- W empik go
Niezwykle optymistyczna wiadomość - ebook
Niezwykle optymistyczna wiadomość - ebook
Poznajcie Jarka, który zrezygnował z pracy zarobkowej, by sprawować pieczę nad własnym ojcem. Obaj mieszkają pod jednym dachem, lecz głęboki niedosłuch taty jest przyczyną wielu nieporozumień. Jarek nie ustaje w dążeniach, by Jan wrócił do zdrowia.
Mężczyzna, przytłoczony zmaganiami z niepełnosprawnością ojca, cieszy się jednak każdą dobrą chwilą. W weekendy i święta spotyka się ze swoją partnerką – Kaśką. Spisuje także dziennik, w którym notuje swoje przeżycia, myśli i wspomnienia. Pędząc żywot trochę na uboczu, bacznie przygląda się współczesnej, rozdartej światopoglądowo Polsce i… z niepokojem oblicza w myślach przyszłą emeryturę.
Ja i Kaśka nie dzwoniliśmy do siebie. Pisaliśmy SMS-y. Tak się przed laty umówiliśmy i tak zostało. W kwiaciarni Frizea w Olsztynie czy w Środowiskowym Domu Samopomocy „Fiołek” w Ostródzie nie ma czasu na prowadzenie prywatnych rozmów telefonicznych. Ja i Kaśka dzwoniliśmy do siebie tylko w sprawach ważnych, zmieniających nasze plany i przyzwyczajenia.
Kaśka tworzyła kompozycje kwiatowe, realizowała zamówienia. Pisała do mnie, kiedy chciała dać odpocząć… palcom. Ja pisałem między kolejnymi turami w grze. Między kolejnymi turami w grze mogłem przede wszystkim świadczyć usługi dla mojego ojca Jana, o których mowa w art. 51a ust. 2 ustawy z dnia 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej. Mogłem sprzątać, prać, gotować, robić zakupy, załatwiać sprawy w urzędach, wyskoczyć do apteki, rozwijać umiejętności w zakresie opiekuna osoby niepełnosprawnej, a nawet nawiązywać i podtrzymywać kontakty społeczne (…).
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8313-083-5 |
Rozmiar pliku: | 882 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jarek – mieszka w Iławie. Jest opiekunem niepełnosprawnego w stopniu znacznym ojca, a także byłym pracownikiem GOK-u w Lasecznie, bibliotek publicznych: w Siemianach i w Rudzienicach, ŚDS-u „Fiołek” w Ostródzie. Ma pięćdziesiąt cztery lata.
Jan – ojciec Jarka. Ma głęboki niedosłuch graniczący z głuchotą, niewydolność serca. Z trudem porusza się z balkonikiem po mieszkaniu. Zwykle siedzi przed telewizorem.
Kaśka – partnerka Jarka. Mieszka w Olsztynie. Pracuje w kwiaciarni Frizea. Przyjeżdża do Jarka na weekendy i w dni wolne od pracy.
Maja – pierwsza dziewczyna Jarka (nie żyje).
Papuga, Simba, Beti – terapeuci zajęciowi z „Fiołka”. Adam – uczestnik zajęć w „Fiołku”; Marta, Irka, Aśka – koleżanki Kaśki; Genia i Józek Kolibrowie – małżeństwo emerytów z Iławy; ciotka Jarka; mama Jarka (nie żyje); Stefan – ojciec Kaśki; Wiesiek, Piatrucha, Promyk – zmarli koledzy Jarka. I szereg innych postaci.
Rzecz dzieje się w Iławie, Ostródzie, Olsztynie w dniach 16.10.2020 r. – 5.12.2020 r.
Miejsca wymyślone: wieś Sosina i gmina Parne.
