Nie rdzewieje - ebook
Nie rdzewieje - ebook
Czy w pięć dni można wrócić do przeszłości?
Czy stara miłość naprawdę nie rdzewieje?
Magda przyjeżdża ze stolicy do rodzinnego Sosnowca, by po latach spotkać się ze swoją pierwszą dziewczyną. Wśród śląskiej i zagłębiowskiej architektury odżywają wspomnienia, a dawni znajomi okazują się lustrem, w którym można się przejrzeć i przeanalizować życiowe wybory. W komórce Magdy co chwilę lądują wiadomości od warszawskiej kochanki, która nie pozwala o sobie zapomnieć. Podróż w przeszłość stanie się bodźcem do podjęcia decyzji na temat przyszłości.
Pięć dni z życia głównej bohaterki przeplata się z opowieściami jej rozmówczyń. Nieheteroseksualne kobiety w różnym wieku przytaczają anegdoty o matkach, żonach i kochankach. Pewna siebie Kaśka, uwodzicielska Gabrysia i nieśmiała Anna mówią m.in. o tożsamości, coming oucie i o tym, jak to jest być z byłą swojej byłej. Wywiady, ogłoszenia matrymonialne i notki z aplikacji randkowych współtworzą manifest pokolenia 30-latków, dla których miłość naprawdę niejedno ma imię…
Nie rdzewieje to powieść o poszukiwaniu miłości. Miłości tak silnej, że staje się uzależnieniem.
Kategoria: | Socjologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-271-6268-7 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Warszawa, klub BarKa, impreza kobieca
Porzućcie nadzieję, którzy tu wchodzicie – myślałam, przechodząc na barkę po trapie. Kupiłam bilet, wzięłam czerwoną opaskę. Przejrzałam się w lustrze. Nigdy nie wiedziałam, jak się wpasować ubiorem. Mniejsza z tym, weszłam na górę. Muzyka dudniła. Większość dziewczyn była już na parkiecie, kilka nieśmiało podpierało ściany, dwie spały z głowami na stołach.
Od razu. Wiedziałam od razu, gdy ją zobaczyłam. Ten błysk, umiałam go rozpoznawać. Błysk jej błękitnych oczu. Znałam ten odcień z bliska. Sekunda, a jednak. Sunęła wzrokiem po mojej obcisłej sukience. Sekunda. Zrobiło mi się błogo. Spojrzałam znowu. Już miała niewzruszoną minę. Nieśmiało zerkałam na jej po męsku przystrzyżone włosy. Mimo delikatnych rysów miała w sobie coś władczego, coś, co odróżniało ją od dwóch koleżanek, które tańczyły po bokach. Nie znałam ich, lecz się nie zdziwiłam – u Natalii zawsze była spora rotacja. Skinęłam głową i uśmiechnęłam się na powitanie. Duża brunetka i diwa w różowej peruce odwzajemniły uśmiech. Znów czułam na sobie jej wzrok. Zbyt śmiały jak na to miejsce i czas.
– Cześć! – zawołała.
– Cześć – rzuciłam, podchodząc.
Musnęłam ustami jej jasny policzek. Sekunda. Dwie. Wystarczyło. I tak przycisnęłam wargi odrobinę za długo. A może to dlatego, że byłyśmy na parkiecie, muzyka dudniła i obie chwiałyśmy się trochę.
– No, wreszcie mnie widzisz. Czekałaś cały miesiąc? – spytała. Jak zwykle.
– Jak ty mnie dobrze znasz! – odparłam, choć wcale mnie dobrze nie poznała, nasz kontakt był bardzo rwany.
– Proste. Od dawna robię w temacie.
To ściema, wiedziałam, że jest o kilka lat młodsza.
– Doceniam, bo szukam kobiet z doświadczeniem – stwierdziłam jednak bez mrugnięcia okiem.
– I dobrze trafiłaś. Musiałaś zresztą ostro stalkować mój profil.
– Żeby to raz!
– A dzisiaj na żywo mogę być twoja – rzuciła swobodnie, unosząc ręce. Zagarniała przestrzeń, a ja się jej poddawałam.
Z początku nie miałam wątpliwości. Ironia tak jasno zarysowana! Nie przyszłam tam zresztą dla niej. Przyszłam potańczyć. Tyle. Czy na kobiecych imprezach w ogóle można było szukać dziewczyny? Wątpliwe, przynajmniej nie takiej na dłużej. Jej silne, zgrabne ramiona, warszawska Syrenka na jednym z nich. „Na żywo mogę być twoja”. Syreni śpiew. Żarty.
– Chcesz jakieś piwo? – spytała.
– Dzięki, jutro jadę do Miasta, nie mogę dzisiaj przesadzić.
– Mówiłam o jednym. – Zaśmiała się. – No dobra, wiem, jak to się zwykle kończyło.
– Serio. Kumpela ma koncert, chciałabym wpaść – powiedziałam, myśląc naiwnie, że wytrwam.
Nie chciałam jej mówić, jaki był prawdziwy powód. Otwieranie się przed Natalią, przynajmniej w przenośni, było ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę. Tego wieczoru reszta pozostawała kwestią otwartą.
– Nie musisz być jutro w pracy?
– Długo mnie nie widziałaś! Pracuję zdalnie, robię zresztą w lesbijstwie – odpowiedziałam ze śmiechem. – Herstoria, przygotowuję teraz taki projekt.
– To co, może wpadnę na wywiad? Nie chcesz mnie przeegzaminować?
I tak dalej. „Na żywo mogę być twoja”. Niewinne żarty. A jednak z każdym utworem zbliżałyśmy się do siebie. Pozwalałam jej się prowadzić, a ona dotykała mnie ostrożnie i delikatnie. Tak jakby podejmowała ryzyko. Kolejny zresztą raz. Wiedziałam, co będzie dalej. Nie mogło mi się wydawać. Dlaczego? Bo ta Różowa od początku chciała nas rozdzielić. Zapobiec czemuś, co narastało.
– I jak, spełniłam oczekiwania? – spytała Natalia.
– Rozejrzę się jeszcze. I wrócę z informacją zwrotną.
– Poproszę.
– Od kiedy tak ci zaczęło zależeć?
– Od zawsze. Od chwili, gdy cię zobaczyłam. Aż trudno mi się powstrzymać, takie mam na ciebie ciśnienie.
Mówiła mi to i podobne rzeczy, coraz bardziej na ucho. Tańczyłyśmy coraz ciaśniej, jej dłonie sunęły po moich biodrach, nie przekraczając jednak pewnej granicy. Musiałam ją najwyraźniej zakreślić, świadczyły o niej moje drobne drgnienia. Natalia odczytywała tę tektonikę, tak jakby jej palce były zestrojone z każdym ruchem mojego ciała. Robiła to tak delikatnie i z nabożeństwem, że zaczęłam myśleć, jak by wyglądały muśnięcia tych palców, jak czułe muszą być takie opuszki, uważne, wyważone co do milimetra... Jak by to było, gdybyśmy leżały i w ciszy patrzyły sobie w oczy? Wśród pocałunków i szeptów jej dłonie prowadziłyby mnie głębiej. Kiedy ostatnio ktoś tak mnie dotykał?
– Magda, co byś dziś chciała?
Wiedziała, jak mnie prowadzić. Jak wywołać emocje tak silne, że spuszczałam wzrok. Słuchałam jej szeptu, lekko otwierając usta. Gdy się nachylałam, moje czarne kosmyki gładziły jej policzki i szyję.
– Lubię korzystać z życia – wyszeptałam wreszcie. – Czy mogę liczyć na wsparcie?
– No jasne – odparła.
Czy była zdziwiona? Tak, ta śmiałość chyba ją zaskoczyła. Czy tylko mi się zdawało, że gdzieś wkradła się wątpliwość? A jednak wciąż czułam na sobie jej dłonie. Mijały kolejne utwory. Różowa robiła się zazdrosna.
– Halo, gołąbeczki! Chodźcie ze mną na szluga!
Poszłyśmy, mimo że miałam już przecież nie palić.
– Wiesz, stara, uważaj na nią – powiedziała do mnie Różowa.
– Ale ja znam Natalię – zaśmiałam się. Znałam konstelacje dziwnych tatuaży ukrytych pod jej luźną koszulką.
– Na serio. W łóżku jest bardzo ostra – ciągnęła jak na szkolnym występie. Kropka. Zastygła w oczekiwaniu na efekt.
I słusznie, bo Natalia się spięła.
– Co ty odpierdalasz?! – Zbliżyła się do Różowej.
– A nic, tak se rzuciłam.
– Ja pierdolę, naprawdę, kurwa.
Ale kluczowa w tym wszystkim była moja reakcja, to mnie należało zniechęcić. Zabawne, bo nic z tego, co było między nami wcześniej, nie zdążyło jeszcze tak na mnie zadziałać.
– Jesteś nielojalna – odezwałam się do Różowej.
Spojrzała na mnie oburzona.
– Co? Ja? En, słyszałaś, jak mnie nazwała?! – zapieniła się, lecz Natalia znów zaczęła ją opierdalać.
Patrzyłam na to ze znużeniem. Klasyczne kobiece imprezy, marność nad marnościami. Coś jednak było w Natalii, coś nie dawało mi spokoju. Podeszłam bliżej. To był mój debiut w roli mediatorki.
– Zresztą – powiedziałam, patrząc Różowej w oczy – ja lubię być w łóżku zdominowana.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------