Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Nie mój typ. Game Changers. Tom 2 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
12 lutego 2025
Ebook
44,99 zł
Audiobook
49,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nie mój typ. Game Changers. Tom 2 - ebook

Gotów jest przyznać, że pragnie jej dla siebie, ale wie, że ona nigdy nie będzie jego

Giselle żyje nauką i pracuje nad doktoratem z fizyki. Jest inteligentna, ale ma pecha do mężczyzn. Jako świeżo upieczona singielka z małego miasteczka w Tennessee próbuje poradzić sobie ze złamanym sercem i potrzebuje świeżego startu. Nie spodziewa się jednak, że nowy rozdział jej życia rozpocznie się od… pożaru.

Devon Walsh, gwiazda NFL i playboy, przypadkowo pojawia się w życiu Giselle, ratując ją w kryzysowej chwili. Kiedy zgadza się pomóc jej znaleźć odpowiedniego faceta, szybko zaczyna odczuwać zazdrość. Z każdym kolejnym spotkaniem z potencjalnymi kandydatami na chłopaka, Devon zdaje sobie sprawę, że pragnie Giselle dla siebie. Nie wie jednak, jak to wyrazić, bo nie chce zrujnować dopiero co narodzonej między nimi przyjaźni.

Ta książka jest naprawdę SPICY. Sugerowany wiek: 18+

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8371-853-8
Rozmiar pliku: 1,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

_4 sierpnia, wtorek_

Ten wieczór jest jak wyrok śmierci. Wkrótce kat ściągnie mnie z barowego stołka i zaprowadzi prosto na gilotynę Jestem tak zmęczona, że nawet nie będę stawiać oporu. Tylko zrób to szybko i bezboleśnie, powiem. Dostanę łyka z twojej piersiówki na pożegnanie?

Facet, z którym się tu umówiłam, ma na imię Charlie, ale nalegał, żebym zwracała się do niego per Rodeo. Jest niski, mierzy z metr sześćdziesiąt, wliczając w to kowbojski kapelusz. Lubi się bawić swoim paskiem u spodni i teraz też szarpie za niego od tyłu, sprawiając, że koń na złotej sprzączce podryguje. Obracające się klubowe światła padły na nią wcześniej, a ja nieomal oślepłam. Nie mam nic przeciwko niższym facetom czy stylówce country, ale ten gość gapi się na każdą dziewczynę w lokalu.

To kolejny gwóźdź do trumny jednego z najgorszych dni w moim życiu. Najpierw poranne włamanie do mojego samochodu, a później radosne oświadczenie uczelnianego doradcy, że nie, nie poleci mnie na studia za granicą. Rozczarowanie, ciężkie i gęste, uderza we mnie od nowa. Nieważna już ta rozbita szyba w samochodzie i beznadziejna próba odpalenia mojego auta przez złodzieja, ale żyłam dla szansy studiowania w Szwajcarii. Wszystko to, o czym marzyłam, na co czekałam z zapartym tchem, kręciło się wokół stypendium w CERN-ie, Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych.

Nowy początek i od razu martwy.

Żegnajcie akceleratory cząstek! Witaj zniszczenie!

Boli mnie w klatce piersiowej, więc przyciskam ją ręką. Winę za ostatnich kilka dni zrzucam na klątwę urodzin. Złe rzeczy dzieją się właśnie w okolicach moich urodzin, a za pięć dni skończę dwadzieścia cztery lata. To zrozumiałe, że los drwi ze mnie dokładnie tak, jak lubi.

– Podobają ci się? – pyta Rodeo z leniwym południowym akcentem, prezentując swoje oliwkowozielone kowbojskie buty. – To aligator. Poleciałem po nie specjalnie do Miami. Wykonane na zamówienie przez prawdziwego projektanta. W mgnieniu oka zmieniają strój ze zwyczajnego w elegancki.

– Ach tak? Miło.

Jest całkiem przystojnym facetem, muszę mu to przyznać. Twarz. Zęby. Włosy. Ramiona. Nogi. Ale to podstępne, wredne spojrzenie jego ciemnych oczu mnie blokuje.

