Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Niezawodny przyjaciel - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2007
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
14,99

Niezawodny przyjaciel - ebook

Miranda podziwia Marka, który samotnie wychowuje dwie córeczki. Ona nie planuje ani małżeństwa, ani macierzyństwa. Nade wszystko ceni sobie swobodę i niezależność, co nie oznacza, że w jej życiu nie ma miejsca dla mężczyzn. Owszem jest, lecz ściśle określone. Pewnego dnia dowiaduje się, że musi na stałe zaopiekować się synkami siostry. Świat Mirandy wali się w gruzy. Na szczęście ma przy sobie Marka, niezawodnego przyjaciela...

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-238-7571-0
Rozmiar pliku: 1 014 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prolog

– Mam doskonały pomysł – oznajmiła Molly Walker z promiennym uśmiechem, stając w drzwiach stajni. Odrzuciła do tyłu długie rude włosy, które zalśniły w blasku popołudniowego słońca.

Shane, jej przyrodni brat, i koń, którego właśnie szczotkował, obaj obejrzeli się z niemal identycznie czujnym wyrazem oczu.

– Kiedy słyszę, że mówisz coś takiego, natychmiast zaczyna mnie boleć głowa – mruknął Shane.

Molly, bynajmniej niezrażona tymi słowami, weszła do środka i stanęła twarzą w twarz z bratem.

– Wierz mi, to naprawdę świetny pomysł, i prawie nic nie będziesz musiał robić. Sama się wszystkim zajmę.

Wysoki, chudy kowboj odłożył szczotkę i spytał jakby nigdy nic:

– A na czym właściwie polega to prawie nic?

Ciemnozielone oczy Molly spoglądały na niego z lekką przyganą.

– Musisz od razu dramatyzować? – prychnęła. – Tak się zachowujesz, jakbym kiedykolwiek prosiła cię o wykonanie czegoś bardzo skomplikowanego.

– No dobrze już, dobrze, o co chodzi?

– Wiesz, że w październiku jest dwudziesta piąta rocznica ślubu mamy i taty, prawda? – Molly chwyciła go za ramię.

– Pamiętam ich ślub. W końcu byłem już nastolatkiem. -Twarz Shane'a rozjaśniła się w uśmiechu. – Pamiętam też, że urodziłaś się mniej więcej rok później.

Shane i jego ojciec, Jared Walker, byli parą wolnych jak ptak kawalerów, dopóki nie spotkali Cassie Browning i nie ulegli obaj jej urokowi. Po dwudziestu pięciu latach wciąż stanowili spójną i szczęśliwą rodzinę, choć Shane już od prawie dziesięciu lat sam był żonaty i miał dwie córki.

– Powinniśmy zorganizować dla nich duże przyjęcie – powiedziała Molly. – Mamy czas, w końcu jest dopiero kwiecień.

– Okay, to brzmi sensownie. A co się za tym kryje? – Shane najwyraźniej nie ufał przyrodniej siostrze.

– Nic się nie kryje – żachnęła się. – Pamiętasz, że oni wybierają się w podróż do Europy na początku października? Podczas ich nieobecności wszystko przygotujemy i powitamy ich na przyjęciu z okazji srebrnych godów.

Shane odetchnął z ulgą.

– Cóż, możemy to zrobić. Oboje z Kelly chętnie ci pomożemy. Jestem pewien, że ciocia Layla i ciocia Michelle będą zachwycone tym pomysłem i też się włączą w przygotowania. Nie mówiąc już o wszystkich innych ciotkach, wujkach i kuzynach, którzy korzystają z każdej okazji, żeby się spotkać.

Ponieważ Jared miał pięcioro rodzeństwa i wszyscy mieli własne rodziny, każde spotkanie klanu Walkerów przekształcało się w prawdziwy zjazd rodzinny. Ale Molly nie zamierzała tym razem ograniczać się do rodziny.

– Oczywiście zaprosimy również D'Alessandrów – oświadczyła.

Siostra Jareda, Michelle, wyszła za mąż za prywatnego detektywa Tony'ego D'Alessandro na krótko przed ślubem Jareda i Cassie. Rozległa i hałaśliwa rodzina Tony'ego stała się częścią życia Molly od chwili, gdy przyszła na świat. Jej kuzynka Brynn, córka nieżyjącego młodszego brata Jareda, Milesa, poślubiła drugiego D'Alessandro, jeszcze bardziej zacieśniając więzi między obu rodzinami.

– I zamierzam też zaprosić przybranych synów mamy i taty, którzy wychowywali się u nich, zanim jeszcze założyli na ranczu ośrodek opiekuńczy dla chłopców. Myślę, że chcieliby się spotkać z nami wszystkimi z takiej szczególnej okazji.

– Z pewnością powinniśmy zaprosić tych, którzy utrzymują z nami kontakt – zgodził się Shane. – Nie możemy zakładać, że przyjadą wszyscy.

– Nie, chcę właśnie, żeby byli wszyscy, o ile tylko będzie to możliwe – stwierdziła zdecydowanie Molly. – Nawet ci, którzy już od dawna nie dają znaku życia. Zakładam, że przyjedzie co najmniej dwunastu.

– Ale od kilku nie mamy już od lat żadnych wiadomości, choćby od Marka, Daniela i Kyle'a. Byli ulubieńcami taty i Cassie, ale nie wiemy nawet, gdzie teraz przebywają – zauważył Shane rozsądnie.

– Znajdziemy ich. – Na twarzy Molly pojawił się pewny siebie uśmieszek. – W końcu nasi wujowie prowadzą prywatną agencję detektywistyczną, zapomniałeś? Jeśli wujek Tony, wujek Joe i wujek Ryan nam pomogą, na pewno w niedługim czasie ich zlokalizujemy.

– Może – zgodził się Shane, nie mając wątpliwości co do profesjonalizmu wujów – ale odszukanie ich nie gwarantuje jeszcze, że zechcą przyjechać. Nie każdy chętnie wraca do przeszłości, zwłaszcza jeśli ta przeszłość kojarzy się z pobytem w rodzinie zastępczej.

Molly zdecydowanym ruchem pokręciła głową aż zatańczyły jej rude kosmyki.

– Jeśli tylko wujowie ich znajdą, już ja ich przekonam, żeby przyjechali.

– Cóż, jeżeli ktoś mógłby to zrobić, to podejrzewam, że tylko ty – przyznał Shane.

– Oczywiście. Zaufaj mi, to będzie najwspanialsze przyjęcie jubileuszowe, jakie kiedykolwiek odbyło się w Teksasie. Mama i tatuś będą absolutnie zaskoczeni.

– Mam nadzieję, że nie będziesz za bardzo rozczarowana, jeśli nie wszystko przebiegnie idealnie i zgodnie z twoim planem. – Shane rzucił siostrze niespokojne spojrzenie. – Nawet ciebie niejedno może zaskoczyć podczas organizowania takiej imprezy.

Molly machnęła tylko ręką i odwróciła głowę. Popatrzyła na dom usytuowany w centrum rozległego rancza Walkerów, położonego nieopodal Dallas.

Musi sporządzić listę spraw do załatwienia i zabrać się energicznie do pracy, żeby zdążyć ze wszystkim na początek października.

Rozdział 1

Było w tym mężczyźnie z kalkulatorem coś, co sprawiało, że wydawał się Mirandzie Martin osobliwie seksowny. Przebiegał palcami po przyciskach, dodając kolumny liczb i rozprawiając równocześnie o akcjach, inwestycjach i kursach walutowych – już sam ten widok wprawiał ją w radosne podniecenie.

Inne kobiety doznawały żywszego bicia serca na widok kowbojów albo policjantów, koszykarzy czy baseballistów. Miranda zaś miała bzika na punkcie księgowych, ściślej mówiąc jednego księgowego. Tego, który prowadził jej finanse.