W tej historii fakty mieszają się z fikcją.PROLOG
W trzecią niedzielę lutego 2020 roku oglądałem film _Arnold Schwarzenegger. Wszystko jest możliwe_ na kanale Ale Kino. Rozpoczął się wcześnie, o ósmej trzydzieści. Kaśka jeszcze spała. Arnold przyznał w wywiadzie telewizyjnym: „Mam najlepszą żonę na świecie, zarabiam niezłe pieniądze, kręcę filmy, jakie lubię, mieszkam w najlepszym kraju świata, jestem szczęśliwy”. A ja pomyślałem wtedy: „Mam najlepszą dziewczynę na świecie, staram się o świadczenie pielęgnacyjne dla opiekuna niepełnosprawnego w stopniu znacznym ojca, maluję obrazy, które się Kaśce podobają. Ale czy mieszkam w najlepszym kraju świata? Ale jestem szczęśliwy! Ale mogę być jeszcze bardziej! Kiedy Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Elblągu przyzna mi to świadczenie! Wtedy powiem jak Arnold: «Mieszkam w najlepszym kraju świata»!” Nie lubię robić z gęby ścierki. Otrzymałem to świadczenie!16 października 2020 r. (piątek)
Kiedyś chciałem mieć potomstwo. Lecz spotykałem tylko kobiety niepłodne lub takie, które nie chciały mieć już pociech, lub nie chciały mieć ze mną pociech, lub z którymi ja nie chciałem mieć nic wspólnego. W konsekwencji nie mam własnych dzieci. Miewałem tylko cudze. Od października 2017 roku jedno mówi na mnie „tata”. Ja do niego zwracam się „synu”. To Adam z „Fiołka”. Urodził się z zespołem Downa. Jaki syn ma równego sobie wiekiem ojca? Raz na miesiąc Adam wysyła mi SMS-a. Dziś napisał:
Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin, tato.
Odpisałem:
Dziękuję, synu!20 października 2020 r. (wtorek)
Wywiad dziennikarza Piotra Kraśki z kardynałem Stanisławem Dziwiszem.
Na pytanie o rozmowę z ofiarą księdza pedofila kardynał Dziwisz odpowiedział (na antenie telewizji TVN):
– Zdaje się, że do tej rozmowy dojdzie. Ja zaproponowałem. Był okres niepewności. W tej chwili się otwarły możliwości na to spotkanie.
Wówczas przed oczyma stanęła mi scena z Ewangelii według św. Łukasza: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy wejdziesz do Królestwa swego” – łotr wyraził prośbę pełną ufności w Jezusa.
„Zaprawdę, powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju” – odparł Jezus.
Wierzę, że do spotkania Jezusa z łotrem w raju doszło.22 października 2020 r. (czwartek)
Zgodnie z zapadłym dziś wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego niezgodny z Konstytucją jest przepis dopuszczający przerwanie ciąży w przypadku, gdy „badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”. W Polsce w 2019 roku spośród 1110 zarejestrowanych przypadków przerwania ciąży 1074 miało miejsce na podstawie tej przesłanki.
Przyczynę średnio 37% wszystkich dokonywanych rocznie aborcji stanowi zespół Downa.23 października 2020 r. (piątek)
Józef Koliber miał łódź bez masztu. Nie miał hangaru. Chciał na zimę przykryć ją plandeką, by do niej nie napadało, by nie powpadały do niej liście, by nie zagnieździło się w niej wodne ptactwo. Czekał na taki słoneczny dzień jak ten. Stała od kilkunastu dni na lądzie. Sezon żeglarski na Jezioraku już się skończył, choć przecież pływać można do pierwszych przymrozków.
Kupił taśmę klejącą, linki miał, przyniosłem kilka listewek, no i poustawialiśmy te listewki w kokpicie i na nadbudówce łodzi, pokleiliśmy i powiązaliśmy ze sobą tak, że przypominały murłaty, słupy, płatwie, krokwie i jętki. Na tak przygotowaną konstrukcję zarzuciliśmy plandekę, ponaciągaliśmy ją – wiatr nie da rady jej zerwać Owiniętą plandeką łódź omotaliśmy jeszcze nadmiarem lin. Tak przyszykowana do zimowania łajba przywodziła mi na myśl dokonania amerykańskiego artysty bułgarskiego pochodzenia Christo. Byłaby jego magnum opus.
Gdybym nie pomagał Józkowi w tej robocie, nigdy bym nie pomyślał, że to „dzieło” inżyniera, który całe życie posługiwał się suwmiarką i wykonywał precyzyjne prace ślusarskie. Józek był z rezultatu naszej współpracy bardzo zadowolony. Ja odniosłem wrażenie, że łódź została zabezpieczona na zimę zanadto, że nie będzie się jej dało wiosną „rozpakować” i Józek nie popłynie nią już nigdy.
Nagle przyszło mi do głowy, że Józek przeczuwał własną śmierć i chciał ją przechytrzyć. W przyszłym roku miała go dopaść na tej łodzi. Nie zamierzał płynąć w swój ostatni rejs. Któż wchodziłby na pokład, wiedząc, że utonie? Jeziora w Polsce pochłaniają rocznie ponad setkę istnień ludzkich!
Znacznie częściej niż śmierć można spotkać nad jeziorem miłość.
Wieczorem napisałem do Kaśki SMS:
Czytasz biografię Arnolda? Jestem u Kolibrów. Jemy smażone sówki.
Kaśka odpisała:
Dziś jestem zbyt zmęczona. A kto zbierał grzyby? Czy to na pewno kanie? Dzwoniłeś do dentysty?
Sąsiad Kolibrów, i zaraz doniesie kolejne. Stomatolog ze względu na pandemię nie przyjmuje.
(W sprawie dentysty skłamałem.)
Nie boisz się ich jeść? Spróbuj skontaktować się z innym.
Wszyscy jemy, no i ten sąsiad to człowiek lasu, zna się na grzybach. Poczekam do wiosny.
Ale kiedy je zbierał, skoro zaraz przyniesie? Twoje zęby, twój ból.
Dziś po południu. Ale już mnie nie bolą.
To chyba w niedzielę pojedziemy na grzyby. Idę spać, pa.
Do lasu pod Siemianami, pa.24 października 2020 r. (sobota)
Ja i Kaśka nie dzwoniliśmy do siebie. Pisaliśmy SMS-y. Tak się przed laty umówiliśmy i tak zostało. W kwiaciarni Frizea w Olsztynie czy w Środowiskowym Domu Samopomocy „Fiołek” w Ostródzie nie ma czasu na prowadzenie prywatnych rozmów telefonicznych. Co innego w wiejskiej bibliotece, byleby opuścić strefę ciszy. Ja i Kaśka dzwoniliśmy do siebie tylko w sprawach ważnych, zmieniających nasze plany i przyzwyczajenia.
Kaśka tworzyła kompozycje kwiatowe, realizowała zamówienia. Pisała do mnie, kiedy chciała dać odpocząć… palcom. Ja pisałem między kolejnymi turami w grze. Między kolejnymi turami w grze mogłem przede wszystkim świadczyć usługi dla mojego ojca Jana, o których mowa w art. 51a ust. 2 ustawy z dnia 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej. Polegały na nauce, rozwijaniu lub podtrzymywaniu umiejętności w zakresie czynności dnia codziennego i funkcjonowania w życiu społecznym. Mogłem sprzątać, prać, gotować, robić zakupy, załatwiać sprawy w urzędach, wyskoczyć do apteki, rozwijać umiejętności w zakresie opiekuna osoby niepełnosprawnej, a nawet nawiązywać i podtrzymywać kontakty społeczne, brać udział w spotkaniach towarzyskich, kulturalnych i sportowych – te w dobie pandemii były mocno ograniczone. Również wymagałem już pomocy terapeuty zajęciowego. Czułem, że gorzej funkcjonuję.
Grałem w _Age of Wonders: Planetfall_. Miałem do wykucia nowe imperium, nową Erę Cudów.
Ja i Kaśka spotykaliśmy się tylko w weekendy i w dni wolne od pracy. Jeździłem po nią do Olsztyna samochodem lub pociągiem. Od poniedziałku do soboty ciężko pracowała. Jeśli ktoś sądzi, że praca w kwiaciarni jest lekka, to niech jej posmakuje. Kwiaciarka haruje jak wół. Jak ksiądz codziennie spotyka się ze śmiercią.
Rano napisałem do Kaśki:
Z Józkiem ćwiczyliśmy umiejętność wypowiadania myśli i formułowania wypowiedzi do… 25.00. Dostałem od Kolibrów kurze udka, kotlety schabowe i sówki.
Kaśka odpisała:
Domyślam się, że byłeś u nich do 1.00. Umiejętność zdobywania pożywienia za darmo masz opanowaną. Przyjedziesz do Olsztyna autem czy pociągiem?
Tak, do 1.00. Ja zafundowałem napój dezynfekujący drogi oddechowe i żyły. Pociągiem, po 14.00.
Spirytus? Potrafisz dostrzec problem i stosujesz konstruktywne rozwiązania. Pewnie Józek znów wspominał mecz Polska – Anglia w Chorzowie.
3 x tak! Fajnie się rozmawiało i można było jeszcze długo, ale tata zadzwonił. 1 listopada Genia przechodzi na emeryturę. Gdybym chciał wiedzieć, na jaką ja emeryturę mogę liczyć, to powinienem założyć konto na PUE.
Twój tata zdał egzamin praktyczny z obsługi telefonu. Mój tata ma takie konto.
A ty masz takie konto?
Nie.
To w sobotę założymy, pa.
Na kaca powypijałem wszystko. Nie było nawet przegotowanej wody w czajniku. Jan siedział przy kuchennym stole. Chciał popić tabletki.
– Weź słoik z owocami! Zrobimy kompot! – rzekł do mnie.
Wyjąłem z szafki, z pasteryzowanymi truskawkami. Nie mogłem go odkręcić.
– Pomogę! – powiedział Jan.
Za mało mieliśmy sił we dwóch. Wówczas zaczął toczyć szkło po stole, brzegiem wieka, naciskając na nie.
– Już chyba… – wystękał. Postawił słoik, chciał, żebym sprawdził, czy już…
Odkręciłem nieco wieko.
– Tak! – potwierdziłem.
– Nie?! – spytał Jan i chwycił słoik, i dalej toczył go po stole. Sok wylewał się ze szkła. Jan się zdenerwował.
– Dlaczego nie powiedziałeś, że tak?! – zapytał.
– Mówiłem, tylko źle usłyszałeś! – stwierdziłem. I… przyszły mi na myśl słowa św. Mateusza: „Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak – tak, nie – nie”.
Jan umył dłonie, bo się lepiły. Nie wystarczyło ich oblizać.
W pokoju Jana głośno grał telewizor. Głośno grał, bo Jan miał głęboki niedosłuch odbiorczy graniczący z głuchotą, uszkodzenie trwałe, bez możliwości poprawy. Stanąłem w progu pokoju…
– Wychodzę! – krzyknąłem. Lecz Jan nie usłyszał.
Zapaliłem i… zgasiłem światło w pokoju. Wówczas spojrzał w stronę drzwi.
– Wychodzę! – ponownie poinformowałem tatę i pokazałem mu klucz, co znaczyło, że nie musi wstawać z fotela, ja zamknę mieszkanie. Od pewnego czasu w nasze kontakty wdrażałem własny język migowy.
– Poczekaj, zaraz koniec programu! – Jan zawołał nerwowo. Oglądał jakiś serial paradokumentalny opowiadający wstrząsające historie z życia wzięte. Odcinek właśnie dobiegał końca. Jan chciał ściszyć telewizor, by usłyszeć, co do niego mówię. Naciskał jakiś przycisk na pilocie, lecz odbiornik nie milkł. Jan się zdenerwował. Odebrałem mu pilot, ściszyłem telewizor i rzekłem sylabami:
– Nie mu-sisz za-my-kać drzwi, ja zam-knę! Śmie-ci nie bio-rę! – Podawałem stanowczo za długie komunikaty.