Wkrótce znajdę rozum i rozsądek, który dała mi mama, i jakoś się wydostanę z tej randki, ale teraz pragnę tylko dokończyć swoją whisky.

– Tekstura skóry jest zasługą młodych aligatorów, ponieważ ich brzuchy są bardziej miękkie. Bardziej plastyczne w procesie garbowania. Hodują je na farmie, a następnie zabijają i robią z nich buty. Fascynujący proces. Prawdę mówiąc, chciałbym to zobaczyć osobiście. Myślisz, że je usypiają, czy po prostu zabijają uderzeniem w głowę?

Mija sekunda. A może minuta. Wdycham powietrze.

– Nie chcę tego wiedzieć.

– Masz miękkie serce, kochana. – Macha ręką i zatrzymuje stopę z pół metra nad ziemią, a mnie aż korci, by go delikatnie popchnąć. – Nie wstydź się, pomacaj je. To może być twoja jedyna szansa, by poczuć prawdziwą jakość.

Jakość? Cóż, to gruba przesada, a ja naprawdę nisko dziś upadłam. Podrywa mnie facet, który chce zobaczyć, jak zabija się aligatory.

– Wolałabym tego nie robić – odpowiadam lodowatym głosem, choć nie sądzę, by zauważył.

– Są jak jedwab. – Zatrzymuje sugestywnie wzrok na moich nogach, podchodząc bliżej i lekko szarpiąc za swój pasek.

Z drugiej strony do baru podchodzi dziewczyna i zamawia drinka, a ja głośno wypuszczam powietrze, gdy pan Rodeo obmacuje ją wzrokiem. Facet jest tu, żeby zaliczyć. Rozumiem. Wybrałam go na aplikacji tylko dlatego, że obok niego na zdjęciu był ptak emu, a ja poczułam nostalgię To królewskie, dziwne ptaki, które w wieku dojrzałym mierzą prawie dwa metry. Tata trzymał starszą parę emu na naszej farmie po tym, jak lokalne safari zostało zamknięte, a ptaki błąkały się po okolicy. Karmiłam je, głaskałam i patrzyłam na nie tęsknie, z miłością, zdumiona tym, jak szybko potrafią biegać (do pięćdziesięciu kilometrów na godzinę). Zdawały się patrzeć na mnie i widzieć, że jestem tak samo dziwaczna jak one: wysoka, chuda dziewczyna w za dużych okularach, z aparatem na zębach i bez przyjaciół. Tata, który wcześnie rozpoznał moje zamiłowanie do wyjątkowych rzeczy, zbudował im dwuakrową zagrodę przy stawie, aby patrzeć, jak bawią się w wodzie… Ogarnia mnie żal po stracie taty i emu.

Z perspektywy czasu zdaję sobie sprawę, że Rodeo musiał na czymś stać, może na skrzyni albo drabinie – kiedy ktoś cyknął mu to zdjęcie z ptakiem umieszczone na jego profilu.

Biorąc łyk drinka, mrużę oczy, próbując sobie wyobrazić nas uprawiających seks. Ja mam metr siedemdziesiąt pięć, więc jak to niby miałoby zadziałać? Bardzo lubię kontakt wzrokowy, a gdybyśmy uprawiali seks w stylu misjonarskim, jego głowa wylądowałaby gdzieś między moimi piersiami a brzuchem. Musiałby wyciągnąć szyję, żeby na mnie spojrzeć. Może kupię lalki Kena i Barbie, odetnę Kenowi nogi na odpowiedniej wysokości i to przetestuję Cóż, nauka wymaga poświęceń. Kiedy nie masz pojęcia o końcowym rezultacie, testowanie jest ważne. Nie znoszę być nieprzygotowana. Moja ciekawość nie wynika z tego, że planuję uprawiać seks z panem Rodeo, co to, to nie, ja po prostu uwielbiam rozkminiać takie drobiazgi.

– Często przychodzisz do Razor? – pyta Rodeo, próbując nawiązać rozmowę, a ta druga dziewczyna odchodzi. Jego ciemne oczy łypią na mnie znad brzegu oszronionego kufla z piwem nalanym z kija.

Przynajmniej nie gapi się już na moje piersi. Zrezygnował, gdy włożyłam marynarkę i zapięłam ją aż po szyję. Strużka potu spływa mi po plecach. Jest sierpień i na zewnątrz panuje przeszło trzydziestostopniowy upał. Jeśli wkrótce nie wyjdę z tego klubu, to zemdleję

– Nie. Nigdy wcześniej tu nie byłam. Nie wychodzę zbyt często. Jestem studentką i uczę się…

Kiwa głową i mi przerywa.

– Jest blisko mojego mieszkania. To dlatego je wybrałem. – Chwila przerwy. – Nie jest łatwo poznać kogoś online.

Na tę uwagę, która sugeruje, że może nie jest takim dupkiem, na jakiego wygląda, trochę się rozluźniam. Może po prostu paplał nerwowo o oglądaniu umierających aligatorów.

Wkładam w swój głos zainteresowanie i zadaję pytanie numer jeden, które później na pewno usłyszę od mamy, bo zawsze je zadaje, gdy wracam z randki.

– Jaką masz pracę?

Dotyka złotej klamry swojego paska i chichocze.

– Nie jest to praca za biurkiem jak w wypadku większości. Od trzech lat jestem niepokonanym mistrzem w kategorii „Ujeżdżaj je, aż padną”. W zeszłym roku zarobiłem na tym milion dolarów. Lubisz kowbojów?

– Cóż, kocham konie – odpowiadam, nie mogąc znaleźć między nami żadnych punktów wspólnych. – Dorastałam z dala od Nashville, w małym miasteczku Daisy…

– Baty, siodła, ostrogi, uzdy… Mam to wszystko w domu, jeśli lubisz takie klimaty – wtrąca chytrze, przechodząc od miłego do obleśnego w mgnieniu oka, a jego insynuacja sprawia, że wiercę się na stołku. Z jego ust wydobywa się mroczny chichot. – Wyglądasz na spiętą, ale założę się, że…

Nie szłabym w tym kierunku.

Spięta_._ Cóż, dostaje za to złotą gwiazdkę Mój były narzeczony, Preston, zgodziłby się z nim.

Rodeo mówi dalej, odciągając mnie od ciemnej ścieżki, którą te myśli chcą mnie poprowadzić:

– Wiem, co sobie o mnie myślisz. Jestem niski. Większość dziewczyn na początku jedynie na to zwraca uwagę, ale tylko poczekaj, bo to, co mam w spodniach, to dar od Boga. Nie miałem ani jednej skargi, odkąd zacząłem ujeżdżać klaczki. Jeżdżę od dłuższego czasu i zawsze wracają po więcej tego, co mam do zaoferowania. – Opuszcza powieki i spogląda na swoje krocze uroczym, pełnym miłości spojrzeniem, jakby jego mała główka słyszała każde słowo.

Proszę bardzo.

Mój pierwszy instynkt był słuszny. Ta randka to wyrok śmierci. Muszę stąd uciec.

Gdy się od niego odwracam i zerkam w lustro po drugiej stronie baru, widzę, jak na moją twarz wpełza czerwień. Włosy mam zmierzwione, blond kosmyki, niegdyś upięte w elegancki kok, teraz wiszą mi u skroni, a drobniejsze włoski przyklejają się do wilgotnego czoła. Różowa szminka wyblakła, pod oczami widać rozmazany od upału tusz do rzęs.

Wsuwam na nos czarne okulary i ocieram z czoła kropelki potu. Dlaczego w ogóle noszę tę głupią marynarkę w środku najgorętszego lata w historii? Bawię się górnym guzikiem, rozluźniając go nieco.

Rodeo obserwuje moje palce i jego oczy rozpromieniają się w uśmiechu. Podchodzi bliżej i teraz jego koszula w kratę ociera się o moje piersi, a ja widzę drobne włoski na jego nosie. Czuję jego zapach. Jest ostry, męski, jakby skórzano-koński.

Odchylam się jeszcze bardziej, wyginając kręgosłup w łuk, aż wpadam na osobę obok mnie. Nie odwracając się, mamroczę przeprosiny i się prostuję.

Rodeo wskazuje na mój pusty kubek, a jego głos jest niski i ochrypły.

– Chcesz jeszcze jednego drinka? Twoja whisky już dawno się skończyła.

Naciskam stopą na dolną część baru i odsuwam się od niego. Sprawdzam telefon i marszczę brwi.

– Właściwie to robi się późno i muszę już iść…

– Hej, barman! Moja mała klaczka potrzebuje drinka – woła i macha kapeluszem do zapracowanych pracowników za barem.

Podchodzi do nas drobna barmanka. Na jej plakietce widnieje imię SELENA, a ja jej zazdroszczę pewnych siebie bioder w obcisłych dżinsach i ciemnoczerwonej szminki na ustach. Ciemne włosy ma przycięte przy skórze, w stylu chochlika, a oczy podkreśliła ciemnym eyelinerem. Jesteśmy jak dzień i noc. Z jednej strony ona, z drugiej ja, w wyblakłym makijażu, brązowej ołówkowej spódnicy i czółenkach na niskim obcasie.

Selena skupia wzrok na mnie, odrzucając atencję pana Rodeo.

– Na pewno chcesz jeszcze jednego drinka? – pyta, a jej oschły ton mówi: Dziewczyno, co ty z nim robisz?

Z mojej piersi wydobywa się długi wydech. Muszę się tylko go pozbyć i po prostu napić się dobrego burbona.

Kiwam jej szybko głową, nie spuszczając wzroku ze swojego towarzysza.

– To samo, co wcześniej? Woodford z lodem?

– Tak, poproszę – mówię, a Selena się odwraca i sięga do górnej półki, podczas gdy Rodeo gwiżdże pod nosem, obserwując jej zmysłową sylwetkę

Kobieta się odwraca się, nalewa drinka i mi go podsuwa. Jej twarz jest opanowana i nie wyraża żadnych emocji. Musiała usłyszeć gwizd Rodeo, ale nie daje tego po sobie poznać. Jest wyluzowana. Ja też tak chcę. Może wtedy znajdę odpowiedniego faceta.

– Dziękuję – mówię i biorę łyk, podczas gdy Rodeo przygląda mi się z twarzą pełną namiętności, po czym wyciąga rękę i bawi się moim naszyjnikiem.

– A więc najwyraźniej mamy chemię. Jesteś seksowna. Ja też. Między nami aż iskrzy. Już wyobrażam sobie, jak mnie ujeżdżasz. Słyszałaś kiedyś o pozycji na odwróconą kowbojkę?

Odrywam jego ręce od swojego naszyjnika i odpycham, bo gniew we mnie wzbiera jak fala przypływu, zastępując wcześniejszą uprzejmość. Kiedy facet znajduje się w wystarczająco bezpiecznej odległości, biorę łyk drinka i stawiam go na barze. Chwilę grzebię w torbie z komputerem, znajduję portfel, wyciągam kilka dwudziestek i rzucam je na bar.

– Już wychodzisz, kochana? – W głosie mężczyzny słychać żałosne skomlenie.

Odwracam się do niego, zaciskając zęby.

– Tak, i wiem, co to jest odwrócona kowbojka. – Muszę odpowiedzieć na jego pytanie. – I nie, nie ma żadnej iskry. Twoje elektrony nie przyciągają moich protonów.

– Protony? Co, u licha?

– Poza tym, to niewiarygodnie niegrzeczne z twojej strony sugerować akty seksualne, gdy dopiero co mnie poznałeś…

– Jasna cholera, masz temperamencik. Muszę przyznać, że ostry seks jest moim ulubionym. Co ty na to, żebyśmy się stąd wynieśli?

– śnij dalej…

– I może nawet pozwolę ci zostać na noc, a rano zrobię ci naleśniki, posypię je kawałkami czekolady lub organicznymi jagodami. Wyglądasz mi na typ panny, która lubi granolę.