Oparła łokcie na biurku, brodę na dłoniach i wpatrywała się w niego. Podobał się jej. Mark Wallace miał przejrzyste szare oczy, brązowe niesforne włosy, które mimo wysiłków właściciela najchętniej układały się w fale, i najbardziej idealne zęby, jakie kiedykolwiek widziała. Gdyby nie wybrał pracy wśród liczb, prawdopodobnie mógłby zostać modelem.

– Co z tym potrąceniem za wygodne buty, o którym wspomniałaś? – spytał, pochylając się nad jakimś rachunkiem.

– Musiałam je kupić w zeszłym miesiącu, kiedy byłam w podróży służbowej – wyjaśniła. – Buciki, które wzięłam, tak mnie ocierały, że na niczym nie mogłam się skupić. Poczułam się całkiem inaczej, kiedy kupiłam te piękne, miękkie pantofle, niestety, prawdę mówiąc, były nieprzyzwoicie drogie.

Martin obliczał jej podatki od ponad roku i zawsze, ilekroć powiedziała coś, co uważał za oburzające, rzucał jej wymowne spojrzenie. Teraz też to zrobił, co bardzo ją ucieszyło. Spodziewała się takiej reakcji, umieszczając tę pozycję w kolumnie służbowych kosztów. Wiedziała, że jego baczny wzrok ją wychwyci. Przez dłuższą chwilę Martin przyglądał jej się uważnie, jakby nie był całkiem pewien, czy żartuje, czy mówi serio, po czym potrząsnął głową i podkreślił tę kwotę grubą kreską.

Uwielbiała, kiedy to robił.

– Z wyjątkiem pantofli wszystko wydaje się w porządku – stwierdził, odkładając kalkulator. – Pod koniec tygodnia dam ci do podpisu zeznanie podatkowe. Ale następnym razem nie czekaj do ostatniej chwili. Nie możemy sobie pozwolić na żaden błąd – dodał z powagą.

– Jakbyś kiedykolwiek popełnił jakiś błąd – mruknęła rozbawiona.

Mark wzruszył ramionami i uśmiechnął się jednym kącikiem ust.

– Zdarzało się, choć sporadycznie – powiedział.

Niekiedy Miranda nie mogła się powstrzymać, żeby go nie dotknąć. Teraz też wyciągnęła rękę i musnęła palcami wierzch jego dłoni, tej, która przed chwilą podliczała jej pieniądze.

– Jakoś trudno mi uwierzyć, że nie jesteś chodzącym wzorem doskonałości – wyznała.

Może po roku pracy dla niej wreszcie przyzwyczaił się do jej kokieterii. Na początku widać było, że rozbawienie walczyło w nim z zakłopotaniem, ale z czasem przywykł do takiego sposobu bycia swojej klientki. Zwłaszcza kiedy go poinformowała, że przy rozmowie o pieniądzach zawsze dostaje gęsiej skórki.

W odpowiedzi na dotyk jej palców rzucił jej spojrzenie tak bezpośrednie, tak męskie – i tak drapieżne – że nagle zaschło jej w ustach. To nie było jego typowe zachowanie.

– Któregoś dnia może dam się złapać na jedno z tych prowokujących spojrzeń – mruknął. – I co wtedy zrobisz?

Na krótką chwilę Miranda Martin, która zawsze znajdowała na wszystko ciętą ripostę, zaniemówiła. Zatopiła się w spojrzeniu szarych oczu Marka, a w wyobraźni snuła plany pełne erotyzmu, zamiast zastanowić się nad zręczną odpowiedzią.

Świetnie, daj się złapać, miałaby ochotę odrzec, albo nawet: Do diabła, zrób to wreszcie.

Nie powiedziała tego jednak, a pierwsza przyczyna jej powściągliwości wpadła do gabinetu Marka w sekundę później.

– Tatusiu, wracam z przedszkola i zgadnij co będzie. Idziemy na wycieczkę do Muzeum Odkryć i ja…

– Payton, kochanie – przerwał jej Mark lekko podniesionym głosem, żeby mała podekscytowana blondyneczka usłyszała, co do niej mówi – widzisz, że mam klientkę. Wiesz, że nie wolno ci tu wchodzić, kiedy pracuję. Gdzie jest pani McSwaim?

Lekko skarcona, niebieskooka dziewczynka z loczkami wskazała za siebie, nie spuszczając przy tym wzroku z Mirandy.

– W łazience z Madison – bąknęła.

– A więc pobaw się sama przez chwilę. Opowiesz mi o wycieczce do muzeum, kiedy skończę – powiedział.

– Dobrze tatusiu. – Payton westchnęła rozdzierająco i z ociąganiem skierowała się z powrotem do wyjścia.

Mark zaczekał aż drzwi za nią zamknęły się i odwrócił się z powrotem do Mirandy.

– Przepraszam – usprawiedliwił się. – Biuro we własnym domu ma swoje dobre strony, ale czasami zdarzają się nieprzewidziane sytuacje.

Miranda uśmiechnęła się uprzejmie. Sięgnęła po torebkę i zarzuciła ją na ramię.

– I tak już muszę iść – oświadczyła, wstając. – Mam jeszcze parę spraw do załatwienia przed wieczornym koncertem w klubie.

Mark skinął głową.

– Zadzwonię, kiedy zeznanie będzie gotowe do podpisania – powiedział.

– O, jestem tego pewna. – Miranda zatrzepotała rzęsami.

– Dobrej zabawy na koncercie – dodał.

– Kochanie, ja się zawsze dobrze bawię – odpowiedziała, nadając swemu głosowi ton lekkiego nadąsania i złośliwości zarazem.

Właśnie dlatego, że między nimi nie ma mowy nawet o przelotnej przygodzie, nie zaszkodzi zostawić mu – i sobie zarazem – tej odrobiny nadziei, że ich stosunki mogłyby ułożyć się inaczej.

Ze wszystkich klientów Marka tylko jedna osoba przy każdym spotkaniu czyniła mu zamęt w głowie, niezależnie od tego, na ile się starał zachowywać zawodową powściągliwość.

Miranda Martin.

Nazywał ją „złotą dziewczyną”. W sięgających niemal do ramion wycieniowanych kasztanowych włosach połyskiwały kunsztownie wkomponowane złote pasemka. Jej nieskazitelna skóra miała ciemnozłocisty odcień, będący efektem albo regularnych wizyt w solarium albo systematycznego stosowania kremów brązujących. Nawet jej oczy miały kolor czystego bursztynu, ale ten już, jak podejrzewał, był naturalny.

Miała gładkie czoło, kształtny nos, wysokie kości policzkowe i zaokrągloną brodę z płytkim dołeczkiem poniżej prawego kącika ust. Mimo że nie była szczególnie wysoka, miała nogi zawrotnej długości. Proporcjonalne piersi, szczupła talia i delikatnie zaokrąglone biodra tworzyły niezwykle atrakcyjną całość. Na jej widok każdy gorącokrwisty mężczyzna nie mógł się nie zatrzymać i nie gwizdnąć z podziwu.

Gdyby Mark był zainteresowany przelotnym romansem czy choćby flirtem, chętnie odpowiedziałby na jej mniej lub bardziej otwarte zachęty. Ale był samotnym ojcem dwóch dziewczynek i nie mógł sobie pozwolić na przelotne miłostki bez znaczenia.

To prawda, że jego życie prywatne leżało w gruzach. Ostatecznie z własnej woli ożenił się z kobietą, która przedkładała rozrywki nad codzienne obowiązki, wynikające z życia rodzinnego. Więc nawet gdyby rozważał ponowne zaangażowanie się w poważny związek, na pewno nie brałby pod uwagę takiej zabawowej dziewczyny jak Miranda Martin.

Poza tym zaobserwował, w jaki sposób patrzyła na dzieci w tych rzadkich momentach, kiedy miała okazję je widzieć: zupełnie tak jakby w zasięgu jej wzroku nagle pojawiały się jakieś obce i przerażające istoty.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: