Niespodzianki przeznaczenia. Tom 3 - ebook
Niespodzianki przeznaczenia. Tom 3 - ebook
Ostatni tom bestsellerowego cyklu mafijnego! Bella brutalnie zderzyła się z mafijną rzeczywistością, lecz na tym nie koniec. Emilio ruszy ukochanej z pomocą, ale czy ich miłość wyjdzie zwycięsko ze starcia z bezlitosnym światem i nieodpuszczającymi niespodziankami losu, które czyhają na ich szczęście? Z pewnością będą potrzebować sporej dawki determinacji, by ocalić swoje uczucie. Czy wśród tego chaosu Belli uda się odnaleźć w półświatku, w którym jej ukochany żyje od urodzenia? A może to kontrowersyjne środowisko potrzebuje właśnie diabelskiego duetu Belli i Delii, by w końcu zrewidować swoje przestarzałe poglądy? Z pewnością będzie się działo, a oprócz wrogów również przeszłość upomni się o uwagę i zasieje niemały zamęt… Rossi i Montreo będą musieli ponieść konsekwencje swoich wyborów, a także zawalczyć o siebie i udowodnić, że ich miłość jest warta każdego ryzyka. W skład cyklu „Przeznaczenie” wchodzą: Kaprysy przeznaczenia. Tom 1 Kaprysy przeznaczenia. Tom 2 Niespodzianki przeznaczenia. Tom 1 Niespodzianki przeznaczenia. Tom 2 Niespodzianki przeznaczenia. Tom 3
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8290-399-7 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Bella
Odrętwiała unoszę ciężkie powieki i z zamroczeniem orientuję się, że siedzę przywiązana do jakiegoś niewygodnego krzesła. Automatycznie pociągam za więzy, ale ani drgną, jedynie mocniej wpijając się w moją skórę. Rozglądam się nerwowo wokół.
Pomieszczenie jest obskurne i w zasadzie puste, a w panującym półmroku dostrzegam Delię, która również związana siedzi naprzeciw mnie.
– Delia – mówię do niej, a mój głos jest cichy i skrzekliwy.
Chrząkam i odzywam się ponownie, szturchając ją stopą na tyle, na ile pozwalają mi więzy. Delia zaczyna się wiercić i po dłuższej chwili przytomnieje, rozglądając się.
– Jesteś cała? Nic ci nie zrobili? – dopytuję się przerażona.
– Jest w porządku – uspokaja mnie, rozciągając szyję.
Jakim cudem ona jest w stanie tak trzymać nerwy na wodzy?
– Co tu się dzieje? – pytam ogarnięta lękiem.
– Pamiętasz, jak ci mówiłam, że mafia wiąże się z tym, że mamy wrogów? – odpowiada łagodnie pytaniem, a ja niemrawo jej przytakuję. – No więc właśnie trafiłyśmy w ręce jednego z nich – kwituje bez emocji, a mnie zadziwia jej opanowanie.
Sama jestem roztrzęsiona jak cholera! Co oni z nami zrobią? Czego od nas chcą?!
– Nie odzywaj się do nich. W razie czego ja będę z nimi gadać – instruuje mnie. – O ile w ogóle ktoś tu przyjdzie – dopowiada, spoglądając mi w oczy. – Chłopacy nas znajdą. To wiem na pewno, ale potrzebują na to chwili, okej? – zwraca się do mnie łagodnie, a ja znowu potakuję. – Jak coś, ja będę mówiła, a ty siedź spokojnie – przypomina.
– Skąd masz taką pewność, że Iwo czy też twoi bracia tu dotrą? Nawet do nich nie zadzwoniłyśmy, jak to wszystko zaczęło się dziać – panikuję, ale ona zachowuje niepodważalny spokój.
– Po pierwsze przez Emilia i jego wiadomości telefon mi padł. Po drugie oni już o wszystkim wiedzieli, bo ochrona natychmiast dała im cynk, jak tylko doszło do zderzenia – wyjaśnia. – I zapewniam cię, że mój mąż ma swoje sposoby, żeby mnie znaleźć – uspokaja mnie. – A ci, którzy nas zaatakowali, gorzko tego pożałują.
Przyglądam jej się niepewnie, ale trzyma fason, a to zaczyna nieco koić moje zszargane nerwy. W końcu to ona lepiej zna ludzi pokroju tych, którzy na nas napadli, bo żyje w tym mafijnym półświatku od dzieciństwa. Skoro według niej nie jesteśmy jeszcze stracone, to muszę jej zawierzyć.
Przez długi czas nikt nie zaszczyca nas swoją obecnością, co też pomaga mi się uspokoić i, jak mówi Delia, przybliża nas do odsieczy. Siedzimy, niewiele się do siebie odzywając, bo opary środka, którym nas powalono, nadal utrzymują nas w lekkim letargu, przez co nawet przysypiamy. Nagle otrzeźwia nas rozlegający się w pomieszczeniu głośny zgrzyt zamka, a my podrywamy gwałtownie głowy. Drzwi otwierają się ze skrzypieniem, a my mrużymy oczy przez wpadające do środka światło.
Jestem spięta do granic, a serce dziko wali mi w piersi.
Mam ochotę krzyczeć na całe gardło o pomoc, ale pouczona wcześniej przez Delię milczę jak grób. Wyczuwam, że ona również się spina, ale zachowuje przy tym obojętną maskę, bacznie obserwując zbliżających się do nas dwóch zamaskowanych mężczyzn.
– Wreszcie – burczy kpiąco moja przyjaciółka – kawkę sobie popijaliście? – ironizuje, mierząc ich wrogim spojrzeniem, ale oni na szczęście nie reagują. Nie wiem, czy rozdrażnianie lwa, lub też w tym przypadku lwów, to dobry pomysł… – Tyle czekania, a wy nawet nie macie odwagi pokazać nam swoich twarzy? – prycha szyderczo przyjaciółka w kierunku naszych oprawców, a ja modlę się, by ci nadal nic sobie nie robili z jej przytyków…
Niestety na jej słowa jeden z nich energicznie do niej doskakuje, gwałtownie pochyla się nad nią i chwyta ostro za brodę. Delia jednak pozostaje niewzruszona i posyła mu lodowate, nienawistne spojrzenie.
– Mówiłem ci już kiedyś, że ten twój niewyparzony język wpędzi cię w kłopoty – syczy mężczyzna, a przez twarz Delii nagle przemyka cień zaskoczenia i zarazem przerażenia.
Z kolei ona sama niespodziewanie traci bojowy fason! Nie wiem, dlaczego tak raptownie zmieniła się jej postawa, ale skoro tak zareagowała, to jest źle. Naprawdę źle!
Coś musi być nie tak, choć nie mam pojęcia co!
Jak się domyślacie, te spostrzeżenia sprawiają, że mój strach rozpędza się na całego!
Moją uwagę rozprasza jednak drugi mężczyzna, który staje obok mnie, przejeżdżając ręką po mojej szyi, a jego mroczne oczy skanują resztę mojego ciała. Przechodzą mnie niekontrolowane ciarki pod wpływem jego obleśnego dotyku i zaczynam coraz bardziej świrować!
Aż żółć podchodzi mi do gardła, bo wyczuwam, że jego zamiary są gorsze, niż przepuszczałam…
– To nie możesz być ty – szepcze nagle z niekrytym przejęciem Delia, a ja ponownie zerkam w jej stronę.
O co tu chodzi?! Kim jest ten zbir? I dlaczego jego tożsamość tak bardzo poruszyła moją jeszcze do niedawna pełną opanowania przyjaciółkę?!
– A jednak – odpowiada jej bezczelnie, a ona zamiera. – Podziękuj braciszkowi – dorzuca z wkurwieniem, ku jej dezorientacji. – Ostatnio udało ci się uniknąć swojego przeznaczenia, ale dziś to się zmieni – oświadcza, a Delia odzyskuje rezon i miażdży go wzrokiem pełnym pogardy. – Niedługo ruszamy w drogę – dopowiada, puszczając jej brodę, a jej usta wykrzywiają się w nienawistnym grymasie. – Przyszliśmy z Valdimirem tylko zobaczyć, czy się ocknęłyście. – mówi, a ja marszczę brwi, bo choć nie wiem, co tu się dzieje, to imię, które padło, wydaje mi się dziwnie znajome… skądś je kojarzę, choć nie mogę sobie przypomnieć skąd… – A o koleżankę się nie martw – odzywa się cwaniacko. – Valdi miał na nią chrapkę od dłuższego czasu, więc odpowiednio się nią zajmie. – Śmieje się arogancko, a facet koło mnie szczerzy się wrednie, przez co zamieram.
– Co się z tobą, kurwa, stało?! – wybucha Delia. – Popierdoliło cię?! Jak możesz to robić?! – wrzeszczy bojowo, za co zostaje bezwzględnie spoliczkowana.
– Zamknij się – poleca jej ostro mężczyzna, a ona patrzy na niego z jeszcze większym jadem. – Przez twojego brata przejrzałem na oczy – warczy rozwścieczony, pochylając się nad nią. – I z przyjemnością pomogę Hadesowi rozjebać ich od środka – syczy jej w twarz.
Prostuje się, kiwa głową na swojego kompana, po czym wychodzą i zatrzaskują z hukiem drzwi.
Jestem całkowicie przerażona i skołowana.
Z nerwów głos więźnie mi w gardle, przez co nie jestem w stanie zwrócić się do Delii z prośbą o wyjaśnienie…
– W głowie mi się to nie mieści. – Ponurą ciszę przerywa gniewne mamrotanie mojej przyjaciółki. – To wprost niewiarygodne – mruczy pod nosem, po czym nagle odzywa się do mnie. – Bella, liczę na to, że chłopacy dotrą tu, nim ten sukinsyn spróbuje mnie stąd wywieźć – mówi, lecz tym razem w jej głosie słychać niepewność, która aż jeży mi włosy na głowie. – Ale gdyby nie udało im się tu dotrzeć, zanim te pojeby nas rozdzielą, zaczekaj na odpowiednią chwilę i spróbuj uciec. Biegnij przed siebie ile sił w nogach i nie wahaj się użyć noża, który ci dałam – prosi mnie, a ja słucham jej uważnie. – Jak tylko wrócą ci skurwiele, musimy grać na zwłokę, i to za wszelką cenę, by dać czas Iwowi i moim braciom, żeby nas znaleźli – oświadcza, a ja odruchowo się zgadzam, bo nie pozostało mi nic innego, jak polegać na niej.