-
W empik go
Niecałkowitość – opowiadanie erotyczne - ebook
Niecałkowitość – opowiadanie erotyczne - ebook
Julia, młoda studentka, poznaje świat głównie poprzez zapach i dotyk. Czuje się niepełna, niecałkowita. Skryta pod obszernym płaszczem marzy, by stać się niewidzialna. Do czasu, gdy poznaje Huberta, właściciela antykwariatu. Wszystko się zmienia...
| Kategoria: | Erotyka |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-87-284-3022-4 |
| Rozmiar pliku: | 209 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Julia Targińska dotykała ich subtelnie. Gładziła dłonią wierzch, doznając coraz większej błogości. Czuła pod delikatnymi palcami chropowatość, każde wybrzuszenie, zadziorki i niedoskonałości. Nadszarpnięcia i lata użytkowania. Wystające nici, które łaskotały wnętrze dłoni. Spod półprzymkniętych powiek dostrzegła mocno pulsujące światło. Rzuciła się czym prędzej w stronę drzwi, spojrzała przez wizjer. Kurier przestępował niecierpliwie z nogi na nogę. Odebrała niemiłosiernie ciężką paczkę i z głębokim westchnieniem oparła się o drzwi. O mały włos, a przegapiłaby ważną przesyłkę, tę, na którą czekała od wielu miesięcy. Postanowiła zająć się rozpakowaniem po powrocie z uczelni.
Pospiesznie wypiła kawę, jednocześnie wrzucając w siebie duże kęsy bułki z serem. Nerwowo szukała swojej czerwonej chusty. Znalazła ją pod stertą starych gazet i notatek. Wybiegła z mieszkania i pognała na tramwaj.
Dziewiątka uciekła jej sprzed nosa. Postanowiła przebiec skwer, dwie uliczki i wsiąść na następnym przystanku. Pech chciał, że nie popatrzyła dokładnie i w swoim roztargnieniu wsiadła do innego tramwaju. Nie od razu się zorientowała. Utonęła myślach. Po kilku przystankach, gdy krajobraz za oknem nie pasował, zaczęła się nerwowo rozglądać. Zaklęła w duchu i wysiadła na najbliższym przystanku. Opadła bezradnie na ławce. Wiedziała, że spóźni się nie tylko na pierwsze zajęcia, ale i na następne. Profesor nie będzie zachwycony. Pomyślała, że ostatnio jest mocno rozkojarzona i nie do końca potrafi odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości. Wiosna, która wdzierała się wszystkimi porami, mąciła w głowie. Julia chciała nadal pozostać w zimie, zapakowana szczelnie w płaszcz i opatulona ulubioną chustą.
Rozejrzała się w poszukiwaniu innego przystanku. Znalazła go po drugiej stronie. Ciężko wstała i nagle poczuła, że nic jej się nie chce. Że najchętniej położyłaby się tu, gdzie jest, i zasnęła. Powłócząc nogami, ruszyła w stronę jezdni.
Nie usłyszała pisku opon, nie usłyszała klaksonu. Poczuła lekkie uderzenie, podmuch i ból w prawym biodrze. Upadła. Ludzie się zbiegli, widziała mnóstwo twarzy pochylających się nad nią. Każdy coś mówił, każdy ją dotykał, każdy coś chciał sprawdzać. Zaczęło jej szumieć w głowie. Poczuła, że musi zniknąć z tego miejsca jak najszybciej. Wstała, podnoszona pod pachy przez jakichś mężczyzn, uśmiechnęła się do nich z lekko wymuszonym grymasem. Strzepała kurz z jasnych spodni i wyswobadzając się, ruszyła przed siebie. „Tylko się nie odwracaj, tylko się nie odwracaj” – powtarzała w myślach jak mantrę. Nie czuła bólu, jedynie dziwny pęd, który gnał ją przed siebie. Czy była w szoku? Nie chciała i nie mogła się zatrzymać. Czuła, że musi iść. Minęła docelowy przystanek, truchtała dalej. Weszła w jakąś uliczkę, skręciła i gnała przed siebie. Tory tramwajowe dawały złudne poczucie bezpieczeństwa.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
Pospiesznie wypiła kawę, jednocześnie wrzucając w siebie duże kęsy bułki z serem. Nerwowo szukała swojej czerwonej chusty. Znalazła ją pod stertą starych gazet i notatek. Wybiegła z mieszkania i pognała na tramwaj.
Dziewiątka uciekła jej sprzed nosa. Postanowiła przebiec skwer, dwie uliczki i wsiąść na następnym przystanku. Pech chciał, że nie popatrzyła dokładnie i w swoim roztargnieniu wsiadła do innego tramwaju. Nie od razu się zorientowała. Utonęła myślach. Po kilku przystankach, gdy krajobraz za oknem nie pasował, zaczęła się nerwowo rozglądać. Zaklęła w duchu i wysiadła na najbliższym przystanku. Opadła bezradnie na ławce. Wiedziała, że spóźni się nie tylko na pierwsze zajęcia, ale i na następne. Profesor nie będzie zachwycony. Pomyślała, że ostatnio jest mocno rozkojarzona i nie do końca potrafi odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości. Wiosna, która wdzierała się wszystkimi porami, mąciła w głowie. Julia chciała nadal pozostać w zimie, zapakowana szczelnie w płaszcz i opatulona ulubioną chustą.
Rozejrzała się w poszukiwaniu innego przystanku. Znalazła go po drugiej stronie. Ciężko wstała i nagle poczuła, że nic jej się nie chce. Że najchętniej położyłaby się tu, gdzie jest, i zasnęła. Powłócząc nogami, ruszyła w stronę jezdni.
Nie usłyszała pisku opon, nie usłyszała klaksonu. Poczuła lekkie uderzenie, podmuch i ból w prawym biodrze. Upadła. Ludzie się zbiegli, widziała mnóstwo twarzy pochylających się nad nią. Każdy coś mówił, każdy ją dotykał, każdy coś chciał sprawdzać. Zaczęło jej szumieć w głowie. Poczuła, że musi zniknąć z tego miejsca jak najszybciej. Wstała, podnoszona pod pachy przez jakichś mężczyzn, uśmiechnęła się do nich z lekko wymuszonym grymasem. Strzepała kurz z jasnych spodni i wyswobadzając się, ruszyła przed siebie. „Tylko się nie odwracaj, tylko się nie odwracaj” – powtarzała w myślach jak mantrę. Nie czuła bólu, jedynie dziwny pęd, który gnał ją przed siebie. Czy była w szoku? Nie chciała i nie mogła się zatrzymać. Czuła, że musi iść. Minęła docelowy przystanek, truchtała dalej. Weszła w jakąś uliczkę, skręciła i gnała przed siebie. Tory tramwajowe dawały złudne poczucie bezpieczeństwa.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
więcej..