Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Niebezpieczne podobieństwo - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 kwietnia 2017
Ebook
28,00 zł
Audiobook
29,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Niebezpieczne podobieństwo - ebook

Tajna akcja FBI i burzliwy romans.

Polska tłumaczka Paulina przybywa do USA na rozmowy z wydawcą. Ku swojemu zaskoczeniu na lotnisku zostaje dość brutalnie zatrzymana przez ochronę. Na miejsce przybywa agent FBI, który po krótkim przesłuchaniu zwalnia ją, wyjaśniając lakonicznie, że została wzięta za kogoś innego. Irytacja miesza się w umyśle młodej Polki z ciekawością. Kim jest kobieta, z którą ją pomylono, a którą interesuje się FBI? Paulina nie wie jeszcze, że wkrótce otrzyma odpowiedź na to pytanie, a z chwilą, gdy ją pozna, zmieni się nie tylko charakter jej pobytu w Stanach, ale także całe jej życie.

Day spuścił głowę i wpatrywał się chwilę w blat stołu.
– Nie mam nic do ukrycia. Możecie przeszukiwać mój komputer i co tam jeszcze chcecie – powiedział w końcu, podnosząc głowę i patrząc prosto w oczy Kesleya.
– W porządku. Jeszcze tylko jedno pytanie. – Kesley wstał, obszedł stół i stanął bezpośrednio nad Dayem. – Po wyjściu z przyjęcia poszedłeś do baru na Jedenastej Ulicy. Po co?
– Poszedłem na drinka – odpowiedział niepewnie Day.
– A przy okazji spotkałeś się tam z kimś – pozornie spokojnie dodał Kesley.
Fotograf nagle zbladł i zaczęły mu się trząść ręce.
– Śledziliśmy cię cały wieczór – uprzedził David. – Nie radzę się wykręcać.
– Skoro wiecie, to po co bawicie się ze mną w kotka i myszkę?
– Bo chcemy znać twoją wersję wydarzeń – zablefował Mark.


Porywająca sensacja, która trzyma w napięciu do ostatniej strony.
Jak to jest stać się kimś, kim nigdy się nie było? Czy wystarczy fizyczne podobieństwo, by wodzić za nos bezwzględnego przestępcę? Nakręca się spirala kłamstw i intryg, zagrażających życiu głównej bohaterki. Czy i Ty jesteś gotowy stawić czoła wyzwaniu?


Beata Moskwa, thievingbooks.blogspot.com

Przypadkowy zbieg okoliczności może zmienić całe nasze życie, a niebezpieczne podobieństwo namieszać w planach na przyszłość i zesłać serię niefortunnych, ale intrygujących zdarzeń. Polka, tajna misja FBI, niespodziewany romans, tajemnice, niezwykły klimat i mnóstwo pytań bez odpowiedzi. Zaciekawieni? Bardzo dobrze!

Kinga Maszota, kiniabook.blogspot.com

„Niebezpieczne podobieństwo” zachwyca dobrym i lekkim stylem. Interesująca i wartka akcja potrafi wciągnąć czytelnika na wiele godzin. To dobra powieść, w której wątki sensacyjne przeplatają się z romantycznymi i zapadającymi w pamięć opisami Nowego Jorku. Polecam.

Klaudia Skiedrzyńska, nhoryzonty.blogspot.de

Kategoria: Sensacja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8083-522-1
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ I

Samolot powoli schodził do lądowania na lotnisku Newark Liberty. Paulina mimo zmęczenia długim lotem czuła podekscytowanie i radość. To była jej trzecia wizyta w Nowym Jorku. Dwie poprzednie były wprawdzie tylko kilkudniowymi pobytami w celach zawodowych, ale to wystarczyło, żeby zakochała się w tym wyjątkowym mieście. Mimo że sporo podróżowała, i to nie tylko po Europie, żadne inne miejsce nie wywarło na niej takiego wrażenia jak Nowy Jork. I tym razem podróż miała charakter służbowy. Leciała na zaproszenie wydawnictwa, z którym miała podjąć współpracę. Chodziło o tłumaczenie popularnonaukowej książki z dziedziny inżynierii genetycznej. Paula postanowiła wykorzystać fakt, że wydawnictwo chciało omówić z nią osobiście szczegóły kontraktu, i przy tej okazji zrobić sobie zasłużone wakacje.

Cieszyła się, że tym razem będzie mogła pozwolić sobie na trochę dłuższy pobyt. Planowała w ciągu dwóch, trzech dni załatwić wszystkie sprawy z wydawnictwem i kolejne trzy tygodnie poświęcić na zanurzenie się w tym unikalnym kulturowym tyglu.

Po opuszczeniu samolotu i odebraniu walizki skierowała się w stronę odprawy celnej i imigracyjnej. Ustawiła się w dość długim ogonku pasażerów i cierpliwie czekała na swoją kolej. Po około czterdziestu minutach podała swój paszport oficerowi imigracyjnemu. Urzędnik zaczął go uważnie kartkować. Po chwili podniósł słuchawkę telefoniczną i wypowiedział do niej po cichu parę słów. Gdy odłożył słuchawkę, zwrócił się do niej z rutynowymi pytaniami:

– W jakim celu odwiedza pani Stany?

– Przyjechałam w interesach, a przy okazji chcę trochę pozwiedzać.

– Jak długo planuje pani zostać i gdzie się pani zatrzyma?

– Mam zarezerwowany pokój w hotelu Union na Brooklynie, a mój pobyt zaplanowany jest na trzy tygodnie. Bilet powrotny mam wystawiony na dwudziesty szósty czerwca – dodała, uprzedzając kolejne pytanie. Była pewna, że po tym stwierdzeniu oficer odda jej paszport i pożyczy przyjemnego pobytu.

