- promocja
- W empik go
Niebezpieczny trójkąt - ebook
Niebezpieczny trójkąt - ebook
Podczas imprezy w jednym ze szczecińskich klubów, Nikola poznaje tajemniczego bruneta, dla którego momentalnie traci głowę. I choć nie zna jego imienia i nie wie, skąd pochodzi, nie ma to dla niej żadnego znaczenia – liczy się tylko niesamowity seks, który ich połączył. Oboje obiecują sobie, że jeżeli jeszcze kiedykolwiek się spotkają, powtórzą tę upojną noc. Cztery lata później Nikola układa sobie życie z nowym mężczyzną, którego wkrótce ma poślubić. Szczęśliwie zakochana, nie podejrzewa, że przeszłość upomni się o nią i zniweczy wszystkie jej plany… Co się wydarzy, gdy owładnięty zazdrością dawny kochanek postanowi ponownie ją zdobyć? Czy umowa, którą z nim niegdyś zawarła, pomoże jej podjąć słuszną decyzję czy tylko skomplikuje całą sytuację?
– Może zawrzyjmy małą umowę?
– Umowę? – Spojrzałam na niego zaciekawiona, ściskając jednocześnie uda. – Jaką umowę?
– Jeżeli jeszcze kiedyś się spotkamy… – zaczął. Opuścił spodnie i bokserki, po czym zbliżył się do mnie z gołym kutasem. – Powtórzymy to.
Przez chwilę milczałam, zastanawiając się nad odpowiedzią. Jego propozycja brzmiała dość kusząco i prawie się na nią zgodziłam.
– Załóżmy, że faktycznie tak będzie i za kilka lat znów na siebie wpadniemy – prychnęłam, rozkładając przed nim nogi, bo widziałam, że był gotowy. – To co, jeżeli będę miała jakiegoś faceta bądź ty będziesz miał jakąś kobietę?
– Wtedy, aniołku – znów znalazł się we mnie. – I tak znajdę drogę do twojej cipki. Masz moje słowo.
Kamila Andrzejak-Wasilewska – szczęśliwa żona, młoda dusza, początkująca artystka. Pochodzę z małej wsi – Bytnica. Aktualnie mieszkam w Szczecinie. Nigdy się nie poddaję, zwłaszcza walcząc o swoje marzenia. Uczę się na błędach. Inspiracje czerpię z otoczenia. Piszę, bo kocham.
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8219-191-2 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Od kiedy tylko postanowiłam zatańczyć, miałam dziwne wrażenie, że jestem obserwowana. Światła klubu odbijały się od lustrzanych ścian, rażąc mnie w oczy, dlatego odwróciłam głowę w drugą stronę. Nie chciałam psuć sobie zabawy i uśmiechnęłam się do przyjaciółki. Postanowiłam zignorować poczucie, że ktoś mi się przygląda. Lucy nieźle radziła sobie, tańcząc z trzema facetami. Nie potrzebowała mojej pomocy, i dobrze, bo kolesie, którzy jej teraz towarzyszyli, nie byli tym, czego szukałam. Dzisiejsza noc była moją ostatnią w Szczecinie, dlatego przed powrotem do domu musiałyśmy się nieźle zabawić.
Jakiś mężczyzna od kilkunastu minut ocierał się o moje plecy, błądząc wielkimi dłońmi po moich nagich ramionach. Proszę, bądź przystojny, pomyślałam, oblizując nerwowo usta. Gdy jego palce zjechały niebezpiecznie blisko moich koronkowych majtek, jęknęłam. Kołysałam się w przód i w tył, prowokując nieznajomego do śmielszych działań. Zbyt krótka i obcisła sukienka, którą postanowiłam włożyć na dzisiejszy wieczór, idealnie podziałała jako zachęta, bo już po chwili poczułam na udzie jego ciepłą dłoń. Cieszyłam się, że jednak nie włożyłam rajstop.
Zarzuciłam włosy do tyłu, uderzając go nimi w twarz, a on odpowiedział jedynie krótkim prychnięciem. Przybliżył się, położył głowę na moim ramieniu, po czym muskał językiem skrawek mojej spoconej szyi. Odchylając głowę do tyłu, żeby dać mu lepszy dostęp do moich ust, wszczepiłam jednocześnie palce w jego gęste włosy. Pociągnęłam za końcówki, przez co warknął wprost do mojego ucha, a następnie ścisnął mój lewy pośladek.
Zapragnęłam odwrócić się do niego przodem, żeby móc przyssać się do jego warg, ale uniemożliwił mi wykonanie jakiegokolwiek ruchu, chwytając za moje nadgarstki.
– Co do… – jęknęłam, a wtedy on przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.
Wsadził wskazujący palec do moich ust i kazał chwilę possać, aby następnie szybko i bez problemu przedrzeć się nim przez moją bieliznę. Zrobił to sprawnie, ale jednocześnie brutalnie, aż dziwne, że nikt nie zauważył, jak blisko siebie byliśmy.
– Co robisz? – szepnęłam, gdy jego palec zanurzył się w mojej cipce.
Była tak mokra, że kiedy kciuk dołączył do zabawy, poczułam, jak tracę grunt pod nogami. Może wydawać się to dziwne, ale pragnęłam więcej. Po raz pierwszy ktoś pieprzył mnie w klubie, i to w dodatku na parkiecie, w otoczeniu kilkudziesięciu innych napalonych ciał. I to było kurewsko dobre. Alkohol, który zdążyłam wypić, działał jak preparat na strach, bo nawet przez sekundę nie obawiałam się, że zostaniemy przyłapani. Wręcz odwrotnie. Cholernie podniecała mnie ta adrenalina.
– Chcesz, żebym znalazł się w tobie cały? – spytał, a ja zadrżałam na dźwięk jego głosu. Był gruby, donośny. Wyczułam, że jego właściciel nie znosi sprzeciwu. Oblizałam suche usta, spragniona jego bliskości. Był dokładnie tym, czego potrzebowałam.
Nie byłam w stanie wydusić z siebie najmniejszego słowa, więc tylko żałośnie kiwnęłam głową. Miałam nadzieję, że nie odstraszę go swoją desperacką potrzebą uprawiania seksu. Nie byłam dziwką, a to, że miałam ochotę go przelecieć, nie świadczyło o tym, że jestem łatwa. Ja po prostu od dawna nie miałam żadnego faceta, a dzisiejszej nocy chciałam się nieźle zabawić. Wydawał mi się idealnym kandydatem na mojego prywatnego Christiana Greya.
Energicznie obrócił mnie do siebie, dając mi możliwość kilkusekundowej analizy jego wyglądu, po czym chwycił za moją dłoń i pociągnął w stronę prywatnej strefy.
Był zajebiście przystojny!
– Niech nikt nam nie przeszkadza! – krzyknął do ochroniarza ubranego w czerń.
Zrobiłam wielkie oczy, gdy ogromny mężczyzna przypominający goryla posłusznie kiwną głową i zamknął za nami drzwi. Kiedy znaleźliśmy się z dala od bębniącej z głośników muzyki, mogłam dokładniej przyjrzeć się nieznajomemu, z którym planowałam za chwilę wskoczyć do łóżka. Był dość wysokim i szczupłym mężczyzną. Z pewnością wyróżniała go z tłumu blada cera, ciemne oczy i czarne włosy. Miał na sobie białą koszulę, jeansy oraz idealnie dopasowane do całości trampki. Jego włosy, choć starannie ułożone, prezentowały się dość apetycznie. O mój Boże, był tak zajebiście przystojny! Byłam pewna, że pozwolę mu być w sobie na każdy możliwy sposób, byleby od razu zabrał się do roboty.
Weszliśmy do niewielkiego pomieszczenia, gdzie panowała całkowita ciemność wypełniona ciszą. Poprosiłam o zapalenie lampki, ale zignorował moją prośbę, przyciągając mnie do siebie i łącząc nasze wargi. Były do siebie jakby idealnie dopasowane. Podniósł mnie, po czym kazał mi opleść nogi wokół jego bioder. Zrobiłam to, nie chcąc z nim dyskutować. Wtedy przeszedł przez cały pokój i posadził mnie na jakimś drewnianym blacie. Miałam wrażenie, że ciemność nie stanowi dla niego żadnej przeszkody. Chociaż ja niczego nie widziałam i co chwilę o coś zahaczałam, on doskonale zdawał się wiedzieć, gdzie co leży.
– Rozszerz nogi – warknął. – Już.
Znów bez żadnego problemu wykonałam jego polecenie. Rozłożyłam przed nim nogi do granic możliwości. Usłyszałam, jak walczy z rozporkiem, a potem poczułam jego dłoń na swoich majtkach. Zdarł je ze mnie brutalnie, uniósł materiał mojej sukienki do góry, robiąc sobie łatwy dostęp do mojej cipki. Byłam w połowie naga, czułam przyjemny chłód tam na dole. Chciałam coś powiedzieć, gdy znalazł się przy mnie niewyobrażalnie blisko i szybkim ruchem podniósł mnie z blatu. Ponownie oplotłam nogi wokół jego bioder, on w odpowiedzi wbił paznokcie w moje pośladki. Odszukałam dłonią jego kutasa i przejechałam palcami po cienkiej skórze. Wyciągnęłam go z majtek, nie przestając go pieścić. Był ogromny, nie mieścił mi się w dłoni i – kurwa mać – zapragnęłam go już mieć w sobie.
– Ja…
Uciszył mnie, wbijając się we mnie.
Wrzasnęłam głośno, czując w sobie tego bydlaka. Jego biodra przyśpieszyły, a oddech próbował dorównać ich tempu. Chaotycznie próbowałam odszukać guziki w jego koszuli, żeby móc napawać się widokiem i dotykiem jego umięśnionej klatki, ale jego ruchy były na tyle szybkie i silne, że nie byłam w stanie skupić się na tak prostej czynności jak rozebranie go. Odchyliłam głowę do tyłu i wygięłam się w łuk, dając mu lepszy dostęp do swojego wnętrza. Wychodził ze mnie i wchodził, lizał moją szyje, ramiona, usta. Wplotłam palce w jego włosy, ciągnęłam za ich końcówki. Kilkanaście razy udało mi się go zmusić do warknięcia, ale wtedy odpowiadał mi klapsem.
Na moment wyszedł ze mnie, aby popchnąć mnie na ścianę, obrócić mnie do siebie plecami i wpleść dłoń w moje długie, czarne włosy. Chwycił za nie, drugą ręką masował mój zaczerwieniony od jego klapsów pośladek. Podciągnął sukienkę jeszcze wyżej i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, natarł na mnie ze zdwojoną siłą.
– Krzycz – nakazał. Pokręciłam głową, wtedy on przyłożył moją twarz do ściany i mocniej pociągnął za włosy. – Krzycz!
– Boże! – wrzasnęłam, nie mogąc już dłużej powstrzymać fali rozkoszy, która zebrała się w mojej cipce.
Choć w ogóle go nie znałam, nie wiedziałam, jak się nazywa i kim jest, nie przeszkadzało mi to w byciu jego zdobyczą. Chciałam tego. Nigdy nie doznałam takiej rozkoszy jak teraz. Nie wiedziałam, że mocny, agresywny seks może być spełnieniem moich marzeń. Nieznajomy doszedł zaraz po mnie, spuszczając się w prezerwatywę, którą zdążył niedawno założyć. Odsunął się ode mnie, zapalił światło i sięgnął do szuflady po ręcznik. Wytarł swojego członka i włożył spodnie. Rzucił mi drugi ręcznik, żebym też mogła się obmyć, a potem usiadł na kanapie i zaprosił mnie na miejsce obok.
– Co robisz w tym klubie? – spytał, oblizawszy mokry od swojej spermy kciuk. – Nigdy wcześniej nie widziałem cię w Szczecinie.
Cóż, biorąc pod uwagę fakt, że Szczecin jest ogromny, było duże prawdopodobieństwo, że nigdy nie widział nawet pół miasta.
– Bo nie jestem ze Szczecina. – Uśmiechnęłam się leniwie, poprawiając pierś, która wyszła ze stanika. – Rano wracam do domu. Przyjechałam na wakacje do przyjaciółki. Ten klub miał być naszym pożegnaniem.
– A okazało się, że jest naszym – zaśmiał się. – To skąd jesteś?
– Z Zielonej Góry. – Spojrzałam na niego, próbując zrozumieć, czego on szukał w tym miejscu. Ktoś taki jak on mógł mieć milion dziewczyn i nie musiał ich szukać w nocnym klubie.
– A ty? Co tu robisz?
– Ja? – Uniósł głowę, pozwalając mi przez chwilę złapać swoje spojrzenie i cieszyć się pięknem tych czarnych tęczówek. – Uwierzysz, jak powiem, że przeżywam żałobę?
– Żałobę? – prychnęłam. Kiwnął głową. – Przyszedłeś do klubu, pieprzysz się z dziewczyną i mówisz, że masz żałobę?
– Dokładnie.
– Po czym? Zdechł ci kot czy może sam kogoś zamordowałeś?
Zaśmiał się głośno, ukazując szereg białych zębów. Przez moment miałam wrażenie, że przez twarz bruneta przemknął grymas bólu, który szybko próbował ukryć.
– Cóż – westchnął, masując dłonią skroń. – Coś w tym stylu.
Pochylił się nade mną i przejechał kciukiem po moich rozchylonych ustach.
– To co? Druga runda? – spytał.
Jęknęłam, znów czując mrowienie w podbrzuszu.
– Czytasz mi w myślach? – wydyszałam.
Kim był ten koleś, że tak na mnie działał? Gdy zaczął po raz drugi się do mnie dobierać, wyszczerzyłam zęby w głupkowatym uśmiechu. Nie opierałam się jego urokowi. Taki facet jak on zdarzał się raz na milion. Tym razem sama zdjęłam z siebie sukienkę. Odrzuciłam ją w bok i rozsiadłam się wygodnie na kanapie.
– Może zawrzyjmy małą umowę?
– Umowę? – Spojrzałam na niego zaciekawiona, ściskając jednocześnie uda. – Jaką umowę?
– Jeżeli jeszcze kiedyś się spotkamy… – zaczął. Opuścił spodnie i bokserki, po czym zbliżył się do mnie z gołym kutasem. – Powtórzymy to.
Przez chwilę milczałam, zastanawiając się nad odpowiedzią. Jego propozycja brzmiała dość kusząco i prawie się na nią zgodziłam.
– Załóżmy, że faktycznie tak będzie i za kilka lat znów na siebie wpadniemy – prychnęłam, rozkładając przed nim nogi, bo widziałam, że był gotowy. – To co, jeżeli będę miała jakiegoś faceta bądź ty będziesz miał jakąś kobietę?
– Wtedy, aniołku – znów znalazł się we mnie – i tak znajdę drogę do twojej cipki. Masz moje słowo.
Kończąc ostatnie słowo, wyszedł ze mnie, a następnie z powrotem wszedł, ale zrobił to mocno i brutalnie, przez co wrzasnęłam z całych sił.
– Niech będzie – wysapałam.
To było tak absurdalne, że nie miało racji bytu, dlatego się zgodziłam. Żeby zapieczętować naszą umowę, nieznajomy podniósł mnie i oparł o ścianę, rżnąc mnie wszędzie, gdzie tylko się da.
Najlepiej było na stole pingpongowym, którego, o dziwo, wcześniej nie zauważyłam.