- promocja
- W empik go
Niezłomna. Tom 1,5 - ebook
Niezłomna. Tom 1,5 - ebook
Łamiąca serce historia ze świata Bezsilnej.
Adena i Paedyn od zawsze były nierozłączne. Jednak teraz, kiedy Paedyn trafiła na dwór króla Ilyi, by wziąć udział w Turnieju Czystki, Adena została w slumsach sama. To oznacza codzienną walkę o przetrwanie. Gdy w Zaułku robi się naprawdę niebezpiecznie, z opresji ratuje ją tajemniczy nieznajomy, Mak.
Wkrótce ta dwójka łączy siły, by pomóc swoim najbliższym, wciągniętym do udziału w śmiertelnie niebezpiecznym konkursie. Stopniowo Adena poznaje mroczną przeszłość i śmiałe plany swojego sojusznika, a w jej sercu zaczynają się budzić nieoczekiwane uczucia...
Lauren Roberts jest nową gwiazdą fantastyki. Zadebiutowała świetnie przyjętą powieścią Bezsilna, która od wielu tygodni gości na liście bestselerów „New York Timesa”, a jej sprzedaż na świecie przekroczyła już milion egzemplarzy. Kiedy Lauren nie pisze o światach fantasy i droczących się ze sobą postaciach, zapewne leży w łóżku i o nich czyta. Od dziecka mieszka w stanie Michigan, jest więc przyzwyczajona do dziurawych dróg, śniegu i spędzania czasu nad jeziorem. Dzieli hobby z niejedną babcią i niejednym dzieckiem, bo uwielbia robienie na drutach, laserowy paintball, leżenie w hamaku, wykreślanki i kolorowanki.
Jeśli lubicie pogadać o czytaniu i pisaniu, zajrzyjcie na Instagrama i TikToka Lauren.
Jak to możliwe, że to było takie dobre?! Moje serce roztrzaskało się na milion kawałków, ale kochałam tę książkę w każdej sekundzie.
Grace (irisroman & evajacks’ version), Goodreads
Lauren nie rozczarowuje. To, jak tworzy magiczną przestrzeń dla swoich postaci, sprawia, że moje serce się rozpływa. Uwielbiałam Adenę w pierwszej części i chciałam przeczytać o niej więcej, zwłaszcza o tym, co działo się podczas Turnieju. Ta książka pomogła mi wypełnić luki i wyobrazić sobie prawdziwą Adenę. Ale moje biedne serce zostało złamane. Ostatnie akapity czytałam we łzach. Ta historia budzi tak wiele uczuć.
Jeneva G., Amazon
Pachniała miodem, ucieleśnieniem szczęścia. Co było zdecydowanie zbyt rozpraszające. Och, co to była za książka! Już w Bezsilnej kochałam Adenę, była samym światłem i szczęściem, niewinnością, którą każdy z nas powinien mieć w sobie. Ta książka rysuje ją pełniej – jej wygląd, pozytywne nastawienie do świata, dziecięcy urok. Adena to wieczna optymistka.
Dana, Amazon
Jak taka nieduża książka może być tak pełna emocji? Cierpienia, miłości… wszystkiego?! Lauren Roberts, jesteś boska. Piszesz duszą, a twoje słowa to miód.
Flavia Florean-Dumitru, Goodreads
Kategoria: | Fantasy |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8387-182-0 |
Rozmiar pliku: | 3,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pięć lat temu
Gonił mnie największy mężczyzna, jakiego kiedykolwiek widziałam.
Choć możliwe, że wyolbrzymiałam. Mama zawsze powtarzała, że posiadanie bujnej wyobraźni to prawdziwe przekleństwo.
Nie chciałabym przyznawać mu tytułu największego mężczyzny, jeśli na niego nie zasługiwał. Dlatego odważyłam się zerknąć przez ramię, pędząc dalej w za dużych butach i omijając wozy kupieckie oraz wystające fragmenty bruku. Mama mówiła, że kiedyś te buty będą na mnie dobre. Nadal czekam, aż nadejdzie ten dzień.
Tak, ten człowiek zdecydowanie był olbrzymi. Biała maska odsłaniała dolną część jego zaczerwienionej twarzy. Wykrzywiał usta w gniewnym grymasie i ciężko sapał.
Splątany kosmyk włosów uderzył mnie w twarz, gdy odwróciłam się z powrotem przodem do ulicy, którą biegłam. Za to kilka loków wleciało mi do ust, bo w Zaułek Łupieżców wpadł podmuch wiatru, który zapewne pognał w bardzo ważne miejsce. Gdy podniosłam dłoń, żeby przeczesać potargane włosy, przypomniałam sobie, dlaczego w ogóle uciekam przed Imperialistą.
Palce miałam lepkie od miodu, leniwie wypływającego ze słodkiej bułeczki, którą ściskałam w dłoni. Może moja pierwsza próba kradzieży uszłaby mi na sucho, gdyby nie to, że potknęłam się i wpadłam w stoisko, które okradłam.
Niestety, potem było już tylko gorzej.
Przeprosiłam wylewnie za kradzież, obróciłam się na pięcie i rzuciłam do ucieczki. To zwróciło uwagę handlarza, a później Imperialisty. Przez to teraz wszyscy przy kupieckiej ulicy byli świadkami sceny, którą zrobiłam.
To nie tak, że Imperialista – czy król, któremu służy – przejmował się przypaloną bułeczką, którą nieudolnie ukradłam. Nie, jemu chodziło o przestrogę dla innych, o widowisko, które mógł ze mnie zrobić przy zakrwawionym słupie na środku głównej ulicy Zaułka. Imperialiści lubili baty, a ja słodkie bułeczki. Z jakiegoś powodu to umierająca z głodu dziewczyna była tą złą.
Mężczyźni, kobiety i dzieci uskakiwali mi z drogi, choć większości z nich nie dziwił widok pogoni. Jak wskazywała sama nazwa, łupienie nie było rzadkością w Zaułku Łupieżców. Kupcy przeklinali, gdy lawirowałam pomiędzy ich wozami, a ja przepraszałam każdego, kto zechciał słuchać.
To chyba najbardziej przerażająca rzecz, jaką zrobiłam.
Jasne, uszycie plisowanej spódnicy było okropnie trudne, ale pokłucie się ostrymi igłami nie napawało mnie strachem nawet w połowie tak bardzo jak to, co planował dla mnie ten Imperialista.
Spojrzałam na słodką bułeczkę, która tak lepiła się do moich palców, że zdecydowanie zasłużyła na swoją nazwę.Co mnie do tego podkusiło?
Rzuciłam przeprosiny do kobiety, która odskoczyła na bok, ale zapewne utonęły w jej obelgach.
Głód. On mnie podkusił.
Nie lubiłam być obrzucana wyzwiskami. A do tego byłam pewna, że gdyby krzyczący na mnie ludzie poznali mnie w innych okolicznościach, to zrobiłabym na nich dobre wrażenie.
Przerzuciłam włosy przez ramię i rzuciłam okiem na kolosalnego strażnika. Mimo wysiłku widocznego na jego czerwonej twarzy nadal wytrwale mnie gonił.
Cóż, z pewnością nie jest Dynamikiem.
Znów spojrzałam przed siebie, a przed oczami błysnęło mi coś srebrnego.
Na mojej drodze stała dziewczyna i z ciekawością przyglądała się nadciągającej pogoni. Na plecy opadały jej srebrne włosy. Obiecałam sobie, że jeśli wyjdę z tego cało, to znajdę materiał, który mieni się równie mocno jak one.
Podziwiałam jej włosy aż do momentu, gdy znalazły się tuż przede mną. Nie ruszyła się, a ja nie zamierzałam zwalniać, więc niewiele myśląc, wbiegłam prosto na nią.
A raczej przebiegłam przez nią.
Mimo że od wielu lat potrafię przenikać przez ciała stałe, nadal czuję mrowienie i ciarki na plecach, gdy używam mocy. Wciąż nie przyzwyczaiłam się do swojej umiejętności; obudziła się ona we mnie podczas Zarazy w Ilyi, która zmieniła zwykłych ludzi w Elitarnych. Odważyłam się obejrzeć do tyłu dopiero, gdy usłyszałam za sobą głośny łomot. Ledwo zdążyłam zauważyć Imperialistę leżącego twarzą na bruku, gdy dziewczyna mnie dogoniła.
– Nie zatrzymuj się! – krzyknęła, nie ukrywając uśmiechu cisnącego się jej na twarz.
W odpowiedzi udało mi się jedynie lekko zaśmiać, po czym zmusiłam swoje zmęczone nogi do szybszego biegu.
Pędziłyśmy, dopóki nie wyminęłyśmy grupki bezdomnych i nie zaciągnęła mnie w wąską uliczkę.
– Tędy – zarządziła, dalej wlokąc mnie za sobą.
Dopiero gdy zagłębiłyśmy się w labirynt zacienionych uliczek, pozwoliłyśmy sobie odpocząć. Oparłyśmy się o brudną ceglaną ścianę, łapczywie chwytając ciężkie powietrze.
Wymieniłyśmy spojrzenia.
Poczułam, że się rozumiemy. Jakby nosiła w sercu tę samą samotność co ja.
Dziewczyna uniosła brwi, patrząc na bułeczkę, którą nadal ściskałam w dłoni.
– Kradłaś pierwszy raz?
– To takie oczywiste? – Uśmiechnęłam się zakłopotana.
Wzruszyła ramionami.
– Myślałam, że Zjawa będzie sobie lepiej radzić z uciekaniem.
– No właśnie – przyznałam z westchnieniem. – Ja też tak sądziłam i zobacz, do czego to doprowadziło. – Przez chwilę panowała cisza. – Nie wiem, co zrobiłaś temu Imperialiście, ale dziękuję za pomoc.
Wyszczerzyła zęby.
– Nic wymyślnego. Po prostu podstawiłam mu nogę. To jego wina, że się potknął.
Wybuchłyśmy śmiechem. Miło było mieć towarzystwo. Przepełniło mnie ciepło, gdy zaśmiałam się po raz pierwszy od bardzo dawna. Po raz pierwszy, odkąd zabrakło mamy.
Uniosłam słodką bułeczkę.
– Chcesz zjeść ją na pół?
Zaśmiała się znowu, gdy pomachałam jej łakociem przed nosem.
– Taką mokrą od potu?
– Och, to jeszcze nic – powiedziałam z pełną buzią. – Przy szyciu gorsetu pocę się bardziej.
Zmarszczyła brwi ze strapieniem.
– Do czego potrzebny ci gorset?
– Niestety, mnie do niczego. – Westchnęłam z tęsknotą. – Ale bogacze je lubią.
Zamrugała, a w jej niebieskich oczach coś błysnęło.
– Sprzedajesz ubrania?
Objęłam spojrzeniem brudną koszulę, która zwisała jej z ramienia, i spodnie, które były zdecydowanie za długie.
– Tak, i widzę, że tobie też by się przydały nowe ubrania. – Przeciągnęłam dłonią po jej rękawie i poczułam szorstkość materiału. – Te zdecydowanie do niczego się nie nadają.
– Moim priorytetem jest kradzież jedzenia – burknęła.
Poczułam, jak wzbiera we mnie ekscytacja, i wydałam z siebie zduszony pisk.
– Umiesz dobrze kraść?
– Dobrze? – powtórzyła sceptycznie.
– Mnie to w ogóle nie wyszło – dodałam szybko. – Ale ty umiesz robić to lepiej?
– Chyba gorzej niż ty się nie da – zauważyła z rozbawieniem. – Tak, jestem w tym dobra.
– Wspaniale – odpowiedziałam wesoło, po czym wyciągnęłam przed siebie dłoń, w której nie trzymałam wypieku. – Jestem Adena.
Podała mi dłoń, choć miałam wrażenie, że tylko po to, żeby nie było mi przykro.
– A ja Paedyn.
– Cóż, Paedyn… – Rozerwałam słodką bułeczkę na pół i podałam jej zmiażdżoną część. – Myślę, że stworzymy świetny zespół.
Wrzuciła kawałek do ust.
– Czyli ty szyjesz, a ja kradnę? Będziemy dzielić się pieniędzmi i jedzeniem?
– Dokładnie tak. – Zawahałam się. – No chyba że masz jakąś alternatywę dla mieszkania w slumsach…
– Już nie mam – rzuciła nieco zbyt szybko. – Wspólniczki?
– Wspólniczki. – Uśmiechnęłam się i zmierzyłam ją wzrokiem. – Na początek trzeba znaleźć ci jakieś mniej paskudne ubrania.
Parsknęła śmiechem.
– Tak, bo to jest takie ważne.
Wzięłam kolejny gryz i zamruczałam z zadowolenia, gdy poczułam słodki miód na języku.
– A twoje pierwsze zadanie – wymamrotałam między kęsami – to zdobyć więcej tych bułeczek.