Niebezpieczny związek - ebook
Niebezpieczny związek - ebook
Senator Dare Bisset bardzo dba o swój wizerunek, ale gdy na weselu brata poznaje lobbystkę Melody Conner, traci dla niej głowę. Spędza z nią cudowną noc. Gdy później spotykają się przypadkiem w Waszyngtonie, czują, że pożądanie nie wygasło. Dare doskonale wie, że łączenie polityki i seksu często kończy się kompromitacją. Ale może jeśli spędzą z sobą jeszcze tylko jedną noc, nikt o niczym się nie dowie...?
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8342-074-5 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Mam cię.
Melody Corner uniosła brwi i spojrzała na wysokiego przystojnego bruneta, który położył jej dłoń na ramieniu i przesłonił sobą towarzystwo zebrane na weselnym przyjęciu Osbornów i Williamsów.
– Przyłapał mnie pan. Ale na czym? – zapytała. Wiedziała, że lepiej zbyt wcześnie się nie zdradzać.
– Wkręciłaś się tu bez zaproszenia – odparł mężczyzna. – Jesteś z brukowca?
– Nie.
– Jakiejś innej gazety?
– Kolejne pudło. Co teraz? – zapytała.
W gruncie rzeczy wkręciła się na to przyjęcie z nadzieją, że go pozna. Dare’a Bisseta, najstarszego syna Augusta Bisseta i kuzyna panny młodej, senatora i przewodniczącego komisji pracującej nad ustawą farmaceutyczną, która miała umożliwić zakup leków na receptę uboższym warstwom społeczeństwa.
To właśnie dlatego się tu znalazła. Niedawno dostała pracę jako asystentka u Johnny’ego Rosemonda, świetnego prawnika, który pracował dla lobby farmaceutycznego, a obecnie próbował zablokować projekt ustawy rozpatrywany przez komisję pod przewodnictwem senatora Bisseta. Johnny poprosił ją o pomoc w poprowadzeniu zespołu stażystów, którzy mieli przygotować argumenty przeciwko temu projektowi, a Melody stwierdziła, że warto będzie poznać senatora i wysondować, co nim kieruje.
Akurat wypoczywała z rodzicami i bratem bliźniakiem w domu na Martha’s Vineyard, a fakt, że wesele odbywało się tak blisko, uznała za dar losu. Tyle że senator zauważył ją już w momencie, gdy weszła do sali.
– Zależy, po co tu przyszłaś – odparł. – Na pewno nie jesteś z prasy?
– Jezu, nie.
Roześmiał się.
– Punkt dla ciebie. Fanka Toby’ego Osborna?
– A wyglądam na pięćdziesiąt lat? – zażartowała. Wielką fanką Toby’ego Osborna była jej matka i to ona poinformowała ją o weselu.
– Zdecydowanie nie – odparł senator.
– Więc…?
– Więc?
Nie była pewna, czy Dare Bisset już wie, kto we wtorek będzie sprawozdawcą na posiedzeniu komisji. Ona przyszła tu zebrać informacje i nie zamierzała z tego zrezygnować, chyba że senator ją przejrzy.
– Przestań się wygłupiać. Co cię tu przywiodło? – zapytał. – Adler i Nick mieli w ten weekend już dosyć niespodzianek. Wreszcie się pobrali i nie pozwolę, żeby ktoś zepsuł im przyjęcie.
Oczywiście słyszała co nieco o panu młodym, Nicku Williamsie. Przez to wesele wyszło na jaw, że jest nieślubnym synem Augusta Bisseta, a na ironię zakrawało to, że został wychowany przez zaciekłego rywala Augusta. Jakby tego było mało, okazało się, że brat Dare’a, Logan, jest bratem bliźniakiem Nicka, co oznaczało, że wrogowie są z sobą spokrewnieni. Kto nie dostałby od tego zgagi? Melody nie wyobrażała sobie, co czuła Adler Osborn, ulubienica socjety i gwiazda ślubu roku.
– Ciekawość. Mieszkam w tym hotelu, a mój chłopak miał inne plany, więc zostałam sama. Usłyszałam muzykę i stwierdziłam, że się tu wkradnę i zabawię – skłamała. – Miałam nadzieję, że uda mi się uratować chociaż część weekendu na Nantucket.
Dare popatrzył jej w oczy. Melody wyobraziła sobie, że sprawdza jej prawdomówność. Ale ona w szkole średniej uczestniczyła w kółku dyskusyjnym, właśnie uzyskała dyplom z prawa, a w blefowaniu specjalizowała się niemal od dzieciństwa. Miała teraz dwadzieścia sześć lat, ale czuła, że sprawia wrażenie dojrzalszej.
– Nie jestem pewien, czy to prawda.
– Co by pana przekonało? – zapytała, gotowa wyjść z przyjęcia, jeśli zabraknie jej argumentów.
– Wypijemy drinka w oczekiwaniu na państwa młodych?
– Nie jestem pewna, czy ma pan czyste intencje.
– Nie mam. Nie jestem przekonany, czy ci wierzę – przyznał z uśmiechem, na widok którego poczuła dreszcz.
– Dlatego woli mnie pan pilnować?
– Właśnie. Przyjaciół trzymaj blisko, ale wrogów bliżej.
– Ma pan wielu wrogów? – zapytała.
– Więcej niżbym chciał – odparł, prowadząc ją do baru przy parkiecie. – Spróbujesz drinka na cześć młodej pary?
– Co to jest? – zapytała, zerkając na tablicę.
Koktajl Osborn-Williams składał się z bimbru i syropu z jeżyn. Brzmiało to ciekawie, ale bimber zawsze szedł jej do głowy, tak jak niektórym tequila. Nie sądziła, by flirt przy alkoholu to był dobry pomysł.
– Chyba poproszę szampana – powiedziała.
– Dobry pomysł. Dwa szampany – rzucił Dare do barmana.
Gdy trzymali już kieliszki w dłoni, zawahał się.
– Pewnie nie masz przypisanego miejsca?
– Nie. Chciałam się przyczaić i poczekać, aż coś się zwolni.
– Chodź, usiądziesz przy naszym stole, żebym miał na ciebie oko. Chyba znajdzie się tam miejsce. Miałem przyjść z osobą towarzyszącą, ale w ostatniej chwili zrezygnowała.
– Podobnie było u mnie – zauważyła, nie zamierzając wypadać z roli.
– Tak. Ale Cami nie jest moją dziewczyną. Zabieram ją po prostu z sobą na przyjęcia, kiedy akurat nie mam…
Urwał, a Melody się roześmiała. Wiedziała, że trzydziestoośmioletni senator był playboyem i słynął z umawiania się z krągłymi inteligentnymi kobietami. Jego związki trwały średnio trzy miesiące. Próbując stworzyć profil dla swojego zespołu, Melody uważnie go obserwowała, aby wspólnie ze stażystami przedyskutować, jak go podejść.
W rzeczywistości był znacznie bardziej atrakcyjny. Wiedziała, że ma ciemne włosy i jasnoniebieskie oczy, ale jego spojrzenie było kapryśne i w zależności od światła zmieniało się z błękitnego w szare. Uśmiechał się szeroko i przyjaźnie, a wtedy oddech Melody przyspieszał.
Skrywał w sobie więcej, niż sądziła. Walczyła z zainteresowaniem, które w niej wzbudzał, tylko dlatego, że nie lubiła przegrywać i pragnęła zaimponować swemu nowemu szefowi. Nie chciała, by hormony zniszczyły wszystko, nad czym tak ciężko pracowała.
Jest młoda i ma przed sobą przyszłość, a to tylko facet. Przystojny i seksowny, fakt, ale musi go teraz rozgryźć, by potem móc pokonać. Miała nadzieję, że o tym nie zapomni.
Dare uniósł kieliszek w geście toastu.
– Za nieproszonych gości.
– Za dostojnych wykidajłów – odparła.
Gdy odrzucił głowę do tyłu i się roześmiał, poczuła motyle w brzuchu.
– Więc jak masz na imię? – Podobała mu się. Była zabawna i chyba nie miała złych zamiarów. Nie mógł jednak ryzykować. Odkąd przyjechali na Nantucket, wybuchała afera po aferze, więc chciał, by kuzynka ze strony matki mogła przeżyć choć jeden dzień bez skandalu.
– Melody – powiedziała.
– Bardzo ładnie. Jestem Dare.
– Po prostu Dare?
– Wiesz, kim jestem – odrzekł. – A ty? Nie masz nazwiska?
– Chyba nie wiesz, kim jestem, prawda? Sądziłam, że to doda mi aury tajemniczości.
– Owszem. Ale to sprawia, że jestem trochę podejrzliwy. Moi rodzice i rodzina nie potrzebują więcej kłopotów. Dlatego muszę zapytać jeszcze raz: co tu robisz?
Miał ochotę odpuścić sobie i po prostu się bawić. A na razie jedynym zagrożeniem, jakie dostrzegł, była właśnie Melody. To imię do niej pasowało. Była urocza, bystra i pociągająca.
– Powtarzam: siedziałam w pokoju i użalałam się nad sobą, bo nie mam szczęścia do facetów. Wtedy usłyszałam muzykę i pomyślałam… że miło byłoby wypić drinka i potańczyć, no i zapomnieć na chwilę o problemach.
Obserwował ją uważnie, nie chciał nic przeoczyć. Przywykł do zachowania ojca, który świetnie się maskował. Chciał jej wierzyć – sprawiała wrażenie dosyć szczerej. Ale ostatnie dni sprawiły, że trudno mu było ufać ludziom.
Będzie pilnował, by nikogo tutaj nie skrzywdziła. I może trochę się z nią zabawi. Może.
– Okej, możemy przyjąć, że nie kłamiesz.
– Cóż, chyba rzeczywiście twardo negocjujesz.
– Miałem ostatnio trudny okres w związku z relacjami mediów na temat mojej pracy – wyjaśnił. To nie jego jako pierwszego poproszono, by zasiadł na czele komisji zajmującej się ustawą farmaceutyczną, ale wkroczył do akcji, gdy najwyższy rangą członek partii został uwikłany w skandal z defraudacją. – A ty czym się zajmujesz?
– Pracuję dla grupy ekspertów w Waszyngtonie. Właściwie to moja pierwsza praca po ukończeniu prawa.
– Pierwsza praca? Grupa ekspertów? Imponujące – pochwalił ją. – Moją pierwszą pracą był staż w Bisset Industries.
– Z twoim ojcem rzeczywiście pracuje się tak ciężko, jak słyszałam?
– No właśnie, ciężko, Dare?
Dare zerknął przez ramię i ujrzał rodziców. Ojciec stanowił starszą wersję jego samego, tyle że miał szpakowate włosy. Matka była piękna, starzała się z klasą i wyglądała na dekadę młodziej. Miała długie blond włosy, które elegancko upinała. I choć była tylko ciotką panny młodej, to dziś – bo wychowywała Adler, gdy ta nie mieszkała z ojcem – pełniła rolę jej matki. Jedyna siostra matki Dare’a zmarła, kiedy Adler była mała.
– Bardzo ciężko – odparł Dare i odwrócił się, by pocałować matkę w policzek. – Ale zła reputacja wcale mu nie przeszkadza. Mamo, tato, to Melody. Melody, poznaj moich rodziców, Augusta i Juliette Bissetów.
– Miło mi – powiedziała Melody, wyciągając rękę.
Rodzice Dare’a uściskali jej dłoń.
– Jesteś przyjaciółką Nicka czy Adler? – zapytała matka.
Dare zerknął na Melody, która zastanawiała się, co powiedzieć, i położył dłoń na jej krzyżu.
– Melody jest ze mną, mamo. Przyjechała z Waszyngtonu.
– Och, przepraszam, jakoś mi to umknęło. Bardzo miło cię poznać – rzekła matka Dare’a, by zaraz zmienić temat i zapytać Melody, jak się jej podoba uroczystość.
Dare obserwował, jak matka wchodzi w rolę gospodyni przyjęcia. Gdy trzeba było pokazać światu, że wszystko jest w porządku, wykorzystywała swoje umiejętności towarzyskie. Goście byli przekonani, że rodzice nadal są tą sympatyczną parą, którą wszyscy znali, jakby kłamstwa i sekrety sprzed trzydziestu lat nie wypłynęły na światło dzienne i nie odbiły się na ich relacji.
Dare podziwiał jej opanowanie.
– Widzę, że przyszedł mój brat. Muszę z nim omówić zmiany w zarządzie – rzekł August, pocałował Juliette w policzek i przeniósł wzrok na Dare’a. – Wybacz, synu. Miło było cię poznać, Melody. Mam nadzieję, że wkrótce się spotkamy.
Ojciec się oddalił, a chwilę później matka poszła zająć się cateringiem. Dare odwrócił się do Melody, której brązowe oczy z uwagą śledziły coraz większy tłum.
Miała długie włosy, które wydawały się rozjaśniane; pasowały do jej opalonej skóry. Twarz miała w kształcie serca, usta pełne. Wiedział, że nie powinien się na nie gapić, ale nie było to łatwe. On również ostrożnie podchodził do relacji, lecz przez ostatnie dni napatrzył się na braci, którzy wyszli ze swoich sztywnych ról, by podążyć za głosem serca. Melody go kusiła i zastanawiał się, jak by to było pocałować te wygadane usta.
– Wow. Twoi rodzice mają… znakomite maniery – powiedziała po chwili.
– To znaczy?
– Mówiłam ci, że śledzę, co dzieje się w twojej rodzinie. Gdyby moi rodzice byli na ich miejscu, mama ojca by ignorowała, a wszelkie próby czułości kwitowałaby kuksańcem w bok.
Nie mógł się nie roześmiać.
– Czyli to po niej jesteś taka zadziorna.
– To prawda, jestem do niej podobna. Nie znoszę takiego udawania.
– A jakie udawanie lubisz?
– Czasami trzeba trochę zagrać, żeby osiągnąć cel. Ty wiesz o tym pewnie więcej niż inni – odparła. – Mojej mamie nie podoba się na przykład, że rywalizuję z bratem, więc musimy robić to subtelnie.
– Często tak konkurujecie? – Przypomniały mu się jego własne relacje z rodzeństwem.
– Cały czas – powiedziała. – Gdyby nasza rodzina miała motto, brzmiałoby ono: ,,Zwycięzca zgarnia wszystko, a drugie miejsce to przegrana”.
– Brutalnie.
– Realistycznie. Mój tata powtarza, że trzeba z góry mówić, czego oczekujesz. Ja lubię wygrywać i nie zamierzam za to przepraszać.
Najwyraźniej Augusta i jej tatę coś łączyło – dlatego zresztą Dare nie poszedł w ślady ojca i zamiast rodzinnego biznesu wybrał karierę w polityce. Polityka była chyba łatwiejszą z dróg, bo tam nie musiał przestrzegać zasad Augusta – ani żyć w jego cieniu.
– Zgadzam się – przytaknął.
Gdy didżej pokierował gości do stolików, Dare bez zdziwienia zauważył, że na miejscu obok niego znajdowała się już karteczka z nazwiskiem Melody. Jego mama dbała o takie rzeczy. Dzięki temu Melody została jego prawowitą partnerką, co nie powinno mieć znaczenia – ale z jakiegoś powodu znaczenie miało.
– Jak poznałaś mojego brata?
– Z którym z Bissetów mam przyjemność?
Mężczyzna się roześmiał i potrząsnął głową.
– Zac, kapitan i lider zespołu Regat o Puchar Ameryki. Partner Iris Collins, druhny. – Wyglądał na miłośnika aktywności na świeżym powietrzu i był przystojny, choć nie tak przystojny jak Dare, pomyślała.
– Odpowiadając na pytanie, poznałam twojego brata w tym oto hotelu. – Zerknęła na Dare’a i puściła do niego oko. – Nie mógł mi się oprzeć od chwili, kiedy mnie zobaczył.
– Brzmi to podejrzanie – skomentował Zac, wyraźnie pragnąc bratu dokuczyć.
Melody musiała przyznać, że nie pamiętała, kiedy ostatnio tak dobrze się bawiła. Aby wspiąć się na szczyt w tak konkurencyjnym środowisku, musiała bardzo ciężko pracować, dlatego i tutaj pozostawała czujna. W miarę upływu godzin czuła się jednak coraz bezpieczniej.
– Nie próbowałem jej przekupić, jeśli to chcesz wiedzieć, Zac – wtrącił Dare. – Mój kochany brat dostał…
– To już za nami – przerwał mu Zac. – Iris na pewno nie chce więcej o tym słyszeć, a ja mam zamiar zrobić wszystko, żeby była zadowolona.
Melody słyszała o Zacu i Iris Collins. Iris była znaną influencerką i gospodynią programu lifestylowego. Podobno były partner porzucił ją tuż przed weselem Adler, w związku z czym zatrudniła Zaca, by wystąpił w roli jej chłopaka. Podobno się w sobie zakochali.
Dare uniósł dłoń.
– Spokojnie. Chciałem tylko powiedzieć, że między mną a Melody nie dzieje się nic podejrzanego.
– Opowiesz mi więcej o tym, co robisz, Zac? – zapytała Melody, aby zmienić temat.
– Jak mówiłem, jestem kapitanem zespołu, który bierze udział w Regatach o Puchar Ameryki. Wcześniej pracowałem dla innej drużyny. A teraz, kiedy jestem w Nowej Anglii, zbieram fundusze na własną załogę.
– Brzmi to fajnie.
– Czyli właściwie przynudzam, co? – zapytał.
– Czyli właściwie nie za wiele na ten temat wiem – przyznała. – Na studiach spotykałam się z wioślarzem.
– Tak? Gdzie studiowałaś? Ja też wiosłowałem – powiedział Zac.
– W Georgetown.
– Mają tam dobrą drużynę. – Zac wyglądał, jakby zamierzał ciągnąć pogawędkę o wioślarstwie, ale wtedy zjawiła się przepiękna druhna o blond włosach. Gdy położyła mu dłoń na plecach i szepnęła coś do ucha, Zac natychmiast się odwrócił.
– Iris? – zapytała Melody Dare’a.
– Tak. Jest dla niego za dobra – odparł Dare głośno, gdy Iris wróciła do głównego stołu.
Zac pokazał mu palec i wstał.
– Idę z nią zatańczyć. – Oddalił się, a Melody zauważyła, że ich towarzysze również wstają od stolika. Łącznie z Juliette, która zwróciła się do Zaca:
– To was też dotyczy – powiedziała. – Po pierwszym tańcu Adler zaprosi na parkiet całą rodzinę.
– Dobrze – zgodził się Dare.
Melody z trudem przełknęła ślinę. Nie spodziewała się, że będzie uczestniczyć w tym weselu. Miała przeczucie, że tego konkretnego podstępu Dare jej nie wybaczy. Zaczęła się zastanawiać, czy nie powinna po prostu wyjść.
– Miałem przygotowany układ w stylu Travolty z „Gorączki sobotniej nocy”, ale skoro już tu jesteś… chyba nie będę tańczyć sam.
Wiedziała, że nie wyjdzie. W jego tonie zabrzmiało coś, co sprawiło, że wydał jej się… bardziej ludzki. Przestała uważać go za jedynie trampolinę do kariery.
Juliette ruszyła na parkiet, a w tym czasie Toby Osborn – w towarzystwie perkusisty i basisty – zastąpił didżeja. Ponieważ trzymał w ręku gitarę akustyczną, Melody domyśliła się, że chce wystąpić na żywo. Jej mama dałaby wszystko, aby go usłyszeć.
– Myślisz, że mogę go nagrać i wysłać mamie? Czy to będzie raczej obciach? – zapytała Dare’a.
– Nie widzę problemu. Chodź, podejdziemy bliżej. Pewnie zagra piosenkę, którą napisał specjalnie dla Adler.
Tak też się stało. Rozdzierająca serce ballada nikogo nie pozostawiła obojętnym. Nawet Dare kilka razy zamrugał powiekami, by odeprzeć łzy. Nick i Adler tańczyli zasłuchani, podczas gdy Toby śpiewał o tym, jak jego mała dziewczynka wyrosła na kobietę, z której jest dumny. Klasyczny Toby Osborn – a jednak na tyle intymny, że Melody zrobiło się trochę wstyd tego, że nagrywa. Nie na tyle jednak, by nagranie usunąć.
Zebrani nagrodzili go gromkimi brawami. Toby podszedł do Adler i ją pocałował. Pod wpływem tej słodkiej sceny Melody aż wzdrygnęła się na myśl, że ogląda ją, udając kogoś innego. Ogarnęły ją wątpliwości.
– Teraz pora na rodzinny taniec – oznajmił didżej. Z głośników popłynęły dźwięki piosenki ,,We Are Family” Sister Sledge.
– Chcesz wysłać mamie ten filmik, zanim zatańczymy? – zapytał Dare, wskazując na jej telefon.
– Nie ma mowy. Chcę zobaczyć twoje ruchy – odparła, chwytając go za rękę i prowadząc w stronę Zaca i Iris.
Zac się do niej uśmiechnął i zaczęli tańczyć w kółku, do którego wkrótce dołączyli jego pozostali bracia i rodzeństwo Williamsów. Melody z zaciekawieniem obserwowała ich zabawę, bo dobrze wiedziała, że Williamsowie i Bissetowie ostro z sobą rywalizowali.
Zauważyła, że August i Juliette tańczą w kółku z państwem młodym i rodzicami Nicka. Obaj mężczyźni wyglądali dość dziwacznie.
– Jezu… – westchnął Dare. – Ojciec próbuje pokonać w tańcu Tada.
– I wygrywa – zauważyła piękna kobieta tańcząca z rodziną pana młodego. – Olivia Williams. Jestem siostrą Nicka. Nasz tata zna tylko ruchy typowe dla każdego taty.
– Jak dla mnie rusza się identycznie jak nasz – powiedział Zac. – Chodźmy ich ratować.
– Zgoda – dodała Iris.
Rodzeństwo państwa młodych ruszyło w stronę rodziców. Bardzo starali się udawać, że są szczęśliwą i zgraną drużyną. Było jednak jasne, że walka nie toczyła się tylko między seniorami rodów – ich dzieci też w niej uczestniczyły. Ta świadomość pomagała Melody zwalczyć wyrzuty sumienia, które nękały ją z powodu Dare’a.
Dare Bisset pochodził z ambitnej rodziny, która nie potrafiła odpuścić nawet w sprawie tak trywialnej jak taniec. A im więcej czasu z nim spędzała, tym wyraźniej dostrzegała, że to on stoi na czele stada.
Nie mogła zaprzeczyć, podobał jej się. Z każdym kolejnym kieliszkiem szampana powody, dla których miała podczas swego pobytu tutaj trzymać się na uboczu, odchodziły w zapomnienie. W końcu pomyślała, że jedynym sensownym zakończeniem tej imprezy będzie wspólna noc z tym facetem.