- W empik go
Niezbyt tęga księga - ebook
Niezbyt tęga księga - ebook
Uwaga! Nie oceniajcie tej książki po tytule. Może to i rzeczywiście niezbyt tęga księga, ale za to ilu rewelacji można się z niej dowiedzieć! Prawdziwa alfa i omega! Niejedna encyklopedia mogłaby się spalić ze wstydu i niejeden słownik zadrżałby jak osika, gdyby wyszło na jaw, że tak mało wiedzą.
Tylko tutaj poznacie prawdziwą historię słonia, który nadepnął sobie na ucho. Tylko tu znajdziecie odpowiedź na nurtujące ludzkość pytanie: gdzie jest yeti? Tylko stąd dowiecie się, jak zrobić lwa w konia, a tym samym zwyciężyć czkawkę.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8118-089-4 |
Rozmiar pliku: | 16 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przedarłem się przez strasznie gęsty las, przemierzyłem strasznie gorącą pustynię, przepłynąłem przez strasznie niespokojny ocean, przebyłem strasznie wciągające bagna, wspiąłem się na strasznie stromą górę i wreszcie dotarłem do jaskini, gdzie według starej mapy ukryto wielki skarb.
Już widziałem pozłacaną skrzynię, już wyciągałem ręce w jej stronę.
Wtem drogę zagrodził mi strasznie ponury olbrzym.
– Najpierw musisz mnie pokonać – rzekł smętnym głosem. – Ostrzegam, że jeszcze nikomu się to nie udało.
– Jestem gotów do walki! – zawołałem.
– Nie będziemy walczyć – odparł olbrzym. – Zagramy w pomidora. Masz siedem prób.
– Czy to ta gra, w której jeden zawodnik zadaje różne śmieszne pytania, a drugi na każde musi odpowiedzieć „pomidor” i przegrywa, jeśli zaśmieje się lub powie coś innego? – zapytałem.
– Pomidor – odpowiedział olbrzym.
– A co masz na nosie?
– Pomidor – stęknął gigantyczny strażnik skarbu.
– Co ci wpadło do buta?
– Pomidor.
– Ile to jest trzy razy trzy?
– Pomidor.
– Co pływa w zupie ogórkowej?
– Pomidor.
– Jak ma na imię twoja żona?
– Pomidor – olbrzym westchnął głęboko.
W jaskini zapanowała cisza. Nie miałem już więcej pomysłów. Byłem pewien, że olbrzym przynajmniej się uśmiechnie przy pytaniu o imię żony.
„Jestem tak blisko skarbu. Nie mogę przegrać. Muszę szybko coś wymyślić. Ale co?” – zastanawiałem się gorączkowo.
Niestety, nic mi nie przychodziło do głowy. Wreszcie wskazałem dłonią na środek jaskini i zapytałem bez najmniejszej nadziei na sukces:
– Co jest w tej skrzyni?
– Pomidor – odpowiedział olbrzym i nagle zaczął się śmiać.
Najpierw zachichotał, potem zarżał, aż wreszcie wybuchnął niepohamowanym rechotem. A im śmiech był głośniejszy, tym bardziej olbrzym zmniejszał się, aż wreszcie osiągnął taki rozmiar, że wcale go nie było widać.
Podszedłem do skrzyni i podniosłem wieko. Ujrzałem piękny czerwony klejnot.
„To na pewno gigantyczny rubin!” – ucieszyłem się.
Chwyciłem mój skarb i uśmiech natychmiast zniknął z mojej twarzy.
Trzymałem w dłoni lśniącego, dorodnego, dojrzałego pomidora.