Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Niesamowite historie. Ziemia Rawska i Województwo Łódzkie - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
3 lipca 2025
30,00
3000 pkt
punktów Virtualo

Niesamowite historie. Ziemia Rawska i Województwo Łódzkie - ebook

Zbiór nagrodzonych opowiadań w czwartej edycji Konkursu Literackiego o Ziemi Rawskiej i Województwie Łódzkim. Zawiera 14 opowiadań zgłoszonych do konkursu w czterech kategoriach: szkoły podstawowe, szkoły ponadpodstawowe, dorośli, mieszkańcy województwa łódzkiego.
Organizatorem konkursu jest redakcja gazety i serwisu internetowego KochamRawe.pl we współpracy z WydawnictwoAutorskie.pl

W 2025 roku konkurs odbywał się pod honorowym patronatem: Joanny Skrzydlewskiej – Marszałek Województwa Łódzkiego, Piotra Irli – Burmistrza Miasta Rawa Mazowiecka, Jacka Otulaka – Burmistrza Miasta i Gminy Rawa Mazowiecka, Michała Michalika – Wójta Gminy Rawa Mazowiecka oraz Samorządowego Stowarzyszenia Rozwoju Ziemi Rawskiej.

Autorami opowiadań są: Natalia Budek, Magdalena Cybulska, Julia Gorgas, Natalia Górczyńska, Maciej Łysoniewski, Mikołaj Łysoniewski, Marta Malinowska, Marta Miniatorska, Lena Słodka, Małgorzata Srebrzyńska, Iga Szcz epańska, Klaudia Wojtyś, Antonina Zawadzka, Agata Zielińska.

Kategoria: Opowiadania
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-976740-1-1
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

_Drogi Czytelniku,_

To już czwarta edycja naszego konkursu literackiego o Rawie Mazowieckiej i Ziemi Rawskiej. W tym roku do udziału zaprosiliśmy także wszystkich mieszkańców województwa łódzkiego.

Od początku moim celem było rozbudzanie lokalnego patriotyzmu oraz miłości do literatury i pisania.

Mam nadzieję, że dla osób biorących udział w tym konkursie może stać się on początkiem wspaniałej literackiej przygody oraz szansą na realizację swojej pasji.

Publikacja (podobnie jak zbiory zawierające opowiadania z poprzednich edycji konkursu – 2019, 2021, 2023) dzięki WydawnictwoAutorskie.pl w formie książki drukowanej i e-booka jest dostępna w najpopularniejszych księgarniach internetowych, a także w zbiorach największych bibliotek.

Cieszy mnie ogromnie, że wielu autorów – uczestników naszego konkursu – zgłasza swoje opowiadania już od kilku edycji. Czytelnicy naszych publikacji zapewne dostrzegają, jak wraz z dojrzewaniem autorów zmienia się ich styl oraz sposób prezentacji fabuły.

Obserwując współczesny świat, skoncentrowany na szybkiej komunikacji obrazkowej, cieszy mnie, że są, przede wszystkim wśród młodych, osoby potrafiące stworzyć dłuższą formę literacką. Jestem przekonany, że warto je doceniać i pokazywać światu.

Przypomnę, że konkurs ten zrodził się z moich osobistych doświadczeń. 25 lat temu wziąłem udział w podobnym konkursie, organizowanym wówczas przez Urząd Miasta Rawa Mazowiecka, i zostałem w nim nagrodzony „za miłość do pisania”. I właśnie ta miłość ewoluowała w moją życiową przygodę z dziennikarstwem, wydawnictwem książkowym, własnymi książkami oraz gazetą „KochamRawe.pl – magazyn opinii” i portalem www.KochamRawe.pl.

Wszystkim uczestnikom konkursu serdecznie gratuluję i dziękuję za udział, a Czytelnikom życzę przyjemnych chwil, przenosząc się w świat wyobraźni – wykreowany przez autorów opowiadań.

Kochajmy nasze małe ojczyzny i literaturę!

Z nadzieją na kolejne książkowe spotkanie w 2027 roku…

Robert Stępowski

redaktor naczelny
KochamRawe.pl
WydawnictwoAutorskie.plWYNIKI KONKURSU LITERACKIEGO

KATEGORIA:
SZKOŁA PODSTAWOWA

I miejsce

Lena Słodka

Małgorzata Srebrzyńska

II miejsce

Iga Szczepańska

Klaudia Wojtyś

III miejsce

Mikołaj Łysoniewski

Marta Miniatorska

KATEGORIA:
SZKOŁY PONADPODSTAWOWE

I miejsce

Natalia Budek

Maciej Łysoniewski

II miejsce

Julia Gorgas

III miejsce

Antonina Zawadzka

KATEGORIA:
DOROŚLI

I miejsce

Agata Zielińska

II miejsce

Marta Malinowska

KATEGORIA:
MIESZKAŃCY WOJEWÓDZTWA ŁÓDZKIEGO:

I miejsce

Magdalena Cybulska

II miejsce

Natalia GórczyńskaPODZIĘKOWANIA

Serdecznie dziękujemy wszystkim Autorom, którzy zgłosili swoje opowiadania do udziału w konkursie literackim o Ziemi Rawskiej i Województwie Łódzkim w 2025 roku.

Szczególne gratulacje kierujemy do tych, których opowiadania zyskały uznanie w oczach jurorów tego konkursu.

Dziękujemy także rodzicom, nauczycielom i opiekunom – przede wszystkim najmłodszych Autorów – za pomoc, wsparcie i, przede wszystkim, za zaszczepienie w nich miłości do pisania oraz poznawania swojej małej ojczyzny i jej dziejów.

Jesteśmy wdzięczni, że wspieracie najmłodsze pokolenia w rozwijaniu ich pasji oraz zainteresowań.

Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli w przeprowadzeniu IV edycji tego konkursu – przede wszystkim członkom jury, które w tym roku było praktycznie jednomyślne, mimo że każdy oceniał prace bez konsultacji z pozostałymi jurorami.

Prace oceniali: Barbara Kalinowska – z redakcji KochamRawe.pl, Joanna Rolewska-Kowalczyk – dyrektor Powiatowej Biblioteki Publicznej im. ks. bp. Józefa Zawitkowskiego w Rawie Mazowieckiej, Zbigniew Pacho – dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej im. św. Jana Pawła II w Rawie Mazowieckiej, Marcin Broniarczyk – dyrektor Muzeum Ziemi Rawskiej, Elżbieta Domagalska – kierowniczka Działu Zbiorów Specjalnych WBP w Łodzi.

Pracami jury kierował inicjator konkursu – Robert Stępowski, redaktor naczelny gazety „KochamRawe.pl – magazyn opinii” i portalu www.KochamRawe.pl.

Słowa szczególnego podziękowania kierujemy do honorowych patronów konkursu, którymi w tej edycji są: Joanna Skrzydlewska – Marszałek Województwa Łódzkiego, Piotr Irla – Burmistrz Miasta Rawa Mazowiecka, Jacek Otulak – Burmistrz Miasta i Gminy Biała Rawska, Michał Michalik – Wójt Gminy Rawa Mazowiecka.

Współorganizatorami i partnerami konkursu są: Miejski Dom Kultury im. Danuty Siedzikówny „Inki”, Miejska Biblioteka Publiczna im. św. Jana Pawła II, Powiatowa Biblioteka Publiczna im. ks. bp. Józefa Zawitkowskiego, Muzeum Ziemi Rawskiej, Wojewódzka Biblioteka Publiczna im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Łodzi oraz Samorządowe Stowarzyszenie Rozwoju Ziemi Rawskiej.

Podziękowania kierujemy także do: Grzegorza Klimczaka, Zbigniewa Pacho, Marcina Broniarczyka, Joanny Rolewskiej-Kowalczyk – bez Waszego wsparcia przeprowadzenie tego konkursu i wydanie niniejszej publikacji byłoby niemożliwe.

Wszystkim za wszystko – dziękujemy!

Redakcja KochamRawe.plLena Słodka

Szkoła Podstawowa nr 1 im. Tadeusza Kościuszki w Rawie Mazowieckiej

I NAGRODA
Kategoria: szkoły podstawowe

POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI

Kiedy byłam mała, dziadek często opowiadał mi różne historie. Nie takie o smokach albo księżniczkach. To były opowieści, między innymi o wojnach i królach. Najbardziej lubił mówić o swoim rodzinnym mieście – Rawie Mazowieckiej. Zawsze, gdy opisywał wydarzenia związane z tym miejscem, było w nim coś niesamowitego. Gdy go słuchałam, miałam wrażenie, jakbym była na miejscu wydarzeń. Zresztą on też to odczuwał. Co więcej, oznajmiał z pewnością, że tam był, i mnie o tym przekonywał. Sześcioletnia ja wierzyłam w każde jego słowo. Dla tamtej mnie 60 lat (bo tyle miał wtedy dziadek) było jak 600 albo więcej. Myślałam, że dziadek Gustaw żył za czasów dinozaurów, i dla małej mnie to, że dziadek żył wieki temu, było czymś zupełnie normalnym. Wszystko zmieniło się, kiedy poszłam do 4 klasy. Na lekcjach historii dowiedziałam się, że to niemożliwe. Matematyka też mi pomogła to sobie uświadomić. Wówczas mój świat runął. Dziadek mnie okłamywał. Wiedziałam, że opisywane wydarzenia były prawdą, choć nawet w to ciężko było mi uwierzyć, szczerze mówiąc, z upływem czasu byłam coraz mniej tego pewna. Ale teraz to nie ma żadnego znaczenia. Dziadek nie żyje.

Rawa Mazowiecka. To tutaj miałam spędzić najbliższe dni. W miejscu, o którym tyle słyszałam, lecz z jakiegoś powodu nigdy go nie odwiedziłam. Nie wiedziałam, co o tym myśleć. A wy? Co byście zrobili na moim miejscu? Ja zdecydowałam się tym nie zadręczać, chociaż nie było to wcale łatwe. Siedziałam przy starym biurku dziadka i starałam się skupić uwagę na czymś innym, gdy mój ojciec i ciocia Ada przeglądali rzeczy dziadka i sprzątali w jego domu. Snując różne teorie, przyłapałam się na rozmawianiu na ten temat z… samą sobą.

– Czy ja jestem stuknięta?! Gadam do siebie od 15 minut! – powiedziałam, zdając sobie sprawę z mojego małego monologu. – Zdecydowanie muszę przestać to robić.

Postanowiłam, że zajmę się czymś, żeby nie popaść w paranoję. Pewnie zapytacie: „Kasandra, dlaczego nie poszłaś zwiedzać, skoro tak bardzo ciekawiło cię to miasto?”. Otóż dlatego, że nie mogłam. Kiedy oznajmiłam tacie, że idę eksplorować okolicę, powiedział, że mi zabrania, bo jestem, cytuję jego słowa: „rozlazła, roztrzepana i nieodpowiedzialna”. Gdyby tego było mało, dodał łaskawie, żebym nie używała takiego wyszukanego słownictwa, bo brzmię dziwacznie, niepoważnie i ludzie pomyślą, że jestem nienormalna. Osobiście nie wiedziałam, o co mu chodziło. Przecież byłam bardzo odpowiedzialna i rozsądna, i zlazła, jeśli takie słowo w ogóle istnieje, w dodatku miałam 17 lat, więc byłam prawie dorosła, a moje słownictwo wcale nie było dziwaczne. Moim skromnym zdaniem brzmiałam jak wybitna poetka. Ale cóż, nie każdy to czuje, trzeba się z tym pogodzić.

Ponieważ tato nie wypuścił mnie z domu, byłam już w drodze, żeby zapytać go, czy mogę jemu i cioci pomóc w porządkach. Na początku się nie zgadzał, ale na szczęście w końcu zrozumiał, że nie dam mu spokoju, więc kazał mi posprzątać w szufladzie biurka, przy którym siedziałam prawie cały czas. Wróciłam do pokoju wesołym krokiem, szybko podbiegłam do biurka i od razu otworzyłam szufladę. Nie ukrywam, że trochę się zdziwiłam, bo zamiast starych czasopism i notatek na pierwszym planie, moim oczom ukazała się mapa. Pożółkła, z lekko spalonymi brzegami, widać, że była wiekowa. Nie było na niej nazwy miasta, które przedstawiała, nie było skali, nie było nawet zaznaczonych ulic. Trochę dziwne, ale ja poznałam oczywiście, że to mapa Rawy. Zastanawiacie się, jak? Bo przecież mówiłam, że nigdy nie byłam w żadnej Rawie – ani Mazowieckiej, ani Ruskiej, ani w jeszcze innej. Tu was zaskoczę. Byłam na tyle bystra i mądra, że rozpoznałam, co przedstawia każdy z rysunków. No dobra, może z małą pomocą wujka Google, ale to przecież żadna różnica, tak? Wracając do historii, to nie była taka zwykła mapa, jak już wspomniałam – niektóre obrazki były otoczone czarną pętlą, trzy z nich były w czerwonym, grubym kółku. Mianowicie: Zamek Książąt Mazowieckich, jakiś prostokąt przed kościołem pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny i Wieża Strażacka. Ja, jak to ja, zaczęłam wymyślać różne, niektóre bardzo wymyślne rzeczy, które mogą się kryć w zaznaczonych miejscach. Wiedziałam, że ojciec mnie nie puści, więc wymyśliłam plan.

Wieczorem, przed położeniem się spać, napisałam krótki list do taty, na wszelki wypadek, gdyby mnie szukał. Pisało w nim, że poszłam do nowej koleżanki, chociaż nie mogłam wychodzić, więc nie miałabym jej kiedy poznać, ale zignorowałam to, myśląc, że tata się nie zorientuje. Ubrałam się w bluzę, dżinsy oraz kurtkę i weszłam pod pierzynę. Miałam w kieszeni mapę i telefon. Około godziny 4:00 nad ranem wyszłam z domu i udałam się do pierwszego obiektu na mojej liście, mianowicie do zamku, a właściwie do tego, co z niego zostało. Kiedy byłam już na miejscu, zaczęłam się zastanawiać, co chciałam zrobić. Obejrzeć ruiny? Właściwie to tak, ale oczekiwałam czegoś więcej. Weszłam do środka. W jednej z komnat przeczytałam o początkach budowy zamku. Przypomniałam sobie legendę o nawiedzającej to miejsce Białej Damie, ale szczerze mówiąc, nie wierzyłam, że ona naprawdę tutaj straszy – aż do tamtego dnia. Nagle usłyszałam kobiecy głos nucący nieco niepokojącą melodię. Nie wiem, co się stało, ale obudziłam się jakiś czas później.

Miałam na sobie długą, niebieską, prostą suknię – wyglądała na XIV wiek. Wokoło mnie nie było już wystawy, ale bogate, bardzo starodawne łoże, drewniana szafa i dywan zrobiony z niedźwiedzia. Byłam zdezorientowana. Co się właściwie stało? Podniosłam się z podłogi i wyjrzałam z okna. Znienacka usłyszałam czyjeś kroki i odruchowo schowałam się za szafą. Kilka sekund później jakiś mężczyzna wpadł do pokoju. Za nim szedł jeszcze jeden. Obaj byli ubrani w podobnym stylu co ja. Chwilę rozglądali się po pomieszczeniu. Wkrótce ten pierwszy przemówił:

– Ale… przecież dopiero była tu kobieta, sam ją przed chwilą widziałem w oknie, na własne oczy! Przysięgam!

– Jak zwykle tylko marnujesz mój czas! Nie mam czasu na żarty! Weź się lepiej za robotę! – powiedział ten drugi, miał na głowie koronę. Po tych słowach wyszedł, pierwszy podążył za nim.

Zrozumiałam, że muszę się stąd jak najszybciej ulotnić. Poczekałam, aż mężczyźni wyjdą z zamku albo oddalą się na bezpieczną odległość. Modliłam się, żeby tylko nie zatrzymali się gdzieś po drodze i żebym na nich nie wpadła albo nie spotkała kogoś innego. Na szczęście dałam radę opuścić zamek bez większych problemów. Przypomniałam sobie o mapie i telefonie, które miałam w kieszeni. Przeraziłam się, że wraz z zastąpieniem moich ubrań suknią, one zniknęły. Ale nie. Były dalej na swoim miejscu.

Zdecydowałam się porozmawiać z przechodniami. Każdemu zadawałam to samo pytanie: który mamy rok. Wszyscy powiedzieli to samo – jest rok 1356. Byłam pewna, że sobie ze mnie żartują, ale finalnie w to uwierzyłam, bez względu na to, jak bardzo absurdalne to było. Poza tym tylko wędrowałam i oglądałam krajobraz. Budowlę otaczały liczne lasy. Spędziłam w ten sposób wiele minut, jak nie godzin, ale w końcu uświadomiłam sobie, że przecież muszę jakoś wrócić do domu. Poszłam z powrotem do zamku, a właściwie przed. Miałam perfekcyjne wyczucie czasu, bo właśnie w tamtym momencie zaczęło się dziać coś niecodziennego. Rozległ się donośny głos tego samego mężczyzny w koronie, którego widziałam w środku – jak się potem okazało, był to Siemowit III, książę mazowiecki. U jego boku stała zapłakana kobieta, a za nią trzymający ją rycerz. Siemowit powiedział, że ta kobieta to jego żona, ma na imię Ludmiła, że go zdradziła i dlatego ją zabije, coś w tym stylu. Ludmiła trzymała na rękach małe dziecko. Książę oddał niemowlę ubogiej pani z okolic Rawy, swoją żonę kazał udusić, a potem zamurować. Oszczędzę wam szczegółów, bo naprawdę – był to okropny widok. Ale w średniowieczu to było zupełnie normalne. Kara śmierci była powszechniejsza niż na przykład mandaty w naszych czasach. Nie zmienia to jednak tego, że to tragiczne wydarzenie. Lecz teraz wiem – legenda o Białej Damie i Zamku Książąt Mazowieckich to prawda. Wiem też, że William Shakespeare opisał tę historię w swoim dziele Zimowa opowieść.

Bycie świadkiem całkiem legalnego morderstwa nie było moim jedynym zmartwieniem. Jak wrócić do domu? Czy przeniosę się tak samo, jak się tu znalazłam? Jeśli tak, to kiedy to nastąpi? Nie mogłam się uwolnić od tych pytań. Nie chciałam też bezczynnie czekać, bo nie miałam pewności, czy w ogóle wrócę do mojego roku. Poszłam do lasu i wyciągnęłam mapę – nie mogłam tego zrobić tam, wśród ludzi, bo posądziliby mnie jeszcze o bycie wiedźmą i spaliliby na stosie – to też było bardzo popularne w średniowieczu. Aczkolwiek zaczęłam się przyglądać kartce – na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło, ale po chwili zauważyłam jakiś tekst z drugiej strony, bardzo mały, napisany starannie, ozdobną czcionką. Prawdopodobnie po prostu wcześniej go nie zauważyłam. Nie miałam lepszej opcji, więc zdecydowałam się go przeczytać na głos – może by zadziałało. Słowa były dziwne, trochę jakby… łacińskie? Lecz udało mi się je przeczytać, jak sądzę, bezbłędnie, bo z momentem wypowiedzenia ostatniej litery zaczęła otaczać mnie złotawa mgła, a potem stałam obok boiska do gry w piłkę nożną, w swoich ubraniach. W niedalekiej odległości przed sobą widziałam ruiny zamku. Na początku myślałam, że zwariowałam, ale gdy włożyłam dłoń do kieszeni, poczułam coś, czego wcześniej tam nie było – złota broszka. Skojarzyłam, że widziałam taką na biurku w komnacie, w której się obudziłam – pewnie mi tam wpadła, kiedy uciekałam. Uśmiechnęłam się lekko i udałam do domu. Był już wieczór.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij