- W empik go
Niebezpieczny trójkąt. Tom 3. Game over - ebook
Niebezpieczny trójkąt. Tom 3. Game over - ebook
Nikola budzi się w mieszkaniu, które wydaje się jej zupełnie obce. Powoli zaczyna przypominać sobie ostatnie wydarzenia, przed oczami widzi niewyraźne obrazy – alarm bombowy w siedzibie firmy, Seweryn, Ashton Young, jakieś prochy i te słowa: „Alan żyje”… Po ryzykownej próbie ucieczki wszystko zaczyna dziać się w szaleńczym tempie. Wrzucona w wir wydarzeń dziewczyna nie wie, któremu z Parkerów może i powinna zaufać – jest ich trzech, a każdy z nich ma wobec niej inne zamiary. Serce i ciało Nikoli już jednak wybrało, choć ona wciąż odsuwa od siebie tę niewygodną myśl. Jak jednak przeciwstawić się pożądaniu i… miłości? Wkrótce okaże się, że w świecie pełnym przemocy i intryg jest miejsce na coś, o co warto walczyć do samego końca…
Ashton nie żartował. Widziałam po sposobie, w jaki na mnie patrzył, że jeśli nie zrobię tego, co każe, zamkną mnie w piwnicy. Przerywając kontakt wzrokowy, ostrożnie wzięłam kopertę do ręki i otworzyłam ją. Zmarszczyłam brwi i cicho jęknęłam. W środku były zdjęcia. Masa zdjęć, które aż pchały się, aby wyjść na zewnątrz. Wyciągnęłam kilka na stół. Powoli zaczęłam taksować wzrokiem każdą fotografię.
– Mówiłem?
– Niemożliwe.
Mój świat w jednej sekundzie wywrócił się do góry nogami. Do oczu napłynęły mi łzy, których nie byłam w stanie opanować. Przejęły nade mną kontrolę, zresztą nie tylko one. Nerwica, strach, gniew… Wszystko! Załkałam, dusząc się.
– To niemożliwe.
Kamila Andrzejak-Wasilewska
Zadebiutowała romansem erotycznym Niebezpieczny trójkąt. Dzięki silnemu charakterowi wytrwale dąży do spełnienia marzeń. Jednym z nich jest pisanie książek dla kobiet. W swoich powieściach zawsze pozostawia cząstkę siebie. Jej najlepszym przyjacielem jest Haker, pies rasy husky. Poza wymyślaniem fabuł kolejnych utworów uwielbia ciszę i lasy. Właśnie w otoczeniu przyrody zmienia się z wybuchowej i niezdecydowanej osoby w oazę spokoju.
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8219-598-9 |
Rozmiar pliku: | 961 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
_„Nie ma złych decyzji. Są złe doświadczenia._”
cytat, który zapadł mi w pamięć.
Trzymasz w ręku trzecią i zarazem ostatnią część mojej powieści. Mam nadzieję, że historia, do której Cię wpuściłam i którą Ci pokazałam, sprawiła Ci przyjemność. Parkerowie na zawsze zostaną w mojej pamięci, bo to wszystko zaczyna się od nich. To moje pierwsze książki, jakie wydałam. Dziękuję najbliższym za wsparcie, zrozumienie w trudnych dla mnie chwilach i spokój. Dziękuję Wam czytelnicy, że jesteście, że chcecie czytać moje książki i że na nie w ogóle czekacie.
Do zobaczenia w następnych historiach!ROZDZIAŁ 1
Jęknęłam cicho, czując niewyobrażalne gorąco. Przewróciłam się na drugi bok. Nie mogłam dłużej spać. Otworzyłam oczy. Dostrzegłam nade mną biały, ale brudny od czarnej farby sufit. Mruknęłam pod nosem, choć nawet nie wiem co. Byłam wpółprzytomna.
Strasznie bolała mnie głowa. Zacisnęłam zęby i powoli podniosłam się do pozycji siedzącej. Oparłam się o zagłówek łóżka. Rozejrzałam się dookoła, próbując odgadnąć, gdzie jestem. W ogóle nie kojarzyłam tego miejsca. Znajdowałam się w obcej sypialni, która nie była ani trochę przytulna. W rogu stała duża szafa z książkami, a obok niej stolik, na którym panował kompletny chaos. Kartki papieru walały się po całej podłodze. Naprzeciwko łóżka znajdowała się ogromna wersalka, a na niej puste butelki po piwach. Zmarszczyłam brwi. Naprawdę nie znałam tego miejsca.
Zrobiło się zimno. Przejechałam dłońmi po nagim udzie i wzdrygnęłam się, gdy się zorientowałam, że leżę w samej bieliźnie. Zdezorientowana wciągnęłam zachłannie powietrze w płuca. Natychmiast zerwałam się z łóżka i podbiegłam do szafy. Nie myślałam, czy cokolwiek w niej znajdę, po prostu instynktownie to zrobiłam. Na szczęście udało mi się wyciągnąć męskie spodnie dresowe i luźną białą koszulkę. Nie miałam pojęcia, do kogo należały ubrania, ale wolałam je, niż paradować w majtkach i staniku. Tym bardziej że nie znałam miejsca swojego pobytu.
Wróciłam do łóżka. W głowie miałam totalny rozpierdol. Usiłowałam sobie przypomnieć cokolwiek, przez co się tutaj znalazłam. Szukałam wspomnień, które by mi pomogły to ogarnąć. Niewiedza doprowadzała mnie do szaleństwa, zwłaszcza że obudziłam się prawie nago! Gdy tylko przechodziło mi przez myśl, że ktoś mógł mnie dotykać, brało mnie na wymioty.
Spojrzałam w stronę okna. Na zewnątrz robiło się ciemno, więc stwierdziłam, że dzień dobiegał końca. Tylko pytanie: który? Jak długo tutaj leżałam? Który dziś jest?
Zeskoczyłam ponownie z łóżka i ruszyłam do wyjścia. Nie wiedziałam, co zastanę po drugiej stronie drzwi, jednak nie mogłam dłużej pozostać w tym pomieszczeniu. Byłam coraz większym kłębkiem nerwów. Niewiedza naprawdę niszczyła mi psychikę. Musiałam jak najszybciej znaleźć telefon i zadzwonić do Josepha. Potrzebowałam pomocy, wsparcia i transportu. Chciałam wrócić do domu, do synka i rodziny.
Robert… Czy był bezpieczny?! Czy z nim było wszystko w porządku?! Czy kiedykolwiek go jeszcze zobaczę?! W oczach miałam łzy. Byłam zrozpaczona i jednocześnie wściekła. Kto stał za moim porwaniem i czego ode mnie chciano? Pieniędzy? Miałam ich pełno, mogłam się bez problemu podzielić milionem. Bylebym tylko wiedziała, że mojemu dziecku nie zagraża niebezpieczeństwo.
Chwyciłam za klamkę, lecz niestety szybko tego pożałowałam. Zakręciło mi się w głowie, a obraz zaczął się rozmazywać. Postanowiłam odczekać chwilę, żeby uspokoić organizm. Byłam wyczerpana, brakowało mi energii. Bóg jeden wiedział, ile czasu tutaj spędziłam. Dopiero po mniej więcej dziesięciu minutach mogłam kontynuować dochodzenie.
Na szczęście drzwi były otwarte. Obawiałam się, że mogłoby być inaczej, jednakże zostałam miło zaskoczona. Jakimś cudem udało mi się wydostać na korytarz. Przed oczami pojawiły mi się mroczki. Zaklęłam pod nosem. Zatoczyłam się, wpadając na ścianę i obrazy na niej wiszące. Na szczęście żaden nie spadł na ziemię. Mało brakowało, a przewróciłabym również stolik z wazonem i kwiatami. Przykucnęłam, próbując opanować oddech. Z trudem łapałam powietrze.
Nagle usłyszałam męskie głosy. Miałam wrażenie, że jeden z nich był mi dobrze znany. Zawahałam się przez moment: co robić? Ujawnić swoją obecność czy się schować? Szybko stwierdziłam, że i tak nie mam nic do stracenia, i podjęłam ryzyko. Musiałam się dowiedzieć, gdzie jestem, dlaczego mnie tu przywieziono i kto za tym stoi.
Wstałam i wolnym krokiem ruszyłam w tamtą stronę. Im bliżej celu byłam, tym serce coraz bardziej mi waliło. Zatrzymałam się przy drzwiach na końcu korytarza. Westchnęłam, po czym chwyciłam za czarną gałkę. Niepewnym ruchem przekręciłam ją i pchnęłam. Weszłam do środka.
Serce zaczęło mi bić jeszcze mocniej, gdy zobaczyłam Seweryna stojącego przy oknie. Obok niego znajdował się nieznany mi facet. Obaj w tym samym czasie przenieśli na mnie wzrok.
– Seweryn! – krzyknęłam. Podbiegłam do niego, ignorując nieznajomego, który bacznie obserwował moje poczynania. – Seweryn, co tu się dzieje? – załkałam. – Gdzie ja jestem?
Wtuliłam się w jego ramiona. Potrzebowałam poczuć się chroniona. Bałam się, a obecność byłego męża nieco mnie ukoiła. Przy nim zawsze potrafiłam odnaleźć bezpieczeństwo.
– Co tu się dzieje? – powtórzyłam, gdy wciąż tylko milczał.
Szatyn nawet nie drgnął. Nie odwzajemnił mojego uścisku, nie objął mnie sam, ani nie dotknął. Prawdę mówiąc, odwrócił głowę i perfidnie zignorował moje pytania. Miałam wrażenie, że tylko czeka, aż się od niego odsunę.
– Sewi?
– Ze mną porozmawiaj. – Głos Ashtona dotarł do mnie w zwolnionym tempie.
Spojrzałam przez ramię i wtedy go dostrzegłam. Siedział wygodnie w fotelu przy oknie i uważnie mi się przyglądał. Popijał jakiś trunek, co chwilę oblizując przy tym usta. Otworzyłam szeroko oczy, nic z tego nie rozumiejąc. Chciałam coś powiedzieć, lecz zaniemówiłam na amen. Gdy tylko spróbowałam odzyskać wspomnienia z ostatniego czasu, znów poczułam ból głowy. Musiałam chwycić Seweryna za ramię, aby nie upaść. Miałam zbyt mało sił, żeby stawiać czoła takim problemom.