– Rozumiem. – Urzędnik zawiesił głos i po chwili dodał: – Niestety pewne szczegóły wymagają dokładniejszego sprawdzenia.

– Co pan ma na myśli? – spytała, lekko zaniepokojona.

Nagle jak spod ziemi wyrośli koło niej dwaj mężczyźni w polowych mundurach.

– Pozwoli pani z nami – powiedział jeden z nich.

– Ale dokąd? I właściwie to co się stało? Nie mam nic do oclenia, mój bagaż został już sprawdzony…

– Musimy zadać pani kilka pytań – przerwał jej wojskowy. – Zapraszam do biura – dodał, łapiąc za rączkę jej walizki.

Drugi mężczyzna chwycił ją dość mocno za ramię i prawie siłą odciągnął od stanowiska kontroli. Ludzie z kolejki patrzyli na nią z politowaniem.

– Proszę mnie puścić! – syknęła przez zaciśnięte zęby Paula. – Nie zamierzam uciekać.

Strażnik zwolnił nieco uścisk, ale ciągle przytrzymując jej ramię, prowadził ją w stronę szarych drzwi w przeciwległej ścianie terminalu. Paulina była tak zdziwiona całym zajściem, że nie próbowała oponować. Nie była nawet zbyt mocno zaniepokojona, ponieważ miała pewność, że zaraz wszystko się wyjaśni. Gdy doszli do drzwi, mężczyzna, który ją prowadził, wolną ręką wystukał kod na panelu klawiatury. Drzwi otworzyły się i weszli do środka. Za drzwiami ciągnął się wąski korytarz, który prowadził do pomieszczeń biurowych ochrony. Przeszli kilkanaście metrów i strażnik otworzył kolejne drzwi. Pokój, w którym się znaleźli, na pierwszy rzut oka wyglądał jak recepcja. Za wysoką ladą siedziało dwóch urzędników. Po przeciwnej stronie, wzdłuż ściany, stały obite brązowym materiałem fotele i mały stolik. Paula podeszła do lady i zwróciła się do starszego z mężczyzn:

– Dzień dobry, czy może mi pan wytłumaczyć, o co właściwie chodzi? – zapytała grzecznym, ale pewnym siebie tonem. – Zostałam tu przyprowadzona prawie siłą, bez jednego słowa wytłumaczenia, chyba mam prawo…

– Proszę położyć na ladzie torebkę i opróżnić kieszenie – odezwał się oschłym głosem mężczyzna, nawet na nią nie spoglądając.

Paulina otworzyła usta, żeby wyrazić sprzeciw, ale w ostatniej chwili powstrzymała się i wykonała polecenie. Doszła do wniosku, że może jeśli będzie grzeczniejsza, to cała ta absurdalna sprawa szybciej się wyjaśni. Położyła na ladzie torebkę i wyjęty z kieszeni telefon. Mężczyzna włożył jej rzeczy do dużego foliowego worka, po czym ustawił na blacie skaner do pobierania odcisków palców. Paula widziała już takie urządzenie, gdy załatwiała wizę w warszawskim konsulacie USA. Urzędnik beznamiętnym tonem poinstruował ją, jak będzie przebiegać procedura.

– Proszę położyć jednocześnie cztery palce lewej ręki na skanerze – poprosił.

Gdy Paulina wykonała polecenie, uruchomił skaner. Potem poprosił o przyłożenie palców prawej ręki, a na koniec obu kciuków jednocześnie. Gdy skanowanie odcisków było zakończone, zawołał strażnika i poprosił o odprowadzenie Pauliny do pokoju przesłuchań.

– Proszę się nie denerwować, niedługo zjawi się agent, który zada pani kilka pytań – poinformował ją oschle i wrócił do papierów na swoim biurku.

Strażnik zaprowadził ją do pokoiku w głębi korytarza, w którym znajdował się tylko stół, dwa krzesła i wieszak. Nie było w nim okien. W rogu pokoju, tuż pod sufitem umieszczona była niewielka kamera. Mężczyzna wskazał jej krzesło, poczekał, aż na nim usiądzie, i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Paula nasłuchiwała w napięciu, ale nie usłyszała dźwięku przekręcanego klucza. Odetchnęła z ulgą. Może nie jest tak źle, skoro nie zamknęli jej na klucz. Do głowy zaczęły jej przychodzić podobne sceny ze wszystkich sensacyjnych filmów, które oglądała. Jeszcze raz rozejrzała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu lustra weneckiego, ale ściany były puste. „No tak – pomyślała – ale przecież jest kamera”. Niesamowite, jak w jednej chwili można się znaleźć w samym środku afery. O co im może chodzić? Nie przewoziła w bagażu żadnych zabronionych czy niebezpiecznych przedmiotów. Wizę miała w porządku. Obie poprzednie wizyty w Stanach zakończyła o czasie, to znaczy nie przekroczyła terminu pozwolenia na pobyt. Pewnie wzięli ją za kogoś innego. To szybko zostanie zweryfikowane za pomocą odcisków palców. Pamiętała, jak bardzo się dziwiła, kiedy podczas wyrabiania amerykańskiej wizy pobrano od niej odciski palców. Teraz wydało jej się to niezwykle logiczne i pomocne przy ustalaniu tożsamości. Bagaż. Właśnie, a co, jeśli ktoś podrzucił jej coś do bagażu? Nie, to mało prawdopodobne. Z walizką rozstała się dopiero po odprawie bagażowej. A torebka? No tak, w samolocie dwukrotnie wychodziła do toalety i za drugim razem zostawiła torebkę na siedzeniu, a ten młody chłopak, który siedział obok niej, przez cały lot robił wrażenie zdenerwowanego. Tak, na pewno wsunął jej coś do torebki. I jak ona się teraz z tego wytłumaczy? Poczuła, że zaczyna ją ogarniać panika. Powinna do kogoś zadzwonić, ale przecież zabrali jej telefon. Jak ktoś w końcu do niej przyjdzie, to poprosi, nie, natychmiast zażąda możliwości wykonania telefonu. Tylko do kogo niby ma zadzwonić? Przyjaciele w Polsce nic nie pomogą, a w Stanach nie zna nikogo na tyle dobrze, żeby prosić o pomoc. Szef wydawnictwa, z którym jest umówiona na spotkanie? Przecież się wcale nie znają, tyle tylko co z biznesowej korespondencji. A poza tym co on by sobie pomyślał? Nie wiadomo, czy w ogóle chciałby kontynuować z nią współpracę.

Paulina poczuła, że zaschło jej w ustach. To pewnie z nerwów. Zachciało jej się pić. Oczy piekły ją z niewyspania. Jak długo tu już siedzi? To nieprawdopodobne, żeby tak ją traktować. Wstała z krzesła, podeszła do drzwi i otworzyła je. Na zewnątrz stał ten sam strażnik, który ją tu przyprowadził.

– Przepraszam, czy mogłabym dostać coś do picia? – spytała.

– Proszę wrócić na miejsce – odpowiedział mężczyzna rozkazującym tonem.

– Chyba pan żartuje! Trzymacie mnie tu nie wiadomo jak długo i dlaczego… i nawet nie mogę poprosić o szklankę wody? A do toalety też nie mogę pójść? To jest skandal! Złożę zażalenie na takie traktowanie. Proszę zawołać kogoś kompetentnego, bo jak nie, to sama to zrobię! – Paula energicznie wyminęła strażnika i ruszyła korytarzem w stronę recepcji. – Mam dosyć czekania. Jak pan chce, to może mnie pan zastrzelić – zakpiła, zostawiając osłupiałego mężczyznę za sobą.ROZDZIAŁ II

Mark Kesley nie mógł oderwać wzroku od fotografii zrobionej na lotnisku. Cóż za niesamowite podobieństwo, jak siostra bliźniaczka. Jak wiele by dał, żeby to była ona. Ale dobrze wiedział, że to niemożliwe. Sprawdzenie odcisków palców w bazie było czystą formalnością i wykluczało jakiekolwiek prawdopodobieństwo, że to może być Victoria Allen. Kobieta, do której tak bardzo była podobna turystka z Polski, od ponad półtora roku nie żyła. Mimo to Polka została zatrzymana. Właściwie Mark powinien załatwić tę sprawę telefonicznie i poprosić straż graniczną o zwolnienie dziewczyny, ale nie mógł się oprzeć pokusie, żeby z nią porozmawiać. Zwrócił się z prośbą, żeby ją zatrzymali, dopóki nie przyjedzie. Wysiadł z samochodu i skierował się w stronę wejścia na lotnisko. W biurze ochrony pokazał swoją legitymację i poprosił o zaprowadzenie do zatrzymanej kobiety. W tym momencie z korytarza energicznym krokiem weszła dziewczyna, a za nią strażnik. Kesley znieruchomiał, porażony tym, co zobaczył. To była Victoria. Jak żywa. Ten sam wzrost, figura, te same kasztanowe, gęste włosy sięgające do ramion i te same duże, zielone oczy.

– Czy ktoś w końcu się mną zajmie? – zapytała rozzłoszczona dziewczyna. – Chce mi się pić!

Kesley ocknął się i powiedział:

– Oczywiście, zapraszam panią ze mną. – Wskazał ręką korytarz, z którego przyszła.

Kobieta spojrzała na niego, sapnęła śmiesznie i zawróciła w stronę pokoju przesłuchań. Kesley podążył za nią.

– Poproszę wodę mineralną dla pani – zwrócił się do strażnika, wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi. Położył teczkę z raportem i zdjęciami na stole, wyciągnął odznakę i pokazał ją dziewczynie.

– Agent FBI Mark Kesley – przedstawił się.

– Paulina Dobrucka, miło mi – odpowiedziała z przekąsem Paula.

W tym momencie drzwi się uchyliły i strażnik podał Paulinie butelkę z wodą.

– Proszę usiąść, muszę zadać pani kilka rutynowych pytań. – Mark wskazał jej krzesło, poczekał, aż usiądzie, i zajął miejsce naprzeciw.

– W końcu. – Dziewczyna przewróciła oczami i pociągnęła spory łyk wody z butelki. – Myślę, że ja też będę miała do pana kilka pytań. Na przykład, dlaczego zostałam zatrzymana i dlaczego zabrano mi rzeczy osobiste?

Kesley nie spodziewał się tak płynnego angielskiego. Praktycznie bez śladu obcego akcentu. Ciekawe, gdzie nauczyła się tak dobrze mówić po angielsku? A może Polacy mają wyjątkowe zdolności językowe? Z raportu wynikało, że była już w Stanach dwa razy, ale tylko na parę dni, a mówiła, jakby mieszkała w Nowym Jorku dobrych parę lat. Dziewczyna patrzyła mu prosto w oczy, nie okazując wcale strachu.

– Pozwoli pani, że ja zacznę pierwszy. Proszę mi powiedzieć, w jakim celu przyleciała pani do Stanów?

– Przecież już to mówiłam. – Znowu przewróciła oczami. – Przyjechałam w interesach. Jestem tłumaczem literatury. Wydawnictwo Dorman Publishing zaproponowało mi współpracę i mam umówione spotkanie z redaktorem naczelnym. Możecie to sprawdzić, aczkolwiek wolałabym, żeby wydawnictwo nie było w to zamieszane. To może mieć negatywny wpływ na negocjacje dotyczące warunków kontraktu.

– Jak się nazywa ten redaktor? – zapytał obojętnie Kesley, udając, że przegląda notatki w teczce.

– Simon Lokwood – odpowiedziała Paulina. – Jestem z nim umówiona na jutro.

– Dwa wcześniejsze pobyty w Nowym Jorku też były związane z pani pracą?

– Tak, dwa razy z rzędu byłam tłumaczem na corocznej konferencji pisarzy i autorów. – Dziewczyna znowu przyłożyła butelkę do ust i wypiła łyk wody.

– Jaki jest pani status rodzinny? – Mark po raz pierwszy od początku rozmowy spojrzał jej prosto w oczy.

– Przepraszam, co pan ma na myśli? – zapytała Paulina, chociaż dobrze wiedziała, o co mu chodzi.

– Czy jest pani mężatką i czy ma pani dzieci? – odparł Kesley.

– Dlaczego pan mnie o to wypytuje? – spytała zaczepnie, odstawiając butelkę.

– To standardowa procedura. – Kesley sam nie był pewien, dlaczego o to spytał. – Proszę odpowiedzieć na pytanie.

– Jestem od trzech lat rozwiedziona. Nie mam dzieci. Czy teraz zapyta pan, co było powodem rozwodu? – spytała z ironią.

Irytacja, z jaką Paulina to powiedziała, nie uszła uwadze Kesleya. Pomyślał, że pewnie to jest dla niej ciągle drażliwy temat.

– Nie, nie mam potrzeby pytać o takie szczegóły – odparł spokojnie. – Proszę mi powiedzieć, gdzie pani ma zamiar się zatrzymać?

– Hotel Union, przy Dwudziestej Drugiej Ulicy w Brooklynie.

Kesley zapisał adres. Nie bardzo wiedział, o co jeszcze ją zapytać. Czuł się jakoś dziwnie nieswojo w czasie tego spotkania. Powinien zakończyć rozmowę, która i tak do niczego nie prowadziła.

– To by było wszystko. Gdybyśmy mieli jeszcze jakieś pytania, skontaktujemy się z panią. – Kesley zamknął teczkę i wstał. – Jest pani wolna, proszę odebrać swoje rzeczy w recepcji.

– Chwileczkę, nie tak szybko! – Paulina również wstała. – Nie uważa pan, że należy mi się jakieś wyjaśnienie? Przeprosiny też byłyby mile widziane.

Kesley spojrzał na nią zdziwiony i trochę rozbawiony. Nie spodziewał się takiego ataku. Każdy przeciętny człowiek chciałby jak najszybciej wyjść i nie wracać do tej, jakkolwiek by na to patrzeć, nieprzyjemnej przygody. Trzeba mieć tupet, żeby w takiej sytuacji domagać się wyjaśnień. Mimo że dziewczyna fizycznie była bardzo podobna do Victorii, zachowaniem całkowicie się od niej różniła. Była bezpośrednia i impulsywna. Nie potrafiła ukryć emocji, wszystko można było wyczytać z jej twarzy.

– Ma pani rację, przepraszam za wszelkie niedogodności. Zaszła pomyłka, została pani wzięta za kogoś innego.

– I to wszystko, co ma mi pan do powiedzenia? – Paulina nie ukrywała zawodu. – Właściwie to nic nie tłumaczy. Chciałabym wiedzieć coś więcej, na przykład za kogo zostałam wzięta? Co sprawiło, że zostałam z kimś pomylona? Czy było to podobieństwo fizyczne, czy…?

– Pani wybaczy, ale te informacje z wiadomych względów są zastrzeżone. Niestety nie mogę powiedzieć pani nic więcej – przerwał jej w połowie zdania i dodał nieco ostrzejszym tonem: – I radzę nie dyskutować, tylko pozbierać swoje rzeczy, opuścić biuro i zapomnieć o tym incydencie. Tak będzie dla pani najlepiej.

Kesley miał już trochę dosyć. Niepotrzebnie tu przyjeżdżał. Trzeba było zlecić telefonicznie zwolnienie zatrzymanej i nie zawracać sobie głowy. A teraz ta panienka uczepiła się go i dyskutuje.

– No cóż, chyba pójdę za pana radą, agencie Sztywniak – odpowiedziała z wyższością Paulina. – I tak straciłam już mnóstwo czasu.

Dziewczyna obróciła się na pięcie i wyszła z pokoju. Kesley westchnął i podążył za nią. W recepcji zwrócił się do urzędnika:

– Pani jest wolna, proszę zwrócić jej rzeczy i zamówić taksówkę. Chciałbym też dostać kopię nagrania.

Po paru minutach urzędnik podał mu płytę CD oraz druk pokwitowania do podpisu. Kesley złożył podpis i schował płytę do teczki.

– Dziękuję. Raport z przesłuchania prześlę wam mailem razem z rozkazem wycofania tego zdjęcia z programu. Do widzenia.

Nie spoglądając nawet w stronę Pauli, Kesley wyszedł z biura. Na parkingu zapalił papierosa i oparł się tyłem o swój samochód. Dlaczego ta dziewczyna tak bardzo go irytowała? Owszem, była lekko zaczepna, ale z racji wykonywanego zawodu często miał do czynienia z tego typu ludźmi i nigdy nie robiło to na nim większego wrażenia. Przez moment przyszło mu do głowy, żeby poczekać, aż Paula wyjdzie, i pojechać za nią do hotelu, ale szybko uznał ten pomysł za idiotyczny i bezcelowy. Zgasił papierosa, wsiadł do samochodu i ruszył w drogę powrotną do firmy.ROZDZIAŁ III

Drzwi się rozsunęły i Paulina wyszła z budynku lotniska. Zatrzymała się na chwilę, wciągnęła do płuc haust nowojorskiego powietrza, poprawiła torbę z laptopem umocowaną na rączce walizki i ruszyła w stronę stojącej nieopodal taksówki. Kierowca, sympatyczny Azjata w średnim wieku, umieścił walizkę w bagażniku i zachęcająco otworzył drzwi samochodu. Paula wsiadła i podała adres hotelu. Spojrzała ostatni raz na budynek lotniska i pomyślała, że taki początek urlopu nie wróży nic dobrego. Na szczęście nie była specjalnie przesądna, więc postanowiła się nie przejmować. Powinna jak najszybciej zapomnieć o tym incydencie i skupić się na jutrzejszym spotkaniu z wydawcą. Jednak zamiast tego zaczęła myśleć o agencie, który ją przesłuchiwał. Wyglądał dokładnie tak, jak wyglądają agenci na amerykańskich filmach sensacyjnych. Mimo swojego wieku – Paulina oceniła go na jakieś czterdzieści osiem, pięćdziesiąt lat – był bardzo atrakcyjnym mężczyzną. Wysoki, szczupły, ze szpakowatą czupryną i trzydniowym zarostem, zrobił na niej dość duże wrażenie. Gdyby nie okoliczności i to, że zachowywał się bardzo oschle, mógłby się jej nawet podobać. No cóż, to i tak nie ma znaczenia, bo więcej się nie spotkają. Życie to nie film, na którym agent wręcza swoją wizytówkę i prosi o kontakt, na wypadek gdyby sobie coś przypomniała. Ale niby co miałaby sobie przypomnieć? Ogląda zdecydowanie za dużo filmów. Ciekawe, za kogo ją wzięli? Chyba nie za jakąś groźną kryminalistkę albo szpiega, bo nawet nie założyli jej kajdanek. Strach pomyśleć, jak by to się dalej potoczyło, gdyby w bazie nie było jej odcisków palców. Wystarczy! Trzeba zatrzymać galopującą wyobraźnię. Sprawa jest już zakończona, szkoda czasu na gdybanie. Paulina zaczęła się przyglądać mijanemu krajobrazowi. Wjechali właśnie na most od strony New Jersey. Z jednej strony Atlantyk, a z drugiej Nowy Jork wyglądający jak wychodzący w morze żaglowiec. Niezapomniany widok. To fascynujące i niepowtarzalne miasto budziło jednocześnie podziw i respekt. Paulina chłonęła ten obraz przez dłuższą chwilę. Potem wyjęła z plecaka komórkę i zrobiła kilka zdjęć. Zjechawszy z mostu, zanurzyli się w labirynt ulic Brooklynu. Była godzina jedenasta rano. O tej porze ruch uliczny był bardzo duży. Większość samochodów stanowiły nowojorskie taksówki i Paulina miała wrażenie, że płynie w niekończącej się żółtej rzece. W końcu dotarli na miejsce. Hotel mieścił się w czteropiętrowym ceglanym budynku z dziewiętnastego wieku. Wnętrze urządzono w chłodnym, designerskim stylu. Mnóstwo szkła i stali. Paulina stała chwilę na środku hallu, rozglądając się wkoło, a potem podeszła do recepcji, by się zameldować. Jej pokój mieścił się na drugim piętrze i niestety miał okna wychodzące na podwórze. Trudno, coś za coś. Nie było sensu tracić pieniędzy na pokój z widokiem. Wolała zostać w Nowym Jorku w skromniejszych warunkach, ale za to dłużej. Wydawca pokrywał tylko koszt jej przelotu. Resztę musiała zapłacić sama, przeznaczając na to prawie wszystkie swoje oszczędności. Nie stanowiło to dla niej większego problemu. Nie miała zobowiązań finansowych, kredytu do spłacania ani rodziny na utrzymaniu. Poza tym warunki kontraktu, który miała podpisać, były wyjątkowo korzystne finansowo. Paulina postawiła walizkę koło szafy i usiadła na łóżku. Poczuła zmęczenie po nocy spędzonej w samolocie i perypetiach na lotnisku. Postanowiła wziąć prysznic, zamówić lekki lunch do pokoju, a potem położyć się na godzinkę lub dwie. Rozejrzała się jeszcze raz po pomieszczeniu i oparła plecy o poduszkę. W następnej chwili spała już jak zabita.ROZDZIAŁ IV

Mark Kesley wjechał windą na dwudzieste trzecie piętro budynku Federal Plaza 26, wszedł do agencji i skierował się do swojego biura. Był to dość duży pokój, w którym stały trzy biurka. Dwa z nich stykały się z sobą tak, że siedzące przy nich osoby były do siebie zwrócone twarzami. Trzecie biurko, które należało do Kesleya, mieściło się pod oknem. W rogu pokoju stała kanapa, fotel i niewielki stolik, tworzące przytulny kącik wypoczynkowy. Na ścianie po prawej stronie wisiał duży plazmowy ekran. Kesley wszedł do pokoju i przywitał się ze swoimi podwładnymi – Emily Pearson i Davidem Kendallem. Młodzi agenci siedzieli przy swoich biurkach.

– Co tam nowego w sprawie Milburne’a? – spytał, podchodząc do biurka pod oknem i wieszając marynarkę na oparciu krzesła.

– Prokurator nie zgodził się na wydanie nakazu przeszukania. Dyrektor Branson powiedział, że będzie interweniował w tej sprawie. Na razie nic nie możemy zrobić – odpowiedziała Emily.

– Cholera, wiedziałem, że tak będzie – zaklął Mark. – Musimy zdobyć więcej dowodów.

– To nie będzie łatwe, facet bardzo się pilnuje. A jak szefowi poszło spotkanie? – David nie potrafił ukryć ciekawości.

– Sami zobaczcie – odparł Kesley, podając Davidowi płytę CD.

Po chwili na ekranie wiszącym na ścianie ukazała się scena z pokoju przesłuchań w biurze ochrony lotniska. W miarę upływu nagrania na twarzy Davida widać było coraz większe zdziwienie i niedowierzanie, które z czasem zmieniło się w fascynację tym, co, a dokładniej kogo zobaczył na filmie.

– Co za nadzwyczajne podobieństwo. Trzeba zrobić testy DNA, to muszą być bliźniaczki. – David nie mógł opanować podniecenia. – Wyobrażacie sobie, jakie nam to daje możliwości?

– Co masz na myśli? – spytała Emily.

– Spokojnie, David, chyba się za bardzo zagalopowałeś – wtrącił Kesley. – Pokazałem wam to tylko jako ciekawostkę i nie chcę słyszeć o żadnych cudownych pomysłach. Temat zamknięty.

W tym momencie otworzyły się drzwi i do pokoju wszedł dyrektor wydziału James Branson.

– Witam moich najlepszych agentów. Niestety, nie mam dobrych wieści – oznajmił. – Nie udało mi się nic wskórać w sprawie Milburne’a, bo…

Branson nie dokończył zdania. Stanął przed ekranem jak wryty. Po chwili zapytał ze złością:

– Co to ma znaczyć? Macie jakieś materiały z Victorią Allen, o których nie zostałem poinformowany? Kesley, wytłumacz się! – zwrócił się bezpośrednio do Marka.

Kesley westchnął i odpowiedział:

– To nie jest Victoria Allen. Ten film został nakręcony dzisiaj na lotnisku w Newark. Rozmawiam na nim z turystką z Polski, która została zatrzymana, ponieważ z programu rozpoznawania twarzy na tym lotnisku nie zostało usunięte zdjęcie Victorii. Odciski palców potwierdzają tożsamość zatrzymanej. Po krótkiej rutynowej rozmowie zwolniłem ją.

– Nieprawdopodobne – wymamrotał Branson, ciągle wpatrując się w ekran. – Nawet głos ma podobny.

– To prawda – odezwał się David. – Grzechem byłoby z tego nie skorzystać.

– Zamknij się, Kendall – warknął Kesley.

Branson odwrócił się w stronę Davida.

– Jakieś pomysły, agencie Kendall? – spytał.

– Właściwie to jeszcze nic konkretnego – odpowiedział David, spoglądając niepewnie na Kesleya – ale warto rozważyć możliwości, jakie daje to podobieństwo. Myślę, że można to wykorzystać, żeby wyciągnąć Dane’a z ukrycia.

– Czy wyście wszyscy powariowali? – Kesley nie mógł powstrzymać irytacji. – O czym wy w ogóle mówicie? Jak sobie to wyobrażacie? Że poprosimy kobietę, która jest na wycieczce, żeby przez jakiś czas poudawała dziewczynę ściganego przez nas przestępcy?

– Nie denerwuj się, Mark – odparł spokojnie Branson – ale ten pomysł nie jest taki zły. Myślę, że warto się nad nim zastanowić.

– To zastanawiajcie się sami. Ja nie będę brał w tym udziału. – Kesley ostentacyjnie usiadł za biurkiem i zaczął przeglądać papiery.

– Wydaje mi się, że szef ma rację – odezwała się milcząca do tej pory Emily. – Po pierwsze, nie możemy zaproponować zupełnie postronnej osobie czegoś, co mogłoby narazić ją na niebezpieczeństwo, a po drugie, myślę, że to nie zadziała. Dane z pewnością nie da się nabrać na taką prowokację.

– Chociaż jedna rozsądnie myśląca w tym towarzystwie – mruknął Kesley i dodał: – Dzięki, Em.

Dyrektor Branson rozejrzał się po zebranych i powiedział:

– Dobrze, jednak zastanówcie się nad tym. – Popatrzył na zegarek i dodał: – Za godzinę zapraszam was do mojego biura z ewentualnymi pomysłami. Przedyskutujemy wszystkie za i przeciw, a potem podejmiemy decyzję. Tymczasem żegnam. – Odwrócił się i wyszedł z pokoju.

Po jego wyjściu Kesley rozparł się wygodnie na krześle i spojrzał wyczekująco na Davida.

– No to słucham, co byś chciał zrobić, posługując się tą cudzoziemką? – spytał oschle.

– Szefie, niech się szef na mnie nie złości, ale wydaje mi się, że trafia nam się jedyna w swoim rodzaju i na pewno już ostatnia szansa dotarcia do Dane’a. Sprawa w zasadzie nie jest całkowicie zamknięta i można spróbować ruszyć ją jeszcze ten jeden raz. A nuż się uda.

– Jak sobie to wyobrażasz? – wtrąciła się do rozmowy Emily.

– Moglibyśmy w jakiś sposób rozpowszechnić zdjęcia tej pani, na przykład w reklamie, tak aby wszędzie można było się na nie natknąć. Mam na myśli Internet i prasę. Może też telewizję. A potem musielibyśmy poczekać, aż Dane podejmie próbę kontaktu.

– Jeśli ją w ogóle podejmie. Nie wiemy nawet, czy ciągle jest w kraju. Nie jesteśmy w stanie objąć działaniem reklamowym całego świata. A nawet jeśli, to wydaje mi się, że on na to nie pójdzie. Zbyt oczywiste i mało prawdopodobne, żeby się dał na to nabrać – stwierdziła sceptycznie Emily.

– Em ma rację. Myślę, że to strata czasu – wtrącił Mark. – Jeśli Dane przez dwa lata nie popełnił żadnego błędu i nie zostawił po sobie żadnego śladu, to i tym razem nie narazi się na niebezpieczeństwo dekonspiracji. Poza tym jest jeszcze kwestia tego, jak przekonać tę dziewczynę do współpracy. Żaden normalny człowiek się na coś takiego nie zgodzi. Chcesz spróbować? Nie ma sprawy, ale nie obiecuj sobie zbyt wiele.

– Jeżeli się zdecydujemy, to postaram się ją przekonać. – David poczuł, że może jednak Kesley zaakceptuje jego pomysł.

– Próbuj, nie będę ci stał na drodze – zgodził się Kesley. – I tak w tej chwili nie mamy specjalnego nawału pracy. Sprawa Milburne’a utknęła w martwym punkcie, więc mamy trochę czasu.

– No dobrze, w takim razie musimy ułożyć dokładny plan działania. – Emily podeszła do tablicy i wzięła do ręki pisak.

– Po pierwsze, musimy ustalić sposób, w jaki możemy zachęcić tę dziewczynę… – Emily odwróciła się do Marka. – Jak ona ma na imię, szefie?

– Paulina, ale nie każ wymawiać mi jej nazwiska – odpowiedział zrezygnowanym tonem Kesley.

– No właśnie, co możemy zaproponować tej Paulinie, żeby zgodziła się nam pomóc?

– Z przesłuchania wynika, że przyjechała tu w interesach, które nie zajmą jej dużo czasu, a potem ma zamiar zrobić sobie urlop. Może zaproponujmy płatną współpracę. Pieniądze mogą działać na naszą korzyść, mogą pomóc jej podjąć decyzję. – David był coraz bardziej pewny swego pomysłu. – Specyfika jej zawodu pozwala pracować z każdego miejsca na świecie, więc nie będzie problemu, że musi wracać do siebie. Mówiła, że nie ma męża ani dzieci, to idealnie, nikt nie będzie nalegał, żeby wracała do domu. Wizę i wszystkie potrzebne pozwolenia załatwimy w ciągu jednego dnia. – David uśmiechnął się i dodał: – Ja na jej miejscu nie oparłbym się takiej przygodzie.

– Myślę, że normalna kobieta uznałaby taką przygodę za zbyt niebezpieczną, aby się w nią pakować. – Emily ciągle wątpiła w sens operacji. – Dobra, teraz druga kwestia: jeśli się zgodzi, musimy ją gdzieś ulokować, tak aby mieć nad tym kontrolę. Nie może zostać w swoim hotelu.

– Możemy ją umieścić w mieszkaniu operacyjnym na Clinton Street – zaproponował David. – Z tego, co wiem, jest aktualnie wolne.

Mark przysłuchiwał się tej rozmowie bez słowa. Zastanawiał się, dlaczego jest tak bardzo przeciwny tym planom. Zwykle, gdy jego podwładni tryskali tego rodzaju pomysłami, nawet jeśli były one mało realne, był bardzo zadowolony. Tym razem coś go niepokoiło i nie mógł dojść do tego, co to było. Nieraz przecież wykorzystywali cywilów do swoich akcji. Z lepszym lub gorszym skutkiem, ale już to robili. Więc nie tutaj leżał problem. Może miało to związek z samą Paulą, która wywarła na nim takie nietypowe i silne wrażenie, że aż sam się dziwił swojej reakcji. A może problem tkwi w tym, że podświadomie nie chciał złapać Alexa? „Bzdura. Nie ma co się męczyć z wynajdywaniem powodów, trzeba porozmawiać z Frankiem. On jak nikt inny potrafi zajrzeć do każdego umysłu, zwłaszcza tak pokrętnego jak mój” – pomyślał Kesley.

– A szef co o tym myśli? – Pytanie Emily wyrwało go z zamyślenia.

– Ja w ogóle o tym nie myślę – odparł, nie zadając sobie nawet trudu, by dowiedzieć się, czego dotyczyło pytanie. – Ale jedno wiem na pewno: warto zapytać o zdanie Franka. Jeśli on stwierdzi, że to ma jakikolwiek sens, ja nie będę oponował.

– OK, szefie, też myślę, że Frank może nam w tym wszystkim pomóc. – David, mimo niechęci Kesleya, był już mocno zaangażowany w nowy projekt. – Poproszę go na zebranie do dyrektora Bransona i wcześniej zapoznam z całą sprawą.

Frank Shelby był, jak sam zwykł o sobie mawiać, „mocno posuniętym w latach”, przyprószonym siwizną, dystyngowanym dżentelmenem. Był najstarszym pracownikiem agencji. Z wykształcenia psycholog, z zamiłowania filozof, zajmował się tworzeniem profili psychologicznych nie tylko przestępców, ale też przyszłych i obecnych pracowników firmy. Był przez wszystkich bardzo lubiany. A z Markiem Kesleyem łączyła go specjalna więź. Pracowali razem od prawie dwudziestu pięciu lat, a od dwudziestu byli najlepszymi przyjaciółmi.

Mark postanowił odwiedzić Franka tuż przed umówioną naradą u Bransona. Gabinet doktora Shelby’ego znajdował się w tym samym skrzydle, co biuro Kesleya, więc po chwili pukał już do drzwi przyjaciela.

– Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie – usłyszał Mark zamiast rutynowego „proszę”.

– Witaj, Frank.

– Witaj, jak się masz, Mark? – Na twarzy doktora pojawił się pogodny uśmiech.

– Nie najgorzej – odpowiedział Kesley. – Czy David przedstawił ci już swój brawurowy plan dotyczący schwytania Alexandra Dane’a?

– Taaak. Był tu jakieś dziesięć minut temu. I z tego, co mówił, jesteś raczej przeciwny temu pomysłowi?

– A ty co o tym sądzisz? – odpowiedział pytaniem Kesley.

– Hmm, pomysł faktycznie bardzo karkołomny. Niewielkie szanse na powodzenie i małe prawdopodobieństwo, że Alexander da się nabrać. Ale z drugiej strony nawet jeśli nas przejrzy, to całkiem możliwe, że podejmie kontakt ze względów emocjonalnych. To daje nam szansę jeśli nie na schwytanie go, to może chociaż na wymianę informacji. Z tego względu możliwe, że gra jest warta świeczki. Na minus przemawia to, że granie na ludzkich emocjach nie zawsze daje efekt, jakiego oczekujemy.

– Czyli powinniśmy spróbować? – zapytał z westchnieniem Kesley.

– Nie zaszkodzi, aczkolwiek myślę, że cały plan nie wypali, bo wszystko zależy od tej dziewczyny. Moim zdaniem nie wyrazi zgody na współpracę.

– Też tak myślę – zgodził się Mark. – Więc nie będę za bardzo oponował. David napalił się tak bardzo, że chyba nic go nie powstrzyma.

– W takim razie ruszajmy na naradę wojenną do Jamesa.

Zebranie w gabinecie dyrektora Bransona trwało już ponad godzinę. David, z pomocą Emily, przedstawił z grubsza plan działania. Ustalono szczegóły dotyczące tego, w co i w którym momencie można Paulę wtajemniczyć. Zaplanowano prawne i administracyjne zasady współpracy. Ustalono miejsce, w którym się ją ulokuje, oraz szkolenia, jakie będzie musiała przejść. Pomysł z umieszczeniem zdjęcia Pauli w reklamie podobał się wszystkim oprócz Kesleya.

– Dobra robota, agencie Kendall – zwrócił się do Davida zadowolony Branson. – Pozostało jeszcze ustalić, kiedy podejmiemy próbę, że się tak wyrażę, „zwerbowania” pani Pauliny… – spojrzał do notatek, szukając nazwiska – Dobruckiej.

– Nie ma na co czekać, trzeba to zrobić jak najszybciej – odrzekł David. – Możemy z Emily odwiedzić ją dziś wieczorem w hotelu.

– Jeśli mogę coś doradzić – wtrącił Frank – to moim zdaniem trzeba poczekać dzień albo dwa. Niech dziewczyna trochę odsapnie po podróży i incydencie na lotnisku. Jet lag i te rzeczy, wiecie. Może być zmęczona i czuć się osaczona. To nie wpłynie dobrze na jej decyzję.

– Zgadzam się z Frankiem – odezwał się Kesley. – Poza tym ona jutro ma spotkanie z wydawcą w sprawie kontraktu, więc na pewno jest tym lekko podenerwowana. Jak już załatwi sprawę, to się trochę rozluźni i David będzie mógł przypuścić atak.

– No właśnie, tu też nie zgadzam się z Davidem. – Frank spojrzał na Kesleya. – To ty powinieneś z nią porozmawiać, Mark.

– Ja? Dlaczego? – Kesley nie był zadowolony. – David jest w jej wieku, na pewno lepiej się z nią dogada.

– Bo już nawiązałeś z nią kontakt, zna cię i wie, kim jesteś.

– Ale chyba nie zrobiłem na niej zbyt dobrego wrażenia. Nie będzie chciała ze mną gadać.

– Nie masz racji, Mark. Z nagrania wynika, że dziewczyna była bardzo ciekawa, dlaczego zaszła ta pomyłka. A jej opryskliwość wynikała z tego, że nie chciałeś jej udzielić tej informacji. Powinieneś się z nią spotkać na neutralnym gruncie, gdzieś w kawiarni albo barze, i pod pretekstem przeprosin uchylić trochę rąbka tajemnicy. Jeśli będzie zainteresowana, to wtedy możesz delikatnie złożyć jej propozycję współpracy. W razie niechęci zawsze możesz zakończyć spotkanie tak, jakby jego celem były tylko przeprosiny za zaistniałą sytuację.

– No nie wiem… To może chociaż zabiorę z sobą młodzież? – Kesley wskazał ruchem głowy Davida i Emily.

– Nie na pierwsze spotkanie. – Frank był nieugięty. – David ze swoim entuzjazmem z pewnością ją przestraszy.

Dyrektor Branson pokiwał głową i oznajmił:

– Zdecydowanie doktor Shelby ma rację. Kesley pójdziesz na pierwszy ogień. A jeśli chodzi o termin, to według mnie jutrzejszy wieczór będzie bardzo dobrym kompromisem między pośpiechem Davida i radami Franka. To da nam czas na szczegółowe opracowanie informacji, jakich będziemy musieli jej udzielić, i przygotowanie papierów.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: