Niedośnienia - ebook
Jestem niczym ptak, który wybudził się z rzeczywistości… Słowa zawarte w tomiku oscylują między humorem, prostotą, smutkiem i nadzieją. Ukazują nam momenty pomiędzy snem a jawą, gdy pojawiają się Niedośnienia.
| Kategoria: | Poezja |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8273-119-4 |
| Rozmiar pliku: | 3,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jesienne lico w Central Parku
Pochmurne widmo pojawia się na niebie,
drzewa ze strachu gubią kolorowe liście,
szron pokrywa walczących ze snem,
latarnie zapalają światła dla jesieni,
cisza smaga w uszy wędrowców,
którzy niestrudzenie unikają starości,
chowają się w cieniu swojej przeszłości,
twarz ich odbija się w tafli szarawej,
powoli zanika kolor i żywość nadziei,
jesień, słychać liście pod butami,
opadły w przestrzeń zapomniane,
dorożka przebiega przez mosty grube,
uciec czym prędzej przed zimowym wiekiem,
ptaki ucichły pochowane w dziuplach,
mgła utuliła ciasno w swych ramionach,
zbliża się stukotem jesienna samotność.
Gdzie się zaczynam?
Zaczynam się w alternacji rzeczywistości,
zaczynam się w miejscu, którego nikt nie stworzył,
zanim moje serce przepompowało chęć istnienia,
nim zrodziły się myśli o powstaniu ciała,
zanim mózg wysłał pierwszy sygnał wolności,
nim rozpoczęło się nieistniejące umieranie,
zaczynam się w krokach moich przodków,
którzy pragnęli utopii tworząc marazm,
w dotknięciach dłoni, w bliznach, w bolączkach,
zaczynam się w studni zapomnienia,
w toczeniu piasku przesypującego życie.
Pochmurne widmo pojawia się na niebie,
drzewa ze strachu gubią kolorowe liście,
szron pokrywa walczących ze snem,
latarnie zapalają światła dla jesieni,
cisza smaga w uszy wędrowców,
którzy niestrudzenie unikają starości,
chowają się w cieniu swojej przeszłości,
twarz ich odbija się w tafli szarawej,
powoli zanika kolor i żywość nadziei,
jesień, słychać liście pod butami,
opadły w przestrzeń zapomniane,
dorożka przebiega przez mosty grube,
uciec czym prędzej przed zimowym wiekiem,
ptaki ucichły pochowane w dziuplach,
mgła utuliła ciasno w swych ramionach,
zbliża się stukotem jesienna samotność.
Gdzie się zaczynam?
Zaczynam się w alternacji rzeczywistości,
zaczynam się w miejscu, którego nikt nie stworzył,
zanim moje serce przepompowało chęć istnienia,
nim zrodziły się myśli o powstaniu ciała,
zanim mózg wysłał pierwszy sygnał wolności,
nim rozpoczęło się nieistniejące umieranie,
zaczynam się w krokach moich przodków,
którzy pragnęli utopii tworząc marazm,
w dotknięciach dłoni, w bliznach, w bolączkach,
zaczynam się w studni zapomnienia,
w toczeniu piasku przesypującego życie.
więcej..
W empik go