- W empik go
Nie w jego typie - ebook
Nie w jego typie - ebook
Powieść z motywem sportowym niesamowitej autorki serii „Złączeni”!
Evie, po dwóch latach zajmowania się ojcem, nareszcie może wrócić do swoich spraw. Jej tata poznał nową kobietę i wygląda na to, że po śmierci żony w końcu będzie mógł odbudować swoje życie.
Evie zgadza się na propozycję siostry, opuszcza USA i udaje się do Australii. Tam będzie pracowała jako osobista asystentka wielkiej sportowej gwiazdy – Xaviera Stevensa – Bestii. To stanowisko wydaje się odskocznią, jakiej kobieta potrzebuje.
Jednak wszystko się zmienia, gdy kobieta poznaje Xaviera osobiście. Okazuje się, że praca dla niego bardziej przypomina niańczenie rozkapryszonego dziecka niż zajmowanie się sprawami dorosłego faceta. Do tego Bestia ewidentnie ma problem z nadmiarem kobiet w swoim życiu. Przez jego łóżko przetaczają się tłumy modelek, a on nawet nie chce znać ich imion.
Dobrze, że Evie nie jest w jego typie, bo patrzenie na niego, kiedy jest bez koszulki, niestety nie jest łatwe. Kobieta nie może zaprzeczyć, że ten facet jest bardzo atrakcyjny, ale wie również, że Xavier od razu złamałby jej serce.
Opis pochodzi od wydawcy.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8320-130-6 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Evie
Po wyjściu z samolotu czułam się, jakby przejechał po mnie pociąg. Ponad dwadzieścia godzin podróży kompletnie mnie wykończyło. Miałam okropny posmak w ustach, jakby coś w nie wpełzło i tam zdechło.
Ciągnęłam za sobą walizkę, błądząc oczami po tłumie oczekujących. Nie widziałam Fiony ponad dwa lata, czyli od kiedy spontanicznie uciekła sobie do Australii. Prawie codziennie rozmawiałyśmy przez telefon, ale to nie było to samo, co mieć ją przy sobie. Nie byłam pewna, czy rozpoznam ją na żywo.
Gdy tylko ją zauważyłam, prawie się roześmiałam. Moje obawy były niedorzeczne. Wyróżniała się tak jak zawsze. Wysoka i szczupła niczym modelka, z godnymi tego zawodu ubraniami i uśmiechem. W porównaniu z nią byłam nosorożcem. Podbiegła do mnie – jakimś cudem wyglądała elegancko, chociaż biegła na dziesięciocentymetrowych obcasach – i mnie przytuliła.
Była prawie trzy centymetry wyższa ode mnie, czyli miała jakieś metr siedemdziesiąt trzy wzrostu, oraz przynajmniej o dwadzieścia kilo lżejsza. Podczas gdy Fiona paradowała w jeansowych rurkach w rozmiarze XS, ja cieszyłam się, że mam na sobie wygodne chinosy w rozmiarze L oraz luźną niebieską koszulę.
Fiona odsunęła się i szybko mi się przyjrzała.
– Dobrze wyglądasz.
– A ty jak zawsze pięknie – odpowiedziałam.
Naprawdę tak myślałam. Mój wzrok powędrował na wysokiego, umięśnionego mężczyznę stojącego tuż za nią. Miał ciemnoblond włosy i brodę oraz psotny błysk w niebieskich oczach, przez który od razu go polubiłam.
– To jest Connor – oznajmiła Fiona, spoglądając w tę samą stronę co ja.
Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby tak na kogoś patrzyła – z całkowitą adoracją i tkliwością. Miała już kiedyś chłopaka, ale tamto w porównaniu z tym było szczenięcą miłością.
– Wiem. Widziałam go przez Skype’a, pamiętasz? – powiedziałam, posyłając jej figlarny uśmiech. Facet był wyższy, niż to sobie wyobrażałam. I szerszy. – Niezły z ciebie byczek.
Zaśmiał się w odpowiedzi, po czym mnie przytulił. Fiona pokręciła głową.
– Nie flirtuj z moim facetem, Evie.
Jakbym mogła kiedykolwiek konkurować z urodą Fiony. Przez całe życie była cheerleaderką, a niedawno została także modelką fitness. Była idealna, a ja nie.
Connor wziął ode mnie walizkę i wyprowadził nas z lotniska. Gdy znaleźliśmy się na dworze, zalało nas gorące powietrze. W Australii panował teraz sezon letni. Był to dla mojego ciała kompletny szok po tym mrozie, jaki mieliśmy w Minnesocie.
– Bardzo ci się tutaj spodoba, zobaczysz – obiecała mi Fiona.
Connor jeździł czarnym jeepem, który pasował do niego rozmiarem. Usiadłam z tyłu. Miałam wrażenie, jakbym potrzebowała tygodnia snu. Po dwudziestu godzinach w podróży, z pogniecionymi ubraniami, potarganymi włosami i zniszczonym makijażem, jeszcze bardziej czułam się jak brzydkie kaczątko. Fiona była niczym pudełko ręcznie robionych belgijskich czekoladek, a ja byłam opakowaniem ptasiego mleczka zostawionym pod siedzeniem samochodu w gorący dzień w Arizonie.
Fiona i Connor przez całą drogę trzymali się za ręce. Musiałam przyznać, że serce mi rosło na widok jej szczęścia. Nie mogłam się na nią gniewać za tę jej ucieczkę, skoro dzięki temu odnalazła kogoś, kogo pokochała.
– Xaviera poznasz jutro – powiedziała Fiona.
Miałam nadzieję, że będę mogła liczyć na odroczenie pracy, żeby móc zapoznać się z Sydney, ale najwyraźniej ten facet naprawdę potrzebował niańki jak najszybciej.
– Czytałam trochę w internecie na jego temat – oznajmiłam.
Connor posłał mi szeroki uśmiech, wpatrując się w lusterko wsteczne.
– A mimo to tu jesteś. Masz jaja, dziewczyno.
– Założyłam, że większość tego, co przeczytałam, i tak jest wyolbrzymione albo w ogóle nieprawdziwe. Prasa ma tendencję do rozdmuchiwania różnych spraw dla sensacji.
Connor i Fiona spojrzeli po sobie.
– Prawda? – zapytałam po chwili.
– Prawda – odpowiedziała Fiona, ale Connor nadal milczał.
W trudne sytuacje lubiłam wchodzić o wszystkim poinformowana, a Xavier „Bestia” Stevens zdecydowanie zdawał się trudną sytuacją. Czytanie o nim było niczym dowiadywanie się o kiepskich licealnych dramatach. Był znany z niezliczonych romansów z aktorkami, sportsmenkami, dziennikarkami, fankami, praktycznie z każdym, kto kwalifikował się jako kobieta i miał zabójcze ciało.
A to oznaczało, że byłam bezpieczna.