Jan podniósł się z fotela (na pięciu kółkach, obrotowego), opierając się dłońmi o stolik nocny przed telewizorem, chwycił balkonik i ruszył za mną z piskiem kółek na korytarz mieszkania, pojękując: „O jeny!”. Pan Samochodzik – mówiły na niego dzieci sąsiadów.
– No i nie wiem przez ciebie, jak się skończył ten program! – obwiniał mnie.
– A pamiętasz, jak się skończył poprzedni odcinek?! – zapytałem.
– Co?!
– Czy pa-mię-tasz, jak się skoń-czył po-prze-dni od-ci-nek te-go se-ria-lu?! – Zadawałem stanowczo za długie pytania.
– Zapomniałem!
– To po co ci wiedzieć, jak się skończył dzisiejszy?! Też zapomnisz!
– O której przyjedziecie?! – zapytał (choć doskonale znał odpowiedź).
– Przed siedemnastą!
– To z Ostródy zadzwoń! – zaznaczył.
– Zawsze dzwonię! – rzekłem i dodałem: – Tylko nie odbierasz telefonu, bo palisz!
Jan od dawna nie palił papierosów dla przyjemności, tylko dla… zdrowia. By rozprostować nogi, wstawał z fotela przed telewizorem i szedł jak najdalej mógł. A najdalej mógł na klatkę schodową. Stawiał kroki coraz wolniej, męczyło go chodzenie i bał się, że się przewróci. Nie wychodził z mieszkania popatrzeć na parking czy spotkać sąsiada. Sąsiadów nie lubił, bo ciągle nowi, z żadnym nie porozmawia, bo nie dosłyszy. Przemykali tylko z góry na dół i z dołu do góry za jego plecami. Nie wierzył mi, że mówią mu „dzień dobry”. Wyjść na klatkę schodową, poćmić przy oknie własnoręcznie zrobionego przed telewizorem papierosa i wrócić do pokoju, by dalej oglądać telewizję, napełniając tytoniem gilzy – tak toczyło się życie mojego ojca. Rozrusza się. Zapali ponownie, gdy znów poczuje, że musi rozprostować nogi.
Ja również od dawna nie opuszczałem mieszkania dla przyjemności. Gdy tylko znikałem za drzwiami, tata palił papierosy w kuchni – nie zadawał sobie trudu, by wyjść na klatkę.
Maseczka, okulary, czapka, kaptur – w jakiej kolejności je założyć? Miałem dylemat! Muszę odbyć specjalny trening… Prozdrowotny, techniczny czy w zakresie wyglądu zewnętrznego? Szybciej, bo spóźnię się na pociąg!
Zajrzałem do skrzynki na listy. Energa-Obrót SA przysłała fakturę VAT. Rozliczenie za okres 06.08.2020 – 09.10.2020. Zużycie energii trzysta trzydzieści pięć kilowatogodzin, wartość usługi 240,66 zł. O dziwo, miałem w torbie więcej forsy! Termin płatności bieżącego rozliczenia: 28.10.2020. Zapłacę w placówce pocztowej UP 2 na ul. Dworcowej.
Przeszedłem tunelem obok przejazdu kolejowego na ul. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Na wysokości kościoła p.w. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny przebiegłem na drugą stronę ulicy. Chciałem dowiedzieć się, kto umarł. Lektura nekrologów w przykościelnej gablocie była ważniejsza niż lokalnej prasy. Decyzją Burmistrza Miasta Iławy informacje o zgonach na podstawie przetworzonych danych w USC UM nie były już udostępniane do „Kuriera Regionu Iławskiego”.
Szedłem na dworzec PKP i… obcinałem paznokcie u rąk (no przecież nie u nóg). Rzadko mam na to w domu czas. Szło mi nie tak sprawnie, jak Kaśce obcinanie uschniętych końcówek liści frizei. Przeszkadzała mi para na szkłach okularów. Zdjąłem bryle i schowałem je do kieszeni kurtki. Obcinane kawałki paznokci przypominały kawałki łupiny słonecznika. Czy nie śmiecę? W obawie, że zostanę zatrzymany przez policję, jak kibic Pogoni Szczecin wiosną 2019 roku za wyrzucenie na chodnik jednej łupiny słonecznika, natychmiast schowałem obcinacz do torby. W bibliotece w Rudzienicach była książka Marii Kral _Sprawa o ziarnko słonecznika_. Jaki był morał tej bajeczki? Po chwili przyszło mi do głowy, że mógłbym zostać oskarżony o sianie zgorszenia i obsceniczne zachowanie w miejscu publicznym. Różne towarzyszyły mi lęki.
Nie wyrabiałem się z obcinaniem własnych paznokci, a co dopiero ojca, choć tak wolno rosły. Obcinałem je z myślą, że na dwa tygodnie mam spokój. Te dwa tygodnie szybko mijały, a paznokcie rosły, jakby były najważniejsze dla życia człowieka, ważniejsze niż serce, płuca, wątroba czy mózg. Miałem gładkie i mocne, bez żadnych przebarwień. Dokończę je obcinać jutro w lesie – na pewno wybierzemy się z Kaśką na grzyby. Nie będę śmiecił w pociągu!
– Czy ma być ekspresem czy standard? – zapytała mnie w placówce pocztowej UP 2 kasjerka.
– A jaka to różnica? – spytałem (nie pamiętałem).
– Jeśli ekspresem, to środki na wskazanym rachunku bankowym pojawią się natychmiast.
– A standard?
– Wpłaty przekazywane są na rachunek bankowy na drugi dzień roboczy po dniu ich przyjęcia.
– Czyli moja wpłata do środy dotrze?
– Tak?
– To poproszę standard. – I podałem kasjerce trzy stówy.
Po chwili oddała mi niekompletną fakturę oraz resztę z trzystu złotych.
Odszedłem od kasy i przyglądałem się fakturze (pozbawiona była pól „płatność w sklepie lub na poczcie” i „płatność przelewem”). Czegoś mi na niej brakowało. Otóż zapłaciłem więcej niż wartość usługi Energi. Ile kosztowała usługa pocztowa? Nie mogłem znaleźć na fakturze stempla. Wróciłem do kasy i spytałem o pieczątkę.
– Tak, powinna być… – przyznała kasjerka. Przybiła ją, napisała na odcisku stempla pocztowego na fakturze „3,50 zł” i złożyła pod nim podpis.
„Naprawdę ekspresowo mnie obsłużyła” – pomyślałem i rzekłem pod nosem:
– Tak wydzierać tylko i brać kasę to mógłbym sam…
Kasjerka to usłyszała i przeprosiła mnie. Na żartach się nie zna? Bo ja tylko żartowałem. Brakowało mi do tego okazji.
W pociągu. Odbywałem trening gospodarowania własnymi środkami finansowymi w zakresie poznania zasad funkcjonowania instytucji finansowych. Czytałem w Internecie (w telefonie) o usługach jednoosobowej spółki akcyjnej Skarbu Państwa o nazwie Poczta Polska SA, wpłatach Ekspres i Standard. Różnica w cenie… Powinna być tylko jedna taryfa! Rozumiem różnicę między wagonem pierwszej i drugiej klasy, między pociągiem REGIO i TLK i różnice w cenach biletów. Ale nijak nie mogłem pojąć, dlaczego jeśli środki na wskazanym rachunku bankowym mogły pojawić się natychmiast, to wpłata dokonywana była dopiero na drugi dzień roboczy po ich przyjęciu.
W Olsztynie. Kaśka wykonała kompozycję (tak zwany floret) na żywej jodle i bukiet na nagrobek mojej mamy oraz wianek na grób mojego brata. Ja… obciąłem paznokcie i pozamiatałem kwiaciarnię.
W Iławie. Przełożyłem funeralne dekoracje z seicento Kaśki do mojego. Po niedzieli zawiozę je na groby. Wianek łatwo położyć na nagrobku, trudniej kompozycję. Starą, wielkanocną, ze sztucznych kwiatów zdejmę z nagrobka, nową położę i umocuję przyssawkami, stary bukiet wyjmę z flakonu i nowy wstawię. To nie takie proste!
– Wcześniej trzeba zgarnąć liście z nagrobka i umyć go – zaznaczyła Kaśka.
Na początku marca 2018 roku jakiś zusowiec przekonywał kadrę „Fiołka” o korzyściach płynących z zarejestrowania konta na PUE. Szefowa „Fiołka” poleciła wszystkim podwładnym je pozakładać (by skrócić z pięćdziesięciu do dziesięciu lat okres przechowywania dokumentacji i akt pracowników zgłoszonych do ubezpieczeń społecznych). 13 marca 2018 roku ZUS napisał do mnie: „Witaj. Profil na PUE został utworzony. Twój login: xxxxxxxxxx. (…) Załóż profil zaufany ePUAP”. I wysłał link do zmiany hasła. Przez dwa i pół roku olewałem tę sprawę. Nie sądziłem, że będę zainteresowany założeniem takiego profilu. Wreszcie chciałem poznać stan moich środków na koncie w ZUS, wysokość składek emerytalnych i wyliczyć hipotetyczną emeryturę.
Nim zaczął się (w TVP 2) dwunasty odcinek jedenastego sezonu „The Voice of Poland”, Zespół profilu zaufanego napisał do mnie: „Twoje konto w serwisie profil zaufany jest gotowe”. Następnie: „Przyjęliśmy wniosek o potwierdzenie profilu zaufanego. Aby potwierdzić profil, odwiedź punkt potwierdzający. Masz na to 14 dni”.
Każdy użytkownik swojego profilu ma możliwość zadania pytania ZUS-owi i otrzymania odpowiedzi. Pierwsze, jakie mi się nasunęło po przejrzeniu mojego konta, to… dlaczego jest tyle pustych rubryk? Przeglądanie go przywodzi mi na myśl opuszczone miasto Prypeć trzydzieści lat po awarii elektrowni jądrowej w Czarnobylu, regularnie plądrowane przez szabrowników.
Kaśka odłożyła na potem zarejestrowanie konta na PUE.Rozmowa z kardynałem Stanisławem Dziwiszem, TVN 24, 19.10.2020, (online) https://tvn24.pl/go/programy,7/tylko-w-tvn24-go-odcinki,283316/odcinek-709,S00E709,383465, (dostęp: 19.10.2020).
Łk 23, 42. Cytaty z Pisma Świętego pochodzą z _Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu_, Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa 1989.
Łk 23, 43.
Ustawa z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, art. 4a ust. 1 pkt 2.
A. Porębski, _Czy faktycznie 22 października 2020 r. zdelegalizowano jedną z przesłanek przerwania ciąży?_, 22.10.2020, (online) https://konstytucyjny.pl/andrzej-porebski-czy-faktycznie-22-pazdziernika-2020-r-zdelegalizowano-jedna-z-przeslanek-przerwania-ciazy/, (dostęp: 22.10.2020).
F. Furman, _Analiza materialnoprawna wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 r. sygn. akt K 1/20 z uwzględnieniem możliwych skutków w sytuacji prawnej kobiet ciężarnych_, 28.01.2021 (online) https://ordoiuris.pl/analiza-materialnoprawna-wyroku-trybunalu-konstytucyjnego-z-22-pazdziernika-2020-r-sygn-akt-k-120-z, (dostęp: 28.01.2021).
Zob. _Age of Wonders. Planetfall_, Triumph Studios, Paradox Interactive, 2019.
Mt 5, 37.
GOL24, _Zapadł wyrok w sprawie kibica Pogoni Szczecin, który wyrzucił łupinę słonecznika na chodnik_, 22.07.2020, (online) https://gol24.pl/zapadl-wyrok-w-sprawie-kibica-pogoni-szczecin-ktory-wyrzucil-lupine-slonecznika-na-chodnik/ar/c2-15091639, (dostęp: 22.07.2020).