- W empik go
Niebezpieczny trójkąt. Tom 2. W sidłach Parkerów - ebook
Niebezpieczny trójkąt. Tom 2. W sidłach Parkerów - ebook
Nikola po urodzeniu dziecka zdaje sobie sprawę, że od tej pory priorytety w jej życiu diametralnie się zmieniły. To właśnie ze względu na swojego synka postanawia wrócić do Seweryna Parkera. Wie, że maluch zostanie otoczony przez niego opieką, tym bardziej że mężczyzna wciąż walczy o jej miłość. Pragnąc raz na zawsze wymazać z pamięci swoją burzliwą relację z Alanem, kobieta okłamuje Seweryna, wmawiając mu, że to jego syn. Wszystko wydaje się iść zgodnie z planem Nikoli, dopóki Lucy, jej przyjaciółka, nie wpada na pomysł, by wyciągnąć ją na szaloną zabawę do klubu nocnego. Pani Parker jednak dawno nie miała wychodnego i okazuje się, że ma znacznie słabszą głowę niż jeszcze kilka lat temu. A co najlepiej zrobić po pijaku? Oczywiście skontaktować się z byłym. Wkrótce wszystkie skrzętnie ukrywane kłamstwa, niedotrzymane obietnice i zawiedzione nadzieje zbiorą swoje tragiczne żniwo…
Rozum mi podpowiadał, że powinnam odmówić, ale serce z kolei dążyło do tego, żeby wyjść i choć przez chwilę się rozerwać. Może nie tak jak kiedyś, bo jakieś ograniczenia musiały być, ale smak owocowego piwka działał na mnie dość kusząco. Nie pamiętam, kiedy ostatnio piłam alkohol czy, kurwa, byłam w jakimś klubie. Z pewnością było to przed urodzinami mojego syna. Po tym jak Robert przyszedł na świat, kompletnie odcięłam się od świata zewnętrznego i od imprez. Gdy wróciłam do Sewiego, obiecałam mu, że definitywnie z tym skończę.
Kamila Andrzejak-Wasilewska
Zadebiutowała romansem erotycznym Niebezpieczny trójkąt. Dzięki silnemu charakterowi wytrwale dąży do spełnienia marzeń. Jednym z nich jest pisanie książek dla kobiet. W swoich powieściach zawsze pozostawia cząstkę siebie. Jej najlepszym przyjacielem jest Haker, pies rasy husky. Poza wymyślaniem fabuł kolejnych utworów uwielbia ciszę i lasy. Właśnie w otoczeniu przyrody zmienia się z wybuchowej i niezdecydowanej osoby w oazę spokoju.
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8219-493-7 |
Rozmiar pliku: | 961 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Siedziałem na tylnym siedzeniu i ślepo wpatrywałem się w obraz za oknem. Dzisiejszy dzień był cholernie upalny albo po prostu mi się zdawało. Mimo klimatyzacji, która działała, odkąd tylko wszedłem do samochodu, czułem gorąc. Pociłem się jak świnia przed rzeźnią. Musiałem odpiąć guziki marynarki, żeby nie oszaleć.
Wziąłem głęboki wdech, chwyciłem za butelkę zimnej wody i upiłem z niej porządny łyk. Denerwowałem się dokładnie tak, jak dwa dni temu. Nienawidziłem tych pieprzonych wizyt i miałem ochotę skopać tyłek swojej irytującej terapeutce, ale niestety nie mogłem tego zrobić. Jeszcze nie teraz. Jeżeli tylko to mogło uratować moją przyjaźń z Josephem, byłem w stanie poddać się temu i przestać marudzić. Chociaż z tym drugim mógł być problem.
Kierowca zjechał na prywatny parking. Zaparkował przy olbrzymim apartamentowcu, który mieścił się dokładnie na drugim końcu miasta i oznajmił, że dojechaliśmy. Spojrzałem na zegarek; dochodziło południe. Spóźniony, pomyślałem. Po raz ostatni sięgnąłem po butelkę z wodą i napiłem się. Nie dziękując, wysiadłem z samochodu, trzaskając przy tym drzwiami. Od razu zarzuciłem na nos swoje ulubione ray-bany, bo słońce nie dawało teraz spokoju.
Uniosłem głowę. Moim oczom ukazał się ogromny szyld Lessy McKagan, kobiety, z którą za chwilę miałem się spotkać. Wzięło mnie na wymioty. Nigdy bym nie przypuszczał, że znajdę się w tym miejscu.
Westchnąłem, po czym ruszyłem w stronę wejścia. Nie spieszyłem się, mimo że byłem już spóźniony. Wsadziłem obie dłonie do kieszeni w spodniach i celowo wolnym krokiem zmierzałem przed siebie. Portier, gdy tylko mnie dostrzegł, uśmiechnął się szeroko, po czym zaprosił do środka.
Winda zaprowadziła mnie na przedostatnie piętro. W Nowym Jorku ludzie uwielbiali usadawiać się na samych szczytach. Kurwa, westchnąłem w myślach. Miałem ochotę zawrócić, wsiąść z powrotem do auta i pojechać do najbliższego baru, żeby się napić. Tak robiłem przez ostatnie miesiące i całkiem dobrze sobie z tym radziłem.
Joseph, powtarzałem. Dla niego tutaj byłem.
Zapukałem do drzwi i wparowałem do środka, mierząc się z ostrym wzrokiem swojej terapeutki. Zignorowałem ją machnięciem dłoni.
– Spóźniony – mruknęła, obracając się w fotelu i stukając palcem o drewniane biurko. – Prawie godzinę. – Wskazała na zegar wiszący nad drzwiami.
Była zła, a to oznaczało, że niedługo ja też będę bardzo zły.
Wiedziałem, że odkąd tylko mnie poznała, miewała koszmary z moim udziałem w roli głównej. Kilka dni temu powiedziała mi, że zniszczyłem jej życie, pojawiając się w tym gabinecie. Głupia suka.
– Cóż… – Wzruszyłem ramionami, bo prawdę mówiąc, miałem gdzieś jej pretensje i oboje o tym wiedzieliśmy. Wygodnie rozsiadłem się na kanapie przy oknie. – I tak lepiej niż ostatnio.
Wysiliłem się na sztuczny uśmiech. Ostatnim razem spóźniłem się trzy godziny, więc ten dzień można było zaliczyć do udanych.
Usłyszałem zgrzyt zębów, a potem krótkie przekleństwo. Czasem zastanawiałem się nad tym, jak ktoś tak nerwowy jak ona może być psychologiem. I przede wszystkim: jak może leczyć innych? Lessy sama powinna sięgnąć po odpowiednie rady – bo zawsze gdy się widzieliśmy, była wściekła.
Namiary na tę kobietę załatwił mi Joseph. Twierdził, że to jedyny sposób, aby naprawić nasze relacje. Nie miałem wyjścia i zgodziłem się na to całe gówno. Niby Lessy to najlepsza pani psycholog w całym Nowym Jorku, ale ja miałem co do tego mieszane uczucia. Podobno uratowała niejednego frajera, który chciał targnąć się na własne życie. Dodatkowo gdy miesiąc temu przeglądałem jej akta, natrafiłem na wzmiankę o współpracy z Tobbim Bilbirem, dość sławnym piosenkarzem. Leczyła go dwa lata temu, bo Bilbir przechodził przez załamanie nerwowe. Dzięki jej magicznym zdolnościom chłopak znów stał się normalny i teraz żyje w szczęśliwym związku małżeńskim.
Do dziś żałuję tego, co zrobiłem, i nie mogę przez to spać. Kochałem Josepha jak brata, czułem, że tylko on mi pozostał, dlatego za nic w świecie nie mogłem go stracić. Zależało mi na powrocie przyjaciela jak na niczym innym, jak na nikim innym. Tylko dla niego wciąż jeszcze jakoś funkcjonowałem i nie uciekłem do Chin. Zmusił mnie, abym udał się na leczenie.
Było mi szkoda kobiety, która zapewniła Josepha, że sobie ze mną poradzi. Nie wiedziała, jak bardzo posrany byłem i że szanse na to, aby mnie naprawić, są nikłe.
– Parker.
Potrząsnąłem głową i spojrzałem na panią psycholog. Musiałem odlecieć, bo nie wiedziałem, o czym mówiła, a jej wzrok sugerował, że czekała na odpowiedź. Zauważyłem, jak zaciska usta i sięga po białą teczkę obok.
– Za co Bóg mnie tak każe?
Uniosłem brew. Ją? To chyba ja tutaj najbardziej ubolewam, pomyślałem.
– No dobrze – westchnęła, otwierając teczkę. – O czym chcesz dziś porozmawiać?
Położyłem się i zarzuciłem obie ręce za głowę. Wzrok wbiłem w sufit. Nawet nie zastanawiałem się nad odpowiedzią, tylko od razu otworzyłem usta:
– To ty lepiej powiedz, o czym będziemy rozmawiać – prychnąłem. – Płacę ci gruby hajs za te spotkania, mimo że mam ważniejsze rzeczy do roboty, więc chociaż wysil się na coś konkretnego albo pozwól mi wyjść.
Lessy wstała z fotela. Zmierzyła mnie ostrym wzrokiem i podeszła do okna.
– Czego ty chcesz, Parker? – zapytała w końcu, odwracając się do mnie przodem. – Czytam twoje pieprzone dane i nic z nich nie mogę wywnioskować. Nic tam nie ma. Przyszedłeś do mnie miesiąc temu i poprosiłeś o pomoc. Powiedziałeś, że to pilne. Wyglądałeś jak wrak, jak śmierć. Przestraszyłam się ciebie. Mój grafik był zawalony, nie miałam wolnych terminów na kilka miesięcy do przodu, a mimo to zrobiłam dla ciebie wyjątek i zgodziłam się na współpracę, bo przypomnę ci… że mnie zaszantażowałeś.
Zmrużyłem oczy. Cofnąłem się wspomnieniami do dnia, w którym spotkałem Lessy. Nie odbierała ode mnie telefonu, więc zmusiła mnie do odwiedzin. Jej adres załatwił mi mój ochroniarz. Pojechałem do niej, ale nie chciała mnie wpuścić do środka. Wpadłem w szał. Zadzwoniłem gdzie trzeba i szybko dostałem cały jej życiorys. Dowiedziałem się, że kilka lat temu, gdy Lessy była nastolatką, zarabiała jako kurwa na Manhattanie. Teraz była szanowaną panią psycholog, która ukrywała swoją przeszłość. Nie miałem innego wyjścia – musiałem ją zaszantażować, żeby mi pomogła. Gdyby tego nie zrobiła, wszyscy dowiedzieliby się o tym, że w młodzieńczych latach dawała dupy za kilka marnych groszy.
– Nasze spotkania trwają równy miesiąc i w tym czasie do niczego jeszcze nie doszliśmy – kontynuowała zmęczonym głosem. – Wcale nie chcesz mojej pomocy. Ani razu nie spróbowałeś mnie do siebie dopuścić. Gdy tylko staram się ci pomóc, ty traktujesz to jako atak i zaczynasz się bronić, atakując mnie. Jesteś pierwszym przypadkiem, którego nie mogę rozgryźć, i powoli tracę nadzieję na to, że mi się to uda. Jesteś zamkniętym w sobie apodyktycznym dupkiem, masz o sobie wysokie mniemanie i obchodzi cię jedynie własny interes…
– Zamknij się – warknąłem groźnie. Zaczęła stąpać po cienkim lodzie. Czułem, że ta rozmowa doprowadzi nas do kłótni. – Nie zamierzam tego słuchać.
Wstałem. Poprawiłem koszulę i marynarkę i ruszyłem do drzwi. Wiedziałem, że te spotkania nie mają sensu. Lessy nie była w stanie mi pomóc. Nikt nie był i koniec kropka. Znajdę inny pomysł, aby odzyskać przyjaciela, pomyślałem.
Chwyciłem za klamkę i gdy już miałem wychodzić, przede mną pojawiła się zgrabna kobieca sylwetka. Popchnęła mnie do tyłu, po czym rozkazała wrócić na miejsce.
– Nigdzie nie pójdziesz – powiedziała, przeczesując palcami włosy. – Jeszcze przez dwadzieścia cztery minuty należysz do mnie, więc zabieraj swoje cztery litery z powrotem na moją kanapę i siadaj.
Otworzyłem szerzej oczy. Byłem zdumiony. Nigdy wcześniej nie widziałem tak wkurwionej Lessy i muszę przyznać, że spodobał mi się ten widok. Podnieciła mnie. Cholera jasna, ta kobieta mnie podnieciła.
Mój fiut drgnął. Od zawsze podniecały mnie kobiety z temperamentem. Lessy w dodatku była kurewsko atrakcyjna i w innych okolicznościach na pewno już dawno wylądowalibyśmy w łóżku. Lubiłem takie.
Szlag mnie trafiał, że nie mogłem jej posiąść tu i teraz. Chociaż? Była stanowczo w moim typie. Dopiero teraz to zauważyłem, gdy przestałem patrzeć na nią jedynie jak na wroga. Była wysoka, miała zgrabne nogi, idealnie uwydatniony tyłek i była seksowną blondynką, ważącą na oko z pięćdziesiąt kilo.
Idealna.
– Mam lepszy pomysł. – Niekontrolowanie oblizałem usta, po czym nachyliłem się nad jej uchem i szepnąłem: – Ty i ja. Co ty na to? – Wskazałem palcem na jej biurko. – Na tym stole. Dam ci orgazm, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie miałaś.
Przyłapałem ją na tym, że spuszcza wzrok i wbija go w moje dłonie, które właśnie trzymałem na kroczu.
– Oszalałeś – szepnęła, chwilowo opuszczając gardę. – Co ty…
– Ciii… – Chwyciłem ją za szyję. Stanowczym ruchem pchnąłem ją na drewniane drzwi. Zaciągnąłem się mocno jej przyjemnym dla nosa zapachem. Pachniała jak truskawka, bardzo apetycznie. – Chcesz zobaczyć, dlaczego do ciebie przyszedłem?
– Puść…
– Bo mam nasrane w głowie – wtrąciłem.
– …mnie – dokończyła.
– Pokażę ci, jak bardzo.
Nie mówiąc już więcej nic, wpiłem się w jej usta, kosztując ten zakazany owoc. O matko najświętsza! Gdy mój język przedostał się przez barierę jej białych zębów, poczułem ekstazę. Całowała obłędnie, w dodatku miała delikatne wargi, tak jak Nikola.
Miałem naprawdę zajebistą ochotę, aby zamoczyć w niej mojego fallusa, dlatego już po chwili położyłem dłonie na jej pośladkach i uniosłem jej lekkie jak piórko ciało do góry.
– Seksu z panią psycholog jeszcze nie miałem przyjemności uprawiać. – Uśmiechnąłem się chytrze. – Zaraz zgłębię te tajniki.
Przejechałem palcem po jej biuście z zamiarem dostania się do jej dość atrakcyjnych piersi, a wtedy… trzask! Dosłownie chwila. Moja głowa odskoczyła w bok i poczułem silne pieczenie na policzku.
– Nigdy więcej tego nie rób – powiedziała ostrym jak brzytwa głosem i natychmiast się ode mnie odsunęła. – Następnym razem oskarżę cię o napaść na tle seksualnym.
Zamyśliłem się, lecz ostatecznie odpuściłem. Nie chciałem wywoływać niepotrzebnej awantury, w dodatku kontakt z policją nie był mi potrzebny. Po minie Lessy widziałem, że nie żartuje. Zadzwoniłaby na policję i doniosła na mnie bez mrugnięcia okiem.
Wróciłem na kanapę, tym razem tylko na niej siadając, i wlepiłem wzrok w blondynkę. Milczałem, czekając na jej reakcję. Ciężko i głośno oddychała, najpewniej zbierając się do ataku. Jak nic zaraz mnie stąd wypierdoli.
Poruszyłem się nieznacznie, bo poczułem, jak mój kutas znów postanawia dać o sobie znać. Jestem popierdolony, wiem. Cóż, niestety nic nie mogłem poradzić na to, że Lessy miała idealnie uwydatniony tyłeczek, i było to widać gołym okiem. Miałem na nią chrapkę jak cholera.
Dawno nie ruchałem, w sumie to od ponad kilku miesięcy. Byłem spragniony. Kiedy Nikola wyleciała, Seweryn wrócił do Polski, a Joseph przestał się do mnie odzywać i złożył w firmie wypowiedzenie, przestałem myśleć o kobietach. Chwila – najpierw to ruchałem wszystko, co popadnie, a dopiero potem nagle mnie wzięło i zacząłem sobie, oraz płci przeciwnej, odmawiać.
Pojawiły się wyrzuty sumienia, bezsenność, nagłe mdłości i niekończąca się świadomość, że coś się stało, a ja nie mogę nic z tym zrobić, bo nie wiem, o co dokładnie chodzi. Bezradność zżerała mnie od środka. Zdarzyło się, że płakałem, gdy wracałem myślami do Nikoli i do tego, co jej powiedziałem, gdy widzieliśmy się po raz ostatni. Nie życzyłem jej śmierci, nic z tych rzeczy! Kochałem ją, ale pod wpływem gniewu pragnąłem, aby samolot, którym podróżowała, wpadł do oceanu.
– Mówiłem, że jestem popierdolony. – Zaśmiałem się sucho. – Najpewniej nie wierzyłaś.
– Dobra – rzuciła blondynka, zastanawiając się nad czymś głębiej. – Daj mi chwilę, muszę to przetrawić. Muszę pomyśleć.
Patrzyłem na nią i w pewnym momencie zrobiło mi się jej szkoda. Nagle zaczęła tak bardzo przypominać mi Nikolę, że aż się przeraziłem. Przychodząc do niej, nie zdradziłem, co mi właściwie dolega, dlatego Lessy miała prawo być tak bardzo skonfundowana. Mało tego – już na samym początku kazałem jej podpisać oświadczenie o poufności i określiłem nasze spotkania jako ściśle tajne. Była zdziwiona i zmieszana, bo nie rozumiała, dlaczego przychodzę właśnie do niej. Do teraz o niczym nie wie, bo wciąż milczałem. Jedynie psułem jej nerwy.
Zresztą nic nowego. Niszczenie ludzi przychodziło mi z łatwością.
– Chcę odzyskać przyjaciela – powiedziałem, opierając głowę o zagłówek kanapy, i zamknąłem oczy, bo tak było mi łatwiej się z tego zwierzać. – Zrobiłem coś, z czego nie jestem dumny, i jedyna możliwość, aby go odzyskać, to spotkania z tobą, więc czy tego chcesz, czy nie, jesteśmy na siebie skazani jeszcze przez jakiś czas.
Lessy znów zmieniła pozycję. Tym razem podeszła do mnie i usiadła obok, na kanapie. Podniosła głowę, wbiła we mnie swój wzrok i powiedziała:
– Jeżeli mam ci pomóc, Alanie Parkerze, to zamieniam się w słuch.
Na spotkania do niej chodziłem od miesiąca, ale dopiero teraz, po raz pierwszy, zamierzałem coś z siebie wydusić.
– Kochałem ją. Dalej kocham.
Odwróciłem się i kątem oka zerknąłem na Lessy. Miała zmarszczone brwi. Nie wiedziała, o czym mówię. Cóż, to zabawne, bo sam nie miałem zielonego pojęcia, do czego właściwie zmierzam.
– Pięć lat temu zginęli moi rodzice. Pogrzeb odbył się w Polsce, ale i tak na niego nie poszedłem, więc w sumie nie wiem, po co o tym wspominam. Mniejsza z tym. – Wzruszyłem ramionami. – Po pogrzebie udałem się do klubu, który akurat wtedy należał już do mnie. Poznałem tam kobietę. – Na wspomnienie Nikoli poczułem nieprzyjemne ukłucie w brzuchu. – Przespałem się z nią. Było nam obojgu zajebiście dobrze. Tak dobrze, że obiecaliśmy sobie, że jeżeli jeszcze kiedyś się spotkamy, to odnowimy naszą znajomość i spróbujemy być razem.
Zaśmiałem się głośno na samo wspomnienie tamtych wydarzeń.
– Ta cała sytuacja wydawała się niedorzeczna. Ona była z Zielonej Góry, ja przeprowadzałem się do Nowego Jorku. To nie miało prawa bytu. Ponowne spotkanie pozostawało jedynie w sferze marzeń. Minęły cztery lata. Zapomniałem o tym kompletnie, zapomniałem o niej. Wiodłem idealne życie jako właściciel i prezes największej firmy bankowej na świecie. Któregoś razu postanowiłem, że odwiedzę w Polsce brata, który był w trakcie załatwiania wszystkich formalności związanych ze ślubem. Tak, Seweryn się żenił. Miałem akurat i tak coś do załatwienia w Polsce, więc postanowiłem skorzystać z sytuacji i spotkać się z nim oraz poznać tę nieszczęsną kobietę, która miała zostać jego żoną. Boże.
Wziąłem głęboki wdech.
– Myślisz, że co poczułem, gdy się dowiedziałem, że kobieta, która ma zostać żoną mojego brata, to ta sama kobieta, z którą przespałem się w dzień pogrzebu swoich rodziców? To była ona. Nikola okazała się narzeczoną Seweryna. Myślałem, że trafi mnie szlag.
– Czekaj – wtrąciła terapeutka. – Chcesz powiedzieć, że kilka lat temu zginęli wasi rodzice, a ty zamiast na ich pogrzeb to poszedłeś do klubu się napić i tam spotkałeś kobietę, z którą spędziłeś noc?
Kiwnąłem głową, ponieważ to, co mówiła, zgadzało się.
– Obiecaliście sobie, że jeżeli jeszcze kiedyś się spotkacie, to się ze sobą zwiążecie? – Znów kiwnąłem głową. – Tylko że ona znalazła sobie faceta, który okazał się twoim bratem? To z nim miała wziąć ślub, tak?
Po raz trzeci kiwnąłem głową.
– Pytam, bo chcę to wszystko zrozumieć.
– I tak ją potem przeleciałem – powiedziałem triumfalnie, wyobrażając sobie, jak rżnąłem ją w ich wspólnym mieszkaniu. – Nie mogłem znieść tego, że ona należała do Seweryna, więc postanowiłem, że zdobędę ją za wszelką cenę i udowodnię mu, że jestem lepszy. Na początku chodziło o głupią rywalizację. Nienawidziłem brata, gardziłem nim. Zawsze miał to, czego chciał, był pierdolonym lizusem i robił wszystko, aby tylko ojciec był z niego dumny. Obiecałem sobie już za gówniarza, że ja nigdy nie zostanę marionetką swojego ojca, dlatego Robert Parker tak bardzo mnie nienawidził. Bo nie miał nade mną takiej kontroli jak nad Sewerynem. Byłem gnębiony przez rodziców przez większość życia. Ich śmierć spłynęła po mnie, choć szczerze mówiąc, lżej mi, odkąd ich nie ma.
Widziałem w oczach Lessy niedowierzanie, ale nie zamierzałem się zatrzymywać. Byłem z siebie dumny, że wreszcie dzielę się z kimś kawałkiem swojej przeszłości.
– Nie spodziewałem się, że mógłbym się zakochać. No ale pokochałem ją całym sercem. Poprosiłem, aby zostawiła tego kretyna i przyszła do mnie. Zapewniłem, że dam jej wszystko: pieniądze, status społeczny, miłość… I gdy zgodziła się do mnie odejść, byłem kurewsko szczęśliwy, naprawdę. Tego się nie da opisać.
– Więc w czym problem? – zapytała.
– Potem powiedziała mi przez telefon, że zostaje z Sewerynem, a ja mam zniknąć z ich życia. Wystawiła mnie, rozumiesz? – Wziąłem głęboki wdech, jednocześnie zaciskając mocno palce na kolanie. – Wystawiła mnie ta jebana kurwa!
Oddychałem głośno, ciężko i chaotycznie. Przed oczami miałem obraz Nikoli całującej się z Sewerynem. Zacisnąłem dłoń w pięść i poderwałem się z kanapy. Bolała mnie dupa od tego siedzenia.
– Alan, powoli. – Lessy próbowała mnie uspokoić, choć sama nie wierzyła w to, że da radę nade mną zapanować. – Tylko spokój może cię uratować.
– Znów ten pierdolony kretyn dostał wszystko, a ja zostałem z niczym! – wrzasnąłem. – Przez praktycznie pół życia towarzyszyło mi uczucie, że jestem od niego gorszy, i nie mogłem nic z tym zrobić, do czasu aż spotkałem Nikolę. Była wszystkim, czego wtedy potrzebowałem. Uszczęśliwiała mnie. – Zatrzymałem się na moment, aby pomyśleć. – Ale tak wiesz… tak naprawdę.
Poczułem, że żołądek podszedł mi do gardła.
– Uwiodłem ją, przeleciałem narzeczoną brata dla swoich egoistycznych pobudek i zniszczyłem ich związek, bo koniec końców rozstali się kilka miesięcy temu. Uprawiałem seks z każdą napotkaną piękną kobietą. Jakby tego było mało, przeleciałem też laskę swojego najlepszego przyjaciela. Czułem, że jestem bogiem. Joseph mnie wkurwił i wybrał stronę Seweryna, gdy dyskutowaliśmy o Nikoli. W zemście przeleciałem jego kobietę. Więc w sumie dlatego tu jestem. Bo nie rozumiem sam siebie. To znaczy wiem, że jestem pojebany, ale nie wiem dlaczego. Chcę się zmienić, chcę odzyskać Josepha.
Poczułem ulgę. Zeszło ze mnie całe ciśnienie.
– Także w skrócie: przez kilka miesięcy rżnąłem narzeczoną swojego brata. Raz nawet przy nim, gdy spał najebany za ścianą. W sumie to nie był najebany. Wcześniej podałem mu pigułkę gwałtu, ale nikt o tym nie wie i trzymamy się wersji, że najebał się jak świnia. – Usłyszałem, jak Lessy wciąga powietrze – Uwiodłem też kobietę swojego najlepszego przyjaciela, aby pokazać mu, że to ja zawsze jestem górą. Teraz przyszedłem do ciebie, bo potrzebuję się z tego wyleczyć. Nie chcę więcej rozwiązywać konfliktów seksem. Przynajmniej nie, jeśli chodzi o Josepha, mojego najlepszego przyjaciela. Powiedział, że wybaczy mi to, że uprawiałem seks z Vanessą, pod warunkiem że mi pomożesz.
Wziąłem głęboki wdech. Stanąłem przy oknie, opierając się rękoma o parapet, i spojrzałem na Lessy. Kobieta siedziała w tym samym miejscu co przed chwilą. Wyglądała dość dziwnie; wiedziałem, że targają nią mieszane uczucia.
– Więc? – spytałem. – Pomożesz mi?
Nie potrzebowałem jej litości ani zrozumienia. Zdawałem sobie sprawę z tego, że nikt nie jest w stanie mnie zrozumieć, więc nawet na to nie liczyłem. Zależało mi jedynie na tym, żeby Lessy mi pomogła. Zdaniem Josepha potrzebowałem specjalisty, bo prędzej czy później zgłupieję i to wszystko mnie zniszczy.
– Muszę odzyskać swojego najlepszego przyjaciela. Jedynego przyjaciela. – W moich oczach pojawiły się niechciane łzy. – Żałuję tego, co zrobiłem, i chcę się zmienić. – Pierwsza spłynęła po policzku. – Chcę, aby Joseph wrócił do firmy i żebym znów mógł z nim rozmawiać. Żeby on chciał rozmawiać ze mną.
Lessy odwróciła głowę i jej wzrok spotkał się z moim. Widziałem w jej oczach obrzydzenie. Czyli wszystko jasne, pomyślałem i ruszyłem do wyjścia. Nic tu po mnie. Wiedziałem, że to bez sensu. Tylko się skompromitowałem.
– Zaczekaj – usłyszałem w chwili, gdy otworzyłem drzwi. – Nie pochwalam tego, co zrobiłeś. Jesteś najbardziej popapranym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek poznałam, i brzydzę się tobą, jeśli mam być szczera, ale… zrobię to. Przyszedłeś do mnie, bo potrzebujesz pomocy. Chcesz się zmienić, a o to w tym chodzi. Chcesz się zmienić, chcesz być inny, lepszy.
– Słuchaj, nie musisz się nade mną użalać – mruknąłem. – Jestem dużym chłopcem. Nie potrzebuję litości.
Jakoś nie wierzyłem w jej szczere intencje.
– Pomogę ci – rzuciła, wchodząc mi w słowo. – Pomogę. Ale nie za tę kwotę, którą mi zaproponowałeś. Jeśli mam się z tobą użerać tyle czasu, to żądam dwukrotnej sumy, panie Parker.
Otworzyłem usta, bo chciałem coś powiedzieć, tyle że mnie uprzedziła.
– Inaczej idź do diabła.