I nagle mnie olśniło. Wystarczyło, aby wzrok Seweryna na sekundę złączył się z moim.
Dostałam palpitacji serca, kiedy przypomniałam sobie, że w firmie znaleźli bomby, a potem Seweryn porwał mnie do swojego samochodu. Pojechaliśmy po Ashtona. Podali mi jakiś lek odurzający.
Widziałam wszystko jak przez mgłę, lecz na tyle wyraźnie, aby wiedzieć, że Seweryn miał coś wspólnego z moim pojawieniem się w tym miejscu. Puściłam go gwałtownie, wskutek czego upadłam na podłogę. Resztkami sił przeczołgałam się do rogu pokoju. Schowałam się za szklanym biurkiem, z nadzieją, że to mnie ochroni.
– Jak mogłeś? – szepnęłam, dusząc się nadchodzącym płaczem. – Nie, to niemożliwe.
Nie chciałam myśleć, że mój były mąż miał coś wspólnego z tą sprawą. Nie potrafiłam przyjąć tego do świadomości, mimo że wszystko na to wskazywało.
Zdenerwowana i zarazem roztrzęsiona wstałam, a potem się odwróciłam i podbiegłam do drzwi. Zrobiłam to tak niezdarnie, że o mały włos nie straciłam zębów. Przekręciłam gałkę i czekałam, lecz nic się nie stało. Spróbowałam raz jeszcze, niestety nadal bez żadnych efektów.
Ktoś musiał je zamknąć z drugiej strony.
– Wypuść mnie, do cholery – zwróciłam się do Ashtona, który wciąż siedział w tym samym miejscu. – Już!
Nastała głucha cisza, którą po chwili zastąpił jego szyderczy śmiech.
– Napijesz się? – spytał życzliwym tonem. – Odmówiłaś mi kawy, ale mam wino, whisky i wódkę. – Puścił do mnie oczko. – Co preferujesz?
Uniosłam brwi zdezorientowana. O czym on pieprzy? Łzy spływały mi po policzkach, czułam ogromny ból w klatce piersiowej, a głowa mi pękała. Nie byłam skora do żartów, tym bardziej z nim, z osobą, która mnie porwała i uwięziła w tym obskurnym miejscu.
– Nie będę powtarzać – powiedział.
Chyba sobie ze mnie jaja robi – pomyślałam.
– Wypuść mnie, do kurwy nędzy! – wrzasnęłam w swoim ojczystym języku.
Zaczęłam walić pięściami w drzwi. Zachowywałam się jak opętana, ale nie można było mi się dziwić.
– Kurwa, pomocy!
Chciałam uciec stamtąd jak najszybciej. Potrzebowałam skontaktować się z Josephem albo z Lucy. Zapewne odchodzili od zmysłów. Zniknęłam bez słowa i pożegnania, a to wiązało się z poważnymi konsekwencjami. Bali się o mnie. Lucy prawdopodobnie właśnie stawiała całą nowojorską policję na nogi, a Joseph wynajmował antyterrorystów i najlepszych na świecie detektywów.
– Usiądź – rozkazał Ashton. Znów zerknęłam na niego przez ramię, zaciskając jednocześnie szczękę. – Nie będę się powtarzał – warknął, gdy nie posłuchałam. – Siadaj!
Uderzył pięścią w stół, chcąc mnie w ten sposób zdominować.
– Pierdol się – syknęłam.
Miałam w dupie jego groźby czy prośby. Był nikim. Był zwykłym gnojem, który strachem próbuje zdobyć szacunek innego człowieka. Chciało mi się w pewnym momencie śmiać, gdy tak na niego patrzyłam.
– Jesteś żałosny, wiesz? – Nigdy nie wiedziałam, kiedy lepiej trzymać język za zębami. – Boże, jaki ty jesteś żałosny.
Poczułam, jak ktoś chwyta mnie za ramię. Potem posadzono mnie w fotelu obok Younga. Chciałam wstać, lecz bez skutku. Nieznajomy facet był ode mnie dwa razy silniejszy i z łatwością umiał mnie przytrzymać w jednej pozycji.
Lada moment podano mi szklankę do połowy wypełnioną różowym winem i rozkazano wszystko wypić.
– Nie – rzuciłam krótko.
– Wypij to, a powiem ci wszystko, co chcesz wiedzieć.
Spojrzałam mu w oczy. Nie wiedziałam, o co mu chodzi i jaki sens ma picie teraz wina. Nie zamierzałam mu ufać. Nie był w moich oczach osobą godną zaufania. W końcu mnie porwał.
– Pierdol się, gnoju.
Niestety szybko zdałam sobie sprawę, że nie mam innego wyjścia, bo gdy zaczęłam z nim dyskutować, zagroził, że kolejną osobą, którą uprowadzi, będzie mój czteroletni syn.
Wzięłam pierwszy łyk, a potem drugi, aż nie opróżniłam całej szklanki. Cóż, smakowało wybornie i gdyby nie ta chora sytuacja, w której się znaleźliśmy, podziękowałabym mu za alkohol.
