ”Oba narody, ukraiński i polski, walczą o odzyskanie czy uzyskanie zagrożonych przez ucisk totalitarny praw ludzkich i narodowych, o wolność i niepodległość. Na krótką metę chodzi nam przede wszystkim o osłabienie uchwytu sowieckiego nad Polską i Ukrainą. Na dłuższą metę jednak zmagamy się z zachowaniem swego terytorium w kręgu własnej władzy i o regulowanie naszych stosunków za pomocą normalnych umów pomiędzy równymi w duchu współpracy i porozumienia. (…) Nas Ukraińców martwią bowiem szczególnie przejawy nierównego traktowania Ukraińców w PRL przez część społeczeństwa polskiego. Często właśnie nie rząd, czy partia, a właśnie sąsiedzi Polacy i miejscowi urzędnicy nie szczędzą różnych szykan. (…) Apeluję więc do poczucia odpowiedzialności i sprawiedliwości każdego Polaka, ażeby w imię zasad chrześcijańskich i w imię najlepszych zasad katolickich i z troską o lepszą przyszłość starał się w swoim życiu codziennym dążyć do ułożenia stosunków polsko-ukraińskich w PRL na nowych zasadach uszanowania ludzkiej godności i narodowej tożsamości swych współobywateli Ukraińców”¹³.

14. Drugoobiegowa prasa wyrażała poglądy polityczne bardzo różnych środowisk działających w opozycji, jednak w sprawach ukraińskich wypowiadała się jednym głosem. Echa zadawnionego sporu o koncepcję państwa i stosunek do Ukrainy w zasadzie wygasły. Temat, który pół wieku wcześniej był powodem zaciekłych polemik (sprawa wsparcia ukraińskiej niepodległości) faktycznie stał się programem wszystkich niezależnych sił politycznych w Polsce.

Dzięki prasie drugiego obiegu, bardzo licznych informacjach na temat Ukrainy, jakie się w niej pojawiły, kilkudziesięciu artykułom o stosunkach polsko-ukraińskich, jakie wydrukowano (powielono) na jej łamach, Ukraina częściowo odzyskała swoje miejsce w polskiej myśli politycznej. Przywracały ją nie tylko znaczące artykuły o fundamentalnym znaczeniu politycznym, takie jak te, zamieszczane w biuletynie PPN czy w „Spotkaniach” ale też wszystkie, choćby najkrótsze, informacje o Ukrainie, które przypominały Polakom, o istnieniu (!) i losach uciśnionego narodu ukraińskiego.

Okazją do podnoszenia sprawy ukraińskiej były rozważania na temat historii Polski (tradycja jagiellońska, spór Piłsudski–Dmowski), często powracano do układu Piłsudski–Petlura widząc w nim niejako figurę przyszłych dobrych stosunków polsko-ukraińskich; ważną przyczyną podejmowania sprawy wolności dla Ukrainy i Kościoła greckokatolickiego był wybór Jana Pawła II na papieża i jego otwarta polityka wobec grekokatolików.

Trzeba w tym kontekście przypomnieć fragment wystąpienia Jana Pawła II podczas spotkania w kościele Ojców Bazylianów w Warszawie 11 czerwca 1999: „Cieszę się, że mogę po raz drugi nawiedzić tę bazyliańską świątynię. Pierwszy raz jako Papież, byłem tutaj w roku 1987, ale w innych czasach, i odwiedziny nie mogły być wcześniej zapowiedziane. Moją obecnością chciałem wówczas dać wyraz wielkiego uznania nie tylko dla Zakonu Ojców Bazylianów, ale dla całego, zmuszonego wówczas do milczenia Kościoła greckokatolickiego”¹⁴.

15. „Solidarność” jako wielki polski ruch polityczny była ufundowana na idei wspierania się nawzajem i „rozsiewania” wolności. Nic zatem dziwnego, że wśród uchwał I Zjazdu NSZZ „Solidarność” znalazły się dwie, które wyznaczały jej program polityczny odnośnie do Ukraińców i Ukrainy – na ile było to wówczas możliwe: „Posłanie I Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” do ludzi pracy Europy Wschodniej” oraz „Uchwała w sprawie mniejszości narodowych”, które zamieściliśmy w niniejszym zbiorze.

Szczególnie Posłanie w zgodnej ocenie historyków miało przełomowe znaczenie¹⁵ i dla kształtowania się etosu „Solidarności” oraz dla jej losów i oceny na arenie międzynarodowej. Charakterystyczne, że o ile początkowo znaczenie Posłania umknęło polskim komunistom, o tyle spowodowało ono stosunkowo duże poruszenie na Kremlu a nawet doprowadziło do podjęcia planów udzielenia zrewoltowanym polskim robotnikom godnej odpowiedzi radzieckich ludzi pracy¹⁶.

Dopiero w okresie karnawału „Solidarności” 1980–1981 stanęła też oficjalnie pierwszy raz od kilku dziesięcioleci sprawa mniejszości ukraińskiej w Polsce. Powrócono do krzywd, które w okresie powojennym spotykały polskich Ukraińców, począwszy od akcji „Wisła”, aż po promowanie przez komunistyczne władze ksenofobii i szeregu utrudnień w rozwijaniu własnej tożsamości, nie mówiąc już o religii (Kościół greckokatolicki władze zlikwidowały i prześladowały jego pasterzy i wiernych). W 1981 r. na łamach „Tygodnika Powszechnego” ukazał się tekst Włodzimierza Mokrego Dzisiejsza droga Rusina do Polski¹⁷.

Mokry (dobrych kilka lat później, w 1989 roku, poseł Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, wybrany w pamiętnych wyborach 4 czerwca) przełamując tabu, korzystając z łam bądź co bądź oficjalnie ukazującego się tygodnika pisał m.in.: „Trzeba dać zakwitnąć łące. A gdy już pojawią się na niej różnokolorowe kwiaty, zespalające gusty i sentymenty ludzi różnych narodów i religii, by nie dokopywano się, nie wyciągano na wierzch korzeni tych kwiatów, które wyróżniają się inną formą, kolorem czy mają odmienną woń. Bo może to naruszyć i zniszczyć istotę łąki, stanowiącej jedność w różności. (…) Chodzi wreszcie o to, żeby zrozumieć, iż powinno być nas stać na taką jedność w różności (co zawsze świadczyło o tolerancji, demokracji) nie dlatego, że jesteśmy silni, ale dlatego, że z tej różnorodności jesteśmy czy możemy być silni.(…) Napawa optymizmem, że młode pokolenie Polaków i Ukraińców często już bez osobistych obciążeń, choć jeszcze nieufne wobec siebie wskutek funkcjonowania płytkich, a więc i łatwych do obalenia negatywnych stereotypów i mitów, zaczyna coraz bardziej odczuwać i rozumieć sens, źródła i wartości takiej właśnie syntezy”¹⁸.

16. Lata od stanu wojennego do 1989 roku to okres zakrojonego na bardzo szeroką skalę ruchu wydawnictw podziemnych, z których bardzo wiele poświęcało swoje miejsce na sprawy ukraińskie w tym szczególnie rozważania na temat stosunków polsko-ukraińskich w przeszłości i w przyszłości. Trudno wskazać wszystkie tytuły, które poruszały sprawy ukraińskie, było ich znacznie więcej niż w 2. połowie lat siedemdziesiątych. Tematyka ta pojawiała się między innymi na łamach „Niepodległości” (organie Liberalno-Demokratycznej Partii „Niepodległość”), „Kontaktu”, „Nowej Koalicji”, „Walki”, „Drogi”, „Tygodnika Mazowsze” i wielu innych. Powstały pisma, jak „Obóz” i „ABC (Adriatyk, Bałtyk, Morze Czarne)”, których głównym celem było poruszanie problematyki środkowo- i wschodnioeuropejskiej. W tekstach o charakterze programowym najczęściej powracano do starych koncepcji, a to międzymorza w jego różnych wydaniach, a to jakiejś federacji narodów środkowoeuropejskich, które powinny wspólnie i solidarnie występować przeciwko imperialnej Rosji.

Ważny (może nawet główny?) nurt rozważań jeśli chodzi o sprawy polsko-ukraińskie koncentrował się wokół prób zamknięcia największych konfliktów historycznych, zaakceptowania w warunkach wolności przez Polaków i Ukraińców rozstrzygnięć II wojny światowej. Najbardziej znanym tekstem z tego czasu jest (liczący ok. 10 wydań w podziemiu!) esej Kazimierza Podlaskiego (Bohdana Skaradzińskiego) „Białorusini, Litwini, Ukraińcy”.

W okresie 1981–1989 w dużo większym, niż w latach siedemdziesiątych stopniu poruszano drażliwe tematy w dwustronnych stosunkach (kwestia Lwowa, akcja „Wisła”, rzezie na Wołyniu). Inaczej niż w latach 1976–1980, kiedy to uciekano się do mniej kontrowersyjnych tematów ze wspólnej historii (układ Piłsudski–Petlura). Niezależna publicystyka polska tego czasu wyraźnie już oswoiła się z tematem stosunków polsko-ukraińskich. Rozważania historyczne w podziemnej publicystyce najczęściej miały doprowadzić do wyciągnięcia wniosków co do przyszłej polsko-ukraińskiej współpracy. Rzadko jednak niestety kończyły się konkretnymi wskazaniami programowymi, najczęściej poprzestając na ogólnych hasłach i sentymentalnych wezwaniach do braterstwa i współpracy.

17. Polska jako pierwsze państwo na świecie uznała 2 grudnia 1991 roku niepodległość Ukrainy i nawiązała z nią stosunki dyplomatyczne. Polityka wschodnia niepodległej Polski nie przyszła znikąd. Szczególnie polityka wobec Ukrainy. Elita polityczna Polski, raz po raz powracając do wschodniego programu „Kultury” starała się podkreślać znaczenie niepodległości Ukrainy dla Polski. Ciągle też, rzec by się chciało tradycyjnie, łatwiej było (i jest) formułować wielkie ogólne plany, budować pomniki – dosłownie i w przenośni, rozpamiętywać wspólną historię – to udaje się znakomicie. I dobrze. Stale jednak są kłopoty z przełożeniem tych słusznych i ważnych haseł na język politycznego i ekonomicznego konkretu. Może to już (niestety!) stały element polsko–ukraińskiej bliskości?

Mimo lat komunizmu, mimo zabiegów władz sowieckich i polskich komunistów, także pomimo doświadczeń sąsiedztwa polsko-ukraińskiego podczas II wojny światowej udało się utrzymać dla polskiej polityki postulat wsparcia ukraińskiej wolności i ułożenia dwustronnych stosunków na jak najlepszych zasadach.

Serdecznie dziękujemy Pani Bogumile Berdychowskiej za pomoc w wyborze tekstów do niniejszego zbioru. Jej radom i uwagom zawdzięczamy bardzo wiele.Przypisy

Nawias kwadratowy oznacza przypisy odautorskie. Wszystkie pozostałe przypisy pochodzą od redakcji.

1 R. Dmowski, Zagadnienia środkowo-i wschodnio-europejskie, cyt. za: R. Dmowski, Wybór pism, red. R. Wapiński, Warszawa 1990, s. 237.

2 Por.: I. Werschler, Z dziejów obozu belwederskiego. Tadeusz Hołówko. Życie i działalność, Warszawa 1984.

3 J. Giedroyc, Autobiografia na cztery ręce, Warszawa 1999, s. 47–48.

4 W. Bączkowski, Sprawa ukraińska O wschodnich problemach Polski, red. J. Kloczkowski, P. Kowal, Kraków 2000, s. 90–91.

5 Por.: K. M. Ujazdowski, Myśl polityczna środowisk neokonserwatywnych skupionych wokół „Buntu Młodych” i „Polityki”. Praca magisterska, Łódź 1988, s. 65–66, mps w zbiorach autora.

6 M. Król, Style politycznego myślenia, Paryż 1979, s. 27.

7 A. S. Kowalczyk, B. Osadczuk, Europejczyk Wschodni B. Osadczuk, Ukraina, Polska, świat. Wybór reportaży i artykułów, Sejny 2000.

8 K. Pomian, W kręgu Giedroycia, Warszawa 2000, s. 41.

9 W. Bączkowski, Sprawa ukraińska, „Kultura” 1952, nr 7 (57).

10 R. Habielski, O pisarstwie Juliusza Mieroszewskiego, Myśl polityczna na wygnaniu, red. A. Friszke, Warszawa 1995, s. 141.

11 J. Mieroszewski, Rosyjski „kompleks polski” i obszar ULB, Kultura 1974, nr 9/ 324.

12Rzeczpospolita. Pismo Komitetu Porozumienia na rzecz Samostanowienia Narodu, nr 4, 1979 (10 XII), s.17.

13 B. Sahajdaczny, Jak widzę przyszłość stosunków polsko-ukraińskich Spotkania, nr 5, (X).

14Przemówienie Ojca Świętego Jana Pawła II podczas spotkania w kościele Ojców Bazylianów 11 czerwca 1999, Między sąsiadami, t. 9, Kraków 1999, s. 33.

15 J. Holzer, Solidarność 1980–1981. Geneza i historia, Warszawa 1984, s. 180.

16 A. Paczkowski, Droga do „mniejszego zła”. Strategia i taktyka obozu władzy lipiec 1980 – styczeń 1982, Kraków 2002, s. 210–211.

17 Tygodnik Powszechny, nr 46 i 47, 1981.

18 Tygodnik Powszechny, nr 47, 1981 (22 listopada), s. 4–5.

Cesarz Aleksander Drugi zniósł ten obyczaj lat temu około trzydziestu.

20 Józef Siemaszko (1798–1869), unicki biskup litewski, prawosławny arcybiskup litewsko-wileński, metropolita tytularny. Na podstawie jego memoriału Mikołaj I opracował plan likwidacji unii w Rosji. W 1839 r. przeszedł do Kościoła prawosławnego.

21 Władimir Czerkawski (1824–1878), książę, polityk rosyjski, sympatyk słowianofilów, wykonawca ukazu cara Aleksandra II o rusyfikacji administracji.

22 Pius IX (1792–1878), właściwie: Giovanni Ferretti, papież od 1846 r., potępiał ruchy narodowowyzwoleńcze oraz liberalne doktryny społeczne i działania polityczne.

23 Spirydion Litwinowicz (1810–1869), greckokatolicki (unicki) arcybiskup metropolita lwowski, poseł do galicyjskiego Sejmu Krajowego oraz do austriackiej Rady Państwa, zwolennik podziału Galicji według kryterium narodowego.

24 Walerian Kalinka (1826–1886), ksiądz, historyk, publicysta, jeden z przedstawicieli krakowskiej szkoły historycznej, badacz dziejów Polski okresu rozbiorowego.

25 Julian Romańczuk, przedstawiciel Narodowców, członek Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej w Sejmie Galicyjskim, przeciwnik polskiej autonomii, opowiadał się za podziałem Galicji i utworzeniem prowincji rządzonej przez sejm ukraiński.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: