Nie wiesz dlaczego - ebook
Nie wiesz dlaczego - ebook
Szokujący thriller psychologiczny autora bestsellerowej serii Liceum Freuda
Potrzebuję ich. Tylko one pomagają mi choć na krótko zapomnieć o beznadziei życia.
Uczniami prestiżowego liceum Freuda wstrząsa tajemnicze zniknięcie nastoletniej Dagmary. Dziewczyna widziana była po raz ostatni w pobliżu szkoły, gdy wsiadała do nieznanego samochodu. Niektórzy sądzą, że zmagająca się z depresją Dagmara postanowiła uciec, by zacząć wszystko od nowa. Dwa miesiące później wychodzą na jaw przerażające fakty, a podejrzenia śledczych padają na skonfliktowane z Dagmarą Martę, Sarę i Wiki. Zdesperowane nastolatki próbują odkryć prawdę na temat zniknięcia dawnej przyjaciółki i oczyścić się z podejrzeń.
Dlaczego Dagmara uciekła? Czy żyje? I jaki związek ze zniknięciem ma popularne w sieci wyzwanie samobójców, przez które zmarł inny nastolatek?
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8280-210-8 |
Rozmiar pliku: | 492 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
TERAZ
– Co u ciebie słychać, kochanie? – pyta tata, którego odwiedzam w areszcie. Odkąd do niego trafił, przybyło mu siwych włosów, a zmarszczki wokół oczu się pogłębiły. Wydaje mi się też, że pogorszyła mu się cera. Może to od wody?
– Nic się nie zmieniło od zeszłego tygodnia. No, może poza dwóją z chemii, ale obiecuję, że ją poprawię.
– Najważniejsze, byś miała dobre oceny z matematyki i angielskiego. Tylko te przedmioty się liczą.
– Zależy, co kto chce zdawać na maturze – zauważam.
– Nie, córciu. Bez matmy i angola nie masz czego szukać w dorosłym życiu – upiera się tata.
– Skoro tak mówisz…
Przez następne minuty próbuję się dowiedzieć od taty czegoś na temat rzeczywistości za kratkami. Praktycznie nigdy nie wdaje się w szczegóły, czym tylko mnie niepokoi. Wychodzę bowiem z założenia, że gdyby wszystko było w porządku, to nie miałby takich oporów przed mówieniem. A co, jeśli jest ofiarą przemocy? Czy to dlatego za każdym razem ma na sobie dresy i sweter? Boję się go poprosić, by odsłonił brzuch. Nie jestem gotowa na widok licznych siniaków.
– Lepiej powiedz, jak ci się układa z tym chłopakiem… Jak mu tam, Kuba? Całowaliście się już?
– Słucham?! – obruszam się, zaczesując za ucho kosmyk włosów. Wciąż noszę perukę, ale fryzjerka mówi, że jeszcze kilka miesięcy i będę mogła się pokazać publicznie we własnych włosach. – Nie możesz pytać o takie rzeczy!
– Jestem twoim tatą i chcę wiedzieć, z kim spotyka się moja córka. Tym bardziej że nie będzie mnie przy niej, by w razie czego ją ochronić.
– Przesadzasz… Po pierwsze: nic mi nie grozi. Kuba dobrze mnie traktuje i ufam mu w stu procentach. A po drugie: nie zakładaj z góry najczarniejszego scenariusza. Masz przecież dobrych prawników.
– Nawet oni mi nie pomogą. Przypominam ci, że przeze mnie zginął jeden z chłopców.
– Nie zabiłeś go – zaznaczam.
– A właśnie, że tak. To ja uknułem ten chory plan i urządziłem na nich polowanie w lesie. – Opiera łokcie o stół i łapie się za głowę. – Chryste… Co we mnie wstąpiło?
Kilka miesięcy temu kapitan szkolnej drużyny siatkarskiej Hubert Kucner udał się wraz z kolegami na obóz w Bieszczady. Wyjazd został ukartowany przez tatę, który podejrzewał Huberta o zamordowanie rok wcześniej mojego starszego brata Floriana. Stojąc oko w oko ze śmiercią, Hubert do wszystkiego się przyznał. Cudem uszedł z życiem, a po wszystkim był w tak złym stanie psychicznym, że do dziś przebywa na leczeniu w ośrodku psychiatrycznym dla młodzieży. Tata zaś oczekuje na proces. Jemu i jego wspólnikom grozi wieloletnia odsiadka.
– Wszystko będzie dobrze… Zobaczysz, że wkrótce wrócisz do domu.
– Nie składaj mi obietnic, których nie możesz dotrzymać – odpowiada ze smutkiem w głosie tata.
– Mówisz jak moja najlepsza przyjaciółka Angel – zauważam.
– Bo taka jest prawda. Muszę ponieść konsekwencję swoich czynów. Ale wiesz, córciu… Jakkolwiek to zabrzmi, cieszę się, że w końcu poznałem prawdę na temat śmierci twojego brata. – Do oczu napływają mu łzy. – Przynajmniej wreszcie mogę zamknąć ten temat i skupić się na pielęgnowaniu pamięci o Florianie. Nie chcę się dłużej zadręczać tym, że Hubert pozwolił mu wtedy utonąć… – Wzdycha. – Nie mogę dłużej pozwalać, by kierowała mną nienawiść. Do niczego dobrego mnie ona nie zaprowadziła. Poza tym Hubert i tak poniósł już wystarczającą karę.
– Cieszę się, że to mówisz, tato. Naprawdę…
Zanim strażnik poinformuje mnie, że widzenie dobiegło końca, zdążę opowiedzieć tacie co nieco o Kubie. Nie przypuszczałam, że nasza znajomość przerodzi się w coś więcej niż przyjaźń. To jednak Kuba stanowił dla mnie największe wsparcie w trudnych chwilach. Cierpliwie wysłuchiwał tych samych wywodów i przytulał mnie mocno, gdy łzy same płynęły mi z oczu. Zanim się obejrzałam, stał się jedną z najważniejszych osób w moim życiu. To o nim myślę po przebudzeniu i tuż przed snem. Z nim spędzam każdą przerwę w szkole i weekendy.
– Chyba się zakochałam – wyznaję nieśmiało, a na twarzy taty pojawia się szeroki uśmiech.
– To wspaniale, kochanie. – Ściska mi dłonie. – Nawet nie wiesz, jak się cieszę.
– Naprawdę? – pytam, unikając jego spojrzenia. Wciąż pamiętam zachowanie taty krótko po tym, jak ujawniłam się przed nim jako osoba transpłciowa. Jeszcze nigdy nie doświadczyłam tak silnego poczucia odrzucenia. I choć z czasem tata zmienił swoje nastawienie i zapewnił, że w pełni akceptuje mnie taką, jaka jestem, to nadal nie czuję się w pełni komfortowo, gdy opowiadam mu o kobiecych sprawach. To dlatego przyjechałam do aresztu bez makijażu, ubrana w chłopięce dżinsy i koszulę. Doceniam starania taty i wierzę w jego bezwarunkową miłość do mnie, ale odnoszę wrażenie, że wciąż nie do końca oswoił się z moją przemianą. I nie mam do niego o to pretensji. Wszystko w swoim czasie. Zresztą ma teraz na głowie ważniejsze zmartwienia.
– Wiesz, że zrobiłbym dla ciebie wszystko – mówi stanowczo. – Dla ciebie i twojej mamy. Tylko wy trzymacie mnie przy życiu. Moje dwie cudowne kobiety…
Po opuszczeniu pokoju przesłuchań zalewam się łzami i wpadam w ramiona czekającej na mnie na korytarzu Angel.
– Wypłacz się… Najważniejsze to dać upust negatywnym emocjom. Dopiero wtedy nabieramy nowego spojrzenia na pewne sprawy.
– Martwię się o tatę – mówię chwilę później. – Coraz gorzej wygląda i chyba nie mówi mi wszystkiego. Boję się o niego. Nie wiem, co robić.
– Bądź przy nim i nadal go wspieraj. Jestem pewna, że bardzo to docenia. A teraz chodź ze mną. Wracamy do domu.
Angel prowadzi mnie do zaparkowanego przed aresztem samochodu. Następnie jedziemy na Żoliborz, gdzie od pewnego czasu razem mieszkamy. Przyjaciółka długo mnie na to namawiała. Przekonywała, że nadszedł czas, bym opuściła rodzinny dom i wkroczyła w dorosłe życie jako pewna siebie kobieta. Gdyby to zależało tylko ode mnie, zgodziłabym się bez wahania. Nie chciałam jednak nadużywać jej życzliwości. Martwiłam się też o mamę. Choć robi wszystko, by nie dać tego po sobie poznać, to wiem, że bardzo przeżywa aresztowanie taty. Czułam, że nie powinnam jej zostawiać. Ku mojemu zaskoczeniu mama wsparła jednak pomysł Angel.
– Nie musisz się dla mnie poświęcać. Powinnaś wreszcie zacząć myśleć o sobie. Poza tym nie wyprowadzasz się przecież na koniec świata. Będziemy się często widywać.
Gdy nazajutrz powiadomiłam Angel, że będzie miała współlokatorkę, przyjaciółka zabrała mnie do swojego nowego mieszkania na Żoliborzu, które wynajęła kilka dni wcześniej.
– Chcesz powiedzieć, że nawet nie czekałaś na moją decyzję? – spytałam zaskoczona.
– Decyzja mogła być tylko jedna – oznajmiła z nieskrywaną satysfakcją. – A tak na serio, to rozmawiałam wcześniej z twoją mamą. Kazała mi obiecać, że będę cię traktować jak młodszą siostrę i chronić przed złem tego świata.
– Spiskowałaś z moją mamą? Wspaniale! Pewnie jeszcze zaproponowała dorzucanie się do czynszu? – Milczenie Angel jest wymowne. – Aha, świetnie.
– Nie dramatyzuj… Najważniejsze, że wreszcie zamieszkamy razem. Zobaczysz, będzie zajebiście! Zrobię z ciebie niezwykłą, pewną siebie kobietę. Pewnego dnia mi za to podziękujesz.
Już na klatce schodowej czuję przyjemny zapach ciepłego posiłku. Niedługo potem okazuje się, że dobiega on z naszego mieszkania. Gdy wchodzę do środka, spostrzegam stojącego w przedpokoju Kubę. Ubrany jest w elegancką koszulę, którą zasłania przewieszony przez szyję biały fartuch. Dostrzegam na nim kilka czerwonych plam. Tak myślałam, że to zapach sosu pomidorowego.
– Jak minęło spotkanie? – pyta, uśmiechając się od ucha do ucha.
– Ekhm. – Angel chrząka, dając mu chyba znać, że to nie najlepszy temat do rozmowy. – To co dla nas przygotowałeś?
Kuba marszczy brwi.
– Dla nas? Coś ci się przypadkiem nie pomyliło?
– Tylko żartuję. Już się zmywam. Umówiłam się z Kornelą w KFC.
– Znowu? – odzywam się. – Przecież byłyście tam w sobotę… Myślałam, że jesteś na diecie.
– Nie słyszałaś o czymś takim jak cheat day? Powinno się go obchodzić raz w tygodniu.
– Mam wrażenie, że ty obchodzisz go co drugi dzień – żartuję, po czym zdejmuję buty i kurtkę.
– Bardzo zabawne… Pilnuj swoich krągłości, kochana. I pamiętaj: my, kobiety, nigdy nie kopiemy pod sobą dołków. – Mierzy we mnie palcem. – Obowiązuje nas damska solidarność.
– To właśnie ona nakazuje mi się troszczyć o twoje zdrowie – zauważam, po czym mrugam do niej.
Angel mruży oczy.
– Nie przeginaj, kochana. A teraz spadam. Miłej randki. – Angel wychodzi na korytarz. Zanim zamknie za sobą drzwi, posyła mi całusa i zwraca się do Kuby: – Nie zapomnij o fartuchu.
– Randki? Słyszałeś, co ona powiedziała? – Spoglądam pytająco na Kubę, który w pośpiechu zdejmuje fartuch i chowa za plecy dłoń, w której go trzyma.
– A co, nie chcesz? – Natychmiast ulatuje z niego cała pewność siebie. Zawsze, gdy się peszy, garbi się i spuszcza wzrok na podłogę
– Tego nie powiedziałam. Po prostu nie lubię niespodzianek… – Przechodzę do przyciemnionego dużego pokoju, w którym czeka na mnie zastawiony dla dwóch osób stół. Moją uwagę zwraca płonąca świeczka. Kuba zadbał o romantyczny nastrój.
– Naprawdę nie lubisz niespodzianek? – Idzie za mną. – Pierwsze słyszę…
– No dobra: nie lubię takich niespodzianek. Spójrz na mnie: ze względu na tatę włożyłam krótszą perukę i chłopięce ubrania, a na dodatek się nie umalowałam. Nie chciałam, byś mnie taką zobaczył…
– Dlaczego? Uważam, że wyglądasz pięknie…
– Właśnie dlatego. Mówisz tak, bo widzisz we mnie chłopaka.
– Wcale nie. – Kuba zbliża się do mnie, wiesza fartuch na oparciu krzesła i chwyta mnie za dłoń. – Kiedy na ciebie patrzę, widzę piękną kobietę.
Przez pięć sekund milczymy, spoglądając sobie w oczy. Kuba nie puszcza mojej ręki.
– Czego ty właściwie ode mnie oczekujesz? – pytam go. – Przecież jesteś gejem…
– No i co z tego? – Kuba kręci lekko głową.
– To, że przez ostatnie tygodnie pozwalałeś, bym coraz bardziej się angażowała w naszą znajomość. – Przełykam ślinę i biorę głęboki wdech. A potem wypowiadam słowa, do których przymierzałam się od jakiegoś czasu: – Nie jesteś już dla mnie tylko przyjacielem. Ja chyba… – urywam, a wtedy on wolną rękę głaszcze mnie po policzku.
– Ja też, Karina… Ja też to czuję i bardzo mi się to podoba.
– Nie rozumiem… Ale jak? Dlaczego? Przecież nie jestem w twoim typie. Oboje wiemy, że kręcą cię męscy, brodaci faceci. Nie ktoś taki jak ja.
– Tak, wiem, ale… – Kuba robi dwa kroki do tyłu i rozkłada ręce. – Nie umiem tego wytłumaczyć. Odkąd cię poznałem, w moim życiu wreszcie wszystko się układa. – Znów się do mnie zbliża i chwyta mnie za biodra. – Sprawiłaś, że na nowo poczułem się szczęśliwy. Chcę, by to trwało. Wierzę, że jesteśmy sobie pisani.
– Pewnych rzeczy nie przeskoczysz, Kuba – szepczę, patrząc mu głęboko w oczy.
– Dlaczego z góry zakładasz najgorsze? Wygląd i pociąg fizyczny to nie wszystko. Prawdziwa miłość jest wtedy, gdy doceniamy kogoś za jego wnętrze.
– Powiedziałeś „miłość”? – Drży mi głos. – Kuba…
– Cii… – Przyciąga mnie do siebie i całuje. Stękam, gdy wsuwa mi w usta język, masuje po pośladkach i napiera na mnie swoim ciałem. A kiedy chwilę później wyczuwam w jego kroczu zgrubienie, uświadamiam sobie, że naprawdę mu się podobam. – Chodźmy do twojego pokoju. Kolacja może poczekać – mówi, nierówno oddychając.
– Jesteś pewny? – pytam, nie mogąc uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
– Albo się zgodzisz, albo cię tam zaniosę. – Składa mi na ustach szybki pocałunek, po czym dodaje: – Kocham cię, Karina. Właśnie to chciałem ci dziś powiedzieć.
Ciąg dalszy w wersji pełnej