To prawda, lubię organiczne jagody, ale…

– Umówiłam się z tobą tylko na drinka, napisałam ci o tym w wiadomości. I, na miłość boską, przestań nazywać mnie kochaną czy klaczką albo przysięgam, że wyleję to, co jeszcze zostało w tej szklance na twoją głowę

Mój biust faluje po tym wybuchu. Właśnie zagroziłam komuś przemocą fizyczną. To do mnie niepodobne. Nigdy się nie złoszczę Raz po raz pozwalam ludziom pastwić się nade mną.

Jego spojrzenie rozbłyskuje, gdy staję na nogi, potykając się nieco i opierając o osobę stojącą obok.

– Przepraszam – mruczę do tego gościa, chwytając się baru jak liny ratunkowej. Zerkam ostrożnie na swoją szklankę Wypiłam jednego, zanim pojawił się Rodeo, a biorąc pod uwagę, że nie zjadłam wcześniej obiadu, owszem, jestem pijana.

– Giselle? – Dobiega mnie głęboki głos. Jest ciemny i zmysłowy, rozpoznawalny nawet przy głośnej muzyce.

Nie, to niemożliwe.

Serce mi podskakuje, a całe ciało oblewa się rumieńcem, gdy spoglądam na stojącego obok Rodeo wysokiego mężczyznę, który patrzy na mnie z pytającym wyrazem twarzy.

Zaciskam dłonie. Powinnam była przewidzieć, że go tu zobaczę Po prostu założyłam, że nadal będzie trenował czy robił to, co zawodowi sportowcy robią wczesnym wieczorem. Moja siostra, Elena, wspomniała, że zazwyczaj wpada do swojego klubu w weekendy, ale nic więcej.

Devon Walsh, supergwiazda futbolu, unosi na mój widok ciemną brew, tę wykończoną srebrnym paskiem. Przebiegam w myślach swoją listę kontrolną. Uznany za najseksowniejszego mężczyznę w Nashville. Wybierany do pierwszego składu w krajowej lidze futbolu przez trzy lata z rzędu.

Najlepszy przyjaciel mojego nowego szwagra, Jacka. Właściciel klubu Razor. Niegrzeczne usta. Piękne, wytatuowane ciało. Diabelnie seksowny_._

– Wszystko w porządku? – pyta, przesuwając po mnie spojrzeniem. Zaczyna od czubka moich na wpół rozpuszczonych, na wpół upiętych włosów i wędruje w dół, do moich czółenek.

Mrużę oczy i chociaż to niemożliwe w ciemnym klubie, czuję się tak, jakby skierował na mnie reflektor, badając każdy centymetr mojego ciała.

– W porządku – wołam, podnosząc rękę – Nie mogło być lepiej! Dobrze cię widzieć! Pa!

Idź sobie, myślę w duchu. Nie chcę żadnych świadków tej porażki.

– Rozumiem. – Jego wnikliwe oczy przenoszą się na Rodeo, a ta szalona brew znów się unosi. – Jesteś tu na randce?

Moje ciało buntuje się na pytający, kpiący ton w jego głosie i cała sztywnieję Myśli, że jestem tu z Rodeo. Spotkałam go tutaj, ale…

– Tak, jesteśmy na randce! – woła Rodeo i obejmuje mnie ramieniem, gdy niepewnie wyrywam się z jego uścisku.

Devon marszczy czoło, wkładając ręce do kieszeni swoich nisko zawieszonych, designerskich dżinsów. Chyba dostrzega, że jestem bliska omdlenia z powodu gorąca lub że mam zamiar zamordować jednego z jego klientów.

W środku czuję się jak galareta i ma to niewiele wspólnego z whisky, a więcej z Devonem, chociaż nie jestem nim zainteresowana w ten sposób, raczej ciekawa. Tak, wygląda na gorętszego niż palnik Bunsena, ale jesteśmy tylko przyjaciółmi. Cóż, nie prawdziwymi przyjaciółmi. Dobra, nieważne, za dużo o tym myślę, a mój mózg nie pracuje na pełnych obrotach. Jesteśmy znajomymi, jeśli naprawdę miałabym dzielić włos na czworo.

Kiedy tak na mnie patrzy, odnajduję się zdecydowanie w kategorii „siostra Eleny, która jest żoną mojego najlepszego przyjaciela, to dlatego jestem przyjazny”.

Nie przeszkadza mi to jednak w docenieniu jego rzeźbionej, ostrej linii szczęki i zielonych oczu otoczonych gęstymi czarnymi rzęsami. Przy wzroście metr dziewięćdziesiąt jego ciało jest perfekcyjnie wyrzeźbione. Widać po nim czas spędzony na siłowni. Ramiona ma umięśnione w obcisłej czarnej koszulce, klatka piersiowa zwęża się do wąskiej talii, a niżej widzę jego długie nogi w wyblakłych converse’ach na stopach. Nosi rolexa na jednym nadgarstku, a na drugim bransoletkę z czarnej skóry. Z jednej strony jest wygładzony, ale z drugiej to typowy _bad boy_ z dekadencką nutą.

Jego skóra jest ładnie opalona, co wyraźnie kontrastuje z moją mleczną bladością. Ma gęste brązowe włosy z niebieskimi pasemkami. Górna część jest długa i zaczesana do tyłu, a boki są przycięte blisko skóry. Używa z pewnością więcej produktów do stylizacji włosów niż ja. Kiedy spotkałam go po raz pierwszy w lutym, nosił nażelowanego mohawka z fioletowymi końcówkami, ale ten facet zmienia fryzurę częściej niż jakakolwiek dziewczyna, którą znam.

Diamentowe ćwieki mrugają w jego uszach. To kolejny dowód na to, jak bardzo się różnimy. Ja pozwoliłam swoim dziurkom zarosnąć, gdy miałam osiemnaście lat, i nigdy nie kusiło mnie, by je znowu przebić. Na przedramionach ma wytatuowane pełne rękawy w róże wymieszane z kwiecistymi złoto-niebieskimi motylami. Podobają mi się. Bardzo. Zdenerwowana głaszczę perły na szyi.

– Giselle? – pyta.

Mój mózg się załącza, gdy dociera do mnie, że gapię się na niego. Jąkając się, szukam inteligentnej odpowiedzi. Daj spokój, Giselle, pracujesz nad doktoratem z fizyki; masz mnóstwo słów w swoim arsenale. Powiedz mu, że nie jesteś na randce z Rodeo!

Ale wszystko, o czym mogę myśleć, to ostatni raz, kiedy go widziałam – w sobotę na ślubie Eleny i Jacka. Był drużbą, a ja druhną. Miał na sobie dopasowany szary garnitur, a materiał był tak miękki, że przygryzłam wargę, gdy wziął mnie pod rękę. Czy jego palce pozostały na mojej dłoni dłużej niż to konieczne? Być może. Prawdopodobnie tego nie zauważył. Po prostu wykonywał swoje obowiązki jako drużba Jacka. Ale wpatrywał się we mnie spojrzeniem numer pięć, które obejmuje intensywny kontakt wzrokowy trwający dziesięć sekund. To oznacza albo gigantycznego pryszcza na nosie, albo że facetowi naprawdę podoba się to, co widzi. Zapytałam go, a właściwie szepnęłam, kiedy szliśmy alejką w kierunku Jacka i Eleny, czy źle się poczuł. Odparł opryskliwie, że czuje się dobrze, co było naprawdę dziwne, bo Devon nie jest humorzasty.

Później, kiedy byłam sama w mieszkaniu, przeanalizowałam ten moment i doszłam do wniosku, że gapił się na mnie tylko dlatego, że wyglądałam blado i niekorzystnie w srebrnej sukience bez ramiączek, którą wybrała dla mnie Elena. Powiedziałam jej, że nie mam biustu, by ją utrzymać na miejscu, ale ona się uparła.

Jednak w kościele, stojąc obok mojej siostry, gdy powtarzała przysięgę małżeńską, zagubiłam się w myślach o Devonie. Czy ja mu się podobam? Ja? To wydawało się niemożliwe.

Prawda stała się oczywista, gdy towarzysząca mu supermodelka pojawiła się na przyjęciu. Nigdy więcej na mnie nie spojrzał.

– Jasna cholera, ty jesteś… Devon Walsh, prawda? Jestem twoim wielkim fanem od czasów mistrzostwa stanu Ohio! Mam nawet twoją koszulkę na ścianie! – krzyczy Rodeo i przepycha się obok mnie, by dotrzeć do gwiazdy futbolu.

Uderzenie w ramię powoduje, że tracę przyczepność i się potykam, wpadając na faceta, który siedzi na stołku obok mnie. Robię to ponownie.

Odwraca się i spogląda na mnie z pogardą – chyba go znam – a potem jego butelka z piwem uderza mnie w policzek.

– Jezu! Nic ci nie jest?! – woła i próbuje mnie podtrzymać, ale jest już za późno.

– Cudownie – mruczę i się wycofuję, moje pięty chwieją się na śliskich kafelkach. Czas wydaje się stać w miejscu, podczas gdy zmagam się z równowagą. Ciało jest posłuszne prawom grawitacji – dzięki ci, Newtonie – i leci do przodu, a potem w dół. Z impetem uderzam kolanami o podłogę

Tuż przed najseksowniejszym żyjącym mężczyzną w Nash­ville.

Niech cię jasny szlag, urodzinowa klątwo.No i proszę. Cicha Giselle Riley rzuciła się na głęboką wodę.

W dziewięćdziesięciu dziewięciu przypadkach na sto ta dziewczyna jest cała poukładana i poprawna, od małego palca stopy po czubek głowy. Nic jej nie rusza. Nawet gdy ten dupek Preston ją zdradził, nie powiedziała o nim jednego złego słowa. Nigdy dotąd nie słyszałem, żeby przeklinała ani nie widziałem jej z rozpuszczonymi włosami.

A teraz? Jasnozłote pasma lśnią i spływają jej po plecach blond wodospadem, a ich koniuszki wiją się na szczupłych ramionach. To taki rodzaj włosów, jakie mężczyzna chciałby owinąć sobie wokół dłoni. Nic więc dziwnego, że nie mogę przestać się gapić. Kim, u licha, jest dziewczyna, którą teraz widzę przed sobą?

Jej policzki są zaróżowione, a srebrzystoniebieskie oczy błyszczą, gdy przemierza salę boso. Wsuwa okulary na czoło, po czym się odwraca, idzie z powrotem i zatrzymuje przede mną. Oddycha szybko, a jej wilgotna bluzka przyciąga mój wzrok. Sutki przebijają się przez koronkowy stanik, gdy jej biust faluje. Ma małe cycki, ale dla mnie wystarczająco duże, gdy tak na nie spoglądam. Na końcu języka mam sugestię, by włożyła z powrotem żakiet. W końcu mnie spoliczkuje.

Prawie mam na to ochotę. Może w końcu przestanę gapić się na nią jak jakiś idiota.

Jack się wścieknie, kiedy wyjdzie na jaw, że nie trzymałem języka za zębami, ale może się odpieprzyć. Jest w podróży poślubnej, podczas gdy ja zajmuję się jego nieco szaloną rodzinką. Nie ma co.

– Wiedziałam! – woła Giselle. – Zachowywałeś się nienaturalnie przez cały czas, a teraz uważasz, że jestem jeszcze bardziej nudna i dziwna, niż myślałeś wcześniej. Uduszę go, gdy wróci z Hawajów! – łapie się rękoma sugestywnie za szyję. – Mam nadzieję, że rekin odgryzie mu rękę

Chryste, co z nią?

– Nigdy nie myślałem, że jesteś dziwna! – Dlaczego teraz ja krzyczę? – No i jesteś najmniej nudną osobą, jaką znam! – dodaję.

Rzuca wzrokiem błyskawice.

– Wyobrażam to sobie teraz. Jack opowiada wam w szatni o biednej, niewinnej Giselle i o tym, jak to nikt jej jeszcze nie… – Jej pełna dolna warga drży przez pół sekundy, a potem dziewczyna się prostuje i zaciska usta. – Tak się nie robi. To prywatna sprawa.

Wyrzucam przed siebie ręce.

– Hej, tego nie zdradził wszystkim. Tę część znam tylko ja.

Zatrzymuje się w miejscu.

– Tylko ty?

– Tak, tylko ja…

_Dalsza część rozdziału dostępna w pełnej wersji_
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: