Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Nieczysta gra - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
4 sierpnia 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nieczysta gra - ebook

Fabio jest najmłodszym synem dona – Cesarego Morettiego. Mimo iż dorastał wśród kul i krwi, jest typem lekkoducha, a zabawa to jego drugie imię. Nie szuka związku, ponieważ boi się, że nie zdoła ochronić swojej wybranki przed okrucieństwem mafijnego świata.

Nieplanowane poznanie Agnese – siostry jednego ze znienawidzonych donów – wywraca do góry nogami jego świat i postanowienie o byciu singlem.



Podczas gdy chłopak próbuje zagłuszyć swoje uczucia, jego ojciec planuje zamach na sprzymierzeńców bossa kartelu narkotykowego i wysyła go na misję. Fabio spotyka tam dziewczynę, która lubi pakować się w tarapaty. Jego zainteresowanie nią szybko przeradza się w pożądanie, co doprowadza do niebezpiecznej sytuacji…



Czy chłopak zdoła uratować ją przed gorszymi niż jej ojciec?

Czy uda mu się ocalić siebie i swoje serce, zanim popełni największy błąd swojego życia?



Miłosny trójkąt, niezapomniana akcja, pikantne sceny i… nimfomania!

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67200-15-8
Rozmiar pliku: 232 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Moretti.

Włoska rodzina, która uchodziła za całkiem normalną w oczach przeciętnego Włocha. Dobrze ukrywali fakt, że są źli. Przesiąknięci złem do najmniejszej cząstki. Choć wydawało się, że można znaleźć w nich odrobinę dobra, to były tylko pozory. Tak dobrze trzymające przeciwnika w niepewności, że do samego końca nie było wiadomo, po której stronie stali. I mimo że Moretti wybierali zawsze tę najczarniejszą, mroczną stronę, to widz – przyglądający się ich czarującemu wizerunkowi wykreowanemu dla potrzeb publiczności – pomyśli, że wcale nie są tak koszmarnie okrutni… Tylko że on właśnie tak ma myśleć. Ma trwać w nadziei, że Moretti się opamiętają i ostatecznie wygra w nich dobro.

O ich złych czynach wiedzieli tylko nieliczni. Pozostali mogli jedynie domyślać się prawdy. Tego, że Cesare zabił swojego syna, który knuł przeciwko niemu.

Edmondo – jego syn, wszedł w konszachty z bossem kartelu narkotykowego i chciał zabić swojego ojca. Spotkała go za to kara, jak wszystkich w tym świecie, którzy sprzeciwili się donowi.

Był jeszcze Lorenzo – najstarszy z synów, i Fabio, któremu rządy ojca przestawały się podobać.ROZDZIAŁ 1

Dzisiaj mijał trzeci dzień od śmierci Edmondo, jego brata. Po południu miał odbyć się jego pogrzeb. Wystawny, pełen czci dla domniemanego bohatera. Wielka szkoda, że nie znali prawdy o Edmondo i nie wiedzieli, jakim oszustem był.

Fabio nie zamierzał tam iść. Nie, kiedy ojciec wszystkich okłamał, twierdząc, że Ed dostał kulkę, żeby go uratować. Zrobił z niego dobrego żołnierza, który przeciwstawił się Rossiemu. Szkoda, że tak naprawdę Ed knuł z Rossim, bossem kartelu, jak ich wszystkich zabić. Był głównym prowokatorem tej wojny i chciał pociągnąć za spust, nie tylko przy głowie własnego ojca. Mafia takich jak on grzebała żywcem.

Fabio nie mógł się z tym pogodzić, nie widział się z donem od tamtego dnia. Wypełniał swoje obowiązki, a wieczorami oddawał się rozrywce. Robił wszystko, co umiał, by zagłuszyć swoją rozpacz.

Sam nie miał pojęcia, jak dostał się do klubu jednego ze znienawidzonych donów. Gdyby nie wypił wcześniej kilku butelek szkockiej, nie odważyłby się na taki krok. Jednak po cichu liczył na to, że Valentino di Marco był na pogrzebie jego brata, a po nim nie uda się do swojego klubu, by mieli okazję się spotkać.

Nie lubił go tak bardzo jak sam Cesare. Nie było ku temu żadnego konkretnego powodu. Valentino odrzucał go ze względu na władczy charakter. Wiadomo, że dwa silne koty zawsze będą ostrzyć na siebie pazury. W tym przypadku ostrzyli noże i zawsze mieli pełen magazynek w pistoletach.

– To nie nasze rejony – odezwał się Arturo. Był to jeden z żołnierzy Fabio, którego nigdy nie trzeba było namawiać na imprezowanie. Kochał alkohol bardziej niż swoją dziewczynę.

– To nic. – Fabio machnął ręką, wciąż będąc w dobrym humorze. – Tu są nowe lalki.

Wskazał palcem na tańczącą na parkiecie piękność. Miał na myśli ją i jej przyjaciółki. Wszystkie, ubrane w skąpe sukienki, nadawały się do dobrej zabawy. Dlaczego miałby nie skorzystać? Noc była jeszcze młoda i do tej pory dobrze mu szło zapominanie o hańbie brata.

– To…

– Idź się zabaw. – Klepnął go przyjaźnie w plecy, a sam ruszył na parkiet. Ocierał się o tańczące z pasją kobiety i uśmiechał do nich, gdy zawieszały na nim wzrok. Zawsze to robiły. Każdy Moretti był przystojny i okrutnie bogaty, chociaż o tym drugim nie wszyscy wiedzieli. Wygląd jednak wystarczył, by mężczyźni im zazdrościli, a kobiety wręcz rzucały się na nich. Chłopak teraz nie zwracał na nie uwagi, szedł dalej, do tej jasnowłosej dziewczyny, która wydawała się lekko zagubiona. Była idealna dla Fabio. To on był panem, on sprawował władzę, a jego kobieta miała być posłuszna jego rozkazom. Ta wyglądała właśnie na taką.

– Świetnie tańczysz – rzucił niby od niechcenia, obdarzył ją przelotnym spojrzeniem i przeszedł obok dziewczyny. Obejrzała się za nim, zastanawiając, czemu nie poprosił jej do tańca. Przecież faceci zazwyczaj tak robili. Komplement poprzedzał zaproszenie do małego flirtu. Z chęcią przyjęłaby to zaproszenie. Impreza dopiero się zaczynała, a mężczyzna był niczego sobie. Wypiłaby z nim drinka i może doszłoby do czegoś więcej. W końcu pierwszy raz wyrwała się z domu bez obstawy, musiała więc skorzystać z okazji.

– Poszedł sobie? – odezwała się jej koleżanka, widząc całe zajście.

– Tak.

– Co za dupek, ja bym mu wygarnęła brak jaj.

– Nie jestem tobą. – Dziewczyna zmarszczyła lekko czoło, patrząc, jak Fabio siada przy barze. – Widziałyście go tu wcześniej?

– Nie, ale wydaje mi się jakiś znajomy – powiedziała jej przyjaciółka, Miley. Zazwyczaj to ona była tą rozważną, podczas gdy Agnese byłą tą drugą – romantyczką, przez co zawsze widziała świat przez różowe okulary.

– Agnese, przecież i tak by nic z tego nie wyszło. Pamiętasz, jak się skończył twój ostatni podryw? Musieli biedula wyciągać wyjściem ewakuacyjnym – odezwała się, niszcząc jej wyobrażenia o idealnym wieczorze.

– Tak, ale czy widzisz tu tego narwańca? – zapytała, wskazując parkiet.

– A tak między nami, twój brat powinien coś ze sobą zrobić.

– Nie wiń go, przejął się, gdy zmarł ojciec. Czuje się za mnie odpowiedzialny.

– Brzmisz jak stara kwoka, idź lepiej zagadaj do tego gościa – powiedziała druga przyjaciółka, popychając Agnese w kierunku baru, a Miley ciągnąc za sobą. Wszystkie wiedziały, że ten wieczór pełen wolności może się szybko nie powtórzyć, o ile to w ogóle kiedykolwiek nastąpi.

Agnese wiedząc, że przyjaciółki nie dadzą jej spokoju, jeśli nie spróbuje, podeszła do baru i usiadła na wolnym krzesełku, tuż obok Fabio. Nie spoglądała na niego, a mimo to czuła jego obecność. Cały jej bok mrowił od spojrzenia tego mężczyzny.

– Naprawdę ładnie tańczysz – odezwał się Fabio, przekręcając się na stołku w jej stronę. Zarzucił haczyk, czekając na głupią rybkę.

– Mam podziękować? Poczułam się zignorowana… – urwała, widząc jego pewny siebie uśmieszek. Ta postawa wiele mówiła i wcale jej nie odrzucała. Kto by nie chciał, by na czole faceta gościł napis: „podobasz mi się”? Przecież chciała go mieć, a on podawał się jej jak na tacy.

Przyglądali się sobie, a ich oczy były przepełnione iskrami. Podobało im się to, co w nich widzieli.

Barman podszedł do nich i zapytał:

– To co zawsze?

– Tak – przytaknęła, nawet na niego nie patrząc. Była zbyt pochłonięta dobrym humorem Fabio. Wydawało jej się, że przyszedł tu sam, co więcej – nie kojarzyła go, a spędzała tutaj mnóstwo czasu ze swoim bratem. Był pewnie świeżakiem, skoro nie miał pojęcia, że była siostrą właściciela. Tym lepiej dla niej. Po wszystkim nie będzie musiała się tłumaczyć, bo on jej nie wyda.

– Co taka śliczna dziewczyna robi w takim barze jak ten? To miejsce nie pasuje do ciebie.

– Ach, bo ja jestem taka… – urwała, szukając słowa.

– Delikatna? – podpowiedział jej, wciąż się uśmiechając. Podobał jej się ten uśmiech. Nie był łagodny, przemawiała przez niego pewność siebie, która wręcz podkreślała jego przystojne oblicze. Ściągnęła brwi, próbując nie zachwycać się jak jakaś nastolatka.

– To przez moje jasne włosy, one odbierają mi całą charyzmę. – Przewróciła oczami, wyznając prawdę. Cóż… genów nie zmieni, zawsze będzie wyglądała jak porcelanowa lalka, jak jej matka.

– Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Co tu robisz? – Wskazał na salę, kiedy barman podał jej drinka. Uprzejmie podziękowała i wzięła słomkę do ust. Pociągnęła słodki płyn, widząc, jak rozprasza tym towarzysza.

– Próbuję się dobrze bawić – wyznała. – A ty? Nie widziałam cię tu wcześniej.

– Tak, jestem tu nowy – zaśmiał się. – Postanowiłem odwiedzić wszystkie kluby w okolicy. Dziś padło na ten.

Jego śmiech dziwnie pobudzał i jej. Miała ochotę nie tylko się z nim śmiać. Musiała się nieźle powstrzymywać, by nie wyglądać jak napalona idiotka. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby nieznajomy facet tak na nią działał.

– Jak masz na imię?

– Fabio.

– Ja jestem Agnese. – Automatycznie podała mu dłoń, którą pochwycił i musnął wargami jej wierzch. Umiał być nie tylko wyluzowany, ale i romantyczny, a po rozmowie z nią, doszedł do wniosku, że właśnie takiego faceta szukała. Mógł być jej rycerzem tej jednej nocy. Zrobiłby wszystko, czego by chciała , byleby tylko się z nim rozerwała. Nie miał dużych wymagań.

– Piękne imię…

– Dla pięknej dziewczyny – przerwała mu. – Nie masz innych tekstów na podryw?

– O! Nie dość, że ładna, to jeszcze czyta w myślach. – Uśmiechnął się, pokazując szereg białych zębów. Oboje mieli na siebie ochotę i oboje ukrywali to, prowadząc grę.

– Studiowałam _Księgę Tanich Podrywów_. – Uniosła brwi do góry w geście prowokacji. Była zadowolona z efektów. Zaimponowała mu, a przecież miał ją za kruchą księżniczkę. Ona również wiedziała, co na niego działa.

Upiła drinka do połowy i odstawiła na blat. Spora dawka alkoholu sprawiła, że nabrała ochoty na jeszcze niedawno zakazane rzeczy. Musiała działać, dopóki brata dalej nie było.

– Może…– zaczęła, ale zaraz jej przerwał.

– Zatańczysz?

Wyciągnął w jej kierunku dłoń, a ona ją uścisnęła, zapominając o swojej propozycji. Sam dotyk ją elektryzował, aż korciło ją, by sprawdzić, co poczuje, gdy dotknie jego ust, a nawet gdy te wargi dotkną znacznie wrażliwszego miejsca.

– Myślałam, że przyszedłeś się tu napić. Nie wyglądałeś na chętnego do tańca – powiedziała, kiedy złapał ją w talii, zaczynając się ruszać. Zerknęła na otaczające ich pary. Niektórzy w ogóle nie czuli rytmu i pląsali albo za szybko, albo za wolno. Fabio był jednym z nielicznych, którzy idealnie wczuwali się w muzykę. Czy on miał jakieś słabości? Trafiła na pieprzony ideał?

– A tak, miałem to w planach, ale zobaczyłem pewną dziewczynę. Przypomina trochę porcelanową lalkę. Wyjątkową, delikatną…

– Mam rozumieć, że to komplement? – Spojrzała w jego półotwarte oczy. Chłopak wyglądał, jakby był na haju i nigdy nie zgadłaby, że to była jej sprawka.

– Widzisz tu inną podobną do siebie? – zapytał, sunąc dłonią w dół jej pleców. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak jej się to podobało, jak jej ciało zapamiętywało drogę jego dotyku. Doskonale czuła, jak jego dłoń przesuwa się w bok, by zaraz złapać jej nogę pod kolanem i przyciągnąć wysoko do siebie. Odchylił się w tył tak, że jej ciało oparte o jego klatkę było zależne od jego ruchu. W zasadzie to był tylko taniec, ale dzięki niemu czuła, jak oddychał, a ich usta bez przeszkód mogłyby się złączyć. Szaleńczo patrzyła w jego oczy, pragnąc, by ten nieznajomy facet ją pocałował. To było czyste szaleństwo.

– W tłumie jest pełno ślicznych kobiet – odpowiedziała, a jej wargi muskały jego policzek.

– Pięknych, ale czy wyjątkowych?

– Taka właśnie jestem?

Wyprostował się, a ona mogła opuścić nogę w dół, ale tego nie zrobiła. Niemal przyklejona do jego ciała chciała więcej. Podobało jej się to, jak z nią pogrywał. Doskonale wiedziała, że to wszystko było tylko po to, by mu uległa. Dała się podrywać, bo ją zaciekawił.

Musnęła jego wargi, ciekawa reakcji. Ledwo się powstrzymała, żeby nie pogłębić pocałunku, nie posmakować tego zakazanego owocu.

Koniuszek jego ust drgnął, jakby doskonale wiedział, że był dla niej pokusą. Ta pewność siebie wcale jej nie przeszkadzała, zdawała sobie sprawę, że nie zwrócił na nią uwagi bez powodu. Ta delikatna lalka, którą w niej widział, złamała serce już niejednemu mężczyźnie. Choć głównie przez zaborczego brata, który pieczołowicie pilnował młodszej siostry.

– Taka właśnie jesteś – powiedział, puszczając jej nogę. Stanęła prosto, delektując się jego potwierdzeniem. Gdy taki twardy facet jak on przyznawał się do można rzec babskich uczuć, był stracony.

Uśmiechnęła się przebiegle, wiedząc, że to nie ona połknęła haczyk. Fabio zarzucił wędkę, a nawet sieć, sam w nią wpadając.

Splotła swoje palce z jego i pociągnęła go w kierunku wyjścia. Szedł za nią jak zaczarowany, ciesząc się, co zaraz nastąpi. Zazwyczaj to on prowadził kobiety do toalety albo samochodu. Choć to było zupełnie coś innego, nadal czuł podekscytowanie.

Wyszli na chłodne nocne powietrze. Nikt ich nawet nie zatrzymywał. Widocznie ochroniarz jej brata jeszcze nie połapał się, że tu była. Musiał być dzisiaj nadzwyczajnie nieostrożny.

– Masz ochotę na przejażdżkę? – zapytał, zatrzymując się na końcu chodnika.

– Mam – przytaknęła, a on wskazał na bordowe cudeńko. Zazwyczaj nie zapraszał do niego kobiet na jeden raz, za bardzo cenił swój wóz, ale dzisiaj zrobi wyjątek. Delikatna Agnese była przeciwieństwem zarówno jego zadziornego wyglądu, jak i poprzednich jego kobiet. Będzie jedyną w swoim rodzaju.

Dziewczyna zrobiła krok w jego stronę i dotknęła jego drugiej dłoni. Kilka sekund stała tak, patrząc w jego oczy. Kiedyś myślała, że utrata dziewictwa będzie dla niej wielkim przeżyciem, że zrobi to z tym jedynym. Teraz wiedziała, że brat wybierze dla niej kogoś, kogo nawet nie znała. To nie było spełnienie jej marzeń.

Fabio różnił się od wcześniejszych mężczyzn, których próbowała uwieść. Nie obleciał go strach przed jej bratem, choć w duchu myślała, że tak było tylko dlatego, że wcale go nie znał. Inaczej uciekłby już przy barze.

– Jesteś pewna? Wyglądasz, jakbyś się rozmyśliła. – Kiwnął głową na auto. Czemu ją o to pytał? Normalnie nie dbałby o uczucia kobiety, nie znałby nawet jej imienia.

– Zastanawiam się, dlaczego akurat ty…

– Chodź, to zaraz ci wyjaśnię dlaczego. – Jego uśmiech wywołał w niej przyjemne podniecenie. To musiał być on. Jego aparycja i to, jak z nią grał… To wszystko sprawiało, że zgodziłaby się na bardzo wiele.

– A będziesz wyrozumiały? – zapytała nieśmiało.

– Nie rozumiem.

– No wiesz… Hmm… jestem trochę nowa na tym polu. Chciałam ci powiedzieć, zanim sam się dowiesz. – Przewróciła oczami. Nie było sensu tego ukrywać, a potem się tłumaczyć. Nie miała pojęcia, jak na to zareaguje, a nie chciała później słuchać niemiłych komentarzy.

– Jesteś dziewicą? – zapytał.

Westchnęła, myśląc, że szybko skończą rozmowę i przejdą do auta, ale wtedy za jego plecami zobaczyła swojego brata.

– Tak… Rozmyśliłam się. Nie patrz za siebie – dodała, a jej tętno przyspieszyło. Obawiała się kolejnego napadu frustracji Valentino. – Mój brat tutaj idzie. Może być nieprzyjemnie.

– Z chęcią go poznam. – Wyszczerzył zęby, puścił jej dłonie i obrócił się, chcąc miło zacząć pogawędkę, ale rozpoznał go. Jej bratem był Valentino, jeden ze znienawidzonych donów – ten, z którym od zawsze miał na pieńku.

– Jesteś siostrą Valentino di Marco i nic mi nie powiedziałaś? – Znów odwrócił się w jej kierunku, nie zważając na wściekłego dona.

– A co to zmienia?

– Jestem Fabio Moretti, kurwa. To sporo zmienia.

– Fabio – usłyszał głos Valentino, który już stał obok nich. – Co ty tutaj robisz? Nie było cię na pogrzebie.

Valentino ubrany był cały na czarno, wyraz jego twarzy również pasował do uroczystości pogrzebowej. Fabio wcale to nie dziwiło, w końcu trzymał za rękę jego siostrę. W świecie mafii nie było przyzwolenia na randki bez zgody głowy rodziny.

– Nie było, ależ jesteś spostrzegawczy – zaśmiał się, denerwując go jeszcze bardziej. Mężczyzna zdjął czarne skórzane rękawice, a siostrę obrzucił morderczym wzrokiem. Wiedziała, że będą musieli sporo przegadać, a mówił będzie głównie on, podczas gdy ona znów będzie słuchać, o tym, jaka to była nieobliczalna.

– Dzisiaj masz dzień łamania zakazów? – zapytał, wskazując na ich splecione dłonie. Drażniło go to, że wcale nie kwapili się, by je puścić i chociaż zachować przy nim jakieś pozory.

– Nieobecność na pogrzebie brata to dopiero początek, poczekaj na finał. – Fabio żartował dalej. – Chciałbym zaprosić twoją siostrę na randkę. Mam zapytać najpierw ciebie czy od razu przydzielisz nam przyzwoitkę?

– Szacunku też nie wpoiłeś od ojca?

– Sztywny Valentino – podsumował. – Oczywiście w tej sytuacji to nie jest komplement.

Tym razem wesołe usposobienie młodego capo mogło sporo namieszać. Znajdował się na obcym terytorium jednego z donów, z którym miał konflikt, a ponadto Fabio upodobał sobie jego siostrę. Cesare na miejscu Valentino już dawno pokazałby Fabio, gdzie jego miejsce, na całe szczęście Val widocznie nie chciał robić przedstawienia.

– Fabio, tylko przez wzgląd na twojego ojca i moją siostrę powstrzymuję się, żeby ci teraz nie przyłożyć.

– Mógłbym powiedzieć to samo. Więc? Mam wysyłać list z prośbą, gońca czy może gołębicę?

– Agnese, co ty robisz z tym dupkiem? – spytał bezpośrednio siostrę, której teraz płonęły policzki. Tak naprawdę tylko się zaróżowiły, ale przy jej jasnej skórze wyglądało to jak żar. I nawet taka zagubiona podobała się Fabio.

– Rozmawiam. – Wzruszyła ramionami. – Myślałam, że po pogrzebie jedziesz poznać swoją przyszłą żonę.

– I dlatego uciekłaś bez obstawy? Agnese! – krzyknął, aż się wzdrygnęła. Zazwyczaj nie krzyczał. Mówił, i to dużo, pouczał i dużo zakazywał, ale był przy tym spokojny. Dzisiaj ktoś musiał przekroczyć jego granice.

– A jak myślisz, czemu? – Ona również zaczynała się denerwować. Miała dość brata, który zachowywał się jak niańka, i jego pomagierów.

– To nie jest dobry czas na twoje pytania – powiedział, po czym zwrócił się do capo: – Zabieraj swojego przyjaciela, zanim będę miał w dupie twoje rodzinne koneksje. – Pociągnął siostrę za wolną rękę do siebie. Fabio czuł się dziwnie bez jej dotyku, a jeszcze dziwniej z faktem, iż niewiele mógł z tym zrobić. To on był tutaj nieproszonym gościem i powinien być wdzięczny, że Valentino nie potraktował go bardziej surowo.

Arturo, jego żołnierz, właśnie szedł prowadzony w obstawie dwójki ludzi Valentino. Przekaz był jasny. Mieli się stąd wynosić.

– Dzięki za znalezienie mojego kolegi – powiedział z przekąsem.

– Drobiazg – mruknął i odszedł, wciąż ciągnąc za sobą Agnese. Jej drobne ciało ledwo nadążało za tą bryłą lodu. We wnętrzu Fabio aż się gotowało, ale musiał to stłamsić. Tym razem nikogo nie uderzy, by upuścić trochę ciśnienia.

– Dupek – warknął, ale Valentino już nie mógł go usłyszeć. Za to doskonale słyszeli to goryle.

– Jak nazwałeś naszego szefa? – zapytał jeden z nich, pchając w jego stronę Arturo. Chłopak zachwiał się, ale ostatecznie stanął na baczność przy boku Fabio.

– Duuupek – przedłużył samogłoskę. – To takie określenie na idiotów. – Uśmiechnął się, czekając tylko, aż któryś z nich zacznie bójkę.

– Licz się ze słowami.

– Tak? Bo co? Wasz szefuncio zabronił wam mnie tknąć – mówił pewny siebie, a oni tylko zaśmiali się, jakby to miało przeczyć słowom capo. – Nie? To proszę. – Podał im swój pistolet i wskazał na swoją klatkę piersiową. – Strzelaj.

Spoważnieli, patrząc na gnata. Żaden się nie odezwał, nie kiwnął nawet palcem. Stali przyłapani na kłamstwie jak przedszkolaki. Ten wyższy rzucił pistolet i pociągnął za sobą kolegę. Gdy wchodzili do klubu, Fabio podniósł sprzęt i z satysfakcją spojrzał na kompana. Valentino nie był głupi, gdyby coś stało się Fabio z jego winy, Cesare by mu tego nie darował. Nie tylko dlatego, że zaatakowałby jego syna, ale dla zasady, by nikt nie myślał, że może bezkarnie podnosić rękę na rodzinę Morettich.

– Dałeś się złapać? – nie dowierzał, spoglądając spode łba na jednego z najlepszych swoich żołnierzy.

– Zostawiłeś mnie tam, a nagle wszyscy ochroniarze poczuli na mnie miętkę. – Kiwnął na klub, który zostawiali już za plecami. Szli koło siebie zgodni co do tego, że ta impreza wyjątkowo im się nie udała.

– No ja też miałem ochotę komuś przywalić. Valentino to jednak tchórz. – Podeszli do auta i wsiedli do środka. Fabio odpalił silnik i chwilę popatrzył na budynek. Dobrze go sobie zapamięta i tu wróci. Nie żeby zezłościć di Marco, ale żeby jeszcze raz spotkać Agnese.

– Cieszmy się, że żyjemy.

– Pierdolisz. Miałem mieć przyjemną noc, a okazało się, że to jego siostra. – Odwrócił się do chłopaka i zabrał mu zapalniczkę. – W tym aucie się nie pali.

– Próbowałem cię ostrzec, ale czemu miałbyś mnie słuchać, co? – Arturo schował papierosa, nie próbując się z nim spierać. Miał ogromną ochotę zapalić, ale słowo szefa było ważniejsze.

– Bo to ty masz słuchać się mnie.

– I widzisz, jak na tym wyszedłeś? Nie poruchałeś.

– Może to i lepiej. Agnese nie jest dziewczyną na takie zabawy.

– No, to siostra dona, który, gdyby tylko mógł, poderżnąłby ci gardło.

– Jeszcze jakieś uwagi, Arturo? – Spojrzał na niego z irytacją. – Jesteś pijany, przez ciebie i tak byśmy przegrali.

– Oni o tym wiedzieli, dlatego puścili nas wolno – przytaknął, zapinając pas.

– Nie. On to zrobił dla niej – mówił przez zaciśnięte zęby. Pierwszy raz od bójki uratowała go kobieta.

***

Valentino posadził Agnese na krześle, tym na zapleczu, gdzie zazwyczaj przesłuchiwał różnych dziwnych gości, którzy odwiedzili klub. Nie raz podejrzała, co tu z nimi robił. Krew w tym pomieszczeniu już dawno wsiąknęła w posadzkę, ale ona się nie bała. To był przecież jej brat.

– Ze wszystkich ludzi na świecie chciałaś się oddać akurat temu skurwysynowi? – niemal krzyczał, chodząc po pomieszczeniu. Nie mógł nic poradzić na swój wybuch. Gardził Fabio, odkąd pamiętał, a siostra nie ułatwiła mu spotkania z nim. Od pewnego czasu podejrzewał, że Agnese chce stracić dziewictwo z pierwszym lepszym napotkanym facetem, byleby tylko utrzeć mu nosa.

– Od razu się oddać – fuknęła na niego.

– A po co szłaś z nim do auta? – Przystanął obok niej. Czekał na sensowne wyjaśnienie, by móc odzyskać wiarę we własną siostrę.

– Jakim prawem w ogóle mnie przepytujesz? Czy ty się mi spowiadasz ze swoich seks- randek? – Wstała w przypływie nagłego gniewu. Nawet zdenerwowana wyglądała uroczo. Świat zrobił jej wielkiego psikusa, że taka delikatna osoba była częścią tak krwawej rodziny.

– Nawet gdy się złościsz, wyglądasz jak mała chihuahua – powiedział, opierając się o blat stolika.

– Tyle masz mi do powiedzenia? Jeśli tak, to już pójdę. – Położyła ręce na biodrach i zrobiła krok do przodu. Valentino pokręcił głową, na co przystanęła. Nie chciała go jeszcze bardziej drażnić, chciała tylko wyjść.

– Nie możesz chodzić bez ochrony, dobrze to wiesz.

– Ale oni nie pozwalają mi tańczyć z mężczyznami. To co, mam być lesbijką?

– Agnese!

– Co?! Jestem dorosła, a odkąd umarł ojciec, traktujesz mnie jak smarkulę. To mogę, tego nie mogę… nagle muszę siedzieć pod kloszem.

– Nie chcę, żeby coś ci się stało.

– A co może mi się stać? Chcę tylko przekonać się, jak to jest się zakochać, pobawić, zanim przydzielisz mi jakiegoś dupka na męża.

– Agnese – powtórzył znowu.

– Nie. Wiesz, że mam rację. Sam korzystasz z życia, ile się da, a mnie skazujesz na psychiczne tortury.

– Ojciec wyznaczył ci kandydata w testamencie.

– Co? I ty mi to mówisz dopiero teraz? – Jej pytanie zawisło między nimi, ale on milczał. Wpatrywał się w nią, nie rozumiejąc, czemu w ogóle jej to mówił. Obiecał sobie, że tego nie zrobi, specjalnie zatuszował ślady, jakby ojciec nigdy nie spisał testamentu. Nie zamierzał oddawać ukochanej siostry jakiemuś zwyrodnialcowi. Wiedział, jacy byli jego kompanii w mafii, i ta delikatna i szczuplutka Agnese nie pasowała do nich.

– Staram się, by ominęło cię piekło na ziemi. Lepiej to doceń i przestań szukać sposobu, żeby mnie zirytować. Dzisiaj ci się to udało, ale to był ostatni raz.

– Dlaczego milczałeś? – naciskała, a jej postawa utwierdzała go w przekonaniu, że była zbyt krucha. Dobrze zrobił, usuwając cień śladu po testamencie, Agnese zasługuje na kogoś lepszego, niż ich ojciec myślał.

– Słońce, robię to wszystko tylko dla twojego dobra.

– Bzdura. Mogłeś mi powiedzieć. Co by to zmieniło? – Patrzyła na niego, ściągając brwi. Już sama nie miała pojęcia, czy jest zła, czy wzruszona.

– Chodźmy do domu, Agnese. – Pociągnął ją za rękę, otworzył drzwi i kazał ochroniarzowi przyprowadzić auto. Rozmowa dobiegła końca, a ona nigdy nie dowie się, kto był jej przypisany. To, co ich ojciec planował, nikomu nie wyszłoby na dobre. Val jeszcze tylko nie wiedział, czemu aż tak oszalał przed swoją śmiercią.

***

– Gdzie ty byłeś?! – krzyknął Cesare, widząc w oddali sylwetkę swojego najmłodszego syna. – Przegapiłeś pogrzeb.

– Wiem, nie chciałem tam być. – Fabio wzruszył ramionami. Zaczynało świtać, a on nie spał ani przez chwilę. Owszem, leżał w łóżku, ale nie mógł zapomnieć o Agnese. Valentino też krążył po jego myślach, ale tego chciałby udusić, a do Agnese czuł zupełnie co innego.

– Był twoim bratem – powiedział, gdy ten do niego podszedł.

– Był zdrajcą, któremu przypisałeś łatkę bohatera. Był naszą rodziną, którą zdradziłeś. Jak mogłeś wiedzieć o tym, co knuje, i pozwolić mu na rzeź? Prawdziwy szef dba o swoich żołnierzy.

– Fabio – warknął znajdujący się obok Lorenzo.

Cesare powstrzymał go gestem dłoni, nie potrzebował obrońcy.

– Mów dalej, Fabio – polecił.

– Mogłeś uchronić własną żonę, a naszą matkę przed strachem, Camillę przed obrażeniami, a Chiarę przed gwałtem. To wszystko mogło się nie wydarzyć. – Jego słowa wypływały z ust niczym jad. Paliły serce Cesarego i więź, która była między nimi.

– Wiesz, co by się stało, gdybym zaatakował pierwszy?

– Niech zgadnę – zaśmiał się – ponieślibyśmy klęskę?

– Nie. – Jego uśmiech wydawał się dopasowany do jadu Fabio. – Klęska to zbyt mało. Planował nas zabić i to by mu się udało.

– W mafii śmierć jest wybawieniem – szepnął Fabio.

– Tylko jeśli jesteś gotowy na wieczne potępienie przez swoje grzechy, mój synu.

– To i tak mała kara, jak na taką grę pozorów.

– Fabio, wystarczy! – krzyknął Lo, mając dość nieposłuszeństwa brata. Mafia oznaczała co innego niż to, co on robił teraz. Tu nie było miejsca na pyskówki i dziwił się, że Cesare mu na to pozwala. – Cesare jest twoim donem, pamiętaj o tym.

– Pamiętam – rzucił i wszedł do środka budynku, przed którym stali.

– W porządku? – zapytał Lo, gdy ojciec się nie odzywał.

– Tak. Lepiej niż na pogrzebie – odparł niezrozumiale i poszedł za synem.

Mimo dzisiejszego pochówku czekała na nich jeszcze praca. To, że byli ubrani w drogie garnitury, nie przeszkadzało w niesieniu śmierci. Wręcz pasowało na każdą okazję. A kolor czarny jak żaden inny przypominał o nieuchronnym końcu żywotu.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: