Niebo nad Toskanią - ebook
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Niebo nad Toskanią - ebook
Producent wina Matteo De Campo chce wprowadzić swoje wino do międzynarodowej sieci restauracji. Decyzję o tym, kto wygra przetarg, ma podjąć Quinn Davis. Matteo jest przekonany, że uda mu się ją oczarować na tyle, by chciała właśnie z nim współpracować. Jest bardzo zdziwiony, gdy Quinn przyjmuje go wyjątkowo chłodno…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-1820-7 |
Rozmiar pliku: | 782 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ROZDZIAŁ PIERWSZY
O ile Matteo De Campo się nie mylił, a zdarzało się to rzadko, jego rozmowa z bratem nosiła wszelkie znamiona interwencji. Riccardo patrzył na niego z góry jak matador szykujący się do zadania śmiertelnego pchnięcia. Dydaktyczny ton argumentacji drażnił uszy i wywoływał fizyczny wręcz dyskomfort.
Prawdę mówiąc, relacje między nim a bratem zawsze tak wyglądały, niezależnie od tego, czy się kłócili, czy żyli we względnej zgodzie. Riccardo był typowym, agresywnym samcem alfa, który szedł przez życie, rozpychając się łokciami. Matteo wolał subtelniejsze metody, zarówno w biznesie, jak i w życiu prywatnym. Wychodził bowiem z założenia, że więcej much można złapać na lep, niż bezmyślnie młócąc powietrze pięściami.
Strzepnął niewidoczny pyłek z perfekcyjnie skrojonego garnituru i cofnął się, by zwiększyć dystans.
– Więc twierdzisz, że zachowałeś się w porządku?
– Nie – odparł chłodno Riccardo. – Twierdzę, że nie wiem, co, do cholery, w ciebie wstąpiło. Traktujesz kobiety, jakby były twoją własnością.
Matteo wzruszył ramionami.
– Może uznałem, że twój sposób na życie jest lepszy. Powinieneś być zadowolony.
Riccardo spojrzał na niego rozbawiony.
– Zapominasz, że jestem teraz innym człowiekiem. Ożeniłem się i dobrze mi z tym. Nie zamierzam wracać do przeszłości.
– Tylko dlatego, że trafiłeś na anioła, który toleruje twój podły charakterek – mruknął. – Chyba nie wezwałeś mnie tutaj, żeby porozmawiać o moim życiu prywatnym, Ric?
– Jesteś dyrektorem sprzedaży i marketingu w De Campo, Matty. Twoje wyczyny rujnują wizerunek firmy, a to już jest moja sprawa.
– Czyżby? – wycedził.
– Żartujesz? Tabloidy są pełne twoich zdjęć. Alex ma już serdecznie dość tłumaczenia cię na każdym kroku.
Ukłuło go to. Matteo lubił szwagierkę i nie podobało mu się, że dokłada jej pracy. Był jednak zbyt rozdrażniony, żeby się nie odgryźć:
– Nawet gdybym od dziś do końca roku co tydzień lądował na okładce jakiegoś brukowca, nie pobiję twojego rekordu.
– To prawda – przyznał Riccardo. – Z tym że ja jestem lepiej zorganizowany.
Matteo zesztywniał.
– Nabijam się z ciebie, nie rozumiesz?
– Ależ rozumiem. Dlatego właśnie chcę, żebyś wziął się w garść.
– A co, jeśli nie posłucham? Ukarzesz mnie i ześlesz na prowincję?
Riccardo rzucił mu ganiące spojrzenie.
– Naprawdę chciałbym, żebyś przynajmniej na jakiś czas zniknął mi z oczu, ale niestety jesteś potrzebny tutaj.
Matteo wiedział, dlaczego. Jako szef sprzedaży na Europę niemalże podwoił obroty. Nie cierpiał tylko tego trzymania go na krótkiej smyczy. Wsunął dwa palce w węzeł krawata i poluzował go gwałtownym szarpnięciem. – Nie ufasz mi.
– Gdybym ci nie ufał, nie dostałbyś tej pracy.
– Więc czemu wciąż mnie kontrolujesz?
Oblicze Riccarda przypominało chmurę gradową.
– Przez ostatnie pół roku zachowujesz się jak gówniarz, Matty.
– Daj mi coś do roboty, to nie będę miał czasu na głupoty – mruknął.
– Nareszcie mówisz do rzeczy. – Riccardo podniósł z błyszczącego biurka magazyn i pokazał go bratu. – Warren Davis kupił sieć Luxe.
Matteo rzucił okiem. O kupnie sieci hotelowej przez trzeciego w rankingu światowym najbogatszego człowieka na świecie było głośno już od jakiegoś czasu.
– Czytałem o tym. Patreus dostał kontrakt na kolejne trzy lata.
– Nie jest to takie pewne. Davis weryfikuje wszystkich dostawców.
Matteo zmarszczył czoło.
– Skąd o tym wiesz?
– W poniedziałek grałem w pokera z jego znajomym. De Campo ma szansę zostać wiodącym dostawcą wina dla sieci.
Matteo aż wstrzymał oddech.
– To byłby kontrakt na sześć, siedem milionów dolarów, lekko licząc.
– Dziesięć – poprawił go brat, a w jego oczach błysnęła iskra rywalizacji. Ich ojciec Antonio De Campo wprowadził rodzinną firmę na światowe rynki. Riccardo umocnił pozycję imperium, rozszerzając działalność o branżę restauracyjną. Ale nawet dla nich kontrakt z siecią luksusowych hoteli był łakomym kąskiem i oznaczał, że ich wina byłyby sprzedawane w każdej z cieszących się wręcz legendarną sławą restauracji Luxe.
– Nieźle – szepnął Matteo. – Jak to rozegramy?
– Davis wyznaczył swoją córkę Quinn jako odpowiedzialną za segment wina. To do niej ostatecznie będzie należeć decyzja, kogo z wielkiej czwórki wybiorą. Ale najpierw musimy zdać test.
– Test? – zdumiał się.
– Warren Davis jest przekonany, że biznesem rządzą relacje. Dlatego rzadko kiedy kieruje się wyłącznie ofertą. Zresztą, wszyscy czterej kandydaci do kontraktu, w tym De Campo, mają atrakcyjną ofertę. Tak więc w tym przypadku zadecyduje właściwa chemia – mówiąc to, Riccardo uśmiechnął się dwuznacznie.
– Jak zamierzają ją sprawdzić?
– Koktajl w rezydencji Davisa.
Matteo odpowiedział uśmiechem.
– Przyjęcie z udziałem rekinów gotowych się pozagryzać?
– Tak to będzie wyglądać. – Riccardo wymienił dwie duże firmy działające w branży spirytusowej, które połknęły mniejszych producentów wina, oraz jednego niszowego producenta z południa Australii.
– Silver Kangaroo? – nie mógł uwierzyć Matteo.
– Zdobyli kilka prestiżowych nagród.
– Nie mają statusu wielkiego gracza. Skąd w ogóle pomysł, by ich zaprosić do przetargu?
– Podobno spodobali się Quinn. Z kolei my mamy szansę wygrać ze wszystkimi, jeśli Davis postawi na markę z tradycjami.
Matteo natychmiast poczuł zew rywalizacji. Jeśli o wyborze dostawcy ma decydować Quinn Davis, wystarczy, że użyje swojego uroku.
– Mamy jakieś informacje o tej całej Quinn? – rzucił szybko.
– Absolwentka Harvardu, inteligentna, twarda negocjatorka. – Brat wręczył mu teczkę. – Wszystko znajdziesz tutaj.
Matteo otworzył dossier i pobieżnie przerzucał znajdujące się w nim zdjęcia, artykuły i notatki.
– Harvard? Coś w sam raz dla mnie – mruknął.
Riccardo uśmiechnął się szeroko. On wybrał Harvard, Matteo Oxford. Od wielu lat sprzeczali się, która uczelnia była lepsza i jeszcze nie udało im się dojść do porozumienia.
– Quinn jest dyrektorką w kilku firmach Davisa, prawda?
– Tak. Jedna z ostatnich to Dairy Delight. Warren ma nadzieję, że jej doświadczenie w branży spożywczej pomoże ożywić biznes restauracyjny. Restauracje Luxe od paru lat odnotowują nieznaczny, ale jednak spadek obrotów.
– Dairy Delight? Przecież oni sprzedają lody i burgery. W jaki sposób ma to pomóc restauracjom z przewodników Michelina?
– Matty, Quinn jest nieodrodną córką swojego ojca. Nie doceniając jej, popełnisz poważny błąd.
Może i tak. Ale była też kobietą, a Matteo jeszcze nie spotkał kobiety, której nie mógłby mieć. Jeśli będzie w formie, Quinn zacznie mu jeść z ręki, zanim dopije pierwszy koktajl na tym przyjęciu. Co nie znaczy, że jej nie doceniał.
Zamknął teczkę.
– Kogo tam wyślemy?
– Ciebie.
– A ty i Gabe?
– Ja muszę być na otwarciu restauracji w San Francisco, a Gabe ma teraz mnóstwo roboty przy winobraniu. Nie będę mu zawracać głowy.
Matteo poczuł, że wraca do gry. Kontrakt jest jego. Tylko jego.
Riccardo nie spuszczał z niego oka.
– To bardzo ważny przetarg. Jeśli De Campo wygra, otworzymy zupełnie nowy rozdział w historii firmy. Musisz się postarać, Matty.
– Załatwione.
Riccardo drgnął nieznacznie. Matteo poczuł przypływ złości.
– Tylko nie mów tego znowu! – Ale było za późno.
– Pamiętaj, żeby nie powtórzyć historii z Angelique Fontaine.
Matteo wciągnął powietrze i zacisnął dłonie tak mocno, że przestał czuć własne palce.
– Jak długo będziesz mi to jeszcze wypominał? – wycedził. Miał ochotę rzucić się na brata i pięściami wybić mu z głowy przeklętą Angelique Fontaine.
– Załatw kontrakt z Luxe i jesteśmy kwita – odparł brat tonem, który natychmiast schłodził jego zamiary.
Matteo pochylił głowę i rozprostował palce, czekając, aż odzyska w nich czucie. W końcu popatrzył na brata, zastanawiając się nad czymś usilnie.
– Dlaczego ja? Gdybyś chciał, spokojnie znalazłbyś na to czas.
– Prawda jest taka – zaczął powoli – że tylko ty możesz zdobyć ten kontrakt. Quinn Davis nienawidzi mężczyzn. Skreśliłaby mnie za sam wygląd. Może Gabe dałby sobie z nią radę. Ale ty jesteś subtelniejszy, kobiety do ciebie lgną. Miejmy nadzieję, że to pomoże.
Matteo, który spodziewał się kolejnej porcji wyrzutów, odetchnął z ulgą.
– Hotele Luxe będą nasze, obiecuję.
Wsunął teczkę pod ramię, skłonił się i ruszył ku drzwiom. Jego umysł już pracował nad strategią, gdy do uszu doleciał głos brata.
– Matty?
Kładąc dłoń na klamce, odwrócił głowę.
– Pamiętaj, że pod żadnym pozorem nie wolno ci wciągnąć Quinn Davis do łóżka. Rozumiemy się?
Zacisnął szczęki, czując, jak cała jego kreatywność, która już zdążyła rozwinąć skrzydła, odlatuje w niewiadomym kierunku.
– Nie musisz mi tego powtarzać!
Riccardo pokręcił głową.
– Od jakiegoś czasu jesteś kompletnie nieprzewidywalny.
Matteo zesztywniał po raz kolejny w trakcie tej rozmowy.
– Doskonale wiesz, przez co przechodziłem i dlaczego doszło do takiej sytuacji z Angelique…
– To był kontrakt na siedem milionów, Matty.
A on go zdmuchnął jak domek z kart. Przeszłość stanęła mu gorzką pigułką w gardle. Mimo to zdobył się na wymuszony uśmiech.
– Tym razem nie nawalę.
Riccardo bez słowa odwrócił się w stronę okna. Audiencja była zakończona.
Matteo zamknął drzwi. Stał na korytarzu, zastanawiając się, co dalej. Oczywiście, że będzie musiał zawrócić w głowie Quinn. Inaczej nie zdobędzie kontraktu. Ale spać z nią? Matteo nie miał zamiaru spędzić kolejnych dwóch lat w czyśćcu. Musiał wrócić do gry i ten kontrakt mu to umożliwi. Od rozmowy z bratem zaschło mu w ustach. Potrzebował piwa. Zimnego piwa.
Godzinę później siedział na patiu przestronnego loftu usytuowanego w Meatpacking District, modnej dzielnicy Nowego Jorku. Humor wcale mu się nie poprawił. Wertował informacje zgromadzone przez asystentkę brata. Było tu wszystko, a nawet więcej, niż powinien wiedzieć o Quinn Davis. Także zdjęcia. Oglądając je, zrozumiał, dlaczego Riccardo go ostrzegł. Quinn nie była atrakcyjną kobietą. Jej uroda wprost zwalała z nóg.
Duże zdjęcie, które załączyła Paige, pochodziło z imprezy charytatywnej. Quinn była niewysoka, ale tak kobieca i apetyczna, że od razu wyobraził ją sobie w swoim łóżku. Długie ciemnobrązowe włosy spływały pasmami na ramiona, a szmaragdowe oczy mówiły „Weź mnie”. Nerwowo przełknął ślinę. Tak cudowna kobieta nie mogła nienawidzić mężczyzn.
Pociągnął łyk piwa i zagłębił się w lekturze. Quinn zatrudniła się w firmie swojego ojca zaraz po ukończeniu Harvardu. Szybko awansowała. Cieszyła się dobrą opinią, zarówno wśród partnerów biznesowych, jak i dziennikarzy ekonomicznych.
Przerzucał kolejne wycinki w poszukiwaniu informacji na temat życia osobistego. Albo raczej jego braku, jak stwierdził po chwili z zaskoczeniem. Dwadzieścia siedem lat, zamieszkała w Chicago, eksżona Juliana Edwardsa, prawnika z Bostonu. Małżeństwo trwało zaledwie rok. Poziom zaawansowany w krav madze? Aż gwizdnął z uznaniem.
Matteo był nią zafascynowany. Quinn Davis wyglądała na mocną zawodniczkę. Tak mocną, że w trzy miesiące zdołała pewnie całkowicie zdominować swojego biednego męża. Ostatni raz rzucił okiem na zdjęcie Quinn, po czym odłożył teczkę na betonowy podest. Wyciągnął nogi i spojrzał na jedyną widoczną gwiazdę, zawieszoną wysoko nad Manhattanem. Przed oczami mignęło mu wspomnienie z przeszłości. Wszyscy bracia De Campo – on, Gabriel i Riccardo – wchodzili do sali posiedzeń drugiego co do wielkości w Europie przewoźnika lotniczego. To był pierwszy ważny kontrakt dla Riccarda, jako nowego prezesa. Ich serca przepełniała nadzieja, w żyłach płynęła czysta adrenalina. Siedem milionów dolarów w zamian za dostawy wina na pokłady samolotów renomowanych linii lotniczych znajdowało się w zasięgu rąk. Prezentacja poszła tak świetnie, że wieczorem poszli w miasto uczcić sukces. Jednak gdy działanie adrenaliny osłabło, wrócił smutek i poczucie winy z powodu utraty najlepszego przyjaciela Giancarla. Matteo zmagał się z nim przez ostatnie kilka miesięcy, ale na próżno. Kiedy alkohol nie wystarczał, szukał pocieszenia w ramionach pięknych kobiet. Tyle że tym razem pocieszycielką była córka George’a Fontaine’a, prezesa linii lotniczych.
Angelique pracowała dla ojca i spotykali się w trakcie negocjacji. Miała na niego oko. Sądził, że jest dorosłą kobietą. Jednak gdy następnego ranka delikatnie uświadomił jej, że nie jest zainteresowany nawet dłuższą znajomością, pobiegła poskarżyć się ojcu. Szansa na kontrakt ulotniła się wraz z nią.
Fontaine zrobił mu awanturę przez telefon. Wspomnienie min braci, gdy George Fontaine oznajmiał swoją decyzję, która wypaliła w jego świadomości ranę, bolało go nawet dziś. Dlatego był tak wściekły podczas rozmowy z bratem.
Zły odstawił butelkę. Alkohol mu nie pomagał. Riccardo miał rację, powinien wziąć się w garść. Maleńka gwiazda mrugała do niego z wysoka jak latarnia przywołująca zagubionych na morzu żeglarzy. Zdobędzie ten kontrakt, nawet gdyby to miała być ostatnia rzecz, jaką zrobi w życiu. A poprzeczka wisiała tym razem naprawdę wysoko.
O ile Matteo De Campo się nie mylił, a zdarzało się to rzadko, jego rozmowa z bratem nosiła wszelkie znamiona interwencji. Riccardo patrzył na niego z góry jak matador szykujący się do zadania śmiertelnego pchnięcia. Dydaktyczny ton argumentacji drażnił uszy i wywoływał fizyczny wręcz dyskomfort.
Prawdę mówiąc, relacje między nim a bratem zawsze tak wyglądały, niezależnie od tego, czy się kłócili, czy żyli we względnej zgodzie. Riccardo był typowym, agresywnym samcem alfa, który szedł przez życie, rozpychając się łokciami. Matteo wolał subtelniejsze metody, zarówno w biznesie, jak i w życiu prywatnym. Wychodził bowiem z założenia, że więcej much można złapać na lep, niż bezmyślnie młócąc powietrze pięściami.
Strzepnął niewidoczny pyłek z perfekcyjnie skrojonego garnituru i cofnął się, by zwiększyć dystans.
– Więc twierdzisz, że zachowałeś się w porządku?
– Nie – odparł chłodno Riccardo. – Twierdzę, że nie wiem, co, do cholery, w ciebie wstąpiło. Traktujesz kobiety, jakby były twoją własnością.
Matteo wzruszył ramionami.
– Może uznałem, że twój sposób na życie jest lepszy. Powinieneś być zadowolony.
Riccardo spojrzał na niego rozbawiony.
– Zapominasz, że jestem teraz innym człowiekiem. Ożeniłem się i dobrze mi z tym. Nie zamierzam wracać do przeszłości.
– Tylko dlatego, że trafiłeś na anioła, który toleruje twój podły charakterek – mruknął. – Chyba nie wezwałeś mnie tutaj, żeby porozmawiać o moim życiu prywatnym, Ric?
– Jesteś dyrektorem sprzedaży i marketingu w De Campo, Matty. Twoje wyczyny rujnują wizerunek firmy, a to już jest moja sprawa.
– Czyżby? – wycedził.
– Żartujesz? Tabloidy są pełne twoich zdjęć. Alex ma już serdecznie dość tłumaczenia cię na każdym kroku.
Ukłuło go to. Matteo lubił szwagierkę i nie podobało mu się, że dokłada jej pracy. Był jednak zbyt rozdrażniony, żeby się nie odgryźć:
– Nawet gdybym od dziś do końca roku co tydzień lądował na okładce jakiegoś brukowca, nie pobiję twojego rekordu.
– To prawda – przyznał Riccardo. – Z tym że ja jestem lepiej zorganizowany.
Matteo zesztywniał.
– Nabijam się z ciebie, nie rozumiesz?
– Ależ rozumiem. Dlatego właśnie chcę, żebyś wziął się w garść.
– A co, jeśli nie posłucham? Ukarzesz mnie i ześlesz na prowincję?
Riccardo rzucił mu ganiące spojrzenie.
– Naprawdę chciałbym, żebyś przynajmniej na jakiś czas zniknął mi z oczu, ale niestety jesteś potrzebny tutaj.
Matteo wiedział, dlaczego. Jako szef sprzedaży na Europę niemalże podwoił obroty. Nie cierpiał tylko tego trzymania go na krótkiej smyczy. Wsunął dwa palce w węzeł krawata i poluzował go gwałtownym szarpnięciem. – Nie ufasz mi.
– Gdybym ci nie ufał, nie dostałbyś tej pracy.
– Więc czemu wciąż mnie kontrolujesz?
Oblicze Riccarda przypominało chmurę gradową.
– Przez ostatnie pół roku zachowujesz się jak gówniarz, Matty.
– Daj mi coś do roboty, to nie będę miał czasu na głupoty – mruknął.
– Nareszcie mówisz do rzeczy. – Riccardo podniósł z błyszczącego biurka magazyn i pokazał go bratu. – Warren Davis kupił sieć Luxe.
Matteo rzucił okiem. O kupnie sieci hotelowej przez trzeciego w rankingu światowym najbogatszego człowieka na świecie było głośno już od jakiegoś czasu.
– Czytałem o tym. Patreus dostał kontrakt na kolejne trzy lata.
– Nie jest to takie pewne. Davis weryfikuje wszystkich dostawców.
Matteo zmarszczył czoło.
– Skąd o tym wiesz?
– W poniedziałek grałem w pokera z jego znajomym. De Campo ma szansę zostać wiodącym dostawcą wina dla sieci.
Matteo aż wstrzymał oddech.
– To byłby kontrakt na sześć, siedem milionów dolarów, lekko licząc.
– Dziesięć – poprawił go brat, a w jego oczach błysnęła iskra rywalizacji. Ich ojciec Antonio De Campo wprowadził rodzinną firmę na światowe rynki. Riccardo umocnił pozycję imperium, rozszerzając działalność o branżę restauracyjną. Ale nawet dla nich kontrakt z siecią luksusowych hoteli był łakomym kąskiem i oznaczał, że ich wina byłyby sprzedawane w każdej z cieszących się wręcz legendarną sławą restauracji Luxe.
– Nieźle – szepnął Matteo. – Jak to rozegramy?
– Davis wyznaczył swoją córkę Quinn jako odpowiedzialną za segment wina. To do niej ostatecznie będzie należeć decyzja, kogo z wielkiej czwórki wybiorą. Ale najpierw musimy zdać test.
– Test? – zdumiał się.
– Warren Davis jest przekonany, że biznesem rządzą relacje. Dlatego rzadko kiedy kieruje się wyłącznie ofertą. Zresztą, wszyscy czterej kandydaci do kontraktu, w tym De Campo, mają atrakcyjną ofertę. Tak więc w tym przypadku zadecyduje właściwa chemia – mówiąc to, Riccardo uśmiechnął się dwuznacznie.
– Jak zamierzają ją sprawdzić?
– Koktajl w rezydencji Davisa.
Matteo odpowiedział uśmiechem.
– Przyjęcie z udziałem rekinów gotowych się pozagryzać?
– Tak to będzie wyglądać. – Riccardo wymienił dwie duże firmy działające w branży spirytusowej, które połknęły mniejszych producentów wina, oraz jednego niszowego producenta z południa Australii.
– Silver Kangaroo? – nie mógł uwierzyć Matteo.
– Zdobyli kilka prestiżowych nagród.
– Nie mają statusu wielkiego gracza. Skąd w ogóle pomysł, by ich zaprosić do przetargu?
– Podobno spodobali się Quinn. Z kolei my mamy szansę wygrać ze wszystkimi, jeśli Davis postawi na markę z tradycjami.
Matteo natychmiast poczuł zew rywalizacji. Jeśli o wyborze dostawcy ma decydować Quinn Davis, wystarczy, że użyje swojego uroku.
– Mamy jakieś informacje o tej całej Quinn? – rzucił szybko.
– Absolwentka Harvardu, inteligentna, twarda negocjatorka. – Brat wręczył mu teczkę. – Wszystko znajdziesz tutaj.
Matteo otworzył dossier i pobieżnie przerzucał znajdujące się w nim zdjęcia, artykuły i notatki.
– Harvard? Coś w sam raz dla mnie – mruknął.
Riccardo uśmiechnął się szeroko. On wybrał Harvard, Matteo Oxford. Od wielu lat sprzeczali się, która uczelnia była lepsza i jeszcze nie udało im się dojść do porozumienia.
– Quinn jest dyrektorką w kilku firmach Davisa, prawda?
– Tak. Jedna z ostatnich to Dairy Delight. Warren ma nadzieję, że jej doświadczenie w branży spożywczej pomoże ożywić biznes restauracyjny. Restauracje Luxe od paru lat odnotowują nieznaczny, ale jednak spadek obrotów.
– Dairy Delight? Przecież oni sprzedają lody i burgery. W jaki sposób ma to pomóc restauracjom z przewodników Michelina?
– Matty, Quinn jest nieodrodną córką swojego ojca. Nie doceniając jej, popełnisz poważny błąd.
Może i tak. Ale była też kobietą, a Matteo jeszcze nie spotkał kobiety, której nie mógłby mieć. Jeśli będzie w formie, Quinn zacznie mu jeść z ręki, zanim dopije pierwszy koktajl na tym przyjęciu. Co nie znaczy, że jej nie doceniał.
Zamknął teczkę.
– Kogo tam wyślemy?
– Ciebie.
– A ty i Gabe?
– Ja muszę być na otwarciu restauracji w San Francisco, a Gabe ma teraz mnóstwo roboty przy winobraniu. Nie będę mu zawracać głowy.
Matteo poczuł, że wraca do gry. Kontrakt jest jego. Tylko jego.
Riccardo nie spuszczał z niego oka.
– To bardzo ważny przetarg. Jeśli De Campo wygra, otworzymy zupełnie nowy rozdział w historii firmy. Musisz się postarać, Matty.
– Załatwione.
Riccardo drgnął nieznacznie. Matteo poczuł przypływ złości.
– Tylko nie mów tego znowu! – Ale było za późno.
– Pamiętaj, żeby nie powtórzyć historii z Angelique Fontaine.
Matteo wciągnął powietrze i zacisnął dłonie tak mocno, że przestał czuć własne palce.
– Jak długo będziesz mi to jeszcze wypominał? – wycedził. Miał ochotę rzucić się na brata i pięściami wybić mu z głowy przeklętą Angelique Fontaine.
– Załatw kontrakt z Luxe i jesteśmy kwita – odparł brat tonem, który natychmiast schłodził jego zamiary.
Matteo pochylił głowę i rozprostował palce, czekając, aż odzyska w nich czucie. W końcu popatrzył na brata, zastanawiając się nad czymś usilnie.
– Dlaczego ja? Gdybyś chciał, spokojnie znalazłbyś na to czas.
– Prawda jest taka – zaczął powoli – że tylko ty możesz zdobyć ten kontrakt. Quinn Davis nienawidzi mężczyzn. Skreśliłaby mnie za sam wygląd. Może Gabe dałby sobie z nią radę. Ale ty jesteś subtelniejszy, kobiety do ciebie lgną. Miejmy nadzieję, że to pomoże.
Matteo, który spodziewał się kolejnej porcji wyrzutów, odetchnął z ulgą.
– Hotele Luxe będą nasze, obiecuję.
Wsunął teczkę pod ramię, skłonił się i ruszył ku drzwiom. Jego umysł już pracował nad strategią, gdy do uszu doleciał głos brata.
– Matty?
Kładąc dłoń na klamce, odwrócił głowę.
– Pamiętaj, że pod żadnym pozorem nie wolno ci wciągnąć Quinn Davis do łóżka. Rozumiemy się?
Zacisnął szczęki, czując, jak cała jego kreatywność, która już zdążyła rozwinąć skrzydła, odlatuje w niewiadomym kierunku.
– Nie musisz mi tego powtarzać!
Riccardo pokręcił głową.
– Od jakiegoś czasu jesteś kompletnie nieprzewidywalny.
Matteo zesztywniał po raz kolejny w trakcie tej rozmowy.
– Doskonale wiesz, przez co przechodziłem i dlaczego doszło do takiej sytuacji z Angelique…
– To był kontrakt na siedem milionów, Matty.
A on go zdmuchnął jak domek z kart. Przeszłość stanęła mu gorzką pigułką w gardle. Mimo to zdobył się na wymuszony uśmiech.
– Tym razem nie nawalę.
Riccardo bez słowa odwrócił się w stronę okna. Audiencja była zakończona.
Matteo zamknął drzwi. Stał na korytarzu, zastanawiając się, co dalej. Oczywiście, że będzie musiał zawrócić w głowie Quinn. Inaczej nie zdobędzie kontraktu. Ale spać z nią? Matteo nie miał zamiaru spędzić kolejnych dwóch lat w czyśćcu. Musiał wrócić do gry i ten kontrakt mu to umożliwi. Od rozmowy z bratem zaschło mu w ustach. Potrzebował piwa. Zimnego piwa.
Godzinę później siedział na patiu przestronnego loftu usytuowanego w Meatpacking District, modnej dzielnicy Nowego Jorku. Humor wcale mu się nie poprawił. Wertował informacje zgromadzone przez asystentkę brata. Było tu wszystko, a nawet więcej, niż powinien wiedzieć o Quinn Davis. Także zdjęcia. Oglądając je, zrozumiał, dlaczego Riccardo go ostrzegł. Quinn nie była atrakcyjną kobietą. Jej uroda wprost zwalała z nóg.
Duże zdjęcie, które załączyła Paige, pochodziło z imprezy charytatywnej. Quinn była niewysoka, ale tak kobieca i apetyczna, że od razu wyobraził ją sobie w swoim łóżku. Długie ciemnobrązowe włosy spływały pasmami na ramiona, a szmaragdowe oczy mówiły „Weź mnie”. Nerwowo przełknął ślinę. Tak cudowna kobieta nie mogła nienawidzić mężczyzn.
Pociągnął łyk piwa i zagłębił się w lekturze. Quinn zatrudniła się w firmie swojego ojca zaraz po ukończeniu Harvardu. Szybko awansowała. Cieszyła się dobrą opinią, zarówno wśród partnerów biznesowych, jak i dziennikarzy ekonomicznych.
Przerzucał kolejne wycinki w poszukiwaniu informacji na temat życia osobistego. Albo raczej jego braku, jak stwierdził po chwili z zaskoczeniem. Dwadzieścia siedem lat, zamieszkała w Chicago, eksżona Juliana Edwardsa, prawnika z Bostonu. Małżeństwo trwało zaledwie rok. Poziom zaawansowany w krav madze? Aż gwizdnął z uznaniem.
Matteo był nią zafascynowany. Quinn Davis wyglądała na mocną zawodniczkę. Tak mocną, że w trzy miesiące zdołała pewnie całkowicie zdominować swojego biednego męża. Ostatni raz rzucił okiem na zdjęcie Quinn, po czym odłożył teczkę na betonowy podest. Wyciągnął nogi i spojrzał na jedyną widoczną gwiazdę, zawieszoną wysoko nad Manhattanem. Przed oczami mignęło mu wspomnienie z przeszłości. Wszyscy bracia De Campo – on, Gabriel i Riccardo – wchodzili do sali posiedzeń drugiego co do wielkości w Europie przewoźnika lotniczego. To był pierwszy ważny kontrakt dla Riccarda, jako nowego prezesa. Ich serca przepełniała nadzieja, w żyłach płynęła czysta adrenalina. Siedem milionów dolarów w zamian za dostawy wina na pokłady samolotów renomowanych linii lotniczych znajdowało się w zasięgu rąk. Prezentacja poszła tak świetnie, że wieczorem poszli w miasto uczcić sukces. Jednak gdy działanie adrenaliny osłabło, wrócił smutek i poczucie winy z powodu utraty najlepszego przyjaciela Giancarla. Matteo zmagał się z nim przez ostatnie kilka miesięcy, ale na próżno. Kiedy alkohol nie wystarczał, szukał pocieszenia w ramionach pięknych kobiet. Tyle że tym razem pocieszycielką była córka George’a Fontaine’a, prezesa linii lotniczych.
Angelique pracowała dla ojca i spotykali się w trakcie negocjacji. Miała na niego oko. Sądził, że jest dorosłą kobietą. Jednak gdy następnego ranka delikatnie uświadomił jej, że nie jest zainteresowany nawet dłuższą znajomością, pobiegła poskarżyć się ojcu. Szansa na kontrakt ulotniła się wraz z nią.
Fontaine zrobił mu awanturę przez telefon. Wspomnienie min braci, gdy George Fontaine oznajmiał swoją decyzję, która wypaliła w jego świadomości ranę, bolało go nawet dziś. Dlatego był tak wściekły podczas rozmowy z bratem.
Zły odstawił butelkę. Alkohol mu nie pomagał. Riccardo miał rację, powinien wziąć się w garść. Maleńka gwiazda mrugała do niego z wysoka jak latarnia przywołująca zagubionych na morzu żeglarzy. Zdobędzie ten kontrakt, nawet gdyby to miała być ostatnia rzecz, jaką zrobi w życiu. A poprzeczka wisiała tym razem naprawdę wysoko.
więcej..