Seweryn, zgodnie z wydanym przed momentem przez Ashtona poleceniem, chwycił za butelkę i ponownie napełnił moje naczynie.
– Mów – warknęłam do Asha, zaciskając zęby. – Czego ode mnie chcesz? Co ja tu robię i o co tu chodzi?!
Zaczęłam się coraz bardziej denerwować. Naprawdę, na litość boską, nic z tego nie miało dla mnie sensu.
– Ależ ty jesteś pyskata – zaśmiał się Ashton, klaszcząc. – Nic dziwnego, że moi bracia tak łatwo się w tobie zakochali. Sam jestem zachwycony twoją osobą.
Zmarszczyłam brwi zaskoczona. Niczego nie pamiętałam.
– Twoi bracia?
Zaczęłam podejrzewać, że ten koleś ma problemy z głową. Wygadywał takie głupstwa, że nie sposób było ich słuchać.
I wtedy uderzyło mnie jak grom z jasnego nieba. Wszystkie wspomnienia wróciły, włącznie z tymi, że Alan żyje. Zakołysałam się i z trudem odzyskałam równowagę. Nieprzyjemne gorąco zalało moje serce.
– Tak, moi bracia.
Machnął ręką, sygnalizując, abym podeszła bliżej. W odpowiedzi jakimś cudem pokazałam mu środkowy palec.
– Nikola – westchnął – zaraz zrobi się nieprzyjemnie.
– Skończ pierdolić. Mówisz, że Alan żyje – rzuciłam. – To gdzie on jest? Czemu się ukrywa? I co ja mam z tym, kurwa, wspólnego?
Spojrzałam ukradkiem na Seweryna. Stał w tym samym miejscu, tyle że teraz oparty o parapet. Nie odzywał się. Od kiedy tylko weszłam do pomieszczenia, trzymał język za zębami. Wyglądał, jakby to nie był on. Miał obcy wyraz twarzy, a jego oczy były puste. Przerażał mnie.
– Bo widzisz – westchnął brunet, prosząc o kolejną dawkę whisky. Mój były mąż kiwnął głową i podał Ashtonowi trunek. Rozkazał mi, żebym mu towarzyszyła i wypiła wino. – Wie, że to jego koniec.
Zmarszczyłam brwi i zażądałam, aby mówił jaśniej.
– Alan myślał, że może mnie w ten sposób przechytrzyć, ale jakże bardzo się pomylił. – Jego śmiech było zapewne słychać aż na korytarzu. – Nie spodziewał się tylko, że pójdę do Seweryna.
– O czym ty mówisz, do diaska? – syknęłam, znerwicowana już tą jego popieprzoną gadką. – Seweryn?
Spojrzałam ponownie na mężczyznę, oczekując wyjaśnień.
– Powiedz coś! O co tu chodzi?! Przecież Alan nie żyje!
Alan zmarł pół roku wcześniej. Samolot, którym podróżował, wpadł do oceanu. Joseph jasno i wyraźnie powiedział mi kiedyś, że identyfikował zwłoki przyjaciela. Nikt nie okłamałby mnie w ten sposób. Jakim by trzeba było być potworem, aby upozorować swoją śmierć? Nawet Alan nie wpadłby na coś takiego. To było po prostu niemożliwe. Znałam go i wiedziałam, że pomimo ciężkiego charakteru miał dobre serce.
– Też tak myślałem.
Znów skupiłam się na Ashtonie, który wyrwał mnie z rozmyślań.
– Ale okazuje się, że jednak żyje.
Wstał, podszedł do biurka i wyciągnął z pierwszej szuflady białą kopertę. Następnie poprosił, abym do niego podeszła. Patrzyłam podejrzliwie na jego działania, ale w końcu uległam. Kierowała mną ciekawość i chęć udowodnienia innym, że Alan nie mógłby mnie tak skrzywdzić. Nie upozorował swojej śmierci. On naprawdę zginął.
Ashton rzucił kopertę na stół.
– Co to jest? – Nie byłam pewna, czy powinnam zobaczyć zawartość. Bałam się zajrzeć do środka. Nie wiedziałam, czego mogę się po tym psychopacie spodziewać. – Wsadź sobie to w dupę.
Zdecydowałam, że nie chcę niczego oglądać. Dla mnie Alan Parker odszedł sześć miesięcy temu i nikt mi nie wmówi, że to nieprawda. Opłakiwałam jego śmierć miesiącami, dalej to robię. Wciąż nie pozbierałam się po stracie mężczyzny, którego kochałam całym sercem.
– Otwórz – rozkazał Ashton. – I grzeczniej. Nie chcesz spędzić nocy w piwnicy.
Patrzyłam na niego z pogardą. Nie mieściło mi się w głowie, jak można być takim popierdoleńcem. Gdy go poznałam, przypadł mi do gustu, bo wbrew pozorom wydawał się w porządku. Mogę nawet stwierdzić, że go polubiłam. Był zabawny, pewny siebie, umiał do mnie zagadać, miał niezłą bajerę. Ashton miał w sobie wszystko, czego szukałam u płci przeciwnej. Był zadziwiająco przystojny, jego ciało było seksownie umięśnione i pachniał dość zmysłowo. Sobą. Przypominał mi Alana.
I teraz dotarło do mnie, że być może faktycznie byli braćmi, bo podobieństwo między nimi było wręcz absurdalne.
Ashton nie żartował. Widziałam po sposobie, w jaki na mnie patrzył, że jeśli nie zrobię tego, co każe, zamkną mnie w piwnicy. Przerywając kontakt wzrokowy, ostrożnie wzięłam kopertę do ręki i otworzyłam ją. Zmarszczyłam brwi i cicho jęknęłam. W środku były zdjęcia. Masa zdjęć, które aż pchały się, aby wyjść na zewnątrz. Wyciągnęłam kilka na stół. Powoli zaczęłam taksować wzrokiem każdą fotografię.
– Mówiłem?
– Niemożliwe.
Mój świat w jednej sekundzie wywrócił się do góry nogami. Do oczu napłynęły mi łzy, których nie byłam w stanie opanować. Przejęły nade mną kontrolę, zresztą nie tylko one. Nerwica, strach, gniew… Wszystko! Załkałam, dusząc się.
– To niemożliwe.
Zdjęcia, prawie wszystkie, pokazywały Alana. Był sobie na nich jak gdyby nigdy nic i wyglądał na bardzo… żywego.
– Możliwe, możliwe – rechot Ashtona wbił się w moje uszy, raniąc ich bębenki. – Mój brat to kawał gnidy i mendy.
Nie nadążałam za swoim wzrokiem. Przeskakiwał niczym błyskawica ze zdjęcia na zdjęcie.
_Alan w jakimś ekluzywnym barze pijący piwo._
Alan błąkający się po ulicach Nowego Jorku.
Alan rozmawiający przez telefon.
O mój Boże. Kiedy zobaczyłam Josepha, zabrakło mi powietrza. Z trudem przełknęłam ślinę.
_Alan i Joseph._
Ale najgorsze było dopiero przede mną.
_Alan wyciągający mnie z samochodu._
– Spójrz na to.
Ashton podał mi fotografię, której nie było w kopercie. Drżącymi palcami wzięłam ją od niego. Czułam żołądek, który związywał się w mocny supeł.
To były zrzuty ekranu przedstawiające SMS-y, które Alan wymieniał ze swoim przyjacielem.
Joseph:
Ona już wie. Domyśla się. Widziała cię.
Alan:
Nie możemy teraz się poddać. Musimy doprowadzić plan do końca.
Joseph:
Alan, to nie ma już sensu. Z Nikolą jest coraz gorzej. Nie radzi sobie z tym.
Alan:
Powiedz jej to, co zawsze. Mów, że to tylko zwidy, a ja jestem wytworem jej wyobraźni. Wciąż powtarzaj, że nie żyję.
Joseph:
Alan, przyjacielu…
Alan:
Nikt nie może wiedzieć, że jest inaczej.
Joseph:
To się wymyka spod kontroli. Nikola prawie zginęła. Co, jeżeli Ashton zaatakuje Roberta?
Alan:
Nikola jest idealnym celem. Ashton połknął haczyk. Poluje na nią, zaczął się pokazywać. Najważniejsze, żebym złapał tego kutasa i wsadził do pierdla. Nic więcej się nie liczy.
Joseph:
Nawet twój syn?
Alan:
Nawet on.ROZDZIAŁ 2
Tego było dla mnie za wiele. Miałam dość. Piekły mnie oczy, serce miałam rozerwane na małe strzępy i z trudem oddychałam. Powietrze raniło moje gardło. Miałam wrażenie, że za każdym razem, gdy przełykam ślinę, mój przełyk atakują ostre brzytwy.
Rozerwałam zdjęcie na pół. To samo zrobiłam z kolejnymi fotografiami. Wstałam, po czym chwyciłam szklankę i cisnęłam nią o ścianę. Potem wzięłam butelkę wypełnioną do połowy alkoholem i zrobiłam dokładnie to samo.
– Uspokój się. – Seweryn pojawił się przy mnie, chcąc mnie powstrzymać. – Nikola, spokój!
– Nie dotykaj mnie! – wrzasnęłam.
Gdyby mnie jeszcze raz dotknął, mogłabym go zabić.
Wpadłam w szał, w furię, której nikt nie był w stanie powstrzymać. I Ashton zdawał się o tym doskonale wiedzieć, bo siedział w fotelu i czekał cierpliwie, aż moje emocje same opadną.
I gdy do tego wreszcie doszło, a ze mnie zeszła cała gniewna energia, poprosił, żebym na niego spojrzała.
– Skończyłaś? – zapytał.
– Mów, o co tu chodzi – syknęłam, przeczesując dłonią splątane włosy. – Natychmiast, kurwa.
Podeszłam do Ashtona, choć lepiej byłoby powiedzieć, że się do niego przywlekłam. Czułam, jak moje ciało po raz kolejny opada z sił. Kończyny bezwładnie zwisały mi wzdłuż tułowia, głowa ledwo trzymała się w pionie, nogi trzęsły mi się niczym galareta, a moja klatka piersiowa unosiła się i opadała w zastraszającym tempie.
Stanęłam naprzeciwko niego. Od razu złapaliśmy kontakt wzrokowy. Pragnęłam poznać prawdę i byłam gotowa zrobić wszystko, aby tak się stało. Miałam dość kłamstw. Okłamywano mnie wystarczająco długo. Byłam wściekła, wręcz się we mnie gotowało. Moje oczy przepełnione były łzami, a serce co rusz pękało na coraz drobniejsze kawałki. Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek zdołam je posklejać.
Jeśli okaże się prawdą, że Alan żyje, zapragnę swojej śmierci, pomyślałam w pewnym momencie.
– Proszę, mów.
Gniew i złość ustąpiły miejsca rozpaczy i desperacji. Mężczyzna spojrzał na mnie spod przymrużonych rzęs, po czym skinął głową na mojego byłego męża. Obróciłam się niczym żółw i odnalazłam wzrokiem młodszego Parkera. Zapomniałam, że Seweryn wciąż tu był.
– Alan cię wykorzystał – powiedział.
Nie okazywał żadnych emocji. Zachowywał się, jakbyśmy byli dla siebie obcymi ludźmi. Gdyby nie fakt, że moja głowa przepełniona była Alanem i tym, że on prawdopodobnie żyje, próbowałabym zrozumieć, co się stało z moim byłym mężem. Przecież to nie był on. Nie takiego go kojarzyłam.
– Pamiętasz, gdy pół roku temu przyleciał do kraju?
Wróciłam wspomnieniami do tamtego okresu. Zajęło mi dłuższą chwilę, by sobie przypomnieć, o czym mówił.
– Już wtedy miał gotowy plan.
– Co mam przez to rozumieć?
– Mieliśmy obaj lecieć tym samolotem i rzekomo wpaść do oceanu. Chciał upozorować nie tylko swoją śmierć, ale i moją – wyjaśnił Seweryn.
Stałam i słuchałam, nie spuszczając z niego wzroku.
– Nie wierzę.
Nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Nawet nie chciałam o tym myśleć, bo czułam, że mój mózg tego nie zniesie. Byłam silna. Byłam naprawdę silną kobietą i w ciągu kilku lat zniosłam przez tych popaprańców naprawdę dużo, jednak jeśli okaże się, że Alan naprawdę żyje, osiągnę wewnętrzny limit.
– Po co? – szepnęłam, gdy cisza trwała zbyt długo. – Po co mielibyście to zrobić?
To nie trzymało się kupy. Słowa Seweryna nie miały sensu. A przynajmniej ja go nie widziałam.
– Bo chciałem go zabić – zaśmiał się Ash, zwracając na siebie moją uwagę. – Siedem miesięcy temu zaplanowałem zamach na jego życie. Wszystko było gotowe i prawie się udało.
– Prawie?
– Byłem tak blisko… – Szczęka Ashtona znacznie się uwydatniła, a żyłki, które pojawiły się na jego szyi, przeraziły mnie. – Niestety ten skurwiel zdążył ulotnić się na czas z budynku. – Uderzył pięścią w stół.
Wstał i przewrócił mebel. Pisnęłam; przestraszyłam się hałasu, który narobił. Ten psychol był nieobliczalny.
– Wiedział, że to ja. Szybko się domyślił, o co chodzi. Nie wiem skąd, ale wiedział, że ma drugiego brata. Od początku o wszystkim wiedział. – Humor Younga zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. – Być może nasz ojciec mu to wyznał? – Teraz przypominał rozwścieczoną bestię. – No ale nieważne. Ukrywał to przed wszystkimi, żeby nie robić sensacji. Gdy po raz pierwszy się z nim skontaktowałem, podjął się mojej gry. Chciał dopaść mnie, nim to ja dopadłbym jego.
Odnalazłam najbliższy fotel, który był na szczęście wolny. Opadłam na niego, nie mogąc już dłużej ustać. Nie mogłam również znieść tych wszystkich okropnych informacji na trzeźwo. Poprosiłam Seweryna o alkohol. Szatyn podał mi szklankę, ale w tamtej chwili zapragnęłam całej butelki. Gdy ją dostałam, na raz opróżniłam pół szkła. Miałam wrażenie, że za chwilę zemdleję. Kręciło mi się w głowie, ale nie zamierzałam o tym mówić głośno. Zauważyłam, że nikogo nie obchodzę, moje samopoczucie tym bardziej. Gdyby Seweryn interesował się moim zdrowiem, sam by do mnie podszedł. Znał mnie wystarczająco dobrze, aby dostrzec, kiedy coś było nie tak.
Słowa Asha wydawały mi się takie nierzeczywiste, że ledwo w nie wierzyłam, wręcz wyssane z palca.
Podszedł do mnie w chwili, gdy na mojej twarzy dostrzegł wątpliwości.
– Zacznę od początku – powiedział. – Mój ojczym, którego całe życie uważałem za prawdziwego ojca z krwi i kości, przyjaźnił się od dziecka z Robertem Parkerem. Wspólnie, po osiągnięciu pełnoletności, stworzyli firmę. Wpadł na to Ruslan, mężczyzna, który mnie wychował i uznał za syna.
Nie pamiętam, aby któryś z Parkerów kiedykolwiek opowiadał mi o początkach firmy.
– Na początku firma nosiła nazwę Bank Y&P – kontynuował. – Od nazwisk Young i Parker. Pierwsza litera odnosiła się do nazwiska Ruslana, ponieważ całość była jego pomysłem. Byli wspólnikami długie lata i jednocześnie kompanami w życiu. Tak jak wspomniałem wcześniej, przyjaźnili się. – Ashton przerwał i zwrócił się do Seweryna. Poprosił go o nową szklankę i butelkę whisky.
Parker, jak gdyby był co najmniej jego służącym, natychmiast poderwał się z miejsca i przyniósł to, o co prosił tamten. Nawet nalał mu whisky, żeby Ash nie musiał się fatygować. Skrzywiłam się na ten widok. Nie poznawałam swojego byłego męża. Zachowywał się jak marionetka w rękach profesjonalnego lalkarza.
– Masz jakieś pytania albo sugestie wobec tego, co powiedziałem?
Skupiłam wzrok na Ashu. Gapił się na mnie wyczekująco, popijając przy tym alkohol.
Pokręciłam głową.
– Dobrze, więc kontynuujmy. – Uśmiechnął się szeroko i chytrze, jak przystało na prawdziwą, potężną żmiję. – Wszystko szło dobrym torem. Firma zaczęła szybko rosnąć w siłę. Mój ojczym i Robert zdobywali coraz to nowsze kontrakty. Rozwinęli firmę w zastraszającym tempie. Ruslan traktował Roberta jak brata. Parker był świadkiem na ślubie moich rodziców. Dasz wiarę? Przyjaźnili się dobrych dwadzieścia lat, rozumiesz to? – Chyba czekał na odpowiedź, lecz ja nie zamierzałam nic mówić. Zresztą nie wiedziałam, co dokładnie chce usłyszeć. – Niestety Robert, choć miał już wtedy żonę, wdał się w romans z moją matką. Wbił mojemu ojcu nóż w plecy.
Odszedł na drugi koniec pokoju, odstawił szklankę na stół, po czym wyminął mebel i znów podszedł do mnie. Odchyliłam się, gdy jego ręce znalazły się na podłokietnikach fotela, na którym siedziałam. Był zbyt blisko mnie. Jakby tego było mało, przybliżył twarz do mojej. Chciałam uciec, chciałam wstać i wyjść z pomieszczenia, ale on mi na to nie pozwolił.
– Ten jebany śmieć ruchał moją matkę przez pieprzone dwa lata. – Czułam na policzku jego ostry miętowy oddech. – Nie przewidział, że może zajść w ciążę. Gdy Robert ją odtrącił, powiedziała, że dziecko należy do Ruslana, mojego rzekomego ojca. Wmówiła mu, że jestem jego synem, bo wasz zasrany tatuś się mnie wyparł! – wydarł mi się do ucha.
Jęknęłam, zmęczona psychicznie. Zacisnęłam palce na materiale dresów i modliłam się w duchu, żeby ten koszmar się skończył, żebym mogła wrócić do domu. Pragnęłam wziąć w ramiona syna. Chciałam go zobaczyć, pocałować w czółko.
– Podczas kolacji, która odbyła się w mieszkaniu moich rodziców, Robert dosypał mojemu ojcu do wina jakiś silny lek. Ruslan zmarł kilka godzin później, gdy impreza dobiegła końca, a tej gnidy nie było już w mieszkaniu.
Byłam tak zmęczona przez to, co mówił, że bolało mnie samo myślenie.
– Sekcja wykazała zawał. Robert w ciągu trzech miesięcy przejął całą firmę. Śmierć Ruslana w ogóle go nie obchodziła. – Ashton zacisnął pięści, warcząc pod nosem. – Stał się właścicielem banku. Szybko zmienił jego nazwę, usuwając z szyldu nazwisko mojego ojca. Oszukał też moją matkę. Zostawił ją i zakończył ich romans.
Palce Asha znalazły się na moim policzku. Otarł nimi łzy spływające w dół mojej twarzy.
Jego dotyk palił. Brało mnie na wymioty, ale nie mogłam z tym nic zrobić. Dopiero kiedy musnął wargami moje czoło, miarka się przebrała. Miałam gdzieś to, czy zamkną mnie w piwnicy. Jeśli to będzie ceną za to, żeby Ashton trzymał łapska przy sobie, zgadzam się.
Wzięłam głęboki wdech i bez zastanowienia naplułam mu na twarz.
– Mówiłam ci, świrze – szepnęłam i nerwowo przełknęłam ślinę – żebyś mnie więcej nie dotykał.
– Ty głupia suko. – Zaśmiał się głośno i szaleńczo.
Cała reszta działa się zbyt szybko, abym mogła nadążyć za kolejnością. Nawet nie spostrzegłam, gdy ręka Asha uniosła się w bok. Kilka sekund później poczułam ją na policzku. Moja głowa samowolnie odskoczyła w prawą stronę. Piekło, cholernie piekło i czułam, jak krew pulsuje mi w żyłach.
– Zostawił ją z niczym. Ten pierdolony kutas zostawił moją matulę bez pieniędzy, bez jedzenia i bez dachu nad głową. Zabrał jej wszystko. Groził, że odbierze również dziecko. Przejął wszystko, co należało do Ruslana, rozumiesz?
Wciąż czułam pieczenie na skórze. Nie powstrzymywałam już płaczu, tylko pozwoliłam łzom na swobodne spływanie wzdłuż moich policzków. Czułam się fatalnie. Okropnie. Jak śmieć. Byłam na skraju wytrzymałości. Z trudem oddychałam.
Upadłam przed nim na kolana. Złamał mnie. Sprawił, że pękłam.
Kątem oka dostrzegłam Seweryna. Stał teraz przy drzwiach, gotów do wyjścia. Nie patrzył na mnie. Nie miał odwagi, by zobaczyć, co zrobił ze mną jego popierdolony wspólnik. Jedno było pewne. Nawet jeśli nie widział, to na pewno słyszał, jak Ashton mnie uderzył. I mimo to mi nie pomógł. Nie zareagował. To wywołało u mnie jeszcze większy atak płaczu.
Zrobiło mi się cholernie smutno i przykro, że Seweryn pozostał obojętny na moją krzywdę.
– Dowiedziałem się o wszystkim dwa lata temu, gdy moja matka zachorowała. Na łożu śmierci wyznała mi prawdę. – Mocnym i stanowczym ruchem chwycił mnie za szyję i podniósł wysoko. – Moim biologicznym ojcem jest Robert Parker, który się mnie wyparł, który zamordował mi ojca, a moją matkę zostawił z niczym.
– Puść mnie – szepnęłam. – Błagam.
– Nie wiem skąd, ale Alan o wszystkim wiedział!
– Nie. Mogę. Oddychać – wysapałam.
– Dałem mu wybór. – Ashton zdawał się nie słuchać moich lamentów. – Zażądałem podziału majątku po Robercie. Oczywiście co? Odmówił, każąc mi spierdalać.
Ścisnął moją szyję jeszcze mocniej. Miałam coraz mniej powietrza.
– Przysiągłem sobie, że Alan za to zapłaci.
– Puść mnie. – Kręciło mi się w głowie. – Seweryn, pomóż…
Ashton ryknął niczym dzika bestia. Pchnął mnie z całej siły na ścianę. Syknęłam z bólu, uderzając plecami o drewniany obraz. Wtedy dopiero mnie puścił i odszedł, dając mi święty spokój.
– Alan mnie przejrzał. Dowiedział się wszystkiego. Upozorował swoją śmierć. Przepisał wszystko tobie, chcąc się zabezpieczyć. Wystawił mi ciebie na tacy. W ten sposób czekał, aż się ujawnię. I udałoby mu się to – zaśmiał się szaleńczo – gdyby nie wyszedł z ukrycia, ratując cię z płonącego samochodu. Wtedy już wiedziałem, że żyje.
– Nie rozumiem – szepnęłam, krztusząc się płaczem. – To jest absurdalne.
– Skontaktowałem się z Sewerynem – kontynuował z naciskiem, zupełnie mnie ignorując. – Opowiedziałem mu o wszystkim, co sam wiem. Długo nie musiałem namawiać młodszego braciszka do przejścia na swoją stronę. Oszukaliście go tak samo, jak kiedyś Robert oszukał moją matkę i Ruslana. Sypiałaś z jednym i z drugim, bawiąc się ich kosztem. Alan zrobił ci dziecko, a wmówiłaś Sewerynowi, że to jego bachor.
– Przestań. – Nie zamierzałam tego słuchać.
Nie miał prawa mnie oceniać; mnie i moich decyzji. Był dla mnie nikim, zwykłym przestępcą i kryminalistą.
– Kurwa, idealnie wpasowałaś się do tej rodziny. – Klasnął w dłonie. – Ja pierdolę, idealna pani Parker!
– Pierdol się – rzuciłam twardym głosem. – Jesteś chory.
– Nienawidzę was. Brzydzę się wami. Zniszczę Parkerów co do jednego, a najbardziej ucierpi na tym Alan.
Seweryn znalazł się przy Ashtonie, szepcząc mu coś na ucho, abym nie usłyszała.
– Jesteś zwykłą kurwą, Nikolo – syknął Ash. – Zabawiałaś się moimi braćmi. Zadrwiłaś sobie z Seweryna. – Patrzył na mnie z pogardą i obrzydzeniem. – Pożałujesz tego.
Machnął dłonią na ochroniarza, a potem wyszedł z pomieszczenia. Za nim ruszył nieznajomy mi mężczyzna, który przez cały ten czas był w tym samym pokoju. Gdy zostaliśmy z Sewerynem sami, opadłam bezsilnie na podłogę. Płakałam, cała się trzęsąc.
Czułam, że jestem obserwowana przez byłego męża, jednak nie miałam odwagi spojrzeć na Sewiego. Nie chciałam tego robić.
Seweryn był zdrajcą. Nie mogłam mu dłużej ufać.